Jestem ciężarem dla mojego partnera - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jestem ciężarem dla mojego partnera

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 260 ]

Temat: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Witam.
Mam 32 lata i cierpię na poważną nieuleczalną na ten moment chorobę autoimmunologiczną, która destabilizuje moje życie. Po świadczeniu rehabilitacyjnym ale nie przyznaniu mi renty nawet z tytułu częściowej niezdolności do pracy od 1 roku nie pracuje i... I pozostaje na utrzymaniu mojego partnera. Każdy dzień to walka o to by wstać bez bólu. Kiedyś miałam okazję załapać się na leczenie biologiczne, ale jak na złość miałam za dobre wyniki w tamtym  okresie i nic z tego nie wyszło. Od tamtego czasu, nie wierzę że cokolwiek mi pomoże. Każdy dzień to ból i nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień. Mimo przyjmowania metypredu i arechinu nie jest dobrze. Po lekach nie mogę prowadzić nawet samochodu.

Dlaczego pisze na forum. Czuję, że Jestem ciężarem dla mojego partnera. Mój partner jest sporo starszy, ma 40 lata i ciężko pracuje by utrzymać naszą dwójkę. O życiu seksualnym ciężko cokolwiek powiedzieć bo nie istnieje, wiecznie coś mnie boli, ciężko zbudować nastrój, żyjemy jak rodzeństwo. Moja rodzina nie rozumie mojej choroby tym samym nie dając mi wsparcia, lekarze rozkładają ręce.

Mój partner nigdy wprost mi nie powiedział, że ma tego dość ale nie raz w kłótni powiedział, że nie ma już siły na to wszystko. Bolą mnie te słowa, ale rozumiem go. Związał się z kobieta która nie jest zdolna do samodzielnej egzystencji tak naprawdę od roku. Jedna część mnie krzyczy, by odszedł i zaczął żyć normalnie, druga część mnie krzyczy że nie poradzę sobie bez niego, nie mam nawet renty i stałabym się ciężarem rodziny która tak jak pisałam nie uznaje mojej choroby. Utknęłam w matni. Chciałabym podjąć zatrudnienie. Pracowałam wcześniej w drogerii i przerastały mnie dostawy. Miałam stany zapalne, puchły mi nogi i ręce, nie miałam na nic sił. Nie wiem gdzie miałabym szukać pracy choć na pół etatu by odciążyć partnera ale też nie obciążać organizmu.

Nie wiem co mam robić że swoim życiem. Do choroby fizycznej dochodzi choroba duszy- mam stwierdzoną depresję i czekam w kolejce na NFZ na wizytę u psychologa... termin na grudzień. Czuję że przegrywam życie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Wysocka999 napisał/a:

Witam.
Mam 32 lata i cierpię na poważną nieuleczalną na ten moment chorobę autoimmunologiczną, która destabilizuje moje życie. Po świadczeniu rehabilitacyjnym ale nie przyznaniu mi renty nawet z tytułu częściowej niezdolności do pracy od 1 roku nie pracuje i... I pozostaje na utrzymaniu mojego partnera. Każdy dzień to walka o to by wstać bez bólu. Kiedyś miałam okazję załapać się na leczenie biologiczne, ale jak na złość miałam za dobre wyniki w tamtym  okresie i nic z tego nie wyszło. Od tamtego czasu, nie wierzę że cokolwiek mi pomoże. Każdy dzień to ból i nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień. Mimo przyjmowania metypredu i arechinu nie jest dobrze. Po lekach nie mogę prowadzić nawet samochodu.

Dlaczego pisze na forum. Czuję, że Jestem ciężarem dla mojego partnera. Mój partner jest sporo starszy, ma 40 lata i ciężko pracuje by utrzymać naszą dwójkę. O życiu seksualnym ciężko cokolwiek powiedzieć bo nie istnieje, wiecznie coś mnie boli, ciężko zbudować nastrój, żyjemy jak rodzeństwo. Moja rodzina nie rozumie mojej choroby tym samym nie dając mi wsparcia, lekarze rozkładają ręce.

Mój partner nigdy wprost mi nie powiedział, że ma tego dość ale nie raz w kłótni powiedział, że nie ma już siły na to wszystko. Bolą mnie te słowa, ale rozumiem go. Związał się z kobieta która nie jest zdolna do samodzielnej egzystencji tak naprawdę od roku. Jedna część mnie krzyczy, by odszedł i zaczął żyć normalnie, druga część mnie krzyczy że nie poradzę sobie bez niego, nie mam nawet renty i stałabym się ciężarem rodziny która tak jak pisałam nie uznaje mojej choroby. Utknęłam w matni. Chciałabym podjąć zatrudnienie. Pracowałam wcześniej w drogerii i przerastały mnie dostawy. Miałam stany zapalne, puchły mi nogi i ręce, nie miałam na nic sił. Nie wiem gdzie miałabym szukać pracy choć na pół etatu by odciążyć partnera ale też nie obciążać organizmu.

Nie wiem co mam robić że swoim życiem. Do choroby fizycznej dochodzi choroba duszy- mam stwierdzoną depresję i czekam w kolejce na NFZ na wizytę u psychologa... termin na grudzień. Czuję że przegrywam życie.

Ojej bardzo ci wspolczuje,ale mysle ze masz super partnera, ze cie wspiera. Wiesz dokladnie co to za choroba?

3

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

No dobrze, ale bez względu na to, czy jesteśmy chorzy czy zdrowi, nic nam nie jest dane raz na zawsze. Co, tak realnie, krok po kroku, byś zrobiła, gdyby twój partner jutro zginął w wypadku samochodowym? Jak wyglądałoby twoje życie?

4

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JuliaUK33 napisał/a:

Ojej bardzo ci wspolczuje,ale mysle ze masz super partnera, ze cie wspiera. Wiesz dokladnie co to za choroba?

Latami lekarze nie potrafili powiedzieć co mi jest. Kilkakrotnie leżałam w szpitalu i byłam badana od stóp do głów, byłam u wielu lekarzy. Miałam testy na fibromialgię, ale lekarze odrzucili ten kierunek. Podejrzewali twardzinę układową ale także to odrzucili. Stanęło na toczniu rumieniowatym, zaostrzenie choroby.

Wiem, że partner mnie wspiera ale ciąży mi, że jestem dla niego ciężarem. Nie zyjemy jak normalna para, nie wychodzimy, nie bawimy się, nie uprawiamy seksu, ile on to jeszcze wytrzyma? Coraz częściej się kłócimy. Nie czuje się bezpiecznie będąc na czyjejś łasce i nie łasce, do tego kłótnie. Ale jestem teraz w takim stanie, że nie mam sił na nic.

Kasssja napisał/a:

No dobrze, ale bez względu na to, czy jesteśmy chorzy czy zdrowi, nic nam nie jest dane raz na zawsze. Co, tak realnie, krok po kroku, byś zrobiła, gdyby twój partner jutro zginął w wypadku samochodowym? Jak wyglądałoby twoje życie?

Nigdy nad tym nie myślałam. Wiem, że nic nie jest dane raz na zawsze. Co zrobiłabym krok po kroku? Nie wiem. Sprzedała duże mieszkanie i kupiła małą kawalerkę tylko dla siebie. Ubiegała się ponownie o rentę chorobową i szukała pracy na pół etatu, bo wiem, że w obecnym stanie nie stać mnie na więcej.

5

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Serdecznie współczuję sytuacji. Co do choroby - nie masz przypadkiem łuszczycy? Pytam, bo ona często współwystępuje z łuszczycowym zapaleniem stawów, które pierwsze objawy zazwyczaj daje około 30, czyli tak jak u Ciebie. Walcz mimo wszystko o porządną diagnozę i leczenie na NFZ. Ta terapia, na którą się nie załapałaś - czy nie możesz spróbować jeszcze raz?

6

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Nie wiem co to za choroba, ale może poszukaj innego lekarza, albo ten niech ci przepisze coś innego. Zaczęłabym od ustawienia leków.

7

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Bardzo mi przykro Autorko, że spotkała Cie choroba. Szczerze mówiąc, gdybym była w takiej sytuacji zrobiłabym właśnie to, o czym napisałaś - sprzedała mieszkanie a zakupiła mniejsze, szukała pracy biurowej / zdalnej (są takie) itd. Jest to do zrobienia. Ale przede wszystkim rozstałabym się z partnerem. Nie zniosłabym myśli, że uprzykrzam mu życie, że jest ze mną nieszczęśliwy. Podejrzewam, że Twój facet dba o Ciebie bo jest mu Ciebie żal, ale uczucie najpewniej już wygasło, pozostało poczucie obowiązku... tym bardziej że i bliskości i seksu już od dawna nie dzielicie. Dałabym mu wolność, może spotka jeszcze kogoś, założy rodzinę jeśli takie miał plany. I zajęłabym się bardzo sobą, psychiką i ciałem.

8 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-08-28 19:57:23)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Zrób to co piszesz że byś zrobila:
Masz duże mieszkanie niepotrzebne Ci?
To sprzedaj.
Jesteś chora to nie szukaj pracy fizycznej, bo to jest bez sensu.
Może jakieś zdalnej,  może takiej gdzie można siedzieć.
Czujesz się aż tak źle że nie możesz dać partnerowi odrobiny czułości?
Sorry  ale jak ktoś się do seksu nie nadaje jako kobieta, to moim zdaniem nie jest zdolny do wykonania najprostszej pracy, bo wszystko wymaga  większej energii niż seks od kobiety

9

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Autorko, Rita ma rację. Z Twojego wpisu łatwo jest wyczuć, że nie czujesz się bezpieczna przy swoim partnerze.
Ten brak pewności siebie i poczucia bezpieczeństwa nie wziął się z powietrza. Musi być powód.
Może to, że on kilka razy kłócąc się z Tobą wykrzyczał Ci, że nie ma już sił?
Szwankuje u Was komunikacja.
Porozmawiaj z partnerem tak od serca, bo jeśli będziesz dusiła w dobie tak destrukcyjne myśli, to zwyczajnie sobie zaszkodzisz i zaszkodzisz też Waszemu związkowi.
Ten facet na pewno musi Cię kochać.
Porozmawiajcie ze sobą szczerze.

10

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Tylko że Rita mimo choroby robi coś że swoim życiem, coś planuje.
A autorka się poddała, określiła.
Co będzie jak partner odejdzie?
Co zrobisz?
A czemu teraz nie możesz tego zrobić?

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Wysocka999 napisał/a:

Witam.
Mam 32 lata i cierpię na poważną nieuleczalną na ten moment chorobę autoimmunologiczną, która destabilizuje moje życie. (....)
Mój partner nigdy wprost mi nie powiedział, że ma tego dość ale nie raz w kłótni powiedział, że nie ma już siły na to wszystko. (....)
Nie wiem co mam robić że swoim życiem. Do choroby fizycznej dochodzi choroba duszy- mam stwierdzoną depresję i czekam w kolejce na NFZ na wizytę u psychologa... termin na grudzień. Czuję że przegrywam życie.

Ty sama masz dośc swojego życia, wiec czemu się dziwisz ze on rowniez?
On w pewnym momencie sie ogarnie i zostaniesz sama. Nawet człowiek anioł nie bedzie latami trwał w zwiazku z ktorego wynosi jedynie cierpienie i kolejne wymagania ze strony partnera.
Jesli nie masz renty inwalidzkiej to są dwa wyjścia:
1) idziesz do pracy
2) załatwiasz sobie rente

Uwazam ze jedyna metoda na wyjscie z trudności w zwiazku jest konkretny deadline. Umowcie sie ze w ciagu roku wszystko ogarniesz. Albo inny termin ktory wam odpowiada. Ustalcie jakąś konkretną droge działania którą bedziesz podejmowac. Np wysyłanie 30 CV dziennie do prac biurowych. Albo obdzwonienie wszystkich poradni psychologicznych w mieście zeby upewnic sie ze nigdzie cie szybciej nie przyjmą. Albo ze pozyczysz kase od rodziców na rachunki zeby go odciazyc.
Taki wysiłek, brak przyjemności, brak swiatełka w tunelu każdego dobije, wiec nie dziwie sie twojemu chłopakowi ze narzeka. Nie może być tak ze jesteś ciezarem tak sobie ile chcesz i nie interesują cie jego granice wytrzymałości. Tyle ile ci się bedzie podobalo to bedziesz siedziec w domu a on niech zapierdziela. Zaraz jego rodzice, albo przyjaciele mu przemowia do rozsadku i to sie rozpadnie.

12

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Wysocka999 napisał/a:

Nigdy nad tym nie myślałam. Wiem, że nic nie jest dane raz na zawsze. Co zrobiłabym krok po kroku? Nie wiem. Sprzedała duże mieszkanie i kupiła małą kawalerkę tylko dla siebie. Ubiegała się ponownie o rentę chorobową i szukała pracy na pół etatu, bo wiem, że w obecnym stanie nie stać mnie na więcej.

No to zrób to, mimo że twój partner żyje. Jeśli tak ci się w życiu poszczęściło, że mimo bezrobocia masz własne duże mieszkanie, to sprzedaj je i kup mniejsze. Z reszty dokładaj się do życia temu biednemu człowiekowi, żeby nie musiał cię utrzymywać w 100%. Ponownie staraj się o rentę lub inne świadczenie, szukaj pracy zdalnej (może na słuchawce z domu?), walcz o leczenie, terapię - czynnie, dzwoniąc i szukając.

Ciężar utrzymania dorosłego, niepełnosprawnego człowieka spoczywa albo na państwie, albo na rodzinie, jeśli taka jest. Nie na obcym de facto człowieku, który nawet nie jest twoim mężem. Nie wiem, czy gdy się związaliście, byłaś jeszcze sprawna i samodzielna, czy on wiedział, na co się pisze? Bo ze startera wynika, że planujesz dla niego długie życie harówki na was oboje, a do tego zero seksu i bliskości, zero dzieci, zero atrakcji typu wyjazdy dalej niż w Polskę. Kto by chciał tak żyć? Powinnaś działać tak, żeby móc go zwolnić z poczucia obowiązku względem zależnej od niego osoby.

13

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Wysocka999, jeśli nie masz nic przeciwko, to proszę opisz bardzo dokładnie kiedy zaczęłaś chorować, jakie masz objawy, co robisz aby się wyleczyć oraz co jesz (twoja dieta).

14

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Wysocka999 napisał/a:

Nigdy nad tym nie myślałam. Wiem, że nic nie jest dane raz na zawsze. Co zrobiłabym krok po kroku? Nie wiem. Sprzedała duże mieszkanie i kupiła małą kawalerkę tylko dla siebie. Ubiegała się ponownie o rentę chorobową i szukała pracy na pół etatu, bo wiem, że w obecnym stanie nie stać mnie na więcej.

Dlaczego nie możesz zrobić tego teraz?

15

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Tamiraa napisał/a:

Nie wiem co to za choroba, ale może poszukaj innego lekarza, albo ten niech ci przepisze coś innego. Zaczęłabym od ustawienia leków.

Lekarzy zmieniałam kilkukrotnie. Od paru lot prowadzi mnie lekarka, która wyjeżdża regularnie do Stanów i specjalizuje się w chorobach autoimmunologicznych. Jeździłam po Warszawach, Gdańskach, Wrocławiach. Leżałam czterokrotnie w szpitalu w Bydgoszczy bo mają dobrą reumatologię i dobrych specjalistów ale wszyscy rozkładali ręce. Choroba jest w zaostrzonym stadium- tyle słyszę. Po większych dawkach leków nie byłam w stanie kompletnie funkcjonować.

BB8, u mnie pierwsze objawy zaczęły się w wieku nastoletnim. Oczywiście słyszałam, że wymyślam, bo nie chcę ćwiczyć na WF. Wyniki był w porządku, dopiero po latach wyszły złe wyniki w białkach CRP i OB, AST, ALT, kreatyniny i tak dalej. Zdiagnozowano mnie oficjalnie 5 lat temu ale żyłam w miarę normalnie. Chodziłam do pracy, funkcjonowałam. Dopiero ostatni rok jest koszmarem.

JordanT, zaczęłam chorować w wieku nastoletnim ale nigdy nie było źle tak jak teraz. Okresowo było idealnie, miałam okresy remisji. Zaczęło się od bólu ciała, stawów, rumienia, stanu podgorączkowego, który nie chciał ustępować. Okresowo miałam wybroczyny na całym ciele i ból całego ciała. Miałam dwa lata, że w ogóle nie odczuwałam skutków choroby- funkcjonowałam normalnie. Co robię by się wyleczyć? To choroba niuleczalna. nie da się wyleczyć tocznia. Trzeba się nauczyć z nim żyć, bo jak widać mi nie wychodzi. Co do diety to unikam mięsa, bo źle się po nim czuje. Jem tylko kurczaka i ryby, warzywa, owoce. Skąd te konkretne pytania? Także chorujesz?

R_ita2. Współczuje, że chorujesz. Napisałaś, że choruje twój umysł. na co chorujesz, mogę spytać? Pięknie napisałaś o miłości, ja tak nie umiem do niej podchodzić. W moim życiu wszystko zawsze miało termin przydatności do spożycia że tak to ujmę, ciężko mi wierzyć w bezwarunkową miłość i poświęcenie, wszystko na swój kres. Nie mamy ślubu, ale mysleliśmy o małym ślubie cywilnym. Ale teraz temat umarł, partner go unika. Ktoś napisał, że nie czuje się w związku bezpiecznie, to prawda. Od kiedy się kłócimy, od kiedy padły słowa, że partner nie ma siły, od kiedy temat śłubu ucichł czuję, że mojego partnera to wszystko przrerasta i najchętniej by uciekł. Propozycja rozmowy nawet ze łzami w oczach jest ok, ale partner jest bardzo skryty, nie powie co go boli i co mu przeszkadza. Dopiero jak się wścieka to można się dowiedzieć, co naprawdę myśli. Czy partner mnie kocha? Nie wiem. Ja go kocham dlatego chcę dla niego czegoś lepszego.

Co do mieszkania. Mieszkanie ma 68 m i jest po babci. Myślałam o sprzedaży, bo czynsz jest dość wysoki. Mieszkanie ma 3 dość duże, ustawne pokoje. Może macie rację, może sprzedaż i kupno małego mieszkania w bloku to dobre rozwiązanie, znajdziemy oszczędność w postaci czynszu. Jednak trudno mi pozbywać się mieszkania po babci. To sentymenty. Słyszałam głosy, by odwołać się od decyzji ZUS do sądu ale mnie to przerastało, nie umiem walczyć o swoje, stresuje mnie wizja tego, nie wiem jak to przebiega.

Ela210, tak, poddałam się... niestety. Nie widzę celu, sensu. Czekam na wizytę u psychologa. Zrobię tak jak piszecie, obdzwonie ponownie poradnie zdrowia psychicznego.

16 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-29 15:24:57)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Wysocka999 napisał/a:

Co do mieszkania. Mieszkanie ma 68 m i jest po babci. Myślałam o sprzedaży, bo czynsz jest dość wysoki. Mieszkanie ma 3 dość duże, ustawne pokoje. Może macie rację, może sprzedaż i kupno małego mieszkania w bloku to dobre rozwiązanie, znajdziemy oszczędność w postaci czynszu. Jednak trudno mi pozbywać się mieszkania po babci. To sentymenty. Słyszałam głosy, by odwołać się od decyzji ZUS do sądu ale mnie to przerastało, nie umiem walczyć o swoje, stresuje mnie wizja tego, nie wiem jak to przebiega.
.

Mieszkacie teraz w tym mieszkaniu, tak? Czy partner ma swoje inne mieszkanie, które wynajmuje? Jeśli nie, to możliwość mieszkania u ciebie jest jakimś twoim wkładem finansowym w związek. Jeśli mieszkacie w dużym mieście, to odpada mu koszt wynajmu, minimum 2 tysiące za kawalerkę, 3 tys za dwa-trzy pokoje. To już coś. (inna rzecz, że gdyby był sam lub z pracującą partnerką to pewnie już by sobie spłacał swoje własne mieszkanie).

Ale myślę, że wystarczyłoby Wam w tej sytuacji np. 45 metrów, dla pary to jest dobry metraż (salon + sypialnia), a na każdym metrze teraz ugrasz kilka-kilkanaście tys. złotych (w Krakowie średnia to teraz prawie 14 tys., a niektóre lokalizacje wołają o ponad 20 tys. od metra). Sentymentami się nie najesz, a jeśli faktycznie przewlekłe i bez perspektyw zmian jesteś utrzymywana przez partnera, to trzeba to zmienić. Rozmawiałaś z nim kiedyś o możliwości przeprowadzki do mniejszego mieszkania? Jeśli to duże miasto, to możecie też rozważyć wynajem kawalerki lub 2 małych pokoi (żeby zmniejszyć czynsz i media) i wynajęcie swojego dużego. Będzie przynajmniej z 1500 różnicy na plus dla was, to może być twój wkład.

Myślę, że możliwości trochę masz, to mieszkanie to naprawdę dar niebios w twojej sytuacji. A czym się zajmowałaś zawodowo w okresach remisji?

17 Ostatnio edytowany przez JordanT (2023-08-29 13:05:58)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Wysocka999 napisał/a:

Skąd te konkretne pytania? Także chorujesz?

Bo od kilku lat słucham podcastów Jordana Petersona oraz jego córki Mikhaili.
Mikhaila cierpi na chorobę autoimmunologiczną juvenile rheumatoid arthritis - czyli zapalenie stawów, które stało się obecne nawet w jej dorosłym życiu.
Toczeń z tego co czytam atakuje głownie tkanki łączne, ale może dosięgnąć także kości (siłą rzeczy stawy).

Teraz ważne info: nie jestem lekarzem, to tylko moje przemyślenie i lepiej przepuść je przez 10 sitek ułożonych jedno pod drugim, ale to jak opisujesz swoje cierpienie brzmi podobnie do dzieciństwa i okresu nastoletniego Mikhaili. W jej przypadku zmiana diety sprawiła remisję choroby. Jest to carnivore, więc ironicznie w kontrze do Ciebie TYLKO CZERWONE MIĘSO, sól i woda.
Nie mówię, że masz wcinać tylko wołowinę. Ale można spróbuj tak jak Mikhaila dojść metodą eliminacji do najbardziej odpowiedniego dla siebie pożywienia. Ja nie sprzeciwiam się medycynie konwencjonalnej. W sumie to bardziej w nią wierzę niż w metody niekonwencjonalne. Ale im dłużej żyję, tym bardziej zaczynam się przekonywać, że nasz sposób odżywiania się, może nam znacznie polepszyć lub pogorszyć zdrowie.

Posłuchaj tego:

https://www.youtube.com/watch?v=0ka9WBEijhk&t=164s

jak nie ogarniasz ang na tyle dobrze, to nawet włącz z automatycznym tłumaczniem (działa tylko na pc w yt).

oczywiście znajdziesz na yt masę kontr dla tej prezentacji. Nie chodzi tutaj konkretnie o w.w. case, ale żeby skupić się na diecie.

Czy rozważałaś kiedyś, że sposób w jaki się odżywiasz, może mieć o wiele większe znaczenie w twoim zdrowi niż Tobie i lekarzom się wydaje? Lekarze na całe 6 lat studiów spędzają tylko 10-20 godzin odnośnie wiedzy o odżywianiu. Co jest bardzo nieśmiesznym żartem.


Co do związku, to porozmawiaj szczerze, spokojnie w dobrej intencji z facetem tak aby miał świadomość, że chcesz, aby żyło Wam się lepiej. Ułóżcie jakiś plan od ogółu do szczegółu i działajcie RAZEM. Uszy do góry, póki oddychasz, masz jak walczyć! smile

18

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
R_ita2 napisał/a:

Ale jedno ci napisze- wiem, że zgodnie z wszelkimi poradnikami psychologicznymi, współczesnym kultem indywidualizmu i liczenia tylko na siebie mówi się, że prawdziwa miłość nigdy bowiem nie powinna oznaczać poświęcenia. Ale to bzdura.
Wszyscy wiemy, że miłość niesie ze sobą poświęcenia. Wiadomo, że od czasu do czasu musimy ponieść taką czy inną ofiarę, żeby związek mógł trwać. Jednak poświęcenia takie wciąż idą w zgodzie z założeniem, że korzyści przewyższają wkład. W poświęceniu jest też dużo radości, nadziei, czyli umacniających emocji. To świadczy o naszym człowieczenstwie

Partner jest skryty? To rozmawiajcie jak umiecie, choćby to były krzyki i rzucanie talerzami (czego nie pochwalam) to po prostu wypowiedz najważniejsze. Że kochasz. Że dziękujesz za opiekę. Że wiesz jaki trud na nim ciazy. Że Tobie też ciazy. Co robicie dalej. Czy jestescie WY JAKO WY, czy każdy sobie.  Poszukaj pracy na pół etatu, biurowej czy innej lekkiej pracy. Sprzedajcie mieszkanie i kupcie mniejsze. Obdzwon te poradnie zdrowia psychicznego, choć ja wiem ze kolejki tam to kosmos.

Popieram

19 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-08-29 14:13:00)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Wysocka999 napisał/a:

Co do mieszkania. Mieszkanie ma 68 m i jest po babci. Myślałam o sprzedaży, bo czynsz jest dość wysoki. Mieszkanie ma 3 dość duże, ustawne pokoje. Może macie rację, może sprzedaż i kupno małego mieszkania w bloku to dobre rozwiązanie, znajdziemy oszczędność w postaci czynszu. Jednak trudno mi pozbywać się mieszkania po babci. To sentymenty. Słyszałam głosy, by odwołać się od decyzji ZUS do sądu ale mnie to przerastało, nie umiem walczyć o swoje, stresuje mnie wizja tego, nie wiem jak to przebiega.

Ja bym nie szukała oszczednosci za wszelka cene kosztem mieszkania. Jesteś młoda, facet tereaz jest, a co bedzie za 30-40 lat? Jesli teraz nie mozesz pracować to jak się utrzymasz na starośc? W duzym mieszkaniu możesz komus odnająć jeden pokój i z tego sie utrzymywać, w małym nie masz takiej opcji. Jak nie bedziesz miala wypracowanej emerytury to w wieku 70+ skądyś bedziesz musiała zorganizować kase na dom opieki. Nie masz męża wiec nie bedziesz tez miala po nim renty w razie jego smierci. Dom opieki to kokszt ok. 70k rocznie w duzych miastach, skoro teraz nie masz to skąd wezmiesz za te X lat? Lepiej poczekać ze sprzedażą na starosc, a nie teraz na prędce podejmowac kiepskie decyzje. Gdzie mieszkają twoi rodzice? Jak oni mają mniejsze mieszkanie możesz mieszkac u nich, oni u Ciebie i płacić nizszy czynsz a zachowac mieszkanie. Albo wynająć swoje mieszkanie i za kase z wynajmu wynająć coś malego. Nie sprzedawaj bo na starosc możesz tego bardziej potrzebowac.

Wysocka999 napisał/a:

Ale teraz temat umarł, partner go unika. Ktoś napisał, że nie czuje się w związku bezpiecznie, to prawda. Od kiedy się kłócimy, od kiedy padły słowa, że partner nie ma siły, od kiedy temat śłubu ucichł czuję, że mojego partnera to wszystko przrerasta i najchętniej by uciekł. Propozycja rozmowy nawet ze łzami w oczach jest ok, ale partner jest bardzo skryty, nie powie co go boli i co mu przeszkadza.

Przecież on ci mówi co myśli. Dlaczego go nie słuchasz? Utrzymywanie ciebie i twoja choroba go męczy i przerasta. Sama piszesz: "ale nie raz w kłótni powiedział, że nie ma już siły na to wszystko". Słuchanie nie polega tylko na tym że kiedy masz ochote przyjdziesz i powiesz "pora na poważną rozmowe" i w 30 minut przepracujecie cały związek. Słuchac trzeba aktywnie, cały czas. Także w kłótniach. To że nie mówi już o ślubie to też ważny komunikat dla ciebie. Sprawiasz wrażenie osoby rozgarniętej, więc chyba rozumiesz że skoro planował go kiedyś, a teraz już nie to znaczy, że już nie jest przekonany co do tego pomyslu. Co by ci to dało gdyby powiedział to wprost?
Komunikat: "wiesz kochanie, męczy mnie ta sytacja, czuję się żle", to jet ten sam konunikat co walnięcie drzwiami z okrzykiem "kurwa, mam już tego wszystkiego dośc!", tylko podany w innej formie.

20

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
R_ita2 napisał/a:

Miłość do decyzja,  miłość to praca.

Piękne, choć proste zdanie. Tak zapomniane w dzisiejszych czasach kiedy wszystko ma być łatwe, przyjemne, nieskomplikowane, niewymagające trudu. Nawet tutaj po postach, np Szeptem widać jaki jest stosunek do miłości. Najlepiej odejść, zostawić, nie poświęcać się, tylko by było łatwo i przyjemnie. Szpetem, jesteś sama czy tworzysz wieloletni związek?

Wysockiej999 nic nie doradzę. Faktycznie jest w matni skoro się poddała. Tak, ona się poddała. Chorobie, życiu. A przecież każdy z nas z czymś się mierzy. Czemu wysocka999 nie zadba o partnera tak jak on dba o nią? Czemu nie odwdzięczy się czymkolwiek, choćby tym seksem? Tak bardzo wysocka999 cierpisz, że nie stać Cię na to kilkadziesiąt minut odskoczni?
Nie wiem czy sprzedaż mieszkania to dobry pomysł, ale teraz idzie pracować zdalnie, na słuchawce, biurowo- chcesz znaleźć sposób to go znajdź.

21 Ostatnio edytowany przez Lisandro (2023-08-29 16:03:38)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
R_ita2 napisał/a:

Autorko, bardzo mi przykro czytać twój wątek. Z dwóch przyczyn.

Pierwsze to twoja choroba. Sama choruje na ciężką, nieuleczalną chorobę tylko że u mnie choruje umysl i dusza, a u Ciebie ciało i dusza. Znam to poczucie bezsilności, zrezygnowania... znam to uczucie, że masz odczucie, że jesteś dla kogoś ciężarem.

Ale pamiętaj że miłość i związek nie jest tylko po to by było pięknie I dobrze i kolorowo. To też to co złe, trudne... to choroby, wypadki, nieszczęścia ogólnie, trudności dnia codziennego, to wspólnota. Jesteście powołani w tej miłości do wzajemnej pomocy sobie, tak zdecydowaliscie mowiac sobie tak (choc piszesz partner, nie mąż ale jednak jakies deklaracje miedzy wami byly skoro jest wspolne mieszkanie, opieka) . Czy gdyby twój partner miał ciężki wypadek i uległ poważnemu uszczerbkowi na zdrowiu zostawiłabyś go? Czy w miłości i trudach pielęgnowała czy...po prostu zostawila? Sama sobie odpowiedź.

Ja nie czuje się ciężarem dla mojego męża, mimo że moja chorobą mocno naznacza nasze życie. Nie tylko dlatego, że on zawsze powtarza że sobie tego nie wybierałam, że jestem jego światłem, drogą i miłością i przysięgał w zdrowiu i chorobie ale też dlatego że WIEM, że i ja byłam przy nim w trudach i będę w trudach. O to chodzi w miłości. Miłość do decyzja,  miłość to praca. Ciezka czasem.

Usiądźcie i porozmawiajcie. Czy chociaż raz bez kłócenia się mówiłaś mu jak Tobie ciężko, co czujesz? Czy on na spokojnie mówił jak mu ciężko, co czuje? Tak po ludzku, nawet ze łzami, ale nie z krzykiem.  Jesteście dla siebie, pamiętaj... kochacie się jeszcze?

Szkoda, że to działa tylko w jedną stronę i gdy facet na coś zachoruje, to kobiety po miesiącu już nie ma smile)))))))). Na dobre i na złe? Pewnie dlatego o rozwody wśród osób, które skończyły co najmniej college wnosi i wnoszą o rozwód ponad 90% w USA to kobiety. Bo są na dobre i na złe! Ha ha ha big_smile

Autorka rozczula się nad sobą, ale napisała ze jest zdolna do pracy na 1/2 etat. Choroba jakaś niewyjaśniona... ja tego nie kupuje

22

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Rita  : Chyba że ktos ta świętość zbruka zdradą, w tedy to juz mamy do czynienia z plugastwem, a nie świętością.

23 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-29 18:12:41)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Szeptuch napisał/a:

Rita  : Chyba że ktos ta świętość zbruka zdradą, w tedy to juz mamy do czynienia z plugastwem, a nie świętością.

Albo jak czyjś mąż/partner muzułmanin ogłosi, że jego wiara pozwala na wielożeństwo, więc dupa na boku jest właściwie zupełnie na legalu i o co ci kobieto chodzi, znałaś zasady mojej wiary wink

24

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Kasssja napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Rita  : Chyba że ktos ta świętość zbruka zdradą, w tedy to juz mamy do czynienia z plugastwem, a nie świętością.

Albo jak czyjś mąż/partner muzułmanin ogłosi, że jego wiara pozwala na wielożeństwo, więc dupa na boku jest właściwie zupełnie na legalu i o co ci kobieto chodzi, znałaś zasady mojej wiary wink

Ja mam z tym doswiadczenie na szczescie bylam na takim etapie, ze moglam zerwac i nie zgodzic sie na poligamie. Tez duzy plus,ze nie mieszkam w islamskim kraju. Tez to sie ustala miedzy soba-ja - ex mialam razem umowe, ze on nie bedzie zyl w poligamii,wiec z racji tego,ze to on zlamal umowe ja bez problemow moglam go kopnac w d***

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Tylko zauważ R_ita2 że tu nie ma mowy o wspólnocie(podział ról i obowiązków między dwoje dorosłych osób, tak żeby razem wypełniać obowiązki i mieć większy fun z życia) tylko o relacji opiekun-podopieczny. Wspólnota nie polega na tym, że jest jedna osoba i ona jest beneficjentem bycia we wspólnocie a inni muszą się do niej dostosowywac i ponosić cały trud. Jesli inni muszą o jedna osobe dbać i wypełniac obowiązki których ona nie chce lub nie umie ogarnąć sama, to juz jest rola chłopa panszczyznianego a nie członka wspólnoty równościowej. Nawet od małych dzieci są wymagane pewne zachowania, tak aby ich obecnośc w rodzinie nie była zbyt uciążliwa dla rodziców (słuchanie starszych, nie niszczenie rzeczy w domu, nie grymaszenie przy jedzeniu, chodzenie spac o ustalonej porze itp itd).
Zgadzam się że warto tworzyć relacje i budować więzi, ale nalezy to robić tak aby każdy odczuwał przyjemność z bycia czescia jakiejs wiekszej wspolnoty. Z tego co pisze autorka to jej partner nie czuje radosci z bycia w związku, a ona sama nie chce lub nie umie podejmowac kroków żeby bycie z nią było dla niego przyjemniejsze. Mówi że chce jego szczescia, ale co to znaczy jesli nie pojdą za tym konkretne czyny? Co mu po wspólnocie w której jedyną perspektywą dla niego jest praca na utrzymywanie dorosłej osoby, a przy tym brak jakichkolwiek przyjemności przez najblizsze 40 lat?

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Autorka sama nie wie, w co ma wierzyć (...)
A partner skryty

Partner nie jest skryty. Mówi jej ze nie ma już siły. Jak nie wiadomo w co wierzyć, to najlepiej uwierzyć w to co mówi partner. On ma dość. Planował wspólne życie, teraz już nie jest zainteresowany taką perspektywą.. Gdyby jej choroba nie była dla niego problemem to by dalej planował slub i cieszył się tą wizją. Nie każdemu widzi się poswięcać w miłości przez 40 lat. Niektórzy tez chca mieć troche rozrywki i luzu od życia.

27

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

I R_ita2 ma rację i Smutnadziewczyna007 ma rację. Pozostaje rozmowa... wóz albo przewóz. Albo razem, albo wcale... trudne wybory, trudne sytuacje. Nigdy moje życie nie zmusiło mnie do wątpienia w miłość więc podziwiam postawę R_ita2 i jej ufność. Ale rozumiem Smutną. To co najważniejsze zostało wykrzyczane... "nie mam siły" te słowa padły. i co dalej? Wysocka999 odezwiesz się?

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
R_ita2 napisał/a:

Smutna to chyba autorka użyła słów, że partner jest skryty i tylko w kłótni się odkrywa, nie ja. Nie umie w spokojnej rozmowie nazwać uczuć.

Ja już pisałam o tym i powtórzę.

Słuchanie nie polega tylko na tym że kiedy masz ochote przyjdziesz i powiesz "pora na poważną rozmowe" i w 30 minut przepracujecie cały związek. Słuchac trzeba aktywnie, cały czas. Także w kłótniach.(...)
Komunikat: "wiesz kochanie, męczy mnie ta sytacja, czuję się żle", to jet ten sam konunikat co walnięcie drzwiami z okrzykiem "kurwa, mam już tego wszystkiego dośc!", tylko podany w innej formie.

Nie uważam że komunikaty wysyłane w gniewie, czy kłótni sa mniej ważne. Nie każdy musi mieć umiejętność prowadzenia spokojnej rozmowy i tłumienia emocji, zeby je potem przekazac w innej, łagodniejszej formie.


Do reszty odniose się póżniej bo to temat na dłuższy post, a nie mam teraz warunków takie pisać smile

29

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Droga autorko, próbowałaś kiedyś diety niskoweglowodanowej? Ktos tutaj wspomnial o diecie Carnivore, ale też są inne diety niskoweglowodanowe jak dieta optymalna Jana Kwaśniewskiego czy ewentualnie keto. Może poszukaj dietetyka, który specjalizuje sie w jednej z tych diet? Bardzo polecam też przeczytać książkę Dieta Optymalna Kwasniewskiego. Otwiera oczy na wiele spraw zwiazanych z żywieniem. Ewentualnie poszukaj na Youtube kanałów o low carb lub keto diecie.

Piszę Ci o tym, bo sama miałam okropne bóle kości jak bylam dzieckiem, mowili mi, że to były bole wzrostowe.. Moja mama jakos wtedy dowiedziala się o żywieniu opymalnym Kwaśniewskiego, przeszla na nie i te bole minęły. Potem zawsze wracalam do tej diety jak potrzebowalam zregenerować organizm np. po kontuzjach, bo wtedy regeneruję sie najszybciej, a od jakiegos roku jestem na low carb świadomie na stałe.

Pozdrawiam :)

30

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
R_ita2 napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Albo jak czyjś mąż/partner muzułmanin ogłosi, że jego wiara pozwala na wielożeństwo, więc dupa na boku jest właściwie zupełnie na legalu i o co ci kobieto chodzi, znałaś zasady mojej wiary wink

Kassja, im więcej widzę i czytam Twoje posty tym bardziej uważam, że jesteś zgorzkniala I skrzywdzoną przez los. Ktoś cie porzucił, prawda? A mój mąż jest Turkiem, w Turcji jest zabroniona poligamia i mój mąż jej nie uznaje. W tobie nie ma w ogóle wiary w ludzi.

.

Nie rituniu, tak mi się życie ułożyło, że żaden ważny dla mnie mężczyzna nigdy mnie nie porzucił, natomiast ja porzuciłam kilku partnerów, w tym jednego wieloletniego. Nie jestem z tego dumna, ale czasem nie ma wyjścia. I nie zrobiłam tego przez zdrady, z tymi nie miałam w życiu do czynienia (ani jako strona zdradzająca, ani zdradzana, choć tego ostatniego to nie można być nigdy pewnym - no ale nic nigdy nie wylazło na wierzch). A pisząc o mężu muzułmaninie i poligamii miałam na myśli przede wszystkim JulięUK, której partner jakiś tydzień czy dwa temu właśnie dokładnie to zrobił, hajtnął się z "tą drugą". Nie jesteś pępkiem świata, nie każdy wpis jest na twój temat, nawet te o arabach. A że twój mąż zrobi skok w bok to pewnie kwestia miesięcy czy lat, ale niekoniecznie będzie miało to coś wspólnego z jego religią.

Nie dziwi mnie, że akurat ty weszłaś w ten wątek i wspierasz autorkę w jej roli bezradnego, chorego, ale jednak pasożyta. Różnica jest taka, że partner autorki daje sygnały, że chce się wymiksować, mimo silnego poczucia obowiązku względem niej, natomiast twój mąż został wrobiony w dziecko, a więc i ślub i jest mu trudniej. Ale i takie wagoniki faceci potrafią odpinać, gdy zaczynają być zbyt ciężkie i skrzypieć na zakrętach wink

31

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Wysocka999 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Ojej bardzo ci wspolczuje,ale mysle ze masz super partnera, ze cie wspiera. Wiesz dokladnie co to za choroba?

Latami lekarze nie potrafili powiedzieć co mi jest. Kilkakrotnie leżałam w szpitalu i byłam badana od stóp do głów, byłam u wielu lekarzy. Miałam testy na fibromialgię, ale lekarze odrzucili ten kierunek. Podejrzewali twardzinę układową ale także to odrzucili. Stanęło na toczniu rumieniowatym, zaostrzenie choroby.

Wiem, że partner mnie wspiera ale ciąży mi, że jestem dla niego ciężarem. Nie zyjemy jak normalna para, nie wychodzimy, nie bawimy się, nie uprawiamy seksu, ile on to jeszcze wytrzyma? Coraz częściej się kłócimy. Nie czuje się bezpiecznie będąc na czyjejś łasce i nie łasce, do tego kłótnie. Ale jestem teraz w takim stanie, że nie mam sił na nic.

Kasssja napisał/a:

No dobrze, ale bez względu na to, czy jesteśmy chorzy czy zdrowi, nic nam nie jest dane raz na zawsze. Co, tak realnie, krok po kroku, byś zrobiła, gdyby twój partner jutro zginął w wypadku samochodowym? Jak wyglądałoby twoje życie?

Nigdy nad tym nie myślałam. Wiem, że nic nie jest dane raz na zawsze. Co zrobiłabym krok po kroku? Nie wiem. Sprzedała duże mieszkanie i kupiła małą kawalerkę tylko dla siebie. Ubiegała się ponownie o rentę chorobową i szukała pracy na pół etatu, bo wiem, że w obecnym stanie nie stać mnie na więcej.


a mnie sie wydaje, ze to trolling, bo po 3 postach na netkobiety, swietnie sobie radzisz z cytowaniem tekstow, ja do dzisiaj mam z tym problem big_smile

32

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Gosiawie napisał/a:

a mnie sie wydaje, ze to trolling, bo po 3 postach na netkobiety, swietnie sobie radzisz z cytowaniem tekstow, ja do dzisiaj mam z tym problem big_smile

Wystarczy ogarniać podstawy HTML, no i zdecydowanie łatwiej robi się to na komputerze niż w komórce.

33 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-08-31 12:42:55)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Kasssja napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

a mnie sie wydaje, ze to trolling, bo po 3 postach na netkobiety, swietnie sobie radzisz z cytowaniem tekstow, ja do dzisiaj mam z tym problem big_smile

Wystarczy ogarniać podstawy HTML, no i zdecydowanie łatwiej robi się to na komputerze niż w komórce.


Nie mam problemow z komputerem, tylko z tym "qoute"

Niekiedy sie uda niekiedy nie big_smile

czasu za bardzo nie mam to ogarniac, bo pisze w pracy... w domu czasu nie mam wink

Ale to chyba nie na temat, zastanowilo mnie tylko takie znawstwo tej strony, osoby, ktora dala tylko 3 wpisy...

34 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-08-31 13:32:43)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Wg mnie toteż jest trolling.
Konkretnie obstawiam kolejne wcielenie Rity, żeby tu mogła pisać, jak to u niej jest wspaniale.
Przy okazji tez ma jakąś zlośliwość dla niezależnych i samodzielnych kobiet typu Kasssja. Swoją drogą kto może mieć perspektywę, że kobieta, która ma skrystalizowane poglądy, to z pewnością jest kobieta zgorzkniała i skrzywdzona, bo porzucił ją facet? No jakże by inaczej? Przecież wszystkie kobiety w związkach są uosobieniem szczęśliwości zbudowanej na niezaradności życiowej, zależne od faceta a to tatusia a to męża, niesamodzielne i zdane na pomoc.
Mnie się wydaje, że Rita powinna być takim ostrzeżeniem dla facetów, żeby zakładali gumki, szczególnie, gdy pannę ledwo znają i nawet jeśli chętnie cytując Szeptucha rozkłada nogi, bo mogą skończyć niańcząc nie tylko niechcianego przypadkowego dzieciaka, ale jeszcze jego matkę, głęboko zaburzoną, która ma dwie lewe ręce i będzie wisiała na nim i jego poczuciu obowiązku.

35

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:

Wg mnie toteż jest trolling.
Konkretnie obstawiam kolejne wcielenie Rity, żeby tu mogła pisać, jak to u niej jest wspaniale.

Totalnie tak.

MagdaLena1111 napisał/a:

Przy okazji tez ma jakąś zlośliwość dla niezależnych i samodzielnych kobiet typu Kasssja. Swoją drogą kto może mieć perspektywę, że kobieta, która ma skrystalizowane poglądy, to z pewnością jest kobieta zgorzkniała i skrzywdzona, bo porzucił ją facet? No jakże by inaczej? Przecież wszystkie kobiety w związkach są uosobieniem szczęśliwości zbudowanej na niezaradności życiowej, zależne od faceta a to tatusia a to męża, niesamodzielne i zdane na pomoc.
Mnie się wydaje, że Rita powinna być takim ostrzeżeniem dla facetów, żeby zakładali gumki, szczególnie, gdy pannę ledwo znają i nawet jeśli chętnie cytując Szeptucha rozkłada nogi, bo mogą skończyć niańcząc nie tylko niechcianego przypadkowego dzieciaka, ale jeszcze jego matkę, głęboko zaburzoną, która ma dwie lewe ręce i będzie wisiała na nim i jego poczuciu obowiązku.

Zaraz przeczytasz, że jesteś hejterką, zazdrośnicą, no lifem, i że ktoś Cię pewnie bardzo mocno skrzywdził - w domyśle, jakiś facet Cię nie chciał, i jesteś z tego powodu zgorzkniała i złośliwa. I śmieszna. I prześladujesz.

36

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Nie myślałam nigdy o tym jak dieta wplywa na moje zdrowie. Znaczy myślałam, eliminowałam to po czym wydawało mi się, że czuję się gorzej, jak mięso wlasnie, produkty wysoce przetworzone. Nie byłam nigdy u dietetyka i nie poświęciłam czasu na analizowanie szczegółowe tego co powinnam, co nie. Dobrze mi robią koktajle warzywno owocowe. Nie znałam kanału, zaproponowanego przez JordanT, zapoznam się z nim.

mój login napisał/a:

Droga autorko, próbowałaś kiedyś diety niskoweglowodanowej? Ktos tutaj wspomnial o diecie Carnivore, ale też są inne diety niskoweglowodanowe jak dieta optymalna Jana Kwaśniewskiego czy ewentualnie keto. Może poszukaj dietetyka, który specjalizuje sie w jednej z tych diet? Bardzo polecam też przeczytać książkę Dieta Optymalna Kwasniewskiego. Otwiera oczy na wiele spraw zwiazanych z żywieniem. Ewentualnie poszukaj na Youtube kanałów o low carb lub keto diecie.

Piszę Ci o tym, bo sama miałam okropne bóle kości jak bylam dzieckiem, mowili mi, że to były bole wzrostowe.. Moja mama jakos wtedy dowiedziala się o żywieniu opymalnym Kwaśniewskiego, przeszla na nie i te bole minęły. Potem zawsze wracalam do tej diety jak potrzebowalam zregenerować organizm np. po kontuzjach, bo wtedy regeneruję sie najszybciej, a od jakiegos roku jestem na low carb świadomie na stałe.

Pozdrawiam smile

Nigdy nie słyszałam o tym o czym piszesz. Jestem w takim stanie, że złapie się wszystkiego. Dietetyk to wydatek ale myślę że warty tego by polepszyc swój stan. Zawsze wydawało mi się że wszelkiej maści wymyślne diety nie są nic warte, że tylko zbilansowana dieta da radę. Ale skoro piszesz, że Tobie pomogła to... będę szukać dietetyka specjalizujacego się w chorobach autoimmunologicznych.

Do reszty się nie odnoszę. Macie jakieś swoje osobiste niesnaski które mnie nie interesują. Myślę, że ludzie odzywają się w tematach które są im bliskie i tyle. Podziwiam ludzi którzy wierzą w ludzi. Mi tej wiary brakuje.

Co do partnera. Kocham go i chce by kochał mnie. Jako partnerka zawiodłam. Przez chorobę. Dla magdalena1111 to pasożytnictwo
Nie życzę jej ani jednego dnia z moją chorobą. Zrobię wszystko by związek przetrwał. Choćby... bolało.

37

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Dracarys napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Wg mnie toteż jest trolling.
Konkretnie obstawiam kolejne wcielenie Rity, żeby tu mogła pisać, jak to u niej jest wspaniale.

Totalnie tak.

MagdaLena1111 napisał/a:

Przy okazji tez ma jakąś zlośliwość dla niezależnych i samodzielnych kobiet typu Kasssja. Swoją drogą kto może mieć perspektywę, że kobieta, która ma skrystalizowane poglądy, to z pewnością jest kobieta zgorzkniała i skrzywdzona, bo porzucił ją facet? No jakże by inaczej? Przecież wszystkie kobiety w związkach są uosobieniem szczęśliwości zbudowanej na niezaradności życiowej, zależne od faceta a to tatusia a to męża, niesamodzielne i zdane na pomoc.
Mnie się wydaje, że Rita powinna być takim ostrzeżeniem dla facetów, żeby zakładali gumki, szczególnie, gdy pannę ledwo znają i nawet jeśli chętnie cytując Szeptucha rozkłada nogi, bo mogą skończyć niańcząc nie tylko niechcianego przypadkowego dzieciaka, ale jeszcze jego matkę, głęboko zaburzoną, która ma dwie lewe ręce i będzie wisiała na nim i jego poczuciu obowiązku.

Zaraz przeczytasz, że jesteś hejterką, zazdrośnicą, no lifem, i że ktoś Cię pewnie bardzo mocno skrzywdził - w domyśle, jakiś facet Cię nie chciał, i jesteś z tego powodu zgorzkniała i złośliwa. I śmieszna. I prześladujesz.


W robieniu z siebie ofiary losu i zazdrosnych prześladowców, to Rita nie ma sobie równych, ale już dawno trafiłam na jej długą listę :-D Więc jestem spokojna i gotowa.

Też czekasz teraz na fotkę z psychiatryka, co by się uwiarygodniła? ;-)

38

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
MagdaLena1111 napisał/a:

Też czekasz teraz na fotkę z psychiatryka, co by się uwiarygodniła? ;-)

Ale, ale. Ja swoją fotkę już dostałam w wątku o tradycyjnej żonie big_smile jak będzie następna, to odstąpię Tobie smile

39 Ostatnio edytowany przez bb8 (2023-08-31 17:16:33)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Wysocka999 napisał/a:

Nie myślałam nigdy o tym jak dieta wplywa na moje zdrowie.

Też zaczynam myśleć, że to Rita. Chory (od tak dawna) na chorobę autoagresywną by tak nie napisał. Jeśli jednak nie, to SmutnaDziewczyna mądrze pisze i o Twojej relacji i o kwestii mieszkania - w żadnym wypadku go nie sprzedawaj, jeśli nie planujecie brać ślubu. A chorobę diagnozuj dalej, znam przypadek człowieka, któremu pomogła darmowa terapia. Normalnie pracuje, a był czas, że nawet oddychanie go bolało.

40

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Wyjedź na prowincję.
Tam ludzie nie czytają o dietach, tylko wierzą lekarzom.
A dla medycyny współczesnej liczy się głównie farmacja.
Tak się szkoli lekarzy

41

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Ludzie, co się z tym forum stało? Wchodziłam tu 3,4 Lata temu, była moderacja, była życzliwość. Kassjo naprawdę życzysz komuś by został zdradzony? Jak to świadczy o tobie? I to zdrobnienie... coś obrzydliwego. Pamiętam, że byly 3 moderatorki, pamiętam Olinke i Isabellę, była jeszcze jedna, nicku nie pamiętam. Co sie z nimi stalo? Był porządek, nie było przekleństw, nie było tropienia trolli. Nie wydaje mi się, by temat był trollingiem, a jeśli tak to ktoś musiał się do tego nieźle przygotować.

Szkoda czasu na to forum. Ktoś przychodzi po pomoc a w postach zamiast realnej pomocy wzajemne przepychanki. A myślałam że jest fajnie jak parę lat temu. Kto to w ogóle ten Janpawel2? Zaśmieca całe forum.

42

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Wyjedź na prowincję.
Tam ludzie nie czytają o dietach, tylko wierzą lekarzom.
A dla medycyny współczesnej liczy się głównie farmacja.
Tak się szkoli lekarzy.

A co do Kassji, to byłam pewna że porzuca facetów jak rękawiczki.
Dlaczego? Zaburzone relacje z ojcem wylewają się z wielu postów.
Współczuję.
Te hasła o pasozyrnictwie to kalka z relacji rodziców.
Jesteś strasznie przewidywalna, Kassia.:)
Wiele masz do przerobienia

43 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-08-31 19:58:59)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Rita - wy macie podzielnosc majatkowa z mezem?

44

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Saeco napisał/a:

Ludzie, co się z tym forum stało? Wchodziłam tu 3,4 Lata temu, była moderacja, była życzliwość. Kassjo naprawdę życzysz komuś by został zdradzony? Jak to świadczy o tobie? I to zdrobnienie... coś obrzydliwego. Pamiętam, że byly 3 moderatorki, pamiętam Olinke i Isabellę, była jeszcze jedna, nicku nie pamiętam. Co sie z nimi stalo? Był porządek, nie było przekleństw, nie było tropienia trolli. Nie wydaje mi się, by temat był trollingiem, a jeśli tak to ktoś musiał się do tego nieźle przygotować.

Szkoda czasu na to forum. Ktoś przychodzi po pomoc a w postach zamiast realnej pomocy wzajemne przepychanki. A myślałam że jest fajnie jak parę lat temu. Kto to w ogóle ten Janpawel2? Zaśmieca całe forum.

Ja odpowiem na Twoje pytanie.
W tym roku już drugi raz napadają na to forum jakieś dziwne indywidua. Potrafią zrobić naprawdę zmasowany atak.
Oni chyba są z kafeterii.
Robią to specjalnie i złośliwie.
Gdy jakiś czas temu miał miejsce pierwszy ich najazd stali użytkownicy byli tak zszokowani ( w tym ja), że w ogóle się nie odzywaliśmy.
Te osoby zakładały różne wątki, pluły na siebie, leciały takie bluzgi, że szok.
Nie wiem z jakiego środowiska pochodzą ci ludzie.
Przestałam tu wchodzić, bo to było poniżej mojego poziomu.
Po jakimś czasie, wydawać by się mogło, że ignorowanie tego zjawiska pomogło i znowu było normalnie.
Teraz jest drugi ( według mojej obserwacji) ich napad na to forum, ich nicków jest tu wiele.
My nauczyliśmy się już kompletnego ignorowania tych ludzi, nikt nie czyta tego, co piszą i gdy jest normalny wątek my po prostu, jak dawniej komentujemy i dyskutujemy ze sobą.
Na tym forum funkcjonują jakby dwa światy, dwa poziomy.
Ci z kafeterii i my. Tych najeźdźców nie da się usunąć ani namówić by zniknęli.
Mogłabyś wyzywać ich, prosić albo nawet błagać i tak nie pójdą.
Moderacji nie ma tu już chyba ponad rok, więc często idzye wolna amerykanka.
Można sobie nawzajem ubliżać ( mnie na przykład Johnny jakiś czas temu nazwał prostytutką) i tak tu właśnie teraz jest.
Starych bywalców jest coraz mniej, powoli wykruszają się.
Jest to bardzo przykre, bo osobiście lubię to forum i większość udzielających due tutaj osób bardzo cenię oraz lubię.
To tyle tytułem wyjaśnienia, a przynajmniej ja tak to wszystko odbieram i oceniam.

Pozdrawiam.

45 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-08-31 21:02:00)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
ulle napisał/a:

Można sobie nawzajem ubliżać ( mnie na przykład Johnny jakiś czas temu nazwał prostytutką) i tak tu właśnie teraz jest.

Ja tylko wtrącę, że on cię nie nazwał prostytutką, tylko napisał, że nazywając cię tak powiedziałby o tobie "prawdę" dokładnie w takim samym stopniu, jak ty pisząc swoje mądrości o innych osobach. Bo nic o nich nie wiesz, a się mądrzysz, tak jak on o tobie nie wie, ale może określić cię nawet prostytutką, papier zniesie wszystko.
To samo tyczy się Eli, która powyżej wyprodukowała jakąś teorię na mój temat i sama sobie tę teorię udowodniła pisząc, że jestem przewidywalna. Tak jakby tylko jedna określona trauma (strata ojca) mogła być tłem dla osób, które tak jak ja nie wiążą się na stałe i nie szukają partnera/męża/ojca dzieciom.

46 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-08-31 21:39:20)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Kasssja napisał/a:
ulle napisał/a:

Można sobie nawzajem ubliżać ( mnie na przykład Johnny jakiś czas temu nazwał prostytutką) i tak tu właśnie teraz jest.

Ja tylko wtrącę, że on cię nie nazwał prostytutką, tylko napisał, że nazywając cię tak powiedziałby o tobie "prawdę" dokładnie w takim samym stopniu, jak ty pisząc swoje mądrości o innych osobach. Bo nic o nich nie wiesz, a się mądrzysz, tak jak on o tobie nie wie, ale może określić cię nawet prostytutką, papier zniesie wszystko.
To samo tyczy się Eli, która powyżej wyprodukowała jakąś teorię na mój temat i sama sobie tę teorię udowodniła pisząc, że jestem przewidywalna. Tak jakby tylko jedna określona trauma (strata ojca) mogła być tłem dla osób, które tak jak ja nie wiążą się na stałe i nie szukają partnera/męża/ojca dzieciom.

Nie moja droga - było inaczej.
On nazwał mnie wprost prostytutka tylko w zupełnie innym wątku, którego jak mniemam Ty nie czytałaś.
Ja skrytykowałam styl jego narracji mocno napuszony sztuczny itd ( nie będę Ci teraz tego wyjaśniała), między nami wywiązała się niezbyt miła dyskusja, Johnny na koniec wkurzył i napisał wprost " ty prostytutko nie będziesz mi tu itd"
To co napisał dzisiaj było zwykłym odwróceniem kota ogonem, że niby to był taki żart, no sama to czytałaś.
Ja nawet na to nie zareagowałam.
Również nie obraziłam się, bo wychodzę z założenia, że gdy szczeka na mnie Burek za płotem, to przecież się nie obrażam.
A co do mojego madrzenia się i że nawet nikogo nie znam, a Się wypowiadam.
Myślę, że nie robię niczego osobliwego, bo my wszyscy nie znamy autorów wątków, a przecież wypowiadamy się na temat ich problemów. Czasem się mądrze, a czasem nie - jedni cenią moje rady i liczą się z moim zdaniem i według ich opinii na pewno się nie mądrze. Ci, którzy mnie nie lubią, być może, uważają że się mądrze.
Ale spokojnie, w życiu jestem fajna osobą, chyba nie jestem głupia bo mnóstwo ludzi często pyta mnie o zdanie na jakiś temat. Mają do mnie zaufanie tak sądzę, a ponieważ wiedzą, że moje życie osobiste było i jest dalej bardzo bujne, pełne nagłych zwrotów akcji, toteż pytają a ja  im doradzam.
Często dobrze wychodzą na moich radach.

47

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
ulle napisał/a:

Nie moja droga - było inaczej.
On nazwał mnie wprost prostytutka tylko w zupełnie innym wątku, którego jak mniemam Ty nie czytałaś.
Ja skrytykowałam styl jego narracji mocno napuszony sztuczny itd ( nie będę Ci teraz tego wyjaśniała), między nami wywiązała się niezbyt miła dyskusja, Johnny na koniec wkurzył i napisał wprost " ty prostytutko nie będziesz mi tu itd"
(...)
Myślę, że nie robię niczego osobliwego, bo my wszyscy nie znamy autorów wątków, a przecież wypowiadamy się na temat ich problemów.

Tamtego wątku nie czytałam, ale trudno mi to sobie wyobrazić w takiej formie. Już nawet nie o Johnnego chodzi, ale ogólnie, "ty prostytutko"? Jak to w ogóle brzmi? big_smile
I nie tłumacz się z mądrzenia, nie są to moje słowa ani opinia, tylko sparafrazowałam wczorajsze tłumaczenie Johnnego. Ja też uważam, że mądrzymy się wszyscy tylko na podstawie pojedynczych, często przypadkowych danych o innych ludziach. Urok internetu i spłyconych relacji.

48

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Kasssja napisał/a:
ulle napisał/a:

Nie moja droga - było inaczej.
On nazwał mnie wprost prostytutka tylko w zupełnie innym wątku, którego jak mniemam Ty nie czytałaś.
Ja skrytykowałam styl jego narracji mocno napuszony sztuczny itd ( nie będę Ci teraz tego wyjaśniała), między nami wywiązała się niezbyt miła dyskusja, Johnny na koniec wkurzył i napisał wprost " ty prostytutko nie będziesz mi tu itd"
(...)
Myślę, że nie robię niczego osobliwego, bo my wszyscy nie znamy autorów wątków, a przecież wypowiadamy się na temat ich problemów.

Tamtego wątku nie czytałam, ale trudno mi to sobie wyobrazić w takiej formie. Już nawet nie o Johnnego chodzi, ale ogólnie, "ty prostytutko"? Jak to w ogóle brzmi? big_smile
I nie tłumacz się z mądrzenia, nie są to moje słowa ani opinia, tylko sparafrazowałam wczorajsze tłumaczenie Johnnego. Ja też uważam, że mądrzymy się wszyscy tylko na podstawie pojedynczych, często przypadkowych danych o innych ludziach. Urok internetu i spłyconych relacji.

Rozumiem i nie ma sprawy.
Między Johnnym a mną chodzi chyba o to, że ja dałam się tu poznać jako znawczyni zaburzencow, a szczególnie narcyziw, nawet paslawek ostatnio napisał, że taka znawczyni ekspertka od nich dała się tak podejść ...
Johnny natomiast uważa się za znawcę narcyzów i w każdym autorze widzi właśnie narcyza, czasem birdeline albo psychopatę iostanio napadł zwykłego _on.

Zgadzam się z Tobą, to urok internetu i splyconych relacji.

49 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-08-31 23:59:42)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
ulle napisał/a:

Rozumiem i nie ma sprawy.
Między Johnnym a mną chodzi chyba o to, że ja dałam się tu poznać jako znawczyni zaburzencow, a szczególnie narcyziw, nawet paslawek ostatnio napisał, że taka znawczyni ekspertka od nich dała się tak podejść ...
Johnny natomiast uważa się za znawcę narcyzów i w każdym autorze widzi właśnie narcyza, czasem birdeline albo psychopatę iostanio napadł zwykłego _on.

Ale Ty masz w tym lbie nayebane... az ciezko uwierzyc.

Moja relacja z ulle w skrocie:
1) Ulle napisala ze jest matka i "małe dzieci bardziej mnie irytują, niż rozczulają".
2) Ja odpisalem, ze widocznie dzieci jej robia konkurencje bo sa tak samo egoistyczne i narcystyczne jak ona
3) Ulle odpisala, ze nie jest egoistyczna ale jest bardzo egocentryczna... xD
Przyznala, ze jest narcystyczna i pare innych opinii zgorzknialych osob typu "nie ma co priorytetyzowac kogokolwiek oprocz siebie, bo nikt inny by mnie nie postawil na pierwszym miejscu"
4) Ja jej wskazalem bledy logiczne w tych przekonaniach i przedstawilem skrot mojej teorii dotyczacy tego, ze jestesmy krzywdzeni nie dlatego, ze ludzie sa zli tylko dlatego, ze brak precyzji naszych przekonan nie pozwala nam widziec zagrozen tam gdzie wystepuja i byc spokojnym gdy nie wystepuja a wine za nasze bledne przekonania, ktore doprowadzily do blednych oczekiwan, ktore zweryfikowala rzeczywistosc zrzucamy na "zle zachowanie" innych ludzi.
5) Ulle mnie skomplementowala, wydawalo sie, ze cos z tego wyniosla i bylaby gitara
(Temat: https://www.netkobiety.pl/p3915913.html#p3915913)

Jej relacja ze mna sie popsula w temacie, ktory zalozyla jako inny uzytkownik (Aprazmo - https://www.netkobiety.pl/t129439.html).
Ulle podzielila sie tam swoja prawdziwa historia ale widac nie chciala tego robic pod nickiem ulle.

Ja tego nieswiadomy napisalem autorce co mysle o danej sytuacji - o kompletnym wyjebaniu na wlasne dzieci chcac je zamordowac popelniajac rozszerzone samobojstwo - tylko dlatego, ze po tym jak zostala wymieniona na nowszy model (wczesniej grajac wielka pania) bylaby posmiewiskiem kolezanek (ktorych opinia madrej i pelnej sukcesu damy jest dla niej bardzo wazna - co jest typowe u narcyzow).

Bylem przekonany, ze dostane racjonalizacje i atak ze strony autorki - bo co do jej narcyzmu nie bylo absolutnie zadnej watpliwosci - jeden z najsilniejszych przypadkow jakie widzialem.
Natomiast ku mojemu zaskoczeniu autorka odpowiadala spokojnie a ta "narcystyczna furia" (koncept, ktory ulle sobie wymyslila albo wziela z jakiegos bravo girl dla pseudo-psychologow) i atak nastepowal z konta "ulle".
I tak raz za razem.
Zajelo mi pare wiadomosci zanim sobie uswiadomilem, ze "narcystyczna furia" idzie z konta "ulle" bo mimo, ze moje posty skierowane sa by wzbudzic watpliwosci w "Aprazmo", efekt moich akcji, ktory jest w przypadku narcyzow bardzo przewidywalny, co prawda nadchodzil - ale z innego konta.
I to w tamtym temacie zaczelo sie cale zaprzeczenie ulle i projekcje swoich zaburzen na mnie okupione tekstami w stylu: "Myślę, że sam jesteś naczelnym narcyzem w naszym kraju".

Zaczela tez tworzyc kolejne nowe fikcyjne konta (agagumi) aby mi doyebac "z ukrycia" bedac oczywista jak dziecko, ktore upaprane w czekoladzie zaprzecza, ze nie wie co sie z nia stalo.
Pozniej Evergreen do mnie napisala (obiecala mi podeslac liste ksiazek o tym jak miec "lepsze", terapeutyczne podejscie) i sugerujac po tym, ze jej email wyglada "evergreen.forumkobiet@" nie zdziwilbym sie gdyby ulle miala "ulle.forumkobiet@", Aprazmo "aprazmo.forumkobiet@" itd.

Ever mi napisala: "Akurat, jeśli chodzi o zaburzenia, to nie będę ukrywać, że jest to trochę moje hobby i akurat na temat psychopatów przekopałam się przez morze książek i tych naukowych i tych pisanych przez ofiary psychopatów"
I wiele innych faktow wskazuje na to, ze to jest inne konto ulle choc nie dam sobie za to uciac reki.
To, ze Aprazmo to ulle nie ulega zadnej watpliwosci.

Pozniej jeszcze ulle probowala mnie atakowac pod innymi jej multi-kontami np. w temacie "Bijcie mu brawo", w ktorym zostala zjechana za to co robi (https://www.netkobiety.pl/t129570.html).

Zastanawialem sie przez jakis czas czy ulle jest chora na schizofrenie i stad te wszystkie konta - a te ktore wypisalem to pewnie tylko wierzcholek gory.
Ten sam schemat co w watku z Aprazmo powtarza sie w wielu innych tematach -> autor narcyz, ulle mu zaczyna "pomagac", niby zaczyna pisac z nim na mailach itp.
Ciekawe czy pisze sama ze soba na tym mailu czy tylko tutaj udaje aby zrobic z siebie bohaterke.

No i od tamtego czasu ma spora obsesje na moim punkcie i widoczne kompleksy, ktore objawiaja sie chociazby w krytyce slownictwa jakie uzywam bo jest "trudne" xD

Ja w przeciwienstwie do ulle nie uwazam sie za zadnego znawce niczego (w tym narcyzow).
Zwyczajnie raza po oczach tym samym, utartym schematem - "czesc, mam gotowa narracje i szukam potwierdzenia / argumentow za tym, ze moja narracja jest sluszna - partner/ka robi cos zle, we mnie nie ma zadnej winy, jesli widzisz we mnie wine to nie zrozumiales mnie albo jestes hejterem i to sa tylko twoje urojenia bo zostales skrzywdzony/a a prawde mowia Ci co sie zgadzaja z moja narracja wiec sie nie wypowiadaj nara... a i nie wazne, ze ja chce porzucic swoja zone bo cos powiedziala nie tak - Ty jestes ode mnie gorszy i glupszy bo przeklinasz... a mondre osoby nie przeklinaja".

Ps. ulle wytlumacz nam czemu Ty caly czas klamiesz, ubarwiasz i naginasz fakty w tak absurdalny sposob, ze moj post:

JohnyBravo777 napisał/a:
ulle napisał/a:

Johnny poucz nas, jak należy reagować na wybuch narcystycznej furii?

Zapytaj sie imbecyla mewci nastepnym razem jak bedziesz mu czyscila serek pod stulejka.
Masz u niego spore szanse bo slyszalem, ze lubuje sie w prostytutkach tongue

Zrecenzowalas jako:

JohnyBravo777 napisał/a:

Johnny na koniec wkurzył i napisał wprost " ty prostytutko nie będziesz mi tu itd"

Kasssja - widzisz... ulle pisze tylko:

ulle napisał/a:

On nazwał mnie wprost prostytutka tylko w zupełnie innym wątku, którego jak mniemam Ty nie czytałaś.

I dodaje swoja wersje:

ulle napisał/a:

Johnny na koniec wkurzył i napisał wprost " ty prostytutko nie będziesz mi tu itd"

Zamiast podlinkowac temat lub zacytowac jak bylo w rzeczywistosci.
Rzeczywistosc nie pasuje do jej pragnien wiec ja zmienia / wymysla we wlasnej glowie.

Tak samo jak pisze:

ulle napisał/a:

Ja skrytykowałam styl jego narracji mocno napuszony sztuczny itd


To musi dodac:

ulle napisał/a:

( nie będę Ci teraz tego wyjaśniała)

Bo wyjasnieniami by sie tylko osmieszyla - bo fakt, ze trudno jej zrozumiec co pisze (choc wielu uzytkownikow nie ma podobnego problemu) swiadczy o jej inteligencji i narcyzmie - ja mam uproscic przekaz do niej zamiast ona sie doksztalcic.

Ulle to 100% twierdzen bez zadnych argumentow.
Ale ja jej za to nie winie - kazdy z nas moze znalezc sie w sytuacji, w ktorej jest tak zestresowany, ze skladanie spojnych opinii staje sie niemozliwe.

50 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-09-01 07:17:00)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
JohnyBravo777 napisał/a:
ulle napisał/a:

Rozumiem i nie ma sprawy.
Między Johnnym a mną chodzi chyba o to, że ja dałam się tu poznać jako znawczyni zaburzencow, a szczególnie narcyziw, nawet paslawek ostatnio napisał, że taka znawczyni ekspertka od nich dała się tak podejść ...
Johnny natomiast uważa się za znawcę narcyzów i w każdym autorze widzi właśnie narcyza, czasem birdeline albo psychopatę iostanio napadł zwykłego _on.

Ale Ty masz w tym lbie nayebane... az ciezko uwierzyc.

Moja relacja z ulle w skrocie:
1) Ulle napisala ze jest matka i "małe dzieci bardziej mnie irytują, niż rozczulają".
2) Ja odpisalem, ze widocznie dzieci jej robia konkurencje bo sa tak samo egoistyczne i narcystyczne jak ona
3) Ulle odpisala, ze nie jest egoistyczna ale jest bardzo egocentryczna... xD
Przyznala, ze jest narcystyczna i pare innych opinii zgorzknialych osob typu "nie ma co priorytetyzowac kogokolwiek oprocz siebie, bo nikt inny by mnie nie postawil na pierwszym miejscu"
4) Ja jej wskazalem bledy logiczne w tych przekonaniach i przedstawilem skrot mojej teorii dotyczacy tego, ze jestesmy krzywdzeni nie dlatego, ze ludzie sa zli tylko dlatego, ze brak precyzji naszych przekonan nie pozwala nam widziec zagrozen tam gdzie wystepuja i byc spokojnym gdy nie wystepuja a wine za nasze bledne przekonania, ktore doprowadzily do blednych oczekiwan, ktore zweryfikowala rzeczywistosc zrzucamy na "zle zachowanie" innych ludzi.
5) Ulle mnie skomplementowala, wydawalo sie, ze cos z tego wyniosla i bylaby gitara
(Temat: https://www.netkobiety.pl/p3915913.html#p3915913)

Jej relacja ze mna sie popsula w temacie, ktory zalozyla jako inny uzytkownik (Aprazmo - https://www.netkobiety.pl/t129439.html).
Ulle podzielila sie tam swoja prawdziwa historia ale widac nie chciala tego robic pod nickiem ulle.

Ja tego nieswiadomy napisalem autorce co mysle o danej sytuacji - o kompletnym wyjebaniu na wlasne dzieci chcac je zamordowac popelniajac rozszerzone samobojstwo - tylko dlatego, ze po tym jak zostala wymieniona na nowszy model (wczesniej grajac wielka pania) bylaby posmiewiskiem kolezanek (ktorych opinia madrej i pelnej sukcesu damy jest dla niej bardzo wazna - co jest typowe u narcyzow).

Bylem przekonany, ze dostane racjonalizacje i atak ze strony autorki - bo co do jej narcyzmu nie bylo absolutnie zadnej watpliwosci - jeden z najsilniejszych przypadkow jakie widzialem.
Natomiast ku mojemu zaskoczeniu autorka odpowiadala spokojnie a ta "narcystyczna furia" (koncept, ktory ulle sobie wymyslila albo wziela z jakiegos bravo girl dla pseudo-psychologow) i atak nastepowal z konta "ulle".
I tak raz za razem.
Zajelo mi pare wiadomosci zanim sobie uswiadomilem, ze "narcystyczna furia" idzie z konta "ulle" bo mimo, ze moje posty skierowane sa by wzbudzic watpliwosci w "Aprazmo", efekt moich akcji, ktory jest w przypadku narcyzow bardzo przewidywalny, co prawda nadchodzil - ale z innego konta.
I to w tamtym temacie zaczelo sie cale zaprzeczenie ulle i projekcje swoich zaburzen na mnie okupione tekstami w stylu: "Myślę, że sam jesteś naczelnym narcyzem w naszym kraju".

Zaczela tez tworzyc kolejne nowe fikcyjne konta (agagumi) aby mi doyebac "z ukrycia" bedac oczywista jak dziecko, ktore upaprane w czekoladzie zaprzecza, ze nie wie co sie z nia stalo.
Pozniej Evergreen do mnie napisala (obiecala mi podeslac liste ksiazek o tym jak miec "lepsze", terapeutyczne podejscie) i sugerujac po tym, ze jej email wyglada "evergreen.forumkobiet@" nie zdziwilbym sie gdyby ulle miala "ulle.forumkobiet@", Aprazmo "aprazmo.forumkobiet@" itd.

Ever mi napisala: "Akurat, jeśli chodzi o zaburzenia, to nie będę ukrywać, że jest to trochę moje hobby i akurat na temat psychopatów przekopałam się przez morze książek i tych naukowych i tych pisanych przez ofiary psychopatów"
I wiele innych faktow wskazuje na to, ze to jest inne konto ulle choc nie dam sobie za to uciac reki.
To, ze Aprazmo to ulle nie ulega zadnej watpliwosci.

Pozniej jeszcze ulle probowala mnie atakowac pod innymi jej multi-kontami np. w temacie "Bijcie mu brawo", w ktorym zostala zjechana za to co robi (https://www.netkobiety.pl/t129570.html).

Zastanawialem sie przez jakis czas czy ulle jest chora na schizofrenie i stad te wszystkie konta - a te ktore wypisalem to pewnie tylko wierzcholek gory.
Ten sam schemat co w watku z Aprazmo powtarza sie w wielu innych tematach -> autor narcyz, ulle mu zaczyna "pomagac", niby zaczyna pisac z nim na mailach itp.
Ciekawe czy pisze sama ze soba na tym mailu czy tylko tutaj udaje aby zrobic z siebie bohaterke.

No i od tamtego czasu ma spora obsesje na moim punkcie i widoczne kompleksy, ktore objawiaja sie chociazby w krytyce slownictwa jakie uzywam bo jest "trudne" xD

Ja w przeciwienstwie do ulle nie uwazam sie za zadnego znawce niczego (w tym narcyzow).
Zwyczajnie raza po oczach tym samym, utartym schematem - "czesc, mam gotowa narracje i szukam potwierdzenia / argumentow za tym, ze moja narracja jest sluszna - partner/ka robi cos zle, we mnie nie ma zadnej winy, jesli widzisz we mnie wine to nie zrozumiales mnie albo jestes hejterem i to sa tylko twoje urojenia bo zostales skrzywdzony/a a prawde mowia Ci co sie zgadzaja z moja narracja wiec sie nie wypowiadaj nara... a i nie wazne, ze ja chce porzucic swoja zone bo cos powiedziala nie tak - Ty jestes ode mnie gorszy i glupszy bo przeklinasz... a mondre osoby nie przeklinaja".

Ps. ulle wytlumacz nam czemu Ty caly czas klamiesz, ubarwiasz i naginasz fakty w tak absurdalny sposob, ze moj post:

JohnyBravo777 napisał/a:
ulle napisał/a:

Johnny poucz nas, jak należy reagować na wybuch narcystycznej furii?

Zapytaj sie imbecyla mewci nastepnym razem jak bedziesz mu czyscila serek pod stulejka.
Masz u niego spore szanse bo slyszalem, ze lubuje sie w prostytutkach tongue

Zrecenzowalas jako:

JohnyBravo777 napisał/a:

Johnny na koniec wkurzył i napisał wprost " ty prostytutko nie będziesz mi tu itd"

Kasssja - widzisz... ulle pisze tylko:

ulle napisał/a:

On nazwał mnie wprost prostytutka tylko w zupełnie innym wątku, którego jak mniemam Ty nie czytałaś.

I dodaje swoja wersje:

ulle napisał/a:

Johnny na koniec wkurzył i napisał wprost " ty prostytutko nie będziesz mi tu itd"

Zamiast podlinkowac temat lub zacytowac jak bylo w rzeczywistosci.
Rzeczywistosc nie pasuje do jej pragnien wiec ja zmienia / wymysla we wlasnej glowie.

Tak samo jak pisze:

ulle napisał/a:

Ja skrytykowałam styl jego narracji mocno napuszony sztuczny itd


To musi dodac:

ulle napisał/a:

( nie będę Ci teraz tego wyjaśniała)

Bo wyjasnieniami by sie tylko osmieszyla - bo fakt, ze trudno jej zrozumiec co pisze (choc wielu uzytkownikow nie ma podobnego problemu) swiadczy o jej inteligencji i narcyzmie - ja mam uproscic przekaz do niej zamiast ona sie doksztalcic.

Ulle to 100% twierdzen bez zadnych argumentow.
Ale ja jej za to nie winie - kazdy z nas moze znalezc sie w sytuacji, w ktorej jest tak zestresowany, ze skladanie spojnych opinii staje sie niemozliwe.

Johnny, dobrze due czujesz?
Przeczytałam cały Twój wywód i bardzo się śmiałam momentami robiąc wielkie oczy.

Rozumiem, że według Ciebie ja utworzyłam tutaj mnóstwo różnych kont pod innymi nickami, rzecz jasna) tylko po to, by atakować z nich Ciebie nie marnując żadnej ku temu okazji?
Ja pierniczę. Co Ci się zalęgło w tej Twojej głowie.
W życiu nie utworzyłam nawet jednego fikcyjnego konta.
Bierzesz nawet pod uwagę, że jestem też nasza evergreen?
Ale łaskawie dopuszczasz możliwość, że nie jesteś tego pewny?
Johnny Ty zwariowałes na moim punkcie.
Dla Twojej ciekawości - z Ever pisalysmy na priv.
No tak, ale Ty uważasz, że mam schizofrenię i pisze sama ze sobą ponieważ lubię popisać się swoją rzekomą mądrością oraz wiedzą i doświadczeniem, podczas gdy Twoim zdaniem klepie same frazesy i totalnie nie wiem, co piszę.
Ja pierdzielę.
Pobyt na tym forum może przynieść człowiekowi różne niespodzianki.

Wybaczam Ci Johnny i od tej pory zróbmy sobie przysługę polegająca na tym, że będziemy ignorować nawzajem swoje wpisy.
Ok?( pytanie retoryczne)

51 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-01 11:51:18)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
ulle napisał/a:

Wybaczam Ci Johnny i od tej pory zróbmy sobie przysługę polegająca na tym, że będziemy ignorować nawzajem swoje wpisy.
Ok?( pytanie retoryczne)

Uwazam, ze ignorowanie siebie wzajemnie nie jest zadnym rozwiazaniem.
Ja nie jestem i nigdy nie bylem twoim wrogiem i nie chce psuc Ci opinii wsrod uzytkownikow.
Za moj powyzszy post odpowiedzialna jestes wylacznie Ty.

Jesli krytykujesz mnie bez konkretnych argumentow np.

ulle napisał/a:

Johnny, nie obraz się, ale ja w taki sposób rozmawiam czasem ze swoim telefonem, wiesz gdy przypadkowo włączy mi się ten głos pomocnika - telefonowego informatora.
Czy rozmawiasz tak także ze swoją żoną?
Ze znajomymi też?
Czy nie jest przypadkiem tak, że po Twoim wywodzie ludzie nagle milkną i chowają spojrzenia w obawie, żebyś ich nie zahaczył domagając się odpowiedzi?

Johnny popracuj nad tym, bo nie jesteś przecież maszyna ani sztuczna inteligencja.

Piszesz tak, jakbyś przepisywał stosowne fragmenty książki.
Nie da się pisać, że tak powiem, po ludzku?

Zamiast (jesli rzeczywiscie chcesz pomoc) napisac:

Johny, uzyles konceptu X, ktory wydaje sie mocno techniczny i mam wrazenie, ze nie jestem jedyna osoba, ktora miala przez to problem ze zrozumieniem twojego argumentu.
Innym razem uzyles innego konceptu Y i mialam podobne odczucia.

Lub w inny sposob, ale konkretnie wytlumaczyc co dla Ciebie oznacza pisanie "po ludzku" to sama prosisz o to aby rowniez Cie zroastowac (po czym placzesz i przekrecasz) albo obnazyc fakty, ktore bardzo chcialabys ukryc (tak jak w moim powyzszym poscie).

Znowu - ja nie jestem i nigdy nie bylem twoim wrogiem i nie chce psuc Ci opinii wsrod uzytkownikow.
Uwazam, ze mozesz pisac jak chcesz i co chcesz, ale jesli bedziesz krytykowala uzywajac retoryki (metafor, pytan retorycznych itp) zamiast argumentow to sama prosisz sie o wpyerdol wiec nie placz, ze Cie pozniej ktos zroastowal i rowniez bez uzycia argumentow jakos nazwal.

Kutas Nastroszony napisał/a:

JAK SIĘ NIE PODOBA TO WYPIERDALAĆ SKURWYSYNY

No spora czesc ludzi odejdzie przez to - w tym wielu uzytkownikow trafiajacych na forum nie zdecyduje sie tu napisac - wiec oprocz faktu ze bedziesz mogl pisac co najwyzej ze soba to bedziesz mial swiadomosc, ze zniszczyles kolejna fajna rzecz w swoim zyciu.

Rozumiem, ze czujesz sie bezsilny i pisanie tego co chcesz i zmuszanie innych do tego aby musieli z tym zyc daje Ci poczucie, ze masz jakas sile w zyciu.
Ale prawda jest, ze masz duzo wiecej sily niz Ci sie wydaje.
Oprocz tego, ze sukcesywnie udaje Ci sie utrudniac korzystanie z forum i zniechecac uzytkownikow do pisania mozesz duzo wiecej.
Mozesz zdecydowac sie tego nie robic. Powstrzymac swoja chec dania upustu wrogosci. Mozesz miec nad tym wladze - nad wlasnymi popedami.
I mozesz czuc sie dumny, ze majac wladze by utrudniac zycie innym zdecydowales, ze jestes silniejszy niz to.

To uczucie godnosci. Uczucie, ze masz mozliwosci, ktorych celowo decydujesz sie nie uzywac - bo jestes ponad to i chcesz budowac a nie niszczyc (mimo, ze nic nie powstrzymywaloby Cie od tego drugiego).

52

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
ulle napisał/a:

(...) chodzi chyba o to, że ja dałam się tu poznać jako znawczyni zaburzencow, a szczególnie narcyziw, (...)

To zdanie przykuło moją uwagę i jakoś tak o nim myślę. Ciekawi mnie zarówno jego konstrukcja, jak i bezkompromisowość postawionej tezy. Ale analizy "podmiotu lirycznego" się nie podejmuję wink)

Nawiasem mówiąc, przypomnijcie mi nick osoby, która miała jakieś dziwne relacje z zięciem? Czy to była ulle czy inna starsza forumka?

53

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
R_ita2 napisał/a:

Rozdzielność czy podzielność, o co pytasz?

Nie ma czegoś takiego, jak podzielność majątkowa, nie udawaj głupszej niż jesteś.

54

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
R_ita2 napisał/a:
Kasssja napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

Rozdzielność czy podzielność, o co pytasz?

Nie ma czegoś takiego, jak podzielność majątkowa, nie udawaj głupszej niż jesteś.

Może po prostu rozbawiło mnie przejęzyczenie Johnnego? A ty dalej agresywna, jadowita... tak bardzo mi Cię żal skrzywdzona Kassjo, nie umiejącą zbudować relacji sad Mi to wychodzi w chorobie, a ty zdrowa... i  nic. Sama jak palec. Biedna. Jesteś taka skrzywdzona... brak ojca tak? Czy co? lol  Ja sobie choroby nie wybrałam, ty swoje życie tak... nie ułożyło się. przykro.


Rito, twoje posty były piękne i pełne wrażliwości. Nie dawaj sprowadzać się do podziemia i tego co prezentowała Kasja, życząca tobie byś była zdradzona. Bądź ponad to. Przeczytałam Twój wątek "TRAD WIFE" wydajesz się zagubioną ale wrażliwą i dobrą osobą. Może czas odstawić forum skoro nie jesteś tu mile widziana?

55

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Saeco napisał/a:
R_ita2 napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Nie ma czegoś takiego, jak podzielność majątkowa, nie udawaj głupszej niż jesteś.

Może po prostu rozbawiło mnie przejęzyczenie Johnnego? A ty dalej agresywna, jadowita... tak bardzo mi Cię żal skrzywdzona Kassjo, nie umiejącą zbudować relacji sad Mi to wychodzi w chorobie, a ty zdrowa... i  nic. Sama jak palec. Biedna. Jesteś taka skrzywdzona... brak ojca tak? Czy co? lol  Ja sobie choroby nie wybrałam, ty swoje życie tak... nie ułożyło się. przykro.


Rito, twoje posty były piękne i pełne wrażliwości. Nie dawaj sprowadzać się do podziemia i tego co prezentowała Kasja, życząca tobie byś była zdradzona. Bądź ponad to. Przeczytałam Twój wątek "TRAD WIFE" wydajesz się zagubioną ale wrażliwą i dobrą osobą. Może czas odstawić forum skoro nie jesteś tu mile widziana?

Ja i wiele osob lubi Rite to ,ze jedna lub kilka osob jest dla niej wredna to NIE znaczy, ze cale forum

56 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-09-01 20:18:48)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Saeco napisał/a:
R_ita2 napisał/a:
Kasssja napisał/a:

Nie ma czegoś takiego, jak podzielność majątkowa, nie udawaj głupszej niż jesteś.

Może po prostu rozbawiło mnie przejęzyczenie Johnnego? A ty dalej agresywna, jadowita... tak bardzo mi Cię żal skrzywdzona Kassjo, nie umiejącą zbudować relacji sad Mi to wychodzi w chorobie, a ty zdrowa... i  nic. Sama jak palec. Biedna. Jesteś taka skrzywdzona... brak ojca tak? Czy co? lol  Ja sobie choroby nie wybrałam, ty swoje życie tak... nie ułożyło się. przykro.


Rito, twoje posty były piękne i pełne wrażliwości. Nie dawaj sprowadzać się do podziemia i tego co prezentowała Kasja, życząca tobie byś była zdradzona. Bądź ponad to. Przeczytałam Twój wątek "TRAD WIFE" wydajesz się zagubioną ale wrażliwą i dobrą osobą. Może czas odstawić forum skoro nie jesteś tu mile widziana?

Myślę tak samo.
Rito, z niczego nie musisz się tłumaczyć, a Ty ciągle to robisz.
Obojętne ile założyłaś wątków, a ile nie założyłaś, to na przykład dla mnie nie ma żadnego znaczenia. Dla mnie jesteś po prostu Rita i koniec kropka.
Nie dawaj już więcej nikomu się podpuszczać i tłumaczyć się ze wszystkiego, jakbyś musiała udowadniać całemu światu, że chcesz dla wszystkich jak najlepiej. I tak tego nie docenia ci, którzy nie są Ci życzliwi.
Pisz komentarze w poszczególnych watkach, bo naprawdę super się Ciebie czyta,  a jeśli ktoś robi w Twoją stronę wycieczki osobiste, to ignoruj to - proszę Cię.
I tak wszyscy Cie nie polubią, jak i tak.
Ci, którzy Cie lubią nie przestaną po przeczytaniu złośliwych wpisów niektórych użytkowników.

57

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
ulle napisał/a:
Saeco napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

Może po prostu rozbawiło mnie przejęzyczenie Johnnego? A ty dalej agresywna, jadowita... tak bardzo mi Cię żal skrzywdzona Kassjo, nie umiejącą zbudować relacji sad Mi to wychodzi w chorobie, a ty zdrowa... i  nic. Sama jak palec. Biedna. Jesteś taka skrzywdzona... brak ojca tak? Czy co? lol  Ja sobie choroby nie wybrałam, ty swoje życie tak... nie ułożyło się. przykro.


Rito, twoje posty były piękne i pełne wrażliwości. Nie dawaj sprowadzać się do podziemia i tego co prezentowała Kasja, życząca tobie byś była zdradzona. Bądź ponad to. Przeczytałam Twój wątek "TRAD WIFE" wydajesz się zagubioną ale wrażliwą i dobrą osobą. Może czas odstawić forum skoro nie jesteś tu mile widziana?

Myślę tak samo. Rito, z niczego nie musisz się tłumaczyć, a Ty ciągle to robisz.
Obojętne ile założyłaś wątków, a ile nie założyłaś, to na przykład dla mnie nie ma żadnego znaczenia. Dla mnie jesteś po prostu Rita i koniec kropka.
Nie dawaj już więcej nikomu się podpuszczać i tłumaczyć się że wszystkiego, jakbyś musiała udowadniać całemu światu, że chcesz dla wszystkich jak najlepiej.
Pisz komentarze, bo naprawdę super się Ciebie czyta, a jeśli ktoś robi w Twoją stronę wycieczki osobiste, to ignoruj to - proszę Cię.
I tak wszyscy Cie nie polubią, jak i tak.
Ci, którzy Cie lubią nie przestaną po przeczytaniu złośliwych wpisów niektórych użytkowników.

Ignorowanie jest najlepsze mnie tez tutaj taki debil jeden wyzywa to go ignoruje glupi troll moze sobie polezie niedlugo z tego forum

58

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Rita, ani skrzywdzona, ani biedna. Musisz w tym swoim zaburzonym rozumku zakodować, że nie każdy człowiek chce żyć według jakiegoś szablonu, a zwłaszcza twojego. Ludzie dojrzewają, starzeją się, zmienia im się perspektywa i potrzeby. Ja jestem samodzielna, nie uwieszam się na nikim, więc moje relacje nie muszą być ściśłe i koniecznie na zawsze, bo ja sobie doskonale radzę bez drugiej pensji, bez wożenia mnie czy obsługiwania. Ty w mojej skórze umarłabys po tygodniu, przede wszystkim z braku jakichkolwiek dochodów, a po drugie bez opiekunow i wskazywania ci palcem jak żyć (a może lepsze słowa w twoim przypadku to funkcjonować, egzystować). Sama, bez opiekuna, szybko byś doznala kolejnego ataku i kto wie, jak by się to skończyło. Więc rób co robisz pijawko, tylko odchrzan się od kobiet, które umieją i przede wszystkim chcą żyć inaczej. Nawet bezrobotna Julia radzi sobie życiowo lepiej niż ty, bo ty byś nie umiala sobie nawet załatwić zasiłków w mopsie, tylko usiadła w kąciku i wyła. Jesteś pijawą i pasożytem, w dodatku bez cienia przyzwoitosci, skoro otwartym tekstem mówisz o wrobieniu w dziecko twojego aktualnego sponsora, wymuszeniu ślubu, braku chęci do dokładania się do budżetu. Typ ma przerąbane o wiele bardziej niż parter autorki tego wątku, bo od jego decyzji zależy pewnie twoje życie, a może przez to też życie córki. O ile ona istnieje, bo coraz częściej podejrzewam , że ona jest w twojej fantazji tylko, że jesteś po prostu chorą na głowę bezrobotną, a mąż biznesmen to jakiś motorniczy czy górnik, który ledwo cię utrzymuje i już na dość - stąd fake konto i ten wątek.  Cała rszta bajki tureckiej - schizofantazje nudzącej się wariatki.

59 Ostatnio edytowany przez Saeco (2023-09-01 20:32:15)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Kasssja napisał/a:

Rita, ani skrzywdzona, ani biedna. Musisz w tym swoim zaburzonym rozumku zakodować, że nie każdy człowiek chce żyć według jakiegoś szablonu, a zwłaszcza twojego. Ludzie dojrzewają, starzeją się, zmienia im się perspektywa i potrzeby. Ja jestem samodzielna, nie uwieszam się na nikim, więc moje relacje nie muszą być ściśłe i koniecznie na zawsze, bo ja sobie doskonale radzę bez drugiej pensji, bez wożenia mnie czy obsługiwania. Ty w mojej skórze umarłabys po tygodniu, przede wszystkim z braku jakichkolwiek dochodów, a po drugie bez opiekunow i wskazywania ci palcem jak żyć (a może lepsze słowa w twoim przypadku to funkcjonować, egzystować). Sama, bez opiekuna, szybko byś doznala kolejnego ataku i kto wie, jak by się to skończyło. Więc rób co robisz pijawko, tylko odchrzan się od kobiet, które umieją i przede wszystkim chcą żyć inaczej. Nawet bezrobotna Julia radzi sobie życiowo lepiej niż ty, bo ty byś nie umiala sobie nawet załatwić zasiłków w mopsie, tylko usiadła w kąciku i wyła. Jesteś pijawą i pasożytem, w dodatku bez cienia przyzwoitosci, skoro otwartym tekstem mówisz o wrobieniu w dziecko twojego aktualnego sponsora, wymuszeniu ślubu, braku chęci do dokładania się do budżetu. Typ ma przerąbane o wiele bardziej niż parter autorki tego wątku, bo od jego decyzji zależy pewnie twoje życie, a może przez to też życie córki. O ile ona istnieje, bo coraz częściej podejrzewam , że ona jest w twojej fantazji tylko, że jesteś po prostu chorą na głowę bezrobotną, a mąż biznesmen to jakiś motorniczy czy górnik, który ledwo cię utrzymuje i już na dość - stąd fake konto i ten wątek.  Cała rszta bajki tureckiej - schizofantazje nudzącej się wariatki.

Nie wierzysz w nią ale poświęcasz jej tak długi wątek? I kto ma problem ze sobą?

Przecież ten jad ma źródło... w autorce.

60 Ostatnio edytowany przez Saeco (2023-09-01 20:35:28)

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera

Myślę, że R_ita2 uderzyła w twoje czułe punkty stąd atak. nie wierzysz ale piszeszesz x wierszów do niej. jesteś słaba.

61

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
ulle napisał/a:
Saeco napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

Może po prostu rozbawiło mnie przejęzyczenie Johnnego? A ty dalej agresywna, jadowita... tak bardzo mi Cię żal skrzywdzona Kassjo, nie umiejącą zbudować relacji sad Mi to wychodzi w chorobie, a ty zdrowa... i  nic. Sama jak palec. Biedna. Jesteś taka skrzywdzona... brak ojca tak? Czy co? lol  Ja sobie choroby nie wybrałam, ty swoje życie tak... nie ułożyło się. przykro.


Rito, twoje posty były piękne i pełne wrażliwości. Nie dawaj sprowadzać się do podziemia i tego co prezentowała Kasja, życząca tobie byś była zdradzona. Bądź ponad to. Przeczytałam Twój wątek "TRAD WIFE" wydajesz się zagubioną ale wrażliwą i dobrą osobą. Może czas odstawić forum skoro nie jesteś tu mile widziana?

Myślę tak samo.
Rito, z niczego nie musisz się tłumaczyć, a Ty ciągle to robisz.
Obojętne ile założyłaś wątków, a ile nie założyłaś, to na przykład dla mnie nie ma żadnego znaczenia. Dla mnie jesteś po prostu Rita i koniec kropka.
Nie dawaj już więcej nikomu się podpuszczać i tłumaczyć się ze wszystkiego, jakbyś musiała udowadniać całemu światu, że chcesz dla wszystkich jak najlepiej. I tak tego nie docenia ci, którzy nie są Ci życzliwi.
Pisz komentarze w poszczególnych watkach, bo naprawdę super się Ciebie czyta,  a jeśli ktoś robi w Twoją stronę wycieczki osobiste, to ignoruj to - proszę Cię.
I tak wszyscy Cie nie polubią, jak i tak.
Ci, którzy Cie lubią nie przestaną po przeczytaniu złośliwych wpisów niektórych użytkowników.

Amen.

62

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Saeco napisał/a:

Myślę, że R_ita2 uderzyła w twoje czułe punkty stąd atak. nie wierzysz ale piszeszesz x wierszów do niej. jesteś słaba.

A ty jesteś multikontem. Ciekawe że gdy trzeba gdzieś bronić naszych zaburzonych forumowiczów, to jak grzyby po deszczu mnożą się świeżaki.

63

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Kasssja napisał/a:
Saeco napisał/a:

Myślę, że R_ita2 uderzyła w twoje czułe punkty stąd atak. nie wierzysz ale piszeszesz x wierszów do niej. jesteś słaba.

A ty jesteś multikontem. Ciekawe że gdy trzeba gdzieś bronić naszych zaburzonych forumowiczów, to jak grzyby po deszczu mnożą się świeżaki.

Ja niewiem jak ludzie sobie tutaj multikonta zakladaja, bo jak nawet chcialam zmienic nick to mi wyskakiwalo "ze ten e mail juz istnieje" I NIE moglam sobie nazwy uzytkownika nawet zmienic a co dopiero nowe konto miec

64

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Kasssja napisał/a:
Saeco napisał/a:

Myślę, że R_ita2 uderzyła w twoje czułe punkty stąd atak. nie wierzysz ale piszeszesz x wierszów do niej. jesteś słaba.

A ty jesteś multikontem. Ciekawe że gdy trzeba gdzieś bronić naszych zaburzonych forumowiczów, to jak grzyby po deszczu mnożą się świeżaki.

Znam forum od lat. Od czasu kiedy Olinka, Issabella i ta trzecia były moderatorkami. po prostu wróciłam po 3-4 latach o czym już pisałam.  na forum zęby zjadłam. I im więcej ktoś jadowity tym wiadomo że cierpi big_smile Współczuje. Będę bronić tej użytkowniczki bo tata mnie nauczył, że jak większosć prześladuje mniejszośc to znaczy że krzywdzi. jak ktoś szczęśliwy to przechodzi obok czegoś takiego obojętnie, a ty napisałaś x zdań upokarzających R_itę2 by na końcu napisać ,że w nia nei wierzysz. Kto tu ma się leczyć?

65

Odp: Jestem ciężarem dla mojego partnera
Saeco napisał/a:
Kasssja napisał/a:
Saeco napisał/a:

Myślę, że R_ita2 uderzyła w twoje czułe punkty stąd atak. nie wierzysz ale piszeszesz x wierszów do niej. jesteś słaba.

A ty jesteś multikontem. Ciekawe że gdy trzeba gdzieś bronić naszych zaburzonych forumowiczów, to jak grzyby po deszczu mnożą się świeżaki.

Znam forum od lat. Od czasu kiedy Olinka, Issabella i ta trzecia były moderatorkami. po prostu wróciłam po 3-4 latach o czym już pisałam.  na forum zęby zjadłam. I im więcej ktoś jadowity tym wiadomo że cierpi big_smile Współczuje. Będę bronić tej użytkowniczki bo tata mnie nauczył, że jak większosć prześladuje mniejszośc to znaczy że krzywdzi. jak ktoś szczęśliwy to przechodzi obok czegoś takiego obojętnie, a ty napisałaś x zdań upokarzających R_itę2 by na końcu napisać ,że w nia nei wierzysz. Kto tu ma się leczyć?

A ty nie widzisz sprzeczności w tym, co piszesz? W ritę - bezrobotną, chorą psychicznie, na łasce jakiegoś mężczyzny wierzę jak najbardziej i to o niej piszę. Nie wierzę w jej kreację rodem z Ukrytej prawdy - zamożny mąż muzułmanin, ciąża "z przypadku", ślub honorowy, biznesowe przyjęcia i przede wszystkim córka. Całkiem niedawno pewien forumowicz prześledził wpisy rity i wyszło na to, że dzień urodzin córki jej mama przesiedziąła na naszym forum. Od rana, do nocy, bez przerw dłuższych niż pół godziny. W to wierzę, bo wierzę w fakty - znana była data urodzin fejkowej córki, w jej rocznicę Rita nawet się nie zająknęła, że córka ma urodziny, jakieś przyjęcie, cokolwiek. Wierzę w daty i fakty. Skoro ona jest schizofreniczką, to jakim cudem miałaby nie konfabulować tu na forum oraz w życiu? Ma pogorszenia mimo leków - ergo, leki źle dobrane. I to miałoby skutkować czystą prawdą pisaną z anonimowych kont (bo że jest ich wiele, tez ktoś już udowodnił)?
Obstawiam, że jesteś jednym z nich. I możesz forum czytać od lat, tak jak mówisz - jako rita i jej wcielenia.

Posty [ 1 do 65 z 260 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jestem ciężarem dla mojego partnera

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024