Jestem na skraju załamania.
Kobieta w której się podkochuje od wielu miesięcy wychodzi za mąż.
Ciągle na mnie patrzy, nie daje mi spokoju pomimo tego.
Próbowałem z nią porozmawiać, czy chce się spotkać powiedziała mi, że nie, że jest w związku.
Ja wiem na 100% że coś do mnie czuje, ale wybrała inaczej i się nie przyznaje. Dawała mi to do zrozumienia, widzę i widziałem to po niej, ale nasza znajomość niestety w większości się opiera na domysłach, za mało się znamy.
Gdy mi odmówiła ochłodzilem kontakt, a ona nie odpuszcza ciągle patrzy w moją stronę, ściąga mnie spojrzeniem.
O co jej chodzi? Czy mam z nią jeszcze rozmawiać, próbować, czy zerwać wszelkie kontakty?
Jestem na skraju załamania.
Kobieta w której się podkochuje od wielu miesięcy wychodzi za mąż.
Ciągle na mnie patrzy, nie daje mi spokoju pomimo tego.
Próbowałem z nią porozmawiać, czy chce się spotkać powiedziała mi, że nie, że jest w związku.
Ja wiem na 100% że coś do mnie czuje, ale wybrała inaczej i się nie przyznaje. Dawała mi to do zrozumienia, widzę i widziałem to po niej, ale nasza znajomość niestety w większości się opiera na domysłach, za mało się znamy.
Gdy mi odmówiła ochłodzilem kontakt, a ona nie odpuszcza ciągle patrzy w moją stronę, ściąga mnie spojrzeniem.
O co jej chodzi? Czy mam z nią jeszcze rozmawiać, próbować, czy zerwać wszelkie kontakty?
I tylko patrzenie was łączy? Odpuść, przecież ona jasno ci powiedziała, że wybrała kogoś innego
I tylko patrzenie was łączy? Odpuść, przecież ona jasno ci powiedziała, że wybrała kogoś innego
W teorii tak, w praktyce myślę że coś nas łączy pomimo tego, że niezbyt dobrze się poznaliśmy.
Próbowałem odpuścić, jednak jej zachowanie jest sprzeczne z tym co mówi.
Myślę, że nie do końca jest pewna swojej decyzji i jej słuszności.
Gdyby moje zachowanie było inne, gdybym próbował ja lepiej poznać wcześniej myślę że mogłoby między nami coś być.
Skoro powadziła ci że , nie to daj jej spokój. Po co w tym grzebać.
Skoro powadziła ci że , nie to daj jej spokój. Po co w tym grzebać.
Oszalałem na jej punkcie, czuję, że to uczucie jest wyjątkowe. Odkąd ja poznałem tak się czuję i to nie przechodzi.. mimo przerwy dłuższej, krótszej. Teraz świat mi się zawalił i u niej nastroje się zmieniają z dnia na dzień gdy rozmawialiśmy była wycofana od jakiegoś czasu. Po naszej rozmowie znowu zaczęła zaczepiać mnie w ten sposób..
Skoro kobieta wychodzi za mąż, to chyba sytuacja jest jasna.. Zresztą, nawet, jeśli ona miałaby jakieś zamiary wobec Ciebie, jednocześnie wychodząc za tamtego faceta, to i tak dobrze o niej nie świadczy...
czekoladazfigami napisał/a:Skoro powadziła ci że , nie to daj jej spokój. Po co w tym grzebać.
Oszalałem na jej punkcie, czuję, że to uczucie jest wyjątkowe. Odkąd ja poznałem tak się czuję i to nie przechodzi.. mimo przerwy dłuższej, krótszej. Teraz świat mi się zawalił i u niej nastroje się zmieniają z dnia na dzień gdy rozmawialiśmy była wycofana od jakiegoś czasu. Po naszej rozmowie znowu zaczęła zaczepiać mnie w ten sposób..
To twój problem, a nie jej. Ona już wybrała.
8 2020-07-12 14:52:40 Ostatnio edytowany przez Nieszcześliwy00 (2020-07-12 14:53:24)
To twój problem, a nie jej. Ona już wybrała.
Nie mam jej za złe. Zawalilem najbardziej jak mogłem gdy na wszystkie możliwe sposoby okazywala, że nie jestem jej obojętny.
Wątpię jednak by jej wybór był pokierowany uczuciem a inne motywy za tym stoją według mnie.
Gdy się zdystansowałem to niemal w panice zaczęła się kręcić przy mnie i spoglądać. Tylko po co? Wiem że ona nic więcej nie zrobi, myślałem że może da się jeszcze jakaś wpłynąć.
Podczas naszej rozmowy jeszcze mi powiedziała, że przełożyła ślub co tez jest dla mnie zaskakujące.
To twój problem, a nie jej. Ona już wybrała.
Nie mam jej za złe. Zawalilem najbardziej jak mogłem gdy na wszystkie możliwe sposoby okazywala, że nie jestem jej obojętny.
Wątpię jednak by jej wybór był pokierowany uczuciem a inne motywy za tym stoją według mnie.
Gdy się zdystansowałem to niemal w panice zaczęła się kręcić przy mnie i spoglądać. Tylko po co? Wiem że ona nic więcej nie zrobi, myślałem że może da się jeszcze jakaś wpłynąć.
Podczas naszej rozmowy jeszcze mi powiedziała, że przełożyła ślub co tez jest dla mnie zaskakujące.
Sobie dopowiadasz. Może po prostu cię lubi. Roisz sobie w głowie nie wiadomo co... Idź chłopie do jakowegoś psychologa czy coś. Zajmij się sobą.
Sobie dopowiadasz. Może po prostu cię lubi. Roisz sobie w głowie nie wiadomo co... Idź chłopie do jakowegoś psychologa czy coś. Zajmij się sobą.
To Twoja interpretacja, z którą się nie zgadzam.
To nie jest kwestia urojeń, jej spojrzenie, jej uśmiech, sposób w jaki mówiła do mnie, cała gama zachowań jednoznacznie wskazywała na to, że darzy mnie uczuciem.
Na pewno jest pogubiona i wybrała to co według niej lepsze, szkoda tylko że nie ma porównania.
Moja obecna bolączka teraz to co dalej robić zerwać całkowicie kontakt czy się katować dalej widując ją. Czy w ogóle może to przejść jeśli kontakt będzie regularny?
11 2020-07-12 22:49:31 Ostatnio edytowany przez CatLady (2020-07-12 22:51:08)
Może poczekaj do tego momentu gdy ksiądz podczas uroczystości ślubnej mówi 'jeśli ktoś zna jakieś powody... Niech przemówi teraz albo zamilknie na wieki' i wtedy wpadasz Ty z wrzaskiem 'ja! Ja znam!'
A tak serio, jest 21.wiek, ona jest wolną dorosła kobieta, która podjęła decyzję. Nawet jeśli miałaby to być błędną decyzja, której pożałuje, to ona ją podjęła. Ona. Tylko ona mogłaby ja zmienić - gdyby chciała. Jednak ona nie chce. Trwa przy swojej decyzji. Daj jej spokój i nie wklejaj sobie, że ona taka biedna, nieszczęśliwa.
Moim zdaniem masz tendencje do idealizowania. Żyjesz w odrealnionych marzeniach. Myślenie masz życzeniowe. Możesz sobie pomóc udając się do specjalisty. Psycholog/terapeuta na pewno będzie wiedział jak Ci pomóc
13 2020-07-12 23:05:50 Ostatnio edytowany przez Nieszcześliwy00 (2020-07-12 23:08:35)
Nawet jeśli miałaby to być błędną decyzja, której pożałuje, to ona ją podjęła. Ona.
Tak wiem, jednak poczułem się przez wzgląd na moje dotychczasowe poczynania na jakiś krok w jej kierunku. Pewnie zbyt późno, ale wykonałem. Decyzje są czasami trudne i można na nie ostatecznie wpłynąć, robiąc coś lub zostawiając to tak jest. Sam nie wiem czego oczekiwałem zakładając ten temat, może jakiegoś magicznego sposobu na zmianę, ale taki chyba nie istnieje.
Moim zdaniem..
A moim zdaniem miałem prawo na podstawie jej zachowań wywnioskować zainteresowanie moją osobą. To co opisałem to oczywiście skrót i duże uproszczenie. Gdybym nie miał pewności to bym tutaj nie pisał prosząc o radę. To nie jest żaden surrealizm, że podoba Ci się więcej osoba niz jedna.
Szanuje za zdanie, ale nic ono nie wnosi.
Sam fakt, że interesuje się mną kobieta, która jednocześnie wychodzi za mąż, sprawiłby, że nabrałbym co do niej uprzedzeń..Skoro jej tak łatwo się w kimś innym zauroczyć, to co będzie dalej..?
ah ten paczaizm...
Sam fakt, że interesuje się mną kobieta, która jednocześnie wychodzi za mąż
Nasza znajomość trwa 2 lata i tyle samo zainteresowanie. Jak się poznaliśmy to była daleko od takiego zamiaru wyjścia za mąż, co prawda w związku już była.
O takich sprawach się nie myśli gdy pojawiają się uczucia.
Zawsze byłem przekonany, że raczej nic( w tym uczucia) nie zwalnia nas od myślenia. A już wiązanie się z kimkolwiek, kto już jest zajęty, nie leży w mojej strefie zainteresowań.
Nasza znajomość trwa 2 lata i tyle samo zainteresowanie. Jak się poznaliśmy to była daleko od takiego zamiaru wyjścia za mąż, co prawda w związku już była.
O takich sprawach się nie myśli gdy pojawiają się uczucia.
Nie rozumiem takiego stwierdzenia. Albo się jest uczciwym i prawdomównym, albo się nie jest. Zakochanie nie ma nic do tego.
Prawdopodobnie za kilka dni ona bierze ten ślub.
Ostatnie dni trzymałem dystans do niej, pomimo tych spojrzeń.
Teraz żałuję że nie powiedziałem jej, że ją kocham
Jestem na skraju załamania.
Kobieta w której się podkochuje od wielu miesięcy wychodzi za mąż.
Ciągle na mnie patrzy, nie daje mi spokoju pomimo tego.
Próbowałem z nią porozmawiać, czy chce się spotkać powiedziała mi, że nie, że jest w związku.
Ja wiem na 100% że coś do mnie czuje, ale wybrała inaczej i się nie przyznaje. Dawała mi to do zrozumienia, widzę i widziałem to po niej, ale nasza znajomość niestety w większości się opiera na domysłach, za mało się znamy.
Gdy mi odmówiła ochłodzilem kontakt, a ona nie odpuszcza ciągle patrzy w moją stronę, ściąga mnie spojrzeniem.
O co jej chodzi? Czy mam z nią jeszcze rozmawiać, próbować, czy zerwać wszelkie kontakty?
Naprawdę nie rozumiem, nawet jeżeli faktycznie jakimś cudem masz rację i wzbudziłeś jej zainteresowanie to jasno dała Ci do zrozumienia że woli faceta z którym jest w związku. Teraz wychodzi za niego za mąż.
Zawsze też może być tak że patrzyła się na Ciebie inaczej niż na wszystkich bo Ty się na nią gapiłeś. I jeszcze próbowałeś się z nią umówić. Może chciała ocenić czy trzeba się Ciebie bać... Oczywiście to takie sobie spekulacje, wiem że Ty wiesz lepiej, w końcu wszystko co napisałeś na to wskazuje...
Prawdopodobnie za kilka dni ona bierze ten ślub.
Ostatnie dni trzymałem dystans do niej, pomimo tych spojrzeń.
Teraz żałuję że nie powiedziałem jej, że ją kocham
No właśnie. Ona za kilka dni bierze ślub. Można założyć, że jest to jej przemyślana i w pełni świadoma decyzja, Ty zaś w imię jakichś własnych, egoistycznych pobudek zastanawiasz się czy nie powinieneś namieszać jej w życiu. Otóż nie, miałeś na to dwa lata w czasie których nic z tym nie zrobiłeś, dlatego na tym etapie po prostu uszanuj jej wybór.
22 2020-07-16 21:52:01 Ostatnio edytowany przez Nieszcześliwy00 (2020-07-16 21:53:10)
No właśnie. Ona za kilka dni bierze ślub. Można założyć, że jest to jej przemyślana i w pełni świadoma decyzja, Ty zaś w imię jakichś własnych, egoistycznych pobudek zastanawiasz się czy nie powinieneś namieszać jej w życiu. Otóż nie, miałeś na to dwa lata w czasie których nic z tym nie zrobiłeś, dlatego na tym etapie po prostu uszanuj jej wybór.
Czy coś by zmieniło moje wyznanie?
Wiem, wiem, że miałem tyle czasu i będę sobie całe życie to wyrzucał.
Pewnie bym sobie nie robił nadziei, ale po naszej rozmowie ewidentnie coś się zmieniło, znowu zaczęła patrzeć na mnie ciągle, to ja już sam zwariowalem. Uszanowalem tą decyzję w pierwszym momencie, a teraz żałuję że za wcześnie się poddałem. W ostatnim czasie napięcie opadlo a dziś znów widziałem jej zdenerwowanie, nie sądzę by była na to gotowa po prostu i trochę szkoda tego.
Jestem pewien, że była we mnie zakochana i prawdopodobnie coś się dalej tli.
Czy coś by zmieniło moje wyznanie?
a) jeżeli są to tylko Twoje urojenia to weźmie Cię za totalnego pomyleńca.
b) jeżeli naprawdę była/jest Tobą silnie zauroczona to takim wyznaniem zniszczysz jej dobry (prawdopodobnie) związek, małżeństwo i życie. Bo chyba nie sądzisz że dla Ciebie, wielkiej niewiadomej, odwoła ślub, co? Za to zasiejesz na zawsze ziarno wątpliwości, które będzie ją niszczyć od środka. Nie rób jej tego.
24 2020-07-16 22:13:03 Ostatnio edytowany przez Nieszcześliwy00 (2020-07-16 22:14:45)
b) jeżeli naprawdę była/jest Tobą silnie zauroczona to takim wyznaniem zniszczysz jej dobry (prawdopodobnie) związek, małżeństwo i życie. Bo chyba nie sądzisz że dla Ciebie, wielkiej niewiadomej, odwoła ślub, co? Za to zasiejesz na zawsze ziarno wątpliwości, które będzie ją niszczyć od środka. Nie rób jej tego.
To nie są urojenia, jestem pewien tego co pisze na 100%. Oczywiście to wszystko co tu napisałem to nie cała historia tego wszystkiego było dużo więcej. Teraz już nawet ton głosu zmieniła, wszystko odkąd mowa o tym ślubie.
Może chciałaby wiedzieć, może nie.. Miałem czasem wątpliwości, że może jednak by zmieniła zdanie ale zrobiłem za mało i nie drążyłem tego wręcz jej zacząłem unikać.
Ona wie, że nigdy bym jej nie zaszkodził, że taki nie jestem i to nie była kwestia sprawdzania.
Co teraz dalej mam się zwolnić? Widując ja zaszkodzi i sobie i jej.. A może czekać niewiadomo na co i zostać.
Mam przeczucie, że ona żałuję że się z tym pospieszyła. Wszystko to zostało przygotowane podczas gdy się długo nie widzieliśmy. Wtedy mogła chcieć, przy ponownym spotkaniu się coś chyba zmieniło, ale jest za późno na cofnięcie tego.
Co teraz dalej mam się zwolnić? Widując ja zaszkodzi i sobie i jej.. A może czekać niewiadomo na co i zostać.
Jeżeli możesz bez problemu zmienić pracę / nie będzie Ci szkoda to tak. Tak będzie Ci łatwiej.
Ale można się odkochać nawet pracując z daną osobą dzień w dzień. To wykonalne.
Decyzja o ślubie to nie jest zamówienie pizzy. Gdyby nie chciała być ze swoim facetem to nie brałaby ślubu.
Dużo piszesz o niej, o jej decyzjach, że ona będzie żałować, że ona się pospieszyła... No to są jej decyzje. Poniesie ich konsekwencje. Nie mam powodu twierdzić, że jest inaczej niż piszesz - może ona rzeczywiście darzy Cię uczuciem, może ma wielkie wątpliwości, może roi jej się w głowie, że przyjedziesz jak rycerz na białym koniu i powiesz jej, że ją kochasz, i uratujesz z nieszczęśliwego małżeństwa. Może patrzy na Ciebie i sobie wyobraża jak by to było.
Tylko to nic nie zmienia. Bo ona podjęła decyzję. Chciałbyś spotykać się, wiązać się z kimś, kto dla spojrzeń i domysłów, i płonnej nadziei o jakimś romansie jak z bajki, porzuca relację, którą doprowadził już na ślubny kobierzec? Postaw się w sytuacji jej narzeczonego, wyobraź sobie, że jesteś nim, czekasz na ten dzień ślubu, a twoja luba gdzieś wodzi oczyma za facetem, którego zna od dwóch lat i nigdy nic między nimi nie było poza spojrzeniami.
Przykro mi, ale ten pociąg już odjechał. Umiejętność żegnania niezrealizowanych marzeń to jedna z trudniejszych jakich uczymy się w życiu.
Dużo piszesz o niej, o jej decyzjach, że ona będzie żałować, że ona się pospieszyła... No to są jej decyzje. Poniesie ich konsekwencje.
Piszę o niej, bo jest dla mnie ważna. Mam wrażenie, że się miota i im bliżej tego tym gorzej. Możecie mnie uznać za świra, ale czuję z nią więź od samego początku jakbyśmy się już kiedyś znali i te jej nastroje również dostrzegam, wystarczy, że na nią spojrzę. Zresztą jest bardzo emocjonalna z natury.
wyobraź sobie, że jesteś nim, czekasz na ten dzień ślubu, a twoja luba gdzieś wodzi oczyma za facetem, którego zna od dwóch lat i nigdy nic między nimi nie było poza spojrzeniami.
Wyobrażam i nie chciałbym na pewno żeby owa narzeczona mimo takich odczuć pociagnęła mnie do ołtarza, czułbym się oczukany i zdradzony.
Jakie to ma jednak znaczenie? To, że z nim tak ma nie znaczy, że i że mną by to było.
Skoro wodzi tymi oczami to czegoś jej brakuje.
Ale masz rację to jej decyzja i jej życie, próbowałem porozmawiać i nie otworzyła się (nic dziwnego, kiepsko się znamy) liczyłem, że może pogada nawet dozą szczerości, że chce to zakończyć i woli mnie nie widywać uszanowalbym to. A tym czasem mówi co innego, robi co innego..
Nie wiem czy keodykolwiek się z tym pogodzie
Nie sądzę, że to minie jeśli będę ją widywać chociaż przez minutę raz w tygodniu. Sądzę, że dla niej też będzie to ciężkie.
W dodatku czuje się jak frajer, nie spojrzę na nią, za dużo emocji. To przyszło tak znienacka nawet nie miała pierścionka, dopiero od miesiąca czy dwóch. Nic z tego niebrozumiem.
28 2020-07-16 22:58:10 Ostatnio edytowany przez Nieszcześliwy00 (2020-07-16 22:58:45)
Nie mogę tego tematu zamknąć bez szczerej rozmowy.
Dużo piszesz o niej, o jej decyzjach, że ona będzie żałować, że ona się pospieszyła... No to są jej decyzje. Poniesie ich konsekwencje.
Piszę o niej, bo jest dla mnie ważna. Mam wrażenie, że się miota i im bliżej tego tym gorzej. Możecie mnie uznać za świra, ale czuję z nią więź od samego początku jakbyśmy się już kiedyś znali i te jej nastroje również dostrzegam, wystarczy, że na nią spojrzę. Zresztą jest bardzo emocjonalna z natury.wyobraź sobie, że jesteś nim, czekasz na ten dzień ślubu, a twoja luba gdzieś wodzi oczyma za facetem, którego zna od dwóch lat i nigdy nic między nimi nie było poza spojrzeniami.
Wyobrażam i nie chciałbym na pewno żeby owa narzeczona mimo takich odczuć pociagnęła mnie do ołtarza, czułbym się oczukany i zdradzony.
Jakie to ma jednak znaczenie? To, że z nim tak ma nie znaczy, że i że mną by to było.
Skoro wodzi tymi oczami to czegoś jej brakuje.
Ale masz rację to jej decyzja i jej życie, próbowałem porozmawiać i nie otworzyła się (nic dziwnego, kiepsko się znamy) liczyłem, że może pogada nawet dozą szczerości, że chce to zakończyć i woli mnie nie widywać uszanowalbym to. A tym czasem mówi co innego, robi co innego..
Nie wiem czy keodykolwiek się z tym pogodzie
Nie sądzę, że to minie jeśli będę ją widywać chociaż przez minutę raz w tygodniu. Sądzę, że dla niej też będzie to ciężkie.
W dodatku czuje się jak frajer, nie spojrzę na nią, za dużo emocji. To przyszło tak znienacka nawet nie miała pierścionka, dopiero od miesiąca czy dwóch. Nic z tego niebrozumiem.
A może ona nie uważa żeby było co kończyć...
30 2020-07-16 23:08:16 Ostatnio edytowany przez Nieszcześliwy00 (2020-07-16 23:08:56)
A może ona nie uważa żeby było co kończyć...
Wszystko się zmieniło jej całe zachowanie co potwierdza moją teorie, że mnie darzyla uczuciem. Wybrała i mnie odpycha. Nie mam żalu, bo wiem że to moja wina i moje zachowanie do tego doprowadziło. To jest bardzo inteligentna osoba. Jak mi nie każe to ja chyba nie zdołam odejść by już jej nie spotkać
Odnoszę wrażenie, że cała Twoja relacja z nią i wielkie uczucie istnieją tylko w Twojej głowie autorze. Ciężko mi uwierzyć w historyjkę, w której nieszczęsna heroina sekretnie marzy o mężczyźnie, ale niestety zmuszona jest poślubić innego.
Jawisz się jako stalker, do którego nie dociera, że ona podjęła decyzję, świadomą decyzję, wybrała innego i pewnie nawet pojęcia nie ma, że ją z Tobą coś łączy, że Ty jakieś jej spojrzenia bierzesz za dowód tego, że będzie nieszczęśliwa w małżeństwie, czy tego, że Cię rzekomo kocha.
Otrząśnij się, bo wyobraźnia Cię ponosi. Daj dziewczynie spokój, bo ona podjęła już decyzję i nic Ci do tego.
32 2020-07-16 23:31:01 Ostatnio edytowany przez Nieszcześliwy00 (2020-07-16 23:33:33)
Odnoszę wrażenie, że cała Twoja relacja z nią i wielkie uczucie istnieją tylko w Twojej głowie autorze.
Możesz sobie tak myśleć, ani ja Ciebie nie przekonam ani Ty mnie. Mogę opisywać zachowania świadczące o tym w nieskończoność, jednak nie poparte słowami nigdy nie upewnią w tym nikogo. Trzeba to widzieć i czuć, żeby zrozumieć. Temat nie tego dotyczy, bo nie potrzebuje zapewnień, że jestem psychiczny i nadaje się do psychiatryka. Zdarzają się zauroczenie od pierwszej chwili i to nie tylko na filmach i pomimo, że nie chcesz byle gest powoduje, że jeszcze bardziej się nakręcasz.
Odnośnie kobiety nie będę dzwonił, pisał, nie zrobię nic. Jeśli nie będę w stanie wytrzymać w pracy po jej powrocie to może wtedy jak będę chciał to jej powiem o swoich uczuciach i oczywiście zaraz po tym się zwolnię. Na pewno nie jestem w stanie jako obcy człowiek ją odwlec od jej planów. Szkoda, że dowiedziałem się tak późno.
Skoro wodzi tymi oczami to czegoś jej brakuje.
Ale masz rację to jej decyzja i jej życie, próbowałem porozmawiać i nie otworzyła się (nic dziwnego, kiepsko się znamy) liczyłem, że może pogada nawet dozą szczerości, że chce to zakończyć i woli mnie nie widywać uszanowalbym to. A tym czasem mówi co innego, robi co innego..
Na pewno nie jestem w stanie jako obcy człowiek ją odwlec od jej planów. Szkoda, że dowiedziałem się tak późno.
Sam podkreślasz, że kiepsko się znacie, że jesteś dla niej kimś obcym, a równocześnie tworzysz teorie o wielkim uczuciu, dla którego być może żałuje decyzji o ślubie z kimś innym. Sądzisz, że jest nieświadoma tego co robi? <pytanie retoryczne>
Moim zdaniem widzisz więcej niż jest. Twoje spojrzenia dla niej mogą być po ludzku miłe, bo łechcą jej babską próżność lub sam je ściągasz, na co ona po prostu odpowiada, ale to by było na tyle. Zejdź na ziemię.
Mam poczucie, że żyjesz w bardzo romantycznym i wyidealizowanym świecie. Związek, tym bardziej małżeński, to nie tylko maślane oczka, porywy uczuć i wielkie miłosne wyznania. To też zobowiązania, traktowanie ludzi poważnie, liczenie się z konsekwencjami swoich decyzji. Dziewczyna mimo tymczasowego zauroczenia i "ścigania cię wzrokiem" może wiedzieć, że swojego narzeczonego kocha naprawdę, i dojrzale podejmować decyzję, że zauroczenia się zdarzają, ale nie zostawia się takiej relacji dla jakichś motylków w brzuchu.
To, że z nim tak ma, znaczy, że z Tobą mogłaby mieć dokładnie tak samo. Jeśli nawet uda ci się z nią spotkać i romansować, to właśnie dowiesz się, że ona tak ma, takie ma w życiu zasady, wartości. Ja bym nie mogła bym być z kimś takim, kto dla motylków w brzuchu zrywa relację. Takie to ma znaczenie.
Oczywiście, to wszystko domysły, kto wie, może dziewczyna ma wątpliwości niezależnie od ciebie. Ale znów, same domysły.
Ale moim zdaniem ona nie jest nieszczęśliwa, ani biedna, ani nie ma wątpliwości. Ot, lubi zawiesić na Tobie wzrok. Jeśli nic z tym nie robi, to znaczy, że taką decyzję podjęła. Tym bardziej, że już Cię poinformowała, że nic z tego nie będzie.
Moim zdaniem widzisz więcej niż jest. Twoje spojrzenia dla niej mogą być po ludzku miłe, bo łechcą jej babską próżność lub sam je ściągasz, na co ona po prostu odpowiada, ale to by było na tyle. Zejdź na ziemię.
Całkiem na odwrót, od jej spojrzeń się zaczęło i na tym się zakończy. Od naszej rozmowy przestałem na nią patrzeć i zrozumiałem co mi przekazała. Następnego dnia tylko się pojawiłem już jej wzrok wbity we mnie z oddali zwrócił moją uwagę. Kolejne dni było podobnie udawalem że jej nie widze nawet wtedy gdy przechodząc obok niemal przystawiła swoją twarz do mojej. Z jakiegoś powodu ciągle się odwracam gdy jest za moimi plecami, bo czuję ten wzrok na sobie. Takich zachowań było więcej ale możecie pisać, że to ja się gapię na nią i tak nie udowodnię.
Mam poczucie, że żyjesz w bardzo romantycznym i wyidealizowanym świecie. Związek, tym bardziej małżeński, to nie tylko maślane oczka, porywy uczuć i wielkie miłosne wyznania. To też zobowiązania, traktowanie ludzi poważnie, liczenie się z konsekwencjami swoich decyzji. Dziewczyna mimo tymczasowego zauroczenia i "ścigania cię wzrokiem" może wiedzieć, że swojego narzeczonego kocha naprawdę, i dojrzale podejmować decyzję, że zauroczenia się zdarzają, ale nie zostawia się takiej relacji dla jakichś motylków w brzuchu.
Zgadzam się z tym całkowicie. Problem w tym, że ja odpuściłem podryw w momencie gdy dowiedziałem się o związku, czyli praktycznie na samym początku znajomości. Jej zachowania były tak rozchwiana na przestrzeni tych miesięcy, że pozwoliło mi to uznać, że nie jest jej za dobrze w tym związku. Nie wiem, może była nie doceniana, a może brak tych motylków wywiozl ją na manowce. Gdyby jasno postawiła od początku granice nie było by tematu. A zaczepki trwały z jej strony bardzo długo i to nie tylko wzrok i spojrzenia, też zagadywanieni cała karuzela emocji.
Ludzie biorą śluby z różnych powodów, chęć ustatkowania się z racji wieku, wspólny kredyt hipoteka, miłość. Tutaj w to ostatnie nie wierzę, ale jeśli tak to nie mam z tym problemu. Szkoda tylko mojego czasu.
Nikt tu niczego nie musi udowadniać. Sam zauważ, że spojrzenia + deklaracja "nie, jestem w związku" + nadchodzący ślub to ŻADEN powód do nadziei na cokolwiek. Zero.
Jedyne, co możesz zrobić, to sobie zaoszczędzić dalszego bólu serca, odciąć się, przestać fantazjować, spotkać się z kimś fajnym.
38 2020-07-16 23:49:29 Ostatnio edytowany przez Nieszcześliwy00 (2020-07-16 23:50:03)
Wiem, może w amoku uczuć znowu zacząłem mieć nadzieję na coś nierealnego. Szansa była dowieść ją przez długi czas. Teraz pozostaje mi się z tym pogodzić, ale chciałbym wiedzieć czy zrobiłem wystarczająco dużo, teraz już wyznania nie mają sensu i pewnie nic by nie zmieniły, ale zawsze będzie mnie to zastanawiać dlaczego odmówiła a potem zachowywała się w ten sposób, pewnie nawet gdyby zmieniła zdanie co do spotkania nie potrafiłaby o tym powiedzieć z różnych, moralnych względów.
Spotkanie z kim innym nie zabije tego co we mnie siedzi, na razie sobie odpuszczam i chyba pora rozejrzeć się za nowym zajęciem, chociażbym nie chciał ale spodziewam się piekła noezręczności i bólu.
Uroiłeś sobie te uczucie. Przykro mi, ale tak jest. To, że ktoś się na Ciebie patrzy, do Ciebie uśmiecha i czasem z Tobą porozmawia, to NIE ZNACZY, że chce z Tobą być.
Skorzystaj z pomocy psychologa - dziewczyna powiedziała Ci „NIE”. To powinno zamknąć temat.
Uroiłeś sobie te uczucie. Przykro mi, ale tak jest. To, że ktoś się na Ciebie patrzy, do Ciebie uśmiecha i czasem z Tobą porozmawia, to NIE ZNACZY, że chce z Tobą być.
Niby skąd ta pewność? Nie wiesz co ona czuje, nawet jej nie znasz a z pewnością stwierdzasz taki fakt. To jest tylko Twoja teoria, która nie musi być prawdziwa.
Można jednocześnie coś do kogos czuć, ale nie chcieć z nim być z różnych względów. Na przykład takich że przez długi czas nie mogliśmy się dogadać i fakt, że jest jeszcze ktoś inny, co nie wyklucza zauroczenia.
Cyngli napisał/a:Uroiłeś sobie te uczucie. Przykro mi, ale tak jest. To, że ktoś się na Ciebie patrzy, do Ciebie uśmiecha i czasem z Tobą porozmawia, to NIE ZNACZY, że chce z Tobą być.
Niby skąd ta pewność? Nie wiesz co ona czuje, nawet jej nie znasz a z pewnością stwierdzasz taki fakt. To jest tylko Twoja teoria, która nie musi być prawdziwa.
Można jednocześnie coś do kogos czuć, ale nie chcieć z nim być z różnych względów. Na przykład takich że przez długi czas nie mogliśmy się dogadać i fakt, że jest jeszcze ktoś inny, co nie wyklucza zauroczenia.
Ona Ci nie dała ŻADNEGO znaku, że jest Tobą zainteresowana. Spojrzenia, uśmiechy to jedynie Twoje nadinterpretacje. Skąd wiem? Bo też się uśmiecham do ludzi, patrzę im w oczy, bo taka już jestem. Jestem otwarta i miła, ale to nie znaczy, że liczę na coś więcej.
Przecież Ty jej w ogóle nie znasz, do czego sam się przyznałeś. Skąd wiesz, jak wygląda, gdy się zakocha? Daj spokój, zajmij się sobą, to Ci wyjdzie na dobre.
Zrozum, że jeśli dalej będziesz sobie wmawiał, że ona coś do Ciebie czuje, to kompletnie nic nie zmieni. Ona dalej będzie ze swoim facetem, a Ty sam, wzdychający za nią. Nie szkoda Ci życia? Przecież powiedziała Ci wprost, że nie jest Tobą zainteresowana. Co jeszcze ma zrobić, żebyś odpuścił, zmienić pracę? Opuścić miasto, kraj, planetę?
42 2020-07-17 12:27:23 Ostatnio edytowany przez Nieszcześliwy00 (2020-07-17 12:29:52)
To widać gdy ktoś jest zauroczony, oczy się szklą, patrzy na Ciebie inaczej. Gdy rozmawialiśmy głos miała taki, ciepły, pełen uczuć, nawet wzdychała jak do mnie mówiła. Zdarzyło się, że zrobiła się cała czerwona gdy spojrzałem na nią dłużej. Idąc zawieszała na mnie wzrok i tak szła patrząc za mną do tyłu jakby nie mogła oderwać oczu. Pewnego razu oparła się o mnie chociaż miała dużo miejsca by uniknąć niechcianego kontaktu fizycznego. Kiedyś rozmawialiśmy to uśmiech nie schodził jej z twarzy, była bardzo radosna, do tego stopnia, że ludzie dookoła zaczęli się dziwnie patrzeć, którzy ją znali. Tego było multum i już nawet wszystkiego nie pamiętam, ale pod względem zachowania jestem pewien tego, że to odwzajemniała lub odwzajemnia. Tym bardziej gdy ja nie reagowalem, lub ją olewałem jej zachowanie zmieniało się i była smutna, a przynajmniej na taką wyglądała.
Jasne nie przyszła do mnie i nie zaprosiła mnie nigdzie, ale tak nie robią kobiety, zwłaszcza zajęte i to w dodatku w miejscu pracy.
Dręczą mnie te cholerne myśli, że może jeszcze do niej zadzwonić.
Niby skąd ta pewność? Nie wiesz co ona czuje, nawet jej nie znasz a z pewnością stwierdzasz taki fakt. To jest tylko Twoja teoria, która nie musi być prawdziwa.
Analogicznie można Ciebie zapytać: niby skąd ta pewność, że wiesz co ona czuje? Nawet jej nie znasz, a stwierdzasz fakt. To co opisujesz to za mało, by uznać, że z jej strony jest to coś poważnego. To może być zwykła gierka, a może po prostu Cię lubi. Uśmiechy i spojrzenia, to jeszcze nie jest jakieś wyjątkowe zauroczenie, a tym bardziej zakochanie. Jeśli chciałaby czegoś więcej, to wiedziałbyś o tym.
Kiedyś rozmawialiśmy to uśmiech nie schodził jej z twarzy, była bardzo radosna, do tego stopnia, że ludzie dookoła zaczęli się dziwnie patrzeć, którzy ją znali. Tego było multum i już nawet wszystkiego nie pamiętam, ale pod względem zachowania jestem pewien tego, że to odwzajemniała lub odwzajemnia. Tym bardziej gdy ja nie reagowalem, lub ją olewałem jej zachowanie zmieniało się i była smutna, a przynajmniej na taką wyglądała.
Jeśli tak było, to swoje pięć minut już miałeś, a teraz zachowujesz się jak desperat stwierdzający, że być może jedyna kobieta, której się spodobałeś właśnie wychodzi za mąż za kogoś innego.
To nie o to chodzi, że jej się spodobałem, bo nie jest jedyna, której się spodobałem. Mogę się podobać. Podobam się sobie i kobietom również. Były też inne. To nie tak, że nikogo sobie już nie znajdę (w tej chwili nie mam nawet ochoty poznawać).
Ale przy niej czułem się szczęśliwy, wyjątkowy, lepszy niż na codzień, w dodatku ona mi się strasznie podoba, nie ma dla mnie wad i jest pod każdym względem cudowna. Myślę, że niezbyt często ludzie mogą poczuć wzajemną fascynację do tego stopnia, a tu się pojawiła niemal od początku, od samego przywitania.
Specyfika naszej pracy na pewno utrudniła lepsze poznanie się, dużo jednak zależało ode mnie i miałem okazję, ona sama je tworzyła długi czas zagadując czy przechadzając się często tam gdzie byłem ja. Miałem różne zahamowania zwłaszcza przez jej wzgląd na związek, teraz tego żałuję.
Gdybym wiedział na 100%, że ona już z tym "skończyła" przebolałbym to. A tym czasem mówi co innego a później zachowuje się w taki sposób, który pozwala mi sądzić że sama nie wie czego chce.
Ale przy niej czułem się szczęśliwy, wyjątkowy, lepszy niż na codzień, w dodatku ona mi się strasznie podoba, nie ma dla mnie wad i jest pod każdym względem cudowna. Myślę, że niezbyt często ludzie mogą poczuć wzajemną fascynację do tego stopnia, a tu się pojawiła niemal od początku, od samego przywitania.
Powiedz mi, bo nie ogarniam - jak możesz to wszystko stwierdzić, jeśli jej nawet nie znasz??? Sam napisałeś, że jesteście sobie niemal obcy.
Powiedz mi, bo nie ogarniam - jak możesz to wszystko stwierdzić, jeśli jej nawet nie znasz??? Sam napisałeś, że jesteście sobie niemal obcy.
Ciężko to wyjaśnić, ale gdy była blisko miałem takie poczucie szczęścia, spełnienia, radość wewnętrzną, tylko dlatego że stała obok albo spojrzała na mnie, czy rozmawialiśmy nawet krótko i służbowo czułem się przeszczęsliwy jakbym już niczego więcej nie potrzebował w życiu. Jeszcze całkiem niedawno, około miesiąc temu wpadliśmy na siebie przypadkiem ona wyszła jednymi drzwiami ja drugimi i nasz wzrok automatycznie się spotkał patrzykiśmy tak na siebie bardzo długo, bez słów - Widziałaś pewnie takie sceny na komediach romantycznych, dosłownie tak się poczułem, jakby świat dookoła nie istniał i myślę, że ona miała podobnie bo zaraz po tym zaczęła ochładzać kontakty.
Moim zdaniem u Ciebie sa czerwone flagi same. Relacja do niczego nie prowadzaca, a Ty sie nakrecasz strasznie. To znak, ze jestes osoba glownie myslaca emocjami, bo nie przedstawia to co piszesz logiki. Emocje i wspomnienia to sa ekstremalnie latwe do manipulowania rzeczy, wspomnienia i pamiec ludzka to jest cos bardzo BARDZO niestalego i duzo bardziej niepewnego niz sobie wyobrazamy. Wiec Twoje myslenie co do jej zachowania (nawet sprzed kilku dni) bedzie srednio odpowiadalo rzeczywistosci i bardziej Twoim emocjom.
Kolejna czerwona flaga to jest to, ze Ty jestes PRZEKONANY o slusznosci tego co mowisz, jestes zbyt pewny, ze masz racje. Normalny czlowiek, myslac stabilnie i rozsadnie, w takiej sytuacji zada sobie pytanie 'czy mi sie to nie wydaje?'. Pewnosc, w sprawie tak bardzo pelnej dziur, jest zlym znakiem.
Ten caly opis jej zachowania to jest kolejna czerwona flaga.
Zeby Ci pomoc to opowiem Ci o kolesiu, ktory pracowal ze mna. Ty sie nad tym powaznie zastanow i zacznij kwestionowac swoje wnioski, chociaz tyle mozesz zrobic.
Ten koles z pracy byl moim znajomym. Spoko sie wspolpracowalo i czesto z nim gadalam, zartowalam i tak dalej. Jak mi podal dlon bym zeszla z podestu to ja wzielam, czasem poklepalam go po ramieniu czy jak stalam nad nim to polozylam dlon na jego ramie. To by bylo na tyle.
On stwierdzil, ze to jest wielka milosc i ze ja mojego chlopa nie kocham i ze to z nim chce byc, tylko sie boje przyznac.
Pisal do mnie maile na ten temat, mimo, ze odmowilam mu spotkania poza praca.
Argumenty jakie mial na ta teorie?
Twierdzil, ze te wszystkie rozmowy byly prowadzone przeze mnie glosem zachryplym z emocji, ze bawilam sie wlosami i dotykalam szyi, ze ciagle sie usmiechalam, ze szukalam kontaktu fizycznego i jeszcze, ze stawalam blisko niego specjalnie i moj jezyk ciala wskazywal, ze go chce.
Ze zarty jakie mowilam wskazywaly, ze sie sobie podobamy bo taki 'teasing' byl flirciarski...
Byl na 100% pewny, ze powinnam odejsc od faceta mojego i zaczac z nim zycie. Byl na 100% pewny, ze jestesmy idealna para. Byl na 100% pewny i przekonany, ze to co widzi to prawda.
Ok.
Jaka byla moja wersja?
Rozmawialam glownie z nim by sie rozkrecil troche, bo byl niesmialy.
Dlatego z nim troche wiecej rozmawialam. Dlaczego mu kladlam reke na ramieniu? Tak robie ze wszystkimi.
Dlaczego sie bawilam wlosami, dotykalam szyi? Tak robie nawet jak jestem sama w domu.
Dlaczego tak zartowalam i puszczalam oczko? Bo tak robie tez ze wszystkimi, nawet ze starymi babciami. Taki mam styl bycia.
Dlaczego moj jezyk ciala mowil, ze go chce? I niby jeszcze zrenice mi sie rozszerzaly jak na niego patrzylam (co swiadczyloby o tym, ze sie mi on podoba)? NIE WIEM. Nigdy, nawet przez jedna sekunde mi sie nie podobal.
Czy moja relacja z moim facetem byla sztuczna i 'nie taka'? Nie. On nigdy w zyciu nawet nie widzial mojego faceta. Moj facet byl idealny, byl najlepszy, najprzystojniejszy, najmadrzejszy.
NIGDY bym go nie wymienila na nikogo, a co dopiero na niego.
Ten koles byl dla mnie jakims kolesiem z pracy i szczerze to nawet dla mnie to bylo troche zalosne, ze on myslal, ze ja moglabym byc z nim.
Byl strasznie dla mnie nieatrakcyjny i praktycznie we wszystkim nie dorastal mi do piet.
Zwyczajnie byl nienormalny, bo nikt nie skacze do takich konkluzji. Jak gdybym go chciala to bym cos z tym zrobila.
Tymczasem to byl absurdalny pomysl z jego strony.
Przeciez on mnie WCALE nie znal. Czy on znal moja przeszlosc? Nie. Czy on wiedzial czego sie boje? Nie. Czy on widzial jak placze? Nie.
Czy on widzial mnie wsciekla? Nie. Czy on ogolnie wiedzial kim jestem? NIE.
Wiedzial, ze mam sliczna buzie, swietne cialo i tyle. Tyle wiedzial, poza tym, ze bylam mila i sie usmiechalam, wiec swoje marzenia na mnie projektowal.
Pokazal to, ze jest osoba niezmiernie delusional, kiedy to powiedzial mi, ze sie zabije beze mnie... Jakby mnie znal to by wiedzial, ze mnie nie obchodzi czy sie zabije czy nie.
48 2020-07-17 13:40:51 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-07-17 15:57:48)
Winter.Kween
Świetnie, że podzieliłaś się swoją historia, jednak to nie do końca pasuje do mojej sytuacji.
Ta kobieta jak się poznaliśmy z tym facetem się tylko spotykała, więc niewykluczone, że na tym etapie związku mógł jej się spodobać ktoś inny.
Nigdzie nie napisałem, że jej znaki były pewne, byly takie momenty, które o tym świadczyły, jednak bez komunikacji słownej to nigdy nie jest pewnik. Wychodzę jednak z założenia, że kobieta również może bać się odrzucenia i jeśli ja trzymałem dystans, to mogło powodować, że na nic więcej się nie zdobyła jak delitkatne gesty, że mam zielone światło.
Dodatkowo powiedziałem jej, że mi się podoba, więc ona wiedziała, jak te wszystkie spojrzenia i inne zachowania ja zinterpretuje. Gdyby była niezainteresowana, to by się z tym ograniczyła lub traktowała mnie jak powietrze. A wiem, że potrafi traktować kogoś w ten sposób, bo też czasami taka była np po urlopie, wakacjach potrafiła przez 2, 3 tygodnie udawać, że mnie nie zna i wtedy potrafiła nie patrzeć.
Myślę, że po prostu było za późno, nawet jeśli zaczęła mieć wątpliwości co do ślubu to wszystko było załatwione, goście, opłaty, no i w tym wszystkim pełen nadziei narzeczony. Zdobyłem się na rozmowę dwa tygodnie przed bo wtedy też się dowiedziałem i nie dziwi mnie jej odmowa, bo co w tej sytuacji miałaby zrobić? Chociażby wczoraj widziałem po niej mega nerwy, oczywiście ja trzymałem dystans a ona nawet nie potrafiła a mnie spojrzeć, bo gdy przeszła obok zamknęła oczy i spojrzała w podloge.
Daje jej spokój, bo moje wyznanie nic nie zmieni. To jest inteligentna kobieta i skoro nie odwołała i w ogóle zgodziła się na ślub to pewnie wie co robi. Może jak odejdę z pracy to się przyznam do uczuć.
Mam nauczkę na przyszłość jak nie "podrywać" kobiet. Bałem się niewiadomo czego, problemów w pracy, a teraz sam nie będę miał ochoty tam chodzić.
49 2020-07-17 14:02:01 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-07-17 14:04:25)
Winter.Kween
Świetnie, że podzieliłaś się swoją historia, jednak to nie do końca pasuje do mojej sytuacji.
Ta kobieta jak się poznaliśmy z tym facetem się tylko spotykała, więc niewykluczone, że na tym etapie związku mógł jej się spodobać ktoś inny.
Nigdzie nie napisałem, że jej znaki były pewne, byly takie momenty, które o tym świadczyły, jednak bez komunikacji słownej to nigdy nie jest pewnik. Wychodzę jednak z założenia, że kobieta również może bać się odrzucenia i jeśli ja trzymałem dystans, to mogło powodować, że na nic więcej się nie zdobyła jak delitkatne gesty, że mam zielone światło.
Dodatkowo powiedziałem jej, że mi się podoba, więc ona wiedziała, jak te wszystkie spojrzenia i inne zachowania ja zinterpretuje. Gdyby była niezainteresowana, to by się z tym ograniczyła lub traktowała mnie jak powietrze. A wiem, że potrafi traktować kogoś w ten sposób, bo też czasami taka była np po urlopie, wakacjach potrafiła przez 2, 3 tygodnie udawać, że mnie nie zna i wtedy potrafiła nie patrzeć.
Myślę, że po prostu było za późno, nawet jeśli zaczęła mieć wątpliwości co do ślubu to wszystko było załatwione, goście, opłaty, no i w tym wszystkim pełen nadziei narzeczony. Zdobyłem się na rozmowę dwa tygodnie przed bo wtedy też się dowiedziałem i nie dziwi mnie jej odmowa, bo co w tej sytuacji miałaby zrobić? Chociażby wczoraj widziałem po niej mega nerwy, oczywiście ja trzymałem dystans a ona nawet nie potrafiła a mnie spojrzeć, bo gdy przeszła obok zamknęła oczy i spojrzała w podloge.
Tez wiedzialam, ze sie jemu podobam i tak samo jak sie podobam wiekszosci moich kolegow. I? Co z tego? Nadal bede sie zachowywala tak jak chce.
Bo taki mam sposob bycia i tez dlatego, ze czasem sobie lubie poflirtowac i i tak nic z tego nie bedzie, ot taki zarcik.
Te jej nerwy i zachowanie to mnie wcale nie dziwia bo zrobiles glupia sytuacje ta wiadomoscia.
Nie ma zadnej wielkiej relacji, nigdy nie bylo i nie bedzie. Nie wiem o czym Ty tu mozesz nawet decydowac? Ona juz bierze slub ze swoim facetem, z ktorym wybrala spedzic reszte zycia. Nie wybrala Ciebie i nie wazne co powiesz to i tak nie bedzie z Toba. Nie masz wyjscia.
Te jej nerwy i zachowanie to mnie wcale nie dziwia bo zrobiles glupia sytuacje ta wiadomoscia.
Nie ma zadnej wielkiej relacji, nigdy nie bylo i nie bedzie. Nie wiem o czym Ty tu mozesz nawet decydowac? Ona juz bierze slub ze swoim facetem, z ktorym wybrala spedzic reszte zycia. Nie wybrala Ciebie i nie wazne co powiesz to i tak nie bedzie z Toba. Nie masz wyjscia.
To nie wyglądało na flirt, bo tam przynajmniej dwóch innych do niej startowało i zlewała tych kolesi. Mnie traktowała zupełnie inaczej, ale widzę, że się uparłaś by ją bronić, bo ona taka niewinna a ja to pewnie psychczny, który sobie coś ubzdural.
Owszem wybrała, ale to mi wygląda na wybór pokierowany czymś innym niż jakąś wielka miłość, skoro tyle czasu trwała ta sytuacja ze mną. Pewnie wybrała po prostu co dla niej, według niej lepsze, a czy tak jest okaże się za jakiś czas.
I żadnej dziwnej sytuacji nie zrobiłem, miałem prawo wyjaśnić pewne zachowania i zrobiłem to też dla siebie by potem sobie nie wyrzucać, że mogłem z nią pogadać. Nie wyglądało na to, że sytuacja jest dla niej niezręczna, zachowywała się normalnie a rozmowa była zakończona w sposób przyjazny.
Dopiero wczoraj wyglądała na zestresowana i to raczej nie przeze mnie a przez swoje własne myśli, bo ja nic nie zrobiłem.
Te „oznaki”, które opisałeś, nie świadczą o tym, że byłeś dla niej kimś więcej, niż kolegą z pracy.
Sorry. Jak dla mnie, to sobie tę jej fascynację po prostu wmówiłeś.
52 2020-07-17 14:27:59 Ostatnio edytowany przez Nieszcześliwy00 (2020-07-17 14:31:19)
Najpewniej nie byłem, bo nie zdążyliśmy się poznać by nawiązała się więź. Jednak zauroczenie i to, że jest między nami chemia mi się nie wydawało. Nie chcę mi się już przekonywać Ciebie o tym. Wiadomo, że suchy opis nie pozwoli wczuć się Tobie w tą sytuację.
Powodów dla których mogła mnie nie chcieć kilka by się znalazło, ale to już zostawię dla siebie. Nie kieruje się najwidoczniej emocjami tylko rozsądkiem, w początkowej fazie myślę że bez problemu by się że mną spotkała, ale tego już się nie dowiem, bo za późno się odważyłem. Jeśli to nie były oznaki zainteresowania, to jestem ciekaw kiedy są. Mam rozumieć, że zainteresowana kobieta podchodzi i proponuję randkę obcemu kolesiowi z pracy, bo jeśli nie to nie ma szans, że się jej podobasz, a patrzy bo ma zeza To nic że przy tym wykonuje obrót głowy o 180 stopni by na Ciebie popatrzeć
Nie wiem ile masz lat, ale jak czytam to co piszesz to kojarzy mi się, że ostatnio zachowywałem się tak w podstawówce... Kiedy każde spojrzenie koleżanki z ławki obok było dla mnie zapowiedzią wspólnego życia i wielkiej miłości...
Najpewniej nie byłem, bo nie zdążyliśmy się poznać by nawiązała się więź. Jednak zauroczenie i to, że jest między nami chemia mi się nie wydawało. Nie chcę mi się już przekonywać Ciebie o tym. Wiadomo, że suchy opis nie pozwoli wczuć się Tobie w tą sytuację.
Powodów dla których mogła mnie nie chcieć kilka by się znalazło, ale to już zostawię dla siebie. Nie kieruje się najwidoczniej emocjami tylko rozsądkiem, w początkowej fazie myślę że bez problemu by się że mną spotkała, ale tego już się nie dowiem, bo za późno się odważyłem. Jeśli to nie były oznaki zainteresowania, to jestem ciekaw kiedy są. Mam rozumieć, że zainteresowana kobieta podchodzi i proponuję randkę obcemu kolesiowi z pracy, bo jeśli nie to nie ma szans, że się jej podobasz, a patrzy bo ma zezaTo nic że przy tym wykonuje obrót głowy o 180 stopni by na Ciebie popatrzeć
Oszukuj się dalej, skoro Ci się chce i masz na to czas.
Oszukuj się dalej, skoro Ci się chce i masz na to czas.
Chciałbym żeby tak było, żeby to była tylko moja wyobraźnia. Jak widać zauroczenie rzadko się zdarza do tego stopnia, że ludziom na forum ciężko uwierzyć w realizm całej historii.
A skoro według Ciebie wszystko mi się wydawalo to znaczy, że powinienem sobie dalej tam pracować i spoglądać i nie będzie to dla nikogo stanowiło problemu?
Odnoszę wrażenie, że cała Twoja relacja z nią i wielkie uczucie istnieją tylko w Twojej głowie autorze.
Możesz sobie tak myśleć, ani ja Ciebie nie przekonam ani Ty mnie. Mogę opisywać zachowania świadczące o tym w nieskończoność, jednak nie poparte słowami nigdy nie upewnią w tym nikogo. Trzeba to widzieć i czuć, żeby zrozumieć. Temat nie tego dotyczy, bo nie potrzebuje zapewnień, że jestem psychiczny i nadaje się do psychiatryka. Zdarzają się zauroczenie od pierwszej chwili i to nie tylko na filmach i pomimo, że nie chcesz byle gest powoduje, że jeszcze bardziej się nakręcasz.
Odnośnie kobiety nie będę dzwonił, pisał, nie zrobię nic. Jeśli nie będę w stanie wytrzymać w pracy po jej powrocie to może wtedy jak będę chciał to jej powiem o swoich uczuciach i oczywiście zaraz po tym się zwolnię. Na pewno nie jestem w stanie jako obcy człowiek ją odwlec od jej planów. Szkoda, że dowiedziałem się tak późno.
Autorze, czy mógłbyś proszę przytoczyć jej zachowania które spowodowały że czujesz że ona do Ciebie coś czuje?
Oszukuj się dalej, skoro Ci się chce i masz na to czas.
Chciałbym żeby tak było, żeby to była tylko moja wyobraźnia. Jak widać zauroczenie rzadko się zdarza do tego stopnia, że ludziom na forum ciężko uwierzyć w realizm całej historii.
A skoro według Ciebie wszystko mi się wydawalo to znaczy, że powinienem sobie dalej tam pracować i spoglądać i nie będzie to dla nikogo stanowiło problemu?
Podejrzewam, że dalsza praca w tamtym miejscu stanowić będzie problem jedynie dla Ciebie, bo ona wyjdzie za mąż i będzie żyła dalej, bez względu na to, co się stanie z Tobą.
Możesz tkwić w miejscu, zaklinać rzeczywistość, albo otworzyć oczy i iść dalej. Wybór należy do Ciebie.
Możesz tkwić w miejscu, zaklinać rzeczywistość, albo otworzyć oczy i iść dalej. Wybór należy do Ciebie.
Teoretycznie będę miał możliwość jej unikać, by za często się nie widywać, ale calkosiwicie tego nie wyklucze. Nie chcę też by wyszło na to, że jestem obrażony. Mam jednak wrażenie, że mój widok może stanowić dla niej problem, jeśli rzeczywiście coś do mnie czuje.
Możesz tkwić w miejscu, zaklinać rzeczywistość, albo otworzyć oczy i iść dalej. Wybór należy do Ciebie.
Teoretycznie będę miał możliwość jej unikać, by za często się nie widywać, ale calkosiwicie tego nie wyklucze. Nie chcę też by wyszło na to, że jestem obrażony. Mam jednak wrażenie, że mój widok może stanowić dla niej problem, jeśli rzeczywiście coś do mnie czuje.
Raczej będziesz jej wisiał i powiewał, ale biorąc pod uwagę Twój obecny stan umysłu, na pewno tego w ten sposób nie odbierzesz...
Nie mam nic do dodania.
———-
Gdy cytujesz czyjąś wypowiedź, to nie zapominaj o pseudonimie - bo inaczej nie wiadomo, kogo cytujesz i kto powinien odpowiedzieć.
60 2020-07-17 15:48:06 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2020-07-17 15:48:20)
Trochę daleko idziecie w to przekonywanie człowieka, że nie wie, co mówi. Zazwyczaj ludzie wiedzą, jak ktoś z nimi flirtuje, przymila się, uśmiecha. Po to mamy oczy, żeby obserwować mowę ciała, słuchamy tonu głosu itd.
Przekonywanie autora wątku, że sobie uroił, nie ma żadnego sensu, bo tego nie wiecie. Może tak, może nie. Autor brzmi na młodego i niedoświadczonego, jest sobie romantykiem. Jest przekonany, że dziewczyna coś do niego czuje, ale ona powiedziała nie. O tym jest ta historia i pytanie, nie o to "czy ona do mnie coś czuje?" bo tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić ani my, ani autor na 100%.
Można jednocześnie coś do kogos czuć, ale nie chcieć z nim być z różnych względów. Na przykład takich że przez długi czas nie mogliśmy się dogadać i fakt, że jest jeszcze ktoś inny, co nie wyklucza zauroczenia.
Owszem, nie wyklucza. Ona naprawdę może niewiedzieć, czego chce, ale wciąż: mówi ci "nie". Sam mówisz, że ona "nie chce być z tobą". Jakiego Ty jeszcze znaku potrzebujesz, ile razy jeszcze musi Ci powiedzieć "nie", żebyś zrozumiał? Przecież już to powiedziała. Nie bądź takim co wie lepiej od kobiety czego ona chce.
Zajmij się sobą i swoim dobrostanem, a nie tym, jak ona zniesie konsekwencje swoich decyzji.
Facet, zamiast z wyznaniami do tej kobiety, udaj się do specjalisty, bo ta wielka love istnieje tylko w Twojej głowie. Masz zadatki na stalkera. Dopowiadasz sobie znaczenia, tam gdzie ich w ogóle nie ma, a jej nawet nie znasz na podstawowym poziomie.
Wiesz co? Ja też się uśmiecham do mężczyzn, żartuję, czasem klepnę po ramieniu, a nawet, o zgrozo, flirtuję. Co wcale nie znaczy, że sie kocham na zabój w danym gościu i zaraz polecę rzucić mojego wieloletniego partnera. Ot, po prostu taki mam sposób bycia. I z nią jest pewnie podobnie. Może też jej schlebia, że ma takiego orbitera- kobiety bywają próżne. Mimo wszystko, nic dla niej nie znaczysz i chyba by z krzesla spadła jakbyś wypalil do niej ze swoimi rewelacjami.
Oszukuj się dalej, skoro Ci się chce i masz na to czas.
Chciałbym żeby tak było, żeby to była tylko moja wyobraźnia. Jak widać zauroczenie rzadko się zdarza do tego stopnia, że ludziom na forum ciężko uwierzyć w realizm całej historii.
A skoro według Ciebie wszystko mi się wydawalo to znaczy, że powinienem sobie dalej tam pracować i spoglądać i nie będzie to dla nikogo stanowiło problemu?
Ale wiesz, ja mogę też twierdzić, że jest mwga chemia między mną a sprzedawcą z warzywniaka i ta chemia dalej jest tylko w mojej głowie. Ona wystarczająco jasno Ci przekazała, że NIE jest zainteresowana rozwijaniem relacji z Tobą.
Cała reszta jest w Twojej glowie. Łącznie z tym jak ona wbija spojrzenie w Twoje plecy
Ona wystarczająco jasno Ci przekazała, że NIE jest zainteresowana rozwijaniem relacji z Tobą.
Cała reszta jest w Twojej glowie. Łącznie z tym jak ona wbija spojrzenie w Twoje plecy
Teraz nie jest, ale większość tematu skupiła się na przyszłości i kiedyś owszem była, i teraz całkowicie inny stosunek do mnie to potwierdza, bo ta zmiana nastąpiła zanim z nią porozmawiałem.
Daje sobie spokój, nie będę zwracał uwagi, ale na razie tam zostanę i jestem ciekawy czy da mi spokój, czy za jakiś czas zacznie podchody. Oczywiście nic więcej już się nie wydarzy, bo mężatki są poza kręgiem moich zainteresowań.
Ona wystarczająco jasno Ci przekazała, że NIE jest zainteresowana rozwijaniem relacji z Tobą.
Cała reszta jest w Twojej glowie. Łącznie z tym jak ona wbija spojrzenie w Twoje plecyTeraz nie jest, ale większość tematu skupiła się na przyszłości i kiedyś owszem była, i teraz całkowicie inny stosunek do mnie to potwierdza, bo ta zmiana nastąpiła zanim z nią porozmawiałem.
Daje sobie spokój, nie będę zwracał uwagi, ale na razie tam zostanę i jestem ciekawy czy da mi spokój, czy za jakiś czas zacznie podchody. Oczywiście nic więcej już się nie wydarzy, bo mężatki są poza kręgiem moich zainteresowań.
A czemu ona miałaby zaczynać podchody? Wychodzi za mąż. Gdybyś ją interesował, to by się nie hajtała z innym facetem. Mnie się wiele razy zdarzyło, że wydawało mi się, że z kimś mi się super rozmawia, patrzymy na siebie, jest jakiś lekki flirt, więc pewnie jest wielkie zainteresowanie, ale nigdy nic z tego nie było. W każdym przypadku po prostu była miła rozmowa.
U Was nawet większej rozmowy nie było. Ona patrzyła, a Tobie się wydawało, że Cię wzrokiem ściąga
Jako mężatka też może na Ciebie patrzeć, całe szczęście patrzenie nie jest równoznaczne z jakąkolwiek zachętą.
Jak koleżanka powyżej- wychodzi za mąż za kogoś innego niż Ty, więc chyba jasno widać, że jej nie interesujesz. Jest dorosłą, w pelni psychicznie zdrową osobą z pelną zdolnością do decydowania o sobie i swoich uczuciach.
Co ciężko powiedzieć o Tobie, Autor.