Nie wiem od czego zacząć. Może zacznę od tego, że od kilku lat nie mam orgazmu. Mam dopiero 25 lat. I muszę powiedzieć, że na początku nie miałam takiego problemu. Jak zaczęłam to robić sama to dochodziłam, później z chłopakiem również nie miałam tego problemu. Dopiero po jakimś czasie zaczął się ten problem, że przestałam odczuwać orgazm. Mam tu na myśli orgazm łechtaczkowy. Myślałam, że to jest przejściowe, że może tak się chwilowo dzieje ale jednak problem nie znikł. Pojawił się nagle i tak jest do tej pory, że poza lekką przyjemnością nic więcej nie odczuwam. Nie wiem, nie potrafię/ nie mogę/ albo nie chcę dojść i nie wiem która opcja jest prawdziwa. To znaczy generalnie nie mam jakiegoś problemu z tym, że nie mam tego orgazmu. Wiadomo chciałabym ale jakoś takiego parcia na to nie mam i tez ten brak jakoś życia mi nie utrudnia tylko po prostu zastanawiam się dlaczego tak się dzieje, czy jest wszystko w porządku czy może jednak nie. To znaczy coś tam odczuwam ale to już nie jest to samo uczucie. Nie ma skurczy brzucha. Jest taki moment jakby to miało być to ale po chwili to uczucie przechodzi i już to miejsce staje się nadwrażliwe na dotyk. Czy to normalne? czy jednak jest jakaś przyczyna czy to się tak mimowolnie dzieje bo wiem, że nie każda dziewczyna tak ma. Innych rzeczy nie próbowałam i narazie nie chcę.
Napisałaś "Bo jak jeszcze miałam orgazmy to zawsze taka żenua, takie stany w których chciałam być po prostu sama i przemyśleć co właśnie zrobiłam. Choć to zawsze przychodziło już po. Przed takich myśli nie bylo".
Co czujesz po samozadowoleniu? Czy uważasz po, że to coś złego, żałosnego? Czy pozwalasz sobie na sprawienie sobie przyjemności bez poczucia winy?
3 2021-09-08 21:18:27 Ostatnio edytowany przez Ajko (2021-09-08 21:19:23)
* błąd strony duplikacja postu
- Gary
- Net-facet
- Nieaktywny
Gdy się masturbujesz też nie masz orgazmu?
Taka historia... Kobieta po rozwodzie, potem jeden partner od wielu lat, miała z nim super-hiper-mega-orgazmy, swingowali. Spotykałem się z nią na płatny seks, od penetracji orgazmu nie miała, ale od minetki zawsze. Czasem robiliśmy minetkę, czasem nie... Na pewnym spotkaniu naciskała, że chce minetkę. Dostała orgazm, ale po seksie była wesoła, rozpromieniona, więc jej pytam "Dlaczego tak Ci na tym zależało?"... i powiedziała "Z partnerem jakoś nie mogę dojść, sama też nie mogę, i już się zastanawiałam, czy coś się we mnie zepsuło... ale teraz widzę, że jest jak dawniej i się ucieszyłam, że jest ok". Miała jakieś prywatne problemy i może dlatego.
Może się czymś stresujesz, może jakieś warunki się zmieniły. Mówi się, że orgazm u kobiety się zaczyna w głowie.
U mężczyzn jest podobnie... Jak raz straci erekcję, to potem się boi niepowodzenia, więc w seksie stres, więc tym bardziej nie ma erekcji.
Może spróbujesz wibratora? Tylko nie sztuczny penis... ale masażer łechtaczki... Betty Dodson to kultowy Hitachi Magic Wand, w europie jest Europe Magic Wand...
W czasie minetki też mi orgazm kobiety często ucieka -- jest dobrze, dobrze, a potem nie ma szczytu tylko spadek napięcia. Jak coś się zepsuje, nie w punkt, nie takie tempo, albo ona zaczyna myśleć za dużo.
