Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

Temat: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Witajcie,
Zarys postaci: mam 24 lata, w czasie nastoletnim miał miejsce rozwód rodziców, ogólnie wiele niezdrowych wzorców wyniosłam z domu, od 2 lat miałam mocne przejawy toksycznych zachowań w związkach, obecnie po 2 związkach, świeżo (miesiąc) po zakończeniu ostatniego, od 1,5 roku chodzę do psychologa, miałam problem z regularnością, ale mam świadomość problemu

Na czym polega toksyczność w związku?
Wielkie napady zazdrości, zaborczośc, nie radzenie sobie z emocjami, wyżywanie się, wyzywanie aż do agresji fizycznej włącznie. Mój drugi związek miał miejsce za szybko po pierwszym, nie odzyskałam stabilności, poczucia wartości itd, Bardzo tego żałuję, bo uważam, że ten chłopak był odpowiednią osobą tylko w nie odpowiednim momencie, choć sam przejawiał zachowania nie najlepsze czasem, to z czasem się ogarnął - ja nie. I ostatecznie osiągnął granice wytrzymałości, zostawił mnie i zrobił wszystkie ruchy w kierunku pokazania, że nie wiąże ze mną żadnej przyszłości. Ja niestety kocham go i chcę z nim stworzyć zdrowy związek, choć wiem, że tak po ludzku to nie ma na to szans, nawet jeśli już siebie wypracuję, bo nie będę miała okazji jak mu tego pokazać, choć widzimy się co tydzień na zajęciach sportowych, poza tym on pewnie nie będzie chciał i no.. mam nadzieje, podkarmiłam się czytając różne fora, ale mam świadomość, że taka nadzieja to złudna nadzieja i muszę nauczyć się akceptować rzeczywistość, obawiam się, że zajmie mi to jeszcze sporo czasu.

Po co ten wątek?
W rozpaczy po rozstaniu szukałam jakiejś pomocy/porad w internecie jak sobie poradzić z taką sytuacją. Jednak w 90% opisy rozstań były z winy drugiej strony, lub przewinienia nie były tego kalibru co moje. W dodatku wpisując "jak poradzić sobie z byciem toksycznym" wyskakują tylko wyniki, jak się od takich osob odciąć i dlaczego nie warto z nimi trzymać czy dawać im szansy. Praktycznie zero porad jak znieść samemu tą świadomość. Uważam, że zachowywałam się okropnie i bardzo niszcząco, jednak widzę to i widziałam wtedy, żałuje i żałowałam wtedy. Nie jestem psychopatą. Mam nienawiści do siebie, świadomośc, że do tych toksycznych zachowań przyczyniło się mnóstwo rzeczy, głównie niska wartość siebie, brak samoackeptacji, brak umiejętności wybaczenia, brak kochania siebie co analogicznie przekładało się na drugą osobę, bo to niestety chyba jednak działa tak jak się mówi, póki samemu się nie ma to się innemu tego nie da. Gdybym to miała chciałabym mu to dać, tego jestem pewna i bez tego chciałam, efekt opłakany. Ale też i pewnie przyczyniło się zbyt małe pracowanie nad tym, chociaż nie wiem, wiem, ze się starałam, ale zawsze można się starać więcej.

W każdym razie, po rozstaniu, szczególnie gdy po miesiącu zapytałam się go czy widziałby jakąkolwiek szanse w przyszłości żeby byc razem i gdy powiedział, ze nie widzi, nie chce i jest mu lepiej jak jest, przeżywam spadek motywacji. W rozumieniu, zaraz po rozstaniu wiedziałam, ze o jeny to muszę w końcu to przepracować raz a porządnie, i trwał taki stan z różnymi wzlotami i upadkami ponad 3 tygodnie, potem moje nadzieje dostaly ten cios, że nie, on tego nie chce więc nie ma co liczyć, ze za rok mu się zachce, nawet jak to wypracuje. Nie jest tak, że chciałam się zmieniać dla niego, wiem, że ogólnie ta zmiana jest konieczna do normalnego życia. Ale w takiej sytuacji przeżywania rozstania, w dole, jest poczucie, że przecież to nic nie da, że teraz to za późno. Wiem, że głupie myślenie, bo trzeba pilnować, zeby następnej osoby nie zranić. Jednak w tej chwili mój mózg działa w takim schemacie, takie myśli podsuwa, szczególnie skoro nie chcę być z nikim innym związku (niby póki co, ale naprawdę nie chcę).

Ogólne pytanie, czy ktoś miał tak, był tym "złym", ale dał radę, przezwycieżył te rzeczy, wybaczył sobie i umiał iść dalej dając innym już tylko dobro? (super jakby byłym, ale to znów byłoby karmienie się nadzieją)
Ja sobie w chwili obecnej nie umiem nawet wyobrazić, że sobie przebaczam, a ponoć bez tego nigdy nie pójdę do przodu.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-10-07 20:56:54)

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Gdybyś była naprawdę toksyczna,to nawet nie byłabyś tego świadoma, a nawet nie przyjęłabyś do wiadomości, chyba, że psycholog pomógł ci wiele rzeczy zrozumieć.  Z twojej opowieści wynika, że nie radzisz sobie kompletnie z emocjami i chciałabyś, żeby chłopak wrócił.

Miotaczka napisał/a:

Ogólne pytanie, czy ktoś miał tak, był tym "złym", ale dał radę, przezwycieżył te rzeczy, wybaczył sobie i umiał iść dalej dając innym już tylko dobro? (super jakby byłym, ale to znów byłoby karmienie się nadzieją)
Ja sobie w chwili obecnej nie umiem nawet wyobrazić, że sobie przebaczam, a ponoć bez tego nigdy nie pójdę do przodu.

Nie ma ludzi w pełni złych i w pełni dobrych, to otoczenie albo ty sama siebie tak widzisz. Co ty zabiłaś kogoś, ukradłaś, ze uważasz się za taką?
Emocje można wytrenować, można nauczyć się panować nad sobą, a wcześniej warto, żebyś sprawdziła stan swojego zdrowia, bo czasem organizm daje znać, że coś jest nie tak. W internecie jest całkiem sporo na temat czy jesteś toksyczna i jak nie być toksycznym. Są też książki, na przykład: "Uwolnij się od toksycznych emocji"  Bywa tak, że ktoś jest toksyczny dla jednej osoby, a dla innych nie - suma oddziaływań.

Nie znam się na terapiach, ale to terapeuta ma pomóc,  a nie na odwrót, tak mi się do tej pory wydawało, może się mylę? I czego, konkretnie, nie możesz sobie wybaczyć?

3

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Jeśli jesteś zła, to powinnaś poszukać przyczyny swojej złości. Co wytrąca Cię z równowagi i wywołuje złość?
Dlaczego tak emocjonalnie reagujesz, że nie jesteś w stanie nad tym panować? Czego Ci brakowało, by poczuć się bezpiecznie i spokojnie w związku?

4

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?
Tamiraa napisał/a:

Gdybyś była naprawdę toksyczna,to nawet nie byłabyś tego świadoma, a nawet nie przyjęłabyś do wiadomości, chyba, że psycholog pomógł ci wiele rzeczy zrozumieć.  Z twojej opowieści wynika, że nie radzisz sobie kompletnie z emocjami i chciałabyś, żeby chłopak wrócił.

Dziękuję za odpowiedź! Miałam na szczęście sama świadomość tego stąd po poprzednim związku gdy zdarzyło mi się uderzyć partnera, a następnie po rozstaniu wpadłam wstan depresjny - udałam się do psychologa. Celem moim było wypracowanie tego, żebym nigdy np. nie była agresywna w stosunku do swoich dzieci.

No nie radzę, teraz w czasie rozstania jest spokojniej, znaczy odczuwam lęk, budze się z lękiem ( a lęk odczuwam na plecach), przeżywam, myślę ciągle o tym itd. Ale nie mam napadów złości, niszczenia czegoś, tylko, że też.. no nie mam chłopaka to też nie mam takich napadów. Ogólnie takie zachowania pojawiają się u mnie tylko w stosunku do chłopaków (po powrocie do pierwszego związku i w tym drugim ciagle) oraz w stosunku do najbliższej rodziny. Do dalszych znajomych nigdy tak nie miałam i nie muszę tego udawać. Stąd też ludzie mi nie wierzą co robię, a jednocześnie też wiem, że cokolwiek bym wypracowała to tez ten były chłopak tego nie zobaczy, bo nie będzie blisko mnie.

Miotaczka napisał/a:

Ogólne pytanie, czy ktoś miał tak, był tym "złym", ale dał radę, przezwycieżył te rzeczy, wybaczył sobie i umiał iść dalej dając innym już tylko dobro? (super jakby byłym, ale to znów byłoby karmienie się nadzieją)
Ja sobie w chwili obecnej nie umiem nawet wyobrazić, że sobie przebaczam, a ponoć bez tego nigdy nie pójdę do przodu.

Nie ma ludzi w pełni złych i w pełni dobrych, to otoczenie albo ty sama siebie tak widzisz. Co ty zabiłaś kogoś, ukradłaś, ze uważasz się za taką?
Emocje można wytrenować, można nauczyć się panować nad sobą, a wcześniej warto, żebyś sprawdziła stan swojego zdrowia, bo czasem organizm daje znać, że coś jest nie tak. W internecie jest całkiem sporo na temat czy jesteś toksyczna i jak nie być toksycznym. Są też książki, na przykład: "Uwolnij się od toksycznych emocji"  Bywa tak, że ktoś jest toksyczny dla jednej osoby, a dla innych nie - suma oddziaływań.

Czytałam kiedyś "Zmartywchwstanie" Tołstoja i faktycznie jeden z cytatów podnosi na duchu w podobny sposób: "Jednym z najzwyklejszych i najbardziej rozpowszechnionych przesądów jest mniemanie, że każdy człowiek ma tylko jakieś dane, określone cechy, że są ludzie dobrzy, źli, mądrzy głupi, energiczni, apatyczni itd. Ludzie nie są tacy. Możemy powiedzieć o człowieku, że bywa częściej dobry niż zły, częściej mądry niż głupi, częściej energiczny niż apatyczny, i na odwrót; ale będzie nieprawdą, jeśli powiemy o jakimś człowieku, że jest dobry albo mądry, a o innym, że jest zły albo głupi. A my zawsze w ten sposób dzielimy ludzi. I to jest niesłuszne."

Jednak świadomość, że miałam nieraz odruch żeby się po prostu rzucić na chłopaka, uderzyć, próbować przydusić, zaraz potem i tak płacz i okropne poczucie, złość, potem zapętlenie tego. Trudno mówić o tym, że aż takiej krzywdy nie zrobiłam.. Szczególnie jak ten biedy były ma mała bliznę nawet na brwi po moim uderzeniu. Wstyd mi że mnie taką widział, wstyd mi, że robiłam takie rzeczy względem niego, rozumiem czemu zdecydował się odejść, choć no chciałabym żeby we mnie uwierzył, znalazł siłę i przebaczył kiedyś.
A mam też poczucie, że jak on nie przebaczy i nie będzie otwarty na powrót kiedyś to jak ja mam sobie przebaczyć.

Poradników faktycznie trochę szukałam, te co znalazłam jednak gdzieś zatrzymywały się na poziomie wprowadzania negatywnych nastrojów wśród ludzi a nie rzucania się, wbijania paznokci w kark bardzo ważnej dla mnie osoby.. Może źle szukam.. o agresji jest trochę prac, poczytałam, wiem, będę próbować, ale nie ma tak zaś wątku jak poradzić sobie z przeszłością sad

5

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?
Agnes76 napisał/a:

Jeśli jesteś zła, to powinnaś poszukać przyczyny swojej złości. Co wytrąca Cię z równowagi i wywołuje złość?
Dlaczego tak emocjonalnie reagujesz, że nie jesteś w stanie nad tym panować? Czego Ci brakowało, by poczuć się bezpiecznie i spokojnie w związku?

Poczucie niewystarczania, poczucie, że ktoś mnie porzuci, albo że jest ze mną bo mu się wydaje, ze kocha.. Ogólnie byłam też bardzo upierdliwa od początku pod względem dopytywania się typu "a czy to nie jest tak, ze chcesz byc ze mną bo wydaje Ci się ze nikogo nie znajdziesz?" itd, przejawianie zazdrości od początku co odbiło się też w zachowaniu byłego, bo sam miał problem z nieśc to i na moje czepianie i zazdrość w nerwach odpowiadał tym co miało mnie zaboleć, czyli gdzieś tam na początku dowalał mi tekstami wzmagającymi zazdrość, czym strzelał sobie w stopę i bardzo potem tego żałował, a ja nie umiałam jakby przez to przejść. Dla niego to była pierwsza tak poważna relacja i sam ma problem z okazywaniem złości itd, ale no właśnie on się wyrobił - ja nie.
Więc jak tak wspominam, to część moich obaw mogła znaleźć uzasadnienie, tylko, ze zaczęło się od mojej chorobliwej zazdrości i ciągłego poczucia, że jestem gorsza.

Z równowagi wiele rzeczy mnie wytrąca, w związku wiele rzeczy odczytuje jako zagrożenie, pewnie przed odrzuceniem, ale takich też nie adekwatnych. Często jak coś po porstu nie idzie po mojej myśli, mam wizję, że jak druga strona tak i tak zrobi to się będę czuła super, a potem robi inaczej i to potęgowało lęk. Zazdrość miałam też bardzo dużą, niestety nasza znajomość zaczęła się na poziomie koleżenskim, tak więc opowiadania o byłej oraz też o jakimś obczajaniu babeczek itd, przy moich kompleksach.. potem powodowało problem z nie czuciem lęku przy świadomości, ze rozmawiał z koleżanką (którą zakładałam, ze kiedyś wyobrażał, a teraz może też obczajał). Mam nadzieję, że ta zazdrość przy większym poczuciu wartości i mniejszych kompleksach by aż tak u mnie nei działała, coś by bolało, ale nie czuła bym lęku na plecach i nie pchałoby mnei to aż tak do jakichś niszczących zachowań hmm

Co do powodu takich reakcji.. mam wrażenie, że w jakiś sposób przyczyniła się do tego agresja taty z domu.. w sensie nieraz dało się go powstrzymać tylko gdy się postawiło mu na równi, a taki stan można było osiągnąc tylko przy skrajnej złości.. Miałam to "szczęście", ze był agresywny tylko do mamy, a do dzieci nie, więc wchodzą w stan pełnej gotowości do walki, byłam w stanie go jakość postrzymać. Dodatkowo wiem, że jak on miał jakiś wybuch to mu się ludzie podporządkowywali. I myślę, że stąd u mnie jakiś mechanizm, ze jak chce żeby było po mojemu to uciekam się do agresji, bo jakoś mózg kojarzy, że w przeszłości to tak działało. Tylko właśnie, wiem to.. Wiele tych rzeczy wiedziałam już i w trakcie związku.. ale jakby niezbyt to coś dało, dało tylko to, że go po jakims mneijszym rozstaniu przekonywałam, ze dam rade, ze wiem co zrobiłam źle itd. I w to wierzyłam, a tu cóż, kolejny raz powtórka z rozrywki.

Dziękuję bardzo też za odpowiedzi, czuję, że pisanie o tym też w jakiś sposób pozwala się niektórym emocjom uwolnić. Co prawda to pewnie chwilowe, do następnego ranka i następnego niepokoju o nieodrwacalnośc swoich działań. Ale lepiej spędzić wieczór uzewnętrzaniąc te emocje, niż tak przeżywać w sobie i tylko się bardziej gnębić, albo zaś podkarmiać nadzieją czytając kolejne historie o powrotach po czasie.

6

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Myślę, że tylko długa terapia grupowa może Ci pomóc, sama nie dasz rady.

7

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?
wieka napisał/a:

Myślę, że tylko długa terapia grupowa może Ci pomóc, sama nie dasz rady.

Czytając  wypowiedzi autorki, nawet nie jest pewna czy sama terapia wystarczy.
Moim zdanie autorka nie może sobie wybaczyć, bo tęsknota za tamtym związkiem jest silniejsza, musiałaby nie chcieć wrócić,może czas będzie najlepszym lekarstwem? Nie wiem.

8

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Jeśli ktoś potrafi "wyjść z bycia złym" to właśnie taka osoba jak Ty.
Ja nawet jestem przekonana, że tak będzie. Jesteś mądra, inteligentna, potrafisz zdobyć się na obiektywizm i chcesz w sobie zmienić rzeczy, które teraz  Ci nie służą, chociaż te mechanizmy kiedyś Cię chroniły.
Dobrze zrozumiałaś, że potrzebujesz większego poczucia wartości.
Gdy będziesz odpowiednio cenić siebie, nie będziesz poszukiwała potwierdzenia swojej wartości na zewnątrz, dopominając się o potwierdzenie jej  u osób, na których Ci zależy.
Takie dopraszanie się o potwierdzenie Twojej wartości przez partnera ma też ten minus, że daje mu kontrolę nad Twoim samopoczuciem, a także ustawia Cie w pozycji zależnej. To może skutkować układem w którym będziesz nagradzana albo karana brakiem akceptacji w miarę spełniania cudzych oczekiwań. W ten sposób stajesz się podatna na manipulację.  To niekorzystny układ, który w miarę trwania może wzbudzać poczucie niesprawiedliwości i wykorzystywania, a to w prostej linii prowadzi do narastającej chociaż tłumionej złości. Tłumione uczucia kumulują się z czasem, i w końcu dochodzi do takiego ciśnienia, że drobna iskra skutkuje wybuchem. Po takim akcie zaczynasz się winić, bo czujesz, ze reakcja jest niewspółmierna do bodźca, rzecz w tym, że ten wybuch jest wynikiem nagromadzonych uraz.
Jeśli czujesz, że w obecności jakiejś osoby narasta w Tobie złość, albo często masz poczucie winy, to zacznij się przyglądać tej relacji - czy jest uczciwa a Ty czujesz się w niej szanowana i doceniana,  czy może jesteś poddawana manipulacji. Wszyscy w jakiś tam sposób ulegamy manipulacji czy staramy się za jej pomocą coś uzyskać. Jeśli sprawa jest mało ważna można nad tym przejść do porządku dziennego, dobrze jednak zdawać sobie sprawę i samej zdecydować, co chcesz z tym zrobić, jak zareagować. Natomiast gdy poddawana manipulacji czujesz się wykorzystywana i pozbawiana należnych Ci profitów, trzeba te działania bezwzględnie wykazać manipulantowi by je przerwać. Wówczas  zamiast się złościć a potem czuć winną, przejmujesz kontrolę nad sytuacją.

Pierwsze nad czym powinnaś zapanować, to poczucie, że jesteś wartościowym, niezależnym człowiekiem, który jest w stanie zapewnić sobie samodzielny byt. Dobrze też abyś przestudiowała zagadnienie manipulacji, umiała ją rozpoznać i właściwie na nią reagować.

9

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Widoczne zaburzenie osobowości.
Czekaja Ciebie lata terapii i im wcześniej zaczniesz na poważniej, tym będziesz miała lepsze życie.

10

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Myślę, że jesteś na dobrej drodze do uwolnienia się od swoich schiz.
Uświadomienie sobie, że czynisz zło i chęć zmiany, to połowa sukcesu.
Druga połowa, to dokonywanie zmian, niekoniecznie pod czyimś nadzorem,
ale wg wskazówek fachowców.
No i przede wszystkim chcieć się zmienić wyłącznie dla siebie, a to pozwala
na poprawienie jakości życia.

Wklejam linki do /moim zdaniem/ przydatnej dla Ciebie wiedzy.
Treści dają wiele wskazówek więc powodzenia w zastosowaniu wielu z nich.
Jest to praca trudna, ale efekty są dobre. Tylko chciej.

https://psycholog-sosnowiec.com/polecam … zeszloscia

https://donatakurpas.pl/zaburzenia-osob … -i-leczyc/

Niezależnie od powyższego sugeruję szukanie ośrodków, w których działają
grupy DDD (Dorosłego Dziecka z rodziny Dysfunkcyjnej) oznacza osobę
posiadającą emocjonalne i fizyczne deficyty, których źródłem jest
wychowywanie w niedojrzałym systemie rodzinnym.
Powodzenia.

11

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Miotaczka

... wstyd mi, że robiłam takie rzeczy względem niego, rozumiem czemu zdecydował się odejść, choć no chciałabym żeby we mnie uwierzył, znalazł siłę i przebaczył kiedyś.
A mam też poczucie, że jak on nie przebaczy i nie będzie otwarty na powrót kiedyś to jak ja mam sobie przebaczyć..."

piszesz o dwóch różnych sprawach.Chłopak może Ci wybaczyć ale to nie oznacza że dzięki temu bedzie ,,otwarty"A Tobie o to chodzi
Wybaczy tzn że nie ma żalu i idzie dalej.

Wybaczenie sobie też polega na pójściu do przodu.Zrozumieniu co zrobiłaś źle ,zaakceptowaniu i zrobieniu kroku by to się nie powtórzyło.Czyli pracy nad sobą
Bo otaczasz się różnymi ludźmi,obok był nie tylko partner,kiedyś może być Twoje dziecko
A emocje z czegoś wynikają,z czegoś się biorą,to ze ich nie ogarniasz oznacza że musisz nad tym popracować.Mieć świadomość co je wywołuje w Tobie.Bo wypływają z Ciebie.Partner dostał rykoszetem.
Nie tylko ludzie powinni się czuć przy tobie dobrze,bezpiecznie.Sama też tak powinnaś się czuć

12

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?
Miotaczka napisał/a:

Witajcie,
Zarys postaci: mam 24 lata, w czasie nastoletnim miał miejsce rozwód rodziców, ogólnie wiele niezdrowych wzorców wyniosłam z domu, od 2 lat miałam mocne przejawy toksycznych zachowań w związkach, obecnie po 2 związkach, świeżo (miesiąc) po zakończeniu ostatniego, od 1,5 roku chodzę do psychologa, miałam problem z regularnością, ale mam świadomość problemu

Na czym polega toksyczność w związku?
Wielkie napady zazdrości, zaborczośc, nie radzenie sobie z emocjami, wyżywanie się, wyzywanie aż do agresji fizycznej włącznie. Mój drugi związek miał miejsce za szybko po pierwszym, nie odzyskałam stabilności, poczucia wartości itd, Bardzo tego żałuję, bo uważam, że ten chłopak był odpowiednią osobą tylko w nie odpowiednim momencie, choć sam przejawiał zachowania nie najlepsze czasem, to z czasem się ogarnął - ja nie. I ostatecznie osiągnął granice wytrzymałości, zostawił mnie i zrobił wszystkie ruchy w kierunku pokazania, że nie wiąże ze mną żadnej przyszłości. Ja niestety kocham go i chcę z nim stworzyć zdrowy związek, choć wiem, że tak po ludzku to nie ma na to szans, nawet jeśli już siebie wypracuję, bo nie będę miała okazji jak mu tego pokazać, choć widzimy się co tydzień na zajęciach sportowych, poza tym on pewnie nie będzie chciał i no.. mam nadzieje, podkarmiłam się czytając różne fora, ale mam świadomość, że taka nadzieja to złudna nadzieja i muszę nauczyć się akceptować rzeczywistość, obawiam się, że zajmie mi to jeszcze sporo czasu.

Po co ten wątek?
W rozpaczy po rozstaniu szukałam jakiejś pomocy/porad w internecie jak sobie poradzić z taką sytuacją. Jednak w 90% opisy rozstań były z winy drugiej strony, lub przewinienia nie były tego kalibru co moje. W dodatku wpisując "jak poradzić sobie z byciem toksycznym" wyskakują tylko wyniki, jak się od takich osob odciąć i dlaczego nie warto z nimi trzymać czy dawać im szansy. Praktycznie zero porad jak znieść samemu tą świadomość. Uważam, że zachowywałam się okropnie i bardzo niszcząco, jednak widzę to i widziałam wtedy, żałuje i żałowałam wtedy. Nie jestem psychopatą. Mam nienawiści do siebie, świadomośc, że do tych toksycznych zachowań przyczyniło się mnóstwo rzeczy, głównie niska wartość siebie, brak samoackeptacji, brak umiejętności wybaczenia, brak kochania siebie co analogicznie przekładało się na drugą osobę, bo to niestety chyba jednak działa tak jak się mówi, póki samemu się nie ma to się innemu tego nie da. Gdybym to miała chciałabym mu to dać, tego jestem pewna i bez tego chciałam, efekt opłakany. Ale też i pewnie przyczyniło się zbyt małe pracowanie nad tym, chociaż nie wiem, wiem, ze się starałam, ale zawsze można się starać więcej.

W każdym razie, po rozstaniu, szczególnie gdy po miesiącu zapytałam się go czy widziałby jakąkolwiek szanse w przyszłości żeby byc razem i gdy powiedział, ze nie widzi, nie chce i jest mu lepiej jak jest, przeżywam spadek motywacji. W rozumieniu, zaraz po rozstaniu wiedziałam, ze o jeny to muszę w końcu to przepracować raz a porządnie, i trwał taki stan z różnymi wzlotami i upadkami ponad 3 tygodnie, potem moje nadzieje dostaly ten cios, że nie, on tego nie chce więc nie ma co liczyć, ze za rok mu się zachce, nawet jak to wypracuje. Nie jest tak, że chciałam się zmieniać dla niego, wiem, że ogólnie ta zmiana jest konieczna do normalnego życia. Ale w takiej sytuacji przeżywania rozstania, w dole, jest poczucie, że przecież to nic nie da, że teraz to za późno. Wiem, że głupie myślenie, bo trzeba pilnować, zeby następnej osoby nie zranić. Jednak w tej chwili mój mózg działa w takim schemacie, takie myśli podsuwa, szczególnie skoro nie chcę być z nikim innym związku (niby póki co, ale naprawdę nie chcę).

Ogólne pytanie, czy ktoś miał tak, był tym "złym", ale dał radę, przezwycieżył te rzeczy, wybaczył sobie i umiał iść dalej dając innym już tylko dobro? (super jakby byłym, ale to znów byłoby karmienie się nadzieją)
Ja sobie w chwili obecnej nie umiem nawet wyobrazić, że sobie przebaczam, a ponoć bez tego nigdy nie pójdę do przodu.


Partnera nie odzyskasz.
Nie wymagaj od innych, zdrowych, żeby dawali ci to czego nie dali rodzice.
Terapia i czas. Dużo czasu.

13

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Wydaje mi się, że pomogłoby ci rozdzielenie dwóch spraw:
- rozstanie z facetem, którego wciąż kochasz, dopowiadasz sobie, co by było, gdyby... a może jeszcze jest nadzieja na powót,.... itp
- własne poczucie wartości.
Dziś być może czujesz, że to ten jedyny, ale życie jest bardzo zaskakujące. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, nawet gdyby on zmienił zdanie, to będzie między wami tak wiele pęknięć, rys, ran, wspomnień ... to będzie zupełnie inny związek. Na pewno to nie będzie ten sam człowiek, z którym byłaś. Dlatego właśnie dobrze jest czasem zamknąć przeszłość i otworzyć się na to, co życie przynosi.
Druga sprawa - to poczucie własnej wartości, norm społecznych, tego jakbyś chciała funkcjonować w relacjach z ludźmi. Być może przyswoiłaś sobie wiele niefajnych wzorców zachowań zaobserwowanych w czasie rozwodu rodziców czy innych doświadczeń. Wiesz, że one są złe, ale nie wiesz czym je zastąpić - to jest coś co musisz przepracować, poświęcić wiele czasu na to, by przyswoić nowe zachowania, by te nowe stały się prawie insytnktowymi. Nawet nawięksi ludzie wprowadzają zmiany małymi kroczkami, więc nie oczekuj od siebie, że będzie szybko i łatwo.
Żadna z tych rzeczy nie jest łatwa, ale ponoć najtrudniejszy jest pierwszy krok, a z tego co piszesz, to już kawałek drogi przemiany masz za sobą, masz świadomość toksycznych zachowań

14 Ostatnio edytowany przez madoja (2022-10-11 12:39:24)

Odp: Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Dziewczyny. Czy szczerze, z ręką na sercu, doradzałybyście drugiej kobiecie powrót do faceta który ją tłukł tak że ma blizny? Bo on "rozumie swój problem" i "pracuje nad nim"?

A tutaj piszecie że może uda jej się odzyskać związek.

Autorka jest przemocowcem i nikt nie wierzyłby w jej cudowną przemianę, gdyby miała penisa.

Samo uświadomienie sobie problemu to ZA MAŁO.

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jestem toksyczna - ktoś z tego wyszedł?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024