Hej,
piszę do Was z prośbą o spojrzenie trzeźwym okiem. Znalazłam się w dziwnej sytuacji, o której nie chcę i nie mogę rozmawiać w bliskim otoczeniu.
Pokrótce streszczę...
Jestem 2lata po 10 letnim nieudanym związku. Mocno przeżyłam rozstanie, długo dochodziłam do siebie, zamknęłam się w swojej jaskini, bezpiecznej przestrzeni. Nie chciałam nikogo nowego poznawać, mam dziecko więc postanowiłam zachować szczególną uwagę (co nie do końca mi wyszło).
8 miesięcy temu (najpierw online, poprzez wiadomości mailowe) w pracy napisał do mnie mężczyzna (wspólnie online pracowaliśmy dla wspólnego klienta). Zaproponował mi kawę, spacer - odmówiłam, wiedząc, że nie chcę i nie jestem gotowa na nowe znajomości. Pan ten jednak nie poddawał się, rozmawiał ze mną, starał się mnie poznać. Był bardzo uprzejmy, dodatkowo okazało się, że jest również po bardzo krzywdzącym, nieudanym związku i się boi.. ale chce mnie poznać. Po jakimś czasie postanowiliśmy się spotkać... nasz kontakt poprzez maile, sms był (i jest ) codzienny od "dzień dobry" po "dobranoc". Spotkanie owocowało kolejnym spotkaniem. Pojawiły się czułości takie jak przytulanie, pocałunki, opowieści o róznych sprawach, codzienności. Wiedziałam od początku, że on również ma dziecko. Po kilku miesiącach dowiedziałam się, że ze względu na to, że mieli z ex żoną wspólne mieszkanie z przyczyn ekonomicznych mieszka z nią jednak zapewniał, że tylko to jest powodem. Rozstał się z inną kobietą (po związku małżeńskim poznał kobietę u której mieszkał 5 lat, rozstali się i wrócił "chwilowo" na stare śmieci).
Z początku byłam przerażona.. bałam się. Jednak starałam się zrozumieć co ja bym zrobiła będąc w takiej sytuacji.
Po pewnym czasie doszło między nami do zbliżeń. Ja zaczęłam się nawet nie wiem kiedy angażować, myślałam, ze on czuje to samo.. Daje mi jednak sprzeczne sygnały.. Raz przyjeżdża, przytula, całuje jednak ostatnio dostałam wiadomość, że on boi się tego, że ja się tak przywiązuję. Boi się, że ja będę cierpieć a on jest w momencie życia, w którym nie wie czego chce. Powiedział również, że czasem tęskni za byłą. Wiem, że kontaktują się (bardziej sprawy firmowe i niedokończone).
Obawiam się, że znów wpędziłam się w cierpienie. Płaczę od kilku nocy. On kontaktuje się niezmiennie tak samo, przytula, całuje. Ja jestem ze świadomością,że byłam i jestem tylko plastrem na jego rany.
Nie chcę mu powiedzieć o tym, że faktycznie mocno się zaangażowałam - wiem, że nie mogę go zmusić do jakichkolwiek deklaracji. Z drugiej strony czuję się okropnie.
Czy ktoś z Was był w takiej stuacji...?
Kompletnie już nie wiem co mam robić