Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22 ]

1 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-03-19 00:20:40)

Temat: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Witam, mam problem - nie wiem czy ze sobą, czy ze swoim facetem. Proszę o przeczytanie i o opinię.
Jesteśmy ze sobą 8 lat, już od szkoły, oświadczył się ok miesiąc temu. Pytałam wcześniej, naciskałam, ale nie uzyskiwałam odpowiedzi. Aktualnie mamy po 26 i 27 lat. Sytuacja wygląda tak, że 4-5 lat temu zaczęliśmy razem mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu w innym mieście i tam mieliśmy pracę. To była jego firma, a ja pomagałam. Pieniądze szły na mieszkanie i ogólne utrzymanie firmy, dodatkowo do firmy dołączył się jakiś gość, dzięki któremu na czarno zarabiałam 600 zł, które miałam dla siebie. Po ok 3 latach sytuacja zmusiła mnie do powrotu do domu rodzinnego i tak też zrobiłam, w związku z czym zrezygnowaliśmy z wynajmowania mieszkania, on również wrócił do swojego domu. Po kilku miesiącach zamieszkaliśmy u niego i jesteśmy tu do dnia dzisiejszego. Biznes przestał prosperować, ponieważ ja uzyskałam lepszą ofertę pracy (tym razem za ok. 4000 zł miesięcznie, on też po czasie zaczął inną pracę 4000-6000 zł miesięcznie). Firmę zamknął. I tak pracowałam ok ok 2 lata w swoim, on ponad rok w swoim. Moja praca to zlecenia, więc od początku tego roku niestety, ale jest słabiej i w styczniu jak i lutym przepracowałam kolejno 5 i 6 dni - kasa słaba. On pracuje cały czas, ma wolne jedynie weekendy. Umówiliśmy się, że w związku z tym, że coraz gorzej z moimi zleceniami to wybiorę sobie jakiś kierunek kursu, a on mnie wspomoże finansowo - po kursie zacznę pracę w tym zawodzie. Mamy aktualnie epidemię wirusa, kursy zostały przełożone na nieznany mi termin; u niego bez zmian, pracę ma, nawet więcej niż przed epidemią ponieważ to transport. Przechodząc do problemów (pewnie zastanawiacie się po co te wyliczenia finansowe):
- od stycznia nie stać mnie na to by móc dokładać się do finansów rodziny, ale dbam o dom, gotuję codziennie domownikom, jego bratu, mamie. On swoją część za siebie płaci, moja pozostaje bez pokrycia i utrzymuje mnie w sumie jego mama.
- mój facet ma zawsze wyprane, wyprasowane, posprzątane i ugotowane - chociażby wrócił o północy to będę czekać z obiadem; jeśli musi zasnąć o 18, to kładę się cichutko obok i siedzę na telefonie do momentu aż nie zasnę. Staram się by zapewnić mu komfort skoro on pracuje, a ja nie. Co do tego prasowania itp kiedyś wyszła jakaś kłótnia, że czegoś nie zrobiłam, więc mówię, że przecież zawsze masz zrobione, akurat raz wyszło tak, że nie to wtedy otrzymałam odpowiedź "a czy ja Cię proszę żebyś ty mi prasowała?!". Kolejną częstą sytuacją było, że znów gotowałam, zadzwoniłam kiedy mniej więcej będzie żebym wiedziała na którą wszystko dopiąć (chodziło mi czy np o 12 czy bardziej o 20, co tez powiedziałam), a on powiedział, że nie wie. Zapytałam czy naprawdę nie jest w stanie określić się na zasadzie południe czy wieczór, bo chciałabym żeby miał super świeże, ale odpowiedź była "a czy ja Ci każę na mnie  z tym czekać?!" (gdyby ktoś pomyślał "ja pie.dole to mu nie gotuj, nie?" - no to niestety nie, bo jak nie ugotuję to mam jazdę typu "muszę cały tydzień żreć jakieś kebaby po barach, wracam i nie ma jedzenia, nie nie robisz").
- z mojej strony pojawia się np temat domu - ale nie chodzi mi tutaj o to, że mamy już coś budować/kupować (hello! nie mam kasy!), po prostu chciałam zagaić na zasadzie co by mu się podobało, jak by to widział, ile by chciał pokoi, cokolwiek - zostałam zgaszona tekstem "najpierw to by pasowało żebyś zaczęła zarabiać". Zakuło, bo mi chodziło tylko o głupią gadkę, wiecie coś na zasadzie rozmowy dwóch nastolatek na temat wymarzonej kiedyś tam sukni ślubnej, co też mu powiedziałam, ale atmosfera jakoś upadła i mimo, że po kilku dniach chciał wrócić do tematu to niesmak pozostał, a ja poczułam się jak gówno. Porozmawiałam z koleżanką, wyjaśniła mi, że lepiej to załagodzić, jesteśmy fajna parą itp. I zrobiło mi się głupio, że faktycznie uniosłam się jakimś gniewem i że będzie dobrze.
- w związku z powyższym, skoro on chciałby jednak żebyśmy zbierali na dom (póki co u mnie temat niewyklarowanych terminowo kursów, jestem zobowiązana umową nie mogę już zrezygnować, bo będę podlegać karze finansowej) pomyślałam, że może bym mu zaproponowała, aby on na razie odkładał kasę - niekoniecznie na nasze wydatki, nawet na swoje, ale żeby wprowadzić sobie taki nawyk odkładania - powiedziałam mu to, podsunęłam, że może to być nawet 1000 zł co miesiąc w tzw skarbonce na koncie, wyjaśniłam, że ja nie chcę mu na tym położyć łapy, że może za to realizować swoje duże finansowe prywatne plany, które ma, a ja jak tylko zacznę zarabiać to połączymy wspólnie te skarbonki, żeby odkładać kasę wspólną - zaśmiał się i powiedział żebym zaczęła od siebie. Znów zmalałam, a mój zapał znikł.
- zapytałam o co więc chodzi, bo umawialiśmy się na kursy, na to, że zarówno jak on wcześniejszy czas poświęcił na swój kurs a ja wtedy płaciłam wszelkie abonamenty i rachunki, to teraz ja miałam robić kurs, a on miał mnie wspomóc codziennie finansowo jednak tak nie jest. Miałam u niego na koncie odłożone na opłatę kursu 1500 zł, ale musiałam poprosić go o zwrot, ponieważ opłacam swój kredyt (150 zł miesięcznie), potrzebuję podpasek, czegoś do jedzenia, leków itp. Przestał płacić za rachunki, jak mu nieśmiało przypominam, że zalegamy to mówi mi żebym ja zapłaciła za abonament telewizyjny a on za telekomunikacyjny. Przy czym mówi, że on i tak telewizji nie ogląda. No ja też nie, ale skoro jestem w domu to mogę, więc chyba powinnam płacić.
- ogólnie jest taki, że wymaga ode mnie zaradności i ja nie jestem taka, że sobie nie poradzę - dobrze gotuję, sprzątam, nieśmiało dodam że mam spore zdolności organizacyjne jeśli chodzi o planowanie, samochód na myjni własnoręcznie umyję, zajmę się dolewaniem wszelkich olejów, tankowaniem, zmienię koło, załatwię wszelkie urzędowe sprawy, podrobię nawet perfekcyjnie podpis, zainstaluję mu grę (heh - ciągle gra wink zainstalować nie umie), umiem naprawiać telefony, komputery, ogarnę sprawy sieciowe, internetowe, położę panele, pomaluję, dam dobry seks - bez odmawiania że mi się nie chce, przeniosę 50 kg, schudłam z 80 kg do 56 kg (bardzo chciał żebym była chudsza, mówił, że jestem gruba), rozpalę w kominku, piłą drewno potnę, ja zajmuję się koszeniem trawy wokół jego domu, napisałam mu maturę, postarałam się żeby ją zdał, ogarniałam jego firmę, gdy chwilę studiował robiłam za niego zadane przez wykładowców prace, uczestniczę w każdej jego pasji, gdy się za coś zabiera i zaraz traci zapał ja to na spokojnie za niego skończę, cokolwiek by to nie było - ale zazwyczaj dotyczy kwestii samochodu, ogarnięcie i wyjaśnienie pełnej instrukcji czegokolwiek czym się zajmie. Tylko właśnie teraz powinęła mi się noga, nie mam tej pracy, ale zasadniczo umawialiśmy się, że nawet nie miałam jej mieć, bo kursy, no ale to jest właśnie to, że:
- skoro kursy się przeciągają, on ostatnio wyskoczył do mnie, że przecież mogę się czegokolwiek złapać dorywczo, a nie siedzieć na dupie w domu - no i olśniło mnie, że faktycznie czekam jak głupi c.uj na te kursy, a mogę się zatrudnić nawet na czarno jako pomoc kuchenna, sprzątaczka, podawaczka cegieł - no cokolwiek. Powiedziałam mu o tym, znów miałam zapał, ale on wtedy powiedział, że mi nie pozwoli pracować w takich nieperspektywistycznych zawodach. To zgłupiałam? To stwierdziłam, że trudno, nie robię kursów, zapłacę karę finansową, ale wyjadę na 2 miesiące do Szwajcarii pracować przy winogronach i przywiozę z tego ok. 12-15 tysięcy złotych (może wtedy zobaczy, że ja chcę zarabiać ta kasę, że umiem itp). Obraził się śmiertelnie, że chce go zostawić, zwłaszcza tak świeżo po zaręczynach i że jak pojadę to nie będę miała po co już tu wracać. Odpuściłam, chociaż z żalem bo odważna ze mnie osóbka (156 cm wzrostu hehe) i to byłoby niezłe wyzwanie dla mnie tak się urobić w całkiem obcym kraju.   
- dochodzi temat dziecka. Chciałabym, wiem, że w moim sercu pojawia się już tęsknota za tym by móc kogoś pokochać równie mocno jak jego. Staramy się krótko, bo dopiero jakieś 3 miesiące, na razie nie wychodzi (wiem, że pary starają się nawet i po kilka lat) ale powiedział mi, że to na pewno przez to, że palę papierosy. On rzucił 2 miesiące temu, skończył z tym, wygrał. Więc i ja jestem już na końcówce szóstego dnia niepalenia (po 12 latach nałogu) i chociaż czasem muszę wyjść z domu i płaczę bo dopada mnie słabość to jednak nie zapalę - rzuciłam, więc nie zapalę. Dla tego by mieć to dziecko, może ma rację, papierosy przecież zmniejszają płodność. To trudny czas, irytujący, chce się z nim podzielić moimi rozterkami z tym związanymi, ale zazwyczaj mówi, że sobie coś wkręcam. Rozmowa typu: chyba już mnie łapie kaszel palacza po rzuceniu - "wkręcasz sobie, ja tak nie miałem". Moja złość na to, jak bardzo mnie nie rozumie jest taka mocna, że aż kaszleć przestałam... wink
I dochodząc do sedna. Dziewczyny czy ja jestem nienormalna? Może za dużo sobie rozkminiam? Olać temat i czekać na kurs, trwając przy nim czy może olać go (jak tylko o tym pomyślę to mam ochotę umrzeć, tak bardzo go kocham), ale wiecie boję się tego, że gdybyśmy mieli dziecko i ja wtedy będę z dzieckiem w domu to jemu może odwalić i poczuje się urażony, że musi na nas zarabiać.. i czy ja wtedy musiałabym zostawić dziecko i iść do pracy? Powiedziałam mu o tym to zaśmiał się i powiedział, żebym się ogarnęła. Rozpłakałam się i zapytałam czemu nie traktuje mnie poważnie, odpowiedział, że bije mi na łeb. Postanowiłam, że wyprowadzę się do swojego domu, jestem tu w sumie na utrzymaniu jego mamy (której zaczyna też to przeszkadzać, ale nie mówi wprost, jednak narzeka, że ma mało pieniędzy, że musi pracować, dopytuje kiedy ja zacznę pracować itp) to napisał mi "ogarnij się xD"... (nie skomentuję nawet tej wypowiedzi). Moi rodzice są skłonni mi pomóc finansowo, sami dopytują czy mam na te kursy, deklarują że są w dobrej sytuacji i jeśli będę potrzebować to wspomogą.
Co sądzicie o tym wszystkim?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

W pewnej księdze napisano byś za wszystko co masz nabywała mądrość. Idź na ten kurs, zdobądź wiedzę. Humory twojego faceta w końcu miną a ty będziesz mieć nową wiedzę i mądrość która zaprocentuje. Zaprocentuje nie tylko finansowo ale i pomoże w byciu niezależną i doda więcej pewności siebie.
Piszesz że potrafisz ogarnąć życie swoje jak i jego a jemu to słabo wychodzi. Przyprzyj go do muru i porozmawiaj z nim na poważnie o wszystkim. W aktualnej sytuacji wstrzymał bym się z myśleniem o dziecku skoro masz obawy co do przyszłości.

Moja była była taka jaka była ale zawsze doceniałem to że miałem uprane ubranie itd. Człowiek z czasem sam musi się nauczyć dostrzegać i doceniać takie, z pozoru małe, rzeczy które nasza ukochana osoba nam robi.

3

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Tak na szybko, to nie decyduj się teraz na dziecko. Są dwa powody. 1 po rzuceniu palenia powinnaś trochę odczekać, aż organizm się odtruje i przyzwyczaić do zmian. 2 dziecko w obecnej sytuacji to kiepski pomysł, utkniesz w miejscu w którym teraz jesteś,  a przecież nie jesteś zadowolona z obecnej sytuacji. Poza tym dziecko nie rozwiązuje problemów, a raczej je pogłebia. Najpierw musicie rozwiązać problemy zwiazkowe , dopiero zdecydować sie na dziecko. Z twojego opisu odniosłam wyrażenie,  że partner Cię nie szanuje, malo tego, Ty pozwalasz aby tak było. Przede wszystkim, wiem że czas ku temu nie odpowiedni, ale musisz zainwestować w siebie i własny rozwój ( bądź choć troszkę egoistką). Spruboj może trochę sama się doszkolić w domu wstępnie, aby się nie cofać w rozwoju.

4 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-03-19 04:45:50)

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Nie decyduj sie teraz na dziecko.
Ten zwiazek jest masakryczny, jak dla mnie. Masa problemow z niczego jest zrobiona.
Zastanawia mnie zawsze jak ludzie tak normalnie podchodza do takich wkurzajacych sytuacji, tak podchodza jak gdyby to bylo nic takiego.
On sie wagi czepia, Ty wyliczasz jaka masz 'przydatnosc' ... co?
Wydaje mi sie, ze gdybys sie zamienila ze mna na sytuacje to bys zrozumiala jak mozna miec proste zycie z odpowiednim otoczeniem.
Nasza sytuacja jest w pewnym sensie podobna, ale calkiem odwrotna.
W tej chwili mieszkamy u matki mojego meza chwilowo i ja od stycznia nie zarabiam, ale pracuje nad ksiazka i wykladami.
Jednak zadnej aktywnej gotowki nie ma z mojej strony, tak samo jak u Ciebie.

5

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Ty jesteś pewna, że w takiej sytuacji chcesz mieć dziecko?
Nie pracujesz, masz faceta, który nie da Ci kasy na nic, mieszkacie z jego mamą i jego bratem, macie jeden pokój? Tak to wygląda skoro Ty siedzisz jak myszka jak on już zaśnie. Myślisz, że on Ci potem da kasę na pampersy dla dziecka i będzie Cię utrzymywał, jak będziesz na bezpłatnym macierzyńskim?

Olej gościa. To nie jest materiał na partnera.
Ty idź do pracy. Nie na czarno tylko do normalnej pracy, z której normalnie będziesz mieć odkładane wszystkie składki. A potem uniezależnij się od tego faceta.

6

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Wydajesz się rozsądna, ale do momentu gdy nie przeczytałam o Waszych staraniach o dziecko. Dziewczyno, z czego Ty chcesz utrzymać to dziecko? Bo jedyne co możesz mieć na ten moment to 500+. Zero odpowiedzialności. Nie pracujesz, nie zarabiasz, mieszkacie kątem u jego rodziców, a on na jakiegoś super ojca i partnera się nie zapowiada. Ja teraz jestem w ciąży, mam męża, własne mieszkanie, oboje mamy pracę. Nawet jakbym nie miała męża (i 500+ tongue) to byłabym w stanie utrzymać siebie i dziecko. Widzisz różnice?
Poza tym koronawirus koronawirusem, ale wydaje mi się, że teraz aż takiego dramatu ze znalezieniem jakiekolwiek pracy nie ma.

7

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Twój facet na podstawie tego opisu jawi się jako tak beznadziejny, że jak dotarłam do fragmentu o staraniu się o dziecko, to aż wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia. Nie ma między Wami komunikacji, zaufania ani ciepła/czułości w codziennym kontakcie, Ty nie zarabiasz, dookoła pandemia, która nie wiadomo ile potrwa, system opieki zdrowotnej leży i kwiczy, a Ty próbujesz zajść w ciążę? Serio??? Głupi, bardzo głupi pomysł.

Narzeczony rozlicza się z Tobą jak ze współlokatorką, nie zważając na to, że sytuacja teraz jest jaka jest i Twój brak dochodu niekoniecznie wynika z lenistwa. Mówił Ci, że jesteś gruba (WTF?), robi pretensje, że gotujesz, robi pretensje, że nie gotujesz, robi pretensje, że nie pracujesz, robi pretensje, że chcesz pracować ale nie w takim zawodzie jak trzeba, odzywa się do Ciebie gorzej niż do psa... Dodatkowo piszesz o podrabianiu podpisów, pisaniu za niego matury i prac domowych na studia, generalnie wyręczasz go jak synusia. Może potrzebowałaś, żeby ktoś Ci właśnie tak to wszystko wypisał, żebyś zobaczyła, jak to wygląda? Tu nie widać nawet szacunku, a co dopiero mówić o miłości.

8

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych
Anemonne napisał/a:

Twój facet na podstawie tego opisu jawi się jako tak beznadziejny, że jak dotarłam do fragmentu o staraniu się o dziecko, to aż wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia. Nie ma między Wami komunikacji, zaufania ani ciepła/czułości w codziennym kontakcie, Ty nie zarabiasz, dookoła pandemia, która nie wiadomo ile potrwa, system opieki zdrowotnej leży i kwiczy, a Ty próbujesz zajść w ciążę? Serio??? Głupi, bardzo głupi pomysł.

Narzeczony rozlicza się z Tobą jak ze współlokatorką, nie zważając na to, że sytuacja teraz jest jaka jest i Twój brak dochodu niekoniecznie wynika z lenistwa. Mówił Ci, że jesteś gruba (WTF?), robi pretensje, że gotujesz, robi pretensje, że nie gotujesz, robi pretensje, że nie pracujesz, robi pretensje, że chcesz pracować ale nie w takim zawodzie jak trzeba, odzywa się do Ciebie gorzej niż do psa... Dodatkowo piszesz o podrabianiu podpisów, pisaniu za niego matury i prac domowych na studia, generalnie wyręczasz go jak synusia. Może potrzebowałaś, żeby ktoś Ci właśnie tak to wszystko wypisał, żebyś zobaczyła, jak to wygląda? Tu nie widać nawet szacunku, a co dopiero mówić o miłości.

Dokladnie! Mam nadzieje, ze autorke ruszy cos jak to przeczyta.

9

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Nie dziwię się, że czujesz się „jak gówno”, bo właśnie tak jesteś traktowana przez partnera.
Zrobił sobie z Ciebie służącą, która ma mu okazywać wdzięczność i nie zgłaszać pretensji.

Odpowiada Ci takie coś? Planujesz dziecko? Nie żartuj. Rozwijaj się, o ile będziesz mogła, stań na własnych nogach i znajdź sobie kogoś, kto Cię będzie kochał i szanował, a nie tylko utrzymywał.

10

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Autorko partner powinien wspierać cię w każdej sytuacji, w rozwijaniu siebie samej również.
Dzięki mojemu mężowi dzisiaj mam prawo jazdy, które przez 30 lat nie robiłam, założyłam własną firmę, bo on cały czas mi powtarzał że jestem do tego stworzona i wspierał mnie w każdym aspekcie z tym związanym.
Od tego jest partner, nie mąż/żona a partner i przyjaciel.

11

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Pół sekundy nie byłabym z takim facetem.
A Ty autorko, zrób wszystko by stać się niezależną, pod każdym względem.
Wróciłabym do rodziców ( o ile jest taka możliwość ) i zaczęła od nowa, przede wszystkim: żadnego dziecka (z tym facetem, w takich okolicznościach i możliwościach)

12

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych
Cyngli napisał/a:

Nie dziwię się, że czujesz się „jak gówno”, bo właśnie tak jesteś traktowana przez partnera.
Zrobił sobie z Ciebie służącą, która ma mu okazywać wdzięczność i nie zgłaszać pretensji.

Odpowiada Ci takie coś? Planujesz dziecko? Nie żartuj. Rozwijaj się, o ile będziesz mogła, stań na własnych nogach i znajdź sobie kogoś, kto Cię będzie kochał i szanował, a nie tylko utrzymywał.

Autorka sama zrobiła z siebie służącą, wiecznie wspierającą, holującą swojego faceta, w teraz, gdy jej powinęła się noga ze zdziwieniem spostrzega, że w drugą stronę to nie działa.
Czas chyba spojrzeć prawdzie w oczy: nie tracić więcej czasu na układanie życia i służenie partnerowi, tylko swoje talenty spożytkować na własny użytek. Jeśli partner tego nie zaakceptuje, trudno.
kotonka tkwiąc nadal w takim układzie, pogrążasz się, nie rozwijasz, uzależniasz od niego i faktycznie, dziecko tylko skomplikuje Twoją sytuację.

13 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-03-19 21:49:09)

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych
kotonka napisał/a:

On pracuje cały czas, ma wolne jedynie weekendy. Umówiliśmy się, że w związku z tym, że coraz gorzej z moimi zleceniami to wybiorę sobie jakiś kierunek kursu, a on mnie wspomoże finansowo - po kursie zacznę pracę w tym zawodzie.

Nie każdy kurs kosztuje grube pieniądze. Jest masa darmowych kursów w internecie. Można się nauczyć np: programowania, testowania oprogramowania, chociaż to bardziej praca dla facetów. Wiele wartościowych kursów jest zupełnie za darmo. Niestety wiele płatnych kursów jest nie warte swojej ceny.

- od stycznia nie stać mnie na to by móc dokładać się do finansów rodziny, ale dbam o dom, gotuję codziennie domownikom, jego bratu, mamie. On swoją część za siebie płaci, moja pozostaje bez pokrycia i utrzymuje mnie w sumie jego mama. - mój facet ma zawsze wyprane, wyprasowane, posprzątane i ugotowane - chociażby wrócił o północy to będę czekać z obiadem; jeśli musi zasnąć o 18, to kładę się cichutko obok i siedzę na telefonie do momentu aż nie zasnę. Staram się by zapewnić mu komfort skoro on pracuje, a ja nie.

Nie rozumiem jak w takiej sytuacji możesz zajmować sie takimi rzeczami. Przede wszystkim dlaczeog wszystkim usługujesz, zamiast się rozwijać, szukać lepszej pracy? Sprzątanie, gotowanie, pranie itd. zajmuje naprawdę sporo, sporo czasu. W tym czasie mogłabyś się wiele rzeczy nauczyć. Nie jesteś służącą swojego faceta. Może sobie sam prasować i sprzątać. Sama się poniżasz. Może lepiej by było na parę miesięcy wrócić do twoich rodziców? Moim zdaniem niezręczna sytuacja.

Co do tego prasowania itp kiedyś wyszła jakaś kłótnia, że czegoś nie zrobiłam, więc mówię, że przecież zawsze masz zrobione, akurat raz wyszło tak, że nie to wtedy otrzymałam odpowiedź "a czy ja Cię proszę żebyś ty mi prasowała?!".  Kolejną częstą sytuacją było, że znów gotowałam, zadzwoniłam kiedy mniej więcej będzie żebym wiedziała na którą wszystko dopiąć (chodziło mi czy np o 12 czy bardziej o 20, co tez powiedziałam), a on powiedział, że nie wie. Zapytałam czy naprawdę nie jest w stanie określić się na zasadzie południe czy wieczór, bo chciałabym żeby miał super świeże, ale odpowiedź była "a czy ja Ci każę na mnie  z tym czekać?!" (gdyby ktoś pomyślał "ja pie.dole to mu nie gotuj, nie?" - no to niestety nie, bo jak nie ugotuję to mam jazdę typu "muszę cały tydzień żreć jakieś kebaby po barach, wracam i nie ma jedzenia, nie nie robisz").

No właśnie. Nikt ci nie każe, a ty sama to robisz. Sprzątaj, gotuj, prasuj tylko dla siebie. Twój facet jest dorosły. Moim zdaniem twój facet i jego rodzina mają wrażenie, że ty wcale nie chcesz pracować, tylko robić za kurę domową i być na czyimś utrzymaniu. Bo zamiast skupić się na szukaniu pracy usługujesz dorosłym ludziom.

- z mojej strony pojawia się np temat domu - ale nie chodzi mi tutaj o to, że mamy już coś budować/kupować (hello! nie mam kasy!), po prostu chciałam zagaić na zasadzie co by mu się podobało, jak by to widział, ile by chciał pokoi, cokolwiek - zostałam zgaszona tekstem "najpierw to by pasowało żebyś zaczęła zarabiać". Zakuło, bo mi chodziło tylko o głupią gadkę, wiecie coś na zasadzie rozmowy dwóch nastolatek na temat wymarzonej kiedyś tam sukni ślubnej, co też mu powiedziałam, ale atmosfera jakoś upadła i mimo, że po kilku dniach chciał wrócić do tematu to niesmak pozostał, a ja poczułam się jak gówno. Porozmawiałam z koleżanką, wyjaśniła mi, że lepiej to załagodzić, jesteśmy fajna parą itp. I zrobiło mi się głupio, że faktycznie uniosłam się jakimś gniewem i że będzie dobrze.

Nie masz pracy, skupiasz się na zupełnie innych rzeczach. Jak w takiej sytuacji jesteś w stanie myśleć o pierdołach? To jest tak jak gdybyś miała śmiertelnego raka ii z uśmiechem na ustach planowała wypasione wakacje. Najpierw znajdź pracę i stabilizację finansową, a potem zastanawiaj się nad innymi rzeczami. Ja tam mu się nie dziwie że tak zareagował.

- w związku z powyższym, skoro on chciałby jednak żebyśmy zbierali na dom (póki co u mnie temat niewyklarowanych terminowo kursów, jestem zobowiązana umową nie mogę już zrezygnować, bo będę podlegać karze finansowej) pomyślałam, że może bym mu zaproponowała, aby on na razie odkładał kasę - niekoniecznie na nasze wydatki, nawet na swoje, ale żeby wprowadzić sobie taki nawyk odkładania - powiedziałam mu to, podsunęłam, że może to być nawet 1000 zł co miesiąc w tzw skarbonce na koncie, wyjaśniłam, że ja nie chcę mu na tym położyć łapy, że może za to realizować swoje duże finansowe prywatne plany, które ma, a ja jak tylko zacznę zarabiać to połączymy wspólnie te skarbonki, żeby odkładać kasę wspólną - zaśmiał się i powiedział żebym zaczęła od siebie. Znów zmalałam, a mój zapał znikł.

Nie zarabiasz, ale co do tematu pieniędzy masz najwięcej do powiedzenia i wprowadzania pomysłów. Też bym się zdziwiła, jakby mój bezrobotny facet zasugerował mi, żebym oszczędzała. Nie wiem co mam o tym myśleć.

- ogólnie jest taki, że wymaga ode mnie zaradności i ja nie jestem taka, że sobie nie poradzę - dobrze gotuję, sprzątam, nieśmiało dodam że mam spore zdolności organizacyjne jeśli chodzi o planowanie, samochód na myjni własnoręcznie umyję, zajmę się dolewaniem wszelkich olejów, tankowaniem, zmienię koło, załatwię wszelkie urzędowe sprawy, podrobię nawet perfekcyjnie podpis, zainstaluję mu grę (heh - ciągle gra wink zainstalować nie umie), umiem naprawiać telefony, komputery, ogarnę sprawy sieciowe, internetowe, położę panele, pomaluję, dam dobry seks [...] rozpalę w kominku, piłą drewno potnę, ja zajmuję się koszeniem trawy wokół jego domu, napisałam mu maturę, postarałam się żeby ją zdał, ogarniałam jego firmę, gdy chwilę studiował robiłam za niego zadane przez wykładowców prace, uczestniczę w każdej jego pasji, gdy się za coś zabiera i zaraz traci zapał ja to na spokojnie za niego skończę, cokolwiek by to nie było - ale zazwyczaj dotyczy kwestii samochodu, ogarnięcie i wyjaśnienie pełnej instrukcji czegokolwiek czym się zajmie.

Z takimi umiejętnościami zarabiałabś naprawdę dobre pieniądze i nie miałą problemów z zatrudnieniem. Albo masz tragicznie zaniżoną samoocenę, albo zmyślasz, albo tobie się wydaje, że jesteś taka wspaniała, a w rzeczywistości nie jest tak kolorowo. No  i też dziwne, że robisz z niego takiego bezradnego, a ty wszystko za niego robisz od kilku lat, piszesz maturę, zdajesz studia za niego. A mimo to on pracuje a ty nie. To się naprawdę kupy nie trzyma. Czemu tak nad nim wiszisz i wszystko za niego robisz? Empatia empatią, ale to brzmi jakbyś wyręczała młodszego o 5 lat brata w obowiązkach, a nie żyła z dorosłym partnerem.

schudłam z 80 kg do 56 kg (bardzo chciał żebym była chudsza, mówił, że jestem gruba) [...] (156 cm wzrostu hehe)

? Twój facet uważał, że jesteś gruba? A ty sama tak nie uważałaś? Ważąc 56 kg przy 156 cm wzrostu bez ćwiczeń już byłabyś może nie gruba, ale lekko, widocznie otyła. 80kg przy 156 cm wzrostu to sory za określenie, ale byłabyś kuleczką i miała bardzo sporą nadwagę. Naprawdę sporą.

- dochodzi temat dziecka. Chciałabym, wiem, że w moim sercu pojawia się już tęsknota za tym by móc kogoś pokochać równie mocno jak jego. Staramy się krótko, bo dopiero jakieś 3 miesiące, na razie nie wychodzi (wiem, że pary starają się nawet i po kilka lat) ale powiedział mi, że to na pewno przez to, że palę papierosy. On rzucił 2 miesiące temu, skończył z tym, wygrał. Więc i ja jestem już na końcówce szóstego dnia niepalenia (po 12 latach nałogu) i chociaż czasem muszę wyjść z domu i płaczę bo dopada mnie słabość to jednak nie zapalę - rzuciłam, więc nie zapalę. Dla tego by mieć to dziecko, może ma rację, papierosy przecież zmniejszają płodność. To trudny czas, irytujący, chce się z nim podzielić moimi rozterkami z tym związanymi, ale zazwyczaj mówi, że sobie coś wkręcam. Rozmowa typu: chyba już mnie łapie kaszel palacza po rzuceniu - "wkręcasz sobie, ja tak nie miałem". Moja złość na to, jak bardzo mnie nie rozumie jest taka mocna, że aż kaszleć przestałam... wink

Brak pracy, brak domu, brak oszczędnośći, brak wykształcenia. Jeszcze parę linijek wyżej byłaś mega zaradna i po opisie byłam skłonna uwierzyć, że jesteś naprawdę inteligentą, ponad przeciętnie inteligentną i uzdolnioną babką. A tutaj brakuje mi słów. Jak w takiej sytuacji można starać się o dziecko? Co ci to dziecko zrobiło że chcesz je ukarać? Nie chcę nikogo obrażać, ale moje zdanie jest takie, że w takiej fatalnej sytuacji tylko "patologia" decyduje się na potomka - bez żadnych warunków do życia.

Moi rodzice są skłonni mi pomóc finansowo, sami dopytują czy mam na te kursy, deklarują że są w dobrej sytuacji i jeśli będę potrzebować to wspomogą.
Co sądzicie o tym wszystkim?

Wróć do rodziców, zrób kurs, zdobądź oszczędności, płynność i stabilność finansową, wynajmij mieszkanie lub zdobądź kase na wkład własny. Wtedy możesz marzyć o własnym domu i dzieciach.

[Post edytowany z powodu naruszenia punktu 6 postanowień szczególnych Regulaminu Netkobiet.]

Przypominam, że podejrzenie trollingu zgłaszamy moderacji za pomocą opcji „raportuj”. Posty typu „to troll” są u nas traktowane jako off-top.

14

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych
natashashasha napisał/a:

Można się nauczyć np: programowania, testowania oprogramowania, chociaż to bardziej praca dla facetów.

Na jakiej podstawie twierdzisz, że to praca dla facetów? Praca jak praca, mnóstwo kobiet pracuje w IT.

15 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-03-19 23:50:44)

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Witam ponownie smile
Serdecznie Wam dziękuję za odpowiedzi. Na początku poczułam złość, później było mi głupio, natomiast doszłam do wniosku, że muszę przemyśleć kilka sytuacji. Zrozumiałam, że pewne moje zachowania oraz wymagania wynikają z moich przekonań, które niekoniecznie są poprawne. Ważna jest rozmowa, związek to partnerstwo. Ponadto podeszłam do sprawy zbyt emocjonalnie, ale mimo wszystko cieszę się, że opisałam to tutaj. W innym przypadku zapętlałabym się w coś co pojawiło się w moim umyśle. 
Natashashasha Tobie również dziękuję za tak wnikliwą analizę każdego mojego podpunktu. yikes Jestem trollem - ŻYCIOWEM TROLLEM! Coś totalnie wystrzeliło mnie z rzeczywistości. neutral

16

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych
kotonka napisał/a:

Witam ponownie smile
Serdecznie Wam dziękuję za odpowiedzi. Na początku poczułam złość, później było mi głupio, natomiast doszłam do wniosku, że muszę przemyśleć kilka sytuacji. Zrozumiałam, że pewne moje zachowania oraz wymagania wynikają z moich przekonań, które niekoniecznie są poprawne. Ważna jest rozmowa, związek to partnerstwo. Ponadto podeszłam do sprawy zbyt emocjonalnie, ale mimo wszystko cieszę się, że opisałam to tutaj. W innym przypadku zapętlałabym się w coś co pojawiło się w moim umyśle. 
Natashashasha Tobie również dziękuję za tak wnikliwą analizę każdego mojego podpunktu. yikes Jestem trollem - ŻYCIOWEM TROLLEM! Coś totalnie wystrzeliło mnie z rzeczywistości. neutral

Czyli klasyk. Twoj chlop to kawal drania, a Ty bedziesz sobie wmawiac, ze Ci sie wydaje. Powodzenia.

17

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych
Winter.Kween napisał/a:

Czyli klasyk. Twoj chlop to kawal drania, a Ty bedziesz sobie wmawiac, ze Ci sie wydaje. Powodzenia.


Niekoniecznie hehe smile Pomyślałam, że on też może coś czuć i mieć jakieś zdanie. Porozmawiałam z nim. Zagrało za dużo emocji i utwierdzanie się w swoich racjach. Zabrakło rozsądku i zrównoważenia. Ale zrozumiałam dopiero po przeczytaniu Waszych opinii, że może moje odczucia są nieco bardziej przerysowane aniżeli odzwierciedlają rzeczywistość. Człowiek to niestety tylko człowiek. Ale gdybyś jednak nie dawała się przekonać temu co napisałam powyżej to uznajmy, że w imię miłości (nieważne czy w czyimś odczuciu bezsensownej/nieuzasadnionej/dopisz_swoje) chcę się z nim dogadać i żyć, ponieważ to sprawia, że jestem szczęśliwa. Czy to głupota? Nie wiem. Ale ja wybieram właśnie tę drogę. smile

PS (do reszty komentujących): Macie rację, nie pora na dziecko. Trzeba najpierw postawić na stabilność - finansową, emocjonalną, mieszkaniową itp.

18

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych
kotonka napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Czyli klasyk. Twoj chlop to kawal drania, a Ty bedziesz sobie wmawiac, ze Ci sie wydaje. Powodzenia.


Niekoniecznie hehe smile Pomyślałam, że on też może coś czuć i mieć jakieś zdanie. Porozmawiałam z nim. Zagrało za dużo emocji i utwierdzanie się w swoich racjach. Zabrakło rozsądku i zrównoważenia. Ale zrozumiałam dopiero po przeczytaniu Waszych opinii, że może moje odczucia są nieco bardziej przerysowane aniżeli odzwierciedlają rzeczywistość. Człowiek to niestety tylko człowiek. Ale gdybyś jednak nie dawała się przekonać temu co napisałam powyżej to uznajmy, że w imię miłości (nieważne czy w czyimś odczuciu bezsensownej/nieuzasadnionej/dopisz_swoje) chcę się z nim dogadać i żyć, ponieważ to sprawia, że jestem szczęśliwa. Czy to głupota? Nie wiem. Ale ja wybieram właśnie tę drogę. smile

PS (do reszty komentujących): Macie rację, nie pora na dziecko. Trzeba najpierw postawić na stabilność - finansową, emocjonalną, mieszkaniową itp.

Facet czepiajacy sie wagi, marudzacy o gotowanie i brak gotowania, ktory wylicza kase. Osobiscie by mi sie nie chcialo z kims tak problematycznym byc. Dla Ciebie jednak to normalne, bo przywyklas i to nie wydaje sie takim wielkim problemem.

19

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Na Twoim miejscu, najpierw znalazła bym sobie pracę. Niezależność finansowa jest istotna dla kobiety. Szczególnie, gdy facet zachowuje się, ja Twój. Kursy są odwleczone, ale to nie znaczy, że masz ich nie zrobić. Zarób na to. Poprawią Twoją pozycję na rynku pracy. Ja mojemu mężowi nie pozwalam ingerować w moje sprawy zawodowe. Przemyśl sobie co chcesz osiągnąć, i jak to zrobisz, i jazda do przodu.

Co do związku - w każdym są trudniejsze chwile. U Was dochodzi rzucanie palenia, które na początku także jest trudne. I nie decydowała bym się na dziecko w takim momencie życiowym.

20 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-03-20 12:01:21)

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Jest takie powiedzenie: ''mierz sily na zamiary'', a u ciebie na odwrot autorko. Po przeczytaniu twojego postu wlos sie na glowie jezy: brak samodzielnosci finansowej i mieszkaniowej, niskie kompetencje zawodowe i myslenie, ze po jakims teoretycznym kursie, twoje umiejetnosci na rynku pracy podskocza niebotycznie i gotowka zacznie sie sypac do twoich kieszeni, patologiczne poswiecanie sie ''dla dobra zwiazku'', matkowanie, zycie z chytrym i egoistycznym partnerem, ktory cie nie szanuje i pokazuje gdzie jest twoje miejsce - jestes tylko sluzaca dla niego, brak jakiegokolwiek romantycznosci, spontanicznosci w tym zwiazku, lekkosci, marzenia o kupnie domu (!) i patologiczne mowienie partnerowi, na co ma odkladac swoje oszczednosci, no i na dokladke staranie sie o dziecko. Wlos na glowie sie jezy. Nie wiem czy jestes swiadoma, ale jesli pojawi sie dziecko, twoje zycie, przy obecnym stanie finansow i zalezosci praktycznie od kazdego, zamieni sie w koszmar.

Jestes mloda, wroc do rodzicow i zacznij zycie od nowa. Nowy start. Zainwestuj w siebie, skoncz z tym toksycznym zwiazkiem, partnerem, ktory pokazal Ci juz ile dla niego znaczysz, a w trudnym momencie obroci sie na piecie i powie: radz sobie sama - tak bedzie, taki ma charakter. Zacznij budowac jakies wlasne zycie, podniesc samoocene, kompetencje zawodowe, stan sie niezalezna finansowo, zacznij sie czegos nowego uczyc, miej jakies zycie, pasje, rozrywki, kolezanki, podrozuj. To, w czym obecnie tkwisz, zemsci sie na tobie bardzo szybko. Stan na wlasne nogi i odbuduj do siebie szacunek, ktory kompletnie utracilas.

21

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Jak zazwyczaj uważam, że nie powinno się wymagać od partnera ponoszenia większych/całości kosztów utrzymania, tak tutaj wydaje mi się, że w świetle tego, jak sprawa finansów wyglądała wcześniej, mogłabyś oczekiwać, że w tej sytuacji on Ci pomoże i zadba o Wasze finanse. Do tego zupełnie nie rozumiem, jak możesz znosić i usprawiedliwiać tak nieprzyjemne teksty, które od niego słyszysz.
Z drugiej strony dostrzegam też wiele Twoich działań, które... no, co najmniej mnie dziwią. O planowaniu powiększenia rodziny już tyle napisano, że nie będę do tego wracać, ale nie tylko to mam na myśli. Np. zupełnie nie rozumiem, jak mogłaś wyskoczyć z pomysłem dot. oszczędzania. Tzn. przyjmuję do wiadomości, że chciałaś dobrze, ale na litość boską, sama teraz nie zarabiasz, przyznajesz, że utrzymuje Cię matka narzeczonego (!), czyli zgaduję, że sama, zarabiając przez 2 lata te 4 tysiące miesięcznie nie odłożyłaś nic, żeby mieć jakieś zabezpieczenie w sytuacji, w której właśnie się znalazłaś. Przecież Twój chłopak też to widzi, więc szczerze mówiąc, o ile absolutnie nie pochwalam takiej jego reakcji, bo pokazała zwyczajny brak kultury i szacunku wobec Ciebie, o tyle jestem w stanie zrozumieć jego irytację.
No i druga rzecz - jak możesz pozwalać, żeby jego matka Cię utrzymywała? To jest dla mnie niepojęte. Tzn. jasne, z chłopakiem się nie dogadujecie w tej kwestii, Ty wcześniej nie zadbałaś o oszczędności, no bywa, ale nic z tego nie jest winą jego matki. Dlaczego to ona teraz ponosi konsekwencje tego, że Ty nie masz pracy? Nie wiem, ja bym się na Twoim miejscu albo wyniosła do rodziców, albo pożyczyła od nich pieniądze, skoro mówisz, że byliby skłonni Ci pomóc - to już zależy od tego, jak widziałabym sytuację z chłopakiem; pierwsza opcja, jeśli nie dawałabym nam większych szans na porozumienie, a druga, jeśli miałabym podstawy sądzić, że ten związek przetrwa. Tak czy inaczej zrzucanie kosztów mojego utrzymania na matkę partnera byłoby ostatnią rzeczą, do której bym dopuściła. Tym bardziej, że sama pisałaś, że nie jest tym zachwycona. Jakoś mnie to nie dziwi.

22

Odp: Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Starałas się o dziecko, będą aktywną palaczką? Na pewno chcialas miec dziecko, fundując mu potencjalne problemy ze zdrowiem?

Posty [ 22 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nieporozumienia finansowe i różne podejście do celów życiowych

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024