Witajcie.
Po dwudziestu paru latach życia zaczęłam w końcu zastanawiać się, czy moje problemy z dobieraniem sobie partnerów i uzależnianie od nich swojego szczęścia nie jest spowodowane tym w jaki sposób traktował mnie zawsze mój ojciec?
Może to małoskromne, ale nie uważam, że jestem najgorsza pod względem wyglądu. Byłam kiedyś modelką, jestem chuda, wysoka, niektórzy by powiedzieli - ideał. Dużo chłopaków za mną lata(ło)... Miałam w swoim życiu wielu partnerów, od 15 lat w sumie bez przerwy z kimś byłam. I przez te 15 lat napotykałam się na samych toksycznych facetów, u których ja szukałam akceptacji, opiekuńczości, zrozumienia. Całe życie mój ojciec traktował mnie jak najgorsze ścierwo, poniewierał mną, wyzywał, poniżał. Nie wiem czemu, ale ci wszyscy faceci robili mi podobnie, a ja nie potrafiłam odejść i robiłam to zawsze z wielkim bólem, albo oni mnie rzucali. Moimi wadami jest to, że uzależniam swoje szczęście od facetów, nie lubię siebie, nie lubię swojego towarzystwa, mam niskie poczucie wartości, czuje się niepewnie. Jak jestem sama to brakuje mi ciągle kogoś obok. Wyprowadziłam się w końcu i mieszkam sama, rozstałam się z byłym, z którym byłam prawie 4 lata i nie traktował mnie dobrze...
Jakiś czas temu zaczęłam się spotykać z chłopakiem, którego już długo wcześniej znałam i miał on te cechy, których w partnerze oczekiwałam. Nigdy nikt nie traktował mnie tak dobrze jak on, to było przeciwieństwo mojego ojca totalnie i wszystkich byłych facetów. Po dwóch miesiącach zakochałam się w nim. I po tym czasie powiedział mi, że nie może się ze mną póki co spotykać, bo musi poukładać sobie w głowie sprawy z przeszłości - co nie ma kompletnie związku ze mną (bardzo szybko rozstał się z dziewczyną i zaczął spotykać ze mną). Po tym jak zaczęłam przy nim zbierać się do kupy, znowu jestem w punkcie wyjścia, bo znów ktoś mnie zranił, ale uważam, że ten chłopak jest wyjątkowy, bo nie przypomina w żadnym calu mojego ojca i czuję się przy nim wyjątkowo. Chciał, abym poczekała aż sobie pewne rzeczy poukłada w głowie, a ja się zgodziłam.
I teraz, zastanawiam się co mam zrobić. Muszę się wziąć w garść, nie wiem z której strony mam się za to zabrać, jak ja mam pokochać siebie! Być szczęśliwa sama ze sobą. Podejrzewam, że on widzi że brak mi pewności siebie i jestem wycofana, ale wie czym może to być spowodowane, bo opowiadałam o ojcu. Bardzo bym chciała ten czas spędzić nad tym, żeby te moje wady zniwelować. Wiem, że żeby być szczęśliwym w związku trzeba być szczęśliwym samym ze sobą. U mnie jest z tym problem. Chcę to zrobić przede wszystkim dla siebie.