Widzę, nie chce spadać. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Widzę, nie chce spadać.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

1 Ostatnio edytowany przez Bbydream (2020-05-01 09:26:59)

Temat: Widzę, nie chce spadać.

Witam.  Poznałem pewna kobietę prawie 6lattemu, była z bardzo trudnego domu w którym była przemoc, pomogłem jej stanąć na nogi i wspólnie podjęliśmy decyzje że potrzebuje pomocy, robiliśmy wszystko by ja z tamtąd zabrać. Udało nam się trafiła do domu dziecka lecz tylko na 2 lata. Gdy ten czas upłynął nie miała gdzie iść, zapytałem się mamy czy może z nami zamieszkać. Moja mama ma wspaniale serce bez żadnego problemu się zgodziła. Tak mieszkaliśmy razem prawie 4 lata, ona dochodziła do siebie po tej krzywdzie, no ale oczywiście miała swoje odpaly przez ten bol. Udawała zechce się zabić, wywierala straszna presję emocjonalna na mnie na mojej rodzinie, lecz się nie poddawalem, byłem przy niej mimo wszystko. Nadszedł czas naszej wyprowadzki już na swoje WYTRWALIŚMY tak prawie rok, ja też jakiś super gość nie jestem dużo pracuje grałem też na kompie lecz odbieralam to jako taka troszkę ucieczka od krzywdy bo nie chciałem jej pokazywać tego bólu co ja czuje iż nie chciałem by musiała znów wątpić w życie które jest piękne, przez cały ten czas naszego związku zniszczył em wiele mostów, przyjaciół, potem odcinalem się od rodziny tylko po to by poświęcać jej więcej czasu.  No i nadszedł czas gdy znalazła grę takie simsy online gdzie się totalnie zatraciła. W lutym tego roku stwierdziła ze nam nie wychodzi, bez żadnych podstaw. Pokłóciliśmy się bez gadki jakieś 3 dni aż oczywiście ja przyszedłem bo cały czas tak robiłem musiałem przyjść by ratować jak i budować. Myślałem że jest jej źle przez to wszystko co przeszliśmy i już ma dość lecz się myliłem. Poznała na tej grze chłopaka, po wyprowadza odemnie czas który spędzała na tej grze to jakieś min10h. Nie jadła, nie spała spóźnialstwa się do pracy. Rozstalismy się lecz nie mogłem pozwolić na to by była głowa bo tak cholernie ja kocham, latałam za nią 2 miesiące, jak pies robiłem jej obiady by mogła zjeść, przy nosiłem śniadania do pracy, przychodziła wysypiać się do mnie, przytulać calowac po czym mówiąc że potrzebowała bliskości a nie mnie. Cały czas twierdziła że ten chłopak to tylko kolega któremu wysyła serduszka mówi że go kocha, że nie widzi świata bez niego ale to tylko zabawa w grze. Pisze trochę przez łzy więc moja składnia może być trochę zła wybaczcie. Jak możecie się spodziewać sa razem przez internet, mimo moich starań odbudowania tej relacji. Robiłem wszystko przy tym wszystkim zatracalem się, trafiłem szacunek do siebie samego. Ostatnio stwierdziła ze mnie nie kocha, jej serce nie wybiera. Mam pytanie byłem aż tak zły? Że takie coś musiało się wydarzyć? Brakuje mi jej strasznie ponad 2 miesiące nie mogę się pozbierać. Nieprzespane noce, nic nie mogę zjeść. Dodam że mam dobra pracę, nie zarabiam malo. Tak na prawdeiala wszystko co chciała, komputery, telefony buty. Dla mnie pieniądze nie mają żadnego znaczenia, nie miałem problemu cała wypłatę wywalić na nią. Jedna sytuacja gdzie było mi ma prawdę ciężko to wtedy gdy na samym początku naszego wspólnego mieszkania już we2 to wtedy gdy musieliśmy opłacić mieszkanie kaucję, IKEA i te sprawy. Kasy zabrakło wzięła zaliczkę 500zl i kupiła se perfumy za 450 a ja suchy chleb w robocie jak świnia. Podsumujmy  bawiła się mną przez 2 miesiące, wykorzystywała mnie. Dawała mi złudne nadzieję, przy czym wszystkim mówiąc że jestem toxyczny bo walczę o nią, walczę o miłość która szczerze czuje. Jeśli przy nosiłem jej resztę rzeczy bo nie chciałem by musiała sama je targać nie chciała mnie wypuszczać z mieszkania, sama przychodziła pod pretekstem że jej autobus uciekł. Nie rozumiem nic totalnie z tego, nic. Dodam że ma moje od na ciele, zrobiła se je na znak tego kim się stała dzięki mnie i z jakiego gówna wyszła. Teraz nie znacze dla niej nic, nienawidzi mnie. Jestem dla mnie wart mniej niż zero.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Widzę, nie chce spadać.

Coś ci zjadło tekst...ale już po wstępie coś czuje jak to się skończyło.

3

Odp: Widzę, nie chce spadać.

Przecież sprawa jest banalnie prosta. Pomyliły ci się funkcje. Robisz za opiekuna, pomagasz w wyjściu na prostą. Co wiadomo jak się musi zakończyć. W końcu przestaniesz być potrzebny.
A wydaje ci się, że tworzysz z nią związek.
Masz nauczkę, że nie wiążemy się z osobami, które mają problemy. Chcesz pomóc ok. Ale nie planuj związku.

4 Ostatnio edytowany przez Bbydream (2020-05-01 09:35:57)

Odp: Widzę, nie chce spadać.

Robiłem to z miłości, nigdy nie chciałem być opiekunem tylko facetem, przyjacielem do którego mogła by zawsze przyjść. No ale masz rację przestałem być potrzebny i wybrała chłopa w internecie który nawet nie jest z Polski. No i to wszystko z tym gościem działo się już jak jeszcze byliśmy razem, te miłości te zwroty akcji.

5 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-05-01 09:37:54)

Odp: Widzę, nie chce spadać.
Bbydream napisał/a:

Witam.  Poznałem pewna kobietę prawie 6lattemu, była z bardzo trudnego domu w którym była przemoc, pomogłem jej stanąć na nogi i wspólnie podjęliśmy decyzje że potrzebuje pomocy, robiliśmy wszystko by ja z tamtąd zabrać. Udało nam się trafiła do domu dziecka lecz tylko na 2 lata. Gdy ten czas upłynął nie miała gdzie iść, zapytałem się mamy czy może z nami zamieszkać. Moja mama ma wspaniale serce bez żadnego problemu się zgodziła. Tak mieszkaliśmy razem prawie 4 lata, ona dochodziła do siebie po tej krzywdzie, no ale oczywiście miała swoje odpaly przez ten bol. Udawała zechce się zabić, wywierala straszna presję emocjonalna na mnie na mojej rodzinie, lecz się nie poddawalem, byłem przy niej mimo wszystko. Nadszedł czas naszej wyprowadzki już na swoje WYTRWALIŚMY tak prawie rok, ja też jakiś super gość nie jestem dużo pracuje grałem też na kompie lecz odbieralam to jako taka troszkę ucieczka od krzywdy bo nie chciałem jej pokazywać tego bólu co ja czuje iż nie chciałem by musiała znów wątpić w życie które jest piękne, przez cały ten czas naszego związku zniszczył em wiele mostów, przyjaciół, potem odcinalem się od rodziny tylko po to by poświęcać jej więcej czasu.  No i nadszedł czas gdy znalazła grę takie simsy online gdzie się totalnie zatraciła. W lutym tego roku stwierdziła ze nam nie wychodzi, bez żadnych podstaw. Pokłóciliśmy się bez gadki jakieś 3 dni aż oczywiście ja przyszedłem bo cały czas tak robiłem musiałem przyjść by ratować jak i budować. Myślałem że jest jej źle przez to wszystko co przeszliśmy i już ma dość lecz się myliłem. Poznała na tej grze chłopaka, po wyprowadza odemnie czas który spędzała na tej grze to jakieś min10h. Nie jadła, nie spała spóźnialstwa się do pracy. Rozstalismy się lecz nie mogłem pozwolić na to by była głowa bo tak cholernie ja kocham, latałam za nią 2 miesiące, jak pies robiłem jej obiady by mogła zjeść, przy nosiłem śniadania do pracy, przychodziła wysypiać się do mnie, przytulać calowac po czym mówiąc że potrzebowała bliskości a nie mnie. Cały czas twierdziła że ten chłopak to tylko kolega któremu wysyła serduszka mówi że go kocha, że nie widzi świata bez niego ale to tylko zabawa w grze. Pisze trochę przez łzy więc moja składnia może być trochę zła wybaczcie. Jak możecie się spodziewać sa razem przez internet, mimo moich starań odbudowania tej relacji. Robiłem wszystko przy tym wszystkim zatracalem się, trafiłem szacunek do siebie samego. Ostatnio stwierdziła ze mnie nie kocha, jej serce nie wybiera. Mam pytanie byłem aż tak zły? Że takie coś musiało się wydarzyć? Brakuje mi jej strasznie ponad 2 miesiące nie mogę się pozbierać. Nieprzespane noce, nic nie mogę zjeść. Dodam że mam dobra pracę, nie zarabiam malo. Tak na prawdeiala wszystko co chciała, komputery, telefony buty. Dla mnie pieniądze nie mają żadnego znaczenia, nie miałem problemu cała wypłatę wywalić na nią. Jedna sytuacja gdzie było mi ma prawdę ciężko to wtedy gdy na samym początku naszego wspólnego mieszkania już we2 to wtedy gdy musieliśmy opłacić mieszkanie kaucję, IKEA i te sprawy. Kasy zabrakło wzięła zaliczkę 500zl i kupiła se perfumy za 450 a ja suchy chleb w robocie jak świnia. Podsumujmy  bawiła się mną przez 2 miesiące, wykorzystywała mnie. Dawała mi złudne nadzieję, przy czym wszystkim mówiąc że jestem toxyczny bo walczę o nią, walczę o miłość która szczerze czuje. Jeśli przy nosiłem jej resztę rzeczy bo nie chciałem by musiała sama je targać nie chciała mnie wypuszczać z mieszkania, sama przychodziła pod pretekstem że jej autobus uciekł. Nie rozumiem nic totalnie z tego, nic. Dodam że ma moje od na ciele, zrobiła se je na znak tego kim się stała dzięki mnie i z jakiego gówna wyszła. Teraz nie znacze dla niej nic, nienawidzi mnie. Jestem dla mnie wart mniej niż zero.

Poderwanie dziewczyny w której domu jest patologia, nie ma co z sobą począć, pragnie ucieczki itp. ma jedną zaletę - jest łatwe, ponieważ nie będzie miala zbyt dużo wymagań co do tego kim Ty jesteś, wystarczy że zabierzesz ją od patologii, wyrwiesz z miejsca, w którym wytrzymać się nie da, dasz schronienie i poczucie bezpieczeństwa.
Niestety jednocześnie ryzykujesz, że po zrealizowaniu swojego celu, przestajesz już być dla niej tak ważny, a dziewczyna wchodzi na nowy poziom gry i zaczyna się rozglądać.
Tak się właśnie wydarzyło.
Wszelkie inne Twoje starania, o których tutaj piszesz, to nie było dawanie Tobie nadziei ale robienie sobie przez Ciebie nadziei. Tak sam wybrałeś.
Ale już po wszystkim. Odetchnij. Spójrz na to, co się wydarzyło, wyciągnij wnioski na przyszłość. Żyj.

6 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-05-01 10:02:09)

Odp: Widzę, nie chce spadać.
Bbydream napisał/a:

Witam.  Poznałem pewna kobietę prawie 6lattemu, była z bardzo trudnego domu w którym była przemoc, pomogłem jej stanąć na nogi i wspólnie podjęliśmy decyzje że potrzebuje pomocy, robiliśmy wszystko by ja z tamtąd zabrać. Udało nam się trafiła do domu dziecka lecz tylko na 2 lata. Gdy ten czas upłynął nie miała gdzie iść, zapytałem się mamy czy może z nami zamieszkać. Moja mama ma wspaniale serce bez żadnego problemu się zgodziła. Tak mieszkaliśmy razem prawie 4 lata, ona dochodziła do siebie po tej krzywdzie, no ale oczywiście miała swoje odpaly przez ten bol. Udawała zechce się zabić, wywierala straszna presję emocjonalna na mnie na mojej rodzinie, lecz się nie poddawalem, byłem przy niej mimo wszystko. Nadszedł czas naszej wyprowadzki już na swoje WYTRWALIŚMY tak prawie rok, ja też jakiś super gość nie jestem dużo pracuje grałem też na kompie lecz odbieralam to jako taka troszkę ucieczka od krzywdy bo nie chciałem jej pokazywać tego bólu co ja czuje iż nie chciałem by musiała znów wątpić w życie które jest piękne, przez cały ten czas naszego związku zniszczył em wiele mostów, przyjaciół, potem odcinalem się od rodziny tylko po to by poświęcać jej więcej czasu.  No i nadszedł czas gdy znalazła grę takie simsy online gdzie się totalnie zatraciła. W lutym tego roku stwierdziła ze nam nie wychodzi, bez żadnych podstaw. Pokłóciliśmy się bez gadki jakieś 3 dni aż oczywiście ja przyszedłem bo cały czas tak robiłem musiałem przyjść by ratować jak i budować. Myślałem że jest jej źle przez to wszystko co przeszliśmy i już ma dość lecz się myliłem. Poznała na tej grze chłopaka, po wyprowadza odemnie czas który spędzała na tej grze to jakieś min10h. Nie jadła, nie spała spóźnialstwa się do pracy. Rozstalismy się lecz nie mogłem pozwolić na to by była głowa bo tak cholernie ja kocham, latałam za nią 2 miesiące, jak pies robiłem jej obiady by mogła zjeść, przy nosiłem śniadania do pracy, przychodziła wysypiać się do mnie, przytulać calowac po czym mówiąc że potrzebowała bliskości a nie mnie. Cały czas twierdziła że ten chłopak to tylko kolega któremu wysyła serduszka mówi że go kocha, że nie widzi świata bez niego ale to tylko zabawa w grze. Pisze trochę przez łzy więc moja składnia może być trochę zła wybaczcie. Jak możecie się spodziewać sa razem przez internet, mimo moich starań odbudowania tej relacji. Robiłem wszystko przy tym wszystkim zatracalem się, trafiłem szacunek do siebie samego. Ostatnio stwierdziła ze mnie nie kocha, jej serce nie wybiera. Mam pytanie byłem aż tak zły? Że takie coś musiało się wydarzyć? Brakuje mi jej strasznie ponad 2 miesiące nie mogę się pozbierać. Nieprzespane noce, nic nie mogę zjeść. Dodam że mam dobra pracę, nie zarabiam malo. Tak na prawdeiala wszystko co chciała, komputery, telefony buty. Dla mnie pieniądze nie mają żadnego znaczenia, nie miałem problemu cała wypłatę wywalić na nią. Jedna sytuacja gdzie było mi ma prawdę ciężko to wtedy gdy na samym początku naszego wspólnego mieszkania już we2 to wtedy gdy musieliśmy opłacić mieszkanie kaucję, IKEA i te sprawy. Kasy zabrakło wzięła zaliczkę 500zl i kupiła se perfumy za 450 a ja suchy chleb w robocie jak świnia. Podsumujmy  bawiła się mną przez 2 miesiące, wykorzystywała mnie. Dawała mi złudne nadzieję, przy czym wszystkim mówiąc że jestem toxyczny bo walczę o nią, walczę o miłość która szczerze czuje. Jeśli przy nosiłem jej resztę rzeczy bo nie chciałem by musiała sama je targać nie chciała mnie wypuszczać z mieszkania, sama przychodziła pod pretekstem że jej autobus uciekł. Nie rozumiem nic totalnie z tego, nic. Dodam że ma moje od na ciele, zrobiła se je na znak tego kim się stała dzięki mnie i z jakiego gówna wyszła. Teraz nie znacze dla niej nic, nienawidzi mnie. Jestem dla mnie wart mniej niż zero.

Ile masz lat i ile ona miala  jak ją poznałeś? Bo mi się jakoś składa, że to dziecko było jeszcze. Dziewczyna z problemami potrzebowała pomocy, więc skorzystała z tego co jej podsunął los, czyli tego co jej zaoferowałeś. Myslałeś, że jak młoda i nic nie ma, to wdzięczna ci bedzie po grób, za to co dla niej zrobiłeś? Ona w końcu poczuła się dorosła i chce o sobie decydować, może  zdała sobie sprawę, że chce czegoś innego, czego ty mimo wszystko jej nie dałeś. Możliwe, że  nawet na swoj sposób cię kocha, ale jesli nie chcesz by cię znienawidziła, to pozwól jej żyć jak chce. Ona pewnie popełnia błąd, ale jej nie zatrzymsz siłą ani wypominaniem, ile dla niej zrobiłeś.  Jak się spodziewam, będzie do ciebie wracała zawsze, kiedy będzie działa jej się krzywda i od ciebie zależy, czy bedziesz  otwierał drzwi, czy ułożysz sobie życie z kimś, kto doceni twoje starania i wysiłki.
Jeśli się kogoś kocha, to czasami trzeba pozwolić mu odejść, aby poczuł się szczęśliwy.

7 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-05-01 10:17:54)

Odp: Widzę, nie chce spadać.

Bbydream ode mnie będzie nieco ostrzej wydawało by się i być może,ale pomiędzy  byciem białym rycerzem a byciem padliniarzem jest cieniutka linia graniczna.Rola opiekuna w relacjach które chorują zmienia się często w rolę oprawcy a rola ofiary zmienia się w rolę oprawcy.Dziewczyna nieswiadomie bierze odwat za krzywdy spotkane wcześniej.
Przeczytaj książkę "W co grają ludzie" i jak chcesz poznać trochę siebie to zainteresuj się analizą transakcyjnąNie bierz tego padlinierza do siebie bo pewnie jesteś niedoświadczonym młodym chłopakiem  .
Łatwo ulec pokusie panowania nad kimś kto miał w domu problemy takie jak Twoja ex .
Oczekiwania  w takim związku jak ten wasz - opierają się na wypełnianiu deficytów,braków emocjonalnych,urazów psychicznych za kogoś i przy pomocy kogoś .
Takie coś nie leczone powoduje eskalację,nadużywanie wolności,wykorzystywanie,wieszanie się na kimś,uzależnienie od uczuć ,nad kontrole wzajemnie i różne gry
np odpychanie przyciąganie na wzajem im dłużej to trwa tym gorzej.To wykańcza i niszczy miłość w związku .
Dziewczyna nie okazała Ci wdzięczności bo wyssała już energię wyczerpała się moc z generatora takiego przysłowiowego rollercoastera emocji w którym byłeś elementem i wyzwalaczem obiektem.
Ona szuka nowych innych wrażeń i mocji na pozór, bo w jej podświadomości jest wzór szukania ciągle tego samego, skrajnych emocji i dramatów od euforii po tragedię.
Prawdopodobnie dziewczyna żyje w świecie fantazji wypierania rzeczywistości jeżeli w domu rodzinnym spotkała przemoc,patologię.
To u dzieci jest mechanizm obronny,
jeżeli ona nie podda się dobrowolnie terapii to stale tak będzie powielać matrycę związku
tworzyć toksyczne relacje w podobnej symbiozie jak u was.
Przyjrzyj się swoim deficytom i tym wszystkim romantyczno heroicznym postawom w Tobie - nie wszystko tam styka jest dojrzałe i w równowadze .
Zdaje sobie sprawę że to co napisałem może brzmieć groźnie,ale nie ma się zapasowego życia i szkoda czasu na bycie nieszczęśliwym w nim.

8

Odp: Widzę, nie chce spadać.
paslawek napisał/a:

Bbydream ode mnie będzie nieco ostrzej wydawało by się i być może,ale pomiędzy  byciem białym rycerzem a byciem padliniarzem jest cieniutka linia graniczna
Nie bierz tego padlinierza do siebie bo pewnie jesteś młodym chłopakiem niedoświadczonym .
Łatwo ulec pokusie panowania nad kimś kto miał w domu problemy takie jak Twoja ex .
Oczekiwania  w takim związku jak ten wasz - opierają się na wypełnianiu deficytów,braków emocjonalnych,urazów psychicznych za kogoś i przy pomocy kogoś .
Takie coś nie leczone powoduje eskalację,nadużywanie wolności,wykorzystywanie,wieszanie się na kimś,uzależnienie od uczuć ,nad kontrole wzajemnie i różne gry
np odpychanie przyciąganie na wzajem im dłużej to trwa tym gorzej.To wykańcza i niszczy miłość w związku .
Dziewczyna nie okazała Ci wdzięczności bo wyssała już energię wyczerpała się moc z generatora takiego przysłowiowego rollercoastera emocji .
Ona szuka nowych innych wrażeń i mocji na pozór bo w jej podświadomości jest wzór szukania ciągle tego samego skrajnych emocji i dramatów od euforii po tragedię.
Prawdopodobnie dziewczyna żyje w świecie fantazji wypierania rzeczywistości jeżeli w domu rodzinnym spotkała przemoc,patologię.
To u dzieci jest mechanizm obronny jeżeli ona nie podda się dobrowolnie terapii to stale tak będzie powielać matrycę związku
tworzyć toksyczne relacje w podobnej symbiozie jak u was.
Przyjrzyj się swoim deficytom i tym wszystkim romantyczno heroicznym postawom w Tobie - nie wszystko tam styka jest dojrzałe i w równowadze .

Masz rację, lecz może źle ubrałem w słowa moje myśli. Poprawie się, relacja która była między nami to nie bycie sempem nanad ofiara tylko wywieranie presji, manipulacja z jej strony by osiągnąć swój cel. Sytuację na pozór śmieszne przeradzaly się w ataki paniki, bo czegoś nie mogla osiągnąć. Ktoś u góry napisał że sam sobie dawałem nadzieję, jest to też racja lecz jej słowa że może będę ojcem jej dzieci, że może mnie kocha tak szczerze, że chyba się gubi i popełnia olbrzymi błąd, przychodzenie do mnie totalnie bez zapowiedzi rzucanie mi się na szyję. Nadzieję nie dawałem sobie sam. Nie dawała o sobie zapomnieć, jeśli chodzi o tego rycerza na białym koniu, przepraszam cię bardzo lecz mimo mojego młodego wieku nie pozwolę na to bym stał się jak mój ojciec. Taki jestem, przekładam dobro czyjeś nad siebie. Wiem że jest to źle ale nie odczuwam nic złego w tym, znam umiar. Ktoś jeszcze napisał że będzie mi wdzięczna do końca życia, nigdy tak nie myślałem, nie spoczywa na laurach starałem się z dnia na dzien by nie dopuścić do takiej sytuacji gdzie sam się stracę i będę wymagał wdzięczności. Chodź mi o sam fakt linia bycia a życia też jest krótka tylko że jak osoba która kochasz staje się pieprzonym trupem, który ledwo chodzi. Reakcja moja na to było to co napisałem up.

9

Odp: Widzę, nie chce spadać.

Nie zabrzmi to miło, ale jak się to mówi: „genów nie wydłubiesz”. Trudno od takich osób oczekiwać, że  gdy zobaczą, że w innym otoczeniu jest lepiej, to natychmiast będą dążyć ku lepszemu. Niestety, tak to nie działa. Wzorce, które zakodowały się w głowie, w czasie całego dzieciństwa, będą tam siedzieć zawsze. To jest, jak zew natury. Gdy Twojej dziewczynie było źle, doceniała w jakimś stopniu Waszą opiekę, bo było jej wygodnie. Gdy już poczuła się mocno, na ugruntowanej pozycji, wyszła z niej ta „prawda”, czyli to, co siedzi z tylu głowy. W osobach z dysfunkcyjnych rodzin mocno rozwinięty jest taki jakby instynkt przetrwania, graniczący z cwaniactwem. Od najmłodszych lat wiedzą, że muszą o siebie zadbać. Potrafią manipulować osobami, które okażą im zainteresowanie oraz wykorzystać je. Zazwyczaj każdy myśli: jeśli miała/miał tak źle, a ja zmieniłem/zmieniłam jej świat, to na pewno to doceni. Niestety, tak to nie działa. Ty, wraz z rodziną, chyba trochę tak myśleliście. Nie popełniłeś błędu względem niej. Starałeś się, jak umiałeś, pokazać jej inny świat, jednak osoby z takich środowisk, zazwyczaj są bardzo trudnymi i niewdzięcznym partnerami.

10

Odp: Widzę, nie chce spadać.
Cytrynowa66 napisał/a:

Nie popełniłeś błędu względem niej. Starałeś się, jak umiałeś, pokazać jej inny świat, jednak osoby z takich środowisk, zazwyczaj są bardzo trudnymi i niewdzięcznym partnerami.

A ty wchodzisz w związki z wdzięczności?

11

Odp: Widzę, nie chce spadać.
balin napisał/a:
Cytrynowa66 napisał/a:

Nie popełniłeś błędu względem niej. Starałeś się, jak umiałeś, pokazać jej inny świat, jednak osoby z takich środowisk, zazwyczaj są bardzo trudnymi i niewdzięcznym partnerami.

A ty wchodzisz w związki z wdzięczności?

Nigdy nie oczekiwałem od niej wdzięczności, nigdy nie chciałem stać się kosiarzem wśród zywych. Nigdy nie obieralem tego co dla niej zrobiłem jako pomoc w jej zatrzymaniu przy sobie jak dla mnie jest to mało ludzkie.

12

Odp: Widzę, nie chce spadać.
balin napisał/a:
Cytrynowa66 napisał/a:

Nie popełniłeś błędu względem niej. Starałeś się, jak umiałeś, pokazać jej inny świat, jednak osoby z takich środowisk, zazwyczaj są bardzo trudnymi i niewdzięcznym partnerami.

A ty wchodzisz w związki z wdzięczności?

Rzeczywiście, niefortunnie ta „wdzięczność” zabrzmiała. Zdecydowanie nie chodzi mi odwdzięczanie się za coś. Bardziej, o taki wdzięk życiowy, wzajemną dobroć, życzliwość względem siebie. A wchodząc w związek, na coś takiego jednak liczę.

13

Odp: Widzę, nie chce spadać.

Jednak nie traktowałes jej jak partnerkę, tylko jak kogoś o kogo wciąż musisz zabiegać. Oddawałeś wszystko aby tylko cie doceniała i była ci wdzięczna. To ostatnie 500 zł ktore oddałeś jej, żeby sobie kupiła perfumy, a ty potem do końca miesiąca głodowałeś..Miłość to poświęcenie, ale bez przesady. Trzeba też mysleć o sobie, bo jeśli w całości poświęcimy się dla drugiej osoby, to co nam zostanie? Ty własnie to zrobiłeś i zostałeś z niczym. Masz tylko poczucie stracoego czasu,pieniedzy i własnego poświęcenia. Ona wypełniała ci jakiś deficyt, o czym wspomniał Pasławek. Chcesz i musisz się kimś opiekować, być dla niego podporą i kimś niezastąpionym. To chyba z powodu tego, że nie zaznałes tej opieki od ojca.

14

Odp: Widzę, nie chce spadać.
Salomonka napisał/a:

Jednak nie traktowałes jej jak partnerkę, tylko jak kogoś o kogo wciąż musisz zabiegać. Oddawałeś wszystko aby tylko cie doceniała i była ci wdzięczna. To ostatnie 500 zł ktore oddałeś jej, żeby sobie kupiła perfumy, a ty potem do końca miesiąca głodowałeś..Miłość to poświęcenie, ale bez przesady. Trzeba też mysleć o sobie, bo jeśli w całości poświęcimy się dla drugiej osoby, to co nam zostanie? Ty własnie to zrobiłeś i zostałeś z niczym. Masz tylko poczucie stracoego czasu,pieniedzy i własnego poświęcenia. Ona wypełniała ci jakiś deficyt, o czym wspomniał Pasławek. Chcesz i musisz się kimś opiekować, być dla niego podporą i kimś niezastąpionym. To chyba z powodu tego, że nie zaznałes tej opieki od ojca.

Przeczytaj jeszcze raz. Nie napisałem że oddałem jej ostatnie 500zl tylko że wzięła zaliczkę bo brakowało nam kasy i je wywaliła na perfumy. Czułem się przy niej szczęśliwy nigdy nie chciałem jej nią czuć, może tak to z boku wyglądało.

15 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-05-01 11:01:47)

Odp: Widzę, nie chce spadać.

Wiesz co autorze, przedstawiasz się w roli bohatera, ale jak dla mnie, to poszedłeś na łatwiznę.
Poderwać dziewczynę z trudną przeszłością jest łatwo, ale gorzej utrzymać przy sobie. Wprawne oko pewne rzeczy szybko wychwyci i Ty o nich tu piszesz. To jej mała tolerancja na odmowy, za to duża podatność na zabiegi podnoszenia jej poczucia wartości, czyli Twoje staranie się. Spróbuj natomiast tego samego z dziewczyną mającą normalną rodzinę i nie wymagającą wspierania poczucia jej wartości, bo ma je w sobie. Trzeba się będzie bardziej postarać na początku, ale potem będzie łatwiej.

16

Odp: Widzę, nie chce spadać.
Bbydream napisał/a:

. Dodam że mam dobra pracę, nie zarabiam malo. Tak na prawdeiala wszystko co chciała, komputery, telefony buty. Dla mnie pieniądze nie mają żadnego znaczenia, nie miałem problemu cała wypłatę wywalić na nią. Jedna sytuacja gdzie było mi ma prawdę ciężko to wtedy gdy na samym początku naszego wspólnego mieszkania już we2 to wtedy gdy musieliśmy opłacić mieszkanie kaucję, IKEA i te sprawy. Kasy zabrakło wzięła zaliczkę 500zl i kupiła se perfumy za 450 a ja suchy chleb w robocie jak świnia. Podsumujmy  bawiła się mną przez 2 miesiące, wykorzystywała mnie. Dawała mi złudne nadzieję, przy czym wszystkim mówiąc że jestem toxyczny bo walczę o nią, walczę o miłość która szczerze czuje.

To kupiła perfumy za swoje, czy nie? Wciąż usiłujesz wszystkich przekonać, że ty byłeś dobry a ona zła, a to tak nie działa. Ona pewnie glodna w tym czasie nie była, więc umiała o siebie zadbać.

17

Odp: Widzę, nie chce spadać.
Salomonka napisał/a:
Bbydream napisał/a:

. Dodam że mam dobra pracę, nie zarabiam malo. Tak na prawdeiala wszystko co chciała, komputery, telefony buty. Dla mnie pieniądze nie mają żadnego znaczenia, nie miałem problemu cała wypłatę wywalić na nią. Jedna sytuacja gdzie było mi ma prawdę ciężko to wtedy gdy na samym początku naszego wspólnego mieszkania już we2 to wtedy gdy musieliśmy opłacić mieszkanie kaucję, IKEA i te sprawy. Kasy zabrakło wzięła zaliczkę 500zl i kupiła se perfumy za 450 a ja suchy chleb w robocie jak świnia. Podsumujmy  bawiła się mną przez 2 miesiące, wykorzystywała mnie. Dawała mi złudne nadzieję, przy czym wszystkim mówiąc że jestem toxyczny bo walczę o nią, walczę o miłość która szczerze czuje.

To kupiła perfumy za swoje, czy nie? Wciąż usiłujesz wszystkich przekonać, że ty byłeś dobry a ona zła, a to tak nie działa. Ona pewnie glodna w tym czasie nie była, więc umiała o siebie zadbać.

Nie usiłuje tego zrobić chce byś przeczytał to co napisałem.

18

Odp: Widzę, nie chce spadać.

Nie wiem, staracie się ja teraz określić jak rzecz po która idziesz i ja masz. Bo miała ciężkie życie to myślicie że od tak była że mna, bo było tak jej wygodnie. Wcale nie, sam początek był totalnie inny, napisałaś że mam spróbować z normalna osoba która mam już te wartości, nie trzeba jej nic mówić bo to wie. Lecz chyba te słowa było trochę dziwne albo ja je całkowicie inaczej odebrałem. Wywnioskowałam to że jest po prostu łatwa i szybciej ja poderwalem niż np zaparzyć sobie kawę. Osoba która nie ma wartości wpojonych przez rodzinę z reguły jest bardziej nie ufna co do ludzi a nie wspominajmy już o jakiś miłości ach, wogole miłość w jej słownikiem raczej nie odslania się amorami czy też motyla mi w brzuchu jeśli sama tego nie mogła doświadczyć. Nie wmawiam nikomu nic, tym bardziej że ona jest zła a ja jestem ten dobry. Moje pytanie było czy byłem aż tak zły że to się zakończyło. Była wspaniała kobieta dalej nią jest, jeśli by tak nie było to raczej bym o nią nie walczyć, dobra może źle to zabrzmiało, może bym nie walczył o nasza relacje, nie czuł bym takiego smutku który teraz doświadczam. Jest to chyba logiczne prawda?

19 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-05-01 11:31:17)

Odp: Widzę, nie chce spadać.
Bbydream napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Bbydream napisał/a:

. Dodam że mam dobra pracę, nie zarabiam malo. Tak na prawdeiala wszystko co chciała, komputery, telefony buty. Dla mnie pieniądze nie mają żadnego znaczenia, nie miałem problemu cała wypłatę wywalić na nią. Jedna sytuacja gdzie było mi ma prawdę ciężko to wtedy gdy na samym początku naszego wspólnego mieszkania już we2 to wtedy gdy musieliśmy opłacić mieszkanie kaucję, IKEA i te sprawy. Kasy zabrakło wzięła zaliczkę 500zl i kupiła se perfumy za 450 a ja suchy chleb w robocie jak świnia. Podsumujmy  bawiła się mną przez 2 miesiące, wykorzystywała mnie. Dawała mi złudne nadzieję, przy czym wszystkim mówiąc że jestem toxyczny bo walczę o nią, walczę o miłość która szczerze czuje.

To kupiła perfumy za swoje, czy nie? Wciąż usiłujesz wszystkich przekonać, że ty byłeś dobry a ona zła, a to tak nie działa. Ona pewnie glodna w tym czasie nie była, więc umiała o siebie zadbać.

Nie usiłuje tego zrobić chce byś przeczytał to co napisałem.

I vice versa. Czytaj, co ci ludzie piszą a nie tylko użalaj się nad sobą, bo do niczego nie dojdziesz. Inwestowaleś w coś, bez żadnej gwarancji na zwrot, czyli ryzykowaleś i przegrałeś. Możemy się tu rozpływac w pocieszaniu cię i utyskiwaniu na dziewczynę, tylko w czymś ci to pomoże?
W związku warto zachować równowagę w braniu i dawaniu, bo inaczej bilans się nie zgadza. To taka rada na przyszlość.

Aha! Teraz przeczytałam ostatni post MagdaLeny. Krótko i na temat. Nic więcej dodawać  nie trzeba.

20

Odp: Widzę, nie chce spadać.
Bbydream napisał/a:

Nie wiem, staracie się ja teraz określić jak rzecz po która idziesz i ja masz. Bo miała ciężkie życie to myślicie że od tak była że mna, bo było tak jej wygodnie. Wcale nie, sam początek był totalnie inny, napisałaś że mam spróbować z normalna osoba która mam już te wartości, nie trzeba jej nic mówić bo to wie. Lecz chyba te słowa było trochę dziwne albo ja je całkowicie inaczej odebrałem. Wywnioskowałam to że jest po prostu łatwa i szybciej ja poderwalem niż np zaparzyć sobie kawę. Osoba która nie ma wartości wpojonych przez rodzinę z reguły jest bardziej nie ufna co do ludzi a nie wspominajmy już o jakiś miłości ach, wogole miłość w jej słownikiem raczej nie odslania się amorami czy też motyla mi w brzuchu jeśli sama tego nie mogła doświadczyć. Nie wmawiam nikomu nic, tym bardziej że ona jest zła a ja jestem ten dobry. Moje pytanie było czy byłem aż tak zły że to się zakończyło. Była wspaniała kobieta dalej nią jest, jeśli by tak nie było to raczej bym o nią nie walczyć, dobra może źle to zabrzmiało, może bym nie walczył o nasza relacje, nie czuł bym takiego smutku który teraz doświadczam. Jest to chyba logiczne prawda?

Takim ludziom po przejściach nie można za bardzo popuszczać, trzeba ich trzymać na krótkiej smyczy.
Za bardzo ją rozpuściłeś i tyle.

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Widzę, nie chce spadać.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024