Ostatnio udalo mi sie spotkac faceta, ktory spelnial moje oczekiwania i przy ktorym poczulam sie szczesliwa. Rzadko kiedy jestem do kogos tak mocno przekonana. To zasadniczo drugi taki mezczyzna w moim zyciu. Moj ojciec czesto mnie pouczal i byl apodyktyczny, czesto sie przez to spieralismy, bo tez mam dominujacy charakter. Wedlug jakiejs klasyfikacji psychologicznej jestem meska kobieta. Lubie rywalizacje, prace pelna wyzwan. W facetach szukam raczej cech, ktorych sama nie posiadam. Delikatnosci, czulosci, zrozumienia. Poza tym zalezy mi na tym, aby nie narzucal mi swojego zdania, nie podwazal moich decyzji. Nie czuje potrzeby, by nim rzadzic, chcialabym tylko, abysmy nawzajem dawali sobie wolnosc wyboru, szanowali swoje zdanie. Ten pod tym wzgledem idealnie wpisywal sie w moj gust. Nie czul potrzeby, aby mnie pouczac, dyrygowac mna. Poza tym potrafil mnie zaciekawic tym, co mowil. Byl czuly, delikatny i bardzo mnie krecil. Wszystko dobrze sie miedzy nami ukladalo. Seks z nim byl bardzo przyjemny, czulam sie przy nim bezpiecznie, byl czuly, delikatny i to mi pasowalo. Jednak pewnego wieczoru doszlo do krzywej akcji. Poczatkowo wszystko bylo okej, ale nagle podczas seksu zapytal o moja ulubiona pozycje. Pytanie bylo normalne, normalnie mu tez odpowiedzialam, ze lubie na pieska. On to chyba zle zinterpretowal, bo zaczal dopytywac, czy lubie na ostro, zaprzeczylam, bo chodzilo mi raczej o to, ze w tej pozycji latwiej mi sie rozluznic. On chyba jednak w to nie uwierzyl, bo byl duzo ostrzejszy niz zazwyczaj. Choc mnie nie uderzyl, ani nie podduszal, to bardzo mnie rozsierdzil ciagnieciem za wlosy oraz tym, ze byl taki gwaltowny. Podejrzewam, ze po czesci chodzilo mu tez o moje spotkanie z kolega, bo bardzo mocno o nie wypytywal, gdy szlismy do jego mieszkania.
Poczatkowo czulam sie dziwnie, musialam to sobie uporzadkowac w glowie. Potem sobie uswiadomilam, ze po raz pierwszy sie go wystraszylam. Balam sie, ze nastepnym razem moze mnie pobic. Gdy sie odezwal i wyczulam, ze bedzie chcial sie spotkac, specjalnie odpisalam w stylu - jestem dzis taka zalatana, mam kilka spotkan, aby sobie darowal. Wtedy zadzialalo. Potem odezwal sie znowu, powiedzialam, ze nie mam ochoty na spotkanie przez okres, zapytal sie, kiedy mi sie konczy, to odpowiedzialam, ze nie wiem. Potem to ponawial, najpierw odpowiedzialam, ze nie mam ochoty, jak dopytywal dlaczego, to odpowiedzialam, ze po prostu nie mam. Potem codziennie wypisywal, chcial sie zdzwonic, to mu odpisywalam, ze nie moge rozmawiac, bo widze sie z przyjaciolka. Po ktoryms tego typu SMS-ie, zapytal dlaczego znowu sie umowilysmy. To mu odpowiedzialam, ze nie bedzie mi rozkazywal, co mam robic. W koncu zapadla chwila milczenia, jednak potem on zapytal, co u mnie, to mu odpisalam zdawkowo, ze okej. Potem minelo troche czasu i zapytal, czy kogos mam, odpisalam wymijajaco. Na drugi dzien chcial sie spotkac, to mu wreszcie napisalam prawde, ze sie go boje. Ostatnim razem wydal mi sie agresywny i przez to obawiam sie, ze moze chciec mnie pobic, ze ma nade mna duza przewage fizyczna i w razie czego jestem bez szans. Poza tym tak mnie zaskoczyl swoim zachowaniem, ze przestalam mu ufac, boje sie, ze nastepnym razem moze zrobic cos glupiego i na przyklad zmusic mnie do seksu bez prezerwatywy, a ja nie chce sie niczym zarazic. On na to wszystko odpisal - okej, moge zrobic badania, zebys sie uspokoila. Odpisalam mu na to, ze to rozwiazuje tylko jeden problem, a ja mu nadal nie bede ufala, bo moze byc wobec mnie agresywny. Bardzo mnie zawiodl ostatnim razem.
Ostatnio jednak doszlam do wniosku, ze moze przegielam z ocena. Rozmawialam z jego siostra, mimo klotni z nim, wciaz sie widuje z jego siostra, bo pomagam jej w nauce do matury. Zapytala sie mnie wprost, dlaczego boje sie przemocy. Powiedzialam jej prawde, ze jak chodzilam do podstawowki, to gdy wracalam ze szkoly dopadl mnie jakis nacpany koles, chcial mi zrobic krzywde. Niewiele brakowalo, aby mu sie udalo. Mialam jednak szczescie, ze moj tato wracal wczesniej z pracy inna droga niz zazwyczaj i zobaczyl mnie, jak szarpie sie z jakims kolesiem. Udalo mu sie mnie wyrwac, potem zglosilismy sprawe policji. Jednak od tamtej pory jestem nieufna wobec facetow. Przy kobietach czuje sie mega swobodnie. Facetowi musze zaufac. Mam kilku dobrych kolegow, ktorzy zapracowali na moje zaufanie i przyjaciela geja, przy ktorym czuje sie bezpiecznie. Bardzo tez lubie towarzystwo mojego szefa, jego szwagra, moich kuzynow i wujka. Ale gdy w kolejce w sklepie staje za mna facet i stoi zbyt blisko, czuje, ze narusza moja strefe komfortu.