Mam 31 lat, nie mam partnera ani dzieci. Jestem po leczeniu nowotworu złośliwego. I tu zaczyna się problem dopóki facet nie wie to wszystko jest ok, a jak już się dowie to zaczyna się wycofywać. Niektórzy dopytują czy jestem już całkiem wyleczona, inni ile mi jeszcze czasu zostało albo czy choroba wróci. Nie wiem tego bo skąd mam wiedzieć? U jednych występują przerzuty, a u innych nie. Chciałabym kogoś poznać, dla kogo moja choroba nie byłaby problemem. Przecież to, że ktoś się zwiąże z kimś zdrowym to przecież nie oznacza, że ta osoba będzie zawsze zdrowa. Zaczęłam się zastanawiać czy może to ja coś źle robię? Zawsze uczciwie informuję na początku znajomości o tym, że jestem po leczeniu onkologicznym. Może za szybko? Może powinnam zaczekać aż lepiej kogoś poznam?
to zależy od ciebie. ja nie czułabym potrzeby uzewnętrzniania się z czymś takim , tym bardziej nowo poznanej osobie.
Mam 31 lat, nie mam partnera ani dzieci. Jestem po leczeniu nowotworu złośliwego. I tu zaczyna się problem dopóki facet nie wie to wszystko jest ok, a jak już się dowie to zaczyna się wycofywać. Nie którzy dopytują czy jestem już całkiem wyleczona, inni ile mi jeszcze czasu zostało albo czy choroba wróci. Nie wiem tego bo skąd mam wiedzieć? U jednych występują przeżuty, a u innych nie. Chciałabym kogoś poznać, dla kogo moja choroba nie byłaby problemem. Przecież to, że ktoś się zwiąże z kimś zdrowym to przecież nie oznacza, że ta osoba będzie zawsze zdrowa. Zaczęłam się zastanawiać czy może to ja coś źle robię? Zawsze uczciwie informuję na początku znajomości o tym, że jestem po leczeniu onkologicznym. Może za szybko? Może powinnam zaczekać aż lepiej kogoś poznam?
Nie rozumiem powodów, dla których na wstępie wywieszasz olbrzymi baner z napisem "miałam raka".
Co on mówi o Tobie? Dlaczego uważasz, że to jest tak istotna informacja, że musisz o niej zawiadomić zawczasu?
Co dla Ciebie znaczy ta wiadomość? Czego się obawiasz w kontakcie z innym człowiekiem, że na "dzień dobry" wywlekasz minioną chorobę?
Swym wyznaniem przypominasz mi alkoholików świeżo po ukończonej terapii, którzy przedstawiając się od razu wyznają, że są alkoholikami.
Autorko, akurat rozumiem Cię doskonale w kontekście przykrych doświadczeń, bo również miałem tą wątpliwą przyjemność przeżyć chorobę nowotworową. Minęło w tym roku równo 15 lat, ale takich przeżyć się wymazać nie da. Prędzej czy później trzeba się zmierzyć z tym, jak takie wiadomości reagują inni. Nie wiem, czy się cokolwiek zmieniło w odbiorze społecznym, ale nadal dla wielu ludzi słowo "nowotwór" ma dość jednoznaczny wydźwięk, tylko wynika to raczej z niskiej wciąż medycznej wiedzy ogólnej w tym zakresie.
Wprawdzie nie angażuję się obecnie w żaden związek, ale mówienie o takich rzeczach od razu, w kontaktach z obcymi ludźmi, nie wydaje mi się wskazane. To są raczej tematy dość osobiste i wiadomo, że nie tak łatwo jest się uzewnętrznić.
Mówisz o tym zbyt wcześnie
Autorko, to są Twoje poufne dane i naprawdę nie musisz opowiadać obcym ludziom o swoich problemach. Szanuj się trochę. To nie jest tak, że byle kto może pójść do Twojego lekarza i dowiedzieć się, jaką jest historia chorób, które przeszłaś badx przechodzisz.
Poznajesz kogoś jako osoba, która przeszłość ma już za sobą i żyjesz normalnie, czyli starasz się ułożyć sobie życie osobiste. Na bliższe zwierzenia przyjdzie czas. Każdy ma za sobą jakieś traumatyczne przeżycia, ale czy jest obowiązek mówienia o swoich problemach już na dzień dobry?
Tak więc nie bądź taka hej do przodu, bo to bez sensu.
milagros89 napisał/a:Mam 31 lat, nie mam partnera ani dzieci. Jestem po leczeniu nowotworu złośliwego. I tu zaczyna się problem dopóki facet nie wie to wszystko jest ok, a jak już się dowie to zaczyna się wycofywać. Nie którzy dopytują czy jestem już całkiem wyleczona, inni ile mi jeszcze czasu zostało albo czy choroba wróci. Nie wiem tego bo skąd mam wiedzieć? U jednych występują przeżuty, a u innych nie. Chciałabym kogoś poznać, dla kogo moja choroba nie byłaby problemem. Przecież to, że ktoś się zwiąże z kimś zdrowym to przecież nie oznacza, że ta osoba będzie zawsze zdrowa. Zaczęłam się zastanawiać czy może to ja coś źle robię? Zawsze uczciwie informuję na początku znajomości o tym, że jestem po leczeniu onkologicznym. Może za szybko? Może powinnam zaczekać aż lepiej kogoś poznam?
Nie rozumiem powodów, dla których na wstępie wywieszasz olbrzymi baner z napisem "miałam raka".
Co on mówi o Tobie? Dlaczego uważasz, że to jest tak istotna informacja, że musisz o niej zawiadomić zawczasu?
Co dla Ciebie znaczy ta wiadomość? Czego się obawiasz w kontakcie z innym człowiekiem, że na "dzień dobry" wywlekasz minioną chorobę?
Swym wyznaniem przypominasz mi alkoholików świeżo po ukończonej terapii, którzy przedstawiając się od razu wyznają, że są alkoholikami.
Może właśnie dlatego, że jestem świeżo po zakończeniu leczenia. Jeszcze do końca nie wróciłam do normalnego życia. Moja codzienność to rehabilitacja i leczenie skutków ubocznych, trudno długo unikać mówienia o sobie. Mówię zazwyczaj gdy ktoś pyta o pracę, czym się zajmuję. Jeszcze do pracy nie wróciłam więc odpowiadam zgodnie z prawdą, że jestem na świadczeniu rehabilitacyjnym.
To znowu masz wybór, możesz opowiedzieć wszystko ze szczegółami, możesz w nie nie wnikać.
Wiem też, że ważnym jest sposób mówienia o swej (także byłej) chorobie. Są osoby, które nie zaakceptowały rzeczywistości i po rozpoczęciu rozmowy na temat ich zdrowia, diametralnie zmieniają swe zachowanie. Jak jest z Tobą, wiesz tylko Ty.
Jestem optymistą, zdecydowałam się, by widzieć szklankę do połowy pełną, więc dla mnie opisane rzez Ciebie sytuacje są świetnym, choć trudnym, egzaminem, w którym sprawdzane są człowiecze kwalifikacje. Nie chciałabym żyć z kimś, kto wycofuje się ze znajomości na wieść o minionej chorobie.
Hmm, jeśli to jest całkiem świeże wydarzenie, myślę, że ciężko tak do końca to ukryć, choć może raczej chodzi o powód, dla którego człowiek czuje się zestresowany czy wyczerpany a to odbija się na codziennym życiu. Jak ja wróciłem do szkoły po chorobie( nowotwór w sam raz na 18-stkę, taki szczegół), to siłą rzeczy WIDAĆ było po mnie, że coś jest nie tak, chociaż i tak pół szkoły wiedziało, bo podobno zrobili nawet jakąś zrzutkę wtedy, nie pamiętam dokładnie. Po tylu latach, mogę w sumie poruszać ten temat dość luźno, choćby w takim miejscu, jak forum, ale potwierdzam, że sam początek powrotu do normalnego życia nie był aż tak płynny i swobodny.
10 2020-07-13 00:48:12 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-13 00:50:05)
Jestem poważnie chora. Nie informuję, gdy nie jestem pytana, ale gdy wypłynie jakaś związana z tym kwestia, gdy padnie pytanie, nie ściemniam, mówię jak jest. Jakoś nie ma to wpływu na moje relacje z otoczeniem. Kiedyś miałam trochę obaw poznając mężczyzn, ale okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Ci panowie, z którymi się spotykałam, którzy dowiadywali się np. że nie potrafię tańczyć (co mnie ogromnie peszy), przyjmowali to ze zrozumieniem i dostosowywali się do moich możliwości. I nie mieli nic przeciwko kolejnym wyprawom na tańce.
Jestem optymistą, zdecydowałam się, by widzieć szklankę do połowy pełną, więc dla mnie opisane rzez Ciebie sytuacje są świetnym, choć trudnym, egzaminem, w którym sprawdzane są człowiecze kwalifikacje. Nie chciałabym żyć z kimś, kto wycofuje się ze znajomości na wieść o minionej chorobie.
Zgadzam się, to świetny test.
12 2020-07-13 01:14:15 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-07-13 01:17:23)
Mam 31 lat, nie mam partnera ani dzieci. Jestem po leczeniu nowotworu złośliwego. I tu zaczyna się problem dopóki facet nie wie to wszystko jest ok, a jak już się dowie to zaczyna się wycofywać. Nie którzy dopytują czy jestem już całkiem wyleczona, inni ile mi jeszcze czasu zostało albo czy choroba wróci. Nie wiem tego bo skąd mam wiedzieć? U jednych występują przeżuty, a u innych nie. Chciałabym kogoś poznać, dla kogo moja choroba nie byłaby problemem. Przecież to, że ktoś się zwiąże z kimś zdrowym to przecież nie oznacza, że ta osoba będzie zawsze zdrowa. Zaczęłam się zastanawiać czy może to ja coś źle robię? Zawsze uczciwie informuję na początku znajomości o tym, że jestem po leczeniu onkologicznym. Może za szybko? Może powinnam zaczekać aż lepiej kogoś poznam?
Uważam, że takie informowanie o twojej przebytej chorobie na początku znajomości, to trochę wybieganie przed orkiestrę. Może w ogóle ogłoś wszem i wobec, a najlepiej zamieść ogłoszenie w gazecie, że jesteś chora i źle rokujesz?
Po 1. Chorobę masz już za sobą i z jak każdą chorobą ktorą wyleczono, powinnaś się pożegnać.
Po 2. Nie każdy facet w ogóle chcialby z tobą dłużej być niż pierwsza czy druga randka, po co sobie "dokopywać" że to przez twoją chorobę?
Po 3. Jesteś zdrowa i tak o sobie myśl. Skąd wiesz, co ci faceci mieliby ci o sobie do powiedzenia, gdybyś ich lepiej poznała?
Zmień swoje nastawienie do samej siebie, a wszystko się zmieni. Teraz sama stawiasz się w pozycji osoby oczekującej na wyrok, a to nieprawda. Dałaś radę tak strasznej chorobie, a nie możesz sobie poradzić z jakimś duchem po niej? Przecież jesteś zdrowa, silna, chcesz żyć i kochać.. Więc rób to. Informacja o przebytej chorobie przekazana z uśmiechem na twarzy, z błyskierm w oku że jednak zwycięzyłaś, inaczej wygląda niż hiobowy komunkat, że jesteś po leczeniu nowotworu złośliwego i czekasz na jego skutki.
Cieszę się, że dałaś sobie z tym paskudztwem radę i ty też się ciesz.
Uważam, że takie informowanie o twojej przebytej chorobie na początku znajomości, to trochę wybieganie przed orkiestrę. Może w ogóle ogłoś wszem i wobec, a najlepiej zamieść ogłoszenie w gazecie, że jesteś chora i źle rokujesz?
Kolejny post Autorki rzucił nowe światło na przyczyny informowania o przebytej chorobie.
Rzeczywiście życie "tuż po" bardzo się zmienia i trudno ten fakt ukryć, skoro wciąż zajmuje sporo uwagi i czasu. Są przecież wizyty kontrolne, rehabilitacja, przypuszczam, że pojawił się inny tryb życia, sposób żywienia. To wcześniej czy później wypływa, choćby podczas ustalania terminu kolejnego spotkania.
Ze swojej strony przede wszystkim życzę Ci, milagros89, zdrowia i mnóstwa siły. Zresztą nam wszystkim tego życzę.
Przypuszczam, że to odsuwanie się od Ciebie może wynikać z lęku. Obserwując otoczenie widzę, że słowo "nowotwór" wciąż u bardzo wielu ludzi budzi przerażenie, nie wiedzą ani w jaki sposób z osobą chorą czy też po leczeniu rozmawiać, ani czego się spodziewać. Jednym słowem ta asekuracja może być efektem własnej nieporadności oraz obawy przed nieznanym. Na tym etapie jedyne co możesz zrobić, to zapytana, gdy już temat wypłynie, poinformować o swoich przeżyciach, ale się na nich nadmiernie nie skupiać. Uznać po prostu, że jest to część Ciebie, dla Ciebie bardzo ważna, ale jednak nie oczekujesz, że wszystko będzie się kręcić wokół tego tematu. Na ewentualne szczegóły przyjdzie czas w przyszłości.
Chodzi o to, aby nie wywoływać u tej drugiej strony poczucia, że jej głównym zadaniem i rolą będzie służyć Ci wsparciem. To może być obciążająca świadomość, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że jest to dopiero wstęp do czegokolwiek.
14 2020-07-13 02:02:39 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-07-13 02:03:50)
Salomonka napisał/a:Uważam, że takie informowanie o twojej przebytej chorobie na początku znajomości, to trochę wybieganie przed orkiestrę. Może w ogóle ogłoś wszem i wobec, a najlepiej zamieść ogłoszenie w gazecie, że jesteś chora i źle rokujesz?
Kolejny post Autorki rzucił nowe światło na przyczyny informowania o przebytej chorobie.
Rzeczywiście życie "tuż po" bardzo się zmienia i trudno ten fakt ukryć, skoro wciąż zajmuje sporo uwagi i czasu. Są przecież wizyty kontrolne, rehabilitacja, przypuszczam, że pojawił się inny tryb życia, sposób żywienia. To wcześniej czy później wypływa, choćby podczas ustalania terminu kolejnego spotkania.Ze swojej strony przede wszystkim życzę Ci, milagros89, zdrowia i mnóstwa siły. Zresztą nam wszystkim tego życzę.
Przypuszczam, że to odsuwanie się od Ciebie może wynikać z lęku. Obserwując otoczenie widzę, że słowo "nowotwór" wciąż u bardzo wielu ludzi budzi przerażenie, nie wiedzą ani w jaki sposób z osobą chorą czy też po leczeniu rozmawiać, ani czego się spodziewać. Jednym słowem ta asekuracja może być efektem własnej nieporadności oraz obawy przed nieznanym. Na tym etapie jedyne co możesz zrobić, to zapytana, gdy już temat wypłynie, poinformować o swoich przeżyciach, ale się na nich nadmiernie nie skupiać. Uznać po prostu, że jest to część Ciebie, dla Ciebie bardzo ważna, ale jednak nie oczekujesz, że wszystko będzie się kręcić wokół tego tematu. Na ewentualne szczegóły przyjdzie czas w przyszłości.
Chodzi o to, aby nie wywoływać u tej drugiej strony poczucia, że jej głównym zadaniem i rolą będzie służyć Ci wsparciem. To może być obciążająca świadomość, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że jest to dopiero wstęp do czegokolwiek.
Ależ nie trzeba niczego ukrywać, wystarczy nie "wywnętrzać" się na pierwszej czy drugiej randce. Sama autorka może dojśc do wniosku, że ten czy tamten pan jej nie ineteresuje, o ile pozwoliłaby sprawom się toczyć swoim rytmem. Dziś poznać kogoś wartościowego wcale nie jest łatwo i od razu dawać komuś "fory" robiąc reterospekcję ze swojego życia, to trochę stawianie się z góry na "spalonym". Ja przynajmniej nie mowiłabym, nie od razu i mocno uważałabym, komu i co o sobie mówię. Ale ja ogólnie nie ufam ludziom i trzeba ze mną trochę soli zjeść, żeby czegokolwiek się o mnie dowiedzieć.
Po drugiej wypowiedzi Autorki ponownie mogę tylko potwierdzić, że TUŻ PO takich przeżyciach, NIE DA się tego ukryć czy tez jest bardzo trudne. Oczywiście nie mówię, że wiadomo od razu, że ktoś jest chory, al e raczej o osobiste odczucia, nastroje emocje, które raczej wpływają na nasze życie i codzienne funkcjonowanie. Jeśli przeżycia psychiczne potrafią tak bardzo dobić człowieka( choć taka choroba również się do nich zalicza), to także fizyczne cierpienie trudno czasami schować po prostu do kieszeni. Może niektórzy bardziej potrafią to ukryć, ale wiadomo, że nie jest to coś, o czym ludzie rozpowiadają na prawo i lewo.
Jeśli się z kimś spotykamy, to druga osoba dość szybko powinna wyłapać oznaki naszego ponurego nastroju, stresu czy niepewności. W wypadku tego etapu, częste są zresztą kontrole i wizyty lekarskie i zwyczajnie nie wyobrażam sobie, że mógłbym to jakoś specjalnie ukrywać przed kimś, nawet gdyby m chciał. Choć może dlatego, że jeśli ktoś się mnie zapyta jaki jest powód mojego dziwnego nastroju czy zachowania to raczej staram się powiedzieć wtedy prawdę, niż zbywać kogoś słówkami typu: " nieważne, nie mówmy o tym", " nic ważnego" itp.
16 2020-07-13 14:43:27 Ostatnio edytowany przez szeptem (2020-07-13 14:45:10)
Autorko, może na razie daj sobie trochę czasu na dostosowanie się do nowego trybu życia, odpoczywaj i nie randkuj - a osobom poznawanym jako znajomi niczego nie musisz tłumaczyć, przynajmniej na wstępie. Na pewno nadejdzie chwila, gdy poczujesz się silna i gotowa na romanse / związek, wtedy wszystko będzie szło gładko i nie będzie problemu z rozmowami na temat przebytej choroby.
Czy sama związałabyś się z kimś po podobnych przejściach, lub aktualnie chorującym? pytam z ciekawości.