Hej wszystkim
Postanowiłam napisać tutaj, bo jestem ciekawa jak Wy to oceńcie ze swojej perspektywy. Mój narzeczony szybko robi się zmęczony z racji wczesnego wstawania przed 6 do pracy i najpóźniej 22 idzie spać, bo już po prostu jest zmęczony. Jednakże sytuacja w weekendy wcale nie wygląda lepiej, nawet w swoją rocznicę po 22, blisko 23 zbieraliśmy się do siebie, bo już zmęczenie. Koleżanka opowiadała jak to ze swoim potrafią imprezować do 3 nad ranem, albo że jej narzeczony wrócił z jednej imprezy i dołączył do niej na kolejną ze znajomymi, stwierdzając że my zachowujemy się jak dziadki. Czasami niestety też tak się czuję, bo mogłabym jeszcze pobyć dłużej w towarzystwie, a mój chce już jechać bo jest zmulony... Nie wiem czy to normalne wszystko. Oczywiście na samym początku aż taki nie był ,jak nie mieszkaliśmy razem to potrafił ze mną na miasto iść i chodzić do północy, no ale wiadomo jak to bywa z początkami... Czy uważacie, że to takie zdziadzienie? Jest się czym martwić że potem będzie gorzej? Dodam że oboje mamy po 30 lat i nie mamy dzieci