Witam serdecznie. Potrzebuje pomocy. Z góry przepraszam za płeć, ale nigdzie indziej nie potrafię znaleźć pomocy, a nie chce zostać wyśmiany. Mam 26 lat, nigdy nie miałem "normalnego związku", zawsze tylko i wyłącznie na odległość, pochodzę z bardzo małej miejscowości, parę razy się zawiodłem na płci pięknej. W wieku 18 lat pierwszy raz zakochałem się "na odległość", pierwsze miesiące to po prostu bajka, później w pewnym momencie zastanawiałem się "czy ja ją wg kocham? czy chce tego?" biłem się z tymi myślami, związek przetrwał, dopiero gdy rozstaliśmy się po roku czasu to zrozumiałem jak ją bardzo kochałem, niestety nigdy nie wróciliśmy do siebie mimo, że bardzo się starałem.
Minęło 6 lat, nie miałem nikogo. Od 5 miesięcy znów jestem w "relacji" na odległość. Nie używam słowa "miłość" ponieważ oboje się dużo zawiedliśmy, ona nie jest jakaś "wylewna" itd...przyjeżdżam do niej raz w miesiącu, zachowujemy jak para, ale z racji tej odległości oraz faktu, że oboje trochę się zawiedliśmy w życiu uważamy, że wszystko przyjdzie z czasem. Nie wyznaliśmy sobie miłości, mimo że oboje podobamy się sobie, myślimy nad zakonczeniem odległości (szukam pracy), ale miewam takie myśli "czy ja tego chce? czy do niej coś czuje?". Gdy tylko jestem przy niej, jestem bardzo szczęśliwy, to są te same "myśli", które miałem w wieku 18 lat. Mam mętlik w głowie, nigdy nie byłem w związku "na miejscu". Czy ktoś z was miewał coś takiego? takie ekhem... wątpliwosci? obawy? lęk?