Przychodzę do was z powiedzmy dość błachym problemem. A mianowicie - studia dzienne i praca. Czy da się to rzeczywiście jakoś pogodzić by mieć jeszcze coś z życia? Moja sytuacja wygląda tak, że mam chłopaka, który mieszka u mnie w rodzinny domu ze względu na jego sytuacje rodzinną... z tego też powodu ja nie zamieszkałam w mieściem, w którym studiuję tylko dojeżdżam do niego codziennie ( co jest równoznaczne z tym, że omija mnie w sumie całe życie studenckie...) poza tym moich rodziców i tak by nie było stać nawet na wynajęcie pokoju w dużym mieście. I to właśnie kłotnie z rodzicami coraz częściej podsuwają mi myśli na temat wyprowadzki... Próbuje przekonać chłopaka, żebyśmy wynajeli coś nawet u nas w małym miasteczku byle by juz się powoli usamodzielniać ale on wychodzi z założenia, że co nam ze wspólnego mieszkania (które też kosztują ok 1500) jak będe zajęta non stop, jak nie studiami to pracą. Na moich rodziców nie ma co liczyć, tak naprawdę mamy tylko siebie i w pełni rozumiem też obawy chłopaka, bo póki co to on nas utrzymuje. Pracuję w wakacje ale to idzie na bieżące potrzeby i wbrew pozorom dużo też się nie zaoszczędzi, żebym mogła odłożyć na mieszkanie i np. Wynajmować i nie pracować a wszystko opłacać z oszczędności. Fakt, chciałabym mieć troche życia też dla siebie... powiedzcie mi jak to wygląda? Codziennie studia, w weekendy praca- przeraża mnie to ... i pytanie do was? Jak dajecie rade? Jest opcja pracować i studiować dziennie ale mieć weekendy wolne? Np. Pracowac wieczorami po zajęciach? Czy naprawdę dałoby się zarobić na swoje utrzymanie?
Dobra organizacja i da radę ogarnąć wszystko.
Kwestia tego, że musisz się zdecydować, czy idziesz na studia, żeby zdobyć wykształcenie, czy interesuje Cie bardziej życie studenckie.
Ja studiowałam w swoim mieście rodzinnym, więc w przerwie od zajęć, czy po, mogłam iść na piwo, jednak osoby, które pracowały przeważnie nie wychodziły. Później przeprowadziłam się do męża i kończyłam zaocznie, praca na tygodniu, weekendy zjazdy, było ciężko, ale wówczas zdecydowałam, że ważniejsza jest dla mnie przyszłość z mężem, a nie życie studenckie.
Nie oszukujmy się, nie ma zbyt dużych szans na znalezienie pracy dorywczej, w której weekendy są wolne i żeby była z tego niezła kasa. Uwierz mi, że nawet jakbyś pracowała tylko wieczorami, to w weekend będziesz nadrabiać zaległości z nauką.
Poza tym na imprezę też można pójść dojeżdżając, można u kogoś przenocować, czy załatwić sobie jakiś transport.
A co studiujesz? Myślę, że to zależy od intensywności studiów oraz oczywiście planu zajęć.
Ja na studiach pracowałam, ale miałam pracę przez internet i nienormowane godziny. Miałam wyrobić tam daną pulę i tyle. Mogłam sobie nawet w nocy działać byle by internet był aby móc przesłać raport. Jak uważasz, że nie dasz rady to może zmień pracę? Albo przejdź na zaoczne. Część z moich koleżanek wiem, że tak zrobiła.