Rozstanie po 10 latach - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po 10 latach

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

1

Temat: Rozstanie po 10 latach

Cześć... Nie wiem czemu piszę na forum, ale to chyba dlatego, że nie do końca potrafie sobie poradzić z całą sytuacją... Jestem ze swoim mężem 10 lat (ja mam 31 lat, on 33). Jakiś czas temu oddaliśmy się od siebie, ale dalej byliśmy razem, zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Parę miesięcy temu oddalił się już całkowicie, kiedy próbowałam rozmawiać, dostawałam odpowiedź, że przecież nic się między nami nie zmieniło, że wszystko jest w mojej głowie. Po niedawnym powrocie z urlopu stał się wręcz zimny, przy każdej próbie rozmowy podawał inną, coraz dziwniejszą przyczynę. W końcu jak powiedziałam, że nie da się tak dłużej żyć, to powiedział, że chce się rozstać, że nie widzi już dla nas nadziei, że nie pamięta dobrych chwil między nami, co zabolało mnie bardzo, ale chyba najbardziej zabolało mnie jak powiedział, że nie wie co do mnie czuje, ale "raczej" to nie jest miłość... Powiedział, że jest na mnie zły, że przez te wszystkie lata obwiniałam go o wszystko. Kiedy pytam o przykłady mojego obwiniania, to dostaje odpowiedz, że obwiniałam go o naszą emigracje (wyjechaliśmy z powodów finansowych i dlatego, że dostał propozycję bardzo dobrej pracy). Jesteśmy za granicą sami, miałam okresy, że czułam się źle z wyjazdem, mówiłam, że ja się nie rozwijam i stoję w miejscu, ale mówiłam to bo chciałam coś zmienić w swoim życiu, nie dlatego, że to jego wina! Że obwiniałam go, że się spóźnił do domu jak jeździł na motocyklu (zrobił w zeszłym roku prawo jazdy, znalazł to co kocha robić, zaczął więc częsciej wychodzić z domu). Ja się o niego bardzo martwiłam jak wychodził na wielogodzinne jazdy i tak, byłam zła, kiedy powiedział mi że wróci do domu o 17, a był o 19 bez dania mi znaku życia... Kilka razy zmieniał pracę, z mojej perpsektywy wydawało mi się, że zawsze go wspierałam, jak prosił o radę, starałam się przedstawiać argumenty za zostaniem w obecnej jak i za wybraniem nowej, a potem zawsze mówiłam, że decyzja jest jego, bo to jego kariera i jakiejkolwiek decyzji nie podejmie, będę go wspierać. To powiedział, że go nie wspierałam, że chciałam żeby zostawał w starej pracy i żeby było mu źle. Powiedział, że wszystko krytykowałam, na prośbę o przykłady dostaje sytuację z codziennego życia, które były naszą zwyczajną rozmową... Nie wiem, czy on po prostu inaczej wszystko odbiera, czy ja mówiłam wszystko w zły sposób. Wiem, że nie jestem ideałem, nie ma ludzi idealnych, ale z jego słów wynika, że przez 10 lat związku (tyle co mieliśmy 5 rocznicę ślubu) był potworem.
Mąż zawsze lubił jeździć autem szybko - mieliśmy o to częste sprzeczki. Miał 1 wypadek/2 stłuczki w ciągu 10 lat. Ostatnia stłuczka (z udziałem tylko naszego samochodu) była z powodu zbyt szybkiej próby przejechania przez rondo i wpadnięcia w poślizg. Na całe szczęście uderzyliśmy tylko w krawężnik i rozwaliliśmy tylko zderzak samochodu (który dalej spłacamy). Od tamtej pory częściej prosiłam, żeby zwolnił, mówiłam, że boję się jak jeżdzi szybko, on się denerował... Może gdybym odpuściła byłoby inaczej?
Powiedział też, że od dawna jest nieszczęśliwy i że musiałam być ślepa żeby tego nie zauważyć. Oczywiście, że widziałam, że coś jest nie tak, że spędzamy czas razem, ale jednak osobno, ale jak pytałam co się dzieje, to mówił że przecież nic się nie dzieje i czemu "znowu" wymyślam. Czuję żal, że nie powiedział mi prawdy wcześniej, że powiedział mi co czuje dopiero kiedy oznajmił że nie widzi nadziei i chce sie rozstać. Zaproponowałam terapie, ale kategorycznie odmówił, bo "nie będzie obcym mówił o uczuciach".
Myślałam, że jest ktoś inny, zaprzecza.
Nigdy nie mieliśmy poważniejszych kłótni/cichych dni, raczej sprzeczki o głupoty. Seks był nieistniejący, wiem że to głównie z mojej winy, najpierw jak przytyłam 15kg czułam się nieatrakcyjna i nie chciałam żeby mnie taką oglądał, potem zmieniłam pracę i często byłam zmęczona, a potem nawet czasami byłam zła, że nie zabiega o mnie, nie chodzimy na randki, nie usłyszę żadnego komplementu, nie było żadnego "uwodzenia".
Cały czas płaczę, wiem że czuję się gorzej również dlatego, że jestem za granicą sama. Nie wiem jak poradzić sobie z rozstaniem, mam wrażenie że zawaliło mi się życie...

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-10-20 10:33:46)

Odp: Rozstanie po 10 latach

trudna sytuacja.
aby sie w niej odnależć na początek zrób przegląd swoich emocji do męża: czy na pewno go jeszcze kochasz, czy pod tymi warstwami pretensji i odrzucenia coś zostało. zrób to uczciwie i powiedz mu o tym. czyli zróbcie taki audyt waszego związku, na spokojnie- trzeba zobaczyć czy coś tam się tli w ogóle..
Może trzeba porozmawiać szczerze i się na chwilę rozstać? Nie robić ostatecznych decyzji na razie?
Może lepiej że coś słabego dotknął taki kryzys. aby mogło być lepsze lub przestać istnieć?
nie proś męża o szanse itd.
on musi tego sam chcieć. zatęsknić, jak coś zostało. Okaż też szacunek dla jego uczuć.
być moze jest ktos inny, ale nie wydaje mi się by w waszej sytuacji był sens to teraz rozważać.
zastanów się też nad swoimi celami, rozwojem.
dlaczego sie nie rozwijasz tam gdzie wyjechaliście i dlaczego to mąż miał odczuwać skutki Twojego niezadowolenia z życia, z samej siebie, z wygladu itd.
o ryzykowną jazde pretensje miałaś słuszne pewnie.
ale 2 stłuczki zdarzają się i tym co jeżdżą jak flegmy..

3

Odp: Rozstanie po 10 latach

Ja myślę, że nadal go kocham. We wszystkich moich planach życiowych, zawsze był on. Cieszyłam się na powrót do domu i zobaczenie go. Pęka mi serce na myśl o rozstaniu i mam wrażenie, że nie próbowaliśmy wszystkiego aby ratować nasz związek. Jednocześnie wydaje mi się, że dla niego to już jest skończone.
Wyprowadzamy się oboje (jesteśmy w trakcie szukania nowych miejsc dla siebie).

4

Odp: Rozstanie po 10 latach

Te powody podane przez męża są tak z **py wyjęte, że obstawiam nową panią.

5

Odp: Rozstanie po 10 latach

Też tak myślę, ale nie mam żadnych dowodów, a on się zapiera, że nie.
Wychodzi, że 10 lat się męczył z okropną kobietą, w końcu to sobie uświadomił i chce to jak najszybciej skończyć.

6 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-10-20 11:48:08)

Odp: Rozstanie po 10 latach

No nie wiem czy tak z d.. skoro autorka sama przyznaje że byli w oddaleniu, nie było seksu z jej powodu.
Czy nowa Pani byłaby tu zaskoczeniem?
ale jednak razem 10 lat- moze coś zostało?
rozważanie teraz nowej Pani do niczego jej nie zaprowadzi.
To sytuacja taka jak w wypadku: nie pora dociekać kto złamał przepisy, gdy trzeba ratować kogoś przed utrata życia.

Odp: Rozstanie po 10 latach

Nowa Pani jeśli rzeczywiście jest to jest to jedynie rezultat.
Z tego co piszesz to proces waszego oddalania się od siebie trwa od lat. Jeśli w młodym małżeństwie nie ma seksu to prędzej czy później dojdzie do jego rozpadu. Jeśli mąż był przez Ciebie ciągle odrzucany to nic dziwnego, że w końcu dał sobie spokój. Jak chłop nie dostaje jedzenia w domu to stołuje się na mieście. To jest tak, że obie strony muszą się starać i o siebie zabiegać. Jeśli uznałaś, że wstydzisz się swojego wyglądu to trzeba był podnieść d*pę i wziąć się za jakiś sport i dietę. Oczekiwanie że problem się sam rozwiąże to wyjście najgorsze z możliwych. Nie jest jeszcze za późno więc nie użalaj się nad sobą tylko działaj.

8

Odp: Rozstanie po 10 latach

Dokładnie zdaje sobie sprawę ze swoich błędów.
i tak, podniosłam d*pę i zadbałam o siebie. Mówiłam, że ja potrzebuję większej romantyczności. Myślę, że nam obojgu w pewnym momencie przestało się chcieć w tej sferze i był to jeden z naszych największych błędów.

9

Odp: Rozstanie po 10 latach
Alayne napisał/a:

Dokładnie zdaje sobie sprawę ze swoich błędów.
i tak, podniosłam d*pę i zadbałam o siebie. Mówiłam, że ja potrzebuję większej romantyczności. Myślę, że nam obojgu w pewnym momencie przestało się chcieć w tej sferze i był to jeden z naszych największych błędów.

Witam w klubie.
Jeśli mąż nie ma nikogo na boku, to walczcie o związek i albo się uda, albo nie (możecie dać sobie trochę separacji, żeby emocje opadły). Nie zmienisz nikogo do miłości ani do pracy nad związkiem. Nie naprawisz tego też sama za dwoje.

10

Odp: Rozstanie po 10 latach
Atelka napisał/a:

Te powody podane przez męża są tak z **py wyjęte, że obstawiam nową panią.

miałam to pisać!
Jak powody są słabe, zamglone, żadnego konkretnego - chodzi o inną na 100%.

11

Odp: Rozstanie po 10 latach

Myślę, ze powinnaś teraz skupić na sobie i zająć się sobą. Wiem, że to nie jest łatwe, ale skoro mąż tak się zachowuje, to i tak do niego teraz nie dotrzesz. Znam to niestety z życia, dlatego albo on upadnie albo się ogarnie, albo jedno i drugie, ale to jest moim zdaniem poza Tobą.
Teraz jest czas na zajęcie się soba, może jakieś ćwiczenia, kurs, nowa fryzura, coś co sprawi Tobie przyjemność i zajmie i głowę i ciało.

12

Odp: Rozstanie po 10 latach

Współczuję, kolejna historia gdzie ktoś nie dorósł emocjonalnie do małżeństwa. Czeka Cię bardzo trudny okres którego czas zależy od ciebie. Musisz ogarnąć bałagan, odkochać się ( to boli), odseparować (tylko sprawy dziecka) oraz dbać o zdrowie fizyczne. Jest dużo małżeństw gdzie motylki dawno zdechły ale w nich jest miłość , odpowiedzialność, szacunek i dalej trwają bo wiedzą że zauroczenie to stan przejściowy. On podjął decyzję samolubną nie bacząc na innych i nie zdając sobie sprawy co traci. To nie koniec świata i sama po latach dojdziesz do tego wniosku a może nawet to fajniejszy początek (poznasz kogoś kto nie będzie tylko czymś w twoim i jego życiu). Okrutnie to zabrzmi ale takich historii jest coraz więcej, ludzie żyją tu i teraz szukając tego co jest bardzo blisko tylko trzeba to dostrzec i chcieć. Czy oprzytomnieje ? tego nikt nie wie nawet twój jeszcze mąż. Zastanów się czy być chciała, mogła spróbować znowu dać mu szansę chociaż już jedną miał ?

13

Odp: Rozstanie po 10 latach

Ja bym bardzo chciała zostać razem i spróbować się odnaleźć na nowo. Widzę jakie błędy popełniliśmy oboje i uważam, że jest dla nas szansa. Jednak mąż widzi to inaczej i mówi, że najlepiej się czuje jak jest sam oraz, że jest nieszczęśliwy. Powiedział, że nic go nie cieszy, nie pamięta kiedy ostatnio był szczęśliwy i że chce być sam do końca życia. Kiedy powiedziałam, że przecież widziałam że oddalamy się od siebie coraz, że próbowałam rozmawiać, zapytałam czemu wcześniej nie powiedział, że wg niego jest między nami tak źle, to odpowiedzial, że przecież nigdy nie potrafił mówić o tym co czuje. Powiedział, że zależy mu na mnie, ale nie wie czy to miłość, że nie czuje tego co czuł na początku. Przecież nigdy nie czuje się szczeniackiego zakochania przez cały czas trwania związku.
Wg niego najlepiej będzie jak się rozstaniemy, bo jemu ciężko jest wyobrazić sobie nas razem szczęśliwych.
Jak opowiada co mu najbardziej przeszkadzało, to wymienia nic nie znaczace sytuacje, drobne sprzeczki i różnice zdań, że aż ciężko uwierzyć że można używać takich argumentów racjonalizujacych rozstanie.
Z seksem zgodził się ze mna, że obojgu przestało nam się chcieć o sobie zabiegać.
Wydaje mi się, że naprawdę nikogo nie ma, ale chyba nigdy nie można być pewnym w 100%. Ale nie znika wieczorami. Fakt, przesiaduje na telefonie, jak miesiac temu awaryjnie musiałam skorzystać z jego komputera, to widziała że w tej samej minucie co go zapytałam czy ma coś przeciwko, to zmienił hasło do instagrama. Wydaje mi się, że nawet jakby uwikłał się w jakiś internetowy flirt, to z tego powodu zrywa się z żona?

Ja chyba ciągle mam nadzieje, a on po prostu przestał kochać, a ja będę musiała się z tym jakoś pogodzić.

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po 10 latach

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024