hej dziewczyny, przychodzę do was z czymś, z czym ostatnio w ogóle nie potrafię sobie poradzić i liczę na jakąś pomoc. A mianowicie byłam w związku na odległość z chłopakiem moich marzeń. Dzieliło nas 300 km. Różnie się widywaliśmy. Raz to był tydzień, a czasem nawet dwa miesiące nie widywania się. Byliśmy ze sobą przez 7 miesięcy, oboje mamy 18 lat. Byliśmy ze sobą naprawdę bardzo szczęśliwi, oboje twierdziliśmy że zmieniliśmy swoje życie na lepsze będąc ze sobą i jak bardzo się kochamy i obiecywaliśmy sobie że to przetrwa jak najdłużej. No niestety nie. Miesiąc temu zadzwonił do mnie i powiedział że przeprasza, ale musimy zerwać. Co śmieszne, tydzień przed zerwaniem mieliśmy poważną rozmowę na temat tego, czy on dalej chce ze mną być. Dałam mu cały dzień na zastanowienie się i pod wieczór zadzwonił do mnie i powiedział że nie może ze mną zerwać bo bardzo by mu mnie brakowało. Byłam przeszczęśliwa że to jeszcze nie koniec i daliśmy sobie jeszcze jedną szansę. Jednak tydzień później to moje szczęście się skończyło. Przepraszał mnie ze łzami w oczach mówiąc że jestem najlepszym co go w życiu spotkało, że jestem jego ideałem i że to było najlepsze 7 miesięcy w jego życiu, ale on traci do mnie uczucie i męczy go to że mamy kontakt głównie telefonicznie i że chce się skupić na maturze i treningach i nie ma dla mnie czasu ale na zawsze zostanę w jego sercu. Jednak powiedział że dalej możemy utrzymywać przyjacielski kontakt jeśli mi przejdzie rozpacz po nim. Ja szczerze mówiąc nie chce zbytnio utrzymywać z nim takiego kontaktu bo przecież nie o to mi chodzi. Nie po to się tak staraliśmy o siebie żeby teraz być znajomymi. Kompletnie go nie rozumiem, skoro twierdzi o mnie te wszystkie rzeczy, to dlaczego stracił do mnie uczucie? Dlaczego tydzień przed zerwaniem dał nam szansę a potem się rozmyślił? Prosiłam go żeby sobie jeszcze wszystko przemyślał, ale niestety na marne. Od tego czasu nie mieliśmy kontaktu. Jednak jakieś dwa tygodnie później napisałam do niego zalana łzami że tyle dla niego zrobiłam, że niczego z tego nie rozumiem że on po tym wszystkim co przeszliśmy, on przestał mnie kochać. Obydwoje bardzo walczyliśmy o ten związek żeby przetrwał, wylaliśmy na siebie tyle łez bo nie chcieliśmy się rozstawać pomimo tych wszystkich trudności, nasi rodzice byli sceptycznie nastawieni do naszego związku, ale w końcu zdołaliśmy ich przekonać. Naprawdę byliśmy ze sobą bardzo szczęśliwi, nic nie wskazywało na to że to się wkrótce skończy. Wracając, napisałam do niego 2 tygodnie po zerwaniu, niestety wydaje mi się że przegięłam i go do siebie zraziłam. Zaczęłam go wyzywać i mówić mu że tak naprawdę nigdy mu na mnie nie zależało skoro po tym wszystkim on przestał mnie kochać i że to on zniszczył to wszystko. On powiedział jedynie że ma gdzieś te wszystkie obietnice i starania się o siebie, że mam do niego nie pisać, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi (gdzie według mnie to zdanie ma tylko sens kiedy para do siebie nie pasowała lub jedna drugą zdradziła a między nami było wszystko w jak najlepszym porządku) i że jestem psychiczna, po czym mnie zablokował. Moje serce rozpadło się po prostu na milion małych kawałeczków. Dlaczego on po tym wszystkim mnie tak potraktował? Może nie powinnam do niego pisać i mogłam dać mu czas, ale niestety czuje że zaprzepaściłam jakiekolwiek szanse na to żeby go odzyskać chociaż iskierka nadziei dalej we mnie jest. Ale naprawdę zachował się tak, jakby nigdy mu na mnie nie zależało. Nie poznaje go, byłam w ogromnym szoku i nie wierze że to jest ten sam człowiek w którym się zakochałam i który sprawiał że byłam przy nim najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Gdyby naprawdę mnie kochał, to nie męczyłby go ten ciągły kontakt przez telefon. Przecież pytając się mnie o związek liczył się z tym że tak właśnie będzie. Po prostu go nie rozumiem. Po co się tak o siebie staraliśmy skoro on i tak przestał mnie kochać? Dziewczyny, proszę pomóżcie mi. Co mam zrobić żeby go odzyskać? I nie mówcie proszę że nie jest mnie wart itp. bo naprawdę go kocham i nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu niż on. Oboje źle się zachowaliśmy pisząc do siebie w ten sposób, boje się że go do siebie zraziłam. Chciałam tylko o niego walczyć. Chciałam mu pokazać że trafił na dziewczynę o ogromnym sercu która nigdy by go nie skrzywdziła, która nie widzi w nim wad, czekałaby na niego tyle ile by tylko było trzeba, i która kocha go najbardziej na świecie. Chciałam go we wszystkim wspierać i być przy nim. Chciałam być dla niego odpoczynkiem od tego wszystkiego. W głębi serca wiem że taki nie jest. Na pewno jest jakiś sposób żebym go odzyskała. Proszę was o pomoc. Zrobię wszystko żeby go odzyskać, z waszą pomocą lub bez niej.
2 2021-04-11 06:19:54 Ostatnio edytowany przez BEKAśmiechu (2021-04-11 06:21:36)
hej dziewczyny, przychodzę do was z czymś, z czym ostatnio w ogóle nie potrafię sobie poradzić i liczę na jakąś pomoc. A mianowicie byłam w związku na odległość z chłopakiem moich marzeń. Dzieliło nas 300 km. Różnie się widywaliśmy. Raz to był tydzień, a czasem nawet dwa miesiące nie widywania się. Byliśmy ze sobą przez 7 miesięcy, oboje mamy 18 lat. Byliśmy ze sobą naprawdę bardzo szczęśliwi, oboje twierdziliśmy że zmieniliśmy swoje życie na lepsze będąc ze sobą i jak bardzo się kochamy i obiecywaliśmy sobie że to przetrwa jak najdłużej. No niestety nie. Miesiąc temu zadzwonił do mnie i powiedział że przeprasza, ale musimy zerwać. Co śmieszne, tydzień przed zerwaniem mieliśmy poważną rozmowę na temat tego, czy on dalej chce ze mną być. Dałam mu cały dzień na zastanowienie się i pod wieczór zadzwonił do mnie i powiedział że nie może ze mną zerwać bo bardzo by mu mnie brakowało. Byłam przeszczęśliwa że to jeszcze nie koniec i daliśmy sobie jeszcze jedną szansę. Jednak tydzień później to moje szczęście się skończyło. Przepraszał mnie ze łzami w oczach mówiąc że jestem najlepszym co go w życiu spotkało, że jestem jego ideałem i że to było najlepsze 7 miesięcy w jego życiu, ale on traci do mnie uczucie i męczy go to że mamy kontakt głównie telefonicznie i że chce się skupić na maturze i treningach i nie ma dla mnie czasu ale na zawsze zostanę w jego sercu. Jednak powiedział że dalej możemy utrzymywać przyjacielski kontakt jeśli mi przejdzie rozpacz po nim. Ja szczerze mówiąc nie chce zbytnio utrzymywać z nim takiego kontaktu bo przecież nie o to mi chodzi. Nie po to się tak staraliśmy o siebie żeby teraz być znajomymi. Kompletnie go nie rozumiem, skoro twierdzi o mnie te wszystkie rzeczy, to dlaczego stracił do mnie uczucie? Dlaczego tydzień przed zerwaniem dał nam szansę a potem się rozmyślił? Prosiłam go żeby sobie jeszcze wszystko przemyślał, ale niestety na marne. Od tego czasu nie mieliśmy kontaktu. Jednak jakieś dwa tygodnie później napisałam do niego zalana łzami że tyle dla niego zrobiłam, że niczego z tego nie rozumiem że on po tym wszystkim co przeszliśmy, on przestał mnie kochać. Obydwoje bardzo walczyliśmy o ten związek żeby przetrwał, wylaliśmy na siebie tyle łez bo nie chcieliśmy się rozstawać pomimo tych wszystkich trudności, nasi rodzice byli sceptycznie nastawieni do naszego związku, ale w końcu zdołaliśmy ich przekonać. Naprawdę byliśmy ze sobą bardzo szczęśliwi, nic nie wskazywało na to że to się wkrótce skończy. Wracając, napisałam do niego 2 tygodnie po zerwaniu, niestety wydaje mi się że przegięłam i go do siebie zraziłam. Zaczęłam go wyzywać i mówić mu że tak naprawdę nigdy mu na mnie nie zależało skoro po tym wszystkim on przestał mnie kochać i że to on zniszczył to wszystko. On powiedział jedynie że ma gdzieś te wszystkie obietnice i starania się o siebie, że mam do niego nie pisać, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi (gdzie według mnie to zdanie ma tylko sens kiedy para do siebie nie pasowała lub jedna drugą zdradziła a między nami było wszystko w jak najlepszym porządku) i że jestem psychiczna, po czym mnie zablokował. Moje serce rozpadło się po prostu na milion małych kawałeczków. Dlaczego on po tym wszystkim mnie tak potraktował? Może nie powinnam do niego pisać i mogłam dać mu czas, ale niestety czuje że zaprzepaściłam jakiekolwiek szanse na to żeby go odzyskać chociaż iskierka nadziei dalej we mnie jest. Ale naprawdę zachował się tak, jakby nigdy mu na mnie nie zależało. Nie poznaje go, byłam w ogromnym szoku i nie wierze że to jest ten sam człowiek w którym się zakochałam i który sprawiał że byłam przy nim najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Gdyby naprawdę mnie kochał, to nie męczyłby go ten ciągły kontakt przez telefon. Przecież pytając się mnie o związek liczył się z tym że tak właśnie będzie. Po prostu go nie rozumiem. Po co się tak o siebie staraliśmy skoro on i tak przestał mnie kochać? Dziewczyny, proszę pomóżcie mi. Co mam zrobić żeby go odzyskać? I nie mówcie proszę że nie jest mnie wart itp. bo naprawdę go kocham i nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu niż on. Oboje źle się zachowaliśmy pisząc do siebie w ten sposób, boje się że go do siebie zraziłam. Chciałam tylko o niego walczyć. Chciałam mu pokazać że trafił na dziewczynę o ogromnym sercu która nigdy by go nie skrzywdziła, która nie widzi w nim wad, czekałaby na niego tyle ile by tylko było trzeba, i która kocha go najbardziej na świecie. Chciałam go we wszystkim wspierać i być przy nim. Chciałam być dla niego odpoczynkiem od tego wszystkiego. W głębi serca wiem że taki nie jest. Na pewno jest jakiś sposób żebym go odzyskała. Proszę was o pomoc. Zrobię wszystko żeby go odzyskać, z waszą pomocą lub bez niej.
A jaki masz plan? Facet powiedział ci, że nie chce z tobą być, że jesteś psychiczna i zablokował cię. Szczerze - jaki jest sens cokolwiek robić w takiej sytuacji, tym bardziej, że mieszka 300km od ciebie??? Nie napiszę ci, że nie jest ciebie wart, bo w tym momencie nie masz za grosz szacunku do siebie, gdzie tu twoja "wartość". Oczywiście masz 18 lat, dlatego nie ma co się dziwić, że targają tobą takie emocje i za wszelką cenę chciałabyś odzyskać tego "wspaniałego" mężczyznę. Wczoraj sobota, więc pewnie zaliczał drugą bazę (albo i więcej) z jakąś nową pannicą, więc blokada jak najbardziej wskazana. Ciesz się (serio!) - niektórzy dostają taką nauczkę dopiero w wieku 30-paru lat, a ty już masz to za sobą. Pytanie jakie wnioski wyciągniesz z tej lekcji...
I naprawdę uważasz, że to, ile dla niego zrobilaś, powinno być odpowiednią motywacją do tkwienia w związku, w którym on być nie chce?
Facet powiedział, że Cię nie kocha, a Ty na silę chcesz go przy sobie przytrzymać. Chciałabyś buć w związku z kimś, kto Cię nie kocha?
Związki na odległość działają wtedy, kiedy w miarę szybko jest opcja zlikwidowania odległości. U Was tej opcji by nie było pewnie przynajmniej jeszcze przez rok, do czasu studiow. Ten związek tak naprawdę był bardzo ciężki do utrzymania od samego początku.
Co możesz zrobić? Dać mu spokój, nie pisać, nie dzwonić i powoli starać sięn zapomnieć.
Niestety, ale wasza relacja jest zakończona i nic tego nie zmieni. Im szybciej to zrozumiesz tym lepiej dla Ciebie. Swoim obecnym zachowaniem jedynie pogarszasz już i tak złą sytuację. Każdy z nas przeżył w życiu zawód miłosny. Zapewniam Cię, że zdecydowanie lepiej go przeżyć wcześniej niż później. Jesteś młoda, masz całe życie przed sobą i na pewno jeszcze wiele relacji z mężczyznami przed Tobą. Związki na odległość w praktycznym życiu raczej się nie sprawdzają zwłaszcza w przypadku młodych osób. Na początku jest wielka miłość, a później niestety życie i problemy praktyczne. Brak bliskości prędzej czy później daje o sobie znać. Moim zdaniem chłopak nie jest tutaj niczemu winien. Uczciwie powiedział Ci jak sprawa wygląda z jego perspektywy. Niestety swoje musisz odcierpieć. Nie ma na to rady. Poza tym wydaje mi się, że chyba trochę idealizujesz to uczucie. Sądząc po tym, że to dość krótki okres związku to pewnie widzieliście się na żywo kilkanaście razy.
Czasami ludzie chyba gadają między sobą w różnych językach i nie są w stanie zrozumieć drugiego. Jedno mówi wyraźnie, że nie chce kontaktu i nie kocha, odcina się i blokuje gdzie się da a drugie odczytuje to, jako szansę na odzyskanie swojej "miłośći"...No cóż, można się tak długo "dogadywać"...