Cześć wszystkim,
przychodzę do Was z prośbą o poradę w kwestii dziwnego zachowania dziewczyny z którą aktualnie jest w relacji. Cała sprawa zaczyna mi coraz bardziej ciążyć i boleć
Może od początku. Jestem 24- letnim chłopakiem, dosyć wrażliwym i spokojnym oraz z lekka introwertycznym. Właśnie kończę studia. Niestety nie mam zbyt dużego doświadczenia w związkach i z kobietami.
Jakieś dwa miesiące temu poznałem dziewczynę. Okazało się, że jesteśmy do siebie bardzo podobni, dzielimy wspólne wartości, pasje, poczucie humoru. Zaczęliśmy chodzić na randki. W końcu doszło do momentu kiedy pierwszy raz się pocałowaliśmy (po około 3 tygodniach) i najwyraźniej wtedy zaczęliśmy ze sobą chodzić.
Nadmienię też, że owa dziewczyna jest dosyć konserwatywna, do tego introwertyczna. nigdy nie była też w żadnej relacji z mężczyzną (ma 23 lata). Pewnego dnia zakomunikowała mi swoje obawy. Powiedziała, że boi się bliskości, nigdy tego nie potrafiła. Nie wie też, jak pogodzić swoje konserwatywne zasady z różnymi kwestiami związkowymi (np. z seksualnością). Zgodnie z prawdą odpowiedziałem jej, że jestem cierpliwy i wyrozumiały i nie musimy się nigdzie spieszyć.
Od tamtego czasu minął miesiąc i jej obawy się powtarzają regularnie. Mówi często, że nie wie czy uda jej się być odpowiednią, czy uda jej się zaangażować, że boi się, że nie wyjdzie. Mimo wszystko w jakimś stopniu powoli się do mnie zbliża. Stała się bardziej inicjująca, prawi mi coraz więcej komplementów, jest czulsza i bardziej troskliwa.
Dlatego jestem w całkowitej rozterce. Mam złe doświadczenia w relacji. W poprzednim związku słowa o niepewności co do mnie, stały się wytrychem i zerwano ze mną, co wtedy bardzo przeżyłem. Boję się, że też teraz też tak może być. Z drugiej jednak strony ciężko mi sobie wyobrazić, że ktoś, kto zbliża się do mnie fizycznie i inicjuje ze mną kontakt, patrzy z uczuciem, mówi z tygodnia na tydzień coraz więcej i mówi wszystkim o mnie, chce ze mną zerwać.
Próbuję brać poprawkę na jej doświadczenia, konserwatyzm, strach oraz to że 2 miesiące to faktycznie mało , ale czasami jest mi z tym ciężko i sam przejmuje negatywne myślenie. Bądź co bądź nie jestem herosem i sam nie wiem jak się zachowywać czasami, sam też jestem wrażliwy.
Bardzo zależy mi na tej osobie, dawno nie znalazłem kogoś z kim miałbym taką jedność dusz, z drugiej zaś strony boję się jej słów i tego co może się za nimi kryć. Póki co próbuję być przy niej i akceptować, bo chyba nie mogę zrobić nic innego.
A co Wy byście poradzili?