Post będzie dość długi, ale proszę o opinie i rady. Nie wiem, co robić, jak rozmawiać z synem, zwłaszcza po ostatniej sprawie, która opiszę niżej. Ma 17 lat, więc tylko o krok od pełnoletniości (18 na początku 2023). Syna długo wychowywałam sama, bo jego tata zginął w wypadku. Obecnie mieszka z nami mój partner, z którym mam 5 letnie dziecko, więc między synami jest spora różnica wieku.
Od początku: syn w szkole nie uczy się najgorzej. Kiedyś miał lepsze stopnie, ale i tak teraz nie jest źle. Nigdy za długo nad książkami nie siedział, jednak oceny miał dobre. Ale poza tym zachowanie syna bywa trudne. Potrafi mi urządzić awanturę, jak np poproszę go, żeby wyrzucił śmieci (jak wiem, że gdzieś wychodzi) czy posprzątał swój pokój, którego stan czasami wola o pomstę do nieba. Od razu startuje z podniesionym głosem, żebym się odwalila, sama to zrobiła, to jego pokój i może w nim mieć, jak chce, a mnie jak się nie podoba, to nie muszę tam wchodzić. Wychodzi często z kolegami, nie mówi, gdzie idą, jak pytam, o której wróci, to mówi, że jak będzie to będzie, często wraca bardzo późno, mimo że rano wcześnie wstaje. Kilka razy wrócił upalony trawą, parę razy czuć było od niego alkohol. Zawsze to kwituje tym, że jak zdarzy mu się zapalić czy wypić 2 czy 3 piwa to nic się nie stanie, a ja powinnam się cieszyć, że w szkole sobie radzi (to jest jego stała gadka, podobnym '' argumentem" posługiwał się w wakacje, że powinnam pamiętać, że w szkole sobie zawsze da radę).
Jak starszy syn jest w domu to młodszy bardzo lgnie do niego, jest wpatrzony w brata jak w obrazek. Ale syn nie pozwala mu wchodzic do pokoju, wygania go, jak młody mu coś pokazuje czy o coś go pyta, to syn podnosi głos i mówi mlodszemu, żeby ,, truł dupe matce albo ojcu", widzę , że małemu jest wtedy przykro, ale starszy nie chce z nim posiedzieć choćby przez trochę.
Jednak najgorsza sytuacja miała miejsce w poniedziałek i w tej sprawie głównie proszę o rade. Partner w tym tygodniu ma nocna zmianę, już o 20 wychodzi z domu. W poniedziałek syn ni z tego ni z owego o 22 oznajmił, że wychodzi z domu, we wtorek nie pójdzie do szkoły, bo własnie do niego napisał kumpel. Nie wiem, czy to była prawda, ale zabroniłam synowi wyjść, powiedziałam, że nie pozwolę na wychodzenie o tej godzinie nie wiadomo gdzie, że ostatnio przegina z wychodzeniem i późnymi powrotami, że zdarzyło mu się wracać w takim, a nie innym stanie, więc tym razem nie. Syn się wściekł i najpierw zaczął krzyczeć, że jeszcze trochę i będę mogła mu nagwizdac, bo skończy 18 lat, a później uderzył mnie z otwartej ręki w twarz. Nie, nie poszedł nigdzie, tylko zamknął się w swoim pokoju. Ja po raz pierwszy się poryczałam wtedy, ze zwykłej bezsilności. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam jak zareagować. Po jakichś dwóch godzinach syn przyszedł i przeprosił, przysięgal, że to się nie powtórzy, że go poniosło i zaczął prosić, żebym nic nie mówiła partnerowi.
Co do relacji partner - syn: kiedyś na początku było dobrze, syn zaakceptował partnera dość szybko, ale odkąd syn zaczął zachowywać się gorzej, pogorszyło się też między nimi: partner chce ,, ustawiać do pionu" syna, wkurza się, jak starszy jest chamski wobec malego. W dużej mierze syna wybraniam i tłumacze, bo partner już wielokrotnie chcial interweniować. Kiedyś mi powiedział, że się już nie wtrąca, skoro ja ślepo idę za starszym.
Partnerowi nie powiedziałam nic, robię dobra minę do złej gry, ale to taka sytuacja, że po raz pierwszy, mimo, że syn prosił, żebym nic nie mówiła, chciałabym powiedzieć. Z jednej strony chce, bo dostać w twarz od własnego dziecka to zupełnie co innego niż awantura czy pozny powrót, boję się, że mimo zapewnień moze to powtórzyć, z drugiej - boję się, jak zareaguje partner i że zwyczajnie przyłoży synowi. Tu się nie wtrąca, ale przecież mam świadomość, że jest cięty na niego, a ja nie wiem, czego w tej sytuacji się spodziewać. I tutaj pojawiaja się moje pytania: co powinnam zrobić? Mówić partnerowi czy zachowywać się, jakby nigdy nic? JAK rozmawiać z samym synem? Martwie się o niego, mam wrażenie, że tracę z nim kontakt, że jak tak dalej pójdzie, to będzie tylko gorzej. Nie chcę też, żeby młodszy syn wychowywal się w takiej atmosferze. Proszę o rady, bo po raz pierwszy jestem w sytuacji, gdzie sama nie wiem, jak reagować.