martamartamarta napisał/a:Mialam takie sytuacje ,ze poznawalam jakies naprawde fajne pary, malzenstwa, zazdroscilam milosci,ktora bila od nich. Pozniej dowiadywalam sie, ze on ja zdradza. Moja mysl byla zawsze taka sama "jakim glupkiem on jest skoro burzy te ich twierdze ,sprawiajac ,ze przestaje byc magiczna, niedostepna i Z KLASA ,bo tylko ich ..dostep do tego moze miec kazda,ktora sie postara..".ta para od razu przestawala wydawac mi sie fajna i super dobrana, bo w jakis sposob dostepna dla kazdego... ja ,osoba z boku,tak to widze i czuje a co dopiero glowni "bohaterzy"?
No to przeanalizujmy...
(1) jest para... fajna para... poznajesz ich. Co myślisz? Że są szczęśliwi.
(2) Nastepnie dowiadujesz się że on zdradza? Co czujesz? Pogardę dla niego "co za drań", oraz wielki żal dla niej, zdradzanej, nieświadomej, biednej, oszukanej, bo ona wierna, a on nie...
(3) Następnie dowiadujesz się że ona też zdradza... Co czujesz?
(4) Następnie poznajesz ich bliżej i ona Ci mówi, że nie kontrolują siebie, że nie odejdą od siebie jak zdrada wyjdzie na jaw, że o tym rozmawiali, nei chcą wiedzieć o wyskokach "na bok", ale ogólnie są szczęśliwi -- ani mniej ani więcej niż większość małżeństw w Polsce. Co czujesz?
martamartamarta napisał/a:Mialam takie sytuacje ,ze poznawalam jakies naprawde fajne pary, malzenstwa, zazdroscilam milosci,ktora bila od nich.
No to jest ta miłość czy nie? Oddałby jej nerkę? Skoczył w ogień? Szanuje ją? Chce, aby ona była szczęśliwa?
Pozniej dowiadywalam sie, ze on ja zdradza. Moja mysl byla zawsze taka sama "jakim glupkiem on jest skoro burzy te ich twierdze ,sprawiajac ,ze przestaje byc magiczna, niedostepna i Z KLASA ,bo tylko ich
Tylko ich? Co niby? Pewnie seks... no tak... a gdyby tak postanowili, że zerwą wszystkie znajomości z osobami płci przeciwnej? Czy by im tej magii przybyło? Pewnie nie. To chyba jakiś mit na temat tej wyłączności, jakoby ona miała do związku cokolwiek wnosić. To pomyłka polegająca na tym, że chcemy mieć kogoś na pewno, kto przy nas jest na dobre i na złe i chcemy to zagwarantować wyłączonością. Coś w stylu przykucia psa łańcuchem do budy -- mamy go na pewno, nie ucieknie, jak macha ogonem na nasz widok, to nawet myślimy, że jest z nami bo tak wybrał, bo ciągle z nami jest, nigdzie nie biega. Ale czyż nie lepiej aby mieć psa, który może iść gdzie chce, a jednak jest z nami? My jesteśmy szczególni dla tego psa, a on jest szczególny dla nas?
..dostep do tego moze miec kazda,ktora sie postara..".
Jaki dostęp? Do małżeństwa? Jakimże to cudem osoba trzecia ma mieć cokolwiek wspólnego w relaci dwóch innych osób? Bo jest zagrożenie, że on bardziej zaangażuje się emocjonalnie gdzie indziej? Taka to silna miłość, że pęka jak tylko pojawi się coś nowego?
Mniejszą zdradą jest chwila seksu z nieznajomym niż wiele lat życia razem bez miłości. Życie bywa kolorowe, ale w większości jest szare i właśnie w tych odcieniach szarości powinnaś odnajdować szczęście. "Chciałabym to znowu poczuć... to antidotum na śmierć duchową, znowu czuć że żyję...".