Zostałam sama. Czuje jak rozrywa mi serce. Oczy wyplakane, a jednak co chwile płynie kolejna łza. Byl bardzo dobrym mężem. Po 15 latach na jego drodze pojawiła się ona. Nie oszukiwał długo, zresztą szybko się zorientowałam, ze coś jest nie tak. Zostałam z córką ma 7 lat. Dzisiaj jest piękny słoneczny dzień a moje dziecko patrzy na mnie. Ja w piżamie zaniedbana bez checi do życia. Boję się wyjść. Boję się ludzi. Pytań a co u męża. Moje życie jest już nic nie warte. Gdyby nie dziecko chcialabym odejść, ale nie mogę
Zostałam sama. Czuje jak rozrywa mi serce. Oczy wyplakane, a jednak co chwile płynie kolejna łza. Byl bardzo dobrym mężem. Po 15 latach na jego drodze pojawiła się ona. Nie oszukiwał długo, zresztą szybko się zorientowałam, ze coś jest nie tak. Zostałam z córką ma 7 lat. Dzisiaj jest piękny słoneczny dzień a moje dziecko patrzy na mnie. Ja w piżamie zaniedbana bez checi do życia. Boję się wyjść. Boję się ludzi. Pytań a co u męża. Moje życie jest już nic nie warte. Gdyby nie dziecko chcialabym odejść, ale nie mogę
Jak długo to już tak trwa? Kiedy odszedł?
Rozwiedliście się już? Wiesz, znajomym jak pytają co u męża możesz powiedzieć wprost co zrobił. Warto poinformować jego rodzinę, Twoją rodzinę, postarać się o podział majątku, alimenty na córkę. Jak nie chcesz być silna dla siebie, to bądź silna dla niej. Może potrzebujesz porozmawiać z psychologiem, poukładać sobie wszystko w głowie?
Pomyśl, że przynajmniej nie masz przy sobie kogoś, kto Cię oszukuje i zdradza.
Dlaczego uzależniasz swoje życie od życia drugiego człowieka?
Popłakałaś? ok, okres żałoby odbyty "pochowaj" męża/małżeństwo i żyj dalej.
"............ Byl bardzo dobrym mężem. Po 15 latach na jego drodze pojawiła się ona. Nie oszukiwał długo, zresztą szybko się zorientowałam, ze coś jest nie tak. Zostałam z córką ma 7 lat................"
--------------------------
Przykro mi Weroniko że doświadczasz zdrady i porzucenia bo wiem że cierpisz i współczuję Ci, jednak Twojej córce współczuję może ciut bardziej bo to dziecko i na pewno ciężko jej pojąć obecną sytuację, Ty musisz po pierwsze spojrzeć na męża przytomnie bo zapewne BARDZO DOBRY MĄŻ nie rozwija ukradkiem romansu, nie oszukuje, nie okłamuje choćby krótki czas, mając rodzinę i jeszcze małe dziecko przed którym cały proces edukacji i wejście w społeczny świat, nie szuka i nie ulega pobocznym fascynacjom . Płacz jeśli Ci to pomaga ale zmuszaj się do funkcjonowania jako tako bo jesteś to winna córce , jest od Ciebie zależna. Wiedz że w tym wieku zapamięta każdą bardziej emocjonalną chwilę, musisz być silna dla niej.
Wybacz Weroniko ale Twój mąż nawet przy tak znikomych danych jakie podałaś wypada dość podle i żadne zaklinanie rzeczywistości nie pomoże, jego nowa kobieta ma swój udział w procesie zdrady ale jednak chętna panienka nie może odpowiadać za czyny Twojego męża bo to on jest Twoim mężem, który coś Ci przyrzekał i on jest ojcem swojej córki co też rodzi zobowiązania
Osoba która odchodzi, pozostawia w partnerze emocjonalny chaos, pojawia się ogromne poczucie winy, wściekłość na partnera ale jeszcze częściej na siebie, że się nie zauważyło wcześniejszych sygnałów, że się nie zrobiło czegoś, co by partnera zatrzymało. Pojawia się tysiąc pytań i wątpliwości i to cholerne uczucie strachu o przyszłość...
Masz przed sobą wiele etapów do przejścia, a jesteś dopiero gdzieś na początku.
Twoj mąż odszedł, bo chciał, bo przestałaś być dla niego najważniejsza, ale czy to powod, aby uznać, ze swiat się dla ciebie skończył? Spójrz, ile osób cię kocha, dla ilu jesteś naprawdę ważna. Pewnie masz rodzinę, rodziców, jakieś rodzeństwo no i masz córkę. Ta mała istotka jest od ciebie tak zależna, tak ci ufa, tak wierzy ze jesteś silna i czuje się przy tobie bezpieczna. Chcesz jej tę pewnośc odebrać? Za co? Że źle wybrałaś jej ojca? Ogarnij się i weź się w garść. To, że jeden człowiek przestał cię kochać nie oznacza, że cały swiat jest do kitu.
Za jakiś czas wrocisz tu i gdy przeczytasz swój list, nie uwierzysz że to ty go napisałaś.
Trzymaj się, będzie dobrze.
Mam w sobie te okropne poczucie winy. Starałam się być dobra żoną, a jednak jemu czegos zabrakło i odnalazł to w innej kobiecie. Przykro mi, ze moja córka patrzy na mnie na taka slaba i beznadziejna kobietę. Boję się, ze przez moje załamanie stracę pracę. Tam nie mogę sobie pozwolic na brak skupienia. Nie mam wsparcia w bliskich. Mama mówi mi że powinnam zrobic wszystko, żeby mąż do mnie wrócił. Złożyłam juz pozew. Bez orzekania o winie. Nie chcę się szarpać. Mąż zostawił mi mieszkanie. Z nową partnerka będą budować swoje życie od nowa. Jest szczęśliwy. Widzę to. Znam go tak dobrze. A ja jestem klebkiem nerwów. Nie jem, nie śpię. Czas się dla mnie zatrzymał. Boję się samotności. Tych długich wieczorów. Świat nowego roku. Boże pękło mi serce... Nie wiedziałam, ze Bede przez cos takiego przechodzić
Weroniko, wszystko mija... Twój stan ducha również przeminie. Daj sobie czas. Wypłacz się i przeżyj żałobę po tym związku. Postaraj się jednak zbyt długo nie pielęgnować w sobie żalu do losu i świata. Osobiście uważam, że jest niesamowicie dużo prawdy w stwierdzeniu, że koniec jest jednocześnie początkiem. Spotkał Cię wielki zawód, ale to od Ciebie zależy jak bardzo wpłynie on na Twoje życie. Wszyscy mamy swoje wielkie dramaty. Życie mało kogo rozpieszcza. Tobie w udziale przypadło porzucenie...
Napiszę Ci jeszcze tylko, że dla mnie życie po rozwodzie jest najpiękniejszym okresem mojego życia Nie byłam tak szczęśliwa ani w dzieciństwie, ani też w małżeństwie. Jestem sama, ale polubiłam ten stan bardzo i nie chcę tego zmieniać. Moje pieniądze są tylko moje, swoim czasem mogę dysponować jak uważam, gotuję kiedy chcę, a nie muszę... jestem wolnym duchem i bardzo mi to odpowiada
Oczywiście gdyby trafił się na horyzoncie ktoś interesujący, to dlaczego nie... ale uwierz, że można być szczęśliwą choć niesparowaną...
Mam w sobie te okropne poczucie winy. Starałam się być dobra żoną, a jednak jemu czegos zabrakło i odnalazł to w innej kobiecie. Przykro mi, ze moja córka patrzy na mnie na taka slaba i beznadziejna kobietę. Boję się, ze przez moje załamanie stracę pracę. Tam nie mogę sobie pozwolic na brak skupienia. Nie mam wsparcia w bliskich. Mama mówi mi że powinnam zrobic wszystko, żeby mąż do mnie wrócił. Złożyłam juz pozew. Bez orzekania o winie. Nie chcę się szarpać. Mąż zostawił mi mieszkanie. Z nową partnerka będą budować swoje życie od nowa. Jest szczęśliwy. Widzę to. Znam go tak dobrze. A ja jestem klebkiem nerwów. Nie jem, nie śpię. Czas się dla mnie zatrzymał. Boję się samotności. Tych długich wieczorów. Świat nowego roku. Boże pękło mi serce... Nie wiedziałam, ze Bede przez cos takiego przechodzić
Skoro mąż zostawił Ci mieszkanie, to jesteś szczęściarą. Będziesz miała dużo lżej finansowo, a to naprawdę ważne.
W mamie faktycznie oparcia nie masz...no, ale nie Ty jedna. Starsze pokolenie kobiet wciąż żyje w przekonaniu, że kobieta bez mężczyzny niewiele znaczy. Na szczęście mamy już inną epokę pod tym względem. Samotności się nie bój. Znam wiele osób samotnych w małżeństwie. Bycie w związku niczego nie gwarantuje.
Minie trochę czasu i wrócisz na rynek wtórny Może poznasz kogoś wartościowego. Wiem, że jest Ci teraz ciężko, ale z czasem ból będzie mniejszy...
9 2020-07-18 18:59:02 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-07-18 19:12:04)
Nikt z nas nie wiedzial, ze bedzie przez takie piekło przechodzić:( Wspolczuje Ci bo znam temat od podszewki:( Moj maz oprocz tego, ze teraz mieszka u kochanki - przez rok kłamał i oszukiwał, udawał dobrego kochającego męża, a budował z nią juz powoli relację. Do tego nie ma żadnej skruchy, mi nie zostawi mieszkania. Wiec tak, Twoj maz przynajmniej ma jakąś klasę ALE to nie był dobry mąż. Dobry mąż i ojciec dba o swój trawnik i go podlewa, a nie oddaje się fascynacji, wierząc, ze TO TA. Życie to cos wiecej niz motylki. Milosc to cos wiecej niz seks z nową osobą i randki, zycie bez zobowiazan, bez obowiazkow, bez nudy i rutyny.
U mnie caly proces trwa juz bardzo dlugo - zreszta mozesz poczytac moj wątek ale powiem Ci jedno. Zycie bedzie dla Ciebie jeszcze fajne. Bedziesz szczesliwa. Rok temu zwijalam sie z bolu na podłodze, wylądowałam na lekach od psychiatry, moje poczucie wartosci leżało na dnie. Dzis - mimo, ze jeszcze nie mam rozwodu (ale juz z mezem nie mieszkam) - jestem silniejsza niz kiedykolwiek, staram sie wypelniac dni dobrymi rzeczami i choc boli - z kazdym dniem jest coraz lepiej. Wczoraj nocowala u mnie przyjaciolka, obaliłysmy butelke wina, pośmialysmy sie, pogadalysmy od serca. Dzis poszlysmy na obiad, potem moj jm przywiozl dzieciaki. Czuje sie dobrze. Zaczynam wracac do zycia, nie tesknie juz za nim, nie widze w tym czlowieku wartosci. Ty jestes na innym etapie niz ja, ale dojdziesz do spokoju. Czas. Ale walcz o siebie, nie mysl, ze to Twoja wina - nie daj sie w to wkręcić. To on odszedł, to on nie zawalczył, to on porzucił małe dziecko i kochającą żonę. KONIEC KROPKA. I z doswiadczenia wiem - nie jestes w stanie NIC zrobic, by go "odzyskać", bo on emocjonalnie juz jest tam. Zresztą chciałabys go z powrotem? Nie ma nic gorszego niż żebranie o miłość. Rozumiem jednak, ze musisz przejsc przez wszystkie etapy, bo niestety nie da sie ich ominąc. Uwierz mi tylko - bedzie dobrze. Ja doszłam w tym tygodniu do jednego, bardzo dużego i przełomowego wniosku - mój mąż nie był miłością mojego życia, bo miłość życia tak by nie zrobiła...Pomyśl nad tym.
Mam w sobie te okropne poczucie winy. Starałam się być dobra żoną, a jednak jemu czegos zabrakło i odnalazł to w innej kobiecie.
Jesli Twojemu jm czegos brakowalo to mogl to zwerbalizowac. Pogadac, sprobowac cos zmienic, sprobowac z Toba odnalezc to mityczne "coś". Ale wybrał prostszą, nieodpowiedzialną i egoistyczną drogę. To on powinien miec poczucie winy, nie Ty. Jakby tak pomyslec to pewnie kazdemu czegos tam w zwiazku zawsze brakuje. Jednemu czulosci, drugiemu adoracji, trzeciemu energii u partnera, jednemu spokoju u partnera, jednemu pomocy partnera, drugiemu braku narzucania sie partnera. Ale jakos nie kazdy zdradza, prawda? Na koniec dnia jednak jest jakis szacunek, zyciowe priorytety, wspolne lata, dzieci...I owszem, jesli malzenstwo jest fatalne to nie ma co na sile w nim tkwic. Ale jesli jest ok, ale po prostu "czegos brakuje" to jest milion sposobow, by sprobowac to zmienic. Twoj maz NIE BYŁ DOBRYM MĘŻEM.
Mam w sobie te okropne poczucie winy. Starałam się być dobra żoną, a jednak jemu czegos zabrakło i odnalazł to w innej kobiecie. Przykro mi, ze moja córka patrzy na mnie na taka slaba i beznadziejna kobietę. Boję się, ze przez moje załamanie stracę pracę. Tam nie mogę sobie pozwolic na brak skupienia. Nie mam wsparcia w bliskich. Mama mówi mi że powinnam zrobic wszystko, żeby mąż do mnie wrócił. Złożyłam juz pozew. Bez orzekania o winie. Nie chcę się szarpać. Mąż zostawił mi mieszkanie. Z nową partnerka będą budować swoje życie od nowa. Jest szczęśliwy. Widzę to. Znam go tak dobrze. A ja jestem klebkiem nerwów. Nie jem, nie śpię. Czas się dla mnie zatrzymał. Boję się samotności. Tych długich wieczorów. Świat nowego roku. Boże pękło mi serce... Nie wiedziałam, ze Bede przez cos takiego przechodzić
Ktoś w pracy wie, przez co teraz przechodzisz? Może porozmawiaj z kimś z szefostwa, przedstaw sytuację poproś o nieco zrozumienia. Oczywiście nie zwolni cię to z obowiązków, ale chociaż poczujesz się mniej weryfikowana, choć przez jakiś czas.
Mnie na początku pomogły leki i tobie też doradzam. Jeśli czujesz, że nie dajesz rady wspomóż się nimi. Po to w końcu je wynaleziono, zeby nam pomagały gdy naprawdę jest nam źle i nie potrafimy sobie poradzić.
Nie słuchaj rad, abyś zrobiła wszystko by mąż do ciebie wrócił. On odszedł, wybrał inne życie w którym nie ma dla ciebie i dla wszego dziecka miejsca, chcesz powrotu kogoś takiego? Czasem lepiej wyciąć ropiejącą ranę i zaleczyć ją blizną, niź żyć z nią, znosząć ból, smród i patrząc jak się paskudzi latami.