Witam. Chciałem wam opisać jaka sytuacja mnie spotkała. Nie postarałem się jako student na studiach dziennych nie zaliczyłem przedmiotu, musiałem powtarzać rok - ale od razu poszedłem do pracy. Zacząłem w miedzy czasie drugi kierunek zaocznie taki który uważałem, że jest bardziej przyszłościowy. Na studiach dziennych nie obroniłem się na czas i zostala mi obrona pracy dyplomowej.
W miedzy czasie moja kuzynka młodsza o rok już skończyła licencjat- zrealizowała wszystko w terminie.
Pojechalem na wies w odwiedziny. Był u mojej cioci dziadek i od razu jak mnie widział.pokazywal lekcewazacy stosunek do mnie. Powiedział do mnie co ty tutaj robisz.
Powiedziałem że przyjechałem w odwiedziny.
Naskoczyl na mnie dziadek że Agata ( moja kuzynka ) już skończyła szkolen a Ty .
Ja może glupio odpowiedziałem bo z racji że została mi tylko obrona odpowiedziałem że ja tez już skończyłem. To dziadek odpowiedział mi na to - taak Ty skończyłeś.
I zapytał się mnie
" A Co Ty robisz ? " .
Ja dziadkowi odpowiedziałem że się uczę to wpadł w szał zaczal stukać ręką o stół i krzyczał nie pracujesz , nie uczysz się nic nie robisz !!!
Akurat gdy chodzi o edukację nie postarałem się że nie pozaliczałem wszystkiego w terminie ale pracy takiej zarobkowej nie unikałem i w tym czasie szukałem pracy i też sobie dorabiałem jak tylko mogłem.
Problem polega na tym ze agresja dziadka, zarzuty i uczucie takiego poniżania zapadły mi w pamięci. I choć wiem ze bezsensu do tego wracać ciągle analizuje co mogłem dziadkowi wtedy odpowiedzieć itd.
Gdy chodzi o pracę zarobkową nie ma sobie nic do zarzucenia bo akurat nigdy takiej pracy nie unikałem i zawsze jak tylko mogłem pracowałem z tym ze tą obronę i licencjat zawaliłem ze mam dopiero teraz obronę i stąd dziadka agresja.
Czy uważacie, że dziadka zachowanie było słuszne czy jest różnica pomiędzy konstruktywną krytyką, normalną rozmową a formą szykanowania drugiej osoby i przemoca psychiczną ?
