Mam 18 lat
Byłam z chłopakiem pół roku i może to nie jakoś dużo ale jednak w moim życiu bardzo dużo się zmieniło. Nasz związek zaczęliśmy bardzo szybko po poznaniu... na początku nawet nie chciałam tego zaczynać, bo zwyczajnie nie był w moim typie. Jednak na imprezie on bardzo się starał o mnie, jednak ja go ciagle odpychalam, on się napił, usiadł tak sam na masce samochodu, zdecydowałam, że do niego podejdę, bo nie chciałam żeby się smucił, wzielam go za rękę on biedny się na mnie uwiesil, ja go tam trzymałam mocno żeby mi się nie wymknął, wytrzeźwiał i spojrzał się na mnie swoimi pięknymi oczkami, spytał się czy może mnie pocałować, coś we mnie pękło i zauważyłam w nim coś czego nie dostrzegałam wcześniej... tak wyglądał właśnie nasz początek później docieralismy się coraz bardziej nasz związek stał się poważniejszy jednak tez spotkaliśmy się co tydzień bo mieliśmy pomiędzy sobą 50km. Było wszystko dobrze jednak po 5 miesiącach zaczęłam być dla niego wredna wszystko mi się w nim nie podobało, zastanawiałam się czemu z nim w ogóle jestem, doprowadzalam go do płaczu odchodziłam wiele razy i po ostatnim razie to on już stracił sile. W dzień urodzin mojego taty pojechał do swojej byłej z która był miesiąc i o która starał się miesiąc. Mi przez te wszystkie miesiące mówił ze nigdy w życiu by do niej nie wrócił jednak po takim czasie był w stanie zacząć z nią na nowo... nie mieliśmy ze sobą kontaktu przez tydzień było strasznie niezręcznie. Później znowu spotkaliśmy się na imprezie i on jakby chcial ze mną porozmawiać. Rozmawialiśmy i dałam mu do myślenia on się zastanawiał nad szansą dla mnie i faktycznie mi ją dał. Wróciliśmy do siebie on obudził się z bananem na twarzy przyjechałam do niego starałam się żeby wszystko było dobrze jednak znowu wróciliśmy do punktu wyjścia, chciał się jednak przyjaźnić, zostałam jeszcze na jedna noc, zasnęłam obok niego nagle mnie obudził i powiedział ze mnie przeprasza i mnie pocałował, do południa następnego dnia było wszystko w porządku dopoki nie pokłócił się z rodzicami i znowu było to samo. Teraz mówi ze jestem dla niego ważna i będzie się starał o to żebym była obecna w jego życiu tylko jako przyjaciółka, bo on nie potrafi być na ta chwile ze mną. Dzisiaj rozmawialiśmy i powiedział ze bardzo by był szczęśliwy gdybym znalazła sobie kogos innego, bo wtedy nie mógłby mnie zranić i ja bym potrafiła normalnie się z nim przyjaźnić. Zabolało mnie to bardzo bo ja nie potrafię się z nim przyjaźnić ale tez nie chce go stracic. Teraz zaczęłam doceniać wszystko co tak naprawdę straciłam, on byl dla mnie bardzo dobry staral się o moja miłość bardzo długo, a ja to zepsulam... zrobiłabym wszystko żeby do mnie wrócił i wszystko żeby był ze mną szczęśliwy... nie wiem co mam robić
Temat: Rozstanie i przyjaźń
Zobacz podobne tematy :
Odp: Rozstanie i przyjaźń
poczytaj moj wątek i zobacz jak ja sie czuję. Tak pewnie czuł się Twój facet.
chcesz go dopiero wtedy, gdy on cie odtrącił.to chore. jak pies ogrodnika.