Moj facet ma 12 letniego syna, ktory mieszka 1000km od niego. Widzą się 3 razy w roku. Kocha go, utrzymuje kontakt itd. Jest ok. Ja znowu mieszkam z 6 letnim synem. Ktory ojca nie pamieta. I nie utrzymuje z nami kontaktu. Ostatnio moj facet powiedzial mi, ze bedzie mi pomagał w obowiązkach, itd ze lubi i akceptuje mojego syna. Ale nigdy go nie bedzie kochal. I wolalby zeby on sie do niego nie przytulal, bo on czuje sie niezrecznie. I nie chce zeby jego syn czul sie zle i był zazdrosny. Moj syn przytula sie do większości mezczyzn ktorych znamy. Dziadek, wujek, bliski sasiad itd. I ja nie wiem co mam o tym myśleć. Kocham mojego faceta bardzo. Z synem rozmawialam, tlumaczylam ze to nie jest jego ojciec itd. Jak dzwoni jego syn i słyszy mnie czy moje dziecko, po zakończeniu rozmowy slysze. Ojej moj biedny synek, jest smutny. To co ja mam siedziec cicho z moim synem i sie nie odzywać bo tamten jest smutny.? I sie uzalac nad kazdego losem?
Nie wyobrazam sobie sytuacji, ze mieszkamy razem. Oni sie do siebie przytulają a my co? bo nie rozumiem. Jak zachować sie w takiej sytuacji. Czy to ja jestem zła? Kolejna sytuacja, jemy razem obiad we 4. Moj syn dostaje histerii. Nie umiem sobie z tym poradzić. Moj facet mowi, zrob cos a nie pozwalasz na takie zachowanie. A jak mu pozwolę to on zrobi porządek. Po czym tak bylo. Uniósł glos, walnął w stol byl spokoj. Moje dziecko siedzi obok mnie placze. Nie mogłam go przytulic w tamtym momencie bo pomyslalam, że będzie to wyglądało ze jestem przeciwko mojemu facetowi. W tym momencie jego syn, zaczyna sie do niego przytulac. Mowi tatus kocham cie bardzo, a kupisz mi to, a tamto. Tak synek kupie, tez cie kocham. I siedza przytuleni. Czulam sie strasznie. Bo moj syn w takim momencie jest przegrany. I oczywiście klotnia, ze faworyzyje dzieci. Itd. Ze ja mu nie bede zabraniac przytulac własnego syna itd. Kolejna sytuacja swieta. Dowiaduje się, że po Wigilii moj facet jedzie po swoje dziecko. Czyli 12h w 1 stronę, 12h w drugą. Bez jakiejkolwiek rozmowy ze mna. Czyli wychodzi na to, ze swieta zostaje sama. Mowi do mnie, ze on tez chce byc w swieta z synem...rozumiem. Staram się postawić w jego sytuacji. Ale mam wrażenie, że ja się w tej relacji wogole nie liczę jesli chodzi o jego syna. Nie mam prawa mu np zwrócić uwagi, ze o 22 jest cisza nocna. Bo on ma wakacje...nie radze sobie z tym. Każda próba rozmowy i dojścia do porozumienia jakiegokolwiek kończy się klotnia. Ignorowaniem mnie. I pokazywaniem mi dosadnym, ze jego syn jest swiety i ja nie mam prawa nic mówić..
Pytasz o to, jak się zachować w opisanej jednej, drugiej, trzeciej sytuacji.
Nijak. Pożegnać pana jak najszybciej.
Nie brzmi to zbyt ciekawie. Wygląda na to, że ten twój facet nie potrafi sobie poradzić z poczuciem winy wobec swojego dziecka - że go zostawił, że mieszkają daleko, że on się nie poświęcił i nie mieszka blisko czy jaki tam ma inny powód. Dlatego wynajduje sposoby, żeby swoje poczucie winy ograniczyć - odrzucając Twojego syna (żeby nie miał lepiej niż jego syn). Próbuje poradzić sobie ze SWOIM poczuciem nielojalności, zachować jakąś sprawiedliwość. Ale to i tak nie zadziała, to po pierwsze. A po drugie, robi krzywdę twojemu synowi ciągłym odrzuceniem. Samo powiedzienie "nigdy go nie będzie kochał" jest bardziej magicznym zaklęciem, które ma uratować "wyjątkowość" relacji z jego biologicznym dzieckiem niż realnym przewidywaniem przyszłości.
Jeśli ktokolwiek ma powiedzieć Twojemu dziecku, że Twój partner nie chce przytulania, to musi to zrobić on. Nie stawaj się mediatorką w ich relacji - zwłaszcza w takim temacie, który dotyczy tylko i wyłącznie ich. Niech on wyjaśnia.
To, że jego syn jest smutny, samotny, zazdrosny, pokrzywdzony, to nie jest Twoja wina i nie powinno to w żaden sposób obciążać Ciebie ani Twojego syna. To jest osobisty problem Twojego partnera i to on jest jedyną osobą, która ma coś z tym wspólnego. Żadnych ustępstw, udawania, że Was nie ma w domu, unikania spotkań. To są pierwsze kroki do życia w zakłamaniu.
Nie udawaj. Chcesz przytulać dziecko? Przytulaj. Poczucie bezpieczeństwa Twojego dziecka jest ważniejsze niż jakieś wyimaginowane bycie "za" czy "przeciw" komuś. Wasze relacje są rozłączne, nie jesteście małżeństwem, on nie jest ojcem, nawet nie chce przyjąć, że kiedyś mógłby go pokochać. Dajesz temu facetowi dużo praw i żadnych obowiązków.
Są jeszcze inne kwestie... że nie masz swojego zdania, albo jego jest ważniejsze, on Cię nie szanuje. Sprawdź czy nie pozwalasz mu na zbyt wiele tylko po to, żeby nie zostać sama.
Pomyśl też o tym, jaki wpływ na relacje Twojego syna z mężczyznami będzie miało przebywanie z tym facetem. Czy to jest dobry wzór? Nie rozumiem tego "nie przytulania" - jeśli w ogóle nie lubi się przytulać, to spoko, są tacy ludzie. Ale jeśli chodzi tylko o to, że on uważa, że nie powinien, bo jego synowi będzie smutno... to jest to nie fair.
Podsumowanie napisałaś sama, więc co tu więcej mówić. Albo ogarniasz jaką chcesz mieć z nim relacje, mówisz o potrzebach i granicach, i dbasz o to, żeby on dobrze wiedział, co jest dla Ciebie w porządku a co nie, albo... siedzisz "pod pantoflem", a on dyktuje Ci jak ma wyglądać Twoje życie rodzinne (w którym on nie chce brać udziału).
4 2020-09-18 21:16:41 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-18 21:18:02)
Powinnaś pogadać z partnerem otwarcie. Prawdopodobnie on na wyrzuty sumienia że tak rzadko widuje syna i gdyby zbliżył się do Twojego to tak jakby to zdradził.
Ale to u niego w głowie, a Twój synek potrzebuję akceptacji również wujka, który na stałe jest w jego życiu. Niech więc sobie to poukładać i znajdzie miejsce w sercu.
Nie mam małych dzieci, ale nie wyobrażam sobie życia z kimś, kto by nie potrafił zaakceptować dziecka, bo mu się jakoś kojarzy z jego rozbitą rodziną.
O widzę że Monoceros podobnie pisała.
5 2020-09-19 00:08:26 Ostatnio edytowany przez Bullinka (2020-09-19 00:09:47)
hmmm...powiem tak...
Wiedzieliscie, ze macie swoje dzieci..
Problemow jest kilka:
-Ty MUSISZ akceptowac jego syna w 250% a on twojego tak gdzies ok 75%.
-On nie chce okazywac twojemu dziecku czulosci, ale ty pozwalasz by "robil porzadek" z twoim synem.
-On swojego syna bedzie tulil, aby mu przykro nie bylo a twojego nie bedzie tulil ani kochal i ma gdzies, ze dzieciak bedzie cierpial.
-Twoj syn ma byc grzeczny itd bo on mu karze, ale tobie jego synowi nie wolno zwrocic uwagi, ze jest cisza nocna.
-Ciebie karze za byle co a ty go kochasz baaardzo mocno...
Teraz podsumowanie...
Ten zwiazek jest dla tego pana bardzo wygodny. Robi, razem ze swoim synem co, jak, gdzie i kiedy chce. Nie rozmawia z Toba o powaznych sprawach, niczego nie ustala itd itp.
Ten zwiazek dla ciebie to milosc jak twierdzisz...a ja proponuje przeczytac jeszcze raz wyodrebione przeze mnie punkty z twojego wpisu...
Jesli tak ma wygladac milosc, zwiazek i twoja przyszlosc z tymze osobnikiem to...zwyczajnie wspolczuje...
Barbara, Monoceros napisała świetny post, pod którym się podpisuję. Przeczytaj go nawet kilka razy.
Chciałabym dodać tylko, że bardzo mnie poruszył ten opis sytuacji przy stole, gdzie Ty, aby być lojalną wobec partnera, to zdradziłaś własne dziecko. Masz tego świadomość, ale winą za swoje działanie obarczyłaś swojego partnera, że niby wszystko byłoby ok, gdyby on też opuścił wówczas swoje dziecko i nie przytulił syna. Przyglądnij się sobie, bo robisz z siebie ofiarę sytuacji, które współtworzysz.
Jeszcze odnośnie ignorowania Ciebie i Twoich uwag przez partnera, jego fochów, to zdaj sobie sprawę, że to jest jego sposób na osiąganie jego celów, czyli de facto manipulacja z jego strony. Wiedz, że to nie jest nic innego jak bierna agresja skierowana przeciwko Tobie i jak będziesz się z tym obchodzić jak z jajkiem, unikać, czy bagatelizować, to będzie Cię to wyniszczać nie mniej niż otwarta i bezpośrednia agresja.
Z jednej strony mogę próbować zrozumieć Twojego partnera, że nie chce przyjąć do siebie Twojego syna. Poczucie, że dziecko "nie jest moje" potrafi u niektórych mężczyzn urosnąć do rangi jakiegoś unoszenia się honorem. Swoje zaś pieści, chucha i dmucha, bo traktuje jako dzieło swojego życia. Zgodzę się z Monoceros, że ma poczucie winy wobec swojego syna, że nie jest dla niego w pełni ojcem tzn. obecnym w jego życiu cały czas. Dlatego rekompensuje sobie długie chwile nieobecności traktowaniem go jak kruchą porcelanę i będzie spełniał wszystkie jego zachcianki.
Z drugiej strony jeśli już decyduje się na związek z kobietą z dzieckiem, to musi przyjąć ją z "bagażem". W sytuacjach konfliktowych wychodzi zupełny brak empatii z jego strony, nie dba o uczucia Twoje i syna. To nie wróży niczego dobrego na przyszłość. Albo zdejmie klapki z oczu i w końcu ujrzy, że takim zachowaniem robi Wam krzywdę, albo Ty nie wytrzymasz i wybuchniesz.
Twoje opisy jako żywo przypominają mi sceny z podwórka, gdzie rodzice walczą z innymi rodzicami o swoje dzieci. Nagminnie spotykam się z sytuacjami, że czyjś dzieciak robi krzywdę innemu. Rodzice zaś bronią swojego, pomimo że wiedzą doskonale, że samo zaczęło. Krótka reprymenda, ale nie ma w nich poczucia wychowania, że powinno przeprosić, bo zrobiło krzywdę. Jakaś znieczulica panuje. Widzę trochę analogii u Twojego partnera. Twój syn może mieć zaburzony obraz ojca, "ojcowskiej ręki" i sam może stać się mało empatycznym mężczyzną. Nie żałuj synowi przytulania i uczucia nawet w obecności partnera i jego syna.
Majlel, teraz to urosleś w moich oczach
Niektórzy ludzie, i kobiety i mężczyźni autorko nie nadają się do bycia macochami czy ojczymami, właśnie przez brak empatii.
Zawsze mnie to zdziwiło, jak ktoś sam będąc rodzicem , może nie mieć wyczucia do cudzych dzieci..
Autorko, nie wytrzymałabym czegoś takiego. Naprawdę siądź na spokojnie i jeszcze raz tak, jakbyś patrzyła na rzecz całkiem boku przemysl czy naprawdę chciałabyś związać się z takim człowiekiem.
Na ten moment i tak dobrze, że nie mieszkasz z nim na co dzień, bo może nie skrzywił Ci jeszcze dziecka w sposób trwały i dotkliwy. Jeśli jednak facet ten wprowadzi się do Ciebie na stałe albo Ty pójdziesz razem z synkiem do tego człowieka, to sorry, ale już współczuję Twojemu dziecku. Ty zresztą też nie wytrzymasz czegoś takiego.
Zrobiłaś swojemu dziecku ogromną krzywdę, zdradziłaś go i nie dziw się jak nigdy już Ci nie zaufa. Nie rozumiem jak można wybrać faceta i do tego takiego palanta, a nie swoje dziecko.
11 2020-09-19 16:31:59 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-19 16:34:04)
Zrobiłaś swojemu dziecku ogromną krzywdę, zdradziłaś go i nie dziw się jak nigdy już Ci nie zaufa. Nie rozumiem jak można wybrać faceta i do tego takiego palanta, a nie swoje dziecko.
Oj, Nirvanka są takie kobiety, które zgodzą się na różnej maści przemoc w stosunku do swojego dziecka i jakby tego było mało, to kryją swojego mena, a nawet krzywdzą swoje dziecko razem z oblubieńcem.
To oczywiście w czystej postaci patologia i nie dotyczy to tylko rodzin pijackich, ludzi bez wykształcenia, lecz także tych tzw dobrych domów.
Myślę jednak, że autorka reprezentuje troszkę inny poziom, chociaż ja pogonilabym gościa po pierwszym jego występie poniżającym i upokarzającym moje dziecko. Zasadxilabym takiego kopa, że facet w locie zdechlby z głodu.
Tu, jak widać, facet ten ciągle ma fory u autorki wątku.
A na koniec wyjdzie, że wszystkiemu winne jest dziecko. Okropne.
Oj, Nirvanka są takie kobiety, które zgodzą się na różnej maści przemoc w stosunku do swojego dziecka i jakby tego było mało, to kryją swojego mena, a nawet krzywdzą swoje dziecko razem z oblubieńcem.
To oczywiście w czystej postaci patologia i nie dotyczy to tylko rodzin pijackich, ludzi bez wykształcenia, lecz także tych tzw dobrych domów.
Myślę jednak, że autorka reprezentuje troszkę inny poziom, chociaż ja pogonilabym gościa po pierwszym jego występie poniżającym i upokarzającym moje dziecko. Zasadxilabym takiego kopa, że facet w locie zdechlby z głodu.
Tu, jak widać, facet ten ciągle ma fory u autorki wątku.
A na koniec wyjdzie, że wszystkiemu winne jest dziecko. Okropne.
Wiem, pracowałam z rodzinami patologicznymi. Miałam taką jedną kobitkę, 4 dzieci o dziwo z jednym facetem (kuratorka podejrzewała, że z gwałtów) . Oboje po wyrokach, najmłodsze dziecko pół roku, najstarsze 6 lat. Zanim się do mnie wprowadzili (w mój rejon) on ją bił, bardzo. Ale nie zgłaszała tego, dopiero jak popchnął najstarsze dziecko, które prawdopodobnie broniło matki, wezwała policję, założyli nk, a jego zgarnęli i odwiesili mu poprzednie wyroki. W sumie miał przesiedzieć ok 2 lata. Akurat było 500+więc wynajęła mieszkanie (wcześniej nie mieli nawet wody i prądu) i zaczęła jakoś normalnie żyć z tymi dziećmi. Więc nawet taka stłamszona kobieta potrafiła się postawić jak skrzywdzono jej dziecko.
Moj facet ma 12 letniego syna, ktory mieszka 1000km od niego. Widzą się 3 razy w roku. Kocha go, utrzymuje kontakt itd. Jest ok. Ja znowu mieszkam z 6 letnim synem. Ktory ojca nie pamieta. I nie utrzymuje z nami kontaktu. Ostatnio moj facet powiedzial mi, ze bedzie mi pomagał w obowiązkach, itd ze lubi i akceptuje mojego syna. Ale nigdy go nie bedzie kochal. I wolalby zeby on sie do niego nie przytulal, bo on czuje sie niezrecznie. I nie chce zeby jego syn czul sie zle i był zazdrosny. Moj syn przytula sie do większości mezczyzn ktorych znamy. Dziadek, wujek, bliski sasiad itd. I ja nie wiem co mam o tym myśleć. Kocham mojego faceta bardzo. Z synem rozmawialam, tlumaczylam ze to nie jest jego ojciec itd. Jak dzwoni jego syn i słyszy mnie czy moje dziecko, po zakończeniu rozmowy slysze. Ojej moj biedny synek, jest smutny. To co ja mam siedziec cicho z moim synem i sie nie odzywać bo tamten jest smutny.? I sie uzalac nad kazdego losem?
Nie wyobrazam sobie sytuacji, ze mieszkamy razem. Oni sie do siebie przytulają a my co? bo nie rozumiem. Jak zachować sie w takiej sytuacji. Czy to ja jestem zła? Kolejna sytuacja, jemy razem obiad we 4. Moj syn dostaje historii. Nie umiem sobie z tym poradzić. Moj facet mowi, zrob cos a nie pozwalasz na takie zachowanie. A jak mu pozwolę to on zrobi porządek. Po czym tak bylo. Uniósł glos, walnął w stol byl spokoj. Moje dziecko siedzi obok mnie placze. Nie mogłam go przytulic w tamtym momencie bo pomyslalam, że będzie to wyglądało ze jestem przeciwko mojemu facetowi. W tym momencie jego syn, zaczyna sie do niego przytulac. Mowi tatus kocham cie bardzo, a kupisz mi to, a tamto. Tak synek kupie, tez cie kocham. I siedza przytuleni. Czulam sie strasznie. Bo moj syn w takim momencie jest przegrany. I oczywiście klotnia, ze faworyzyje dzieci. Itd. Ze ja mu nie bede zabraniac przytulac własnego syna itd. Kolejna sytuacja swieta. Dowiaduje się, że po Wigilii moj facet jedzie po swoje dziecko. Czyli 12h w 1 stronę, 12h w drugą. Bez jakiejkolwiek rozmowy ze mna. Czyli wychodzi na to, ze swieta zostaje sama. Mowi do mnie, ze on tez chce byc w swieta z synem...rozumiem. Staram się postawić w jego sytuacji. Ale mam wrażenie, że ja się w tej relacji wogole nie liczę jesli chodzi o jego syna. Nie mam prawa mu np zwrócić uwagi, ze o 22 jest cisza nocna. Bo on ma wakacje...nie radze sobie z tym. Każda próba rozmowy i dojścia do porozumienia jakiegokolwiek kończy się klotnia. Ignorowaniem mnie. I pokazywaniem mi dosadnym, ze jego syn jest swiety i ja nie mam prawa nic mówić..
Od czternastu lat żyję z mężczyzną, który ma córkę w wieku mojego syna. Poznaliśmy się gdy dzieci miały po 8 lat. Po dwóch latach przeprowadził się do mojej miejscowości (90 km) i tak pomału zaczęła się gehenna. Ja starałam się nie wyróżniać dzieci na ile to możliwe, córka partnera spędzała z nami wszystkie weekendy, święta, wakacje. Początkowo jakoś to funkcjonowało, później niestety dzieci stały się przedmiotem konfliktów. Partner pozwalał córce na wszystko, a mój syn wiecznie mu przeszkadzał. Doszło do tego, że podzieliliśmy się dziećmi i przestaliśmy spędzać wspólny czas. Czułam się paskudnie w tej sytuacji. Nie chcę się rozwodzić o problemach, które nas dotykały w tamtym okresie, bo nie był to dobry czas. Święta, weekendy spędzane samotnie i wiele innych sytuacji. Dzisiaj dzieci są dorosłe, studiują, żyją własnym życiem. Mamy z nimi dobry kontakt. To tylko taki króciutki opis naszego 14 letniego życia, ale chcę Ci powiedzieć jedno NIGDY WIĘCEJ nie weszłabym w taki układ. Wolałabym sama wychować syna i dopiero z kimś się związać. Twój partner nie rozumie, że wiążąc się z Tobą związał się z Twoim synem i to jego obowiązek aby zatroszczyć się także o niego. Jeśli nie powiesz mu tego wprost i nie postawisz granic, to tylko będzie się pogłębiać. Nie skazuj się na to, że będziesz musiała wybierać między synem, a partnerem.
14 2020-09-19 21:40:13 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-09-19 22:18:22)
Ty jesteś jedyną osobą na świecie, która może sprawić, że twój syn będzie szczęśliwy i bezpieczny.
(...) Nie skazuj się na to, że będziesz musiała wybierać między synem, a partnerem.
Już to zrobiła, już wybrała. I o swym wyborze, także jego przyczynach, napisała.
(...) Kolejna sytuacja, jemy razem obiad we 4. Moj syn dostaje histerii. Nie umiem sobie z tym poradzić. Moj facet mowi, zrob cos a nie pozwalasz na takie zachowanie. A jak mu pozwolę to on zrobi porządek. Po czym tak bylo. Uniósł glos, walnął w stol byl spokoj. Moje dziecko siedzi obok mnie placze. Nie mogłam go przytulic w tamtym momencie bo pomyslalam, że będzie to wyglądało ze jestem przeciwko mojemu facetowi. (...)
szyszka76 napisał/a:(...) Nie skazuj się na to, że będziesz musiała wybierać między synem, a partnerem.
Już to zrobiła, już wybrała. I o swym wyborze, także jego przyczynach, napisała.
Barbara_40 napisał/a:(...) Kolejna sytuacja, jemy razem obiad we 4. Moj syn dostaje histerii. Nie umiem sobie z tym poradzić. Moj facet mowi, zrob cos a nie pozwalasz na takie zachowanie. A jak mu pozwolę to on zrobi porządek. Po czym tak bylo. Uniósł glos, walnął w stol byl spokoj. Moje dziecko siedzi obok mnie placze. Nie mogłam go przytulic w tamtym momencie bo pomyslalam, że będzie to wyglądało ze jestem przeciwko mojemu facetowi. (...)
Nie mogłaś przytulić własnego syna?
Kobieto!!
Facetów będziesz mieć jeszcze może z pół tuzina, a połowy z nich nigdy nie zrozumiesz i nie zaakceptujesz. Syna masz jednego. Zrozum to.
Ja bym miała wielki problem z zaakceptowaniem jego sposobu rozwiązywania problemów z dzieckiem. Dla mnie taka osoba by się nie nadawała do tworzenia rodziny. Nie przemawia do mnie, że jest taki zimny wobec dziecka i uważa, że nie trzeba z nim rozmawiać. Jego zachowanie źle świadczy o nim. Mnie by skutecznie zniechęcił. Macie oboje swoje zobowiązania wobec dzieci, ta sytuacja wymaga zadbania o dobro wszystkich.
Dzisiaj jeszcze doczytałam, że z całej siły walnął pięścią w stół i wydarł się na jej dziecko, gdy to płakało przy stole. No niechby przyszedł do mojego domu obcy chłop, warczalby na dziecko, walił pięścią w stół i darł mordę w moim domu i na moje dziecko, to wyleciałby taki na złamanie karku. A ta dalej spotyka się z kimś takim i nawet planuje wspólnie zamieszkać z tym strasznym i beznadziejnym człowiekiem.
Dlatego ja sobie nie wyobrażam związku z dzieciatym... Całe zycie użeranie się z byłą żonką i z poczuciem, że tamto dziecko może być ważniejsze niż ja i nasze dziecko, a sorry, ale dla matki zawsze jej dziecko jest najważniejsze i za nie oczy wydłubie
Doskonale widzisz i czujesz, że ten facet nie zachowuje się w porządku wobec Ciebie i dziecka. Wiesz, że jest - nie tak jak być powinno. Bo jak tak logicznie się nad tym zastanowisz, to gdyby Cię kochał, akceptował by Cię razem z Twoim synem. Chociaż by go bardzo lubił, okazywał zrozumienie i dobroć. Wiadomo, że inaczej się traktuje "krew ze swojej krwi"... - ale z drugiej strony ludzie adoptują dzieci i potrafią obdarzyć je miłością.
Nie bardzo rozumiem brak chęci przytulenia małego dziecka - skoro ono tego wyraźnie potrzebuje... to co będzie robił - odepchnie od siebie dziecko? W czym to niby miałoby zaszkodzić mieszkającemu 1000 km od niego własnemu synowi?
Z mojego punktu widzenia ten facet ani Cię nie kocha, ani nie szanuje. Z opisu wyłania się wredna postać - jak macocha z bajek dla dzieci. Najważniejszy dla Ciebie powinien i zapewne jest - Twój syn, Twoje dziecko, które ma tylko Ciebie... pytanie - dlaczego kurczowo trzymasz się gościa, który Twojego syna nawet nie lubi
Po co Ci taki dupek? Aby był? Bo czujesz się lepiej mając kogos u swojego boku?
Przecież widzisz, że to co się dzieje jest złe.
21 2020-09-20 14:30:56 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2020-09-20 14:34:13)
Kwintesencją kobiecych poglądów jest post ulle - facet ma kochać, tulić, opiekować się nie swoim dzieckiem, ale niechby coś spróbował temu dziecku powiedzieć - jatka.
To że lubi i akceptuje - mało, ma kochać, ma tulić. Może jeszcze siurka umyć? Jedyne co mi się nie podoba, to tulenie swojego syna w obecności pasierba. Skoro pasierba tulić nie chce, to takie czułości nie w jego obecności.
A to że się wydarł i strzelił w stół, zresztą na polecenie matki, bo to jej zostawił decyzję - bardzo dobra rzecz, może młody opanuje, że histerią nic nie wskóra. I może nie będzie płatkiem śniegu (jak się określa dzieci z XXI w, wychowywne bezstresowo, często jedynacy, którzy nie potrafią zaakceptować, że nie są pępkami świata).
I jakże odmienne wymagania od ojczyma i macochy (wątek w psychologii) - ojczym musi wszystko i nic nie może, macocha nic nie musi i wszystko może.
22 2020-09-20 14:45:53 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-20 14:49:36)
Manipulujesz. Kto powiedział że macocha ma się zachowywać inaczej? Są tu wątki wielu singielek co wiaza sie z żonatym i dostają podobne porady. I jeszcze trzeba wziąć pod uwagę że to jest małe dziecko, a nie nastolatek z którym można mieć liczniejsze układy.
Małe dziecko potrzebuje czegoś innego.
Jak wiążesz się z kobietą z dzieckiem, to nie to samo co z singielką, nie każdy musi być ojczymem.
Będę brutalna.
Zgotowałaś zły los swojemu synowi bzykając się z nieodpowiednim facetem i dziecko nie zna teraz ojca.
A teraz dokładasz temu biednemu chłopcu, związując się z jakimś chamem.
Ogarnij się i rozstań się z tym dziwnym panem.
Jestem bardzo przeciwna by dziecko ustawiało życie matki i żeby ona przez to nie mogła się z nikim związać, ale tu sytuacja jest wręcz patologiczna i musisz ratować swoje dziecko.
Kwintesencją kobiecych poglądów jest post ulle - facet ma kochać, tulić, opiekować się nie swoim dzieckiem, ale niechby coś spróbował temu dziecku powiedzieć - jatka.
To że lubi i akceptuje - mało, ma kochać, ma tulić. Może jeszcze siurka umyć? Jedyne co mi się nie podoba, to tulenie swojego syna w obecności pasierba. Skoro pasierba tulić nie chce, to takie czułości nie w jego obecności.
A to że się wydarł i strzelił w stół, zresztą na polecenie matki, bo to jej zostawił decyzję - bardzo dobra rzecz, może młody opanuje, że histerią nic nie wskóra. I może nie będzie płatkiem śniegu (jak się określa dzieci z XXI w, wychowywne bezstresowo, często jedynacy, którzy nie potrafią zaakceptować, że nie są pępkami świata).
I jakże odmienne wymagania od ojczyma i macochy (wątek w psychologii) - ojczym musi wszystko i nic nie może, macocha nic nie musi i wszystko może.
Czyżby tutaj podziałało uderzenie w stół, że aż nożyce się odezwały?
Zgadzam się z tym, że wychowanie bezstresowe jest koszmarnym wymysłem naszych czasów i znam nawet kawał z tym związany.
W tramwaju siedzi matka, a obok niej kilkuletni chłopczyk, który macha sobie noga i co chwilę ta właśnie noga potrąca jakąś kobietę siedząca naprzeciwko. Kobieta zwraca w końcu uwagę matce dziecka, na co matka dziecka oświadcza, że ona wychowuje dziecko bezstresowo i żadnych uwag zwracać synkowi nie będzie.
W tramwaju zapanowała niezręczna cisza.
Aż w końcu tramwaj zatrzymał się i ludzie zaczęli wysiadac. Młody chłopak, zanim wyszedł, podszedł do matki chłopca i plunął jej na kołnierz oświadczając przy tym, że też został bezstresowo wychowany.
W tym jednak przypadku nie mamy do czynienia z bezstresowym wychowaniem i przede wszystkim nie o tym jest ten wątek.
Tu mamy przykład zwykłego bydlaka, który dzięki matce wlazł w życie 6-letniego chłopca i po chamsku mu je niszczy oraz zatruwa. Konsekwencje wyboru matki poniesie niczemu niewinne małe dziecko, bo nieważne jaki jest chłop, ważne żeby jakiś był.
Oj ulle, ulle, czy ty zawsze musisz tworzyć teorie spiskowe? Byłem związany z kobietami mającymi dzieci. Nie, żadna nie wymagała, żebym te dzieci kochał i tulił. Może dlatego, że w każdym przypadku te dzieci miały ojców, co pozwalało mi zająć wygodną pozycję dobrego wujka. Taaa, w piłkę trzeba było pograć, do ZOO czy kina zabrać, nawet do szkoły zawieźć. Ale od tulenia to miały matkę i ojca.
I nasz bohater przyjął podobną postawę, ale w tym przypadku dziecko nie ma ojca, bo takiego nieodpowiedzialnego typa matka kiedyś wybrała. A dziś od nowego partnera wymaga, żeby naprawił jej błędy i był półojcem dla jej dziecka. Półojcem, bo kiedy rozpuszczać, to tak, ale kiedy wychowywać, to już musi właścicielkę pytać o zgodę.
Coś w tym jest, że mężczyźni za najgorsze opcje do związku uważają wdowy z dziećmi - bo tu podobna sytuacja. Nowy partner, nowa partnerka nie musi kochać pasierbów, a kontakt fizyczny (tulenie) z obcym dzieckiem dla wielu nie jest miły, a w razie co grozi jeszcze oskarżeniami o molestowanie. Dzieci partnera trzeba akceptować i szanować. Tylko tyle. A jeśli coś więcej, to tylko wtedy, jeśli obojgu partnerom to odpowiada.
26 2020-09-20 16:10:13 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-20 16:16:16)
Mów za siebie Jajakoja.
Piszesz byłeś, więc jak widać w takie układy się nie wpasowaleś, albo wcale nie miałeś takiego planu.
Autorka chyba myśli o czymś trwałym.
Co do opcji wdów, .niejeden nie ma nic przeciwko exowi na cmentarzu.
27 2020-09-20 16:22:24 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2020-09-20 16:26:19)
Oj droga Elo, męczące są rozmowy z wami (bo ulle to ten sam typ, a i kolejne by się tu znalazło). Akurat żaden z moich związków nie rozpadł się z powodu dzieci. Byłbym zobowiązany, jakbyś nieco ograniczyła swoje domysły i zapędy do tworzenia beletrystyki, bo z zasady nie znajdują pokrycia w rzeczywistości. A, chyba się zgodzisz , dyskusja o twoich wyobrażeniach jest dość jałowa i męcząca - co chwila trzeba coś bez sensu prostować...
W kwestii wdów - jeden woli córkę, drugi matkę, tylko tych drugich mniej. Pewnie, że i wdowa znajdzie, ale wielu panów dzieciate wdowy omija.
28 2020-09-20 16:33:17 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-20 16:34:51)
Chyba tych pierwszych mniej.
W dyskusji nie chodzi o sam fakt traktowania dzieci, tylko jaką z charakteru jest osoba wchodząca w związek z kimś samotnie wychowującym dziecko.
Czyli na ile jest egocentryczna, na ile ogarniająca szerzej relację, czyli drugiego człowieka z jego światem.
Kobieta czy mężczyzna, obojętnie.
Traktowanie dziecka to dobry papierek lakmusowy charakteru
Ja tu widzę usilne wpychanie faceta w rolę tatuśka, na którą on nie ma ochoty. Ma swoje dziecko i jest ok. Ja go rozumiem, bo gdybym chciała komuś matkować zaszłabym w ciążę, a nie była mamuśką dla dzieci mojego męża. Mają swoją mamę i jest ok. Po drugie nie jest normalne że dzieciak przytula się do każdego faceta. Jeszcze do dziadka rozumiem, spoko. Ale do sąsiada? Czy to jest normalne?
Tylko że Ty nie mieszkasz z dziećmi męża, a one mają matkę. To co innego niż gdybyś mieszkała z nim i jego dziećmi bez matki, która się nie interesuje.
Tylko że Ty nie mieszkasz z dziećmi męża, a one mają matkę. To co innego niż gdybyś mieszkała z nim i jego dziećmi bez matki, która się nie interesuje.
No to niech autorka szuka sobie faceta, który jest zainteresowany rolą ojca jej dziecka. Bo obecny partner jasno daje jej do zrozumienia że nie jest. A ona się go uczepiła jak jakaś desperatka. I nie widzi, że to nie jest normalne że dzieciak klei się do każdego napotkanego chłopa.
32 2020-09-20 18:38:22 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-20 18:41:24)
Ela210 napisał/a:Tylko że Ty nie mieszkasz z dziećmi męża, a one mają matkę. To co innego niż gdybyś mieszkała z nim i jego dziećmi bez matki, która się nie interesuje.
No to niech autorka szuka sobie faceta, który jest zainteresowany rolą ojca jej dziecka. Bo obecny partner jasno daje jej do zrozumienia że nie jest. A ona się go uczepiła jak jakaś desperatka. I nie widzi, że to nie jest normalne że dzieciak klei się do każdego napotkanego chłopa.
Też tak uważam. Nie wiem, co ta kobieta wkłada do głowy swojemu dziecku, ale z jakiegoś powodu doszło przecież do sytuacji, że dzieciak klei się nawet do obcego faceta, do tego sąsiada.
Tam trzyma się chłopa na siłę i na siłę chce się zrobić z tego chłopa tatusia dla dziecka, chociażby dany facet nie miał żadnych do tego chęci ani predyspozycji.
I jakby tego było mało, to autorka przy tak jawnych chamskich zachowaniach tego faceta ma jeszcze wątpliwości czy dobrze to ocenia i czy to przypadkiem ona nie jest ta złą.
To jaka ona musi mieć zaburzona ocene rzeczywistości, to nawet ciężko jest to sobie wyobrazić. Tak jakby chłop lał ja po buzi, a ona pytalaby czy to deszcz pada, czy ktoś wali mnie po gębie?
33 2020-09-20 18:48:22 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-20 18:50:56)
Aj tam..od razu uczepila, i kto to mówi? Ulle co powtórnie weszla w związek z tym samym narcyzem. Nie podoba mi sie ton tej dyskusji,
Pan był zapewne wolny i chętny i jakieś tam zalety ma.
Ale wyszły też jego wady, i stąd też temat.
A wada jest taka, że nie liczy się z jej uczuciami i nie wiem czy to nie powtórka z rozrywki u Barbary. Warto się zastanowić zanim wdepnie się w kolejny nieudany związek autorko, bo jak ten Pan stanie w obliczu dylematu gdzie jego chciejstswo może być czymś ograniczone, to przejedzie po Tobie jak walec.
I tak, to zupelnie normalne, że chłopiec w tym wieku szuka męskiego wzorca.
To widać kobieta ma jakiś kiepski gust do facetów. Bo ojciec dziecka wypiął się i na potomka. Kolejny partner też taki sobie. Zastanawiam się co z tego dzieciaka wyroście. Czy będzie normalny, a może bezie się borykał z jakimiś zaburzeniami, bo mamusia nie umiała zbudować mu spokojnego domu. Tylko bujała się z rozedrganym emocjonalnie panem, który nie bardzo umie sobie poradzić ze swoim dzieckiem, a co dopiero z obcym i nie do końca chcianym. Z kolei tamten mały jak na 12latka jest mocno kumaty i doskonale wie jak kręcić ojecem żeby wyszło na niego. Brawa dla niego sprytny jest.
Aj tam..od razu uczepila, i kto to mówi?
Ulle co powtórnie weszla w związek z tym samym narcyzem. Nie podoba mi sie ton tej dyskusji,
Pan był zapewne wolny i chętny i jakieś tam zalety ma.
Ale wyszły też jego wady, i stąd też temat.
A wada jest taka, że nie liczy się z jej uczuciami i nie wiem czy to nie powtórka z rozrywki u Barbary. Warto się zastanowić zanim wdepnie się w kolejny nieudany związek autorko, bo jak ten Pan stanie w obliczu dylematu gdzie jego chciejstswo może być czymś ograniczone, to przejedzie po Tobie jak walec.
I tak, to zupelnie normalne, że chłopiec w tym wieku szuka męskiego wzorca.
W temacie oceny tego faceta nie napisałaś przecież niczego, czego wcześniej nie przeczytałaś w innych postach.
To normalne, że 6-latek potrzebuje i szuka męskiego wzorca, ale niepokoi fakt, że klei się do obcych facetów. Może gdyby byk to dwulatek albo trzylatek, to bym się nie czepiała, ale sześciolatek? Ela, no weź się i dobrze zastanów.
I dobrze, że zrobiłam sobie powtórkę z rozrywki, bo po pierwsze miło mi było patrzeć, jak facet wije się i skręca, żebym tylko chciała z nim zostać, a po drugie, gdybyś widziała jaka byłam szczęśliwa wracając od niego do domu po zerwaniu z nim. Śmiałam się do siebie jak jakaś głupia i podskakiwalabym na ulicy ze szczęścia. Dla tego szczęścia, które czułam i czuję nadal warto było. Na żadnej terapii nie kupiłabym sobie czegoś takiego.
36 2020-09-20 20:32:00 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-20 20:43:52)
Ela210 napisał/a:Aj tam..od razu uczepila, i kto to mówi?
Ulle co powtórnie weszla w związek z tym samym narcyzem. Nie podoba mi sie ton tej dyskusji,
Pan był zapewne wolny i chętny i jakieś tam zalety ma.
Ale wyszły też jego wady, i stąd też temat.
A wada jest taka, że nie liczy się z jej uczuciami i nie wiem czy to nie powtórka z rozrywki u Barbary. Warto się zastanowić zanim wdepnie się w kolejny nieudany związek autorko, bo jak ten Pan stanie w obliczu dylematu gdzie jego chciejstswo może być czymś ograniczone, to przejedzie po Tobie jak walec.
I tak, to zupelnie normalne, że chłopiec w tym wieku szuka męskiego wzorca.W temacie oceny tego faceta nie napisałaś przecież niczego, czego wcześniej nie przeczytałaś w innych postach.
To normalne, że 6-latek potrzebuje i szuka męskiego wzorca, ale niepokoi fakt, że klei się do obcych facetów. Może gdyby byk to dwulatek albo trzylatek, to bym się nie czepiała, ale sześciolatek? Ela, no weź się i dobrze zastanów.
I dobrze, że zrobiłam sobie powtórkę z rozrywki, bo po pierwsze miło mi było patrzeć, jak facet wije się i skręca, żebym tylko chciała z nim zostać, a po drugie, gdybyś widziała jaka byłam szczęśliwa wracając od niego do domu po zerwaniu z nim. Śmiałam się do siebie jak jakaś głupia i podskakiwalabym na ulicy ze szczęścia. Dla tego szczęścia, które czułam i czuję nadal warto było. Na żadnej terapii nie kupiłabym sobie czegoś takiego.
Czy ja wiem Ulle chłopcy w różnym wieku szukają wzorca męskości i na różne sposoby, jedni chcą się przytulić jak są mali, inni wstępują do Legii cudzoziemskiej w wieku późniejszym,ja pamiętam takie wakacje gdzie mieszkałem w pobliżu mojej kuzynki z dwoma synami jeden 7 drugi o rok starszy wtedy.
Jej mąż świetny fachowiec, stale nieobecny i lubujący wypić, przemocowiec, dostał ode mnie po ryju raz i od drugiego kuzyna też za rożne numery, no awanturny mocno i sadził się,chciał rządzić .
Od tych chłopców trudno mi było się opędzić tak lgnęli,mięli tyle pytań,chcieli opowiadać i słuchać, ja wtedy nie bardzo byłem na to gotowy sam miałem problemy spore ze sobą ,a odpoczywałem chciałem spokoju i nabierałem sił na następny ciąg, jak się okazało, brakowało mi czasem cierpliwości,a chłopcy już od rana czekali na mnie.
ulle napisał/a:Ela210 napisał/a:Aj tam..od razu uczepila, i kto to mówi?
Ulle co powtórnie weszla w związek z tym samym narcyzem. Nie podoba mi sie ton tej dyskusji,
Pan był zapewne wolny i chętny i jakieś tam zalety ma.
Ale wyszły też jego wady, i stąd też temat.
A wada jest taka, że nie liczy się z jej uczuciami i nie wiem czy to nie powtórka z rozrywki u Barbary. Warto się zastanowić zanim wdepnie się w kolejny nieudany związek autorko, bo jak ten Pan stanie w obliczu dylematu gdzie jego chciejstswo może być czymś ograniczone, to przejedzie po Tobie jak walec.
I tak, to zupelnie normalne, że chłopiec w tym wieku szuka męskiego wzorca.W temacie oceny tego faceta nie napisałaś przecież niczego, czego wcześniej nie przeczytałaś w innych postach.
To normalne, że 6-latek potrzebuje i szuka męskiego wzorca, ale niepokoi fakt, że klei się do obcych facetów. Może gdyby byk to dwulatek albo trzylatek, to bym się nie czepiała, ale sześciolatek? Ela, no weź się i dobrze zastanów.
I dobrze, że zrobiłam sobie powtórkę z rozrywki, bo po pierwsze miło mi było patrzeć, jak facet wije się i skręca, żebym tylko chciała z nim zostać, a po drugie, gdybyś widziała jaka byłam szczęśliwa wracając od niego do domu po zerwaniu z nim. Śmiałam się do siebie jak jakaś głupia i podskakiwalabym na ulicy ze szczęścia. Dla tego szczęścia, które czułam i czuję nadal warto było. Na żadnej terapii nie kupiłabym sobie czegoś takiego.Czy ja wiem Ulle chłopcy w różnym wieku szukają wzorca męskości i na różne sposoby jedni chcą się przytulić jak są mali, inni wstępują do Legii cudzoziemskiej w wieku późniejszym,ja pamiętam takie wakacje gdzie mieszkałem w pobliżu mojej kuzynki z dwoma synami.
Jej mąż świetny fachowiec stale nieobecny i lubujący wypić przemocowiec, dostał ode mnie po ryju raz i od drugiego kuzyna też za rożne numery.
Od tych chłopców trudno mi było się opędzić tak lgnęli,mili tyle pytań, ja wtedy nie bardzo byłem na to gotowy sam miałem problemy spore ze sobą ,a odpoczywałem i nabierałem sił na następny ciąg jak się okazało i brakowało mi czasem cierpliwości,a chłopcy już od rana czekali na mnie.
No możliwe, ale mnie zawsze wydawało się, że to raczej dziewczynki są bardziej przytulinskie. No ok, różnie bywa. Moja prawie pięcioletnią wnuczką jest uczona, że od obcych niczego nie przyjmuje, a już o przytulaniu się nie ma mowy, a dzisiaj powiedziała mam już 5 lat i nikt nie będzie mi mówił, co mam robić. W końcu dzieci mają różne charaktery i gdyby trafiło coś takiego (odpukac w niemalowane) na moją wnuczkę, to w życiu coś takiego by nie przeszło, ale moja córka ma bardzo duże poczucie własnej wartości, ja też nie narzekam, tato też nie gapa, więc dziecko jest przygotowane do życia inaczej, niż ten 6letni chłopaczek
Synek autorki jest tylko z matką, matka opuszczona przez faceta, gdy zaszła w ciążę, więc trzeba przyjąć na wiarę, że matka nieszczęśliwa, to co się dziwić, że i dziecko nieszczęśliwe.
38 2020-09-20 21:55:09 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-20 21:59:25)
UIle, tu nie chodziło o to, by Ci personalnie wypominać, tylko przypomnieć, że wszystkie jesteśmy " grzeszne" czyli możemy zakochać się w niewłaściwych facetach.
Co do chłopców, to jak mają 2 ,3 lata to są maminsynki, a jak mają 4 lata to wiek edypalny i nawet chcieliby ojca unicestwić jako konkurencję do względów matki. A jak mają 6, 7 lat zaczynają szukać męskiego wzorca, to naturalne. Więc wszystko z nim ok.
Wtedy wszelkie wujki są na topie, jak ojca nie ma, albo nie ma czasu..
To widać kobieta ma jakiś kiepski gust do facetów. Bo ojciec dziecka wypiął się i na potomka. Kolejny partner też taki sobie. Zastanawiam się co z tego dzieciaka wyroście. Czy będzie normalny, a może bezie się borykał z jakimiś zaburzeniami, bo mamusia nie umiała zbudować mu spokojnego domu. Tylko bujała się z rozedrganym emocjonalnie panem, który nie bardzo umie sobie poradzić ze swoim dzieckiem, a co dopiero z obcym i nie do końca chcianym. Z kolei tamten mały jak na 12latka jest mocno kumaty i doskonale wie jak kręcić ojecem żeby wyszło na niego. Brawa dla niego sprytny jest.
Strasznie to smutne oceniac tak samotna matke. Jestem zniesmaczona kompletnie ta wypowiedzia - jakkolwiek matka by sie nie obrkecila powinna pozegnac sie z tym panem jesli chce stworzyc z kims rodzine, jesli chce wolny uklad to wedlug jej uznania chociaz mysle ze powinna porozmawiac z tym swoim wybrankiem w kwestiach wychowawczych i dac mu do zrozumienia ze ona jest bossem swojego dziecka a nie on.
Wlasnie skonczylam ogladac serial na netflixie ktory sie nazywa The Dutchess i mowi o dziwnej relacji na lini matka i 9 letnia corka. Polecam obejrzec autorce posta.
czekoladazfigami napisał/a:To widać kobieta ma jakiś kiepski gust do facetów. Bo ojciec dziecka wypiął się i na potomka. Kolejny partner też taki sobie. Zastanawiam się co z tego dzieciaka wyroście. Czy będzie normalny, a może bezie się borykał z jakimiś zaburzeniami, bo mamusia nie umiała zbudować mu spokojnego domu. Tylko bujała się z rozedrganym emocjonalnie panem, który nie bardzo umie sobie poradzić ze swoim dzieckiem, a co dopiero z obcym i nie do końca chcianym. Z kolei tamten mały jak na 12latka jest mocno kumaty i doskonale wie jak kręcić ojecem żeby wyszło na niego. Brawa dla niego sprytny jest.
Strasznie to smutne oceniac tak samotna matke. Jestem zniesmaczona kompletnie ta wypowiedzia - jakkolwiek matka by sie nie obrkecila powinna pozegnac sie z tym panem jesli chce stworzyc z kims rodzine, jesli chce wolny uklad to wedlug jej uznania chociaz mysle ze powinna porozmawiac z tym swoim wybrankiem w kwestiach wychowawczych i dac mu do zrozumienia ze ona jest bossem swojego dziecka a nie on.
Wlasnie skonczylam ogladac serial na netflixie ktory sie nazywa The Dutchess i mowi o dziwnej relacji na lini matka i 9 letnia corka. Polecam obejrzec autorce posta.
Cóż ta pani sama siebie oceniła bardzo słabo. Jak na dłoni widać jej pryiorytety.
41 2020-09-21 09:15:18 Ostatnio edytowany przez madoja (2020-09-21 09:20:37)
Tu nie chodzi o to, że ona szuka tatuśka dla swojego dziecka.
Chodzi o brak elementarnych zasad tego faceta by chłopca nie krzywdzić, nie sprawiać mu przykrości. Pewnych rzeczy się nie robi i nie mówi.
6-latek płacze, a facet w tym czasie tuli drugie dziecko i mówi "kupię ci wszystko czego chcesz". To jest normalne? Nie chodzi o to czyim jest ojcem. W faceci brak empatii.
Ja tez uważam że kochać nie musi, wystarczy że lubi, ale teksty "nigdy go nie pokocham" są straszne i świadczą o tym kolesiu. Tak naprawdę skąd wie, że nie pokocha? On od razu tworzy sobie barierę, mur, widać że jest negatywnie nastawiony.
Moim zdaniem facet jawnie ustala granice, on nie chce tworzyć wspólnej rodziny, on nawet nie dopuszcza by móc w przyszłości okazać 6-latkowi jakieś uczucie.
A co do kwestii czy faceci lubią samotne matki. Jasne że nie lubią. Są o takich kobietach przypowieści i kawały, a facet który wiąże się z samotną matką jest po cichu wyśmiewany.
No ale to tez nie znaczy że jak już z nią jest, to ona ma mu stopy całować i godzić się na wszystko, bo jest. Trzeba mieć jakieś wymagania, nawet będąc samotną matką. Osobiście sądzę że autorce zbyt mocno zależy na facecie (nie jako na tatuśku dla syna, tylko jej facecie, kochanku), a za mało się skupia na dziecku. Sytuacja że mały wpada w jakiś szał, ona sobie nie umie poradzić, prosi partnera o pomoc (chociaż wie jaki on jest i co zrobi!), mały płacze, facet przytula w tym czasie inne dziecko,a ta nie przytuli swojego bo nie chce stawać przeciw facetowi (to ostatnie akurat ma trochę sens, bo jeśli prosiła o pomoc, to nie powinna się teraz sprzeciwiać).
Dziecko jest źle traktowane przez faceta - fakt.
Ale ona wręcz o to prosi i zgadza się na to - też fakt.
Skąd takie wiadro pomyj na kobietę? Skoro pisze o problemie to znaczy, że ma świadomość nienormalności sytuacji i chce to zmienić. Ciężko jest zbudować w miarę normalną relację w takiej patchworkowej rodzinie, przeżyłam to więc wiem co piszę. Z drugiej strony ciężko jest też znaleźć idealną osobę, a człowiek nie chce żyć samotnie. Na pewno ta relacja nie idzie w dobrym kierunku i trzeba próbować ją naprostować. Może chłop się trochę zapędził i pogubił i nie rozumie do końca sytuacji. Myślę, że po prostu trzeba mu powiedzieć, że jego zachowanie jest niewłaściwe i jeśli związał się z kobietą, która ma dziecko to musi mieć świadomość, że jedyna droga jaka wiedzie do jej serca to droga przez pozytywną relację z najważniejszą dla niej osobą. Jeśli tego nie zrozumie to niestety lepiej temu panu podziękować.