Dzień dobry, wszystkim !
Mam 31 lat i jestem w 3 letnim związku. On jest 2 lata młodszy, mieszkamy ze sobą 2,5 roku (mieszkanie jest jego). Poznaliśmy się na tinderze. Od samego początku to ja gotuje (łącznie z kanapkami do pracy dla niego), piorę, robię zakupy, co tydzień lub 2 porządnie sprzątam mieszkanie. On sprząta, jak twierdzi, codziennie po trochu. Podział finansowy: on opłaty mieszkaniowe, a ja: jedzenie, kosmetyki, internet, tv i wszystko co związane z kotem (kot kupiony przeze mnie rok temu, wszystkie koszty ponoszę ja, włącznie z odkupieniem np. dywanu na który się załatwił). Przez 3 lata nigdy nie zaprosił mnie do restauracji (w knajpach płacę ja bo to przecież jedzenie), jeden raz zaprosił mnie do kina.
Trzy miesiące temu odkryłam, że znów ma tindera - gdy mu powiedziałam to się rozpłakał, powiedział że ma tylko mnie i mamę i że on tylko rozmawia z tymi dziewczynami i nic więcej bo nie ma z kim pogadać. Zrobiło mi się go szkoda, no bo w sumie rzeczywiście nie ma żadnych kolegów i za bardzo nigdzie nie wychodzi, choć prace ma zmianową i nie mam pojęcia co robi gdy ja jestem w pracy, a on ma wolne. Później twierdził, że już nie ma tej aplikacji.
Dwa tygodnie temu, coś mnie tknęło i założyłam sobie szybko fejkowe konto na tinderze - 2 minuty i wyskoczył mój luby - gdy miałam pretensje stwierdził, że przecież mamy to obgadane.
Ponadto niechcący ostatnio się wydało, że nie ma zdanej matury (uważa że mnie nie okłamywał, choć zawsze gdy się go pytałam czy by nie poszedł jednak na jakieś studia, mówił że jemu się nie chce uczyć i w sumie po co mu to). Ja mam studia wyższe, myślę o doktoracie. Zarabiam 2,5 razy tyle co on i czasami czuje się jakoś tak wykorzystywana finansowo (on uważa że skoro mieszkam w jego mieszkaniu i on już poniósł koszt jego zakupu oraz zakupu sprzętów, to gdy co się zepsuje to ja powinnam to odkupić naprawić).
Jakiś czas temu zapytałam się go również, czy ma zamiar się oświadczyć - stwierdził, że tak, ale jest jeszcze za wcześnie (na dziecko też za wcześnie, poza tym kto w dobie kryzysu by się na nie decydował), ale przy dopytywaniu oznajmił, iż mam tak nie naciskać bo się wszystkiego odechciewa i on się zaczyna zastanawiać.
W ostatniej kłótni powiedziałam mu wprost, że uważam że mnie nie kocha, tylko się przyzwyczaił/jest mu wygodnie - powiedział że jemu bardzo zależy i że on nie potrafi okazywać uczuć i "tego" powiedzieć.
Nigdy nie powiedział, że mnie kocha.
Chyba chce to zakończyć, mam już na oku mieszkanie, ale jeszcze się waham - 15 maja nasza formalna 3 rocznica.
Co byście poradzili ?