Na wstępie dodam, że to pytanie nie ma nic wspólnego z poprzednimi postami. Tamten rozdział definitywnie zakończony a pisze to, ponieważ wiem że niektórzy odnoszą się do poprzednich postów. Od pół roku jestem w związku z cudownym facetem który świata poza mną nie widzi i ja również jestem z nim szczęśliwa. Od pewnego czasu on wspomina o mojej przeprowadzce do niego ale ja tego nie chce, to znaczy chce z nim mieszkać ale nie w jego domu. Powodem dlaczego ja nie chce jest to że dom który dziś on ma należal do niego i jego byłej (wziął go dla nas ale bez informowania mnie o tym, nawet nie widziałam jak ten dom wygląda po prostu podjął decyzję o przejęciu domu z kredytem a ja dowiedziałam się o tym po fakcie), po drugie dom jest oddalony od naszej wspólnej pracy o 40 km on jest przyzwyczajony do jazdy bo jeździ tak już 2 lata a ja mieszkam w miejscowości pracy obecnie, on ma prawo jazdy ja dopiero robię, dom znajduję się na wiosce gdzie niczego nie ma oprócz 1 przedszkola i kościoła a ja nie chce mieszkać na wiosce bo całe życie tak mieszkalam i ucieklam od tego, on jest u siebie w kraju a ja nie i związana jestem z rodziną, przyjaciółmi gdzie mieszkamy obecnie w jednej miejscowości i najważniejsze ten dom mi się nie podoba wizualnie mimo wymiany mebli czy dużego remontu jaki możnaby tam zrobić (koszt 30 tys euro). Nie chce budować naszej przyszłości na fundamentach jego przeszłości ale on tego nie rozumie. Mówi że nawet nie spróbowałam z nim tam dłużej mieszkać a już jestem negatywnie nastawiona. Ale prawda jest taka że jestem absolutnie tej decyzji pewna. Brak mi już argumentów ale jeżeli on nie pójdzie na kompromis ze mną to będziemy musieli się rozstać.Nie oczekuje od niego robienia co mu każe ale pytalam się jakie widzi alternatywne wyjście i zero odpowiedzi. On uwielbia ten dom ale ja też bym chciała być szczęśliwa w "naszym" domu a w tym domu tak się nie czuję. Może wy mi poradzicie coś w tej sprawie bo nie chce stawiać mojego życia na znaku zapytania.
Dobrze wiesz czego nie chcesz. Nie chcesz mieszkać na jakimś zadupiu w domu po jego byłej. I po prostu tego się trzymaj. Jak on nie bierze pod uwagę żadnego alternatywnego rozwiązania no to trudno... nie jesteście że sobą długo więc mała strata.
Wiadomo który z naszych panów forumowych powinien ten post przeczytać XD
Autorko, to Twoje życie i kieruj nim tak, żeby to Tobie było dobrze. Nigdy przenigdy nie naginaj się w tak ważnych kwestiach, jak miejsce zamieszkania, praca, rodzenie dzieci, bliskość z rodziną. Nikt nie ma prawa podejmować takich życiowych decyzji za ciebie, dla własnej wygody.
Wcale Ci się nie dziwię, pewnie przyjdzie się rozstać, nie możesz przecież przeprowadzić się do niego na siłę.
Chyba, że na próbę byś się go niego przeprowadziła na pół roku, znalazla pracę bliżej tego domu, bo może się okazać, że wam nie po drodze nie tylko pod względem zamieszkania, jak się razem mieszka, dopiero wychodzi szydło z worka...
Druga sprawa jakby widział, że tam bardzo źle się czujesz, pomyślał by o sprzedaniu tego domu i kupnie innego.
Jak chcesz tworzyć nową rodzinę, to nawet lepiej dalej, bo musisz sobie radzić sama, trzeba odciąć pępowinę na dobre.
Spróbuj mu wytłumaczyć może, że przechodzicie na dalszy etap życia i czas zostawić za sobą przeszłość. Niby jest wam dobrze, ale chyba on się niepewnie czuje, chcąc zostać na starych śmieciach i wybiera, to, co zna. Ciężko poradzić, bo jeśli, przypuśćmy ty go przekonasz, to on może żałować tej decyzji. A na dwa domy można żyć, ale po co się męczyć. Czy on ma dzieci?
Facet strasznie egoistycznie podchodzi. Wziął ten dom bez uzgadniania z tobą? Trochę słabe. Jedyna opcja to sprzedanie go i kupno mieszkania w miejscowości, w której pracujecie. Albo rozejście się, skoro taki uparty.
7 2023-03-03 08:33:52 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-03-03 10:29:03)
Na wstępie dodam, że to pytanie nie ma nic wspólnego z poprzednimi postami. Tamten rozdział definitywnie zakończony a pisze to, ponieważ wiem że niektórzy odnoszą się do poprzednich postów. Od pół roku jestem w związku z cudownym facetem który świata poza mną nie widzi i ja również jestem z nim szczęśliwa. Od pewnego czasu on wspomina o mojej przeprowadzce do niego ale ja tego nie chce, to znaczy chce z nim mieszkać ale nie w jego domu. Powodem dlaczego ja nie chce jest to że dom który dziś on ma należal do niego i jego byłej (wziął go dla nas ale bez informowania mnie o tym, nawet nie widziałam jak ten dom wygląda po prostu podjął decyzję o przejęciu domu z kredytem a ja dowiedziałam się o tym po fakcie), po drugie dom jest oddalony od naszej wspólnej pracy o 40 km on jest przyzwyczajony do jazdy bo jeździ tak już 2 lata a ja mieszkam w miejscowości pracy obecnie, on ma prawo jazdy ja dopiero robię, dom znajduję się na wiosce gdzie niczego nie ma oprócz 1 przedszkola i kościoła a ja nie chce mieszkać na wiosce bo całe życie tak mieszkalam i ucieklam od tego, on jest u siebie w kraju a ja nie i związana jestem z rodziną, przyjaciółmi gdzie mieszkamy obecnie w jednej miejscowości i najważniejsze ten dom mi się nie podoba wizualnie mimo wymiany mebli czy dużego remontu jaki możnaby tam zrobić (koszt 30 tys euro). Nie chce budować naszej przyszłości na fundamentach jego przeszłości ale on tego nie rozumie. Mówi że nawet nie spróbowałam z nim tam dłużej mieszkać a już jestem negatywnie nastawiona. Ale prawda jest taka że jestem absolutnie tej decyzji pewna. Brak mi już argumentów ale jeżeli on nie pójdzie na kompromis ze mną to będziemy musieli się rozstać.Nie oczekuje od niego robienia co mu każe ale pytalam się jakie widzi alternatywne wyjście i zero odpowiedzi. On uwielbia ten dom ale ja też bym chciała być szczęśliwa w "naszym" domu a w tym domu tak się nie czuję. Może wy mi poradzicie coś w tej sprawie bo nie chce stawiać mojego życia na znaku zapytania.
Trochę słabe ...
Tak naprawę to nie jego dom tylko dom należący do banku. Jego to będzie dopiero jak po latach spłaci kredyt.
A wiązanie się z kredytem na wiele wiele wiele lat bez rozmowy z Tobą to bardzo słabe , tym bardziej że jakbyście byli razem to przecież o raty kredytu będziecie mieli mniejszy wspólny budżet ...
Co innego jakby był to jego dom, spłacony i należał już do niego.
Wtedy wiadomo ludzie mają w pewnym wieku już swój majątek i nikt go nie sprzeda i nie porzuci dla drugiej osoby. A dom/mieszkanie to tylko ściany i zawsze można dopasować tak aby druga osoba poczuła sie tam jak w domu.
A osoby po przejściach mają swoją przeszłość i albo ja się akceptuje albo nie ...
Inna rzecz że własne mieszkanie/dom to także ten plus że nie trzeba płacić kredytu albo płacić za wynajem czyli więcej kasy zostanie w domowym budżecie tylko dla was ..
Taka sama przecież mogła by być odwrotna sytuacja. Ty masz dom i chcesz aby u Ciebie zamieszkał.
Jednak w tym przypadku powinien najpierw zapytać Cię o Twoją opinię na temat tego, pokazać ten dom i wtedy wspólnie powinniscie podjąc decyzję , bo jak pisałem to nie jego dom a dom banku i dopiero KIEDYŚ jak go spłaci będzie jego.
Bo w tym przypadku jak dom nie jest jego a banku to zupełnie inna sytuacja i wtedy moglibyście razem wybrać dom który by Wam razem sie podobał i w miejscu akceptowalnym dla Was ..
Być może inny dom ale bliżej miasta byłby kompromisem akceptowalnym dla obu stron
8 2023-03-03 10:01:51 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-03 10:04:03)
Znacie się dopiero pół roku, za panem ciągną się niedokończone sprawy, takie jak dom, w którym mieszkał, urządzał go i budował życie z ex żoną i kredyt. To nie jest materiał na poważną przyszłość, bo ciągną się jakieś ogony, zresztą już jego postawa wobec Ciebie i Twoich potrzeb, pokazuje Ci gdzie będzie Twoje miejsce. Jesteś jak kwiatek do kożucha, który ma pasować. Żadna kobieta nie pójdzie też wić gniazda na nie swoim terenie, tym bardziej, że była tam wcześniej inna kobieta i toczyło się rodzinne życie. Psychologiczna bariera nie do pokonania. Powiedz partnerowi, że skoro tak bardzo Cię kocha i chce budować z Tobą przyszłość, to niech sprzeda ten dom, pobierzcie się, wspólnie kupicie coś innego i dopasujecie lokalizację tak, aby obu Wam było komfortowo . Wtedy zobaczysz jak bardzo mu na Tobie i budowaniu wspólnego życia zależy
.
9 2023-03-03 10:33:15 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-03-03 10:40:54)
Znacie się dopiero pół roku, za panem ciągną się niedokończone sprawy, takie jak dom, w którym mieszkał, urządzał go i budował życie z ex żoną i kredyt. To nie jest materiał na poważną przyszłość, bo ciągną się jakieś ogony, zresztą już jego postawa wobec Ciebie i Twoich potrzeb, pokazuje Ci gdzie będzie Twoje miejsce. Jesteś jak kwiatek do kożucha, który ma pasować. Żadna kobieta nie pójdzie też wić gniazda na nie swoim terenie, tym bardziej, że była tam wcześniej inna kobieta i toczyło się rodzinne życie. Psychologiczna bariera nie do pokonania. Powiedz partnerowi, że skoro tak bardzo Cię kocha i chce budować z Tobą przyszłość, to niech sprzeda ten dom, pobierzcie się, wspólnie kupicie coś innego i dopasujecie lokalizację tak, aby obu Wam było komfortowo
. Wtedy zobaczysz jak bardzo mu na Tobie i budowaniu wspólnego życia zależy
.
Czyli reasumując najlepiej by było aby obie strony były gołodupcami i NIC nie miały.
Bo rozumiem że jakby kobieta miała dom/mieszkanie który został by po rozwodzie to ona by nie musiała tego sprzedawać i facet musiał by tam zamieszkać ?
Ile znasz kobiet które mają własne mieszkania czy domy i np. dzieci i jak kogoś poznają i chcą być razem to od razu kobieta sprzedaje dom/mieszkanie i razem z partnerem kupują coś innego albo zaczynają coś wynajmować ?
Zapewne ZERO !!!
Albo się akceptuje że dana osoba ma swoją przeszłość i traktuje majątek danej osoby jako dodatkowy plus (nie trzeba płacić kredytu albo płacić za wynajem) albo nie wchodzi w taki związek.
Bo takie podejscie że druga osoba od razu pozbędzie się swojego domu/mieszkania bo przeciwna strona się 'w nim źle czuje" jest dziecinnne.
Kupiło od nas małżeństwo dom. Nasz dom rodzinny i jakoś nie mieli problemu że będa mieszkali w CUDZYMYM domu. Po prostu dom przemeblowuje się i dostosowuje do siebie tak aby droga strona też dobrze się w nim czuła i tyle.
Bo raczej w pewnym wieku i z przeszłością ludzie mają majątek a podejście takie że droga strona ma sprzedać swój majątek bo druga strona nie chce tam zamieszkać jest co najmniej dziwne.
Ale w tym przypadku to nie dom tego faceta tylko banku i w tym przypadku oni razem powinni podjac decyzję. Bo na razie to on ma kredyt a nie dom ..
10 2023-03-03 10:34:11 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-03-03 10:35:40)
Piszesz, żeby nie patrzeć na poprzednie wątki, bo nie ma tam opisanej ciebie. A jednak oczywiście jesteś. Ciągle powtarza się ten sam schemat. Na początku duże zauroczenie, facet idealny, a później im dalej w las, tym więcej drzew. Tak też jest teraz. Super facet, a okazuje się, że kompletnie do siebie nie pasujecie. On chce mieszakać na wsi, ty w mieście. Z tego co zdołałem policzyć, to masz jakieś 30 lat i ten przysłowiowy las, dość że ma coraz więcej drzew, to jeszcze panuje w nim półmrok. Pojawiają się faceci z przeszłością i bagażami.
twojeslowo napisał/a:Znacie się dopiero pół roku, za panem ciągną się niedokończone sprawy, takie jak dom, w którym mieszkał, urządzał go i budował życie z ex żoną i kredyt. To nie jest materiał na poważną przyszłość, bo ciągną się jakieś ogony, zresztą już jego postawa wobec Ciebie i Twoich potrzeb, pokazuje Ci gdzie będzie Twoje miejsce. Jesteś jak kwiatek do kożucha, który ma pasować. Żadna kobieta nie pójdzie też wić gniazda na nie swoim terenie, tym bardziej, że była tam wcześniej inna kobieta i toczyło się rodzinne życie. Psychologiczna bariera nie do pokonania. Powiedz partnerowi, że skoro tak bardzo Cię kocha i chce budować z Tobą przyszłość, to niech sprzeda ten dom, pobierzcie się, wspólnie kupicie coś innego i dopasujecie lokalizację tak, aby obu Wam było komfortowo
. Wtedy zobaczysz jak bardzo mu na Tobie i budowaniu wspólnego życia zależy
.
Czyli reasumując najlepiej by było aby obie strony były gołodupcami i NIC nie miały.
Bo rozumiem że jakby kobieta miała dom/mieszkanie który został by po rozwodzie to ona by nie musiała tego sprzedawać i facet musiał by tam zamieszkać ?Bo raczej w pewnym wieku i z przeszłością ludzie mają majątek a podejście takie że droga strona ma sprzedać swój majątek bo druga strona nie chce tam zamieszkać jest co najmniej dziwne.
Ale w tym przypadku to nie dom tego faceta tylko banku i w tym przypadku oni razem powinni podjac decyzję. Bo na razie to on ma kredyt a nie dom ..
A niby dlaczego facet miałby zamieszkać w domu kobiety, JEŚLI jemu by to nie odpowiadało? Nadinterpretujesz.
Tych dwoje ma po prostu inne podejście do tego, gdzie najlepiej byłoby im wspólnie zamieszkać. Albo znajdą wspólnie kompromis, albo się rozstaną.
Jest jeszcze opcja dla tych, którzy lubią utrudniać sobie życie, że będą się szarpać, przeciągać linę i stawiać na swoim aż się znienawidzą.
12 2023-03-03 13:01:44 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-03 13:02:16)
Ile znasz kobiet które mają własne mieszkania czy domy i np. dzieci i jak kogoś poznają i chcą być razem to od razu kobieta sprzedaje dom/mieszkanie i razem z partnerem kupują coś innego albo zaczynają coś wynajmować ?
Zapewne ZERO !!!Bo raczej w pewnym wieku i z przeszłością ludzie mają majątek a podejście takie że droga strona ma sprzedać swój majątek bo druga strona nie chce tam zamieszkać jest co najmniej dziwne.
Hm, jakiś schozofreniczny jesteś, bo 5 minut temu w innym wątku pisałeś:
Ale jakbym znalazł kobietę którą bym pokochał i ona mnie i byśmy chcieli być razem to dom mogę sprzedać i wtedy możemy o czymś wspólnym pomysleć.
Jak ludzie myślą o sobie na poważnie, są dojrzali i prowadzą relacje równorzędnie, to się sprzedaje domy, kupuje coś razem, wspólnie się dorabia, bowiem każdy poważny związek potrzebuje świeżego startu. Ty możesz sobie gnić w tym swoim ''domku'' na wsi i czekać na gwiazdkę z nieba. Taki już twój los .
Robisz sobie sama problem zaczynając tu wątek zamiast z nim pogadać. Nie możesz go zapytać czy w przyszłości chciałby kupić mieszkanie w mieście z Tobą? Nie możesz powiedzieć, że źle się czujesz z tym, że on ten dom urządzał z byłą partnerką i chciałabyś byście mieli coś swojego? Być może on chce mieć ten dom, ale nie wyklucza zakupu wspólnego mieszkania w przyszłości. Na tę chwilę wasz związek trwa pół roku. Nie wiadomo co będzie za rok, czy będziecie razem czy nie. A póki związek nie jest "pewny" to on chyba rozsądnie postąpił, że chce zachować dom, w którym i tak mieszka. Czy on Ci jednak definitywnie oznajmił, że nigdy tego domu nie sprzeda i nie ma zamiaru mieszkać w mieście i nigdy nie ma zamiaru kupować mieszkania z Tobą?
Wystarczy mu powiedzieć, coś w stylu "chciałabym za rok czy dwa kupić coś wspólnego w mieście, źle bym się czuła mieszkając w domu urządzonym przez Twoją byłą"
no chyba, że Ty wymagasz od niego aby już teraz podejmował tak istotne decyzje ze względu na Ciebie. Tylko czy Ty jesteś pewna, że chciałabyś się wiązać w kredyty z mężczyzną, którego znasz pół roku?
Kaszpir007 napisał/a:Ile znasz kobiet które mają własne mieszkania czy domy i np. dzieci i jak kogoś poznają i chcą być razem to od razu kobieta sprzedaje dom/mieszkanie i razem z partnerem kupują coś innego albo zaczynają coś wynajmować ?
Zapewne ZERO !!!Bo raczej w pewnym wieku i z przeszłością ludzie mają majątek a podejście takie że droga strona ma sprzedać swój majątek bo druga strona nie chce tam zamieszkać jest co najmniej dziwne.
Hm, jakiś schozofreniczny jesteś, bo 5 minut temu w innym wątku pisałeś:
Kaszpir007 napisał/a:Ale jakbym znalazł kobietę którą bym pokochał i ona mnie i byśmy chcieli być razem to dom mogę sprzedać i wtedy możemy o czymś wspólnym pomysleć.
Jak ludzie myślą o sobie na poważnie, są dojrzali i prowadzą relacje równorzędnie, to się sprzedaje domy, kupuje coś razem, wspólnie się dorabia, bowiem każdy poważny związek potrzebuje świeżego startu. Ty możesz sobie gnić w tym swoim ''domku'' na wsi i czekać na gwiazdkę z nieba. Taki już twój los
.
Rozumiem że poznałaś faceta , jesteście pół roku . On mówi że nie chce zamieszkać w mieszkaniu w którym mieszkał twój były. Ty sprzedajesz mieszkanie i razem bierzecie kredyt na nowe mieszkanie ?
Jeśli tak to ok
Rozumiem że jak rok później motylki opadną i jednak to nie to to nie masz do czego wrócić a jedynie co cię łaczy z tym facetem to kredyt na 30 lat..
Jak tak to gratuluje ...
Rozumiem że poznałaś faceta , jesteście pół roku . On mówi że nie chce zamieszkać w mieszkaniu w którym mieszkał twój były. Ty sprzedajesz mieszkanie i razem bierzecie kredyt na nowe mieszkanie ?
Jeśli tak to okRozumiem że jak rok później motylki opadną i jednak to nie to to nie masz do czego wrócić a jedynie co cię łaczy z tym facetem to kredyt na 30 lat..
Jak tak to gratuluje ...
A tak nie może być?
Rozumiem że poznałaś faceta , jesteście pół roku . On mówi że nie chce zamieszkać w mieszkaniu w którym mieszkał twój były. Ty wynajmujesz swoje mieszkanie i razem wynajmujecie mieszkanie we wspólnie ustalonej lokalizacji i standardzie.
16 2023-03-03 15:07:04 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2023-03-03 15:10:40)
Kaszpir007 napisał/a:Rozumiem że poznałaś faceta , jesteście pół roku . On mówi że nie chce zamieszkać w mieszkaniu w którym mieszkał twój były. Ty sprzedajesz mieszkanie i razem bierzecie kredyt na nowe mieszkanie ?
Jeśli tak to okRozumiem że jak rok później motylki opadną i jednak to nie to to nie masz do czego wrócić a jedynie co cię łaczy z tym facetem to kredyt na 30 lat..
Jak tak to gratuluje ...
A tak nie może być?
Rozumiem że poznałaś faceta , jesteście pół roku . On mówi że nie chce zamieszkać w mieszkaniu w którym mieszkał twój były. Ty wynajmujesz swoje mieszkanie i razem wynajmujecie mieszkanie we wspólnie ustalonej lokalizacji i standardzie.
Mówię o sprzedaży.
Dom nie tak łatwo wynająć. Tym bardziej że dom to także ogród a raczej najemca będzie miał w nosie ogród i pieniadze i czas włożone w ogród ..
Mieszkanie łatwiej, tylko pytanie czy ktoś będzie chciał wynająć swoje dobrze urządzone i umeblowane mieszkanie komuś obcemu
jeneste92 napisał/a:Kaszpir007 napisał/a:Rozumiem że poznałaś faceta , jesteście pół roku . On mówi że nie chce zamieszkać w mieszkaniu w którym mieszkał twój były. Ty sprzedajesz mieszkanie i razem bierzecie kredyt na nowe mieszkanie ?
Jeśli tak to okRozumiem że jak rok później motylki opadną i jednak to nie to to nie masz do czego wrócić a jedynie co cię łaczy z tym facetem to kredyt na 30 lat..
Jak tak to gratuluje ...
A tak nie może być?
Rozumiem że poznałaś faceta , jesteście pół roku . On mówi że nie chce zamieszkać w mieszkaniu w którym mieszkał twój były. Ty wynajmujesz swoje mieszkanie i razem wynajmujecie mieszkanie we wspólnie ustalonej lokalizacji i standardzie.Mówię o sprzedaży.
Dom nie tak łatwo wynająć. Tym bardziej że dom to także ogród a raczej najemca będzie miał w nosie ogród i pieniadze i czas włożone w ogród ..
Mieszkanie łatwiej, tylko pytanie czy ktoś będzie chciał wynająć swoje dobrze urządzone i umeblowane mieszkanie komuś obcemu
Przecież rozmawiamy o mieszkaniu.
A ja mówię, że wcale nie trzeba po 6 miesiącach znajomości sprzedawać mieszkania, można je wynająć.
To już decyzja właścicielki/la mieszkania czy bardziej ceni sobie swoje dobrze urządzone i umeblowane mieszkanie czy rozwijającą się znajomość.
Dobrze wiesz czego nie chcesz. Nie chcesz mieszkać na jakimś zadupiu w domu po jego byłej. I po prostu tego się trzymaj. Jak on nie bierze pod uwagę żadnego alternatywnego rozwiązania no to trudno... nie jesteście że sobą długo więc mała strata.
+1
Rozumiem tez, że np zaproponował Ci zwrot poniesionych kosztów dojazdu do pracy?
Bo 80km dziennie, przez miesiąc to ładna sumka już sie zbiera.
Wcale Ci się nie dziwię, pewnie przyjdzie się rozstać, nie możesz przecież przeprowadzić się do niego na siłę.
Chyba, że na próbę byś się go niego przeprowadziła na pół roku, znalazla pracę bliżej tego domu, bo może się okazać, że wam nie po drodze nie tylko pod względem zamieszkania, jak się razem mieszka, dopiero wychodzi szydło z worka...Druga sprawa jakby widział, że tam bardzo źle się czujesz, pomyślał by o sprzedaniu tego domu i kupnie innego.
Jak chcesz tworzyć nową rodzinę, to nawet lepiej dalej, bo musisz sobie radzić sama, trzeba odciąć pępowinę na dobre.
Prace nie zmienię ze względu na to że w jego okolicy gdzie on mieszka nie ma pracy bo to są wioski i najbliższa mnie praca to moja obecna. Poza tym my razem pracujemy w jednej firmie. Ale zgodzę się z tobą że dopóki razem się nie zamieszka to się człowieka nie pozna bliżej.
Spróbuj mu wytłumaczyć może, że przechodzicie na dalszy etap życia i czas zostawić za sobą przeszłość. Niby jest wam dobrze, ale chyba on się niepewnie czuje, chcąc zostać na starych śmieciach i wybiera, to, co zna. Ciężko poradzić, bo jeśli, przypuśćmy ty go przekonasz, to on może żałować tej decyzji. A na dwa domy można żyć, ale po co się męczyć. Czy on ma dzieci?
Nie ma dzieci. Ale kocha ten dom poza tym to jego pierwszy więc ma sentyment. Na pytanie czy chce go sprzedać odpowiedzial że "Nie" i tu się pojawia problem u nas..
21 2023-03-03 19:36:10 Ostatnio edytowany przez martusia7171 (2023-03-03 19:45:21)
On nie chce sprzedać domu pytałam go o to więc dlatego biorę pod uwagę racjonalne opcję czyli również rozstanie. Nie wchodzi w grę mieszkanie bo on chce dom dla dziecka żeby miało własną przestrzeń a nie mieszkało w bloku. Jak pytałam się go jakie są koszta utrzymania domu, na ile rat kredytowych i ile ma do spełnienia swoją byłą to nie dostałam odpowiedzi. Tu się liczy również moja przyszłość a ja nie mam zamiaru kupować kota w worku. Więc argumenty które wypisałam są dla niego do przeskoczenia a dla mnie nie. Na razie to tylko pół roczny związek ale jesteśmy oboje po 30, on nawet bliżej 40 i takie tematy również poruszamy bo życie nie stoi w miejscu. Ale ja nie będę dostosowywać swojego życia pod niego i też nie mogę namawiać go na sprzedaż więc to patowa sytuacja. Jesteśmy razem pół roku ale znamy się z pracy 5 lat, po prostu prywatnie było tylko na imprezach służbowych czy delegacjach i kilku imprezach ale bez poznania jego byłej.
22 2023-03-03 20:09:01 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-03-03 20:09:57)
Jeśli razem pracujecie to i razem byście mogli dojeżdżać do pracy, więc na próbę mogłabyś się do niego wprowadzić.
Choć patrząc z drugiej strony, nic tam by nie było Twojego, do tego nie mówi Ci nawet ile ma zadłużenia, więc nie można mieć do niego pełnego zaufania.
Dlatego nie przeciągaj tej relacji, jak dla niego ważne jest gdzie mieszka, a nie z kim.
Ważniejsze z kim przyjdzie nam mieszkać, a nie gdzie, ale też wiele związków przez to się rozpadło.
Wiesz jaka była przyczyna rozwodu?