Witam. Mam (jeszcze) 29 lat.
Zawodowo ok ale wciąż biedna (obowiązkowy staż specjalizacja generalnie muszą mi rodzice pomagać ale wiem że to się zmieni)
Problem? Życie prywatne.
Od ok 20 roku życia miałam 4 związki
Każdy ok 1,5-2,5 lat
Potem ok 6mcy przerwy I nowy.
0) szkolne miłości itp to tego nie liczę. Był lowelas były przygody itp..takie tam zabawy. Generalnie jako nastolatka byłam rozwiązła niestety...
1)zwiazek nr 1, non stop się uczyłam facet chciał się bawić imprezować ją nie miałam czasu .. Nie szanowałam go był miły i dobry ale mnie nie pociągał. Zdradził odszedł. Miał ok 25-27 lat
2) Piotruś Pan trawka 30 lat i mieszkanie z rodzicami chociaż stać go było samemu. I koledzy non stop. Odeszłam
3) wielka miłość ale... Facet Piotruś Pan. Niesamodzielny. Miły i uroczy ale uzależniony od.. Cyber seksu. A byliśmy nawet zaręczeni..28-31lat
4) Kryteria spełnione facet we mnie zakochany mieszkał sam miał pracę. ja trochę mniej zakochana poraniona po narzeczonym.. Dobry ale nie szanowałam go bo... Trochę tak na mnie wisiał. Musiałam o wszystkim decydować nie mogłam się go radzić. Był dla mnie dobry aż zauważyłam że facet lubi notorycznie kłamać nie wiem po co ogólnie. Może chciał jakoś jednak dominować a konfliktów nienawidził więc uciekał bocznymi drzwiami.. Nic sam nie zorganizował, gubił, bałaganiarz bardziej jeszcze niż ja... Prace miał dobra ale troszkę taki słodki bobas. Miał 34-36lat
Przyłapany na kłamstwie odszedł bo mówi że za dużo go musztrowalam.
A ja? Hmm rzygam już ta karuzela. Mam przyjaciół jeszcze nie mam dobrej pracy ale jestem na dobrej drodze. Mam dość tej dekady... Jestem atrakcyjna i cholernie samotna. Czy ktoś ma pomysł co mogę zmienić... Jestem w słabym stanie pojutrze idę do psychiatry poradzić się o jakieś antydepresanty już mi się żyć odechciewa... Za jaki związek się nie wezmę to nie działa