Wiem, że nikt mi na to pytanie nie odpowie ale może chociaż podpowie.
Aktualnie waham się nad zmiana miejsca zamieszkania.
Opcja numer jeden to stolica, ale nie mam tam nikogo, wprawdzie mam dobra komunikacje z Krakowem, ale boję się ze będę tęsknić za bliskimi.
Plus jest taki, że zawodowo bardziej się rozwinę, zmienię środowisko, może się przebranzowie.
Opcja numer , wyjazd za granicę. Jeszcze nie wiem dokąd i w zasadzie po co. Chyba tylko żeby na chwilę się zresetować i uciec od tego co tu jest.
3 być tu gdzie jestem, oszczędzać, odkładać i gnic w starym świecie.
Mam 31 lat i muszę coś zrobić bo zwariuje. Ale zaczynać wszystko od nowa.. Nie mam super kwalifikacji, ale doświadczenie i chęć zmiany na sto procent.
Nie wiem czy to dla mnie.
Nie wiem.
2 2020-02-13 12:47:32 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-02-13 12:48:08)
Wiem, że nikt mi na to pytanie nie odpowie ale może chociaż podpowie.
Mogę podpowiedzieć, co ja bym zrobiła.
Jak nic Cię nie trzyma w miejscu, w którym teraz jesteś, a wyrażasz się o nim tak, jak by to była nieznośna konieczność tam być, to wyruszyłabym na spotkanie nowego, szczególnie, gdy możesz pozostawić sobie możliwość powrotu do „miejsc ukochanych” ;-). Jednak dobrze mieć plan B, przynajmniej ja tak lubię. Może więc zacznij od stolicy, a ten wyjazd za granicę zostaw w zanadrzu.
ja też mogę powiedzieć co ja bym zrobiła. wybrałabym inne miasto, w twoim przypadku stolicę. ale najpierw wyjechałabym jeśli masz taką możliwość za graniće aby się troche zresetować i pomyśleć przed tą zmianą.
nie tkwij w tym punkcie w którym jesteś, jeśli masz tam gnić
4 2020-02-13 13:22:03 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-02-13 13:22:18)
Mam kumpele (po filologi angielskiej). Też nie mogła znaleźć sobie miejsca. Myślała o Włoszech ale ostatecznie wybrała Tajlandię. Jest tam już parę lat i widzę że jest szczęśliwa. Też jest w Twoim wieku.
Trochę już jest jak taka kaplica to miejsce w którym jestem. Nie jest źle, jest dobrze. Wygodnie, bezpiecznie, stabilnie.
Brakuje mi poczucia, że coś robię fajnego w życiu. Nie mam faceta, tutaj go nie poznam.
W pracy w której jestem jest dobrze, dobre warunki, doceniają mnie, lubią. Nie rozwijam się, chociaż miałam szanse ale nie skorzystałam bo dział do którego miałabym przejść to nie ta bajka.
Przyjaciele, rodzina blisko.
Rozwijam swoją pasje.
Nie mam źle, tylko mnie nosi.. .
Nie mam źle, tylko mnie nosi.. .
To znaczy, że to nie jest raczej Twoja przystań. Bo nie przez Ciebie wybrana, osiadłaś w niej z wygody, co nie znaczy, że nie może stać się Twoim wyborem ;-)
No to masz rzeczywiście zagwozdkę.
WendyW napisał/a:Nie mam źle, tylko mnie nosi.. .
To znaczy, że to nie jest raczej Twoja przystań. Bo nie przez Ciebie wybrana, osiadłaś w niej z wygody, co nie znaczy, że nie może stać się Twoim wyborem ;-)
No to masz rzeczywiście zagwozdkę.
Tak, to nie jest moja przystań. Zdecydowanie!
Źle się tu czuje.
Okropne to uczucie. Nie ma nic co by mi ułatwiło decyzję.
Ciężko coś tutaj powiedzieć, bo z jednej strony wiele osób przecież tak bardzo docenia wygodę, stabilność finansową i bezpieczeństwo. Zatem chyba potrzebujesz nowych wrażeń, doznań czy wyzwań zawodowych?
Zmiana miejsca pobytu chyba nie przekreśli możliwości kontynuowania swoich zamiłowań a z przyjaciółmi czy rodziną przecież zawsze kontakt jakiś jest. Pytanie co jest dla Ciebie NAJWAŻNIEJSZE? Lub co przeważa nad wszystkim i stanowi ten motor do ewentualnych zmian?
Właśnie, niby stabilizacja jest porządna a w moim wieku to już w ogóle, ale właśnie. Po co mi ona, nie mam zobowiązań, dzieci, kredytu. Możliwe że na stabilizację jeszcze czas nie przyszedł. Aż mnie nosi od tego, że już jestem w jednym miejscu niecałe dwa lata.
Faceta nie mam, chciałabym no ale jak go nie ma to trzeba żyć dalej po swojemu.
Ciężko podjąć decyzję, może już ja podjęłam teraz tylko wybrać kierunek.
może marzy Ci się świat tak jak mi często ?
ja bym wyjechała na twoim miejscu do innego miasta, gdyby nie było Ci źle, albo nie do końca dobrze to byś nawet o tym nie myślała.
Ja też mam taki okres teraz trochę w życiu, tylko tutaj bardziej chodzi o pracę, chce zmienić ale nic konkretnego nie mogę znaleźć, a chciałabym coś lepszego niż mam.
na razie wyjeżdżam sobie końcem marca do Hiszpanii trochę pomyśleć co dalej robić i się do tego wszystkiego jakoś zdystansować, bo tak naprawdę też mnie nic nigdzie nie trzyma
Statki nie zostaly zbudowane by stac w porcie.
Nie potrzebujesz powodu zeby sie wyprowadzac. Wystarczajacy powod zeby w zyciu robic cokolwiek to 'chce'.
Sproboj, najwyzej Ci sie nie spodoba.
Duzo mialam gorszych momentow w podrozy. Jednak za nic nie zamienilabym mojego zycia na inne, a ta swiadomosc jest wazna dla mnie.
Nie zazdroszcze innym zycia czy doswiadczen.
Zwykle ludxie w tym wieku maja partnera, dzieci - maja dla kpgo i po co zyc. To nie miejsce jest zle, to brak rodziny jest zły. Myślisz, że co czeka na Ciebie w stolicy lub za granicą. Czerwony dywan i rozwijajaca praca, czy samotnośc i mieszkanie na wynajem. Nie zmieniaj miasta, zmień priorytety. Znahdz faceta, wyjdz za niego, zodtan matką, xobaczysz jak wszystko nabierze sensu.
13 2020-02-14 00:41:21 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-02-14 09:29:42)
Trochę już jest jak taka kaplica to miejsce w którym jestem. Nie jest źle, jest dobrze. Wygodnie, bezpiecznie, stabilnie.
Brakuje mi poczucia, że coś robię fajnego w życiu. Nie mam faceta, tutaj go nie poznam.
W pracy w której jestem jest dobrze, dobre warunki, doceniają mnie, lubią. Nie rozwijam się, chociaż miałam szanse ale nie skorzystałam bo dział do którego miałabym przejść to nie ta bajka.
Przyjaciele, rodzina blisko.
Rozwijam swoją pasje.
Nie mam źle, tylko mnie nosi.. .
Uważam że życie jest jedno i jeżeli odczuwasz potrzebę zmian zrób to bo gorzej jest żałować że się czegoś nie spróbowało jak spróbować i powiedzieć to nie dla mnie.
Do odważnych świat należy ja wyprowadzilam się do Niemiec i powiem Ci był ogromny stres, łzy i upokorzenie jak traktowali mnie inni zanim nauczyłam się języka ale zaciskalam zęby i powtarzałam sobie ze ja języka się nauczę A do was karma jeszcze wróci i co jestem zadowolona jeżdżę kiedy chce do Polski A wracam do Niemiec z uśmiechem na twarzy jak do mojego azylu, rutyny, spokoju
Zwykle ludxie w tym wieku maja partnera, dzieci - maja dla kpgo i po co zyc. To nie miejsce jest zle, to brak rodziny jest zły. Myślisz, że co czeka na Ciebie w stolicy lub za granicą. Czerwony dywan i rozwijajaca praca, czy samotnośc i mieszkanie na wynajem. Nie zmieniaj miasta, zmień priorytety. Znahdz faceta, wyjdz za niego, zodtan matką, xobaczysz jak wszystko nabierze sensu.
Nie dla kazdego jest zycie rodzinne.
Na ten przyklad mnie bycie matka nie interesuje, a slub nie zmienil totalnie nic w moim zyciu.
Wendy Wygląda na to, że jednak największym problemem jest Twoja samotność. Z tego co czytam, to nie ma znaczenia gdzie będziesz mieszkać i co robić w życiu, koniecznie musisz mieć kogoś u boku. Więc może na tym się skup, oczywiście bez jakiejś desperacji. Z drugiej strony sam fakt, że Cię ciągle nosi i nie możesz wytrzymać w jednym miejscu przez 1,5 roku(!), zatem może do Ciebie bardziej pasuje życie na walizkach? Strasznie dużo sprzeczności w Twoich oczekiwaniach. Z reguły jeśli pragniemy stabilizacji i spokoju to ciągła zmiana raczej nie przedstawia się atrakcyjnie.
Zwykle ludxie w tym wieku maja partnera, dzieci - maja dla kpgo i po co zyc. To nie miejsce jest zle, to brak rodziny jest zły. Myślisz, że co czeka na Ciebie w stolicy lub za granicą. Czerwony dywan i rozwijajaca praca, czy samotnośc i mieszkanie na wynajem. Nie zmieniaj miasta, zmień priorytety. Znahdz faceta, wyjdz za niego, zodtan matką, xobaczysz jak wszystko nabierze sensu.
słaba rada, nie każdy pragnie dzieci i rodziny. nie każdy pragnie tego samego w życiu i iść tą samą drogą co większość. to że większość tak ma nie znaczy że dla innych też to będzie dobre.
17 2020-02-14 12:42:05 Ostatnio edytowany przez WendyW (2020-02-14 13:09:36)
Bagienikk, jakie sprzeczności ?? Gdzie Ty się ich dopatrzyłeś. I gdzie ja KONIECZNIE muszę mieć kogoś przy sobie. Może tematy pomyliłeś
Nie pisze, że chce stabilizacji ale muszę wyjechać.
Nic nie muszę. Mogę, chce.
Może kariera, może czerwony dywan a może wynajmowane mieszkanie.
Wszystko może być i nic.
Nigdy nie pracowałam dłużej niż 2 lata, w żadnym miejscu.
Wysyłam cv za granicę i w kraju, gdzie znajdę wcześniej opcje pracy tam jadę.
Wiadomo, że chciałabym być z kimś ale o jeju, nie mam więc pozwalam sobie na to żeby skakać z jednego miejsca w kolejne.
Więc kwestia dokąd jest sprawa losową, gdzie mnie zechcą tam się zjawie
Wcześniej wspomniałaś, że teraz jest dobrze. Tylko jednak chcesz, żeby było lepiej. A to nie jest tak, że każda z tych opcji ma w sobie wiele zalet, ale Ty chcesz aby było jedno wyjście, gdzie wszystkie te zalety się spotkają? Nie pytam złośliwie, tylko czasami mam wrażenie, że ludzie chcieliby mieć wszystko
Wcześniej wspomniałaś, że teraz jest dobrze. Tylko jednak chcesz, żeby było lepiej. A to nie jest tak, że każda z tych opcji ma w sobie wiele zalet, ale Ty chcesz aby było jedno wyjście, gdzie wszystkie te zalety się spotkają? Nie pytam złośliwie, tylko czasami mam wrażenie, że ludzie chcieliby mieć wszystko
Może tak. Bo chce najlepsza opcje, jak zmieniać to tylko na lepiej. Nie wiem co w tym dziwnego.
Dalej nie wiem gdzie wyczytales, że koniecznie kogoś muszę mieć i coś się nie zgrywa i chce skrajnie różnych rzeczy.
Albo w sumie nie ważne i tak nie wiesz, czasem mam wrażenie że piszesz od czapy żeby się wypowiedzieć na jakieś temat, a wlasciwie na każdy. Nawet jak nie wiesz sam co chcesz napisać.
To też nie złośliwie, ale nie lubię jak ktoś wrzuca coś czego nie ma w mojej wypowiedzi
Ok, może rzeczywiście nie chcesz/nie musisz mieć faceta. Sama najlepiej to wiesz
To może inaczej: czy każda z możliwych opcji zawiera jakieś pozytywy, na których Ci zależy w równym stopniu? Po prostu wszędzie widzisz coś pozytywnego, ale ciężko to pogodzić? Tez uważam, że trzeba dążyć do lepszego, ale zwyczajnie nie da się zaspokoić wszystkich potrzeb Z jednej strony stabilna praca i przyjaciele, rodzina. A z drugiej możliwość rozwoju, nowe wyzwania i nowi ludzie..Coś musi przeważyć, prawda?
Staram się pisać rzeczowo, w żadnym wypadku nie od czapy. Wcześniej, gdzieś w innym wątku wspomniałaś o swoich przeżyciach związkowych, zatem mogłem domniemywać, że jednak pragniesz kogoś miec przy sobie. Być może myślałem źle W każdym razie zwykle tak jest, że jest coś, czego pragniemy najbardziej i tam się własnie kierujemy. Skoro chcesz zmian i wyjazdu to śmiało jedź!
Ok, może rzeczywiście nie chcesz/nie musisz mieć faceta. Sama najlepiej to wiesz
To może inaczej: czy każda z możliwych opcji zawiera jakieś pozytywy, na których Ci zależy w równym stopniu? Po prostu wszędzie widzisz coś pozytywnego, ale ciężko to pogodzić? Tez uważam, że trzeba dążyć do lepszego, ale zwyczajnie nie da się zaspokoić wszystkich potrzeb
Z jednej strony stabilna praca i przyjaciele, rodzina. A z drugiej możliwość rozwoju, nowe wyzwania i nowi ludzie..Coś musi przeważyć, prawda?
Staram się pisać rzeczowo, w żadnym wypadku nie od czapy. Wcześniej, gdzieś w innym wątku wspomniałaś o swoich przeżyciach związkowych, zatem mogłem domniemywać, że jednak pragniesz kogoś miec przy sobie. Być może myślałem źle
W każdym razie zwykle tak jest, że jest coś, czego pragniemy najbardziej i tam się własnie kierujemy. Skoro chcesz zmian i wyjazdu to śmiało jedź!
Chce mieć faceta, ale to nie wyklucza wyjazdu, poza tym to też nie da mi spełnienia jak pojawi się facet i nagle poczuje szczęście i przestane chcieć więcej dla siebie.
Szczęście mi da realizacja i spełnienie zawodowe, tego jestem pewna.
Powiem ci tak zrob cos zanim bedzie za pozno ja tkwilam w takim marazmie przez dobre pare lat az w koncu wybuchlo depresja ataki paniki a mialam wszystko dobra prace dom meza ale zawsze robilam wszystko dla innych nigdy dla siebie a teraz jest cholernie trudno sie pozbierac wiec wyjedz moze zmieni ci to obraz wlasnego otoczenia pozdro
Powiem ci tak zrob cos zanim bedzie za pozno ja tkwilam w takim marazmie przez dobre pare lat az w koncu wybuchlo depresja ataki paniki a mialam wszystko dobra prace dom meza ale zawsze robilam wszystko dla innych nigdy dla siebie a teraz jest cholernie trudno sie pozbierac wiec wyjedz moze zmieni ci to obraz wlasnego otoczenia pozdro
Tak, widzę u siebie już jakas taka złość na cały świat dlatego muszę coś z tym zrobić.