Witam, jestem Robert, mam partnerkę, ma dwójkę dzieci w wieku lat 20 i 15, to córki, pani jest rozwiedziona, zarabia dobrze, utrzymuje córki, siebie, dom, ja jestem partnerem, ale często nie wiem do końca jak postępować wzg dzieci. Naprawdę, bo wiem, że pani jest najważniejsza i zawsze bym ją bronił ,ale czy przed dziećmi warto, narażając się na konflikt?
Tydzień temu siedziałem z panią ową, byliśmy po zbieraniu grzybów, wypiliśmy po dwa piwa, ona poprosiła córkę 20 letnią, by poszła po cztery piwa, po ocet, po herbatę i parę zakupów, na co poszła, ale najpierw powiedziała jej, że jest patol itp... a dodam, że owa córka sama pracując w klubie, pije często i nie płaci za nic w domu, bo ma studia, ale nowe bo po roku rzuciła wcześniejsze i to mnie zabolało, nie chcę psuć relacji ale czy tak być powinno? Mama zarabia sporo kasy, dwa razy tyle ile córka, ale owa córka troszkę kasy zarobiła i myśli, że nie wiadomo co już ma, a to mama ma mieszkanie własne i pomoże w przyszłości a nie owa córka mamie....
jak to rozumiem, jak być po stronie kobiety którą szanuję, jak dziecko jej nie szanuję, czy to można zmienić?
1 2020-09-18 16:45:59 Ostatnio edytowany przez marekra (2020-09-18 16:46:57)
Chcesz być rycerzem na białym koniu, który uratuje partnerkę, przed córką, która przez 20 lat tak wychowała ją, że jej nie szanuje? To Ci się nie uda... Dlaczego? Bo zaatakujesz córkę, a matka zacznie jej bronić. Zatem będziesz walczył z nimi obiema.
Wniosek? Nie wciskaj swojego nosa pomiędzy matkę i córkę! Obyś to zrozumiał zanim pokłócisz się z partnerką.
Jak partnerka bedzie oczekiwać, abyś jej bronił przed córką, to jesteś zagrożony...
To ich relacja, obie są dorosłe, nie masz nic do gadania - w skrócie. Ta 15-letnia też już czas wielkich wpływów rodziców minął, już raczej twoja partnerka będzie zbierać żniwo wychowania niż wychowywać.
Jedyne co możesz mówić, to moim zdaniem o swoich uczuciach. Że niezręcznie się czujesz, jak przy Tobie się kłócą, że nie życzysz sobie w swojej obecności takich tekstów. Szacunek tu nie ma nic do rzeczy - jeśli ta pani ma zgodę na takie zachoanie to jej sprawa, a jeżeli nie ma zgody na takie zachowanie - to ona powinna reagować.
Od siebie dodam, że to nie twoja sprawa czy córka za coś płaci czy wydaje swoją kasę na balety i czy rzuciła studia. To sprawa jej i jej rodziców. Jeśli maja chęć i środki żeby ją utrzymywać to mają prawo. Po 2 wstyd mi by było prosić właściwie obcą osobę żeby szła kupić dla mnie piwo. Chcesz się napić idź i sobie kup. Po 3 kim ty właściwie dla nich jesteś? Kochankiem matki? Mieszkacie razem? Gdyby mnie jakiś dochodzący na piwko kochaś pouczył chyba parsknęłabym mu w twarz szyderczym śmiechem, a przy okazji kazała samemu iść po piwsko.
ona poprosiła córkę 20 letnią, by poszła po cztery piwa, po ocet, po herbatę i parę zakupów, na co poszła, ale najpierw powiedziała jej, że jest patol itp... a dodam, że owa córka sama pracując w klubie, pije często i nie płaci za nic w domu, bo ma studia, ale nowe bo po roku rzuciła wcześniejsze i to mnie zabolało
Ale co Cię zabolało, bo piszesz dosyć niejasno - to że pracuje w klubie, że pije i za nic w domu nie płaci, że rzuciła studia czy że nie szanuje matki?
Po pierwsze na szacunek trzeba sobie zasłużyć, więc raczej zastanowiłabym się z czego wynika jego brak. Sam fakt, że pani zarabia i utrzymuje całą rodzinę oraz dom, to zdecydowanie za mało, aby w oczach dzieci mieć autorytet. Po drugie za późno już na wychowywanie dwudziestoletniej dziewczyny, zresztą piętnastolatki także, a intuicja mi podpowiada, że tam coś mocno nie chciało działać. Po trzecie bardzo niejasny jest dla mnie Wasz układ, a raczej Twoja w nim osoba, bo wydajesz się rościć sobie prawo do czegoś, co leży poza Twoimi wpływami.
Swoją drogą jeśli pani w jeden wieczór wypija cztery piwa, to trochę nie dziwi mnie reakcja córki, tym bardziej, że została po te piwa oddelegowana. Ciebie to nie niepokoi? Bo może określenie "patola" nie wzięło się z niczego?
Jak długo się znacie? Ile wiesz o tej kobiecie?
Na Twoim miejscu bym się nie wtrącała w relacje na linii córki-matka. A po alkohol, na przyszłość, idź sobie sam.