Hej,nie sądziłem że będę kiedykolwiek pisać na forum o poradę, lecz już łapie się wszystkiego.
Mam 27 lat, od 5 lat byłem w związku, poznaliśmy się przypadkiem na imprezie,i mimo różnic,odrazu jakoś zaiskrzyło, mieliśmy naprawdę coś niesamowitego,bo tego samego wieczoru, patrzyliśmy na tą samą gwiazdę,mówiliśmy to samo zdanie w tym samym czasie, naprawdę żyliśmy jak pączek w maśle,dogadywaliśmy się i byliśmy naprawdę szczęśliwi,do momentu aż nie zaczęli mieszać i wtrącać się w nasz związek,przez co zaczęliśmy się bardziej kłócić ( znajomym i rodzinie przeszkadzało to jaka jest,że mało się odzywa, a jak się odzywała to była szczera,arogancka i ogólnie uważali ją za (paniusie ) to był mój poważny związek i taki prawdziwy.
Lecz nic z tym nie robiłem,wydarzyło się ogrom złych rzeczy na które nic nie poradziłem i z własnej rodziny się wyprowadziłem,później wszystko jakoś się ułożyło od strony mamy,lecz od strony taty zaczęły się znów dziwne herezję i też nic z tym nie robiłem, A moja kobieta zmieniła dla mnie szkole,i całe swoje życie mając 16 lat,byłem pierwszym jej chłopakiem,lecz na tak młody jej wiek była bardzo dojrzała i chciała stabilności,lecz ja nie potrafiłem jej dać tego czego chciała,przez moją przeszłość ( tak mi się wydaje )
Wybierałem często imprezy,kolegów,treningi i zawsze była na drugim miejscu
Bardzo rzadko ja doceniałem,a na każde święta,urodziny czy cokolwiek wkładala dużo serca, najzwyczajniej w świecie się starała a ja jak przychodził weekend czy coś to raz na dwa tygodnie musiałem wyjść z kolegami do klubu czy gdzieś.
Gdy się rozstalismy kolejny raz,dużo zrozumiałem i zacząłem się starac,lecz kilka znów drobniejszych sytuacji doprowadziło do rozstania, dużo w nas siedziało żalu,emocji i złości, pojechała na wymarzone wakacje z przyjaciółką,również ciężko było mi się cieszyć bo byłem bez niej ( nie mailem akurat pieniędzy by jechać )
A chciała spełnić marzenie by w urodziny pojechać na wakacje.
Gdy wróciła nadal chciała rozstania,zacząłem dawać jej to czego wcześniej za często nie dawałem,prezenty,i różne drobne gesty.
Gdy pytała dlaczego tak późno zrozumiałem
Dlaczego dopiero teraz gdy jest za późno
Mówiłem że nie mam pojęcia,musiałem stracić ja kolejny raz,ale tak na poważnie by zrozumieć i otworzyły mi się oczy czego naprawdę chce.
Lecz powiedziała że już nie chcę,że chcę świętego spokoju,że chcę skupić się na sobie iść na przód.
Oczywiście żeby jej nie zawodzić,zacząłem chodzić do psychologa by zrozumieć skąd były moje wybory,by nie ranić ludzi słowami i czynami,zacząłem chodzić na spotkania zorganizowane i po prostu pracować nad sobą by wiedziała że to nie będzie na chwile ( że będzie dobrze i później znów to samo )
Choć często z jej strony też nie czułem się rozumiany i wspierany,
Napisała mi ( Cieszę się, ze poszedłeś na te terapie i , że przynosi Ci ukojenie. Cieszę się, ze jeździsz konno, bo kiedyś tez Ci mówiłam tyle razy, że też chciałam, ale zawsze jakoś czasu Ci brakowało.. Rób to co robisz, naprawdę mnie to cieszy, ale rób to dla siebie nie dla mnie. Nie wrócę do Ciebie, decyzja, która podjęłam była spowodowana wszystkim co się wydarzyło przez lata, to świadoma decyzja być może kiedyś będę tego żałować, ale na ten moment chce isc na przód. Z góry uprzedzam, ze dzwoniłam w piątek do babci i dziś z okazji urodzin i mówiłam ze będę jutro ale nie będę jej nic mówić, ona tez nigdy nie pyta nawet wiec robię to , bo zawsze będę pamiętać o bliskich mi ludziach, niezależnie od tego jak wyszło między nami. Dziękuje za wszystko i przepraszam, że pewnych kwestii w głowie nie zmienię nawet jeśli Tobie to wychodzi dzięki terapii. )
Od 14 lutego nie jesteśmy razem,później chwilę pisaliśmy,dalem jej trzy dni spokoju nie pisząc,wczoraj napsialem dość długa wiadomość ale dostałem wyżej taka wiadomość.
Kocham ją całym sercem,wiem ile zepsulem,wiem ile złego zrobiłem i nie potrafię się z tym pogodzić,boli tomkazdego dnia,nie potrafie normalnie funkcjonować,nie dam rady jeść,spać, zawsze myślałem że wszystko uda się naprawić.
I choć było w nas dużo żalu,to mieliśmy też piękne momenty.
I nie wiem co robić dalej,bo jeśli komuś zależy to będzie się starał cały czas ( lecz gorzej gdy ona tego nie chce )
Obecnie na już 22 lata,nadal myśli poważnie i stabilnie lecz postawiła na siebie
I nie wiem co mam dalej robić, chciałbym to wszystko naprawić, i gdyby nie to że było nam naprawdę cudownie,że mielismy niepowtarzalna miłość, nie taka zwykła że spotkaliśmy się na kawę i później samo poszło,tylko tak jakby spotkały się dwie bratnie duszę,które poróżniła rodzina oraz znajomi i wszystkie nasze sytuację.
Chciałbym o nią walczyć lecz ona jedynie czego chce to spokoju,
Są tutaj starsze i młodsze kobiety,jak wy to widzicie,kocham ją całym sercem,nie wyobrażam sobie życia bez niej,nie wyobrażam sobie by ktoś inny mógł mi ją zastapic