Witam. Po 4,5 roku związku, dziewczyna poprosiła mnie o miesięczną przerwę... Roboczo nazwę ją Kasia. Nasz związek był/jest super, dogadujemy się doskonale, mamy wiele wspólnych zainteresowań, spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, w łóżku zawsze ogien, ogólnie wszystko super, przynajmnjej z mojej strony. Kasia od pewnego czasu stała się obojętna dosłownie na wszystkie sfery życia; zaniedbuje swoje obowiązki, obojętne jej co zje na obiad, ogólnie jak sama powiedziała, na niczym jej nie zależy. Ta obojętnosc przeszła ostatnio również na mnie,niestety. Twierdzi, że jest pogubiona. Najlepszym dowodem na jej zagubienie jest fakt, ze w rozmowach już po ogłoszeniu przerwy powiedziała mi kilka razy, że mnie kocha... Rozmawiałem z jej mamą, która rowniez jest zaniepokojona jej zachowaniem, nie chodzi już tylko o relacje że mną. Wyraziła chęć na rozmowę z psychologiem, więc sama dostrzega, że ma spory nieporządek w sobie. Sama stwierdziła że zrobi wszystko i bardzo by chciała by znowu zaczęło jej tak mocno zależeć jak jeszcze jakiś czas temu. Wyraźnie równiez zaznaczyła, ze ta przerwa nie jest absolutnie po to, zeby pisać/spotykać sie z kimś innym, tylko to ma byc czas dla niej. Powiedziała, ze nie wyobraża siebie u boku innego chlopaka. Przez parę dni pisaliśmy jak gdyby nigdy nic, jednak jak się spotkaliśmy, to wspolnie ustaliliśmy, że aby ta przerwa miała sens i żeby ona mogła zobaczyć jak jej jest samej, musimy ograniczyć kontakt (dzwonimy do siebie raz na 3 dni). Chociaż jest mi niezwykle ciężko, żeby powstrzymać się od napisania/zadzwonienia do niej, to wiem, że jest większa szansa, że zatęskni za mną, gdy nie będzie mnie obok.
Moje pytania to: co myślicie o jej zachowaniu i szansach uratowania naszego związku? Jak najlepiej postąpić: walczyć że sobą i nie pisać/dzwonić do niej czy starać się utrzymywać ciągły kontakt?
Dziękuję za przeczytanie