Niekompetentna do budowania relacji - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Niekompetentna do budowania relacji

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 70 ]

Temat: Niekompetentna do budowania relacji

Mieliscie kiedys takie wrazenie, ze nie macie pojecia jak stworzyc relacje?
Jakby wszyscy wokol mieli to we krwi, a Ty jako jedyna osoba na swiecie z kazdej historii potrafie zrobic histerie?

A kiedy wydaje sie, ze nic porozumienia wydaje sie nawiazana to on (ona?) robi cos kompletnie niespodziewanego i sie oddala?

Tak jakby wszyscy wokol mieli jakis przepis na to, a Ty musisz buszowac, popelniac te same bledy kilkakrotnie, a kiedy juz wydaje Ci sie ze wiesz co nieco (chocby z ksiazek polecanych i uwazanych za madre) to dzieje sie dokladnie przeciwnie nizby mozna bylo sie spodziewac?

Zla karma? Czarna magia? Im bardziej chcesz tym mniej wychodzi.... Stajesz na glowie, zachowujesz cierpliwosc resztka sil, nie robisz wyrzutow, czekasz, czekasz... Wydaje Ci sie, ze cos zastalo nawiazane, a tu nic...

A potem on z najwiekszym spokojem obwieszcza, ze kogos poznal, ze ta osoba nadaje sie do zwiazku lepiej niz Ty i najlepiej skasowac swoje numery...

Zyc sie odechciewa sad

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:

Im bardziej chcesz tym mniej wychodzi....

Tu sobie chyba odpowiedziałaś..
Zbytnie starania w związku robią wrażenie na tej drugiej osobie takie, że zabiera Ci zbyt wiele energii, której nie może oddać,  albo robią wrażenie sztucznosci.
Więc pewnie wtedy gdy zdarza się to stawanie na głowie, to powinno mieć  ono lekkość wzajemności..
Po prostu nie staraj się,  gdy czujesz że dostajesz za mało .Tego też się można nauczyć.
I spokojnie,  innym wcale nie wychodzi tak super, jak się Tobie wydaje:)

3

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

nie kazdemu wychodzi i na pewno nie jest to karma czy jakas magia. poza tym wazne jeszcze, zeby ten zwiazek utrzymac, a nie tylko w niego wejsc, rozejrzyj sie dookola. spojrz, ile zwiazkow potrwa jakis czas, np 3 lata i sie rozpada. ludzie dzis nie potrafia tworzyc relacji, nie tylko ty. ciagle sie rozchodza, wchodza w nowy i znowu sie rozchodza. pewnie nawet bardziej przez to poranieni niz ty, bo u ciebie ta relacja jeszcze krotka.
ja swiadomie wybralam droge, ze nie wchodze w zadna, m.in. z wyzej wymienionego powodu. nie interesuja mnie nowe zwiazki co 3-5 lat. a ludzie zdolni stworzyc cos trwalego, takiego na cale zycie chyba wymarli (przynajmniej w miejscu, w ktorym teraz mieszkam, nie jest to Polska). i nie uwazam, ze to ze mna cos nie tak xD

4

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:

Mieliscie kiedys takie wrazenie, ze nie macie pojecia jak stworzyc relacje?
Jakby wszyscy wokol mieli to we krwi, a Ty jako jedyna osoba na swiecie z kazdej historii potrafie zrobic histerie?

A kiedy wydaje sie, ze nic porozumienia wydaje sie nawiazana to on (ona?) robi cos kompletnie niespodziewanego i sie oddala?

Tak jakby wszyscy wokol mieli jakis przepis na to, a Ty musisz buszowac, popelniac te same bledy kilkakrotnie, a kiedy juz wydaje Ci sie ze wiesz co nieco (chocby z ksiazek polecanych i uwazanych za madre) to dzieje sie dokladnie przeciwnie nizby mozna bylo sie spodziewac?

Zla karma? Czarna magia? Im bardziej chcesz tym mniej wychodzi.... Stajesz na glowie, zachowujesz cierpliwosc resztka sil, nie robisz wyrzutow, czekasz, czekasz... Wydaje Ci sie, ze cos zastalo nawiazane, a tu nic...

A potem on z najwiekszym spokojem obwieszcza, ze kogos poznal, ze ta osoba nadaje sie do zwiazku lepiej niz Ty i najlepiej skasowac swoje numery...

Zyc sie odechciewa sad



Na pocieszenie mogę napisać, że są tacy którzy w ogóle nie mogą kogoś poznać, nie mówiąc o wchodzeniu w związek tongue

5

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

[

Na pocieszenie mogę napisać, że są tacy którzy w ogóle nie mogą kogoś poznać, nie mówiąc o wchodzeniu w związek tongue


Ja własnie w żaden związek wejść nie potrafię, wszystko wlasnie jak w tej obecnej nie - relacji, rozchodzi się po 2-3 spotkaniach.... tak strasznie mi przykro potem, za dużo sobie wyobrażam chyba i odstraszam sad((

6

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Niewielu ludzi pociaga desperacja. Jak facet ma wrażenie, że kobieta staje na głowie, żeby tylko sie przypodobać, to raczej wywoluje to odwrotny odruch do zamierzonego. I nie, nie piszę, żeby się nie umawiać, ale zeby zacząć to robić na luzie, bez ciąglej spiny na to, że to musi prowadzić do jakiegoś związku.

7

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Ja też mam podobnie, ale niestety nie pomogę ci. Ja skapitulowałam. Nie znalazłam rozwiązania. Nie chce mi się też już szukać, próbować. Nawet już nie mam przekonania, że z kimś chciałabym być w bliskiej relacji.
Pisałaś w innym wątku o swoim dzieciństwie. Nie miałaś możliwości obserwować dobrych relacji rodziców, słabe relacje z ojcem. Te problemy z tego się biorą w moim rozumieniu. Lub też problemów z psychiką, emocjami, które często są efektem dzieciństwa.

8

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:

Ja własnie w żaden związek wejść nie potrafię, wszystko wlasnie jak w tej obecnej nie - relacji, rozchodzi się po 2-3 spotkaniach.... tak strasznie mi przykro potem, za dużo sobie wyobrażam chyba i odstraszam sad((


Spotkał się kilka razy ale nie wiesz dlaczego przestał.
Może mu się nie spodobałaś ale spotkał się bo miał wolny czas, może zobaczył jakieś cechy które go odpychają, może poznał kogoś innego a może miał żonę i dzieci i chciał skoczyć w bok ale żona go nakryła i uciął kontakt. Za dużo możliwości żeby gdybać.

Najlepiej chodzić na spotkania z założeniem, że idziesz poznasz być może kogoś fajnego.
Im więcej sobie wkręcasz tym gorzej.

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Masz chyba 27 lat....nie ma powodu by się tak spieszyć ze związkiem.
Odpuść sobie....podchodź do spotkań na luzie....co ma być to będzie....desperacja jest bardzo źle odbierana.
Naprawdę nie jest proste odszukanie tej właściwej osoby....trzeba szukać....bez gwarancji.

10

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:

Mieliscie kiedys takie wrazenie, ze nie macie pojecia jak stworzyc relacje?
Jakby wszyscy wokol mieli to we krwi, a Ty jako jedyna osoba na swiecie z kazdej historii potrafie zrobic histerie?

A kiedy wydaje sie, ze nic porozumienia wydaje sie nawiazana to on (ona?) robi cos kompletnie niespodziewanego i sie oddala?

Tak jakby wszyscy wokol mieli jakis przepis na to, a Ty musisz buszowac, popelniac te same bledy kilkakrotnie, a kiedy juz wydaje Ci sie ze wiesz co nieco (chocby z ksiazek polecanych i uwazanych za madre) to dzieje sie dokladnie przeciwnie nizby mozna bylo sie spodziewac?

Zla karma? Czarna magia? Im bardziej chcesz tym mniej wychodzi.... Stajesz na glowie, zachowujesz cierpliwosc resztka sil, nie robisz wyrzutow, czekasz, czekasz... Wydaje Ci sie, ze cos zastalo nawiazane, a tu nic...

A potem on z najwiekszym spokojem obwieszcza, ze kogos poznal, ze ta osoba nadaje sie do zwiazku lepiej niz Ty i najlepiej skasowac swoje numery...

Zyc sie odechciewa sad

Nie byłaś nigdy w żadnej relacji, że uważasz się za niezdolną do ich budowania?

Człowiek ma wrodzoną potrzebę relacji z innymi ludźmi, bo od pierwszych chwil życia jest zdany na ich pomoc i przecież długo tej pomocy potrzebuje. Z tym, że to nie jest tak, że ludzie rodzą się a potem budują relacje i związki, lecz ludzie rodzą się w relacjach i związkach i to one ich budują.

11

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

No tak, Zwyczajny Gość,  A ja mam 210 lat wink
Autorka pisała że ma 34, więc to wciąż  młodość , ale nie dziwię  się że szuka przyczyny niepowodzenia.
I dobrze się rozprawić w końcu z tym strasznym powiedzeniem BUDOWANIE relacji.
Bo to zakłada jakiś plan projekt..

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
Ela210 napisał/a:

No tak, Zwyczajny Gość,  A ja mam 210 lat wink....

No, no, a nie wygląda... smile
Nie ma co szukać niepowodzenia ...bo zwyczajnie mogła nie trafić na odpowiednich ludzi.....ot pech.
A im więcej analizuje, tym bardziej bywa spięta przy kolejnych spotkaniach....i potem nic z tego nie wychodzi.
Trzeba szukać, szukać....i być sobą.

13 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-08-17 22:30:15)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Nie Zwyczajny, to nie jest kwestia nie trafiania i Jolanka od dawna to wie.

Post z 2014 roku https://www.netkobiety.pl/t77398.html

jolanka27 napisał/a:

Zastanawiam się czy to w ogóle jest możliwe zmiana wzorca. Błędy moich rodziców były spowodowane również złymi wzorcami, dokoła siebie widzę praktycznie same odworowania związku rodziców, w tym wiele pozytywnych, natomiast jest przerażające, że wręcz nie widzę innych relacji niż odzorowujące.
Dlatego właśnie wiem, że z moim nie zbyt chlubnym "bagażem" nie jestem atrakcyjną partnerką dla wychowanego w normalej, zdrowej rodzinie faceta. A właśnie takiego bym chciała, aby mógł mnie nauczyć czym jest rodzina, jak relacje powinny wyglądać.

Ale nieświadomie odstraszam takich facetów, lub, co jeszcze gorsze prezentuje się dla nich, jako "koleżanka na chwilę, do łóżka", co zamyka błędne koło bo tak traktowana znowu wracam do związku rodziców (ojciec nigdy nie traktował mamy poważnie, nie szanował, zdradzał).

Wiem, że stworzenie normalnej rodziny będzie największym wyzwaniem mojego życia: muszę zacząć od siebie zmiany, muszę to, co nie zostało mi zaprogramowane w trakcie wychowania jako "wzorzec" sama sobie stworzyć, czyli nijako wychować się od nowa.

14

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Znam to uczucie, też tak kiedyś miałam, że każda znajomość, początkująca relacja szybko się kończyły. Też się zastanawiałam co ze mną nie tak. Obserwowałam swoje zachowanie, korygowałam to co uważałam, że jest źle.
Potem trafił mi się związek 4 letni, wyszłam z niego poraniona i znów zaczęłam analizować - fakt kochałam za bardzo i to się na mnie odbiło. Bardzo mnie ten związek zmienił, po nim nauczyłam się być szcześliwą ( trochę to zajęło), znalazłam hobby, było mi dobrze samej ze sobą. I to chyba było to - pełna akceptacja siebie, swojego życia. To dało mi szczęście.
A potem znalazłam swoją drugą połówkę  mimo że bardzo sceptycznie podchodziłam do tej znajomości.
Tak więc głowa do góry- widocznie to nie ten. Zadbaj o siebie, o swoje poczucie wartości.

15

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Jak jesteśmy młodzi, to wchodzimy w relację z drugą osobą, bo ona ma zalety, które się nam nie podobają.

Gdy jesteśmy starsi, to NIE wchodzimy w relację z drugą osobą, bo ona MA wady, które nam się nie podobają.

Każda osoba ma wady... więc jak jesteśmy starsi, to nie wchodzimy w relacje. Pewnie wiele małżeństw co są ze sobą wiele lat może sobie powiedzieć "Gdybym miał(a) ten rozum co teraz, to pewnie bym z Tobą się nie związał(a)".

Zatem sukces relacji może jest jakimś kompromisem? W małżeństwach zamiatamy pewne sprawy pod dywan, bo drugiego człowieka nie zmienimy, a żyjemy razem. Gdy nie było ślubu, gdy związek jest świeży, gdy można odejść w każdej chwili to nie ma zamiatania pod dywan -- wtedy się kończy relację.

Na to wszystko nakłada się seks. Mężczyźni się zauraczają kobietą, podoba im się ona, zakochują, pożądają -- nie odróżniają tych pojęć. Po seksie erotyka ustępuje chwilowo, i wtedy patrzą trzeźwo -- wtedy widać na czym im naprawdę zależało.

16 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-08-18 12:04:08)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Hej!

Dzieki za komentarze, do watku wroce jutro, dzis dzien bez kompa w planie.

No tak 7 lat minelo od kiedy zalozylam tutaj watek... Nawet zostaly tu wyciagniete syntezy, wnioski, ktore sama wpisalam (dzieki za odgrzebanie tego!).

Wiecie co mnie najbardziej wulgaryzm? Ze tak niewiele sie zmienilo.

Ze wlasnie minelo te 7 lat, ja tutaj wiele przeszlam, przeczytalam, wydawalo mi sie ze madrzeje.... mialam prawie 3 letni, waniliowy zwiazek, mieszkalam za granica (gdzie jakos mojej glowie sie duzo lepiej funkcjonuje), wracam do domu z nadzieja na cos nowego a tutaj - znowu wyruchana przez kogos, porzucona.

Bedac po 30tce naprawde ciezko spotkac kogos wolnego ze swojej grupy wiekowej... W malej miejscowosci do tego.

Po prawie ROKU (!) spotkałam: pare lat starszy ode mnie, fizycznie atrakcyjny, dlugie rozmowy, on ma pieska, ja kota, odleglosc akceptowalna i... znowu wszystko sie wulgaryzm seksem!
Za szybko, za wczesnie, zanim sie poznalismy, zanim wynegocjowalismy ta relacje...
Po pol roku druga runda: dobra, to spotykajmy sie, zobaczymy co z tego wyjdzie, chodzmy gdzies na wycieczke, nie musimy isc do lozka. Bahc, drugie spotkanie, seks w porze obiadowej, potem on nawet nie nie chce zostac na noc, ja zła.

Nie umiem tego seksu, nie umiem zaczekac. Potem żale i pretensje, a przecież sama chciałam. Kiedy po kilku mieisacach pojawia się w koncu ktoś pociągający nie umiem się powstrzymac... czuję chemię, przyciąganie, zapominam o wszystkim co przeczytałam i sobie postanowiłam.
Tak bardzo jestem zła na siebie!

17

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Nie wydaje mi się, że seks zbyt szybko jest tu problemem. To forum zna sporo historii związków, które zaczynały się od seksu.
Na siłę chyba szukasz jakiejś przyczyny i powodu, dlaczego się nie udaje. Nie wydaje mi się, żeby to było tak jednowymiarowe.

W ogóle bardzo m przypominasz inną użytkowniczkę Wendy, taki sam wiek i rozkminy, podobne historie i nawet utknięcie na prowincji.

18

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Nie umiem tego seksu, nie umiem zaczekac. Potem żale i pretensje, a przecież sama chciałam.

Ważne, abyś była z seksu zadowolona. Niech on robi tak, aby Tobie było dobrze, a Ty się po prostu oddawaj. Jak Tobie będzie dobrze, to potem jemu też będzie dobrze. I nawet jak on zniknie, to nie będziesz żałować seksu, bo było dla Ciebie dobrze. To też twoja odpowiedzialność, aby Tobie było dobrze. Jeśli dwie osoby chcą seksu to lepiej iść na seks niż go unikać z jakiegoś powodu.

jolanka27 napisał/a:

... i... znowu wszystko sie wulgaryzm seksem!
...... Bah, drugie spotkanie, seks w porze obiadowej, potem on nawet nie nie chce zostac na noc

Ale dobry był ten seks, czy wolałabyś aby go wymazać z historii?

Gdybyś czekała i czekała z seksem, to uważasz, że by się "nie wulgaryzm" po tym czasie oczekiwania? A ten drugi po czasie oczekiwania na seks, potem by chciał zostawać na noc?    Wg mnie nie byłoby tak dobrze -- te rozczarowania byś miała, ale po straceniu więcej czasu. Mężczyzn poznaje się PO seksie, bo wcześniej nie wiadomo który jaki jest.

Kiedy po kilku mieisacach pojawia się w koncu ktoś pociągający nie umiem się powstrzymac... czuję chemię, przyciąganie, zapominam o wszystkim

I dobrze, żę w ogóle czujesz tę chemię. Dobrze, że się spotykasz.
Inni nigdy się nie unoszą emocjami, nie mają z kim widywać -- jest pustka.

19 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-08-18 12:06:18)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
Gary napisał/a:

Nie umiem tego seksu, nie umiem zaczekac. Potem żale i pretensje, a przecież sama chciałam.

Ważne, abyś była z seksu zadowolona. Niech on robi tak, aby Tobie było dobrze, a Ty się po prostu oddawaj. Jak Tobie będzie dobrze, to potem jemu też będzie dobrze. I nawet jak on zniknie, to nie będziesz żałować seksu, bo było dla Ciebie dobrze. To też twoja odpowiedzialność, aby Tobie było dobrze. Jeśli dwie osoby chcą seksu to lepiej iść na seks niż go unikać z jakiegoś powodu.

jolanka27 napisał/a:

... i... znowu wszystko sie wulgaryzm seksem!
...... Bah, drugie spotkanie, seks w porze obiadowej, potem on nawet nie nie chce zostac na noc

Ale dobry był ten seks, czy wolałabyś aby go wymazać z historii?
Gdybyś czekała i czekała z seksem, to uważasz, że by się "nie wulgaryzm" po tym czasie oczekiwania? A ten drugi po czasie oczekiwania na seks, potem by chciał zostawać na noc?    Wg mnie nie byłoby tak dobrze -- te rozczarowania byś miała, ale po straceniu więcej czasu. Mężczyzn poznaje się PO seksie, bo wcześniej nie wiadomo który jaki jest.

Kiedy po kilku mieisacach pojawia się w koncu ktoś pociągający nie umiem się powstrzymac... czuję chemię, przyciąganie, zapominam o wszystkim

I dobrze, żę w ogóle czujesz tę chemię. Dobrze, że się spotykasz.
Inni nigdy się nie unoszą emocjami, nie mają z kim widywać -- jest pustka.

Tak Gary, wiem, że Ty jestes taki pro-seksowy.
Mam wulgaryzm, typowo kobiece myslenie o seksie: jest dla mnie magiczny, jesli idę z kimś do łóżka to znaczy, że najpewniej instyktownie widzę w nim ojca moich dzieci. W przeciwnym razie nie mam po prostu ochoty na seks.
Jak jeszcze jest fajnie, jest wspólny rytm, to ja już z tego seksu wychodzę zakochana i cała w skowronka, together forever.

Znacie ten dowcip: Bosak ogląda porno do końca bo myśli że będzie ślub. No to ja też.

Tak wiem, faceci mają inaczej, bardziej mechanicznie, fizycznie, po zbliżeniu potrzebują się oddalić (przeczytałam z wielką starannością "Kobiety są z Vanus, mężczyźni z Marsa). Mam wrażenie, że sama teoretycznie mogłabym wykładać tą materię innym.

Gdy tymczasem trzeba teorię przeistoczyć w praktykę tj. zaczekać z tym łóżkiem, poznać kogoś, zobaczyć czy charakter odpowiada, przeżyć razem jakiś wyjazd, coś zrobić i dopiero wtedy zdecydować się na łóżko, to powiedzmy po jakiś 2 miesiącach spotkania się (liczą tak jedna randke na tydzien, przy rytmie tego chłopaka i moim tak to by wychodziło) - to ja kapituluję.
W dodatku teraz w tej drugiej rundzie była taka dogodna sytuacja... można się poznać i cierpliwie sobie czekać na ten seks (bo po pierwszej rundzie wiedzieliśmy, że fajnie nam w łóżku), ale nie, pierwsza okazja i się posypało. Potem on się oddala (bez znaku życia ponad tydzień), a ja dostaję szału i wychodzą ze mnie takie cechy jakich nie chce, wiem, że to mnie dyskalifikuje i zniechęca faceta do mnie... Teraz próbowałam powstrzymać wybuch wyrzutów i pretensji, doprowadziło to do takiej wewnetrznej złości na niego (za to oddalenie się ode mnie), że po prostu zadzwoniłam niespodziewanie i oznajmiłam, że w takim razie kończymy relację. Jakoś szczegónie się nie przejął i nie próbował odwieść mnie od tego.

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
aniuu1 napisał/a:

Nie Zwyczajny, to nie jest kwestia nie trafiania i Jolanka od dawna to wie.

Post z 2014 roku https://www.netkobiety.pl/t77398.html 
i

Ja tu raczej widzę szukanie na siłę wytłumaczenia dla swoich niepowodzeń.
Nikt nie jest idealny, ale obwinianie się o wszystko, szczegółowa analiza każdego kroku jest bez sensu ....zahacza już o desperację.
A to prowadzi do sztuczności, działania według jakiś wytycznych, do braku naturalności.
Nie udało się? Trudno, szukamy dalej...

21

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

No ale skoro sypnelo sie po seksie, to i bez seksu by sie sypnelo z czasem. Wiec na jedno wychodzi. Nie podpasowalas mu.

Z relacjami to nie jest tak, ze czesc ludzi ma jakies super umiejetnosci albo podrecznik do zwiazkow. Kazdy ma dokladnie tak samo jak Ty. Kazdy uczy sie na bledach swoich i ludzi dookola, testuje, sprawdza co daje rezultaty, wyciaga wnioski, a bedac juz w relacji popelnia bledy, ktore potem trzeba naprawiac. Na dodatek kazdy czlowiek jest inny, wiec cos, co dzialalo z Henrykiem, nie zadziala ze Stanislawem, a juz na pewno nie z Wladyslawem.

Po prostu trzeba probowac, sprawdzac, wrzucic na luz i zyc,

22 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-08-18 14:44:19)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
zwyczajny gość napisał/a:
aniuu1 napisał/a:

Nie Zwyczajny, to nie jest kwestia nie trafiania i Jolanka od dawna to wie.

Post z 2014 roku https://www.netkobiety.pl/t77398.html 
i

Ja tu raczej widzę szukanie na siłę wytłumaczenia dla swoich niepowodzeń.
Nikt nie jest idealny, ale obwinianie się o wszystko, szczegółowa analiza każdego kroku jest bez sensu ....zahacza już o desperację.
A to prowadzi do sztuczności, działania według jakiś wytycznych, do braku naturalności.
Nie udało się? Trudno, szukamy dalej...

Łatwo powiedzieć... szukamy dalej. Wiesz jak trudno poznac kogos w tym wieku, na poziomie i bez dratamatow, w dodatku na prowincji? Uwierz mi szukalam, to koszmar. Faceci w dlugach, bez pracy, a moja ulubiona sytuacja zwiazkowa to "rozwodze sie" + zapraszam na niezobowiazujace wulgaryzm, najlepiej jeszcze u mnie w mieszkaniu żeby nie placic za hotel i żebym cos jeszcze mu ugotowala....
Jestem zszokowana poziomem roszczen facetow w tym wieku. Do tego teraz chyba panuje jakas moda na relacje "friends with benefits", przysiegam ze nie znam żadnej dziewczyny której takie cos mialoby odpowiadac...

Także gdy spotykam faceta, ktory jest czysta karta, odpowiada mi fizycznie, swietnie sie z nim rozmawia - coz, chce go zatrzymac. Robię to nieumiejętnie - stąd tytuł tego posta, nie mam kompetencji, nie wyczywam sytuacji, wychodzę na desperatke. Idę z nim szybko do łóżka bo poprzez poprzednie miesiace nie mialam zadnej bliskosci. Domyslam się, że zrzucanie tego tylko na seks jest zbyt jednowymiarowe... ale to jednem z powtarzalnych watkow u mnie - po seksie czuje wieksza zażyłość relacji. Wiem juz ze lepiej dac mu ten czas na zdystansowanie sie... ale kiedy wyjechal na 2 tygofniowy urlop za granice (nie mowiac o tym ani slowa), zrozumialam że zupelnie rzuca mnie po tym seksie. A teraz juz z kims innym sie spotyka....

Jest mi tak przykro i smutno...

23

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

No ale równie dobrze można powiedzieć, że jakbyś spotykała się z jakimś facetem przez 2 miesiące (raz w tygodniu) bez seksu i później też by zniknął bez słowa, to ktoś mógłby powiedzieć "ja się nie dziwię, też bym tyle na seks nie czekał/a"

24 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-08-18 14:47:49)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Postaraj się zadbać o swoje szczęście, możesz pomyśleć o jakiejś terapii jeśli uważasz, że ci potrzebna. Dla siebie ale też dlatego, że szczęśliwi ludzie bardziej przyciągają inne fajne osoby.

W większym mieście też nie jest różowo po 30tce kogoś fajnego znaleźć. Zwróć uwagę na młodszych, około czy przed 30tką, bo różnica nie jest jeszcze zbyt duża a z czasem jest coraz mniej odczuwalna.

Ein napisał/a:

No ale równie dobrze można powiedzieć, że jakbyś spotykała się z jakimś facetem przez 2 miesiące (raz w tygodniu) bez seksu i później też by zniknął bez słowa, to ktoś mógłby powiedzieć "ja się nie dziwię, też bym tyle na seks nie czekał/a"

Ktoś zawsze "coś" powie.

Ja tam rozumiem co autorka ma na myśli. Sama mam/ miałam podobnie i też się zastanawiałam czy to mi służy. Chyba nie bez powodu niektórzy doradzają poczekać. Zauważyłam, że niektórzy mają taką zasadę, że dopiero po dwóch miesiącach idą do łóżka. Jakiś tam sens to ma.

25 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2021-08-18 14:45:09)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

"Mieliscie kiedys takie wrazenie, ze nie macie pojecia jak stworzyc relacje?"

mam tak samo, trafiła się jedna dziewczyna z którą umiałem i chciałem, i z którą jestem szczęśliwy, ale gdyby nie to, nie miałbym chęci i wolałbym być sam. jest prawie 10 lat starsza ode mnie - poprzednie pokolenie które jeszcze umiało nawiązać jakąkolwiek relacje i nie spedza całego dnia przy ekranie. naprawdę, będąc romantykiem i uczuciowym chłopakiem, świat związków wygląda fatalnie, i takie sytuacje o jakich piszesz gdy człowiek zastanawia sie co poszło źle to niemal codzienność. mam wrażenie jakby ci rozwodnicy bez zobowiązań mieli o wiele łatwiej, im tak nie zależy i nie martwią się tym, i z tego co widze wokół mają większe powodzenie

"typowo kobiece myslenie o seksie: jest dla mnie magiczny"
"Tak wiem, faceci mają inaczej, bardziej mechanicznie, fizycznie, po zbliżeniu potrzebują się oddalić"

to nie jest prawda, jest na odwrót, wiem po sobie

jak zaczynały sie Twoje relacje? u mnie najpierw było kilka miesięcy pisania o wspólnych zainteresowaniach, właściwie o wszystkim na co mieliśmy chęć. po umówieniu sie (z jej inicjatywy co też bardzo mi sie podobało) nie spotykalismy sie jako obcy tylko już jako bliscy sobie.

nie wiem czy to jak nawiązała sie moja relacja może Ci pomóc bo taki przypadek był jeden na wiele lat. ale oboje bardzo lubiliśmy bajki, filmy animowane, książki i historie tego samego rodzaju. w tamtym okresie można powiedzieć mieliśmy podobne cele zawodowe czy związane z umiejętnościami, twórczością, zajęciami naukowymi, które wspólnie zaczęliśmy realizować, wzajemnie się motywować, cieszyć ze swoich sukcesów, jeszcze w momencie rozmów przez internet czy telefonicznych. staliśmy sie sobie bliscy i mi nie przyszłoby nawet na myśl żeby z własnej inicjatywy ją kiedykolwiek zostawić, chyba że zrobiłaby coś naprawde złego, ale nie wydaje sie to możliwe. gdybyś była w stanie trafić na kogoś myślącego podobnie jak Ty, to sie uda

26 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-08-18 15:01:05)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:

Tak Gary, wiem, że Ty jestes taki pro-seksowy.
Mam ..., typowo kobiece myslenie o seksie: jest dla mnie magiczny, jesli idę z kimś do łóżka to znaczy, że najpewniej instyktownie widzę w nim ojca moich dzieci. W przeciwnym razie nie mam po prostu ochoty na seks.
Jak jeszcze jest fajnie, jest wspólny rytm, to ja już z tego seksu wychodzę zakochana i cała w skowronka, together forever.

No to super właśnie... Czyli żadnych seksów które miałaś w życiu byś z tej historii swojej nie wymazała.


Tak wiem, faceci mają inaczej, bardziej mechanicznie, fizycznie, po zbliżeniu potrzebują się oddalić (przeczytałam z wielką starannością "Kobiety są z Vanus, mężczyźni z Marsa). Mam wrażenie, że sama teoretycznie mogłabym wykładać tą materię innym.

Właśnie nie chodzi o oddalenie... Jeśli pożądanie porównać do wody na rzecze zgromadzonej za tamą, to seks jest jakby zburzeniem tej tamy i cała woda idzie w siną dal aż do morza. Ale powstaje od razu nowa tama i pożądanie się znowu buduje.

I jeśli on jest "cały w skowronkach", zauroczony, zakochany, kipi pożądaniem, i mówi różne rmoantyczne rzeczy, to kompletnie nie wiadomo, czy on to robi dlatego, że ma nagromadzoną tę energię romantyczno-erotyczną, czy on jest takim facetem, który szuka związku, bycia razem, miłości... Dopiero po seksie to się okazuje jak z nim było.    I co więcej -- ON sam tego NIE wie.

Tutaj nie mówię o fizycznych sprawach, ale duchowych... ponad fizycznością. Czyli nie chodzi o to, że jak on nie miał długo seksu, to jest "napalony". Chodzi o relację kobieta-mężczyzna. Po seksie pożądanie spada, ale relacja powinna trwać. To co zostaje po seksie, to jest relacja na tym wyższym poziomie.


Gdy tymczasem trzeba teorię przeistoczyć w praktykę tj. zaczekać z tym łóżkiem, poznać kogoś, zobaczyć czy charakter odpowiada, przeżyć razem jakiś wyjazd, coś zrobić i dopiero wtedy zdecydować się na łóżko, to powiedzmy po jakiś 2 miesiącach spotkania się (liczą tak jedna randke na tydzien, przy rytmie tego chłopaka i moim tak to by wychodziło) - to ja kapituluję.

"Czekanie z łóżkiem", to jest tak jakbyś zdawała egzamin, wyniki wiszą już na tablicy, a Ty mówisz "jeszcze poczekam, bo może wyniki będą lepsze". Wyniki będą takie jak ocenili, więc lepiej zobacz na tablicę wcześniej.

Tak samo z mężczyzną -- jak oboje chcecie seksu, to niech ten seks bedzie. PO seksie go poznasz... I abyś Ty nie była skrzywdzona, to seks powinien być dobry dla Ciebie.




Potem on się oddala (bez znaku życia ponad tydzień),

To z niego dobry mąż nie będzie...


a ja dostaję szału i wychodzą ze mnie takie cechy jakich nie chce, wiem, że to mnie dyskalifikuje i zniechęca faceta do mnie... Teraz próbowałam powstrzymać wybuch wyrzutów i pretensji, doprowadziło to do takiej wewnetrznej złości na niego (za to oddalenie się ode mnie), że po prostu zadzwoniłam niespodziewanie i oznajmiłam, że w takim razie kończymy relację. Jakoś szczegónie się nie przejął i nie próbował odwieść mnie od tego.

I co przez to zyskałaś? Spokój?
Wiem, że trudno jest poznać kogoś fajnego... ale może mniej nerwów byś miała gdybyś złe znajomości kasowała szybciej.
Był seks? Okej...
Było fajnie? Okej...
Nie odzywa sie, nie dba? Good bye...

27

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Może nie jesteś materiałem na narzeczoną/żonę/matkę i te porażki tylko to potwierdzają. A tak na marginesie...atrakcyjny fizycznie i bez żadnych zobowiązań poza kotem facet po 30tce, jakoś kłóci mi się to wink

28

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
MagdaLena1111 napisał/a:
jolanka27 napisał/a:

Mieliscie kiedys takie wrazenie, ze nie macie pojecia jak stworzyc relacje?
Jakby wszyscy wokol mieli to we krwi, a Ty jako jedyna osoba na swiecie z kazdej historii potrafie zrobic histerie?

A kiedy wydaje sie, ze nic porozumienia wydaje sie nawiazana to on (ona?) robi cos kompletnie niespodziewanego i sie oddala?

Tak jakby wszyscy wokol mieli jakis przepis na to, a Ty musisz buszowac, popelniac te same bledy kilkakrotnie, a kiedy juz wydaje Ci sie ze wiesz co nieco (chocby z ksiazek polecanych i uwazanych za madre) to dzieje sie dokladnie przeciwnie nizby mozna bylo sie spodziewac?

Zla karma? Czarna magia? Im bardziej chcesz tym mniej wychodzi.... Stajesz na glowie, zachowujesz cierpliwosc resztka sil, nie robisz wyrzutow, czekasz, czekasz... Wydaje Ci sie, ze cos zastalo nawiazane, a tu nic...

A potem on z najwiekszym spokojem obwieszcza, ze kogos poznal, ze ta osoba nadaje sie do zwiazku lepiej niz Ty i najlepiej skasowac swoje numery...

Zyc sie odechciewa sad

Nie byłaś nigdy w żadnej relacji, że uważasz się za niezdolną do ich budowania?

Człowiek ma wrodzoną potrzebę relacji z innymi ludźmi, bo od pierwszych chwil życia jest zdany na ich pomoc i przecież długo tej pomocy potrzebuje. Z tym, że to nie jest tak, że ludzie rodzą się a potem budują relacje i związki, lecz ludzie rodzą się w relacjach i związkach i to one ich budują.

Potrzeba =/- zdolność.
Zdolności wiele rzeczy może utrudnić wykreowanie, a potrzeba tylko dobija.

29 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-08-18 22:49:51)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
assassin napisał/a:

Może nie jesteś materiałem na narzeczoną/żonę/matkę i te porażki tylko to potwierdzają.

Co to znaczy być materiałem na narzeczoną/żonę/matkę? Nie jest tak, że dla różnych osób to może znaczyć coś zupełnie innego? Nie każdy też chce dzieci.

A tak na marginesie...atrakcyjny fizycznie i bez żadnych zobowiązań poza kotem facet po 30tce, jakoś kłóci mi się to wink

To, że jest przystojny to nie znaczy, że umie budować relacje albo, że chce podejmować zobowiązania. Więc to się akurat nie kłóci

30

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
assassin napisał/a:

Może nie jesteś materiałem na narzeczoną/żonę/matkę i te porażki tylko to potwierdzają


Właśnie takie mam odczucie i to mnie strasznie boli... Chcialabym byc kandydatka na partnerke ale nie mam pojecia jak sad

31

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:
assassin napisał/a:

Może nie jesteś materiałem na narzeczoną/żonę/matkę i te porażki tylko to potwierdzają


Właśnie takie mam odczucie i to mnie strasznie boli... Chcialabym byc kandydatka na partnerke ale nie mam pojecia jak sad

Na pewno trzymać nerwy na wodzy, nikt nie chce słuchać wyrzutów, awantur, szczególnie na początku. Nie dziw się, że czepialstwo cię wtedy skręśla.
Każdy facet szuka innej partnerki. Nie każdego zadowolisz i nawet nie powinnaś próbować.
Zastanów się jakiego partnera TY byś chciała.
Wsparcia? Uwagi? Ciepła? Inicjatywy? Zaangażowania? Czułości?
Zacznij dawać. To czego oczekujesz. Nie graj w jakieś chore gierki, nie kalkuluj. Jak zobaczysz, że olewa twoje "zaloty" no to daj se spokój. I tyle. Życie.

Miałem taką koleżankę jak ty, co też do łóżka ją chcieli, do związku nie. Wiesz dlaczego? Bo była niesamowicie upierdliwa i męcząca. Po prostu. Wysysała energie z człowieka dosłownie, męczydupa taka. Przy czym naprawdę atrakcyjna kobita. Też, zanim przeszliśmy na koleżeństwo sobie randkowaliśmy. Wytrzymałem miesiąc. Osiwiałbym.

Co do czekania z seksem - ja nie wiem, ale nie traktowałbym poważnie dziewczyny która przespałaby się ze mną na pierwszej randce. Nie traktowałbym jej jako potencjalnej partnerki, kumpele, ff, jak najbardziej.
Mój przyjaciel mi kiedyś "tłumaczył" że jak kobieta czeka z seksem to facetowi bardziej zależy potem. Osobiście uważam to za bzdurę ale pewnie nie on jedyny ma taki tok myślowy.

32

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:
assassin napisał/a:

Może nie jesteś materiałem na narzeczoną/żonę/matkę i te porażki tylko to potwierdzają


Właśnie takie mam odczucie i to mnie strasznie boli... Chcialabym byc kandydatka na partnerke ale nie mam pojecia jak sad

Druga opcja, ciągnie Cię do facetów, którzy nie nadają się na narzeczonego/męża/ojca, bądź tego nie chcą.

33

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

zrzutekranu,


w zasasdzie to co napisałeś wyczerpuje temat.
Tak, wiem, że jestem narzekadłem, tak wiem, że musze poukladac swoje życie tak aby być szczesliwą i mieć dobrą energię, która przyciąga. Ale tak bardzo ciężko zrobić to samej, szukam wsparcia. Ta relacja, gdy zaczęła się nawiązywać zaczęła mnie cieszyć, chciałam z nim gdzieś pojechać, coś zrobić, widziałam że się smuci po poprzednim rozstaniu, chciałam go pocieszyć, zacząć razem coś nowego... Ten wspólny seks dla obu stron był kojący, pełen ciepła.
Może z kolei byłam przytłaczająca... bardzo pilnowałam się żeby nie być... Nie naciskałam żeby mi się wygadywał, chciałam dać temu czas na rozwinięcie się...

Jak jestem męczydupa i smutas to ciekawe czy mogłabym się dopasować z kimkolwiek (?)

34

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
assassin napisał/a:
jolanka27 napisał/a:
assassin napisał/a:

Może nie jesteś materiałem na narzeczoną/żonę/matkę i te porażki tylko to potwierdzają


Właśnie takie mam odczucie i to mnie strasznie boli... Chcialabym byc kandydatka na partnerke ale nie mam pojecia jak sad

Druga opcja, ciągnie Cię do facetów, którzy nie nadają się na narzeczonego/męża/ojca, bądź tego nie chcą.


Kiedyś tak właśnie to sobie tłumaczyłam. Ale czas pokazał, że Ci faceci, którzy mi oświadczali, że nie chcą się wiązać (praca, nauka, sytuacja życiowa i rożne inne przekonujące argumenty) z następną dziewczyną byli już na stałe, małżeństwo, dziecko etc.
Ten ostatni też się zarzekał, że w ogóle nie chce z nikim być, a teraz już widzę, że mu się nowa znajomość rozwija (skoro chce zamknąć całkowicie nasz temat).

Także to wynika z moich niekompetencji.

35

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:
assassin napisał/a:
jolanka27 napisał/a:

Właśnie takie mam odczucie i to mnie strasznie boli... Chcialabym byc kandydatka na partnerke ale nie mam pojecia jak sad

Druga opcja, ciągnie Cię do facetów, którzy nie nadają się na narzeczonego/męża/ojca, bądź tego nie chcą.


Kiedyś tak właśnie to sobie tłumaczyłam. Ale czas pokazał, że Ci faceci, którzy mi oświadczali, że nie chcą się wiązać (praca, nauka, sytuacja życiowa i rożne inne przekonujące argumenty) z następną dziewczyną byli już na stałe, małżeństwo, dziecko etc.
Ten ostatni też się zarzekał, że w ogóle nie chce z nikim być, a teraz już widzę, że mu się nowa znajomość rozwija (skoro chce zamknąć całkowicie nasz temat).

Także to wynika z moich niekompetencji.

Możnaby się i 100 lat zastanawiać o co chodziło, tylko po co. Skoro masz komunikat na samym początku, że nie chce, to w trybie nagłym robisz zwrot na pięcie i życzysz powodzenia. Zdesperowani faceci myślą, że sobie związek "wychodzą", nie rób tego błędu.

36

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

"Ale czas pokazał, że Ci faceci, którzy mi oświadczali, że nie chcą się wiązać (praca, nauka, sytuacja życiowa i rożne inne przekonujące argumenty) z następną dziewczyną byli już na stałe, małżeństwo, dziecko etc."

Mnie kilka razy przydarzyło się to samo. Praktycznie za każdym razem jak się zakochiwałam. Tym facetom jednak czegoś we mnie brakowalo, uważali, że jestem za mało zrelaksowana, zbyt spięta, za smutna, zbyt nieśmiała. W krótkim czasie zakładali rodziny. Ich partnerki są z rodzin, którym się powodzi, relacje są dobre, a one są wesołe i beztroskie. Oni też.

37

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
aniuu1 napisał/a:

"Ale czas pokazał, że Ci faceci, którzy mi oświadczali, że nie chcą się wiązać (praca, nauka, sytuacja życiowa i rożne inne przekonujące argumenty) z następną dziewczyną byli już na stałe, małżeństwo, dziecko etc."

Mnie kilka razy przydarzyło się to samo. Praktycznie za każdym razem jak się zakochiwałam. Tym facetom jednak czegoś we mnie brakowalo, uważali, że jestem za mało zrelaksowana, zbyt spięta, za smutna, zbyt nieśmiała. W krótkim czasie zakładali rodziny. Ich partnerki są z rodzin, którym się powodzi, relacje są dobre, a one są wesołe i beztroskie. Oni też.


Mam dokladnie takie samo spostrzezenie. Jak sobie radzisz z tym?

Ja oczywiscie jestem z rodziny rozbitej, gdzie relacje byly bardzo zle, rodzice praktycznie zawsze kiedy sie widzieli to sie klocili, wiem, ze nieswiadomie przenosze ten wzorzec (choc tak bardzo staram sie aby tak nie robic, czytam edukuje sie, szukam wzorcow pozytywnych relacji wokol siebie). Poza tym byla bieda, ciagle wiele trosk, ja sama opiekowalam sie osoba starsza, wszystkimi sprawami mieszkaniowymi, od kiedy bylam nastolatka.

Teraz moje zycie niby wyglada na prostsze: zaczelam stala prace (wczesniej mialam wyjazdowa, sezonowa), nie musze sie nikim zajmowac, wydaje sie ze to idealna sytuacja na znalezienie partnera.
Ale nawyk trosk i stres we mnie pozostal. Jest niemozliwoscia abym nie przenosila tego na potencjalnego partnera, choc z calych sil staram sie byc pogodna, a jego obecnosc naprawde byla dla mnie kojaca, dawala nowa perspektywe.

A jednak relacja potoczyla sie "klasycznym" biegiem, jak poprzednie: wyczul, ze jestem wybrakowana i nie chcial rozwijac znajomosci.



Nie wiem jak robie poradzic z tym problemem "wybrakowania"/ niekompetencji. Nie zmienie mojego pochodzenia. Nie wiem tez jak zmienic moja osobowosc: jestem melancholoijna, lekko smutna... mam taka nature, od wczesnego dziecinstwa uciekalam w swiat wyobrazni.

38 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-08-19 10:46:35)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Ale czy wy naprawdę nie widzicuie że ten błąd popełniacie na samym początku relacji? I nie chodzi o seks- ja miałam wieloletnie małżeństwo bez żadnego sztucznego wyczekiwania, ale o to że pchacie się w relacje gdzie ktoś was nie traktuje poważnie?
moze czas rozważyć te symptomy i umieć sobie odpuścić od razu?
przecież do 99 procent mężczyzn każda z nas nie pasuje z jakiś względów i to jest zupełnie normalne. Wiec po co pchać się na siłę w jakąś relację, dlatego ze ktoś się interesuje?
przecież widzicie że mężczyżni nie odrzucają okazji, które same im się pchają w ręce? Poznajessz kogoś fajnego, pożądasz go- to jedno, ale jak chcesz związku to rozważasz go pod innymi względami też, albo nieczego nie oczekujesz.
najgorsze, przepraszam za wulgaryzm, jak któraś myśli, że tyłkiem sobie wywalczy jakiś związek.
Dlaczego w ostatniej relacji Jolanka sama się na ochotnika zgłosiłaś na plaster?
O jakich niekompetencjach mowa: ja uważam że do znakomitej wiekszości mężczyzn kompetencji nie mam, ale to n ie znaczy, że  moja wartość spada z tegoi powodu- po prostu przyjmuję to za naturalne i widzę to juz na etapie początku jakiejkolwiek znajomości.
I nie ma to nic wspólnego z tym że jednocześnbie możemy się sobie wzajemnie podobać. Mi to nie przyćmiewa głowy po prostu.

39

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Piszesz, że miałaś ochotę z nim gdzieś pojechać, pozwiedzać. Ale co stoi na przeszkodzie żeby nie pojechać tam samej? Właśnie o to chodzi, żeby nie być od nikogo zależnym, żeby żyć a nie czekać, że może kiedyś. Trzeba nauczyć się cieszyć z małych rzeczy, z drobnostek, żyć i być tu i teraz a nie wtedy jak będzie facet ( wiadomo z facetem przyjemniej ale bez niego też moze być fajnie).

40 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-08-19 11:27:48)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Z tego co Ela napisała nic nie rozumiem ani nie potrafię się do tego odnieść.

Jolanka, ja jestem starsza. Jakoś sobie radzę, bo muszę. Nie wszystkie moje potrzeby są spełnione, nie znalazłam dobrego rozwiązania. Przywykłam do bycia samej. Nieraz boli, ale z drugiej strony, to wiem jak trudne bywają relacje i cenię sobie spokój i wolność.

41

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
Onaja12345 napisał/a:

Piszesz, że miałaś ochotę z nim gdzieś pojechać, pozwiedzać. Ale co stoi na przeszkodzie żeby nie pojechać tam samej? Właśnie o to chodzi, żeby nie być od nikogo zależnym, żeby żyć a nie czekać, że może kiedyś. Trzeba nauczyć się cieszyć z małych rzeczy, z drobnostek, żyć i być tu i teraz a nie wtedy jak będzie facet ( wiadomo z facetem przyjemniej ale bez niego też moze być fajnie).


Bylam, jestem, wyjezdzam, praktycznie od kiedy pamietam to organizuje sobie czas samodzielnie, nie mam z tym wiekszego problemu.

Ale czesto bywa ze czuje wtedy pustke i czuje sie taka porzucona.

Jemu akurat wiele razy wysylam zdjecie z gorskich wycieczek i rozmawialismy ze pojdziemy gdzies razem, na kilka dni nawet. Pomyslam, ze fajnie by bylo gdybysmy sobie mieli takie wspolne wypady, bylaby okazja poznawac sie, bez spiny, bez rozmow jaka to ma byc czy nie byc nasza przyszlosc razem czy nie.
Przez ten czas co sie widywalismy to nic nam nie wyszlo z tych planow (on wiecznie zajety praca i zmeczony), a potem pojechal na 2 tygodnie do Bulgarii z kolega (nic mi wczesniej nie mowiac) no i po tym sie zakonczylo.


Sorry, wiem ze opowiadam to kolko, po prostu mam potrzebe sie z tego (pare razy?) wygadac... Mam nadzieje, ze w ten sposob przejdzie mi ta cala tesknota.

42

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
Ela210 napisał/a:

Ale czy wy naprawdę nie widzicuie że ten błąd popełniacie na samym początku relacji? I nie chodzi o seks- ja miałam wieloletnie małżeństwo bez żadnego sztucznego wyczekiwania, ale o to że pchacie się w relacje gdzie ktoś was nie traktuje poważnie?
moze czas rozważyć te symptomy i umieć sobie odpuścić od razu?
przecież do 99 procent mężczyzn każda z nas nie pasuje z jakiś względów i to jest zupełnie normalne. Wiec po co pchać się na siłę w jakąś relację, dlatego ze ktoś się interesuje?
przecież widzicie że mężczyżni nie odrzucają okazji, które same im się pchają w ręce? Poznajessz kogoś fajnego, pożądasz go- to jedno, ale jak chcesz związku to rozważasz go pod innymi względami też, albo nieczego nie oczekujesz.
najgorsze, przepraszam za wulgaryzm, jak któraś myśli, że tyłkiem sobie wywalczy jakiś związek.
Dlaczego w ostatniej relacji Jolanka sama się na ochotnika zgłosiłaś na plaster?
O jakich niekompetencjach mowa: ja uważam że do znakomitej wiekszości mężczyzn kompetencji nie mam, ale to n ie znaczy, że  moja wartość spada z tegoi powodu- po prostu przyjmuję to za naturalne i widzę to juz na etapie początku jakiejkolwiek znajomości.
I nie ma to nic wspólnego z tym że jednocześnbie możemy się sobie wzajemnie podobać. Mi to nie przyćmiewa głowy po prostu.



Podziwiam dziewczyny, ktore umieja odpuscic od razu kiedy przystojny, zaradny, zainteresowany (flirt, uwaga, komplementy) chlopak mowi, ze chce, no ale nie chce calkiem.
W momencie kiedy mi powiedzial, ze nie jest zainteresowany zwiazkiem to w zasadzie to zrobilam, powiedzialam ze nie widze sensu sie kontynuowania znajomosci. No ale... potem rozmwialismy, dobrze sie gadalo. To z czego jestem dumna w tej znajomosci, ze zakomunikawalam moje stanowisko (wczesniej mialam z tym naprawde ogromny problem, zupelnie nie potrafilam wyrazac wlasnych potrzeb). Nie zmienia to faktu, ze nas ciagnelo do siebie, ot, chocby fizycznie. Wiec on na to, ze mozemy sie poznawac, pojsc razem w gory, nie musi byc nawet tego seksu. I ze zobaczymy dokad to prowadzi = otwarcie znajomosci. No ale jak sie znowu spotkalismy to zaraz ten seks znowu byl (po ktorym nie chcial zostac na noc).  Dlatego obwiniam seks- ze jakos zaburza znajomosc.

Ale ze jestem niekonsekwentna i nie potrafie kierowac relacja - to wlasnie jest jedna z tych nie kompetencji, ktore mam na mysli.

43 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-08-19 12:42:44)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

ANIUU To streszczenie: ale nie wymagam by się  ktoś odnosił.:
Uważam że na samym początku relacji już widać  jak jesteśmy traktowani więc wtedy należy się wycofać .
Ale może ktoś uważa że można sobie coś wywalczyć, jego życie.

Jovanka, to w takim razie moze spróbuj najpierw zaprosić  na wycieczki i wypady bez seksu takich flirtujacych Panów i nastaw uszy co mówią.
Jak nie umiesz kierować,  to tym bardziej się trzeba skupić na wyborze kandydata  którym nie trzeba kierować  aż Cię ręce bolą od tej kierownicy.:)
A musisz kierować Ty? smile

I dlaczego pomijasz jako ważny fakt który sama przytoczylaś: ze on był po niedawnym rozstaniu i nie chcial sie wiązać?
Jednym  słowem co sprawiło że widziałaś tam szansę  na związek? W czym?

44

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
Ela210 napisał/a:

ANIUU To streszczenie: ale nie wymagam by się  ktoś odnosił.:
Uważam że na samym początku relacji już widać  jak jesteśmy traktowani więc wtedy należy się wycofać .
Ale może ktoś uważa że można sobie coś wywalczyć, jego życie.

Jovanka, to w takim razie moze spróbuj najpierw zaprosić  na wycieczki i wypady bez seksu takich flirtujacych Panów i nastaw uszy co mówią.
Jak nie umiesz kierować,  to tym bardziej się trzeba skupić na wyborze kandydata  którym nie trzeba kierować  aż Cię ręce bolą od tej kierownicy.:)
A musisz kierować Ty? smile

I dlaczego pomijasz jako ważny fakt który sama przytoczylaś: ze on był po niedawnym rozstaniu i nie chcial sie wiązać?
Jednym  słowem co sprawiło że widziałaś tam szansę  na związek? W czym?

Goraco sobie postanowie, ze tak wlasnie zrobie z kolejna relacja, ktora sie nawinie. Po czym mina miesiace w samotnosci i jak sie pojawi jakis ciekawy osobnik na horyzoncie to znowu sie na niego rzuce, wyglodniala bliskosci.... jakze bym chciala napisac inny scenariusz, a jakze wiele razy powielilam ten.

Odpowiadajac na Twoje pytanie:
poznalismy sie w styczniu. Zaczelismy spotykac, seks pojawil sie praktycznie od poczatku nie dokladnie w pelnym wymiarze, ale w bliskim przytulaniu etc, oboja mowilismy ze od dawna tego nie mielismy, ze brakowalo i ze to jest super. Potem on wyskoczyl, ze jest po rozstaniu, nie chce sie na razie z nikim wizac etc. Odwrocilam sie na piecie i podziekowalam, ale... brak konsekwencji sprawil ze widzielismy sie chyba jeszcze ze 2 razy. Kiedy jednak nie chcial zaprosic mnie do siebie (zawsze widywalismy sie u mnie) to bolesnie do mnie dotarlo. Wiec zakonczylam znajomosc.

Odezwal sie ponownie po jakis 5ciu miesiacach. Ja na to, czy zmienil zdanie, czy chce czegos trwalego ze mna. On troche zbywal odpowiedz, ale generalnie powiedzial ze pospotykajmy sie, poznajmy, pojedzmy gdzies i zobaczymy co dalej. Wiec wlasnie TO.

Widzielismy sie 2 razy bez seksu, raz kolacja i spacer, drugi randka w parku. Za trzecim razem byl znowu seks. Po czym kontakt sie urwal na ponad tydzien, kiedy w koncu sie odezwalam dowiedzialam sie ze jest na urlopie w Bulgarii, niby spontanicznym. Pomyslalam, wytrzymam ten tydzien, niech przyjedzie, porozmawiamy. Ale kiedy sie okazalo ze to kolejny tydzien tam zostaje to... zrozumialam w tym klamstwo, bo majac 2 prace raczej dwutygodniowego wyjazdu nie robi sie spontanicznie. No i oznajmilam, ze nie widze sensu dalszej znajomosci.

Calosc historii.

Dzis troche zaluje, ze nie dalam rady przetrzymac jeszcze tygodnia i jednak porozmawiac twarza w twarz. Najpewniej efekt bylby ten sam, ale w lepszy sposob bysmy to zakonczyli, moze jakas rozmowa wyjasniajaca, a tak to pozostalam z takim niedosytem. Teraz oznajmil ze kogos poznal. Po dwoch tygodniach od powrotu z tego wyjazdu.


On na poczatku byl takim smutasem, widac bylo ze cierpi po tej poprzedniej relacji. Nie za bardzo chcialam byc tym plastem, choc mi sie podobal.

Ale kiedy odezwal sie znowu prawie po pol roku to pomyslalam, ze juz doszedl do siebie i ze jest szansa zebysmy rozwineli ta znajomosc. Teraz mam wrazenie, ze po tym seksie zospokoil to czego chcial i odwrocil sie ode mnie.

45

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Cześć, witajcie po roku!

w tym czasie miałam związek z facetem, starszym ode mnie o 15 lat - na początku dbał o mnie jak nikt inny wcześniej, kolacje, współne wyjścia, sport, gotował dla mnie, był dostępny i pomocny gdy tego potrzebowałam. Z seksem udało sie trochę poczekać, jak to zawsze układałam sobie i był to niezwykle satysfakcjonujący seks.

Relacja układała się na tyle dobrze, że... zaczęłam wpadać w panikę: ale jak to może być dobrze i bezproblemowo, zaczęłam poddawać w wątpliwość jego walory i nas, zamęczać go wywodami. Rozluźniliśmy kontakt na parę dni a potem oznajmiłam, że "musimy porozmawiać". Mimo, że chciał wyjaśnić ze mną to, co wówczas budziło moje obawy, nie dawałam szansy i z każdej możliwej strony umniejszałam wartości jemu i sobie, twierdząc, że mnie nie docenia etc... Bo był taki pijacko-histeryczny wywód, którego niestety nawet nie pamiętam w całości... W podświadomym zamiarze miała to też być próba sprawdzenia jak bardzo mu zależy, czy będzie szukał drogi do mnie, uspokajał. Otóż zamiast tego zakończył znajomość, urwał kontakt, odmówił jakiegokolwiek dialogu przez kolejne miesiące. Kiedy już udało mi się zamienić kilka słów oznajmił, że po prostu ta strona mnie, którą wtedy zobaczył go odrzuca i nie chce mieć już ze mną związku. Ewentualnie spontaniczny seks, który to raz nam się wydarzył potem. Ale nie mial on wiele wspólnego z czułością i szacynkiem, który wcześniej sobie okazywaliśmy, był wręcz przemocowy, po czym znowu urwanie kontaktu (nawet w sytuacji gdy zostałam okradziona i poprosiłam go o pomoc). Tak więc i ja zobaczyłam jego ciemną stronę, która mi się nie podoba.

Tak więc zatoczyłam kolejne koło wókół problemu braku kompetencji i autosabotażu związku. Drama queen to moje drugie imię. Tamtego wieczoru miałam jakąś potrzebę histerii, użalania się nad sobą, wyciśnięcia zarówno z siebie, jak z niego, pokłócenia się... Znowu mogłabym być w pozycji porzuconej ofiary - przestrzeni, w której przez lata dobrze się zaaklimatyzowałam... A relacja, która przynosiła mi dobro i satysfakcję była polem nieznanym, w której nie umiałam się odnaleźć.


Jak poskromić tego destruktora wewnątrz mnie? Sama na pewno nie dam rady, próbuję ze wsparciem psychologa, ale jak na razie nie są to regularne wizyty lecz "gaszenie pożarów".

46

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Nikt Ci na to pytanie nie odpowie,bo nikt nie jest tobą,trudno zgadnąć z czego to wynika,odp znasz tylko ty.

Nie rozumiem tylko jednego.
Skoro zdajesz sobie z tego sprawę, to dlaczego krzywdzisz innych ludzi,dając sie w sobie zakochać?
Najpierw dojdź do porządku z bałaganem w swojej głowie,a potem dopiero wchodź w jakieś relacje.

47

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
Szeptuch napisał/a:

Skoro zdajesz sobie z tego sprawę, to dlaczego krzywdzisz innych ludzi,dając sie w sobie zakochać?


Kiedyś miałam w zwyczaju sabotować moje relacje już na starcie mówiąc, że mam mnóstwo problemów i lepiej się trzymać ode mnie z daleka - co właśnie było autosabotażem. Tutaj udało mi się pociągnąć sprawę trochę dłużej i dopiero po paru tygodniach naszego związku pokazałam mu jaka mogę być histeryczna i do kitu... Jako facet bardziej ustabilizowaną samooceną stwierdził szybko, że wypisuje się z tego grajdołka (co prawdopodobnie było rozsądniejsze od taplania się w tej mojej melancholii).

Mogłam też cieszyć się dalej tą relacją, nie zadręczać siebie ani jego moimi lękami i huśtawką nastrojów, pozwolić rzeczom trwać i sobie na spokój. No, nie dało się do cholery, musiało wybuchnąć

48

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Miałaś tyle czasu, by iść na terapię, naprostować swoje myślenie i postępowanie, ale nie zrobiłaś tego.

Masz takie problemy psychiczne, że lepiej byś nikogo dalej nie krzywdziła.
Jesteś albo borderką, albo ukrytym narcyzem.

Dlatego wszyscy uciekają. Nikt nie chce kontaktu (a gdzie do związku) z zaburzoną kobietą.

To nie z facetami jest problem ...

49 Ostatnio edytowany przez jolanka27 (2022-11-12 16:43:31)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
Farmer napisał/a:

Miałaś tyle czasu, by iść na terapię, naprostować swoje myślenie i postępowanie, ale nie zrobiłaś tego.

Masz takie problemy psychiczne, że lepiej byś nikogo dalej nie krzywdziła.
Jesteś albo borderką, albo ukrytym narcyzem.

Dlatego wszyscy uciekają. Nikt nie chce kontaktu (a gdzie do związku) z zaburzoną kobietą.

To nie z facetami jest problem ...


Krzywdzę to robię raczej samej sobie - po prostu nie umiem wytrwać w stanie zadowolenia i spokoju.

On się skutecznie obronił przed jakąkolwiek krzywdą - zauważając, że egzemplarz jest uszkodzony i po prostu wyrzucił go na śmietnik...

Ponadto rozpoczęłam terapię, było kilka spotkań, rozmawialiśmy o moich relacjach, samoocenie. Potem poznałam go. Może faktycznie należałoby każde posunięcie w relacji konsultować z psychologiem, ale zakrawało mi to na prowadzenie dziecka za rękę, podczas gdy ja chciałam być jak najbardziej samodzielna i sądząc, że pracy nad sobą wykonałam już wiele. Ale jednak ta sytuacja pokazała, że za mało bo sytuacja jednak wymknęła się spod kontroli... Straciłam tego faceta, ale po jego reakcji i braku dialogu zaczęłam dochodzić do wniosku, że może jednak nie był takim wspaniałym partnerem jak podejrzewałam.

50 Ostatnio edytowany przez Alika_ (2022-11-13 09:51:42)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:

Krzywdzę to robię raczej samej sobie - po prostu nie umiem wytrwać w stanie zadowolenia i spokoju.

On się skutecznie obronił przed jakąkolwiek krzywdą - zauważając, że egzemplarz jest uszkodzony i po prostu wyrzucił go na śmietnik...

Ponadto rozpoczęłam terapię, było kilka spotkań, rozmawialiśmy o moich relacjach, samoocenie. Potem poznałam go. Może faktycznie należałoby każde posunięcie w relacji konsultować z psychologiem, ale zakrawało mi to na prowadzenie dziecka za rękę, podczas gdy ja chciałam być jak najbardziej samodzielna i sądząc, że pracy nad sobą wykonałam już wiele. Ale jednak ta sytuacja pokazała, że za mało bo sytuacja jednak wymknęła się spod kontroli... Straciłam tego faceta, ale po jego reakcji i braku dialogu zaczęłam dochodzić do wniosku, że może jednak nie był takim wspaniałym partnerem jak podejrzewałam.

W takiej sytuacji podjęcie terapii to dobry krok.

51 Ostatnio edytowany przez jolanka27 (2022-11-13 18:40:43)

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Zaczyna mnie to wkurzać natomiast, że to ja mam się terapeutyzować (co niniejszym czynię jeśli nie w gabinecie to przynajmniej przez lekturę i rozwijanie samoświadomości), a facet może sobie oczekiwać takiej niezachwianej, nie skalanej ciężarami życia, nie zaburzonej kobiety... Gdzie tu równouprawnienie?

52

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:

Zaczyna mnie to wkurzać natomiast, że to ja mam się terapeutyzować (co niniejszym czynię jeśli nie w gabinecie to przynajmniej przez lekturę i rozwijanie samoświadomości), a facet może sobie oczekiwać takiej niezachwianej, nie skalanej ciężarami życia, nie zaburzonej kobiety... Gdzie tu równouprawnienie?

Tak. Ma do tego prawo. Tak samo jak Ty masz prawo do znalezienia sobie partnera bez problemów.

Równouprawnie nie ma nic do tego. Każdy powinien mieć świadomość, że warto swoje problemy załatwić zamiast zrzucać je na innych ludzi. A Twoje problemy wykluczają bycie w związku.

53

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:

Zaczyna mnie to wkurzać natomiast, że to ja mam się terapeutyzować (co niniejszym czynię jeśli nie w gabinecie to przynajmniej przez lekturę i rozwijanie samoświadomości), a facet może sobie oczekiwać takiej niezachwianej, nie skalanej ciężarami życia, nie zaburzonej kobiety... Gdzie tu równouprawnienie?

ha czyli lepiej zwalić wszystkie problemy na faceta i niech se tobą zajmuje.

54

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Ja bym chętniej zrobiła wymianę: ja Cię akceptuję z Twoimi niedoskonałościami, Ty mnie akceptuj z moimi.

Także myślałam,  że taką podmiankę zrobię z ostatnim facetem: jego zobowiązania rodzinne i niemobilność, w zamian, za zaopiekowanie się mną jak mam spadek nastroju. Nic z tego.

Dowiedziałam się tylko tyle, że mam siebie polubić. Ale już lubiłam, tyle grzebaniny, rozkmin, książek, no i dalej ponoć lubię za mało... Cholera, no to jak bardzo mam lubić, o co w tym chodzi.

Patrząc, że piszę ten temat od paru lat, to stwierdzam, że nie ma już za nadto nadziei. Nawet jak się zacznie coś składać zkimś, to jeden moment słabości i facet się zawinie. Bezpieczniej doprawdy przestać się łudzić, że biznes damsko-męski jest dla mnie.

55

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:

Ja bym chętniej zrobiła wymianę: ja Cię akceptuję z Twoimi niedoskonałościami, Ty mnie akceptuj z moimi.

Także myślałam,  że taką podmiankę zrobię z ostatnim facetem: jego zobowiązania rodzinne i niemobilność, w zamian, za zaopiekowanie się mną jak mam spadek nastroju. Nic z tego.

Dowiedziałam się tylko tyle, że mam siebie polubić. Ale już lubiłam, tyle grzebaniny, rozkmin, książek, no i dalej ponoć lubię za mało... Cholera, no to jak bardzo mam lubić, o co w tym chodzi.

Patrząc, że piszę ten temat od paru lat, to stwierdzam, że nie ma już za nadto nadziei. Nawet jak się zacznie coś składać zkimś, to jeden moment słabości i facet się zawinie. Bezpieczniej doprawdy przestać się łudzić, że biznes damsko-męski jest dla mnie.

No tak tylko porównujesz sprawy trochę innej wagi.
Niemobilność i sprawy rodzinne to pikuś w porównaniu z tym, co Ty odwaliłaś.

I to nie chodzi o jeden moment słabości, bo to nie był jeden moment. Doskonale wiesz, jaki masz mechanizm, to z nim walcz. Walcz ze sobą zamiast stwierdzać, że tak już masz i ktoś Cię ma zaakceptować
Żaden normalny facet nie będzie uspokajał histerycznych wywodów, bo to po prostu źle rokuje na wspólną przyszłość. Nie zwieje tylko ten, kto albo nie ma innej opcji albo kompensuje sobie Tobą własne braki.

56

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

To był jeden moment słabości - zostawił mnie po jednej trudniejszej rozmowie, kiedy po prostu się trochę rozkleiłam, poleciały mi łzy i może powiedziałam trochę za dużo. Zostawił po kilku miesięcznej, zacieśniającej się znajomości, kiedy widywaliśmy się niemal codziennie.

Także mam teraz takie wrażenie, że to taka pułapka, raz podwinie się noga i cały dorobek poprzednich tygodni/miesięcy idzie na marne - egzemplarz uszkodzony, nie chce się naprawiać, lepiej wyrzucić w całości.

Co to jest "normalny" facet - nie wiem czy istnieje definicja. Pewnie można by rzecz facet z wysoką samooceną, pewny siebie.
Ja natomiast mam tendencje do zaniżania swojej samooceny, nadmiernej krytyki i życiu w nieustannym poczuciu odpowiedzialności i winy. 

A teraz mam ochotę powiedzieć, że to całe moje obwinianie się za niedokończoną terapię, szukanie wyłącznie w sobie samej "niekompetencji do związku" to jest jakiś ślepy zaułek.

57

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
jolanka27 napisał/a:

To był jeden moment słabości - zostawił mnie po jednej trudniejszej rozmowie, kiedy po prostu się trochę rozkleiłam, poleciały mi łzy i może powiedziałam trochę za dużo. Zostawił po kilku miesięcznej, zacieśniającej się znajomości, kiedy widywaliśmy się niemal codziennie.

Także mam teraz takie wrażenie, że to taka pułapka, raz podwinie się noga i cały dorobek poprzednich tygodni/miesięcy idzie na marne - egzemplarz uszkodzony, nie chce się naprawiać, lepiej wyrzucić w całości.

Co to jest "normalny" facet - nie wiem czy istnieje definicja. Pewnie można by rzecz facet z wysoką samooceną, pewny siebie.
Ja natomiast mam tendencje do zaniżania swojej samooceny, nadmiernej krytyki i życiu w nieustannym poczuciu odpowiedzialności i winy. 

A teraz mam ochotę powiedzieć, że to całe moje obwinianie się za niedokończoną terapię, szukanie wyłącznie w sobie samej "niekompetencji do związku" to jest jakiś ślepy zaułek.

Chyba trochę sama siebie oszukujesz, bo to, co napisałaś wcale nie brzmi jak jedna trudniejsza rozmowa, w której poleciały łzy.

"zaczęłam wpadać w panikę: ale jak to może być dobrze i bezproblemowo, zaczęłam poddawać w wątpliwość jego walory i nas, zamęczać go wywodami. Rozluźniliśmy kontakt na parę dni a potem oznajmiłam, że "musimy porozmawiać". Mimo, że chciał wyjaśnić ze mną to, co wówczas budziło moje obawy, nie dawałam szansy i z każdej możliwej strony umniejszałam wartości jemu i sobie, twierdząc, że mnie nie docenia etc... Bo był taki pijacko-histeryczny wywód, którego niestety nawet nie pamiętam w całości... W podświadomym zamiarze miała to też być próba sprawdzenia jak bardzo mu zależy,"

Jak Ty sobie wyobrażasz bycie w związku? Że facet będzie takim Twoim ratownikiem i będzie Cię zapewniał, że wszystko jest dobrze, a Ty będziesz zamęczać go swoimi wywodami?
On chciał. Chciał to wyjaśnić, tylko znowu Ty to zbojkotowałaś.

Dopóki tego nie przepracujesz to będziesz tak rozwalać każdą relację.

58

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Zgadza się, ta masę rzeczy wykonałam w czasie jednej rozmowy. A dokładniej precyzując: zaczęłam wywód w niedzielę wieczorem, ale czułam, że chce mnie ignorować. Nie widzieliśmy się przez kilka dni i w piątek wezwałam go na rozmowę, tą histeryczną powiedzmy. Mój błąd był taki, że w tym międzyczasie pozwoliłam tej mojej panice się rozrosnąć, wpadłam w jakieś takie użalania się nad sobą, że on w ogóle nie chce mnie słuchać, pozwoliłam negatywnym emocjom się rozrosnąć... W skrytości liczyłam na to, że zaprosi mnie w tym czasie na kolację, coś zaproponuje, a on milczał. To prawda, byłam i ja pasywna, przyjęłam pozycję "ksieżniczki w wieży" i wymonie milczałam na komunikatorach, pozwalając własnym obawom się rozrastać. W czwartek był koncert, na którą miałam przyjść, ale napisałam mu, że źle się czuję. Pytał co mi jest, ale nie szukał mnie.

A w piątek już właśnie byłam tak rozżalona, że ta rozmowa była zbyt emocjonalna... chyba chciałam zobaczyć na ile mu zależy, czy uspokoi moje obawy, czy zaopiekuje się mną w takim momencie zwątpienia, które właściwie są częścią życia, czasem zdarzają się spadki nastrojów i zwątpienie... DOtychczas pokazywałam mu się jako energiczna, zaradna dziewczyna, zawsze gotowa na jakieś wspólne szaleństwa, popularna w towarzystwie. Nadszedł słabszy moment i właściwie nie chciałam tego ukrywać przed nim, czułam, że jesteśmy blisko, że mu zależy na mnie. On podzielił się ze mną już paroma bardzo prywatnymi historami ze swojego życia, ja dopiero miałam w zamiarze podzielić się swoimi... no ale kiedy bardziej się otworzyłam, no to zdąrzył już wziąć nogi za pas.

59

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Ty się nie otworzyłaś, tylko zrobiłaś cyrk. To różnica.

60

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Lęk przed bliskością się kłania. W kwestii równouprawnienia: dotyka i kobiety, i mężczyzn.
Perspektywa: można go pokonać, ale obowiązku nie ma.

61

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Koleżance chodzi o to, że jeśli facet się zakochał to powinien wykazać więcej zrozumienia i dać szanse, a on dał od razu nogę. Jak było nie wiemy, bo może problemów bylo więcej, ale nie dziwie się, że koleżanka jest zdziwiona.

Natomiast myślę, że gdzieś tam w głowach kobiet jest marzenie o tym by ktoś kochał mimo wszystko. Kiedyś w to wierzyłam, dzisiaj dopiero rozumiem, że są wady i problemy, które nas całkowicie skreślają. I pieprzenie o jakiejś fikcyjnej miłości to farmazony - związki to często kalkulacja i tyle.
Tez kiedys myślałam, że sama mając problemy znajdę księcia z bajki. Tak nie jest.

62

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
Lady Loka napisał/a:

Ty się nie otworzyłaś, tylko zrobiłaś cyrk. To różnica.

No tak, forma mi trochę nie wyszła...

63

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
Alaneczka napisał/a:

Koleżance chodzi o to, że jeśli facet się zakochał to powinien wykazać więcej zrozumienia i dać szanse, a on dał od razu nogę. Jak było nie wiemy, bo może problemów bylo więcej, ale nie dziwie się, że koleżanka jest zdziwiona.

Natomiast myślę, że gdzieś tam w głowach kobiet jest marzenie o tym by ktoś kochał mimo wszystko. Kiedyś w to wierzyłam, dzisiaj dopiero rozumiem, że są wady i problemy, które nas całkowicie skreślają. I pieprzenie o jakiejś fikcyjnej miłości to farmazony - związki to często kalkulacja i tyle.
Tez kiedys myślałam, że sama mając problemy znajdę księcia z bajki. Tak nie jest.

Dzięki, dobrze to określiłaś.

Tak, wydawało mi się, że mu bardziej zależało
Wszystko przedtem naprawdę nam płynęło, tylko tego wieczora w niedzielę nadszedł mnie jakiś taki nastój obaw, chcialam chyba po prostu żeby po prostu dał mi się wygadać, a potem przytulił, ale był tak ignorancko nieobecny.

Nie chciałam księcia z bajki, ten facet mnóstwo wad: odstręczających cech wyglądu, żadnego bezpieczeństwa ekonomicznego i dużo ograniczeń z racji tego, że ma dzieciaki z poprzedniego związku... ale przyjęłam to.

Z jakiejś takiej kalkulacji mi wychodziło zatem, że ja też nie muszę być idealna i że on by mógł to przyjąć. Ale widać pomyliły nam się metody obliczeniowe.



I teraz chyba zaczynam się czuć jak totalna kretynka, że chcę chodzić po psychologach żeby lepiej zrozumieć siebie, pracować nad sobą i nie wiadomo jeszcze jakie cuda-wianki wyczyniać... frajerstwo

64

Odp: Niekompetentna do budowania relacji

Hej, miałam kiedyś podobną do Ciebie bliską znajomą, myślałam wtedy nawet, że jest moją przyjaciółką. A że przyjaciółkom trzeba pomagać to właśnie koiłam jej zszargane nerwy i tak wysłuchiwałam jej godzinnych wywodów, o życiu, braku odpowiednich mężczyzn, itd. Na koniec naszej 'Przyjaźni' kiedy ja potrzebowałam wsparcia, okazało się, że to co nas łaczyło nie było nawet znajomością bliższą. Oj usłyszałam wiele niefajnych słów. Później coś jeszcze próbowała tłumaczyć, ale ja już się wymiksowałam. Zamęczyła mnie. Robisz dokłądnie to samo, oczekujesz, że ludzie zajmą się Tobą jak ojciec dzieckiem. I bez terapii Ci to napiszę. Miałaś trudne dzieciństwo, bardzo Ci współczuje, wszystkie dzieci powinny być kochane i szanowane, są ludźmi i należy im się szacunek. Czasami niestety bywa inaczej i może jako osoba dorosła weźmiesz w końcu za siebie odpowiedzialność i zajmiesz się sama sobą? Tak na początek.

65

Odp: Niekompetentna do budowania relacji
nim2 napisał/a:

Hej, miałam kiedyś podobną do Ciebie bliską znajomą, myślałam wtedy nawet, że jest moją przyjaciółką. A że przyjaciółkom trzeba pomagać to właśnie koiłam jej zszargane nerwy i tak wysłuchiwałam jej godzinnych wywodów, o życiu, braku odpowiednich mężczyzn, itd. Na koniec naszej 'Przyjaźni' kiedy ja potrzebowałam wsparcia, okazało się, że to co nas łaczyło nie było nawet znajomością bliższą. Oj usłyszałam wiele niefajnych słów. Później coś jeszcze próbowała tłumaczyć, ale ja już się wymiksowałam. Zamęczyła mnie. Robisz dokłądnie to samo, oczekujesz, że ludzie zajmą się Tobą jak ojciec dzieckiem. I bez terapii Ci to napiszę. Miałaś trudne dzieciństwo, bardzo Ci współczuje, wszystkie dzieci powinny być kochane i szanowane, są ludźmi i należy im się szacunek. Czasami niestety bywa inaczej i może jako osoba dorosła weźmiesz w końcu za siebie odpowiedzialność i zajmiesz się sama sobą? Tak na początek.


Na swoją obronę powiem, że wiele razy udzielałam wsparcia moim bliskim koleżankom, dostrzegałam tam wyraźnie beznadziejność sytuacji, podobnej do mojej obecnej  i sama doradzałam pracę na własną samo oceną aby nie "uwieszać się na facecie", a potem wracały i ciągle w kółko i to samo... nuda i męczarnia. Ale przynajmniej miałam nadzieję, że buduję sobie sieć wsparcia na przyszłość. Teraz gdy role się odwróciły i w zasadzie wszystkie moje przyjaciółki są w stałych związkach nie ma ich dla mnie, choć poprosiłam, wyraźnie powiedziałam, że potrzeba mi rozmowy. Dziewczyny mają solidarność gdy są same, gdy uda im się trafić w związki, już żadna kobieta solidarność i wsparcie nie istnieje... Ja gdy byłam w bezpiecznych objęciach relacji, nie odcinałam się mimo wszystko i chciałam porzuconej przyjaciółce jakoś dać nadzieję i wiarę w siebie.

Dlatego przyszłam tutaj... mam przynajmniej poczucie, że w sieci ktoś mnie wysłucha i coś napisze, w jakiś sposób jest to stałe i daje poczucie wsparcia.
Wydaje mi się to normalne, że czasem potrzebujemy tego, żeby zostać wysłuchane, ukojone... Nie dał mi tego były partner i zawiódł mnie tym bardzo.
Jednak nadal mnie pociąga... za kilka tygodni znowu będę go widywać regularnie (sezonowy tryb pracy) i im bliżej do mojego wyjazdu, tym częściej o nim myślę, szczególnie o początkach naszej relacji, kiedy zabiegał o mnie, starał się i dawał poczucie bezpieczeństwa.

Jak się zobaczymy teraz on będzie chciał mnie tylko do seksu ... a ja próbuje się jakoś przygotować aby nie uleć tej pokusie.

Bo potem wylądowałabym w tej pozycji "Ja zakochana,a jemu chodzi tylko o łożko...Jak wybić go sobie z głowy?" - parę lat temu prowadziłam sobie wątek https://www.netkobiety.pl/t75336.html, podwyższyła się świadomość, ale schematy.... no niestety, czają się za rogiem.

Wizyta u psychologa bywa pokrzepiająca. Ale zawsze jest za krótka, ledwo zaczynam mówić, czas się kończy. Plus pieniędze za wysluchanie, komercja, zamiast szczerej woli pomocy (tak, wiem na tym polega praca). Nadmieniam też, że mam dobrego psychologa, z długim doświadczeniem i przekonującego. Najchętniej bym się z nim zaprzyjaźniła tongue wink

W żadym razie pewnie pójdę chociaz raz przed wyjazdem, żeby tak się napompować witaminami przed kolejnym półroczem na włoskiej ziemi

Posty [ 1 do 65 z 70 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Niekompetentna do budowania relacji

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024