Niewiele z nas zdaje sobie sprawę, że kiedy partner wydziela nam pieniądze i kontroluje każdą wydaną złotówkę to już mamy do czynienia z przemocą w domu.
O przemocy ekonomicznej mówimy wtedy kiedy partner wykorzystuje uzależnienie od siebie współmałżonka. Wtedy to uniemożliwia również dostęp do konta, nie informuje o stanie rodzinnych finansów, niszczy rzeczy osobiste, czy ogranicza możliwości podjęcia pracy zarobkowej. Pieniądze stają się kartą przetargową, zaczyna
obowiązywać zasada ?coś za coś?: jeśli zrobisz to czego od ciebie oczekuję, to dostaniesz nagrodę - większą kwotę na utrzymanie rodziny albo nawet możliwość kupna czegoś dla siebie.
Czy zgadzacie się, że taka forma przemocy powinna być karana, podobnie jak przemoc fizyczna czy emocjonalna? Czy Waszym zdaniem często mamy do czynienia z takim przejawem wykorzystywania zależności partnera?
Na pewno jest sporo racji w tym, co piszesz.
Podobną sytuację miała mama mojego byłego partnera, która przez 20 lat wychowywała dzieci i ilekroć chciała iść do pracy, mąż jej to uniemożliwiał - był radnym w gminie i doprowadzał do tego, by jej nie zatrudniano, nie chciał dawać samochodu, by dojechała do pracy, że już o niejawnych dochodach z jego interesu nie wspomnę. Gehenna.
Obawiam się jednak, że najwięcej dotkniętych tym problemem kobiet i tak nie skorzysta z pomocy prawnej, bo partner, który "trzyma w domu", zwłaszcza w małych miejscowościach może skutecznie sabotować taką kobietę i uniemożliwić jej interwencję.
Poruszasz bardzo ważny temat. Co prawda w według Ustawy z dnia 29 lipca 2005 r.o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, przemoc domowa to wszelkie incydenty gróźb, przemocy lub nękania (psychologicznego, fizycznego, seksualnego, ekonomicznego lub emocjonalnego) między osobami dorosłymi, którzy żyją w związku partnerskim lub są członkami tej samej rodziny. Kwestie te są więc już uregulowane przez polskie prawo.
Ale na pewno warto o tym mówić. Oprócz skrajnych przypadków, które opisałyście, zdarzają się też przypadki bardziej subtelnych działań, które dyskryminują osobę nie zarabiającą lub mniej zarabiającą w rodzinie, zazwyczaj kobietę. Na przykład kobieta na urlopie wychowawczym, która dostaje od męża "pensję", wystarczającą tylko na podstawowe potrzeby, podczas gdy on regularnie wydaje pieniądze na elektroniczne gadżety i piwo z kumplami. Lub wydawałoby się komfortowa sytuacja, kiedy niezarabiająca żona dostaje kartę do rachunku męża (ale bez podglądu na to, co się dzieje na tym rachunku). Niby wszystko świetnie, tylko on wie doskonale, na co ona wydaje każdą złotówkę (i chętnie jej to wypomni), natomiast ona nie ma pojęcia o jego wydatkach (i często również dochodach). Czy to już przemoc, czy jeszcze nie?
4 lata temu wspólnie z mężem ustaliliśmy, iż mogę zrezygnować z pracy zawodowej i zająć sie wychowaniem dzieci. Miałam nieograniczony dostęp do konta firmowego (mąż prowadzi działalność gospodarczą). Niestety gdy skończyły się "moje" pieniądze zaczęły się schody..... najpierw brak nowej karty płatniczej (starej skończył się termin ważności), później zabranie kodów jednorazowych do przelewów bankowych.... czyli w praktyce odcięcie mnie od konta i pieniędzy.... Obecnie przelewa pieniądze na moje konto osobiste jednak za każdym razem (praktycznie 3-4 razy w miesiącu) muszę prosić go pieniądze co dla mnie jest upokażające bo wysłuchuję jaka to jestem rozrzutna i jak on ciężko musi pracować. Ostatnio wprowadził plan oszczędnościowy polegający na tym, że :
- nie założymy klimatyzacji (od 3 lat prowadzimy wojnę o klimatyzację w związku z tym iż starsze dziecko jest alergikiem, a w domu w lato panują temperatury 28-29 stopni i lekarz zalecił klimatyzację i w domu, i w samochodzie)
- nad morze pojedziemy w połowie września bo akurat mąż ma w tym czasie konferencję "naukową" w Gdańsku to nas ze sobą zabierze
- dzieciom nie będziemy kupować żadnych zabawek bo mają tego i tak za dużo
Mnie już zaczyna brakować siły i cierpliwości tym bardzie, iż plan oszczędnościowy dotyczy tylko mnie i dzieci bo mąż jakieś pół roku temu znalazł uspawiedliwienie dla swojego nałogu alkoholowego czytając stary testament w którym na ból brzucha zalecane jest czerwone wino rozcięczone z wodą i stosuje się do tego każdego dnia (pół butelki wina rozcięczonego wodą) + na rozluźnienie po pracy przynajmniej dwa drinki z rumem ..... tu nie oszczędzamy ... lub w czasie upałów dodajemy jeszcze 2-4 zimnych piw..... a ja dzieciom tłumaczę, że nie zawsze mogę kupić im soczek czy serek bo nie mam tyle pieniążków
Kodeks rodzinny i opiekuńczy mówi tak:
Art. 27. Oboje małżonkowie obowiązani są, każdy według swych sił oraz swych możliwości zarobkowych i majątkowych, przyczyniać się do zaspokajania potrzeb rodziny, którą przez swój związek założyli. Zadośćuczynienie temu obowiązkowi może polegać także, w całości lub w części, na osobistych staraniach o wychowanie dzieci i na pracy we wspólnym gospodarstwie domowym.
Art. 28. § 1. Jeżeli jeden z małżonków pozostających we wspólnym pożyciu nie spełnia ciążącego na nim obowiązku przyczyniania się do zaspokajania potrzeb rodziny, sąd może nakazać, ażeby wynagrodzenie za pracę albo inne należności przypadające temu małżonkowi były w całości lub w części wypłacane do rąk drugiego małżonka.
Nie namawiam Cię do ciągania męża po sądach (chociaż czasami to jedyna droga). Być może wystarczy, że uświadomisz mu, że ma prawny obowiązek łożenia na rodzinę. Często pomaga też przedstawienie czarno na białym, ile wydajesz na tzw. życie (bez zbierania paragonów się nie obejdzie). Znam też pary, w których sprawdziła się zamiana ról: to mąż np. przez miesiąc był zaopatrzeniowcem. Z alkoholikiem może nie być łatwo, ale warto spróbować.
6 2010-08-26 18:52:00 Ostatnio edytowany przez astra (2010-08-26 18:53:09)
Skąd ja to znam.
Mój mąż zarabia i robi co chce.Ja odkąd siedzę w domu z dzieckiem jestem uzależniona od jego dochodów.Daje mi wyliczone pieniążki na nasze domowe wydatki(3lata temu 700zł,teraz doszłam do 1000zł/miesięcznie-wiwat podwyżki!):jedzenie,potrzeby higieniczne,odzież dla nas(ja i dziecko),ma mi wystarczyć i już.A najlepiej by mi jeszcze zostało.On natomiast ma duuużo więcej w porównaniu z tym co ja i na co?A no na:alkohol,auto(bo musi tankować,jak jedzie do kolegi,nie by z nami na wycieczkę),bary,dyskoteki,wszelkie imprezki itd...
Mam dość mówienia:daj mi pieniążki bo mi brakło.I tłumaczenia co takiego kupiłam że nie mam juz jego kasy!Nie napiszę że nie daje mi,bo daje(dodaje i wygaduje potem),ale to jest takie upakażające dla mnie.Nigdy nie byłam uzależniona finansowo od niego,zawsze miałam swoje dochody(ten okres w życiu był jak sielanka),gdybym wiedziała że po urodzeniu dziecka,tak bardzo wszystko się zmieni...Te jego wyrzuty(przważnie wtedy gdy dojdzie do awantury że znowu bar czy imprezka):syf w domu,tylko kase wydajesz,siedzisz i gówn..robisz tylko kasa....A ja ubieram się(kwestia 6zł max 10zł)w miesiącu w ciuchu(mąż elegancik!),dziecku drobiazg,bo znowu bedzie się rzucał(zdarza się że jak mam złość na męża ide i kupuję dziecu np;zabawkę za 100zł z myślą,a co zrobi?A gdy się odezwie że po co następna zawali droga w domu to krótko:bo ja nie miałam).Cokolwiek kupuję,muszę pomyśleć czy warto.On przechwala się jaki jest super(zarobki,żonka i dzidzia-prawie idealnie),a mnie trafia bo wielu mu wierzy.Tania podróbka Ideału.
Byłam spokojną osobą,jestem znerwicowaną matką 3latka.Wiem że nie mam siły na bycie wciąż samą z dzieckiem i opieką nad nim.Mąż nigdy nie pomógł mi przy dziecku-ja pieluchy,on imprezki.Wiem że go nauczyłam(starałam się nie być wiecznie krzyczącą babą)nie reagując w porę,ale od roku wciąż krzyczę,wrzeszczę,proszę,płaczę,mam pretensje,tłumaczę,prawie rysuję co mnie wkurza-bo o hu..ci chodzi?I zdziwiony taki.Zero nawet próby poprawy.
Ale może zbliżają się szczęśliwsze dni...od września do pracy,swoje pieniążki,swoje skromne marzenia-spodnie super skrojone,ładne buty,fryzjer...itd....Ale czy czegoś nie wykombinuje mężuś żebym się nie uwolniła?Zobaczymy,a może się sielanka odnajdzie?A może znajdę siły by kopnąć go w ...kostkę:-)?Wiem jedno:z następnego 1000 dostanie karton zupek "3minuty"jako wyżywienie od do,a niech się wali i pali-przestało mi zależeć.I chyba jestem weselsza,bo się uśmiecham do dziecka że czekają nas zakupy...
Witam.Jestem nowa w netkobietach i aktualnie przeżywam wraz z dziećmi tzw.przemoc finansową we własnym domu.Dwa lata temu złożyłam pozew o alimenty na dzieci ponieważ mój mąż i ojciec naszych dzieci zaczął ograniczać nasz domowy budżet.Nie mogłam nic kupić bez jego zgody,zablokował przede mną konto bankowe,zabrał mi kartę do bankomatu,zabrał mi telefon gdyż stwierdził,że nie jest mi potrzebny.Nawet niejednokrotnie wyrzucał nas z domu ale nie osobiście tylko przez swoją siostrę.10lat byłam na rencie lecz gdy mi ją odebrali (właśnie dwa lata temu) to miałam na gwałt szukać pracy.Szukałam lecz przez kłopoty zdrowotne mam duże ograniczenia o czym doskonale wie mąż.W chwili obecnej ciągle szukam ale jest ciężko.Mam dwoje dzieci(5i9)i w tym roku córka miała komunię do której tatuś wcale się nie dołożył,mało tego nawet na niej nie był.Poza tym wyłącza nam prąd,gaz,wodę.nie raz wzywałam policję,informowałam opiekę o całej sytuacji ale bez odezwu.Dlatego złożyłam sprawę o rozwód.współczuję tym kobietom,które przechodzą przez to piekło....
Czytam o waszych problemach i zdałam sobie sprawe, ze znam wiele kobiet, który się właśnie tak wylicza pieniądze. Bardzo przykre, ze są tacy faceci, którzy ograniczają dostęp do pieniędzy, tylko dlatego, ze kobieta pracuje w domu.
Jest takie stowarzyszenie-Federacja na rzecz kobiet i planowania rodziny, która uruchomiła projekt, który ma na celu udzielanie darmowych porad prawnych przez telefon czy internet kobietom, które potrzebują wszelakiej pomocy prawnej. Wszystkie kontakty można znaleźć na stronie federacji.
Dziękuję za podpowiedz afadro,postaram się jak najszybciej skontaktować z tym stowarzyszeniem.
Czytam o waszych problemach i zdałam sobie sprawe, ze znam wiele kobiet, który się właśnie tak wylicza pieniądze. Bardzo przykre, ze są tacy faceci, którzy ograniczają dostęp do pieniędzy, tylko dlatego, ze kobieta pracuje w domu.
"Przykre" to niedopowiedzenie - to niedopuszczalne i niezgodne z prawem.
Dziewczyny, kobiety . Jestem dziennikarką robie program o przemocy ekonomicznej , o tynm jak mężowie , partnerzy wyliczają i wypominaja wydatki , jak skąpią i dręczą o kasę
Proszę Was o kontakt i maile na ten temat
Monika 509150611
witam prosze o pomoc nie wiem co dalej jestem 19 lat po slubie bylo ciezko ale teraz jest wszystko nie zrozumiale dla mnie finasowo maz stoi dobrze nawet bardzo dobrze ja pracowalam do wczoraj z nim ale juz przez kilka lat musze prosic daj mi na bulke daj mi na farbe do wlosow (sama farbuje bo na fryzjera nie dostane)daj corce na buty daj daj daj i plakac i sie chce przy kolejnym daj zaznaczam pracuje razem z nim tak samo jak on na zakupy do spozywczaka nie chodze nawet nie wiem jak sie robi zakupy tylko slysze caly czas na zakupy typu ciuchy tez nie chdze (ciucholand i jeszcze o to musze prosic i nie zawsze dostane 20 ZL) moja corka ma 18 lat i nie wie co to zakupy z mama tak raz na jakis czas ona trz musi mowic daj mi juz nas obie uzaleznil calymi tygodniami chodze bez pieniedzy nawet 5 zl w kieszeni nie moge miec chyba ze kedy wypije to mu (ukradne) liczy kazda zl nie moge zdecydowac co bym chciala zjesc co ugotowac nie moge nic mimo ze pracuje wiem moze jestem walnieta ze jeszcze sie na to godze ale co mam zrobic ? przez19 lat pracowalam budowalam firme razem z mezem a teraz mam z tego zrezygnowac i isc do opieki spolecznej zanim znajde prace maz twierdzi ze jestem rozrzutna ale pytam jak mozna byc rozrzutnym jesli sie nie ma zadnych pieniedzy do dyspozycji . kiedy musze powiedziec daj mi czuje sie upokozona i upodlona czuje sie nic nie warta kiedy powiedzialam zemowi o tym co czuje wysmial mnie on nie widzi zadnego problemu dlugo by pisac i nazekac przytaczac przyklady ale po co zawsze jest tak samo uwazam ze mezowi sie w gowie poprzestawialo odkad zaczol zarabiac pieniadze zmienil sie kiedys na zeszyt chodzilam na zakupy bo pieniedzy nie bylo i bylam dobra a teraz kiedy sa pieniadze nie wolno i z nich kozystac czy to normale
Madzia to nie jest normalne , coś się dzieje z Twoim mężem . Bardzo Ci współczuje , może pogadałabyś z prawnikiem z urzędu , być może należą się Tobie i córce alimenty od sknerusa .
Wiesz skoro z nim pracujesz to zalozyc powinnas wlasne konto i tam niech wplywaja zarobione przez ciebie pieniadze,chociaz te 1tysiac
To nie jest normalne,zwlaszcza ze ty pracujesz
Jesli nie da rady to faktycznie chyba powinnas sie o alimenty postarac