Serce chce walczyć, a rozum odpuścić.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22 ]

Temat: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Witam. Nie wiem od czego zacząć. W październiku 2019 roku, rozeszlismy się z dziewczyną. Bardzo ja kochałem, jak nikogo innego, do tej pory. Byliśmy że sobą ponad rok. Mam 29 lat, ona 26.Zeby zrozumieć powagę sytuacji, muszę ta historie opisać od początku. Przepraszam, ale inaczej się nie da. Bo nie nie mozna inaczej zrozumieć się problematyki omawianego wątku. Historia, wydawać by się mogło, opisana jak w romantycznej powiesci, czy wyreżyserowana jak w filmie miłosnym. Jak się później okazało, teraz bardziej przypomina telenowele. Może zacznę od początku. Poznaliśmy się dokładnie w walentynki, dokładnie,14 lutego 2018 roku. Co już może wydawać się zdumiewające. Zanim się jeszcze poznaliśmy, oboje chcieliśmy poznać kogoś wyjątkowego. Dlatego ja przy pierwszej gwiazdce prosiłem o uroczą blondynkę a ona chłopaka o imieniu Kamil, żeby był był dla niej dobry i ją szanował.I spełniło się nam, tak jakby to było jakieś przeznaczenie, bo dwa miesiące później się poznaliśmy. Nawet w Mikołajki jak było losowanie prezentów, to wylosowałem ja na tylu pracowników w firmie. Dużo faktów świadczy o tym, że nie spotkaliśmy się z przypadku i to było przeznaczenie. Gdy ja pierwszy raz zobaczyłem, poczułem szybsze serca bicie i przeszywające mnie dreszcze. Intuicja podpowiadała, mi że to ta na którą czekałem całe życie. Coś jakby miłość od pierwszego wejrzenia. I co najlepsze, od razu między nami coś zaiskrzylo, było czuć silną chemię. Jednak nic nigdy nie jest usłane różami. Ona czyli M, była w separacji z mężem, miała wtedy 2 letnia córkę, była nieszczęśliwa, ponieważ twierdziła, że chce od niego odejść bo ja nie szanuje i bije, ale nie miała tyle odwagi, żeby to zakończyć, że względu na dziecko. Po drugie miała ciężkie dzieciństwo, pochodziła z patologicznej rodziny, gdzie ojciec pił i bił mamę. A jej matka się nią nie zajmowała,nie szanowała jej, twierdziła, że nie chciała, żeby przychodziła na ten świat. M miała tylko babcie, bo jej tata zmarł,dwa lata temu, a matka, zostawiła ja gdy miała kilkanaście lat i odeszla z kochankiem. Dlatego M, uciekła z domu w wieku 15 lat że swoim przyszłym mężem, zamieszkując u niego. Układało im się do ślubu. A gdy przyszło dziecko na świat, twierdziła, że przestał się nimi zajmować, zaczął pozno wracać do domu, włóczyl się z kolegami, przy okazji, popadł w nałogi, nie szanował ją i zaczął ja bic. Dlatego za wszelką cenę, chciała się od niego uwolnić.Jej mąż czyli S, był człowiekiem inteligentnym i wszechstronnym tzw złota rączka, a także wysportowany, lecz z drugiej strony zimny i władczy, nie dawał jej ciepła i miłości. Był typem zimnego drania. Na początku gdy była młodsza jej się to podobało, ale na dłuższą metę, stwierdziła, że szuka jego przeciwieństwa, kogoś kto będzie czuły, ciepły, romantyczny. Kogoś kto będzie o nią dbał, będzie dobry i kochający dla niej i dla dziecka.Ogolnie mieli już kryzys,odeszli od siebie na jakiś czas, ona wystąpiła o rozwód, zaczęła się spotykać z jego przyrodnim bratem parę lat starszym, który jakiś czas później zmarł w wypadku.Blagal ja żeby wróciła, że się zmieni itd. Zgodziła się, że względu na dobro dziecka, jednak gdy do niego wróciła, wszystko było dobrze, przez miesiąc czy dwa, a później wróciło do normy, chciała się uwolnić od niego za wszelka cene. Połączyły nas problemy. Ja ogólnie, miałem problem z kobietami. Byłem w życiu tylko z jedną dziewczyna w związku, przez 3 miesiące. Najbardziej pragnąłem, znalezc ta jedyna, założyć z nią rodzinę.Chcialem a nie mogłem. Zazwyczaj spotykałem dziewczyny na jedną noc, a chciałem poczuć prawdziwa miłość. Pozatym nie układało mi się w życiu, miałem problemy z pracą i pieniędzmi,oprócz problemow z kobietami, więc popadłem w nałogi, alkohol i narkotyki, a chciałem kogoś kto pomógłby mi z tego wyjść. Ogólnie pochodziłem z tzw  dobrego domu, lecz kłóciłem się z rodzicami, którzy byli nadopiekuńczy. Jeżeli chodzi o to, byliśmy z M z dwóch różnych światów, lecz mi to nie przeszkadzało. Ogólnie miałem dobre serce i charakter, byłem pomocny. Lecz każdy twierdził, że nałogi mnie gubią, a wynikały one z mojej bezsilności. I tak właśnie te problemy nas połączyły. Zaczęliśmy spędzać, że sobą każda chwilę. Siedzieliśmy obok siebie w pracy, spotykaliśmy się także po niej. Wisielismy 24 h na słuchawce. Można powiedzieć, że to ona nas połączyła, bo pracowaliśmy jako konsultanci telefoniczni. Zacząłem do niej coś czuć, ale miałem naprzeciw siebie przeciwności losu, szczerze nie wierzylem, że możemy być razem. Ona z kolei w pewnym momencie pomyślała, że ja się nią bawię i że chce ją na jedną noc tak jak te inne dziewczyny z moich opowiesci, a ja właśnie miałem odwrotne intencje. Z tego powodu, spotykała się również z naszym kolega z pracy, o czym mi nie powiedziała, okazało się że gdzieś na imprezie, przespali się że sobą. Przyznała mi się po czasie, z płaczem. Stwierdziła, że do niego nic nie czuję, i że nie wie jak to się stało, że to była chwila słabości itd.Z początku chciałem z nią urwać kontakt, ale widziałem, że strasznie jej zależy na mnie i żałuję. A że nie byłem z nią wtedy, to jej wybaczyłem. Pomyślałem, że przez to że ma ciężko w życiu,mogla się pogubić. No i zaczęliśmy się spotykać dalej. M ukrywała nasza znajomość przed mężem, spotykaliśmy się potajemnie, bo panicznie się go bała.No i w maju i w czerwcu mimo to, każda chwilę spędzaliśmy że sobą,nie mogliśmy bez siebie żyć, miłość kwitła, nawet zaczęła przyjeżdżać do mnie do domu, tu mieliśmy swój azyl. Rodzice ja zaakceptowali,ja i jej dziecko, było im jej żal, że ma tak w życiu.Zawsze powtarzali, że nie liczy się wygląd czy majątek, a charakter człowieka. Cieszyli się nawet, bo twierdzili, że dzięki niej się zmienię. Nie mogliśmy bez siebie żyć. Ja miałem wyrzuty sumienia, że rozbiłem małżeństwo, ale szalałem za nią bez opamiętania, było to silniejsze ode mnie, więc postanowiłem się dla niej poświęcić a ona traktowała mnie jak swojego wybawcę.Zeby jeszcze się bardziej zbliżyć do siebie i cieszyć się sobą,zaczelismy podróżować. W lipcu pojechaliśmy do Krakowa, i właśnie tam uznaliśmy, że chcemy być ze sobą. Czuliśmy się wolni, bez problemów z dala od jej męża, od wszystkich. Byliśmy tylko dla siebie. W sierpniu odwiedziliśmy Wrocław, a we wrześniu Zakopane. W międzyczasie M, wyrzuciła męża z mieszkania i wniosła o rozwod. I w październiku 2018 roku się do niej wprowadziłem. Jak w każdym związku były dobre i złe chwilę. Przeżyłem najpiękniejsze święta, był bajeczny sylwester, walentynki i nasza rocznica w Krakowie. Ogólnie czulismy do siebie niesamowity pociąg i takie pożądanie,że potrafiliśmy się kochac się w roznych miejscach nie zważając na nic. Począwszy od hotelu poprzez zalew, kończąc na dachu szpitala. Z nikim mi nie było tak dobrze pod tym względem, ona też tak twierdziła. Lubiliśmy spędzać ze sobą czas, chodząc do kawiarni, restauracji, kina poprzez spacer i podróże.W kwietniu,dostała rozwód, w lipcu świętowaliśmy rocznicę a w sierpniu dowiedziałem się, że zostanę ojcem.  Niestety we wrześniu poronila, prz okazji dowiedziała się, że ma guza na jajniku. Bardzo to przeżywaliśmy. No i tu się w zasadzie zaczyna cały problem. Zrobiła się strasznie nerwowa. Robiła mi dzień w dzień awantury. Dlatego pod koniec września nie wytrzymałem i wyprowadziłem się od niej do rodzinnego domu, nie chciałem jej zostawić, chciałem żeby ochłonęła i dać jej nauczkę.Myslalem wrócić po tygodniu, wierząc że jak zazwyczaj się pogodzimy. Jednak w międzyczasie się poklocilismy, ja z nerwów poszedłem pić. Przestała się do mnie odzywać. Więc ja też postanowiłem się unieść honorem, na dodatek w międzyczasie zepsuł mi się telefon. A tu ku mojemu zdziwieniu po 3 tygodniach gdy się z nią spotkałem, oznajmiła mi, że ma nowego chłopaka, myślałem, że to żart. Okazało się, że jest to od niej 6 lat młodszy znajomy naszego kolegi z pracy, 20 letni T. Odwiedzał ją w szpitalu jak poronila, będąc że mną w ciąży. Odwiedził też nas w domu, była o to, kłótnia. Byłem zazdrosny. Lecz ona zapewniała mnie ze nigdy nie mogła by być z młodszym. Powiedziała, że zostawiła mnie bo już nie wytrzymała, bo obiecywałem jej, że nie będę pil i cpal, a najbardziej ja bolało to, że się oglądam za kobietamu, że często mi zwracała uwagę, że się oglądam za innymi, przyłapała mnie na przeglądaniu dziewczyn na portalach, i że oglądałem filmy porno a to ona już uważa za zdradę. Czuła się gorsza, i zadawała sobie wiecznie pytanie co one mają, czego ona nie ma..Drażniło ja także, że każe jej się przebierać do łóżka i malować. A także, że spotykam się z kolegami, którzy sprowadzają mnie na złą drogę i że mam zbyt silny kontakt z matką, że jestem maminsynkiem i że jej powinienem zwracać większą uwagę. Natomiast, to co przeszkadzało mi w niej, to to, że była strasznie nerwowa. Robiła awantury z niczego. Zdarzyło się, że rozbiła mi szklankę na głowie i nawet dzgnela nożem w dłoń. Potrafiła rzucić talerzem w złości. Nie zważała na nic, nawet na to, że ma dziecko. Miała dwie twarze, z jednej strony potrafiła mi dać ciepło i przytulic, a z drugiej była wyrafinowana, wredna i podła a także niekulturalna, wulgarna i wrogo nastawiona do ludzi.Dlatego nie miała zbyt dużo znajomych,miała tak naprawdę tylko mnie, który ja akceptował,bo  w pracy dużo ludzi za nią nie przepadało. Byla moim przeciwieństwem, choć ujrzałem to dopiero gdy u niej zamieszkałem o na początku naszej znajomości nie była taka, także w pracy. Ogólnie miała władczy charakter.Nie widziała swoich wad, rzadko potrafiła podziękować i przeprosić. Najbardziej denerwowało mnie, że nie doceniała mnie i nie szanowała. Często potrafiła porywnywac mnie do swojego byłego męża, twierdząc że on był złota rączka a ja nic nie potrafię. Bolało mnie to, choć starałem się być dla niej jak najlepszy. Zabierałem ją wszędzie, kupowałem prezenty, bawiłem się z jej córka. Zaewnialem pomoc materialną i duchowa. Wszędzie się za nią wstawiałem, nawet pobiłem dla niej chłopaka, tego na początku opowieści, z którym się przespała, bo chciał jej zepsuć opinie. Wstawiałem się za nią w pracy, bo że wszystkimi się kłóciła. Dołożyłem się jej do telewizora, opłaciłem mieszkanie, jak miała problemy finansowe, kupowałem nawet bilety bo nie chciała kasować i dostawała mandaty. Fundowalem jej rzęsy, paznokcie, kupowałem kwiaty a jej zawsze było mało. Twierdziła, że to facet, powinien dbać o kobietę i ja utrzymywać, a że ja się za mało staram. Po drugie nie chciała iść na kompromis, uważała ze w jej mieszkaniu są jej zasady, a gdy się jej sprzeciwiałem, to dochodziło do awantur.Przymykalem na to oko bo ja kochałem, ale czasami nie wytrzymywałem i poszedłem pić czy spotkać się z kolegami. To po powrocie tak się wściekała, że wszczynała kolejne awantury, które czasami kończyły się policja. To samo twierdził jej były mąż,mówił że było tak samo jak był z nią. Ona nigdy nie widziała swoich błędów, tylko czyjeś. A jak się sprzeciwiałem to potrafiła mi nawet wyrzucić ubrania przez okno. Ona wiedziała, że taka jest,przyznawała się do tego, była u psychologa, ale to nic nie pomoglo. Nie chciała się dla mnie zmienić, choć ja się dla niej zapisałem na terapię nie piłem pół roku, zacząłem znowu bo nie wytrzymywałem z nią psychicznie, lecz chciałem ratować związek bo mimo to ja kochałem. Kolejna rzecza było, to że się nie według mnie nie szanowała. Potrafiła wstawiać na portale, zbyt odważne zdjęcia i twierdziła, że nic w tym zlego skoro ma co pokazać. Ogólnie zbyt często mówiła o sexie,cieszyła się na samą myśl o nim. lubiła go zbyt bardzo, w jej szafie były wibratory a ona sobie z tego nic nie robiła. A jej ulubionym filmem było 50 twarzy greya. Odrzucało mnie to trochę od niej, ale byłem zakochany a ona powtarzała, że z nikim nie było jej tak dobrze w tych sprawach jak że mną, i jest uzależniona ode mnie a ja czułem się tak samo. Po trzecie jej byly mąż przychodził do nas jak chciał, ona mu pozwalała przychodzić na kawę, mimo tego, że ja się z nim kłóciłem. Czasami nawet u nas spał w pokoju obok. Bo nie miał jak wrócić do domu, a zamiast zabierać córkę i się nie pokazywać u nas, to ona twierdziła, że musi bo ma do niego sentyment i to jest ojciec jej dziecka. Moi rodzice po czasie sprzeciwiali się naszemu związkowi, bo stwierdzili, że ona jest kłamliwa i ma niepoukładane w głowie. Dlatego klocila się z moją mamą i kazała ograniczyć mi z nią kontakty. Co mnie też denerwowało. Ograniczyła mi też znajomość z kolegami. Parę razy ich zwyzawala przez telefon, wyzywajaco od ćpunów i alkoholików. Chciała, żebym był tylko dla niej, do tego stopnia, że zaczęła mnie inwigilować. Zainstalowała potajemnie aplikacje w telefonie i szpiegowała z kim pisze do kogo dzwonie i co przeglądam. Była zazdrosna o każda koleżankę w pracy, choć z żadną nie pisałem i się nie spotykałem.A ona mogła się spotykać z kim chciała. Lubila także mną manipulować i szantazowac. Miała też elementarne braki w wiedzy, byly trudności z dzieleniem i mnożeniem,a także z geografia, Choć przymykałem na to oko, wiedząc że miała problemy w dzieciństwie. Ona z kolei zarzucała mi to, że jestem nie zaradny i maloogarniety zyciowo  bo miałem wszystko podane od rodziców na tacy i mam problemy z podstawowymi czynnościami życiowymi a ona sama musi sobie dać rade bo nie mogła na nikogo liczyc. Ogólnie to kłóciliśmy się też później bo nie chciało jej się chodzić do pracy, zaczęła się spóźniać az w końcu ja zwolnili. Twierdziła, że musi być traktowana jak księżniczka i że facet musi ja utrzymywać.Zaczelismy dzwonić do siebie znów, a także spotykać, w listopadzie i grudniu.Mowila,ze go nie kocha, i że chciała dać mi nauczkę,bo to było z zemsty, żeby mi dać nauczkę, żeby sprawdzić czy będę o nią walczył. A w międzyczasie przyznała, że uprawiała z nim sex. Wstawiala miłosne komentarze, a także pikantne zdjęcia i filmy.Gdy chciałem wrócić, stwierdziła, że jest jeszcze za wcześnie. Jednak przed świętami zmieniła zdanie,a nagle w tym samym czasie zaszła z nim w ciążę. Nie wytrzymałem, zacząłem znów pić, a ona na to, że jakby mi zależało to bym z tym skończył, i mnie nic nie usprawiedliwia. Tylko, nie zdawała sobie sprawy jaka krzywdę mi wyrzadzila.Postanowila sobie zrobiłc skrobankę, przez co w styczniu trafiła do szpitala. Postanowiłem z nią zerwać kontakt, po takim czymś. Święta i sylwestra spędziłem w bólu i w cierpieniu. W walentynki, postanowiłem się do niej odezwać, żeby odebrać pieniądze, które pożyczyłem jej gdy była już z nim bo miał trudna sytuację finansową. Ona straciła pracę, a on sobie nie mógł znaleźć. Bardzo cieszy, że zadzwonilem, że tęskniła i że się miała sama odezwać. I spytała czy dalej pije, a ja odparłem, że nie pije od wigili bo zmieniam swoje życie. Znowu zaczęliśmy dzwonić i się spotykać. Mimo to, ona dalej sobie wstawia z nim miłosne komentarze, pikantne zdjęcia i filmy. Mówiłem jej, że jeśli jej na mnie zależy, to żeby tego nie robiła, a ona dalej powtarza, że jak ona mnie prosiła to ja nie słuchałem. Nawet nie wykazała skruchy, przez to co zrobiła. Poleciała  do niego po 3 tygodniach, i mimo że niby mnie kochała to poszła z nim do łóżka, a później zaszła w ciążę. Ze mną we wrześniu a z nim w grudniu. Z jednej strony dzwoni do mnie, chce się spotykać, mówi, że kocha i że nie czuję do niego, tego co do mnie,ze to nie jest to. Twierdzi, że to była gra z jej strony z nim, a z drugiej robi po swojemu i chce żebym o nią walczył. Na dodatek jej były mąż chce mnie teraz bić, za to że mu rozbiłem małżeństwo i mu ja zabrałem. Dla mnie to wszystko jest trochę toksyczne, czasami myślę, że jest pusta, latwa dziewczyna bez żadnych wartości. Ona znowu zarzuca mi, że jestem alkoholikiem, ćpunem i babiarzem i ona nie może mi do tej pory wybaczyć tego co robiłem, to jak ja mam jej wybaczyć?Ogólnie, twierdzi, że przy nim czuję się jak księżniczka, bo on robi za nią wszystko, gotuję jej, nie ogląda się za kobietami i ja utrzymuje. Lecz nie chce z nim być. Mimo wszystko dalej ja kocham, nie mogę patrzeć na inne i się z nimi spotykać bo cały czas myślę o niej.Ona twierdzi, że to los wystawia na próbę, czy ta miłość przetrwa. Nie wiem co robić? Pomóżcie..

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2020-04-12 23:33:13)

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Wszystko co tu opisales to patologia w stopniu najwyzszym. Przemoc, zdrady, klamstwa, skrobanki, uzaleznienie od seksu, alkoholu, narkotykow. Ratuj sie czlowieku i zacznij leczyc na powaznie bo zniszczysz sobie zycie do konca. Juz maz zlasowany mozg, ze szkoda gadac skoro to wszystko wydaje Ci sie "troche" toksyczne. To jest chore w kazdym wymiarze, łacznie z Twoja agresywna, wyluzdana, nieobliczalna i pusta pseudoukochana. Jesli tego nie widzisz to naprawde Ci wspolczuje.
Edit:
Milosci ja tu nie widze nawet grama. Widze chore ekstazy chorej i niestabilnej psychicznie kobiety, ktora w spaniu z kazdym facetem i zyciu na romantycznym haju i byciu sponsorowana widzi chora forme milosci oraz nie mniej chore ekstazy Autora zalane litrami alkoholu, pobudzenia erotycznego i desperacja zeby cos poczuc. To kolo telenoweli nawet nie stalo, to jest patologiczny dramat polaczony z horrorem.

3

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

To jakaś telenowela dla patoli czy to tak na serio?
Nie wierzę w to co czytam...

Jeśli to nie ściema to obudź się chłopie! Masz problem z % i dragami. Idź po pomoc, bo spadniesz na samo dno i zniszczysz sobie życie. Odetnij się od tej pojechanej, wyrachowanej i puszczalskiej dziewczyny, bo ona to już w ogóle poniżej krytyki.
Napraw swoje życie, swoją głowę i dopiero kiedy będziesz gotowy szukaj miłości. A właściwie jak będziesz gotowy to miłość sama Cie znajdzie.

4 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-13 01:58:17)

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
Chiarana napisał/a:

Nie wierzę w to co czytam...

Nie wierzysz - no weź Chiarana taka twarda babka.
Nic w tym niezwykłego,wyjątkowego -  normalna historia, samo życie,tylko mniej znane ukryte, a na filmach wygląda kompletnie inaczej.
Mogę Ci swoją historię opowiedzieć coś jak u Autora tylko więcej amfetaminy i alkoholu,zapaść z przedawkowania,psychozy,samookaleczenia,różne omamy,delirium/ padaczka,wypadki i tym podobne atrakcje. Co prawda wybierałem spokojniejsze kobiety, nie miałem problemów z pracą ( no czasem za dużo pracy i jeszcze studia) i kasą własne mieszkanie już jako 23 latek takie różnice nieistotne szczegóły. Z dziewczyną Autora długo bym nie wytrzymał , jak dla mnie za mało stabilna, niepewna i zbyt czepialska,zazdrośnica, przeszkadzałaby mi za bardzo z roszczeniami o kasę i inne pierdoły, jeszcze dzieciak, jacyś faceci - obciach.Chociaż z drugiej strony te jazdy i emocje,wahania nastrojów od euforii po melancholię nieco awantur dla pikanterii i urozmaicenia, zdrady,mnóstwo powodów ,myśli ,uczuć do picia i ćpania,te zwroty akcji wybaczenia,pojednania, rozstania, powroty, piekło, niebo super zabawa, na haju i na jawie, filmy to pikuś.On ratownik, biały rycerz, ale taki wrażliwy z problemami, ona ratowniczka po przejściach, ma go ratować ratują się nawzajem i  na zabój tak się niby rozumieli, jakie to romantyczne,a że nie ma nic za darmo i oboje są amatorami padliny co w tym złego taki świat.No i ten zajebisty seks- każdy ma prawo do szczęścia.
Przeznaczenie ,los niesamowite tylko ta trochę toksyczna relacja coś za bardzo styka i nie pasuje do happy endu.
Wysysaliście już z siebie dosyć ale uzależnieni jesteście w toksycznie totalnej symbiozie.
Do Autora mam tylko to do powiedzenia ,dopij się porządnie,naćpaj ile wlezie tak szybko się nie umiera chociaż ryzyk fizyk, no risk no fun, raz się żyje,tylko czasem jednak się umiera, śmierć jest punktualna nawet dla 30 latka co ćpa i wydaje mu się że kieruje swoim życiem jak chce,ale Ty masz pewnie kontrolę bierzesz kiedy chcesz pijesz kiedy chcesz, a jak nie chcesz to nie ma problemu czy tak ?
Jak już się dopijesz sięgniesz dna, posrasz ze strachu o życie, to idź na odwyk z detoksem 6 tygodni potem możesz chodzić na mityngi AA i AN i na psychoterapię, oczywiście możesz tego nie robić bo co tam kto wie jak Ty masz żyć ,z tą dziewczyną się pożegnaj ,bo ani Ty jej nie pomożesz dostarczasz jej za to sobą paliwa do jej jazdy bez trzymanki ona Tobie się odwdzięcza bierze odwet, ani ona Tobie nie pomoże ,oboje jesteście niezłymi świrami to poznać , taki stary ponury ćpun jak ja Ci to mówi, inaczej nic a nic się nie zmieni w , to znaczy zmieni będzie jeszcze gorzej, choć przez chwilką możesz zaczarować świat ,że jest lepiej i świetnie, tego to jestem pewny na 100% ,cudów nie ma ,jak nic nie zrobisz ze sobą ,to samo się nie stanie, ale sorry przecież przeznaczenie Ciebie może ocali, tylko te szanse na zmianę mają ograniczony limit, im bardziej starasz się panować nad tym chorym swoim życiem i uzależnieniami ,obsesjami tym bardziej tracisz kontrolę, różne niespodzianki przed Tobą mózg płata figle życia jak widać też,nieprzewidziane jest do końca.
Ty o sobie decydujesz i za siebie odpowiadasz nikt inny ,trudno w to może uwierzyć ,ale jesteś wolny i masz wybór.
Możesz oczywiście mi  tłumaczyć dlaczego i ile masz powodów tylko ja to przeszedłem co Ty i wiem co to za kłamstwa, złudzenia i mnóstwo gó...na jest w tych wszystkich usprawiedliwieniach, racjonalizacjach i tłumaczeniu  się z ćpania picia babek na boku albo przypadkowych.itp.Cały czas się głupio usprawiedliwiasz tylko jeszcze bardziej się miotasz, po za tym co komu do tego co robisz ze sobą Ty wiesz co dla Ciebie najlepsze.
Jak masz Autorze zapasowe życie to spoko - przecież nie powinno powiać grozą,pewnie to ja tylko przesadzam i mędrkuje popisuje się, jaszcze kupę rzeczy przed Tobą Autorze, uspokoisz nerwy szybko, to do opanowania, byle ona wróciła,zmieniła się,obiecała i się nie puszczała,Ty obiecasz że się zmienisz, reszta sama się ułoży,bo przecież przeznaczenie nad wami czuwa i tylko tak was doświadcza a Ty przecież pewnie nie uwierzyłeś że coś złego Ciebie spotka tak jak Chiarana nie wierzy w to co napisałeś.
Wszystko będzie.........

5

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Nie na moje moce przerobowe big_smile
Patologia level hard.

6

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
Arrow90CK napisał/a:

Witam. Nie wiem od czego zacząć. W październiku 2019 roku, rozeszlismy się z dziewczyną. Bardzo ja kochałem, jak nikogo innego, do tej pory. Byliśmy że sobą ponad rok. Mam 29 lat, ona 26.Zeby zrozumieć powagę sytuacji, muszę ta historie opisać od początku. Przepraszam, ale inaczej się nie da. Bo nie nie mozna inaczej zrozumieć się problematyki omawianego wątku. Historia, wydawać by się mogło, opisana jak w romantycznej powiesci, czy wyreżyserowana jak w filmie miłosnym. Jak się później okazało, teraz bardziej przypomina telenowele. Może zacznę od początku. Poznaliśmy się dokładnie w walentynki, dokładnie,14 lutego 2018 roku. Co już może wydawać się zdumiewające. Zanim się jeszcze poznaliśmy, oboje chcieliśmy poznać kogoś wyjątkowego. Dlatego ja przy pierwszej gwiazdce prosiłem o uroczą blondynkę a ona chłopaka o imieniu Kamil, żeby był był dla niej dobry i ją szanował.I spełniło się nam, tak jakby to było jakieś przeznaczenie, bo dwa miesiące później się poznaliśmy. Nawet w Mikołajki jak było losowanie prezentów, to wylosowałem ja na tylu pracowników w firmie. Dużo faktów świadczy o tym, że nie spotkaliśmy się z przypadku i to było przeznaczenie. Gdy ja pierwszy raz zobaczyłem, poczułem szybsze serca bicie i przeszywające mnie dreszcze. Intuicja podpowiadała, mi że to ta na którą czekałem całe życie. Coś jakby miłość od pierwszego wejrzenia. I co najlepsze, od razu między nami coś zaiskrzylo, było czuć silną chemię. Jednak nic nigdy nie jest usłane różami. Ona czyli M, była w separacji z mężem, miała wtedy 2 letnia córkę, była nieszczęśliwa, ponieważ twierdziła, że chce od niego odejść bo ja nie szanuje i bije, ale nie miała tyle odwagi, żeby to zakończyć, że względu na dziecko. Po drugie miała ciężkie dzieciństwo, pochodziła z patologicznej rodziny, gdzie ojciec pił i bił mamę. A jej matka się nią nie zajmowała,nie szanowała jej, twierdziła, że nie chciała, żeby przychodziła na ten świat. M miała tylko babcie, bo jej tata zmarł,dwa lata temu, a matka, zostawiła ja gdy miała kilkanaście lat i odeszla z kochankiem. Dlatego M, uciekła z domu w wieku 15 lat że swoim przyszłym mężem, zamieszkując u niego. Układało im się do ślubu. A gdy przyszło dziecko na świat, twierdziła, że przestał się nimi zajmować, zaczął pozno wracać do domu, włóczyl się z kolegami, przy okazji, popadł w nałogi, nie szanował ją i zaczął ja bic. Dlatego za wszelką cenę, chciała się od niego uwolnić.Jej mąż czyli S, był człowiekiem inteligentnym i wszechstronnym tzw złota rączka, a także wysportowany, lecz z drugiej strony zimny i władczy, nie dawał jej ciepła i miłości. Był typem zimnego drania. Na początku gdy była młodsza jej się to podobało, ale na dłuższą metę, stwierdziła, że szuka jego przeciwieństwa, kogoś kto będzie czuły, ciepły, romantyczny. Kogoś kto będzie o nią dbał, będzie dobry i kochający dla niej i dla dziecka.Ogolnie mieli już kryzys,odeszli od siebie na jakiś czas, ona wystąpiła o rozwód, zaczęła się spotykać z jego przyrodnim bratem parę lat starszym, który jakiś czas później zmarł w wypadku.Blagal ja żeby wróciła, że się zmieni itd. Zgodziła się, że względu na dobro dziecka, jednak gdy do niego wróciła, wszystko było dobrze, przez miesiąc czy dwa, a później wróciło do normy, chciała się uwolnić od niego za wszelka cene. Połączyły nas problemy. Ja ogólnie, miałem problem z kobietami. Byłem w życiu tylko z jedną dziewczyna w związku, przez 3 miesiące. Najbardziej pragnąłem, znalezc ta jedyna, założyć z nią rodzinę.Chcialem a nie mogłem. Zazwyczaj spotykałem dziewczyny na jedną noc, a chciałem poczuć prawdziwa miłość. Pozatym nie układało mi się w życiu, miałem problemy z pracą i pieniędzmi,oprócz problemow z kobietami, więc popadłem w nałogi, alkohol i narkotyki, a chciałem kogoś kto pomógłby mi z tego wyjść. Ogólnie pochodziłem z tzw  dobrego domu, lecz kłóciłem się z rodzicami, którzy byli nadopiekuńczy. Jeżeli chodzi o to, byliśmy z M z dwóch różnych światów, lecz mi to nie przeszkadzało. Ogólnie miałem dobre serce i charakter, byłem pomocny. Lecz każdy twierdził, że nałogi mnie gubią, a wynikały one z mojej bezsilności. I tak właśnie te problemy nas połączyły. Zaczęliśmy spędzać, że sobą każda chwilę. Siedzieliśmy obok siebie w pracy, spotykaliśmy się także po niej. Wisielismy 24 h na słuchawce. Można powiedzieć, że to ona nas połączyła, bo pracowaliśmy jako konsultanci telefoniczni. Zacząłem do niej coś czuć, ale miałem naprzeciw siebie przeciwności losu, szczerze nie wierzylem, że możemy być razem. Ona z kolei w pewnym momencie pomyślała, że ja się nią bawię i że chce ją na jedną noc tak jak te inne dziewczyny z moich opowiesci, a ja właśnie miałem odwrotne intencje. Z tego powodu, spotykała się również z naszym kolega z pracy, o czym mi nie powiedziała, okazało się że gdzieś na imprezie, przespali się że sobą. Przyznała mi się po czasie, z płaczem. Stwierdziła, że do niego nic nie czuję, i że nie wie jak to się stało, że to była chwila słabości itd.Z początku chciałem z nią urwać kontakt, ale widziałem, że strasznie jej zależy na mnie i żałuję. A że nie byłem z nią wtedy, to jej wybaczyłem. Pomyślałem, że przez to że ma ciężko w życiu,mogla się pogubić. No i zaczęliśmy się spotykać dalej. M ukrywała nasza znajomość przed mężem, spotykaliśmy się potajemnie, bo panicznie się go bała.No i w maju i w czerwcu mimo to, każda chwilę spędzaliśmy że sobą,nie mogliśmy bez siebie żyć, miłość kwitła, nawet zaczęła przyjeżdżać do mnie do domu, tu mieliśmy swój azyl. Rodzice ja zaakceptowali,ja i jej dziecko, było im jej żal, że ma tak w życiu.Zawsze powtarzali, że nie liczy się wygląd czy majątek, a charakter człowieka. Cieszyli się nawet, bo twierdzili, że dzięki niej się zmienię. Nie mogliśmy bez siebie żyć. Ja miałem wyrzuty sumienia, że rozbiłem małżeństwo, ale szalałem za nią bez opamiętania, było to silniejsze ode mnie, więc postanowiłem się dla niej poświęcić a ona traktowała mnie jak swojego wybawcę.Zeby jeszcze się bardziej zbliżyć do siebie i cieszyć się sobą,zaczelismy podróżować. W lipcu pojechaliśmy do Krakowa, i właśnie tam uznaliśmy, że chcemy być ze sobą. Czuliśmy się wolni, bez problemów z dala od jej męża, od wszystkich. Byliśmy tylko dla siebie. W sierpniu odwiedziliśmy Wrocław, a we wrześniu Zakopane. W międzyczasie M, wyrzuciła męża z mieszkania i wniosła o rozwod. I w październiku 2018 roku się do niej wprowadziłem. Jak w każdym związku były dobre i złe chwilę. Przeżyłem najpiękniejsze święta, był bajeczny sylwester, walentynki i nasza rocznica w Krakowie. Ogólnie czulismy do siebie niesamowity pociąg i takie pożądanie,że potrafiliśmy się kochac się w roznych miejscach nie zważając na nic. Począwszy od hotelu poprzez zalew, kończąc na dachu szpitala. Z nikim mi nie było tak dobrze pod tym względem, ona też tak twierdziła. Lubiliśmy spędzać ze sobą czas, chodząc do kawiarni, restauracji, kina poprzez spacer i podróże.W kwietniu,dostała rozwód, w lipcu świętowaliśmy rocznicę a w sierpniu dowiedziałem się, że zostanę ojcem.  Niestety we wrześniu poronila, prz okazji dowiedziała się, że ma guza na jajniku. Bardzo to przeżywaliśmy. No i tu się w zasadzie zaczyna cały problem. Zrobiła się strasznie nerwowa. Robiła mi dzień w dzień awantury. Dlatego pod koniec września nie wytrzymałem i wyprowadziłem się od niej do rodzinnego domu, nie chciałem jej zostawić, chciałem żeby ochłonęła i dać jej nauczkę.Myslalem wrócić po tygodniu, wierząc że jak zazwyczaj się pogodzimy. Jednak w międzyczasie się poklocilismy, ja z nerwów poszedłem pić. Przestała się do mnie odzywać. Więc ja też postanowiłem się unieść honorem, na dodatek w międzyczasie zepsuł mi się telefon. A tu ku mojemu zdziwieniu po 3 tygodniach gdy się z nią spotkałem, oznajmiła mi, że ma nowego chłopaka, myślałem, że to żart. Okazało się, że jest to od niej 6 lat młodszy znajomy naszego kolegi z pracy, 20 letni T. Odwiedzał ją w szpitalu jak poronila, będąc że mną w ciąży. Odwiedził też nas w domu, była o to, kłótnia. Byłem zazdrosny. Lecz ona zapewniała mnie ze nigdy nie mogła by być z młodszym. Powiedziała, że zostawiła mnie bo już nie wytrzymała, bo obiecywałem jej, że nie będę pil i cpal, a najbardziej ja bolało to, że się oglądam za kobietamu, że często mi zwracała uwagę, że się oglądam za innymi, przyłapała mnie na przeglądaniu dziewczyn na portalach, i że oglądałem filmy porno a to ona już uważa za zdradę. Czuła się gorsza, i zadawała sobie wiecznie pytanie co one mają, czego ona nie ma..Drażniło ja także, że każe jej się przebierać do łóżka i malować. A także, że spotykam się z kolegami, którzy sprowadzają mnie na złą drogę i że mam zbyt silny kontakt z matką, że jestem maminsynkiem i że jej powinienem zwracać większą uwagę. Natomiast, to co przeszkadzało mi w niej, to to, że była strasznie nerwowa. Robiła awantury z niczego. Zdarzyło się, że rozbiła mi szklankę na głowie i nawet dzgnela nożem w dłoń. Potrafiła rzucić talerzem w złości. Nie zważała na nic, nawet na to, że ma dziecko. Miała dwie twarze, z jednej strony potrafiła mi dać ciepło i przytulic, a z drugiej była wyrafinowana, wredna i podła a także niekulturalna, wulgarna i wrogo nastawiona do ludzi.Dlatego nie miała zbyt dużo znajomych,miała tak naprawdę tylko mnie, który ja akceptował,bo  w pracy dużo ludzi za nią nie przepadało. Byla moim przeciwieństwem, choć ujrzałem to dopiero gdy u niej zamieszkałem o na początku naszej znajomości nie była taka, także w pracy. Ogólnie miała władczy charakter.Nie widziała swoich wad, rzadko potrafiła podziękować i przeprosić. Najbardziej denerwowało mnie, że nie doceniała mnie i nie szanowała. Często potrafiła porywnywac mnie do swojego byłego męża, twierdząc że on był złota rączka a ja nic nie potrafię. Bolało mnie to, choć starałem się być dla niej jak najlepszy. Zabierałem ją wszędzie, kupowałem prezenty, bawiłem się z jej córka. Zaewnialem pomoc materialną i duchowa. Wszędzie się za nią wstawiałem, nawet pobiłem dla niej chłopaka, tego na początku opowieści, z którym się przespała, bo chciał jej zepsuć opinie. Wstawiałem się za nią w pracy, bo że wszystkimi się kłóciła. Dołożyłem się jej do telewizora, opłaciłem mieszkanie, jak miała problemy finansowe, kupowałem nawet bilety bo nie chciała kasować i dostawała mandaty. Fundowalem jej rzęsy, paznokcie, kupowałem kwiaty a jej zawsze było mało. Twierdziła, że to facet, powinien dbać o kobietę i ja utrzymywać, a że ja się za mało staram. Po drugie nie chciała iść na kompromis, uważała ze w jej mieszkaniu są jej zasady, a gdy się jej sprzeciwiałem, to dochodziło do awantur.Przymykalem na to oko bo ja kochałem, ale czasami nie wytrzymywałem i poszedłem pić czy spotkać się z kolegami. To po powrocie tak się wściekała, że wszczynała kolejne awantury, które czasami kończyły się policja. To samo twierdził jej były mąż,mówił że było tak samo jak był z nią. Ona nigdy nie widziała swoich błędów, tylko czyjeś. A jak się sprzeciwiałem to potrafiła mi nawet wyrzucić ubrania przez okno. Ona wiedziała, że taka jest,przyznawała się do tego, była u psychologa, ale to nic nie pomoglo. Nie chciała się dla mnie zmienić, choć ja się dla niej zapisałem na terapię nie piłem pół roku, zacząłem znowu bo nie wytrzymywałem z nią psychicznie, lecz chciałem ratować związek bo mimo to ja kochałem. Kolejna rzecza było, to że się nie według mnie nie szanowała. Potrafiła wstawiać na portale, zbyt odważne zdjęcia i twierdziła, że nic w tym zlego skoro ma co pokazać. Ogólnie zbyt często mówiła o sexie,cieszyła się na samą myśl o nim. lubiła go zbyt bardzo, w jej szafie były wibratory a ona sobie z tego nic nie robiła. A jej ulubionym filmem było 50 twarzy greya. Odrzucało mnie to trochę od niej, ale byłem zakochany a ona powtarzała, że z nikim nie było jej tak dobrze w tych sprawach jak że mną, i jest uzależniona ode mnie a ja czułem się tak samo. Po trzecie jej byly mąż przychodził do nas jak chciał, ona mu pozwalała przychodzić na kawę, mimo tego, że ja się z nim kłóciłem. Czasami nawet u nas spał w pokoju obok. Bo nie miał jak wrócić do domu, a zamiast zabierać córkę i się nie pokazywać u nas, to ona twierdziła, że musi bo ma do niego sentyment i to jest ojciec jej dziecka. Moi rodzice po czasie sprzeciwiali się naszemu związkowi, bo stwierdzili, że ona jest kłamliwa i ma niepoukładane w głowie. Dlatego klocila się z moją mamą i kazała ograniczyć mi z nią kontakty. Co mnie też denerwowało. Ograniczyła mi też znajomość z kolegami. Parę razy ich zwyzawala przez telefon, wyzywajaco od ćpunów i alkoholików. Chciała, żebym był tylko dla niej, do tego stopnia, że zaczęła mnie inwigilować. Zainstalowała potajemnie aplikacje w telefonie i szpiegowała z kim pisze do kogo dzwonie i co przeglądam. Była zazdrosna o każda koleżankę w pracy, choć z żadną nie pisałem i się nie spotykałem.A ona mogła się spotykać z kim chciała. Lubila także mną manipulować i szantazowac. Miała też elementarne braki w wiedzy, byly trudności z dzieleniem i mnożeniem,a także z geografia, Choć przymykałem na to oko, wiedząc że miała problemy w dzieciństwie. Ona z kolei zarzucała mi to, że jestem nie zaradny i maloogarniety zyciowo  bo miałem wszystko podane od rodziców na tacy i mam problemy z podstawowymi czynnościami życiowymi a ona sama musi sobie dać rade bo nie mogła na nikogo liczyc. Ogólnie to kłóciliśmy się też później bo nie chciało jej się chodzić do pracy, zaczęła się spóźniać az w końcu ja zwolnili. Twierdziła, że musi być traktowana jak księżniczka i że facet musi ja utrzymywać.Zaczelismy dzwonić do siebie znów, a także spotykać, w listopadzie i grudniu.Mowila,ze go nie kocha, i że chciała dać mi nauczkę,bo to było z zemsty, żeby mi dać nauczkę, żeby sprawdzić czy będę o nią walczył. A w międzyczasie przyznała, że uprawiała z nim sex. Wstawiala miłosne komentarze, a także pikantne zdjęcia i filmy.Gdy chciałem wrócić, stwierdziła, że jest jeszcze za wcześnie. Jednak przed świętami zmieniła zdanie,a nagle w tym samym czasie zaszła z nim w ciążę. Nie wytrzymałem, zacząłem znów pić, a ona na to, że jakby mi zależało to bym z tym skończył, i mnie nic nie usprawiedliwia. Tylko, nie zdawała sobie sprawy jaka krzywdę mi wyrzadzila.Postanowila sobie zrobiłc skrobankę, przez co w styczniu trafiła do szpitala. Postanowiłem z nią zerwać kontakt, po takim czymś. Święta i sylwestra spędziłem w bólu i w cierpieniu. W walentynki, postanowiłem się do niej odezwać, żeby odebrać pieniądze, które pożyczyłem jej gdy była już z nim bo miał trudna sytuację finansową. Ona straciła pracę, a on sobie nie mógł znaleźć. Bardzo cieszy, że zadzwonilem, że tęskniła i że się miała sama odezwać. I spytała czy dalej pije, a ja odparłem, że nie pije od wigili bo zmieniam swoje życie. Znowu zaczęliśmy dzwonić i się spotykać. Mimo to, ona dalej sobie wstawia z nim miłosne komentarze, pikantne zdjęcia i filmy. Mówiłem jej, że jeśli jej na mnie zależy, to żeby tego nie robiła, a ona dalej powtarza, że jak ona mnie prosiła to ja nie słuchałem. Nawet nie wykazała skruchy, przez to co zrobiła. Poleciała  do niego po 3 tygodniach, i mimo że niby mnie kochała to poszła z nim do łóżka, a później zaszła w ciążę. Ze mną we wrześniu a z nim w grudniu. Z jednej strony dzwoni do mnie, chce się spotykać, mówi, że kocha i że nie czuję do niego, tego co do mnie,ze to nie jest to. Twierdzi, że to była gra z jej strony z nim, a z drugiej robi po swojemu i chce żebym o nią walczył. Na dodatek jej były mąż chce mnie teraz bić, za to że mu rozbiłem małżeństwo i mu ja zabrałem. Dla mnie to wszystko jest trochę toksyczne, czasami myślę, że jest pusta, latwa dziewczyna bez żadnych wartości. Ona znowu zarzuca mi, że jestem alkoholikiem, ćpunem i babiarzem i ona nie może mi do tej pory wybaczyć tego co robiłem, to jak ja mam jej wybaczyć?Ogólnie, twierdzi, że przy nim czuję się jak księżniczka, bo on robi za nią wszystko, gotuję jej, nie ogląda się za kobietami i ja utrzymuje. Lecz nie chce z nim być. Mimo wszystko dalej ja kocham, nie mogę patrzeć na inne i się z nimi spotykać bo cały czas myślę o niej.Ona twierdzi, że to los wystawia na próbę, czy ta miłość przetrwa. Nie wiem co robić? Pomóżcie..

Skala patologii jaką opisałeś, jest ogromna.
Nigdy nie powinniście być razem, bo jak widać z Twojego postu - macie na siebie bardzo destrukcyjny wpływ. To nie jest miłość z żadnej strony. To chory, toksyczny układ, który jest dodatkowym obciążeniem dla Ciebie.
Powinieneś popracować nad tym, żeby wyjść ze swoich uzależnień - przekieruj swoją energię na ten cel.

7 Ostatnio edytowany przez oryx (2020-04-13 10:47:35)

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Włosy dęba stają! Toż to jakiś horror i koszmar w jednym. Idealnie to podsumowała feniks35. Reasumując: patologia + patologia = patologia do kwadratu...

8 Ostatnio edytowany przez Karina 36 (2020-04-13 11:24:28)

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Witam. Patologia, patologia i jeszcze raz patologia w najwyższym stopniu. Jakaś masakra. Sama nie wierzę w to co czytam.  Autorze w tym Waszym  " związku" nie ma nic z miłości. Weź się za siebie, ratuj się i trzymaj się z dala od tej kobiety, o ile to jest właściwa nazwa. Bo koło kobiety to Ona chyba nawet nie stała. Dokładnie tak jak opisał to Feniks 35 i Oryx. To jest jakiś koszmar. Gdzie tu jest jakieś serce i jakiś rozum?  Zauważył ktoś?  Bo ja nie.  Horror i koszmar, patologia.  Dokładnie

9

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
paslawek napisał/a:
Chiarana napisał/a:

Nie wierzę w to co czytam...

Nie wierzysz - no weź Chiarana taka twarda babka.
Nic w tym niezwykłego,wyjątkowego -  normalna historia, samo życie,tylko mniej znane ukryte, a na filmach wygląda kompletnie inaczej.
Mogę Ci swoją historię opowiedzieć coś jak u Autora tylko więcej amfetaminy i alkoholu,zapaść z przedawkowania,psychozy,samookaleczenia,różne omamy,delirium/ padaczka,wypadki i tym podobne atrakcje. Co prawda wybierałem spokojniejsze kobiety, nie miałem problemów z pracą ( no czasem za dużo pracy i jeszcze studia) i kasą własne mieszkanie już jako 23 latek takie różnice nieistotne szczegóły. Z dziewczyną Autora długo bym nie wytrzymał , jak dla mnie za mało stabilna, niepewna i zbyt czepialska,zazdrośnica, przeszkadzałaby mi za bardzo z roszczeniami o kasę i inne pierdoły, jeszcze dzieciak, jacyś faceci - obciach.Chociaż z drugiej strony te jazdy i emocje,wahania nastrojów od euforii po melancholię nieco awantur dla pikanterii i urozmaicenia, zdrady,mnóstwo powodów ,myśli ,uczuć do picia i ćpania,te zwroty akcji wybaczenia,pojednania, rozstania, powroty, piekło, niebo super zabawa, na haju i na jawie, filmy to pikuś.On ratownik, biały rycerz, ale taki wrażliwy z problemami, ona ratowniczka po przejściach, ma go ratować ratują się nawzajem i  na zabój tak się niby rozumieli, jakie to romantyczne,a że nie ma nic za darmo i oboje są amatorami padliny co w tym złego taki świat.No i ten zajebisty seks- każdy ma prawo do szczęścia.
Przeznaczenie ,los niesamowite tylko ta trochę toksyczna relacja coś za bardzo styka i nie pasuje do happy endu.
Wysysaliście już z siebie dosyć ale uzależnieni jesteście w toksycznie totalnej symbiozie.
Do Autora mam tylko to do powiedzenia ,dopij się porządnie,naćpaj ile wlezie tak szybko się nie umiera chociaż ryzyk fizyk, no risk no fun, raz się żyje,tylko czasem jednak się umiera, śmierć jest punktualna nawet dla 30 latka co ćpa i wydaje mu się że kieruje swoim życiem jak chce,ale Ty masz pewnie kontrolę bierzesz kiedy chcesz pijesz kiedy chcesz, a jak nie chcesz to nie ma problemu czy tak ?
Jak już się dopijesz sięgniesz dna, posrasz ze strachu o życie, to idź na odwyk z detoksem 6 tygodni potem możesz chodzić na mityngi AA i AN i na psychoterapię, oczywiście możesz tego nie robić bo co tam kto wie jak Ty masz żyć ,z tą dziewczyną się pożegnaj ,bo ani Ty jej nie pomożesz dostarczasz jej za to sobą paliwa do jej jazdy bez trzymanki ona Tobie się odwdzięcza bierze odwet, ani ona Tobie nie pomoże ,oboje jesteście niezłymi świrami to poznać , taki stary ponury ćpun jak ja Ci to mówi, inaczej nic a nic się nie zmieni w , to znaczy zmieni będzie jeszcze gorzej, choć przez chwilką możesz zaczarować świat ,że jest lepiej i świetnie, tego to jestem pewny na 100% ,cudów nie ma ,jak nic nie zrobisz ze sobą ,to samo się nie stanie, ale sorry przecież przeznaczenie Ciebie może ocali, tylko te szanse na zmianę mają ograniczony limit, im bardziej starasz się panować nad tym chorym swoim życiem i uzależnieniami ,obsesjami tym bardziej tracisz kontrolę, różne niespodzianki przed Tobą mózg płata figle życia jak widać też,nieprzewidziane jest do końca.
Ty o sobie decydujesz i za siebie odpowiadasz nikt inny ,trudno w to może uwierzyć ,ale jesteś wolny i masz wybór.
Możesz oczywiście mi  tłumaczyć dlaczego i ile masz powodów tylko ja to przeszedłem co Ty i wiem co to za kłamstwa, złudzenia i mnóstwo gó...na jest w tych wszystkich usprawiedliwieniach, racjonalizacjach i tłumaczeniu  się z ćpania picia babek na boku albo przypadkowych.itp.Cały czas się głupio usprawiedliwiasz tylko jeszcze bardziej się miotasz, po za tym co komu do tego co robisz ze sobą Ty wiesz co dla Ciebie najlepsze.
Jak masz Autorze zapasowe życie to spoko - przecież nie powinno powiać grozą,pewnie to ja tylko przesadzam i mędrkuje popisuje się, jaszcze kupę rzeczy przed Tobą Autorze, uspokoisz nerwy szybko, to do opanowania, byle ona wróciła,zmieniła się,obiecała i się nie puszczała,Ty obiecasz że się zmienisz, reszta sama się ułoży,bo przecież przeznaczenie nad wami czuwa i tylko tak was doświadcza a Ty przecież pewnie nie uwierzyłeś że coś złego Ciebie spotka tak jak Chiarana nie wierzy w to co napisałeś.
Wszystko będzie.........

To, że Ty uprawiałeś podobną patologię nie oznacza w żadnej mierze, że to jest normalne i życiowe.
Wystarczy nie obracać się w kręgu podobnych ludzi o słabych kręgosłupach moralnych i braku zasad, żeby zobaczyć, że to jest margines i nienormalność.

10 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-13 12:46:21)

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
Chiarana napisał/a:

To, że Ty uprawiałeś podobną patologię nie oznacza w żadnej mierze, że to jest normalne i życiowe.
Wystarczy nie obracać się w kręgu podobnych ludzi o słabych kręgosłupach moralnych i braku zasad, żeby zobaczyć, że to jest margines i nienormalność.

Ach jej jakie "święte" oburzenie smile Nie przesadzaj.Z mojej strony to nie było do Ciebie nic osobistego, jeżeli trzeba tak dosłownie.Jeżeli poczułaś się dotknięta to na własne życzenie bo drażnienie się z Tobą nie jest moją intencją i zamiarem,ale też Twoje obruszenie nie jest też moim problemem tak to wygląda.
Widzę że pojęcie sarkazmu jest Ci obce,ale oceniaj sobie do woli jak chcesz Autora i jego życie, fajniej się poczujesz to przecież forum publiczne każdemu wolno mnie również wolno .Z pewnością jesteś lepsza, tylko czemu sama latałaś za podobnym świrem może bardziej dzianym,z wysublimowaną ekskluzywną luksusową depresją i może nie chlał nie ćpał. Coś nie tak z Tobą - widzisz tylko różnice ?. Zapomniałem były mąż winien wszystkiemu i kochanka,potem drugi facet winien tego co Ciebie spotyka.Może pech i zły los ?.  DDA, DDR, DDT odpowiada za Ciebie ?Spójrz czasem na siebie dziewczyno i w głąb siebie - same opinie komentarze to wcale nie czynią Ciebie kimś lepszym może innym, ale też nie kimś gorszym żeby nie było.Nic do ciebie nie mam.Wydawałaś się w porządku w gruncie rzeczy.Chciałaś z pełna świadomością się uzależnić celowo od niego czy kogokolwiek ? Wiedziałaś wszystko od początku jak będzie ?O ile mnie pamięć nie myli też chciałaś go ratować i uleczyć tego ostatniego może mniej tylko śmierdziało.
Tak wygląda życie czasem niektórych ludzi ,fakt nie musi Ci się podobać ale to nie zmienia faktu że ludzie chorują na takie rzeczy,uzależniają się i to straszna choroba bo nie do końca zawiniona.Takie biadolenie i moralizowanie nic nie daje to wiem z doświadczenia wieloletniego.
Znasz kogoś kto miał taki plan na życie i z premedytacją postanowił zostać alkoholikiem i ćpunem,albo uzależnić się od seksu,zaplanował to ,bo ja nie znam a przestałem pić i ćpać jak być może wtedy kiedy Ty byłaś jeszcze bardzo małą dziewczynką.
Poznałem też wielu specjalistów z tej dziedziny jak i wielu ludzi którzy jak ja wychodzą,wyszli z uzależnień. Wielu  takich cichociemnych patoli jest w Twoim środowisku bliżej niż myślisz, którzy ukrywają się z problemami a ukrywają się skutecznie do czasu,może są z tak zwanej górnej półki a może już spadają z niej ,tylko że Ty tego możesz nie widzieć, albo nie chcesz widzieć,nie masz obowiązku tego rozumieć i nie musisz być wnikliwa - powierzchowność jednak nie jest pomocna ani pożyteczna.Po za tym takie coś bardzo bardzo często wcale nie zaczyna się od koszmaru,masakry,patologi level hard,horroru,marginesu,niemoralności itp "niepostrzeżenie" jednak to zmierza w takim kierunku to niestety istnieje i jest częścią życia niestety.Zatykanie noska i obruszanie się tego nie zmieni.
Autor podał sporo na tacy jakby "skompresowane",w życiu to wygląda jeszcze inaczej ,można też uprawiać takie chore,toksyczne życie w białych rękawiczkach za drzwiami apartamentów.

11

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
paslawek napisał/a:
Chiarana napisał/a:

To, że Ty uprawiałeś podobną patologię nie oznacza w żadnej mierze, że to jest normalne i życiowe.
Wystarczy nie obracać się w kręgu podobnych ludzi o słabych kręgosłupach moralnych i braku zasad, żeby zobaczyć, że to jest margines i nienormalność.

Ach jej jakie "święte" oburzenie smile Nie przesadzaj.Z mojej strony to nie było do Ciebie nic osobistego, jeżeli trzeba tak dosłownie.Jeżeli poczułaś się dotknięta to na własne życzenie bo drażnienie się z Tobą nie jest moją intencją i zamiarem,ale też Twoje obruszenie nie jest też moim problemem tak to wygląda.
Widzę że pojęcie sarkazmu jest Ci obce,ale oceniaj sobie do woli jak chcesz Autora i jego życie, fajniej się poczujesz to przecież forum publiczne każdemu wolno mnie również wolno .Z pewnością jesteś lepsza, tylko czemu sama latałaś za podobnym świrem może bardziej dzianym,z wysublimowaną ekskluzywną luksusową depresją i może nie chlał nie ćpał. Coś nie tak z Tobą - widzisz tylko różnice ?. Zapomniałem były mąż winien wszystkiemu i kochanka,potem drugi facet winien tego co Ciebie spotyka.Może pech i zły los ?.  DDA, DDR, DDT odpowiada za Ciebie ?Spójrz czasem na siebie dziewczyno i w głąb siebie - same opinie komentarze to wcale nie czynią Ciebie kimś lepszym może innym, ale też nie kimś gorszym żeby nie było.Nic do ciebie nie mam.Wydawałaś się w porządku w gruncie rzeczy.Chciałaś z pełna świadomością się uzależnić celowo od niego czy kogokolwiek ? Wiedziałaś wszystko od początku jak będzie ?O ile mnie pamięć nie myli też chciałaś go ratować i uleczyć tego ostatniego może mniej tylko śmierdziało.
Tak wygląda życie czasem niektórych ludzi ,fakt nie musi Ci się podobać ale to nie zmienia faktu że ludzie chorują na takie rzeczy,uzależniają się i to straszna choroba bo nie do końca zawiniona.Takie biadolenie i moralizowanie nic nie daje to wiem z doświadczenia wieloletniego.
Znasz kogoś kto miał taki plan na życie i z premedytacją postanowił zostać alkoholikiem i ćpunem,albo uzależnić się od seksu,zaplanował to ,bo ja nie znam a przestałem pić i ćpać jak być może wtedy kiedy Ty byłaś jeszcze bardzo małą dziewczynką.
Poznałem też wielu specjalistów z tej dziedziny jak i wielu ludzi którzy jak ja wychodzą,wyszli z uzależnień. Wielu  takich cichociemnych patoli jest w Twoim środowisku bliżej niż myślisz, którzy ukrywają się z problemami a ukrywają się skutecznie do czasu,może są z tak zwanej górnej półki a może już spadają z niej ,tylko że Ty tego możesz nie widzieć, albo nie chcesz widzieć,nie masz obowiązku tego rozumieć i nie musisz być wnikliwa - powierzchowność jednak nie jest pomocna ani pożyteczna.Po za tym takie coś bardzo bardzo często wcale nie zaczyna się od koszmaru,masakry,patologi level hard,horroru,marginesu,niemoralności itp "niepostrzeżenie" jednak to zmierza w takim kierunku to niestety istnieje i jest częścią życia niestety.Zatykanie noska i obruszanie się tego nie zmieni.
Autor podał sporo na tacy jakby "skompresowane",w życiu to wygląda jeszcze inaczej ,można też uprawiać takie chore,toksyczne życie w białych rękawiczkach za drzwiami apartamentów.

Brawo paslawku.
Interesujący wątek, później też coś napisze.
Chiarano, w ogóle nie zrozumiałaś o czym pisał paslawek. Ciekawe co u ciebie? Mam nadzieję, że nie ciągniesz już tego horroru?

12

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Dzięki Ulle
Mam nadzieję że się trzymasz jakoś w tej całej sytuacji no i pozdrowienia smile

13

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Też cię pozdrawiam. Trzymam się jakoś, bo nie mam innego wyjścia. Nieźle się porobiło, ale tak to jest, że wszystko może się zmienić w sekundę i w najmniej spodziewanym momencie. Ciekawe w jakiej nowej rzeczywistości przyjdzie nam żyć jak już będzie PO.
Na razie.

14

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
paslawek napisał/a:
Chiarana napisał/a:

To, że Ty uprawiałeś podobną patologię nie oznacza w żadnej mierze, że to jest normalne i życiowe.
Wystarczy nie obracać się w kręgu podobnych ludzi o słabych kręgosłupach moralnych i braku zasad, żeby zobaczyć, że to jest margines i nienormalność.

Ach jej jakie "święte" oburzenie smile Nie przesadzaj.Z mojej strony to nie było do Ciebie nic osobistego, jeżeli trzeba tak dosłownie.Jeżeli poczułaś się dotknięta to na własne życzenie bo drażnienie się z Tobą nie jest moją intencją i zamiarem,ale też Twoje obruszenie nie jest też moim problemem tak to wygląda.
Widzę że pojęcie sarkazmu jest Ci obce,ale oceniaj sobie do woli jak chcesz Autora i jego życie, fajniej się poczujesz to przecież forum publiczne każdemu wolno mnie również wolno .Z pewnością jesteś lepsza, tylko czemu sama latałaś za podobnym świrem może bardziej dzianym,z wysublimowaną ekskluzywną luksusową depresją i może nie chlał nie ćpał. Coś nie tak z Tobą - widzisz tylko różnice ?. Zapomniałem były mąż winien wszystkiemu i kochanka,potem drugi facet winien tego co Ciebie spotyka.Może pech i zły los ?.  DDA, DDR, DDT odpowiada za Ciebie ?Spójrz czasem na siebie dziewczyno i w głąb siebie - same opinie komentarze to wcale nie czynią Ciebie kimś lepszym może innym, ale też nie kimś gorszym żeby nie było.Nic do ciebie nie mam.Wydawałaś się w porządku w gruncie rzeczy.Chciałaś z pełna świadomością się uzależnić celowo od niego czy kogokolwiek ? Wiedziałaś wszystko od początku jak będzie ?O ile mnie pamięć nie myli też chciałaś go ratować i uleczyć tego ostatniego może mniej tylko śmierdziało.
Tak wygląda życie czasem niektórych ludzi ,fakt nie musi Ci się podobać ale to nie zmienia faktu że ludzie chorują na takie rzeczy,uzależniają się i to straszna choroba bo nie do końca zawiniona.Takie biadolenie i moralizowanie nic nie daje to wiem z doświadczenia wieloletniego.
Znasz kogoś kto miał taki plan na życie i z premedytacją postanowił zostać alkoholikiem i ćpunem,albo uzależnić się od seksu,zaplanował to ,bo ja nie znam a przestałem pić i ćpać jak być może wtedy kiedy Ty byłaś jeszcze bardzo małą dziewczynką.
Poznałem też wielu specjalistów z tej dziedziny jak i wielu ludzi którzy jak ja wychodzą,wyszli z uzależnień. Wielu  takich cichociemnych patoli jest w Twoim środowisku bliżej niż myślisz, którzy ukrywają się z problemami a ukrywają się skutecznie do czasu,może są z tak zwanej górnej półki a może już spadają z niej ,tylko że Ty tego możesz nie widzieć, albo nie chcesz widzieć,nie masz obowiązku tego rozumieć i nie musisz być wnikliwa - powierzchowność jednak nie jest pomocna ani pożyteczna.Po za tym takie coś bardzo bardzo często wcale nie zaczyna się od koszmaru,masakry,patologi level hard,horroru,marginesu,niemoralności itp "niepostrzeżenie" jednak to zmierza w takim kierunku to niestety istnieje i jest częścią życia niestety.Zatykanie noska i obruszanie się tego nie zmieni.
Autor podał sporo na tacy jakby "skompresowane",w życiu to wygląda jeszcze inaczej ,można też uprawiać takie chore,toksyczne życie w białych rękawiczkach za drzwiami apartamentów.


No widzisz otóż nie mój drogi.
Mnie się zdarzyło spotkać na swojej drodze psychopatę, owszem i w momencie w którym się zorientowałam jak jest grubo uciełam to natychmiast. Nie ma co tego porównywać do historii autora, bo to nawet obok tego nie stało...
Więc wyciąganie moich historii nie spowoduje, że zmienię zdanie, ani w żaden sposób nie zdyskredytujesz mnie w ten sposób.
Druga sprawa - dziewczynką to ja nie jestem już od dawna, mam już dorosłe dzieci, więc daruj sobie takie próby stawiania siebie jako dorosłego, doświadczonego i najmadrzejszego, a pozostali, którzy uważają tak jak ja (to nie tylko moje zdanie, co widać po powyższych komentarzach) są głupiutkimi gówniarzami, którzy nic o życiu nie wiedzą...
Dla mnie EOT. Pozostanę przy swoim zdaniu, Ty zapewne przy swoim.

Ulle - tamto to historia. Krótko po moim poście uciełam temat, zablokowałam wszędzie gdzie się da i teraz to już tylko smutna historia z przeszłości.

15

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
Chiarana napisał/a:
paslawek napisał/a:
Chiarana napisał/a:

To, że Ty uprawiałeś podobną patologię nie oznacza w żadnej mierze, że to jest normalne i życiowe.
Wystarczy nie obracać się w kręgu podobnych ludzi o słabych kręgosłupach moralnych i braku zasad, żeby zobaczyć, że to jest margines i nienormalność.

Ach jej jakie "święte" oburzenie smile Nie przesadzaj.Z mojej strony to nie było do Ciebie nic osobistego, jeżeli trzeba tak dosłownie.Jeżeli poczułaś się dotknięta to na własne życzenie bo drażnienie się z Tobą nie jest moją intencją i zamiarem,ale też Twoje obruszenie nie jest też moim problemem tak to wygląda.
Widzę że pojęcie sarkazmu jest Ci obce,ale oceniaj sobie do woli jak chcesz Autora i jego życie, fajniej się poczujesz to przecież forum publiczne każdemu wolno mnie również wolno .Z pewnością jesteś lepsza, tylko czemu sama latałaś za podobnym świrem może bardziej dzianym,z wysublimowaną ekskluzywną luksusową depresją i może nie chlał nie ćpał. Coś nie tak z Tobą - widzisz tylko różnice ?. Zapomniałem były mąż winien wszystkiemu i kochanka,potem drugi facet winien tego co Ciebie spotyka.Może pech i zły los ?.  DDA, DDR, DDT odpowiada za Ciebie ?Spójrz czasem na siebie dziewczyno i w głąb siebie - same opinie komentarze to wcale nie czynią Ciebie kimś lepszym może innym, ale też nie kimś gorszym żeby nie było.Nic do ciebie nie mam.Wydawałaś się w porządku w gruncie rzeczy.Chciałaś z pełna świadomością się uzależnić celowo od niego czy kogokolwiek ? Wiedziałaś wszystko od początku jak będzie ?O ile mnie pamięć nie myli też chciałaś go ratować i uleczyć tego ostatniego może mniej tylko śmierdziało.
Tak wygląda życie czasem niektórych ludzi ,fakt nie musi Ci się podobać ale to nie zmienia faktu że ludzie chorują na takie rzeczy,uzależniają się i to straszna choroba bo nie do końca zawiniona.Takie biadolenie i moralizowanie nic nie daje to wiem z doświadczenia wieloletniego.
Znasz kogoś kto miał taki plan na życie i z premedytacją postanowił zostać alkoholikiem i ćpunem,albo uzależnić się od seksu,zaplanował to ,bo ja nie znam a przestałem pić i ćpać jak być może wtedy kiedy Ty byłaś jeszcze bardzo małą dziewczynką.
Poznałem też wielu specjalistów z tej dziedziny jak i wielu ludzi którzy jak ja wychodzą,wyszli z uzależnień. Wielu  takich cichociemnych patoli jest w Twoim środowisku bliżej niż myślisz, którzy ukrywają się z problemami a ukrywają się skutecznie do czasu,może są z tak zwanej górnej półki a może już spadają z niej ,tylko że Ty tego możesz nie widzieć, albo nie chcesz widzieć,nie masz obowiązku tego rozumieć i nie musisz być wnikliwa - powierzchowność jednak nie jest pomocna ani pożyteczna.Po za tym takie coś bardzo bardzo często wcale nie zaczyna się od koszmaru,masakry,patologi level hard,horroru,marginesu,niemoralności itp "niepostrzeżenie" jednak to zmierza w takim kierunku to niestety istnieje i jest częścią życia niestety.Zatykanie noska i obruszanie się tego nie zmieni.
Autor podał sporo na tacy jakby "skompresowane",w życiu to wygląda jeszcze inaczej ,można też uprawiać takie chore,toksyczne życie w białych rękawiczkach za drzwiami apartamentów.


No widzisz otóż nie mój drogi.
Mnie się zdarzyło spotkać na swojej drodze psychopatę, owszem i w momencie w którym się zorientowałam jak jest grubo uciełam to natychmiast. Nie ma co tego porównywać do historii autora, bo to nawet obok tego nie stało...
Więc wyciąganie moich historii nie spowoduje, że zmienię zdanie, ani w żaden sposób nie zdyskredytujesz mnie w ten sposób.
Druga sprawa - dziewczynką to ja nie jestem już od dawna, mam już dorosłe dzieci, więc daruj sobie takie próby stawiania siebie jako dorosłego, doświadczonego i najmadrzejszego, a pozostali, którzy uważają tak jak ja (to nie tylko moje zdanie, co widać po powyższych komentarzach) są głupiutkimi gówniarzami, którzy nic o życiu nie wiedzą...
Dla mnie EOT. Pozostanę przy swoim zdaniu, Ty zapewne przy swoim.

Ulle - tamto to historia. Krótko po moim poście uciełam temat, zablokowałam wszędzie gdzie się da i teraz to już tylko smutna historia z przeszłości.

Całe szczęście, że tak postapilas. Pamiętam twój problem, znikający ni z gruszki ni z pietruszki facet, narcyz, border albo chadowiec, lub zwykły świrus bez żadnej klasyfikacji. Gratuluję ci wobec tego, że pogoniłas tego chłystka.

Ja do autora wątku napisze jutro, bo tam będzie dużo pisania, gdyż chciałabym odniesc się do większości spraw, które on poruszył.

16 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-13 22:51:13)

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
Chiarana napisał/a:

No widzisz otóż nie mój drogi.
Mnie się zdarzyło spotkać na swojej drodze psychopatę, owszem i w momencie w którym się zorientowałam jak jest grubo uciełam to natychmiast. Nie ma co tego porównywać do historii autora, bo to nawet obok tego nie stało...
Więc wyciąganie moich historii nie spowoduje, że zmienię zdanie, ani w żaden sposób nie zdyskredytujesz mnie w ten sposób.
Druga sprawa - dziewczynką to ja nie jestem już od dawna, mam już dorosłe dzieci, więc daruj sobie takie próby stawiania siebie jako dorosłego, doświadczonego i najmadrzejszego, a pozostali, którzy uważają tak jak ja (to nie tylko moje zdanie, co widać po powyższych komentarzach) są głupiutkimi gówniarzami, którzy nic o życiu nie wiedzą...
Dla mnie EOT. Pozostanę przy swoim zdaniu, Ty zapewne przy swoim.

Ulle - tamto to historia. Krótko po moim poście uciełam temat, zablokowałam wszędzie gdzie się da i teraz to już tylko smutna historia z przeszłości.

Znowu nic nie zrozumiałaś,ale to mnie nie dziwi i już od dawna nie oczekuje nie liczę na zrozumienie problemów z uzależnieniem, chorą miłością takich jak u Autora.Poziom ignorancji i powielania stereotypów jest jaki jest i nic na razie się nie poradzi na to.Ja też nie żyję w poczuciu jakiejś misji znam się jednak na tym i nie mam zamiaru tego ukrywać ani się wstydzić mam też swoje powody żeby pisać to co piszę do Autora.
Twoje infantylne "fochy" są zabawne ,naprawdę kompletnie chybione i nie na temat za bardzo, a Twoja interpretacja mojego postu opatrzna i mało dojrzała  smile  dodając swoją pokrętną nadinterpretację moich słów tego co ja niby o sobie myślę i tego co myślę o innych użytkownikach potwierdzasz moje przypuszczenia - bardzo jesteś skoncentrowana na sobie .Nie wiem po co się porównujesz ze mną i licytujesz kto lepszy kto się lepiej zna.
Tu w o ogóle nie chodzi o Twoją szanowną opinie i Twoje jedynie słuszne racje i zdanie.
Jak wiele osób po prostu prawdopodobnie uważasz że Twój komentarz coś spowoduje i wpłynie na Autora motywująco nawet w minimalnym stopniu że surowa ocena - patologia trafi w Autora będzie wiadrem z lodowatą wodą - nie nie będzie to naiwne przekonanie.
Chyba że tak se napisałaś z nudów i masz gdzieś to co napisał o sobie Autor.
Autor to z najwyższym prawdopodobieństwem przyszedł na forum nie po żadną radę - przyszedł sobie ulżyć nieco i jeszcze po coś.Takie oczywiste oczywistości banały te o koszmarach patologiach i horrorach to już zna od dawna i "walczy",potrafi się zaimpregnować na takie "eureki" w sposób niemal perfekcyjny.Alkoholicy są w większości bardzo inteligentni i sprawni intelektualnie co nas gubi jednak bo używamy tego żeby siebie krzywdzić.
Z drugiej strony jak mu będzie wygodnie i poczuje potrzebę to wykorzysta takie "odkrycia hameryki" po to żeby dalej nic nie zrobić odłożyć na później rozwiązanie problemu bo teraz zajęty jest bardzo wzdychaniem do księżniczki,użalaniem się nad sobą,obwinianiem siebie jej ,kolegów którzy ją mieli ,męża, rodziców itp ,powtarzaniem sobie ,że jest nic nie wart,nie zasługuje na dobre i nie należy mu się nic i nie ma co się po nim niczego dobrego spodziewać tak bardzo potrzebna jest mu niska ocena jego osoby życia chorowania.
Ponieważ Laleczka -Blondyneczka, seks ,dragi i alkohol wypełniają jego "urojone" braki zakorzenione w nim z dawien dawna
łaknie tych ulg w cierpieniu jak żaba dżdżu a nawet bardziej bo obsesyjnie w takim stopniu o którym Ty Chiarana nie masz i nie musisz mieć zielonego pojęcia,  to cały system różnych nałogowych regulacji uczuciami i emocjami przez różne sztuczki i różne sposoby wypierania, tłumienia ich wzbudzania i gaszenia ich seksem niby miłością,narkotykami,alkoholem i innymi emocjami w takiej pętli.
Życie i osoba dziewczyny jest jednym z elementów w tym "sterowaniu".
Pieczołowicie ją sobie wybrał a ona jego w ogromnym stopni nieświadomie ale też z pewną świadomością na poziomie wykorzystania przedmiotowego,instrumentalnego siebie na wzajem bardzo powierzchownie i w intensywnych emocjach które wybuchają wielkim WOW ale szybko tolerancja u którejś z takich osób najpierw rośnie potem spada na takie akrobacje.
Dużo oczekiwań maleńko spełnienia od groma wzajemnych rozczarowań,żalów,urazów, pretensji wzajemnego poczucia krzywdy i posługiwania się wywoływaniem poczucia winy jedne u drugiego naprzemiennie.
On dla niej nie pije poświęca się kupuje ją i jej, a ona mu wypomina baby, chlanie i ćpanie bo tak jej wygodnie ma go w garści w niby szlachetnej sprawie.
Ona oczekuje żąda, rości sobie jedynie słuszny sposób na to jak on ma się zmienić dla niej ,problemem jest to że Autor jest cienkim Bolkiem nigdy nie sprosta jej wymaganiom, dlatego ta jej niby zazdrość, tresowanie i zdrady z zemsty to właśnie jeden z rodzajów przemocy,szantażu na jego psychice w dodatku zdradzanie i seks na boku jest dla niej jak dragi dla Autora jest "nagrodą",urozmaiceniem i przyjemnością .
Sam zaczyna to dostrzegać,tylko przystosował się do życia mrzonkami,fantazjami,złudzeniami w nadziei oczekując nierealnych zmian po za sobą.Trafił na cwaną spryciarę kutą na cztery łapy co wie i jak pociągać za sznurki zna czułe miejsca podobnie jak on tylko ona już z domu to zna, napatrzyła się i wchłonęła wiele wzorów i raczej tylko zna takie życie na rollercoasterze inne jest nudne męczy to klasyka klasyki.
Tak sobie Autor będzie siedział i oglądał fejszbuka nakręcał się,katował,biczował się ,składał "samokrytykę"analizował w nieskończoność aż wreszcie pęknie i dobrze bo może ruszy w reszcie i przestanie się ze sobą cackać, krygować z taką wymuszona  abstynencją.
Taka abstynencja dla kogoś na pozór i nie dla siebie,  to dopiero bywa koszmar, wszystko drażni, męczy i wiele zależy od królewny która nie wiadomo co myśli czuje, powie i zrobi zdany jest Autor na łaskę i niełaskę trzymany jest w odwodzie na wszelki wypadek i dla rozrywki.Autor robi to samo co ona karmi się padliną pod sztandarem niby miłości .
Zazdrość, zaborczość siedzenie w samotności dobija Autora bo musi być silny,"męski" i dać sobie sam z tym radę dla księżniczki żeby jej pokazać jak mu zależy i jak się zmieni, a ona se go obserwuje trzyma za jaja i czeka, być może znudzi i zawiedzie się na tym następcy wkrótce i pójdzie znowu albo do innego albo wróci do  autora na znane ścieżki.Autor jest gotowy na następna porcje ma też swoje plany podświadome skryte jak się odegrać i odbić sobie na dziewczynie.
Autor natomiast przecież już spróbował pozornej terapii zawiódł się bo księżniczka ma go w nosie i ciągle jej mało, dlatego rzucił terapię,bo nie znalazł sposobu na "spacyfikowanie" dziewczyny, zatrzymanie jej na własność i wyłączność i starał się dalej będzie dalej jeszcze bardziej,będzie  walczył o nią pewnie, śledził, liczył na cuda niewidy, na coś co z zewnątrz przyniesie mu pozorne ukojenie choć na chwilę, potem dól i abarot.
Takie  stany jak u Autora to pojawiają się właśnie po mniej więcej 3-4 miesiącach niepicia, mordęg,i niespełnionych, oczekiwań, załamania, w porywach do roku tak będzie się prawdopodobnie dręczył, miotał ,nawykowo,notorycznie i przewlekle ,najlepszym wyjściem to będzie jak zacznie pić i coś się stanie coś być może utraci i się przestraszy tak na całego ,inaczej nie sięgnie dna i będzie  prężył się ,wyduszał na sobie ,napinał "siłę woli" ,która jest tylko złudzeniem kontrolowania i panowania nad życiem i nałogami od tego to najwyżej żyłka mu pęknie.
Brzmi brutalnie dla niektórych i nieludzko ale nie ma innej jak do tej pory sprawdzonej metody na oprzytomnienie,a i ta szokowa z dnem, też nie gwarantuje 100% pewności powodzenia i wyjścia na prostą z kryzysu w jakim od lat siedzi Autor uzależnienie jest podłe i wredne taka jest prawda.Nic nie poradzę że dobrze pamiętam i  wiem jak to jest.

17

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
ulle napisał/a:

Całe szczęście, że tak postapilas. Pamiętam twój problem, znikający ni z gruszki ni z pietruszki facet, narcyz, border albo chadowiec, lub zwykły świrus bez żadnej klasyfikacji. Gratuluję ci wobec tego, że pogoniłas tego chłystka.

Za radą którejś z Was poszłam do jego psychiatry i to była najlepsza decyzja! Wbrew moim obawom nie pogonił mnie, ale powiedział mi coś co bardzo mi utkwiło: "Proszę od niego uciekać, to jest osobowość głęboko dyssocjacyjna, bardzo podły i zły człowiek. Będzie krzywdził zawsze"
Dopiero później sprawdziłam co się kryje za terminem osobowość dyssocjacyjna.
Zrobiłam szybkie cięcie, bez sentymentów.

... ale to nie wątek o mnie, więc nie będziemy zaśmiecać off topami tego postu smile

18

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
Chiarana napisał/a:
ulle napisał/a:

Całe szczęście, że tak postapilas. Pamiętam twój problem, znikający ni z gruszki ni z pietruszki facet, narcyz, border albo chadowiec, lub zwykły świrus bez żadnej klasyfikacji. Gratuluję ci wobec tego, że pogoniłas tego chłystka.

Za radą którejś z Was poszłam do jego psychiatry i to była najlepsza decyzja! Wbrew moim obawom nie pogonił mnie, ale powiedział mi coś co bardzo mi utkwiło: "Proszę od niego uciekać, to jest osobowość głęboko dyssocjacyjna, bardzo podły i zły człowiek. Będzie krzywdził zawsze"
Dopiero później sprawdziłam co się kryje za terminem osobowość dyssocjacyjna.
Zrobiłam szybkie cięcie, bez sentymentów.

... ale to nie wątek o mnie, więc nie będziemy zaśmiecać off topami tego postu smile

Super, to ja ci tak poradziłam z tym psychiatra. Napiszę do ciebie na twoim wątku.

19 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-04-14 12:03:29)

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..
paslawek napisał/a:
Chiarana napisał/a:

No widzisz otóż nie mój drogi.
Mnie się zdarzyło spotkać na swojej drodze psychopatę, owszem i w momencie w którym się zorientowałam jak jest grubo uciełam to natychmiast. Nie ma co tego porównywać do historii autora, bo to nawet obok tego nie stało...
Więc wyciąganie moich historii nie spowoduje, że zmienię zdanie, ani w żaden sposób nie zdyskredytujesz mnie w ten sposób.
Druga sprawa - dziewczynką to ja nie jestem już od dawna, mam już dorosłe dzieci, więc daruj sobie takie próby stawiania siebie jako dorosłego, doświadczonego i najmadrzejszego, a pozostali, którzy uważają tak jak ja (to nie tylko moje zdanie, co widać po powyższych komentarzach) są głupiutkimi gówniarzami, którzy nic o życiu nie wiedzą...
Dla mnie EOT. Pozostanę przy swoim zdaniu, Ty zapewne przy swoim.

Ulle - tamto to historia. Krótko po moim poście uciełam temat, zablokowałam wszędzie gdzie się da i teraz to już tylko smutna historia z przeszłości.

Znowu nic nie zrozumiałaś,ale to mnie nie dziwi i już od dawna nie oczekuje nie liczę na zrozumienie problemów z uzależnieniem, chorą miłością takich jak u Autora.Poziom ignorancji i powielania stereotypów jest jaki jest i nic na razie się nie poradzi na to.Ja też nie żyję w poczuciu jakiejś misji znam się jednak na tym i nie mam zamiaru tego ukrywać ani się wstydzić mam też swoje powody żeby pisać to co piszę do Autora.
Twoje infantylne "fochy" są zabawne ,naprawdę kompletnie chybione i nie na temat za bardzo, a Twoja interpretacja mojego postu opatrzna i mało dojrzała  smile  dodając swoją pokrętną nadinterpretację moich słów tego co ja niby o sobie myślę i tego co myślę o innych użytkownikach potwierdzasz moje przypuszczenia - bardzo jesteś skoncentrowana na sobie .Nie wiem po co się porównujesz ze mną i licytujesz kto lepszy kto się lepiej zna.
Tu w o ogóle nie chodzi o Twoją szanowną opinie i Twoje jedynie słuszne racje i zdanie.
Jak wiele osób po prostu prawdopodobnie uważasz że Twój komentarz coś spowoduje i wpłynie na Autora motywująco nawet w minimalnym stopniu że surowa ocena - patologia trafi w Autora będzie wiadrem z lodowatą wodą - nie nie będzie to naiwne przekonanie.
Chyba że tak se napisałaś z nudów i masz gdzieś to co napisał o sobie Autor.
Autor to z najwyższym prawdopodobieństwem przyszedł na forum nie po żadną radę - przyszedł sobie ulżyć nieco i jeszcze po coś.Takie oczywiste oczywistości banały te o koszmarach patologiach i horrorach to już zna od dawna i "walczy",potrafi się zaimpregnować na takie "eureki" w sposób niemal perfekcyjny.Alkoholicy są w większości bardzo inteligentni i sprawni intelektualnie co nas gubi jednak bo używamy tego żeby siebie krzywdzić.
Z drugiej strony jak mu będzie wygodnie i poczuje potrzebę to wykorzysta takie "odkrycia hameryki" po to żeby dalej nic nie zrobić odłożyć na później rozwiązanie problemu bo teraz zajęty jest bardzo wzdychaniem do księżniczki,użalaniem się nad sobą,obwinianiem siebie jej ,kolegów którzy ją mieli ,męża, rodziców itp ,powtarzaniem sobie ,że jest nic nie wart,nie zasługuje na dobre i nie należy mu się nic i nie ma co się po nim niczego dobrego spodziewać tak bardzo potrzebna jest mu niska ocena jego osoby życia chorowania.
Ponieważ Laleczka -Blondyneczka, seks ,dragi i alkohol wypełniają jego "urojone" braki zakorzenione w nim z dawien dawna
łaknie tych ulg w cierpieniu jak żaba dżdżu a nawet bardziej bo obsesyjnie w takim stopniu o którym Ty Chiarana nie masz i nie musisz mieć zielonego pojęcia,  to cały system różnych nałogowych regulacji uczuciami i emocjami przez różne sztuczki i różne sposoby wypierania, tłumienia ich wzbudzania i gaszenia ich seksem niby miłością,narkotykami,alkoholem i innymi emocjami w takiej pętli.
Życie i osoba dziewczyny jest jednym z elementów w tym "sterowaniu".
Pieczołowicie ją sobie wybrał a ona jego w ogromnym stopni nieświadomie ale też z pewną świadomością na poziomie wykorzystania przedmiotowego,instrumentalnego siebie na wzajem bardzo powierzchownie i w intensywnych emocjach które wybuchają wielkim WOW ale szybko tolerancja u którejś z takich osób najpierw rośnie potem spada na takie akrobacje.
Dużo oczekiwań maleńko spełnienia od groma wzajemnych rozczarowań,żalów,urazów, pretensji wzajemnego poczucia krzywdy i posługiwania się wywoływaniem poczucia winy jedne u drugiego naprzemiennie.
On dla niej nie pije poświęca się kupuje ją i jej, a ona mu wypomina baby, chlanie i ćpanie bo tak jej wygodnie ma go w garści w niby szlachetnej sprawie.
Ona oczekuje żąda, rości sobie jedynie słuszny sposób na to jak on ma się zmienić dla niej ,problemem jest to że Autor jest cienkim Bolkiem nigdy nie sprosta jej wymaganiom, dlatego ta jej niby zazdrość, tresowanie i zdrady z zemsty to właśnie jeden z rodzajów przemocy,szantażu na jego psychice w dodatku zdradzanie i seks na boku jest dla niej jak dragi dla Autora jest "nagrodą",urozmaiceniem i przyjemnością .
Sam zaczyna to dostrzegać,tylko przystosował się do życia mrzonkami,fantazjami,złudzeniami w nadziei oczekując nierealnych zmian po za sobą.Trafił na cwaną spryciarę kutą na cztery łapy co wie i jak pociągać za sznurki zna czułe miejsca podobnie jak on tylko ona już z domu to zna, napatrzyła się i wchłonęła wiele wzorów i raczej tylko zna takie życie na rollercoasterze inne jest nudne męczy to klasyka klasyki.
Tak sobie Autor będzie siedział i oglądał fejszbuka nakręcał się,katował,biczował się ,składał "samokrytykę"analizował w nieskończoność aż wreszcie pęknie i dobrze bo może ruszy w reszcie i przestanie się ze sobą cackać, krygować z taką wymuszona  abstynencją.
Taka abstynencja dla kogoś na pozór i nie dla siebie,  to dopiero bywa koszmar, wszystko drażni, męczy i wiele zależy od królewny która nie wiadomo co myśli czuje, powie i zrobi zdany jest Autor na łaskę i niełaskę trzymany jest w odwodzie na wszelki wypadek i dla rozrywki.Autor robi to samo co ona karmi się padliną pod sztandarem niby miłości .
Zazdrość, zaborczość siedzenie w samotności dobija Autora bo musi być silny,"męski" i dać sobie sam z tym radę dla księżniczki żeby jej pokazać jak mu zależy i jak się zmieni, a ona se go obserwuje trzyma za jaja i czeka, być może znudzi i zawiedzie się na tym następcy wkrótce i pójdzie znowu albo do innego albo wróci do  autora na znane ścieżki.Autor jest gotowy na następna porcje ma też swoje plany podświadome skryte jak się odegrać i odbić sobie na dziewczynie.
Autor natomiast przecież już spróbował pozornej terapii zawiódł się bo księżniczka ma go w nosie i ciągle jej mało, dlatego rzucił terapię,bo nie znalazł sposobu na "spacyfikowanie" dziewczyny, zatrzymanie jej na własność i wyłączność i starał się dalej będzie dalej jeszcze bardziej,będzie  walczył o nią pewnie, śledził, liczył na cuda niewidy, na coś co z zewnątrz przyniesie mu pozorne ukojenie choć na chwilę, potem dól i abarot.
Takie  stany jak u Autora to pojawiają się właśnie po mniej więcej 3-4 miesiącach niepicia, mordęg,i niespełnionych, oczekiwań, załamania, w porywach do roku tak będzie się prawdopodobnie dręczył, miotał ,nawykowo,notorycznie i przewlekle ,najlepszym wyjściem to będzie jak zacznie pić i coś się stanie coś być może utraci i się przestraszy tak na całego ,inaczej nie sięgnie dna i będzie  prężył się ,wyduszał na sobie ,napinał "siłę woli" ,która jest tylko złudzeniem kontrolowania i panowania nad życiem i nałogami od tego to najwyżej żyłka mu pęknie.
Brzmi brutalnie dla niektórych i nieludzko ale nie ma innej jak do tej pory sprawdzonej metody na oprzytomnienie,a i ta szokowa z dnem, też nie gwarantuje 100% pewności powodzenia i wyjścia na prostą z kryzysu w jakim od lat siedzi Autor uzależnienie jest podłe i wredne taka jest prawda.Nic nie poradzę że dobrze pamiętam i  wiem jak to jest.

Przeczytałam ten wpis oraz inne wpisy paslawka i doszłam do wniosku, że w tej sprawie nie ma nic do dodania, a przynajmniej ja nie mam, bo paslawek napisał wszystko .
Reasumując, rzeczywiście jest tak, że autor potrzebuje tej dziewczyny, żeby dalej chronić swój nałóg, a ta dziewczyna potrzebuje autora, żeby nie zwariować sama ze sobą. Dla tej dwójki potrzebny byłby jakiś porządny kop od życia. Może wtedy odskoczyliby od siebie jak poparzeni. Dopóki oboje igrają sobie z życiem mając się za niezniszczalnych, dopóty dalej będą się tak ze sobą ciągać.
Przykry wątek, bez sensu i bez przyszłości. Jedno pociąga drugie na samo dno.

20

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Ludziska, nie ma co tu sie silic na doradztwo czy pomoc. Dla takich spraw nikt tu nie ma zawodowych kompetencji i profesjonalnego doswiadczenia.
To jest poziom patologii czlowieka, z ktorym wiekszosc z nas nie ma na co dzien do czynienia.
Takie rzeczy zalatwia sie w osrodkach zamknietych, ludzie i tak sie nie prostuja, moze kilka % z tego wychodzi (*totalnie mozg jako organ zniszczony, przekonania nie do naprostowania w psychice, rozwoj inetektu na poziomie prymarnym). Wiekszosc z nich albo konczy w wiezieniu, albo ginie w patalogicznych melinach.

21

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Pronome masz rację. Nikt tu z nas nie ma zawodowego doświadczenia do udzielania jakichkolwiek rad. Jeśli ktoś rozbiera ten problem na czynniki pierwsze to jest jedynie amatorem być może kontynuującym własną terapię. Jeśli patrzymy na auto to oceniamy czy nam się podoba czy nie. Aby nim ruszyć nie musimy znać zasady budowy silnika czy działania mechanizmów sterujących. Przekręcamy kluczyk i jedziemy. Patrząc na powyższy przypadek widzimy apogeum patologii i nie naszą rzeczą jest doszukiwanie się w niej negatywnych aspektów społecznych, psychologicznych czy jeszcze innych. Od tego są ponure ośrodki które jak słusznie zauważyłaś w minimalnym stopniu prostują pokrzywieńców.

22

Odp: Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Smutna prawda jest taka, że ośrodki leczą tylko tych, którzy zauważają problem uzależnienia u siebie i chcą się leczyć. Wtedy jest jakaś szansa .

Posty [ 22 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Serce chce walczyć, a rozum odpuścić..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024