Witam
Relacja 12 miesięcy.
M28 K33
Pracujemy w jednej firmie.
Zakończona 2 tygodnie temu przeze mnie.
Od początku
W chwili poznania się, ona była 1,5 roku singielką po traumatycznym kilku letnim związku, zostawiona z zobowiązaniami, rozwalona emocjonalnie.
Wiedziałem,że nie będzie mi łatwo, sama zresztą to mówiła, że będę miał z nią przekichane.No ale ja jestem optymista i nie lamię się szybko.
U nas nie było wielu randek, po kilku widywaliśmy się u niej lub u mnie po pare dni.
W miedzy czasie kilka miłych wyjazdów na pare dni.
Z czasem okazywała więcej czułości, seks był regularny.
Wpadłem jak śliwka w kompot, w końcu nie byłem zimny jak w poprzednich związkach tylko się szczerze zakochałem.
Wszyscy widzieli i sie cieszyli, że w końcu trafiła na dobrego i normalnego faceta. Mieliśmy i jej i moich znajomych za nami.
Szybko były rozmowy o dzieciach itd
Ona testowała mnie, że przeciez młody jeszcze jestem i mam czas a to ona ma presję czasu. Odpowiedziałem jej, że jestem odpowiedzialny, że chce byc w niedalekiej przyszłości ojcem i nie uciekne od odpowiedzialności.
Myśle, że jej sie to podobało.
Choć nie ukrywała, że ten mój wiek niekiedy daje jej do myślenia i czasem przeszkadza.
Nasuwa sie pytanie to po co się wiazała z młodszym.
Ja nigdy też nie myslałem, ze zakocham sie w kobiecie starszej o pare lat.
Poznałem jej rodziców, ona moich. Mielismy dobre relacje z nimi.
Po jakimś czasie ona pisała elaboraty, że moze byc tak, że kiedys sie rozejdziemy, ze pewnie znajde młodsza, atrakcyjniejsza.
Poczatkowo jej odpisywałem, że jak moze ta pisac, ze mnie obraza, ze przeciez chce z nia byc i mysle o niej powaznie.
Seks stał sie mniej regularny.
Ona miała strasznego pecha, co chwile jej sie cos psuło i wyskakiwała koszta, któe nie pozwalały jej sie odbić finansowo.
Wspierałem ją w tym, wiedziała, że moze liczyc na moja pomoc w kazdej chwili.
Od pażdziernika do marca zerwalismy ze soba pare razy, zzawyczaj z jej inicjatywy, nie pamietam juz dokładnych jej słow, ale cos w stylu, że widzi, że ja bym chciałe czegos innego, ze ona bedzie sie starzec, ze nie ma czasu na czestsze spotykanie sie itd.
Zazwyczaj po 3-7 dniach ona odzywała sie, spotykalismy sie i wracalismy do siebie, przy tym było bardzo duzo emocji. te powroty byly miłe, był ogień w relacji, ale na krótko.
Chodziłem zestresowany cała sytuacją, że jest straszna hustawka emocjonalna, ze ona ma wtpliwości co miesiac.
Wiem dziś, że popełniłem wiele błędów, od okazywania wiekszego zaangazowania czy czułosci, po troche wejscie mi na głowe.
Ale to jest normalne chyba, jak człowiek pierwszy raz sie zakocha.
Dodam że codziennie mielisymy ze soba kontakt przez neta. Zazwyczaj to ona inicjowąla go.
Wielkanoc spędzona we dwoje, bardzo miło było. Ona przygotowała wszystko do A do Z.
Po kilku dniach ona łapie dołek i pisze, ze czuje sie samotna itd.
Napisałem, ze mam pare dni wolnego i przyjade spedzimy razem czas.
1 dzień pilismy sobie, smialismy sie, było miło, chciałem ja pocałowac to ona nie chciała. Mysle sobie ok, po jakims czasie przyciagam ją do siebie i chce pocałowac a ona ze to szczeniacki podryw. Zgłupiałem strasznie, zabuzowała sie we mnie, ale nie dałem mysle jej tego mocno okazac, pogadalismy i poszlismy spać jak koledzy.
2 dzien - wstałem z pozytywnym nastawienie,, mowie nowy dzien, nie ma co myslec o wczoraj, ona tez w dobrym humorze. Było miło, nie było jakis czułosci.
3 dzień - ona wrociła z pracy ja zajałem sie domem, zrobiłem obiad dla niej. Ona spontanicznie sie wtulała we mnie, a robiła to bardzo rzadko, smialismy sie tego dnia jak nigdy
juz zostało mi 30 min do powrotu do domu, a ona pesymistyczne gadki, że nie wierzy w miłość, że ma takie problemy finansowe, że musi być materialistka przy doborze partnera, że nasza relacja nie idzie do przodu.
Nie wytrzymałem. Wybuchłem. Pytam sie co jej znów nie pasuje, czemu sie tak zachowuje jak zachowuje, z tymi pocałunkami, z brakiem seksu, o co jej chodzi, ze nasza relacja nie idzie do przodu(sama miesiac wczesniej mowila, ze ona chce zwiazku z doskoku, ze nie potrzebuje faceta w swoim domu, zeby mieszkac razem - bolało mnie to)
zapytałem sie ja co czuje- ona ze nie wie, ze to nie temat na dzis.
Powiedziałem ze na takie tematy trzeba rozmawiac a nie rozmowy przenosic na inny dzien. Powiedziałem ze to koniec, ze człowiek by nieba jej uchylil a tu ciagle watpliwosci i jakieś dziwne teksty.
Kazalem jej dac moje rzeczy i powiedzialem, ze ostatni raz sie widzielismy.
na drugi dzień napisała że bardzo źle sie stało, że ma nadzieje, że nie bede o niej myslał w samych negatywach, ze zapamietam miłe,radosne chwile, ze nie chciała mmnie zranic czy urazić.
odpisałem jej, że zwiazek polega na chodzeniu na ustepstwa, obie osoby sie starają, bo im zalezy, staaja sie wsłuchac w potrzeby drugiej strony a nie tylko oczekiwac. Potrzebuje normalnej zdrowej relacji a nie takich cyrków. Załuję, że nie dojrzała do związku, bo cholernie mi na niej zalezy, ale nie widze teo w takim kształcie jak jest teraz ( wytknałem te jej zdania o zwiazku z doskoku o tym, że jej nie moglem pocałowac). Podziekowałem za miłe słowa, ze jak mnie cholernie wkurza to nie potrafie o niej mysleć źle.
Od tej mojej wiadomości cisza z jej strony.
Wiadomo pierwszy tydzień to załamany byłem, bo strasznie sie zakochałem w niej, wczesniej z zadna nic takiego nie czułem, sam stałem sie przy niej lepszym człowiekiem, nie myslałem juz tylko o sobie tylko sprawiała mi radosc ja czyms zaskoczyć... doceniała to i mówiła, że nigdy nikt tak sie nie staral o nia.
Musiałem sie wyzalic przyjaciołom. jakos czulem sie, ze musze zebrac sie w sobie, nadal nie rozumiem, czemu tak sie zdarzylo.
To znaczy wiem, jakie błedy popełniłem: przeinwestowanie relacji, zbyt duze zaangazowanie, troche weszła mi na głowe.
Ale z drugiej strony widziałem jej wady.
Piszę, to żeby poznać kobiety punkt myslenia, analize tego. Chciałbym, żebysmy do siebie wrócili. Ale czy bede tak myslał za 2 miesiące nie wiem.
Mam dość tekstów jestes jeszcze młody, tego kwiatu pół światu itd
Zazwyczaj jak kobieta puszcza jedna gałąź to ma już pewną drugą.
Moze tak być, że jej nie wyjdzie z kims i ona sie odezwie do mnie sprawdzic czy jeszcze za nia bym latal itd.
Fakt, jesli to tak wyszło oznacza, ze jej nie zalezało na tyle, zeby to miała przyszłość, ale te jej sprzeczne sygnaly poprostu zrobiły mi bajlzel w głowie.
Rozumiem, gdy od dłuzszego czasu jest zobojetnienie ze strony kobiety, brak totalny seksu, brak starania sie. A tutaj tak nie było.
Czy dobrze jej napisałem na koniec? Czy tez uwazacie ze ona juz spisała relacje na strate i wymusiła poniekąd zakoczenie tego przeze mnie, zeby miała mniejsze poczucie winy? W tym jej tekscie po rozstaniu mysle, że nie ma zadnej tesknoty.
Pozdrawiam serdecznie
Robię swoję, postawiłem cele na ten rok i zamierzam je zrealizować, na pewno nie zamierzam załamywac się.