Chciałam się Was zapytać, czy pewne zachowania w związku są wg Was toksyczne czy ja może przesadzam.
Jestem od jakiegoś czasu w związku, mieszkamy razem. Od początku mamy uklad taki, że ja robię zakupy, a on gotuje. Jest tak prościej, bo ja pracuję w biurze i po drodze jeżdżę do sklepu, a on pracuje zdalnie z domu i nie ma prawka. Odpowiada mi ten układ, bo szczerze mowiac, ja ledwie umiem zagotować wodę na herbatę.
Problem polega na tym, że wiecznie "źle" robię zakupy. Mój partner jest przywiazany do konkretnych produktów konkretnych firm i wszystko inne jest złe. Ziemniaki muszą być takie i takie, taki i taki majonez, kurczak tylko zagrodowy, nie ma żadnych odstępstw. Czasem jakości danych produktów nie da się przewidzieć, np. kupiłam najświeższe jakie tylko byly w sklepie jajka bio, takie jak zwykle, a po przyniesieniu okazuje się, że data wcale nie jest taka dobra, na pewno wzięłam pierwsze lepsze, a po rozbiciu okazuje się, że śmierdzą. I jest to moja wina, bo ja takie wzięłam, nie patrzę, nie sprawdzam. Kapusta za wielka i przenawożona, ziemniaki niedobre, marchew za duża, pieczarki o grubych nóżkach zamiast cienkich. Może nie mówi mi wprost, że jestem głupia, ale daje mi odczuć, że nie umiem robić zakupów, że biorę wszystko jak leci, albo nie przewidzialam, że należy coś kupić. Kiedy jakiś produkt mu nie odpowiada, marudzi non stop i mówi, że on z tego gotował nie będzie, i jadł tez nie będzie (bo niezdrowe, bo nie bio, bo nawozy, bo data niedobra itd.), temat ten robi się tak uciążliwy, że wybucham. Bo nie rozumiem swojej winy w tym, że kupilam jajka, które niezbyt dobrze pachną.
Właśnie przy okazji przygotowań do świat wywiązała się awantura o zakupy, bo wszystko co kupilam jest nie takie (firma ok, ale jakość nieodpowiednia). Powiedziałam, że w takim razie może nie robić nic i świąt nie będzie.
Mam powoli dość. W innych aspektach jest ok.
Czy Wy też przywiązujecie tak ogromną wagę do tego, czy udało Wam się kupić nie za dużą i nie za małą marchewkę? Jak rozwiązujecie konflikty, gdy jedno z Was kupi coś niewłaściwego?
2 2023-04-07 09:36:08 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-04-07 09:36:45)
Wygląda to na jakieś zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Jeśli mieszkacie w dużym mieście, to może niech chłopak robi swoje zamówienie na stronie carrefura czy innego auchan? Wiem, że na żywo wybór jest większy, ale niech chociaż sam sobie wybiera te problematyczne produkty, dostawca je przywiezie i z głowy. Na pewno nie możesz się zgodzić na dyskusje i fochy o jajka bio i inne bzdety. Przecież ty po pracy masz prawo być zmęczona, chcieć kupić co trzeba i wrócić do domu odpocząć, a nie robić w sklepie doktoraty ze składów i dat. A jak mu nie pasuje, to niech sam kupuje, ty możesz jeść na mieście albo sama sobie coś przygotować w domu.
Problem polega na tym, że wiecznie "źle" robię zakupy. Mój partner jest przywiazany do konkretnych produktów konkretnych firm i wszystko inne jest złe. Ziemniaki muszą być takie i takie, taki i taki majonez, kurczak tylko zagrodowy, nie ma żadnych odstępstw. Czasem jakości danych produktów nie da się przewidzieć, np. kupiłam najświeższe jakie tylko byly w sklepie jajka bio, takie jak zwykle, a po przyniesieniu okazuje się, że data wcale nie jest taka dobra, na pewno wzięłam pierwsze lepsze, a po rozbiciu okazuje się, że śmierdzą. I jest to moja wina, bo ja takie wzięłam, nie patrzę, nie sprawdzam. Kapusta za wielka i przenawożona, ziemniaki niedobre, marchew za duża, pieczarki o grubych nóżkach zamiast cienkich. Może nie mówi mi wprost, że jestem głupia, ale daje mi odczuć, że nie umiem robić zakupów, że biorę wszystko jak leci, albo nie przewidzialam, że należy coś kupić. Kiedy jakiś produkt mu nie odpowiada, marudzi non stop i mówi, że on z tego gotował nie będzie, i jadł tez nie będzie (bo niezdrowe, bo nie bio, bo nawozy, bo data niedobra itd.), temat ten robi się tak uciążliwy, że wybucham. Bo nie rozumiem swojej winy w tym, że kupilam jajka, które niezbyt dobrze pachną.
Zachowuje się jak standardowa zrzędliwa żona, której nic nie pasuje.
Jeśli kupiłaś jajka przeterminowane to twoja wina. Jak termin był okej, to on jest totalną zrzędą. Taką babą, co obmaca wszystkie pomidory w sklepie zanim wybierze dwa dobre, a resztę poobija... taką co zrobi bajzel na półce, aby sprawdzić terminy ważności wszystkich majonezów, aby wybrać ten z najdalszym temrinem, mimo że majojnez wpakuje do sałatki, którą się zje w ciągu 3 dni.
Za duża kapusta, bo zbyt dużo nawozu? Być może... trzeba się na tym znać... ale to trochę jak z żywnością bio -- jeśli banan jest trochę przygnity, to jest bio, a jak ładny to nie bio.
Kurczak zagrodowy? Chyba ma rację...
Moja rada? Zachowuj się jak typowy mąż — weź jego zrzędzenie do głowy, następnym razem postaraj się zrobić lepsze zakupy, i wysłuchaj kolejnej porcji pretensji.
Właśnie przy okazji przygotowań do świat wywiązała się awantura o zakupy, bo wszystko co kupilam jest nie takie (firma ok, ale jakość nieodpowiednia). Powiedziałam, że w takim razie może nie robić nic i świąt nie będzie.
Cóż... jak w starym małżeńśtwie.
Różnica tylko taka, że mąż wie, że nie ma sensu dyskutować, bo zawsze będzie źle.
Byłą taka komedia — jakiś murzyn miał jakąś laskę za żonę. Zaraz po przebudzeniu ją przepraszał, ale nie wiedział za co, tak na zapas.
Miałem takich znajomych... mąż gotował, ona pracowała. W końću sam robił zakupy, bo zawsze było źle.
Brzmi okropnie męcząco. Nie znam żadnej osoby tak jojczącej w tej kwestii i nie dziwię się, że wybuchasz. Absurdalność tych zarzutów przywodzi na myśl wyładowanie w ten sposób złości za coś innego - serio w innych aspektach jest okej? Nie ma między Wami jakichś nierozwiązanych konfliktów?
Czy nie możesz mu oddać tego obowiązku i podmienić na coś innego?
Bywa w ogóle tak, że uda Ci się dobrze zrobić zakupy, czy zawsze jest coś nie tak?
A może nauczysz się kupować?
Niech jedzie z tobą, pokaże i wytłumaczy jak i co kupować, bo najwyraźniej tego nie potrafisz.
Jeśli prosi, byś kupowała dane marki, w danej jakości, a ty tego nie robisz, to twoje zachowanie jest toksyczne.
Prawda też jest taka, że nie przywiązujesz wagi do tego co kupujesz. Jajka musiały być przeterminowane, powinnaś takie rzeczy sprawdzać. Co nie znaczy, że on w niektórych sprawach nie przesadza.
Najlepszym rozwiazaniem będzie jak razem będziecie jeździc na zakupy, on gotuję, on wybiera, będzie wilk syty i owca cała. Sama też możesz pomóc w gotowaniu, jakby były spiny o czas poświęcony zakupom.
Przy okazji uczysz się gotować, na przyszłość jak znalazł.
7 2023-04-07 10:30:22 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2023-04-07 10:38:30)
Ok jestem w stanie zrozumieć przywiązanie do marki itp, bo zwyczajnie np sos może inaczej smakować z inną śmietaną itp. Natomiast to co Twoj partner robi to faktycznie jest już przesadą. Powinien zauważyć, że tak nie powinien, takie zrzędzenie jest męczące a to już wyznacznik, że jest to niezdrowe.
Porozmawiaj z nim, bo zwyczajnie może sobie nie zdawać z tego sprawy.
Jeśli nie będzie docierało, możecie coś zmienić. On robi prawo jazdy, robi zakupy i gotuje, Ty zajmujesz się sprzątaniem, praniem itp.
Nie kupuję wymówki typu brak prawka to niemożliwość robienia zakupów, no chyba, że mieszkacie na wsi. Facet przecież sam może pójść zrobić zakupy, ręce od reklamówek mu nie odpadną, a nawet jeśli to zawsze jest taxi.
Podpisuję się pod słowami Garego. Facet zrzędzi jak stereotypa Grażyna, w sklepie będzie z tych bab co pol h wybierają pomidora....
Sugeruję zastanowić się skad to się u Niego wzięło. Być może przechodził to ze swoją matką, warto aby zastanowił się nad tym jak się czuł, lub jakby się czuł na Twoim miejscu. Może to do Niego dotrze. Być może ma jakiś problem, który warto aby specjalista ocenił
Zacznij od rozmowy i metody zdartej płyty
PS, sama nie sprawdzam ważności np jajek. Dużo gotuje i nigdy mi się nie zdarzyło coś nie tak kupić, a w sklepie nie chce tracić czasu na przeglądanie wszystkiego, zakupy raczej robię szybko a gdy ktoś wszystko dokładnie przegląda i spędza przy tym dłuższy czas, to przyznam szczerze, że mnie irytuje. Przeszkadza mi zwyczajnie robić zakupy, bo muszę czekać az taki ktoś się przesunie abym mogła sięgnąć po to co chcę, już nie mówiąc o stoisku z warzywami.... Kur wicy zwyczajnie dostaję;)
A ja rozumiem Twojego faceta i uważam, że to z Tobą autorko jest problem.
Masz po prostu problem z myśleniem.
Oczywiście, że robienie zakupów nie polega na tym, że kupujesz, co wpadnie Ci w ręce, lecz polega na odpowiednim wyborze produktów.
Podam Ci taki przykład - mój zięć robiąc zakupy kieruje się mottem, że im więcej chemii w danym produkcie, tym lepiej. Oprócz tego uwielbia kupować produkty tzw egzotyczne, czyli jakieś pasty, jakieś dziwne musztardy przyprawy, które potem miesiącami stoją w lodówce albo są poutykane po szafkach, bo po pierwsze są wstrętne a po drugie nie wiadomo do czego to użyć.
Gdy kupuje no warzywa korzenne nie patrzy czy są świeże, jędrne ,tylko wali do koszyka co popadnie, czasem kupi marchewki pietruszki wielkości nogi słonia a czasem cienkie jak mysie ogony i zwiędnięte.
Oczywiście robi mu się wykłady i opieprza się go za każdym razem, jednak postępy są minimalne. To po prostu kretyn.
Czasem bywa, że aby ugotować zwykła zupę nie ma produktów np śmietany czy przecieru za to pełni jest meksykańskiego i chińskiego badziwue napakowanego chemia.
Jest to bardzo uciążliwe i wcale się nie dziwię Twojemu chłopakowi, że ma tego dosyć.
Nie nadajesz się na gospodynie domowa i nawet to, że potrafisz ugotować tylko wodę na herbatę świadczy o tobie fatalnie.
Ciekawe kto będzie gotował, gdy pojawi się dziecko. Nie masz o tym żadnego pojęcia
A ja rozumiem Twojego faceta i uważam, że to z Tobą autorko jest problem.
Masz po prostu problem z myśleniem.
Oczywiście, że robienie zakupów nie polega na tym, że kupujesz, co wpadnie Ci w ręce, lecz polega na odpowiednim wyborze produktów.
Podam Ci taki przykład - mój zięć robiąc zakupy kieruje się mottem, że im więcej chemii w danym produkcie, tym lepiej. Oprócz tego uwielbia kupować produkty tzw egzotyczne, czyli jakieś pasty, jakieś dziwne musztardy przyprawy, które potem miesiącami stoją w lodówce albo są poutykane po szafkach, bo po pierwsze są wstrętne a po drugie nie wiadomo do czego to użyć.
Gdy kupuje no warzywa korzenne nie patrzy czy są świeże, jędrne ,tylko wali do koszyka co popadnie, czasem kupi marchewki pietruszki wielkości nogi słonia a czasem cienkie jak mysie ogony i zwiędnięte.
Oczywiście robi mu się wykłady i opieprza się go za każdym razem, jednak postępy są minimalne. To po prostu kretyn.
Czasem bywa, że aby ugotować zwykła zupę nie ma produktów np śmietany czy przecieru za to pełni jest meksykańskiego i chińskiego badziwue napakowanego chemia.
Jest to bardzo uciążliwe i wcale się nie dziwię Twojemu chłopakowi, że ma tego dosyć.
Nie nadajesz się na gospodynie domowa i nawet to, że potrafisz ugotować tylko wodę na herbatę świadczy o tobie fatalnie.
Ciekawe kto będzie gotował, gdy pojawi się dziecko. Nie masz o tym żadnego pojęcia
A pomyślałas chociaż przez chwilę, że różni ludzie podchodzą inaczej do pewnych spraw i wcale nie powinno to o nich źle świadczyć? Obraza jest zwyczajnie nie na miejscu i wybacz, ale pokazuje to tylko Twój poziom.
Dlaczego tak twierdzę? Sama nie należę do osoby zbytnio myślących nad produktami które kupuję. Owszem zwrócę uwagę na lepsze okazy, na lepszą jakość itp, ale nie zamierzam tracić czasu. Misiek z kolei jest z tych co im krócej w sklepie spędzą czas, tym lepiej. Nie pomyśli by np wybrać lepszą cebulę, weźmie pierwszą lepszą. W życiu nie nazwałbym go kretynem, bo to że do tego nie przywiązuje uwagi wcale nie świadczy o jego inteligencji. Po prostu ma inne predyspozycje. Podziwiam Go ogromnie bo jak do zakupów się nie nadaje (zbytnio) to ogarnia inne kwestie, które mało kto jest w stanie ogarnąć, a zakupy to żaden intelektualny wyczyn aby na tej podstawie kogoś oceniać.
Zamiast oceniać w ten sposób ludzi i ich zwyczajnie obrażać, sugeruję zastanowić się nad sobą i pomyśleć zanim się kogoś oceni.
10 2023-04-07 10:55:27 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-04-07 11:09:50)
Właśnie przy okazji przygotowań do świat wywiązała się awantura o zakupy, bo wszystko co kupilam jest nie takie (firma ok, ale jakość nieodpowiednia). Powiedziałam, że w takim razie może nie robić nic i świąt nie będzie.
Mam powoli dość. W innych aspektach jest ok.
Czy Wy też przywiązujecie tak ogromną wagę do tego, czy udało Wam się kupić nie za dużą i nie za małą marchewkę? Jak rozwiązujecie konflikty, gdy jedno z Was kupi coś niewłaściwego?
Wszystko wynika z tego, że nie umiesz gotować. Jakbyś się nauczyła, wiedziałabyś, które produkty najlepiej kupić. Jak się czegoś nie udaje kupić, mówi się wcześniej, że tego czy tamtego nie było. Najlepiej, żebyście się, choć raz wybrali wspólnie do sklepu po zakupy, wtedy wiedziałabyś, gdzie partner robi zakupy i co mu odpowiada. Brzydko pachnące jajka się, po prostu, wyrzuca. Co do marchewek to lekka przesada, chyba, że zamiast pół kg kupiłaś jedną olbrzymią. Spróbujcie też, choć raz, ugotować wspólnie coś dobrego, a może kiedyś sama się podejmiesz?
Kupuję produkty bio, ale jak nie ma, wystarczą te, które są. Może rozmawiajcie, co dziś partner ugotuje na obiad, co jest najlepsze do jakiejś potrawy, o tym też się rozmawia.
A partner niech robi prawo jazdy, będzie wam łatwiej.
Edytuję. Jak nic nie jest takie jak partner chce,mam prawo podejrzewać, że nie chodzi tu o zakupy, ale ogólne nastawienie.
A ja rozumiem Twojego faceta i uważam, że to z Tobą autorko jest problem.
Masz po prostu problem z myśleniem.
Oczywiście, że robienie zakupów nie polega na tym, że kupujesz, co wpadnie Ci w ręce, lecz polega na odpowiednim wyborze produktów.
Podam Ci taki przykład - mój zięć robiąc zakupy kieruje się mottem, że im więcej chemii w danym produkcie, tym lepiej. Oprócz tego uwielbia kupować produkty tzw egzotyczne, czyli jakieś pasty, jakieś dziwne musztardy przyprawy, które potem miesiącami stoją w lodówce albo są poutykane po szafkach, bo po pierwsze są wstrętne a po drugie nie wiadomo do czego to użyć.
Gdy kupuje no warzywa korzenne nie patrzy czy są świeże, jędrne ,tylko wali do koszyka co popadnie, czasem kupi marchewki pietruszki wielkości nogi słonia a czasem cienkie jak mysie ogony i zwiędnięte.
Oczywiście robi mu się wykłady i opieprza się go za każdym razem, jednak postępy są minimalne. To po prostu kretyn.
Czasem bywa, że aby ugotować zwykła zupę nie ma produktów np śmietany czy przecieru za to pełni jest meksykańskiego i chińskiego badziwue napakowanego chemia.
Jest to bardzo uciążliwe i wcale się nie dziwię Twojemu chłopakowi, że ma tego dosyć.
Nie nadajesz się na gospodynie domowa i nawet to, że potrafisz ugotować tylko wodę na herbatę świadczy o tobie fatalnie.
Ciekawe kto będzie gotował, gdy pojawi się dziecko. Nie masz o tym żadnego pojęcia
Ta "gospodyni domowa" mnie rozwaliła, jak w 19 wiecznych powieściach:)
12 2023-04-07 11:00:04 Ostatnio edytowany przez Husky (2023-04-07 11:01:46)
Wow, niesamowite, że są tu osoby, które wylewają wiadro pomyj na autorkę, która nie zrobiła nic wymierzonego w partnera, podczas kiedy partner uprawia zachowania ewidentnie wymierzone w autorkę.
Nawet jeśli ktoś kupi przeterminowane produkty, uszkodzone ubranie, źle umyje podłogę - to nie są do cholery rzeczy za które się na kogoś toksycznie najeżdża!!!
Równie dobrze moglibyśmy do listy win dopisać słynną przesoloną zupę.
Dobre/złe wykonywanie zadań dnia codziennego nie jest żadną miarą toksyczności. Miarą toksyczności jest spsosób komunikowania.
Zdaję sobie sprawę, że są ludzie, dla których rzeczy nieistotne z mojego punktu widzenia, z jakichś powodów są ważne, ale ciągle wtedy się o tym rozmawia i szuka rozwiązań, a nie prezetuje zachowania jak partner autorki.
Moja rada jest taka, żebyś na spokojnie porozmawiała z partnerem, że nie życzysz sobie takiego spsobu traktowania Cię za zrobione zakupy, w ogóle za COKOLWIEK. Zapytałabym, dlaczego ma do jedzenia tak silne emocjonalne nastawienie i jak można tę systuację rozwiązać. A przede wszystkim poprosiłabym o silny i jasny komunikat z jego strony, że szanuje, że dla Ciebie to nie jest proste, ani oczywiste, że tak należy podchodzić do wybierania produktów spożywczych i że masz prawo nie poświęcać na to aż tyle czasu i uwagi.
ulle napisał/a:A ja rozumiem Twojego faceta i uważam, że to z Tobą autorko jest problem.
Masz po prostu problem z myśleniem.
Oczywiście, że robienie zakupów nie polega na tym, że kupujesz, co wpadnie Ci w ręce, lecz polega na odpowiednim wyborze produktów.
Podam Ci taki przykład - mój zięć robiąc zakupy kieruje się mottem, że im więcej chemii w danym produkcie, tym lepiej. Oprócz tego uwielbia kupować produkty tzw egzotyczne, czyli jakieś pasty, jakieś dziwne musztardy przyprawy, które potem miesiącami stoją w lodówce albo są poutykane po szafkach, bo po pierwsze są wstrętne a po drugie nie wiadomo do czego to użyć.
Gdy kupuje no warzywa korzenne nie patrzy czy są świeże, jędrne ,tylko wali do koszyka co popadnie, czasem kupi marchewki pietruszki wielkości nogi słonia a czasem cienkie jak mysie ogony i zwiędnięte.
Oczywiście robi mu się wykłady i opieprza się go za każdym razem, jednak postępy są minimalne. To po prostu kretyn.
Czasem bywa, że aby ugotować zwykła zupę nie ma produktów np śmietany czy przecieru za to pełni jest meksykańskiego i chińskiego badziwue napakowanego chemia.
Jest to bardzo uciążliwe i wcale się nie dziwię Twojemu chłopakowi, że ma tego dosyć.
Nie nadajesz się na gospodynie domowa i nawet to, że potrafisz ugotować tylko wodę na herbatę świadczy o tobie fatalnie.
Ciekawe kto będzie gotował, gdy pojawi się dziecko. Nie masz o tym żadnego pojęciaA pomyślałas chociaż przez chwilę, że różni ludzie podchodzą inaczej do pewnych spraw i wcale nie powinno to o nich źle świadczyć? Obraza jest zwyczajnie nie na miejscu i wybacz, ale pokazuje to tylko Twój poziom.
Dlaczego tak twierdzę? Sama nie należę do osoby zbytnio myślących nad produktami które kupuję. Owszem zwrócę uwagę na lepsze okazy, na lepszą jakość itp, ale nie zamierzam tracić czasu. Misiek z kolei jest z tych co im krócej w sklepie spędzą czas, tym lepiej. Nie pomyśli by np wybrać lepszą cebulę, weźmie pierwszą lepszą. W życiu nie nazwałbym go kretynem, bo to że do tego nie przywiązuje uwagi wcale nie świadczy o jego inteligencji. Po prostu ma inne predyspozycje. Podziwiam Go ogromnie bo jak do zakupów się nie nadaje (zbytnio) to ogarnia inne kwestie, które mało kto jest w stanie ogarnąć, a zakupy to żaden intelektualny wyczyn aby na tej podstawie kogoś oceniać.
Zamiast oceniać w ten sposób ludzi i ich zwyczajnie obrażać, sugeruję zastanowić się nad sobą i pomyśleć zanim się kogoś oceni.
I ja się zgodzę, że jad wylany na autorkę jest absolutnie niezasłużony. Przypisałaś jej Ulle wszystkie przewinienia Twojego zięcia i na tej podstawie wysnuwasz daleko idące osądy, że nie nadaje się na gospodynię domową i ma problemy z myśleniem. Ignorując przy tym zupełnie historię chociażby o jajkach, świadczącą o tym, że autorka przykładała wagę do kupowanego produktu, kupiła najświeższy dostępny produkt, a i tak partner znalazł jej winę w tym, że jajka śmierdzą (o ile naprawdę śmierdziały).
Istotka6 napisał/a:ulle napisał/a:A ja rozumiem Twojego faceta i uważam, że to z Tobą autorko jest problem.
.
I ja się zgodzę, że jad wylany na autorkę jest absolutnie niezasłużony. Przypisałaś jej Ulle wszystkie przewinienia Twojego zięcia i na tej podstawie wysnuwasz daleko idące osądy, że nie nadaje się na gospodynię domową i ma problemy z myśleniem. Ignorując przy tym zupełnie historię chociażby o jajkach, świadczącą o tym, że autorka przykładała wagę do kupowanego produktu, kupiła najświeższy dostępny produkt, a i tak partner znalazł jej winę w tym, że jajka śmierdzą (o ile naprawdę śmierdziały).
I autorka powinna go wtedy wysłać do sklepu, żeby kupił te właściwe:)
Musicie się spotkać po środku. Proponuje, żebyście przez jakiś czas razem jeździli na zakupy, albo robili jedne większe raz w tygodniu. On Ci pokaże o co mu chodzi, ty mu pokażesz jakie są możliwości w sklepie (bo czasem nie ma tego kurczaka bio czy coś) i wtedy znajdźcie godne zastępstwo. No chłop fiśniety na punkcie zakupów, ale wydaje mi się ze każdy ma jakiegoś bzika. Trzeba się dogadać w temacie bo się wykończysz. Można zastanowić się również nad terapią dla par: https://www.psychiatrzy.warszawa.pl/cen … choterapii Takie terapie przeprowadzane są również w formie online.
chouchou napisał/a:Istotka6 napisał/a:.
I ja się zgodzę, że jad wylany na autorkę jest absolutnie niezasłużony. Przypisałaś jej Ulle wszystkie przewinienia Twojego zięcia i na tej podstawie wysnuwasz daleko idące osądy, że nie nadaje się na gospodynię domową i ma problemy z myśleniem. Ignorując przy tym zupełnie historię chociażby o jajkach, świadczącą o tym, że autorka przykładała wagę do kupowanego produktu, kupiła najświeższy dostępny produkt, a i tak partner znalazł jej winę w tym, że jajka śmierdzą (o ile naprawdę śmierdziały).
I autorka powinna go wtedy wysłać do sklepu, żeby kupił te właściwe:)
Po czymś takim dziwię się, że Autorka nadal robi zakupy
Czułabym się jakbym codziennie miała jakiś chory egzamin
No nie, nie sprawdzała terminu przydatności tych jajek, więc nie można mówić, że kupiła najświeższe.
Przypomniał mi się śmieszny przypadek znajomego, który miał kupić 3 cytryny, a kupił napój "trzy cytryny"
Jeden przywiązuje wagę co wkłada do koszyka, drugi nie... A najlepiej jak ten co gotuje, robi zakupy, albo ten drugi musi mieć napisane na kartce ze szczegółami.
18 2023-04-07 11:26:46 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-04-07 11:51:54)
Podam Ci taki przykład - mój zięć robiąc zakupy (...) To po prostu kretyn.
O kurde, jesteś tą teściową z kawałów
Nawiasem mówiąc, znałam kiedyś takiego jednego chłopaka, który miał podobne zadanie do autorki: kupić to, co na liście, a ugotuje ktoś inny. Papierowe listy gubił, więc były mu wysyłane smsem. To były czasy telefonów z małymi ekranami, smsy się przewijało. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale temu chłopakowi, skądinąd niegłupiemu i na ciężkich studiach technicznych, nie chciało się zjeżdżać do dołu listy. Za dużo roboty, za dużo chodzenia po markecie. Więc kupował pierwsze produkty z listy i beztrosko przynosił do domu. Na pytanie, gdzie reszta, mówił: nie wiedziałem, że tam niżej coś jeszcze było, sorry. I nie raz, nie dwa razy to mówił, ale za każdym razem. Nie wiem, czy kiedykolwiek poznałam kogoś równie leniwego, wygodnickiego i lekceważącego drugiego człowieka.
np. kupiłam najświeższe jakie tylko byly w sklepie jajka bio,
Wygląda na to, że jednak sprawdzała, skoro wie, że wzięła najświeższe
Facet ma ewidentnie kobiece cechy, takie bardziej jak zrzędliwa teściowa. No cóż na to nie ma rady. Trzeba wiać. Bo skończysz jak niektórzy mężowie takich pań. Zaczniesz popijać na boku, bo na trzeźwo się nie da.
(...) Czy Wy też przywiązujecie tak ogromną wagę do tego, czy udało Wam się kupić nie za dużą i nie za małą marchewkę? Jak rozwiązujecie konflikty, gdy jedno z Was kupi coś niewłaściwego?
Nie wiem, czy przywiązuję "tak ogromną" wagę do tego, co kupujemy, ale zdecydowanie wagę przywiązuję, bo wolę jeść produkty określonych marek. Zresztą mąż też ma swe ulubione marki i robiąc zakupy szukam tych, które on lubi, mąż postępuje tak samo, wybiera te, na których mi zależy. Czasem zdarzą się nam obojgu nietrafione zakupy spożywcze. Co robimy? Robimy 'kwaśną minę', mówimy "no trudno" i zjadamy to, co jest, choć zdarza się, że to, co zostało kupione (wszystko jedno przez kogo) jest niesmaczne i albo szybko wędruje do śmieci, albo szukamy osób, które te produkty lubią.
W Twym przypadku zastanowiłabym się nad dwoma sprawami: jedną - dlaczego rzadko zważasz na jakość tego, co kupujesz; drugą - czy owe nietrafione zakupy są faktyczną przyczyną jego złości, czy nie są one pretekstem do ujawnienia swych zastrzeżeń dotyczących zupełnie czego innego.
Rób zakupy odpalając połączenie video w komórce. Pokazuj mu wszystko i niech mówi, co masz wziąć.
23 2023-04-07 12:59:39 Ostatnio edytowany przez jjbp (2023-04-07 13:01:41)
Autorko, zachowanie Twojego faceta kojarzy mi się ze starymi zrzędzącymi żonami co chcą się wyładować na mężu za byle pierdołe i nagle okazuje się że facet nic nie umie - podłogi zmyć, talerzy odłożyć do szafki, ziemniaków kupić na obiad. Masakra z kimś takim żyć. Ja bym się zastanowiła co on wyładowuje tym zachowaniem? Stres w pracy, może jakieś napięcie między Wami?
Na marginesie ja też co do niektórych produktów jestem bardzo wybredna, uwielbiam gotować i wiem ze z produktu tej marki mi wyjdzie tak jak chce, a z tamtego smak będzie inny. Więc jeśli totalnie byś olewała jego prośby i notorycznie kupowała wszystko inne niż prosił, to rozumiem że by się wkurzał, ale jeśli naprawdę starasz się kupić wedle jego preferencji (tzn sprawdzasz datę na jajkach i bierzesz te najświeższe) ale jemu i tak zawsze coś nie pasuje, to nie widzę winy w Tobie.
A ja rozumiem Twojego faceta i uważam, że to z Tobą autorko jest problem.
Masz po prostu problem z myśleniem.
Oczywiście, że robienie zakupów nie polega na tym, że kupujesz, co wpadnie Ci w ręce, lecz polega na odpowiednim wyborze produktów.
Podam Ci taki przykład - mój zięć robiąc zakupy kieruje się mottem, że im więcej chemii w danym produkcie, tym lepiej. Oprócz tego uwielbia kupować produkty tzw egzotyczne, czyli jakieś pasty, jakieś dziwne musztardy przyprawy, które potem miesiącami stoją w lodówce albo są poutykane po szafkach, bo po pierwsze są wstrętne a po drugie nie wiadomo do czego to użyć.
Gdy kupuje no warzywa korzenne nie patrzy czy są świeże, jędrne ,tylko wali do koszyka co popadnie, czasem kupi marchewki pietruszki wielkości nogi słonia a czasem cienkie jak mysie ogony i zwiędnięte.
Oczywiście robi mu się wykłady i opieprza się go za każdym razem, jednak postępy są minimalne. To po prostu kretyn.
Czasem bywa, że aby ugotować zwykła zupę nie ma produktów np śmietany czy przecieru za to pełni jest meksykańskiego i chińskiego badziwue napakowanego chemia.
Jest to bardzo uciążliwe i wcale się nie dziwię Twojemu chłopakowi, że ma tego dosyć.
Nie nadajesz się na gospodynie domowa i nawet to, że potrafisz ugotować tylko wodę na herbatę świadczy o tobie fatalnie.
Ciekawe kto będzie gotował, gdy pojawi się dziecko. Nie masz o tym żadnego pojęcia
- obrażanie autorki.
- wylewanie własnych frustracji.
Na Twoim miejscu, autorko, nawet nie odnosiłabym się do tego komentarza.
Moim zdaniem Twój partner wyładowuje na Tobie złość i agresję mające swe źródło w innym miejscu (np. problemy w pracy), bo jesteś pod ręką. Gdyby naprawdę chodziło wyłącznie o te zakupy, to zamiast narzekać i wyżywać się na Tobie, zaproponowałby wspólne wyjście do sklepu i pokazałby na co chciałby, byś zwracała uwagę.
Zaproponuj, żeby przez jakiś czas to on robił zakupy, a Ty przejmiesz na siebie inne obowiązki (np. sprzątanie, itd.) i zobacz jak zareaguje. Jeśli krzyknie coś w stylu: "pewnie, ja będę i robił zakupy, i gotował, i może jeszcze zmywał, a księżniczka łaskawie dotrzyma mi towarzystwa przy jedzeniu?!" to będziesz miała jasność.
25 2023-04-07 14:28:43 Ostatnio edytowany przez jjbp (2023-04-07 14:35:02)
Oczywiście robi mu się wykłady i opieprza się go za każdym razem, jednak postępy są minimalne. To po prostu kretyn.
Ciekawe ile jeszcze gość pobędzie tym zięciem xd
Jak nic co robisz mu się nie podoba to niech sam kupuje. Proste.
Jajka to jajka, nie da się kupić w sklepie nieświeżych. Analizować czy pieczarki mają taką czy siaką nóżkę? Sałata za duża? Gość ma coś z głową. I to mocno.
On jest takim pedantem w każdej dziedzinie życia? Bo jeśli nie, to wygląda na jakieś natręctwo na tle jedzenia. Ja go trochę rozumiem, sama takie mam na punkcie mięsa i ryb - też nie zjem kurczaka innego niż zagrodowy. Jeśli nie mam jak kupić mięsa w zaufanym sklepie, to wolę zjeść obiad bez niego. Z drugiej strony brak prawka nie jest żadnym przeciwskazaniem do robienia zakupów. Kup mu taki zakupowy materiałowy wózeczek na kółkach (taki jak często mają starsze panie - wiesz o jaki chodzi?) i niech chodzi na zakupy sam, przynajmniej po mięso, warzywa i jajka. Resztę rzeczy możesz przywozić Ty.
28 2023-04-07 16:27:47 Ostatnio edytowany przez Meralda (2023-04-07 16:36:29)
Arteso, tak, uważam, że są zachowania toksyczne w Waszym związku. Nie da się robić "wiecznie źle" zakupów. Nawet jeśli zbyt mało przywiązujesz uwagę do tego co kupujesz, to totalna krytyka jest toksyczna. U Ciebie też widać toksyczne zachowania: "Powiedziałam, że w takim razie może nie robić nic i świąt nie będzie". No i awantura się nie wywiązała, tylko ją zrobiliście obydwoje.
Niedobrze się dzieje, jeśli zależy Ci na partnerze i na związku, warto podjąć działania.
Do wielce oburzonych- chyba urwalyscie się z choinki. A może to jakiś wysyp feministek? Dwie lewe ręce do roboty w domu i kompletny brak elementarnego życiowego pomyslunku.
Idzie taka na zakupy i stoi wśród półek niczym cielę.
O tym, żeby wybrać dobry produkt, popatrzeć na cenę i jeszcze pomyśleć czy faktycznie przyda się w domu, to dla niej czarna magia.
Określenie gospodyni domowa kojarzy się z XIX- tym wiekiem, a zwykle zajęcia domowe przekraczają możliwości umysłowe.
Co się z tymi kobietami porobiło?
Facet ma pójść na zakupy, najlepiej z wózkiem babcinym na kółkach, w domu ugotować, żeby było zdrowo, tanio i smacznie i jeszcze posprzątać, bo dzisiejsza kobieta stworzona jest do wyższych celów.
A ponieważ facet krytykuje zakupy autorki, to na pewno ma coś z głową i wyzywa się na autorce.
Lem kiedyś powiedział, że dzięki internetowi dowiedział się, ilu na świecie żyje idiotów.
Podzielam jego pogląd.
Normalnie jest kobiety - facet ma po prostu pojęcie, co warto kupić, a czego nie warto, a ponieważ zajmuje się w domu gotowaniem, to wie, czego potrzebuje do kuchni, jakie produkty są potrzebne, a jakie id czapy.
Żyje na co dzień z kobietę, która ledwo potrafi zagotować wodę na herbatę, to logiczne jest, że przejął na siebie wszystkie obowiązki kuchenne i wie, że musi myśleć za dwoje.
Kiedyś Rinn śpiewała Gdzie ci mężczyźni, gdzie te chłopy, no gdzie?
Dzisiaj można zaśpiewać Gdzie te kobiety, gdzie te baby, no gdzie?
Na łeb wam baby cos usiadło.
Fakt na łeb nam siadło że uważamy za słabe robienie dziennej aferki i wyzywanie od kretynów za kupno złej pietruszki xd
Nie nam na "łeb siadło", tylko ty się zatrzymałaś w XX wieku. Dziś nikt już nie musi gotować, jeśli nie chce i nie lubi. Jest mnóstwo innych opcji dostępnych dla osób ogarniętych, zarabiających, spełniających się na innym polu. Facet jedzący na mieście lub kupujący gotowce jakoś nigdy nikogo nie dziwił, tak samo dziwić nie powinna kobieta. Jak widać zresztą, od autorki w domu się tego nie wymaga, tylko ty się przyssałaś, bo ci się "gospodyniowe intynkty" odpaliły. Swoją córkę zapewne wychowałaś na kurę domową, lub może na osobę pracującą + robiącą drugi etat przy garach i na szmacie. Ale nie wszystkie tak żyjemy. Jedyną znaną mi kobietą z ciśnieniem na wysprzątany własnoręcznie dom i obiad trzydaniowy jest moja matka. Moje rówieśniczki i młodsze dzielą obowiązki między siebie, partnera i np. najstarsze dzieci, stołują się w pracy (dzieci w szkole), zlecają sprzątanie firmie sprzątającej, na święta jeżdżą do hotelu itd. Dla ciebie te kobiety to "tfu, feministki" a z innego punktu widzenia to zadbane, umiejące odpocząć po pracy, czerpiące z życia co się da babki. Wolałabym taką żonę niż kobietę, która wraca po 8 godzinach w pracy, po drodze robi zakupy obejmujące sprawdzenie każdego składu i daty, a po wejściu domu rzuca się produkować posiłek dla odpoczywających domowników. Tak żyła moja matka, ja podziękuję.
32 2023-04-07 17:06:46 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-04-07 17:09:05)
Fakt na łeb nam siadło że uważamy za słabe robienie dziennej aferki i wyzywanie od kretynów za kupno złej pietruszki xd
Jeśli raz kupisz beznadziejna pietruszkę, to trudno, jednak jeśli non stop kupujesz denna pietruszkę, to chyba bystra nie jesteś. Zgadza się?
Idziesz coś robić, to myślisz. No ja tak mam. Ty masz inaczej?
Powtarzam raz jeszcze - facet żyje z kobietą, która ma dwie lewe ręce do roboty w kuchni.
Zgodził się na układ, że będzie gotował, jednak nie przewidział tego, że produkty z których będzie gotował non stop będą od czapy.
Każdy, kto ma pojęcie o gotowaniu wie, że jeśli do garnka włoży byle goofno, to i byle goofno ugotuje.
On chciałby ugotować coś smacznego, ale z pustego i Salomon nie przeleje.
Uczy więc te kobietę jak robić zakupy, na co zwracać uwagę itd
Mimo jego wysiłków problem wydawaje się nierozwiązywalny.
Pytam więc, co siadło kobietom na głowę, skoro nawet facet musi uczyć je robienia zakupów, już o gotowaniu nie wspomnę.
A najbardziej podoba mi się rada- jeśli nie odpowiadają mu produkty, które kupujesz, to powiedz mu, żeby sam robił zakupy.
Jeśli nie chcesz zmywać naczyń, to naucz innych, że ty zawsze rozbijasz jakieś naczynia. Niech wiedzą, że do zmywania się nie nadajesz. W ten sposób inni będą zmywać, a ty będziesz miała święty spokój.
No kuriozalne.
ulle,
bardzo źle się dzieje u Ciebie, skoro napisałaś takie posty. Nie, nie chodzi o poglądy dotyczące obowiązków domowych i ich podziału między partnerami, ale o sposób ich wyrażenia.
Nie nam na "łeb siadło", tylko ty się zatrzymałaś w XX wieku. Dziś nikt już nie musi gotować, jeśli nie chce i nie lubi. Jest mnóstwo innych opcji dostępnych dla osób ogarniętych, zarabiających, spełniających się na innym polu. Facet jedzący na mieście lub kupujący gotowce jakoś nigdy nikogo nie dziwił, tak samo dziwić nie powinna kobieta. Jak widać zresztą, od autorki w domu się tego nie wymaga, tylko ty się przyssałaś, bo ci się "gospodyniowe intynkty" odpaliły. Swoją córkę zapewne wychowałaś na kurę domową, lub może na osobę pracującą + robiącą drugi etat przy garach i na szmacie. Ale nie wszystkie tak żyjemy. Jedyną znaną mi kobietą z ciśnieniem na wysprzątany własnoręcznie dom i obiad trzydaniowy jest moja matka. Moje rówieśniczki i młodsze dzielą obowiązki między siebie, partnera i np. najstarsze dzieci, stołują się w pracy (dzieci w szkole), zlecają sprzątanie firmie sprzątającej, na święta jeżdżą do hotelu itd. Dla ciebie te kobiety to "tfu, feministki" a z innego punktu widzenia to zadbane, umiejące odpocząć po pracy, czerpiące z życia co się da babki. Wolałabym taką żonę niż kobietę, która wraca po 8 godzinach w pracy, po drodze robi zakupy obejmujące sprawdzenie każdego składu i daty, a po wejściu domu rzuca się produkować posiłek dla odpoczywających domowników. Tak żyła moja matka, ja podziękuję.
No proszę, jak to potrafisz się ustawić najlepiej na plecach innych..
Kiedyś bida zajrzy Ci do oczu, a Ty staniesz i z wrażenia nie będziesz mogła przypomnieć sobie, jak się nazywasz, bo nic nie umiesz i pojęcia nie masz, na jakim świecie żyjesz.
35 2023-04-07 17:17:58 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-04-07 17:19:19)
jjbp napisał/a:Fakt na łeb nam siadło że uważamy za słabe robienie dziennej aferki i wyzywanie od kretynów za kupno złej pietruszki xd
Jeśli raz kupisz beznadziejna pietruszkę, to trudno, jednak jeśli non stop kupujesz denna pietruszkę, to chyba bystra nie jesteś. Zgadza się?
Idziesz coś robić, to myślisz. No ja tak mam. Ty masz inaczej?Powtarzam raz jeszcze - facet żyje z kobietą, która ma dwie lewe ręce do roboty w kuchni.
Zgodził się na układ, że będzie gotował, jednak nie przewidział tego, że produkty z których będzie gotował non stop będą od czapy.
Każdy, kto ma pojęcie o gotowaniu wie, że jeśli do garnka włoży byle goofno, to i byle goofno ugotuje.
On chciałby ugotować coś smacznego, ale z pustego i Salomon nie przeleje.
Uczy więc te kobietę jak robić zakupy, na co zwracać uwagę itd
Mimo jego wysiłków problem wydawaje się nierozwiązywalny.
Pytam więc, co siadło kobietom na głowę, skoro nawet facet musi uczyć je robienia zakupów, już o gotowaniu nie wspomnę.A najbardziej podoba mi się rada- jeśli nie odpowiadają mu produkty, które kupujesz, to powiedz mu, żeby sam robił zakupy.
Jeśli nie chcesz zmywać naczyń, to naucz innych, że ty zawsze rozbijasz jakieś naczynia. Niech wiedzą, że do zmywania się nie nadajesz. W ten sposób inni będą zmywać, a ty będziesz miała święty spokój.
No kuriozalne.
Ulle, weź pod uwagę, że partner autorki nie wychodzi do pracy, równie dobrze to on mógłby zrobić zakupy i ugotować. Ona przyjeżdża z pracy, po drodze zakupy, i tak kupuje to, co on chce. Może w ogóle nie chodzić o te zakupy tylko o udowodnienie, że nawet tego nie potrafi. My tego nie wiemy.
No proszę, jak to potrafisz się ustawić najlepiej na plecach innych..
Kiedyś bida zajrzy Ci do oczu, a Ty staniesz i z wrażenia nie będziesz mogła przypomnieć sobie, jak się nazywasz, bo nic nie umiesz i pojęcia nie masz, na jakim świecie żyjesz.
Haha, dobre dobre
To na pewno ty Ulle? Czy ci jakiś Kaszpir konto zhakował?
ulle,
bardzo źle się dzieje u Ciebie, skoro napisałaś takie posty. Nie, nie chodzi o poglądy dotyczące obowiązków domowych i ich podziału między partnerami, ale o sposób ich wyrażenia.
Jestem zmęczona remontem i brakuje mi prywatności, więc fakt, jestem zmęczona i mocno podkurzona.
Niemniej jednak ponad wszystko nie znoszę głupoty ludzkiej i hipokryzji, a ten wątek szczególnie mnie poruszył, bo życie dla wielu ludzi jest takie ciężkie, a tu czytam o kobiecie, która z ledwością potrafi ugotować wodę na herbatę. Coś takiego przekracza moje możliwości umysłowe, o tolerancji już nie wspomnę.
I jakby tego było mało czytam wypowiedzi kobiet, które jeszcze przyklaskują takiej kobiecie, a z faceta robią psychola, który robi w domu toksyk.
Arteso, tak, uważam, że są zachowania toksyczne w Waszym związku. Nie da się robić "wiecznie źle" zakupów. Nawet jeśli zbyt mało przywiązujesz uwagę do tego co kupujesz, to totalna krytyka jest toksyczna. U Ciebie też widać toksyczne zachowania: "Powiedziałam, że w takim razie może nie robić nic i świąt nie będzie". No i awantura się nie wywiązała, tylko ją zrobiliście obydwoje.
Niedobrze się dzieje, jeśli zależy Ci na partnerze i na związku, warto podjąć działania.
Coś mi się wydaje, że autorka daje radę wiecznie robić źle zakupy.
Jest po prostu nie nauczona kupować, tak samo jak i gotować.
Toksyczne jest jej zachowanie, bo jeśli się mówi raz, drugi, trzeci, czy dwudziesty, a druga osoba to ignoruje i robi dokładnie to samo źle.
Zwrócenie kolejny raz uwagi nie jest toksyczne, a normalne.
Tak jak pisałem wyżej autorka powinna wziąć faceta, niech on jej pokaże i nauczy robić zakupy.
Nie oceniam, że kobieta nie potrafi gotować, czy robić zakupów, ale to dużo mówi o współczesnej kobiecie.
PS. ulle współczuję nierozgarniętego zięcia, ale może córka lubi swojego gapcia
ulle,
współczuję kłopotów i życzę spokoju.
Ulle, weź pod uwagę, że partner autorki nie wychodzi do pracy, równie dobrze to on mógłby zrobić zakupy i ugotować. Ona przyjeżdża z pracy, po drodze zakupy, i tak kupuje to, co on chce. Może w ogóle nie chodzić o te zakupy tylko o udowodnienie, że nawet tego nie potrafi. My tego nie wiemy.
Jeśli nie ma prawa jazdy i jest 1 samochód, a mieszkają za miastem, to wycieczka rowerem w obie strony zajmuje np. półtorej godziny, to nie jest to takie proste.
Panie widzą tylko swoją stronę, a nie patrzą jak to wygląda od strony faceta.
Co by było, gdyby na święta mąż kupił zgniłe ziemniaki, spleśniałą kiełbasę, najpodlejszy zakwas do żurku i śmietanę 18 % zamiast 30 %?
I zrobiłby to kolejny raz.
Bardzo mnie ciekawi jakby wyglądała wtedy rozmowa z takim mężem i kto by się okazał "toksyczny" ...
Bardzo mnie ciekawi jakby wyglądała wtedy rozmowa z takim mężem i kto by się okazał "toksyczny" ...
A to już zleży od człowieka.
Jeden będzie krzyczał, inny wyzywał od debili a jeszcze inny powie - co kupiłaś to zjemy.
Jak kupisz lepsze produkty to będzie smaczniejsze i zdrowsze.
Trzeba się w zastanowić, czy ważniejsza jest cienka marchewka czy miła, serdeczna atmosfera w domu.
Trzeba się w zastanowić, czy ważniejsza jest cienka marchewka czy miła, serdeczna atmosfera w domu.
miła, serdeczna atmosfera w domu bez jedzenia w święta ...
Mnie jeszcze ciekawi, że dla pani Ulle niedopuszczalne jest, by kobieta nie umiała gotować, ale chłop bez prawka, zdany na łaskę lub niełaskę jeżdżącej kobiety, jest już spoko opcją. Jeśli bawimy się w stereotypy, to już bądźmy konsekwentni.
Meralda napisał/a:Arteso, tak, uważam, że są zachowania toksyczne w Waszym związku. Nie da się robić "wiecznie źle" zakupów. Nawet jeśli zbyt mało przywiązujesz uwagę do tego co kupujesz, to totalna krytyka jest toksyczna. U Ciebie też widać toksyczne zachowania: "Powiedziałam, że w takim razie może nie robić nic i świąt nie będzie". No i awantura się nie wywiązała, tylko ją zrobiliście obydwoje.
Niedobrze się dzieje, jeśli zależy Ci na partnerze i na związku, warto podjąć działania.Coś mi się wydaje, że autorka daje radę wiecznie robić źle zakupy.
Jest po prostu nie nauczona kupować, tak samo jak i gotować.Toksyczne jest jej zachowanie, bo jeśli się mówi raz, drugi, trzeci, czy dwudziesty, a druga osoba to ignoruje i robi dokładnie to samo źle.
Zwrócenie kolejny raz uwagi nie jest toksyczne, a normalne.Tak jak pisałem wyżej autorka powinna wziąć faceta, niech on jej pokaże i nauczy robić zakupy.
Nie oceniam, że kobieta nie potrafi gotować, czy robić zakupów, ale to dużo mówi o współczesnej kobiecie.PS. ulle współczuję nierozgarniętego zięcia, ale może córka lubi swojego gapcia
Zięć jest ok i jak mówi moja córka celowo nie wybierała sobie budowlańca ani złotej rączki, bo imponowały jej inne jego umiejętności np komputerowe.
Tylko jaka ja mam korzyść z jego ponadprzeciętnych umiejętności informatycznych w domu, w którym jest remont i trzeba chłopa z pomyslunkiem i złotymi rekami do roboty?
No ok, trochę mnie poniosło.
Mam nadzieję, że autorka nauczy się chociaż zrobić jajecznicę, o jajku na miękko nawet nie marzę, bo do tego trzeba mieć duże umiejętności kulinarne, ale chociaż prosta jajecznicę?
Tamiroo, bardzo możliwe, że ten facet chce pokazać autorce, że jest lepszy od niej pod względem ogarnięcia prozy życia.
Jednak czy nie jest tak, że faktycznie jest lepszy?
Agnes76 napisał/a:Trzeba się w zastanowić, czy ważniejsza jest cienka marchewka czy miła, serdeczna atmosfera w domu.
miła, serdeczna atmosfera w domu bez jedzenia w święta ...
Bez jedzenia?
A skąd to wziąłeś?
ulle,
współczuję kłopotów i życzę spokoju.
Dziękuję Ci. Podobno latem będzie już po remoncie, ale ja mam już tak dość, że w nic już nie wierzę. Czasem wydaje mi się, że reszta życia upłynie mi wśród zapraw murarskich , tynków itd.
Podam Ci taki przykład - mój zięć
Oczywiście robi mu się wykłady i opieprza się go za każdym razem, jednak postępy są minimalne. To po prostu kretyn.
vs
Zięć jest ok(...)Tylko jaka ja mam korzyść z jego ponadprzeciętnych umiejętności informatycznych w domu, w którym jest remont i trzeba chłopa z pomyslunkiem i złotymi rekami do roboty?
Ktoś tu się naprawdę zatrzymał w ubiegłym stuleciu.
Wielokropek napisał/a:ulle,
współczuję kłopotów i życzę spokoju.Dziękuję Ci. Podobno latem będzie już po remoncie, ale ja mam już tak dość, że w nic już nie wierzę. Czasem wydaje mi się, że reszta życia upłynie mi wśród zapraw murarskich , tynków itd.
To pomyśl sobie jak potem będzie ładnie i czyściutko
(...) Tylko jaka ja mam korzyść z jego ponadprzeciętnych umiejętności informatycznych w domu, w którym jest remont i trzeba chłopa z pomyslunkiem i złotymi rekami do roboty? (...)
(...) No ok, trochę mnie poniosło. (...)
Nie. Nie poniosło Cię trochę.
ulle napisał/a:(...) Tylko jaka ja mam korzyść z jego ponadprzeciętnych umiejętności informatycznych w domu, w którym jest remont i trzeba chłopa z pomyslunkiem i złotymi rekami do roboty? (...)
![]()
![]()
Taaak, przecież jasnym jest i oczywistym, że zięciowie przede wszystkim mają się przydawać teściowym
Co by było, gdyby na święta mąż kupił zgniłe ziemniaki, spleśniałą kiełbasę, najpodlejszy zakwas do żurku i śmietanę 18 % zamiast 30 ...
Ale ona nie kupuje zgniłych rzeczy tylko:
kupiłam najświeższe jakie tylko byly w sklepie jajka bio, ... Kapusta za wielka i przenawożona, ziemniaki niedobre, marchew za duża, pieczarki o grubych nóżkach zamiast cienkich.
Jak marchewka może być za duża? Serio? Jajka ze sklepu zepsute? W całym życiu nie miałam takiego przypadku. Analizować nóżki pieczarek? Przecież on ma zaburzenia obsesyjne, co wyładowywanie złości na autorce tylko potwierdza.
Wielokropek napisał/a:ulle,
bardzo źle się dzieje u Ciebie, skoro napisałaś takie posty. Nie, nie chodzi o poglądy dotyczące obowiązków domowych i ich podziału między partnerami, ale o sposób ich wyrażenia.Jestem zmęczona remontem i brakuje mi prywatności, więc fakt, jestem zmęczona i mocno podkurzona.
Niemniej jednak ponad wszystko nie znoszę głupoty ludzkiej i hipokryzji, a ten wątek szczególnie mnie poruszył, bo życie dla wielu ludzi jest takie ciężkie, a tu czytam o kobiecie, która z ledwością potrafi ugotować wodę na herbatę. Coś takiego przekracza moje możliwości umysłowe, o tolerancji już nie wspomnę.
I jakby tego było mało czytam wypowiedzi kobiet, które jeszcze przyklaskują takiej kobiecie, a z faceta robią psychola, który robi w domu toksyk.
Uważam, że oni powinni się dogadać, a nie sobie dogadywać.To początki, mają czas. A nie każda kobieta uwielbia gotować wbrew pozorom.
Nie wiem skad zdziwienie postami ulle. Przecież ona zawsze taka była. Wyżywa swoje frustracje na młodych kobietach nie od dziś.
ulle napisał/a:No proszę, jak to potrafisz się ustawić najlepiej na plecach innych..
Kiedyś bida zajrzy Ci do oczu, a Ty staniesz i z wrażenia nie będziesz mogła przypomnieć sobie, jak się nazywasz, bo nic nie umiesz i pojęcia nie masz, na jakim świecie żyjesz.
Haha, dobre dobre
![]()
To na pewno ty Ulle? Czy ci jakiś Kaszpir konto zhakował?
Kasssja, to ja.
Nie wiem skad zdziwienie postami ulle. Przecież ona zawsze taka była. Wyżywa swoje frustracje na młodych kobietach nie od dziś.
O jest moja ulubiona M!ri.
56 2023-04-07 18:33:34 Ostatnio edytowany przez stodwa (2023-04-07 18:34:00)
Umiejętność zrobienia prostego zdrowego pełnowartościowego posiłku i sama podstawowa wiedza na temat odżywiania jest na równi z czytaniem, pisaniem, liczeniem itd. pisanie wymówek że nie każdy musi umieć gotować to jak pisanie że nie każdy musi umieć dodawać, odejmować, mnożyć, dzielić, czytać itd. Nie chodzi oto żeby człowiek umiał zrobić jakieś super mega wykwintne potrawy ale żeby znał podstawy przygotowania prostego zdrowego bezpiecznego posiłku.
Jak marchewka może być za duża? Serio? Jajka ze sklepu zepsute? W całym życiu nie miałam takiego przypadku. Analizować nóżki pieczarek? Przecież on ma zaburzenia obsesyjne, co wyładowywanie złości na autorce tylko potwierdza.
Widać marchewka może być za duża. Widziałem prawie 40 cm, grubą, przerośniętą, łykowatą, a przez to gorzką, taką, że do garnka nie wejdzie.
Mi też się nie trafiły zepsute jajka ze sklepu, bo patrzę na datę.
Jeśli nóżki pieczarek są zeschnięte, to wiadomo, że grzyby są stare.
Takie rzeczy się po prostu wie, jeśli kiedykolwiek przygotowało się samemu posiłek.
Autorka tego nie wie i nie chce się nauczyć, nie widzi swojej winy, a zwrócenie uwagi traktuje jako zachowanie toksyczne.
Niech facet zrobi prawo jazdy i znajdzie sobie ogarniętą kobietę.
58 2023-04-07 18:40:20 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-04-07 18:40:47)
Agnes76 napisał/a:Trzeba się w zastanowić, czy ważniejsza jest cienka marchewka czy miła, serdeczna atmosfera w domu.
miła, serdeczna atmosfera w domu bez jedzenia w święta ...
A właśnie, ścisły post wszystkim by wyszedł na zdrowie, bo obecnie święta, to generalnie jedno wielkie obżarstwo
M!ri napisał/a:Jak marchewka może być za duża? Serio? Jajka ze sklepu zepsute? W całym życiu nie miałam takiego przypadku. Analizować nóżki pieczarek? Przecież on ma zaburzenia obsesyjne, co wyładowywanie złości na autorce tylko potwierdza.
Widać marchewka może być za duża. Widziałem prawie 40 cm, grubą, przerośniętą, łykowatą, a przez to gorzką, taką, że do garnka nie wejdzie.
Mi też się nie trafiły zepsute jajka ze sklepu, bo patrzę na datę.
Jeśli nóżki pieczarek są zeschnięte, to wiadomo, że grzyby są stare.
Takie rzeczy się po prostu wie, jeśli kiedykolwiek przygotowało się samemu posiłek.
Autorka tego nie wie i nie chce się nauczyć, nie widzi swojej winy, a zwrócenie uwagi traktuje jako zachowanie toksyczne.
Niech facet zrobi prawo jazdy i znajdzie sobie ogarniętą kobietę.
Sądzisz że autorka kupiła 40cm marchewkę? Albo zeschnięte pieczarki bo nie wie jak wyglądają świeże?
Sądzisz że autorka kupiła 40cm marchewkę? Albo zeschnięte pieczarki bo nie wie jak wyglądają świeże?
Z jej opisu to właśnie wynika ...
No i facet się trochę zdenerwował, bo myślał, że on jej wystarcza, a ona kupiła warzywne dildo w wielkości xxl
Autorka jest ustawiona zadaniowo jak facet, ale nie patrzy na szczegóły.
Dobra wola z jej strony w postaci chęci poznania na co zwracać uwagę robiąc zakupy, lub nauczenia się podstaw gotowania i nie będzie problemu.
Ale chyba lepiej narzekać na toksyczne zachowanie partnera.
M!ri napisał/a:Sądzisz że autorka kupiła 40cm marchewkę? Albo zeschnięte pieczarki bo nie wie jak wyglądają świeże?
Z jej opisu to właśnie wynika ...
No i facet się trochę zdenerwował, bo myślał, że on jej wystarcza, a ona kupiła warzywne dildo w wielkości xxl
Autorka jest ustawiona zadaniowo jak facet, ale nie patrzy na szczegóły.
Dobra wola z jej strony w postaci chęci poznania na co zwracać uwagę robiąc zakupy, lub nauczenia się podstaw gotowania i nie będzie problemu.
Ale chyba lepiej narzekać na toksyczne zachowanie partnera.
Nie, tak wynika z Twojego przekłamania.
Z grubych nóżek pieczarek zrobiłeś zeschnięte.
Z jedzenie niewłaściwej jakości zrobiłeś brak jedzenia.
Mówisz, że facet powinien poszukać ogarnięta kobietę...no może i tak
A ja Ci powiem, że żadna ogarnięta kobieta nie będzie z facetem, który przekłamuje fakty.
62 2023-04-07 20:01:20 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2023-04-07 20:03:39)
Odnoszę wrażenie, że niektórzy mają tendencję do popadania w różne skrajności, oraz dopowiadanie sobie. Autorce przypisywane są pewne cechy typu, że do niczego się nie nadaje. Na jakiej podstawie? Że humorystyczne określiła swoje umiejętności, że wody nie potrafi zagotować? Ludzie.... Zapewne potrafi podstawy, tylko nie przepada za gotowaniem, być może ma na myśli większe kulinarne dzieła niż np omlet.
Jak wyżej zauważono, jak lecimy stereotypami, że baba powinna gotować, to pytam gdzie faceta prawo jazdy? Tego już nie widzimy?
Sugeruję nie wyciągać pochopnych wniosków, bo to nawet nie z palca wyssane.
Przypomnę, mamy mało szczegółów by coś określić, a tym bardziej daleka jestem od poparcia wyzywania od kretynów, czy upośledzonych kobiet...
Powtórzę to co już tu wielokrotnie powtarzałam. Dajmy ludziom żyć , tak jak chcą, a nie jak według kogoś powinni.
Autorka nie chce gotować, ma do tego prawo. Partner nie ma prawka, ma do tego prawo.
Tu należy przyjrzeć się czemuś innemu, a nie kto co potrafi a czego nie.
Farmer napisał/a:M!ri napisał/a:Sądzisz że autorka kupiła 40cm marchewkę? Albo zeschnięte pieczarki bo nie wie jak wyglądają świeże?
Z jej opisu to właśnie wynika ...
No i facet się trochę zdenerwował, bo myślał, że on jej wystarcza, a ona kupiła warzywne dildo w wielkości xxl
Autorka jest ustawiona zadaniowo jak facet, ale nie patrzy na szczegóły.
Dobra wola z jej strony w postaci chęci poznania na co zwracać uwagę robiąc zakupy, lub nauczenia się podstaw gotowania i nie będzie problemu.
Ale chyba lepiej narzekać na toksyczne zachowanie partnera.Nie, tak wynika z Twojego przekłamania.
Z grubych nóżek pieczarek zrobiłeś zeschnięte.
Z jedzenie niewłaściwej jakości zrobiłeś brak jedzenia.Mówisz, że facet powinien poszukać ogarnięta kobietę...no może i tak
A ja Ci powiem, że żadna ogarnięta kobieta nie będzie z facetem, który przekłamuje fakty.
Agnes, autorka napisała, że skoro temu facetowi nie podobają się jej zakupy, to ona wypisuje się z żarcia na święta, bo niczego nie będzie kupowała. Dlatego Farmer wspomniał o świętach bez jedzenia.
Ktoś napisał, że znajomość podstaw gotowania to jak umiejętność czytania, pisania i liczenia, że tu nie ma żadnej dyskusji.
Również tak uważam.
No chyba że ktoś uważa, że zawsze będzie miał służącego/ służącą, osobę która będzie koło niego skakała.
64 2023-04-07 20:47:34 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-04-07 20:51:23)
Marchewka może być za gruba Moja mama zamówiła pół kilograma marchwi w Auchan online, oto co przywieźli
Ktoś napisał, że znajomość podstaw gotowania to jak umiejętność czytania, pisania i liczenia, że tu nie ma żadnej dyskusji.
Również tak uważam.
No chyba że ktoś uważa, że zawsze będzie miał służącego/ służącą, osobę która będzie koło niego skakała.
Podstawy ma praktycznie każdy, zresztą teraz jest tyle blogów, że jak się chce, to się zrobi, po prostu. Może nie najlepiej, nie najpyszniej, ale jadalnie zapewne. Autorka pisząc o wodzie na herbatę użyła ironii, bo zapewne gotować nie lubi, nie czuje się dobrze w tym zajęciu, nie musi też tego robić, bo robi to jej partner. Można też jeść na mieście, w pracy, opcji jest dużo.
Agnes, autorka napisała, że skoro temu facetowi nie podobają się jej zakupy, to ona wypisuje się z żarcia na święta, bo niczego nie będzie kupowała. Dlatego Farmer wspomniał o świętach bez jedzenia.
Ktoś napisał, że znajomość podstaw gotowania to jak umiejętność czytania, pisania i liczenia, że tu nie ma żadnej dyskusji.
Również tak uważam.
No chyba że ktoś uważa, że zawsze będzie miał służącego/ służącą, osobę która będzie koło niego skakała.
Nie Ulle, nie tak było.
Właśnie przy okazji przygotowań do świat wywiązała się awantura o zakupy, bo wszystko co kupilam jest nie takie (firma ok, ale jakość nieodpowiednia). Powiedziałam, że w takim razie może nie robić nic i świąt nie będzie.
Zakupy już zostały zrobione, więc to nadal jest przekłamanie.