Cześć wszystkim,
Po ponad 8 latach związku i wypróbowaniu wszystkich sensownych metod jak rozmowy, romantyzm, spełnianie jej oczekiwań a nawet stawianie ultimatum, tłumaczenie i wszystkie inne metody, które przychodziły mi do głowy czuje totalną bezradność i na tym etapie mam wrażenie, że zbliżam się do jakiegoś załamania psychicznego, więc postanowiłem napisać tego posta.
Mamy 29 lat, kwestia seksu zawsze była problemem dla mojej partnerki. Jak występował to był słaby, z konieczności. Nie występował problem z brakiem podniecenia którejkolwiek ze stron.
Nigdy nie zdecydowała się też na seks oralny (tak, od prawie 9 lat nie zaznałem tej przyjemności) a wie, że bardzo mi na tym zależy, nie decyduje się na zbliżenie poza łóżkiem przed spaniem, nie rozwija w ogóle intymności związku. O jakichkolwiek eksperymentach nie ma mowy, nawet luźna rozmowa na ten temat albo nawiązywanie nie działa.
Wielokrotnie o tym rozmawialiśmy na poważnie, na śmiesznie, dawałem jej do zrozumienia, że mogę czekać na zmiany albo coś zmienić jeżeli jest nie tak tylko muszę wiedzieć co. Odpowiedź jest zawsze taka sama - ona nie wie, tak po prostu ma i postara się zmienić i wie, że to jej wina.
Oczywiście żadnej zmiany nie ma.
Brak seksu na prawdę wpływa na moje życie, myślę o nim praktycznie kilka razy dziennie i bardzo nie chcę jej zdradzać ale bywam przez to zdenerwowany, sfrustrowany, bezsilny, zaczynam coraz gorzej czuć się ze sobą. Ona myśli, że ja taki mam charakter, bo nigdy nie miała okazji poznać mnie z właściwej strony. I gdybym po tylu latach jej powiedział, że cały nasz związek oceniam 10/10 ale łóżko jest w stanie wszystko przekreślić i przez to bywam nerwowy to by nie uwierzyła. Nigdy nie powiedziałem jej, że to aż tak mnie rozwala wewnętrznie, bo wydawało mi się to głupie.
Dużo że sobą przeżyliśmy i wydaje mi się, że znamy się bardzo dobrze, ufamy sobie i jesteśmy względem siebie uczciwi.
Do początku tego roku seks był bardzo sporadyczny, może w maksie dwa razy w miesiącu. Zazwyczaj mniej niż raz na miesiąc ale brak był zastąpiony pettingiem. Dla mnie to jakieś 60x za mało. Mówiłem jej o tym. W pierwszym roku związku seksu nie było wcale, nie było nawet nagości. Dla mnie to już wtedy było dziwne, ale podobała mi się i dobrze nam było w swoim towarzystwie.
Na początku tego roku zdecydowaliśmy się powiększyć rodzinę i wtedy ostatni raz współżyliśmy - do otrzymania pozytywnego testu. Było nawet nawet. Niedługo będzie poród, rozumiem, że w ciąży boi się zbliżać ale rozmawialiśmy o tym, żeby chociaż wzięła moje potrzeby pod uwagę.
Niestety. Przez całą ciążę był raz tzw petting, jakieś 4 miesiące temu. I poza tym nic!!!
Czuję się jak dawca materiału genetycznego a nie partner. Seks w celu ciąży był na prawdę fajny więc da się!
Zazwyczaj sama myśl o genitaliach działa na nią z obrzydzeniem.
Przy znajomych jak pada temat seksu, zachowuje się i odpowiada jakby wszystko było dobrze, wziąłem jej telefon, bo chciałem zobaczyć kalendarz i przypadkowo zauważylem, że z koleżanką rozmawiała o tym, że teraz seks to duży wysiłek żeby uważać na brzuch. Cholera, skąd ona to wie? Ona nigdy nie uprawiała seksu w ciąży czy nawet seksu oralnego kiedykolwiek a ja byłem jej pierwszym partnerem.
Ona jest moją którąś partnerką i wie, że wcześniej życie seksualne miałem bardzo udane.
Jestem przekonany, że mnie nie zdradza.
Próbowałem również rozmawiać, pytać czy ma problem, poznać ją, czy może coś się stało w przeszłości? Czy może jest homo?
Zawsze mówi, że nie i po prostu tak ma, że to nie moja wina.
Kilka lat temu pod wpływem dużego upojenia alkoholowego powiedziałem jej co myślę o takiej absencji seksualnej, skończyło się to kłótnią i łzami ale wniosków nie było. Zachowałem się wtedy bardzo źle ale czara po prostu się przelała, siedzi to we mnie bardzo mocno.
Zawsze znajduje jakieś cele, które muszę zrealizować jak np kupowanie kwiatów to wtedy coś tam.
Od dłuższego czasu zapewniam jej świeże kwiaty. Dbam o dom, ogród, o przygotowanie wszystkiego dla dziecka, o nią, wnoszę zakupy, myję auto, sprzątam łącznie z myciem okien, toalety (wcześniej oczywiście też to robiłem ale teraz ją w pełni wyręczam) i do tego prowadzę własną działalność, aktywnie uprawiam sport od dwóch lat, wykorzystuję praktycznie każdą minutę czasu w ciągu dnia. Denerwowało ją to, że nie wkładam rzeczy do zmywarki - to też poprawiłem. Codziennie pakuje i rozpakowuje zmywarkę, żeby nie musiała tego robić. Zmieniłem wszystko de facto na lepsze dla niej I NIC z poprawy.
Nie idzie dojść do porozumienia, znaleźć problemu, chciałem żeby poszła do seksuologa. Chciałem żebyśmy razem znaleźli odpowiedz. Niestety już wiecie jak to się skończyło.
W samym związku jest sporo bliskości, pocałunków, przytuleń chociaż ostatnie kilka tygodni mam już na prawdę dość, do tego dochodzi do mnie stres związany z porodem, bo mimo, że nie chcę być przy nim to dla niej uległem; czasem zasypiam sam w innym pokoju, bo czuję się źle zasypiając przy niej z tak silną, niezrealizowaną potrzebą. Jest jej źle z tym i staram się przychodzić do łóżka, przytulić ją. Niestety jestem wściekły obracając się na drugi bok, dosłownie rwie mnie od środka a to już trwa tak długo. Ponadto ilość rzeczy, które spadły na mnie w ostatnim czasie jest wielka i znajduje czas dla siebie wieczorami a ona chodzi spać wcześniej.
Może to bez znaczenia ale sam proces wspólnego mieszkania również dla niej był trudny do zrealizowania. Od 10 lat jestem na własnym utrzymaniu, w związku jesteśmy od ponad 8 a wspólnie mieszkamy rok. Jestem osobą niecierpliwą ale 6 lat cierpliwie mówiłem jej o wspólnym życiu i czekałem, bo to też był problem (!), nigdy nie odwiedziła mnie u mnie w domu tak spontanicznie po pracy, mimo, że mówiłem, że chcę. Mimo wszystko, związek wyglądał na udany. Widziałem w oczach tą iskrę miłości. Myślałem, że może wspólny dach nad głową pomoże, to się udało zrealizować. Nic więcej.
Proszę o pomoc, co byście zrobili na moim miejscu?
Nie chcę się rozstawać, kocham ją, nie chce psuć życia swojemu dziecku, nie chcę jej krzywdzić. Ktoś zawsze będzie przy takim rozwiązaniu poszkodowany.
Chciałbym żebyśmy byli szczęśliwi. Od początku starałem się jak mogłem, by dawać jej dobre emocje, podróżowaliśmy razem sporo, dużo przeżyliśmy, chciałem pokazać jej najlepszą stronę życia.
Wydaje mi się, że ona też mnie kocha ale dziś utraciłem to poczucie.