Witam.
Potrzebuję pomocy i porady.
11 lat małżeństwa, 5 letni syn. Zawsze się wspieraliśmy. Problemów trochę było. Pierwsza ciąża stracona, druga cała w szpitalu. Później oprócz etatu rozkręcałem działalność. Do tego budowa domu. Wydawało mi się że robię to dla nas. Nie zauważyłem że się oddalamy. Żona się na mnie zamknęła. Proponowałem wspólną wizytę u specjalisty niestety stwierdziła że wszystko jest ok I nie trzeba. Przed świętami powiedziała mi, że chyba już nic do mnie nie czuje. Że kocham jako dobrego ojca, czy zaradnego ojca, ale nie czuje potrzeby bliskości, czy przytulania. Na pytanie czy jest ktoś 3 zaprzeczyła. No i nie minął tydzień przechwycilem tel i się okazało że jednak ktoś jest. Nie trwało to długo, raptem miesiąc. Ograniczyło się do 3 spotkań i korespondencji ( bez seksu jeśli to istotne). Na moje prośby i po rozmowach z siostrą zerwała wszelki kontakt z tym człowiekiem. Mamy iść na terapię ( oddzielnie bo tak na razie ona chce). Jest mi cholernie ciężko. Kocham ją ponad wszystko, a tak ją zaniedbałem. Obecnie staramy się normalnie porozumieć. Ona uczciwie mówi, że nie wie, czy uczucie wróci, że potrzebuje pomocy specjalisty. Wieczorami płacze. Tęskni za tym facetem jest rozżalona. Czuje ze coś straciła.
Jak dla mnie to tylko zauroczenie. Facet trafił na laskę w dołku i zagrał pocieszyciela. Namieszał w głowie, nie znając mnie źle się o mnie wypowiadał, budował
Jak teraz żyć? Jak się zachowywać. Czy jest szansa, że zapomni o tamtym i znowu zakocha się we mnie? Niestety bez niej i syna nie ma mnie.
Przykro mi, że cierpisz, ale w życiu różnie się układa, czasami coś się wypala, tylko gorzej jak tylko u jednego z małżonków.
Ale pocieszjace jest to, że Twoja zona chce korzystać z porady specjalisty.
Powinieneś także wiedzieć, że chociaż zaprzestała spotkań z ów Panem, to nadal tkwi emocjonalnie w tym romansie.
Najpierw musi zrobić porządek w swojej głowie, żeby następnie dzialać na płaszczyznie swojego małżeństwa.
Czy zapomni?
Ja nie zapomniałam, ale ja miałam pond 2l romans, ale teraz go nienawidzę
3 2020-01-08 13:23:57 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-01-08 13:25:25)
Witam.
Jest mi cholernie ciężko. Kocham ją ponad wszystko, a tak ją zaniedbałem. Obecnie staramy się normalnie porozumieć. Ona uczciwie mówi, że nie wie, czy uczucie wróci, że potrzebuje pomocy specjalisty. Wieczorami
A możesz coś więcej o tych swoich zaniedbaniach napisać? Bo z tego co widać rozkręcałeś firmę i całe siły na to skierowałeś?
Witam.
Potrzebuję pomocy i porady.
11 lat małżeństwa, 5 letni syn. Zawsze się wspieraliśmy. Problemów trochę było. Pierwsza ciąża stracona, druga cała w szpitalu. Później oprócz etatu rozkręcałem działalność. Do tego budowa domu. Wydawało mi się że robię to dla nas. Nie zauważyłem że się oddalamy. Żona się na mnie zamknęła. Proponowałem wspólną wizytę u specjalisty niestety stwierdziła że wszystko jest ok I nie trzeba. Przed świętami powiedziała mi, że chyba już nic do mnie nie czuje. Że kocham jako dobrego ojca, czy zaradnego ojca, ale nie czuje potrzeby bliskości, czy przytulania. Na pytanie czy jest ktoś 3 zaprzeczyła. No i nie minął tydzień przechwycilem tel i się okazało że jednak ktoś jest. Nie trwało to długo, raptem miesiąc. Ograniczyło się do 3 spotkań i korespondencji ( bez seksu jeśli to istotne). Na moje prośby i po rozmowach z siostrą zerwała wszelki kontakt z tym człowiekiem. Mamy iść na terapię ( oddzielnie bo tak na razie ona chce). Jest mi cholernie ciężko. Kocham ją ponad wszystko, a tak ją zaniedbałem. Obecnie staramy się normalnie porozumieć. Ona uczciwie mówi, że nie wie, czy uczucie wróci, że potrzebuje pomocy specjalisty. Wieczorami płacze. Tęskni za tym facetem jest rozżalona. Czuje ze coś straciła.
Jak dla mnie to tylko zauroczenie. Facet trafił na laskę w dołku i zagrał pocieszyciela. Namieszał w głowie, nie znając mnie źle się o mnie wypowiadał, budował
Jak teraz żyć? Jak się zachowywać. Czy jest szansa, że zapomni o tamtym i znowu zakocha się we mnie? Niestety bez niej i syna nie ma mnie.
Z tego, co widzę, to trochę klasyka, czyli Ty się zaangażowałeś w pracę i firmę myśląc, że robisz to dla żony, a żona czuła się zaniedbana. Pytanie, czy Ci to sygnalizowała, czy nie robiła z tym nic i po prostu wskoczyła w romans. Kiedy mój facet rzucił się w pracę i czułam, że się od siebie oddalamy, to mówiłam mu o tym (w poważnych rozmowach, nie jakoś w przelocie). Nie wiadomo też, na ile wspieraliście się w tym trudnym okresie obydwu ciąż.
W każdym razie - moim zdaniem teraz możesz tylko czekać, aż żona przepracuje w głowie swoje zauroczenie i sobie poukłada uczucia. Też uważam, tak jak Ty, że była w dołku i znalazł się pocieszyciel, bardziej istotne jest to, na ile możliwe jest odnalezienie/wskrzeszenie uczuć między Wami. Na pewno dobrze świadczy to, że żona zerwała znajomość z tym gościem i że chce iść z Tobą na terapię. Pewnie pod okiem terapeuty zaczniecie odbudowywać bliskość między Wami, więc w tej kwestii nie ma co Ci radzić.
Żona przez jakiś czas (twierdzi że ostatnie 3 lata) zostala osamotnioma z dzieckiem. Po pracy zajmowałem się firmą. Nie poświęcałem jej tyle uwagi ile potrzebowała. Mówiła mi o tym, powiedziałem, że jeszcze chwila z zmienię profil na takie żebym mniej się tym zajmował. I faktycznie tak zrobiłem. Ale przyszła budowa. Robilem to dla nas ale przez rok byłem gościem w domu. Do tego przemęczony, często rozdrażniony. Ale mieliśmy plany. Wiosna w ogrodzie, kawa na tarasie. A tu nagle taka zmiana frontu. Do tego ten kontakt z gościem. I jej wielki żal, że przerwała to.
Z drugiej strony została w domu, zerwała kontakt... to chyba jej jednak zależy.
Wydawało mi się że robię wszystko dla nas... chciałem dobrze A wyszło jak zwykle..
Z tego, co widzę, to trochę klasyka, czyli Ty się zaangażowałeś w pracę i firmę myśląc, że robisz to dla żony, a żona czuła się zaniedbana. Pytanie, czy Ci to sygnalizowała, czy nie robiła z tym nic i po prostu wskoczyła w romans. Kiedy mój facet rzucił się w pracę i czułam, że się od siebie oddalamy, to mówiłam mu o tym (w poważnych rozmowach, nie jakoś w przelocie). Nie wiadomo też, na ile wspieraliście się w tym trudnym okresie obydwu ciąż.
W każdym razie - moim zdaniem teraz możesz tylko czekać, aż żona przepracuje w głowie swoje zauroczenie i sobie poukłada uczucia. Też uważam, tak jak Ty, że była w dołku i znalazł się pocieszyciel, bardziej istotne jest to, na ile możliwe jest odnalezienie/wskrzeszenie uczuć między Wami. Na pewno dobrze świadczy to, że żona zerwała znajomość z tym gościem i że chce iść z Tobą na terapię. Pewnie pod okiem terapeuty zaczniecie odbudowywać bliskość między Wami, więc w tej kwestii nie ma co Ci radzić.
Czy sygnalizowała? Tak, ale odebrałem to jako przelotne rozmowy. Źle to interpretowałem. Od jakiegoś 1.5 roku proponowałem wizytę u specjalisty. Nie chciała iść. Teraz mam wrażenie że ma trochę pretensje że nie wziąłem jej tam siłą.
Jej smutek wynika z tego ze wszystko sie wydalo, obserwuj czy nie zeszli do poddziemia, moziliwy drugi telefon, druga karta sim, ona niestety oddana uczuciowo tamtemu, wasze oddalenie, jej brak potrzeby bliskosci do ciebie, to potwierdza, ona jest wierna tamtemu, I seks czy przytulanie do ciebie to zdrada jej wymarzonego, nie wirz w baje o braku seksu mimo 3 spotkan, to nie przedszkole I kochankowie na takich spotkaniach nie trzymali sie za rece, ona nawet na mekach przyzna sie tylko do tego co I tak wierz, nic ponad to. obserwuj co robi I jak sie zachowuje, po mowie jej ciala dowiesz sie wiecej niz z jej nieszczerych deklaracji, pomocny moze byc podsluch dowierz sie czy kontaktuje sie z tamtym jak ciebie nie ma, co wygaduje na twoj temat do bliskich za twoimi plecami
Ewidetnie w jej postawie widac ze ona nie zaluje tamtego zwiazku, ciagle jest zafascynowana tamtym, a ty jestes jej wrogiem bo sie dowiedziales I skonczyly sie spotkania z motylkami w brzuchu. Niestety, ale twoje zabiegi, checi wybaczenia ona odbiera jako twoja slabosc, jestes w jej oczach cienkim bolkiem, ktory mimo ze ona definitywnie podeptala co was laczylo czolga sie przed nia, dlatego o ile chcesz jej powrotu musisz jej uswiadomic ze to tylko ona ma szanse aby cokolwiek odbudowac, ale musie sie bardzo starac, dlatego najlepsze co mozesz teraz zrobic to uswiadomic jej ze moze wszystko stracic, ze ty po jej zachowaniu jestes zdecydowany wszystko rozwalic w pyl skoro tamten jest dla niej wazniejszy, najlepsze co robisz to przy niej prowadzisz rozmowy z prawnikami o rozwodzie, przynosisz pozew rozwodowy I zakaldasz sprawe, jej tlumaczysz ze dajesz jej wolnosc, skoro ona uczucia do tamtego przedklada nad dobro waszej rodziny, tlumaczysz jej ze robisz to dla jej dobra, szanujesz jej zakochanie, proponujesz wyprawe do kosciola aby dac na msze za zdrowie jej kochanka, tlumaczysz ze dzieki niemu ty zrozumiales ze jestes dla nie nikim, I pora na rozstanie
Wydaje mi sie ze tylko takie, mocne postawienie sprawy na ostrzu noze byc moze do niej dotrze, I zmusi ja do dokonania wyboru, inaczej ona bedzie trwac w wielkim nieszczesciu, odcieta od swojego szczescia, a ty I tak jej nie upilnujesz
8 2020-01-08 14:40:40 Ostatnio edytowany przez simply_grey (2020-01-08 21:00:03)
Na pewno dobrze świadczy to, że żona zerwała znajomość z tym gościem i że chce iść z Tobą na terapię.
Jestem innego zdania, bo:
I jej wielki żal, że przerwała to.
Z drugiej strony została w domu, zerwała kontakt... to chyba jej jednak zależy.
Smutny, nie chcę Cię martwić, ale najprawdopodobniej Twoja żona nie zerwała znajomości, a terapia to ściema, teatrzyk dla Ciebie, a dla niej próba uspokojenia wyrzutów sumienia. Tak to niestety nie działa. Ona jest obecnie w fazie tzw. ostrego harlequina i żadne racjonalne argumenty nie docierają. Bądź pewien, że mimo jej zapewnień kontakt nie ustał. Może na chwilę, żebyś się uspokoił i uwierzył, ale jakieś ciche sms-ki, kiedy nie widzisz, albo śpisz, fb albo inny komunikator...sposobów bez liku. Stan ten może potrwać ok. 2 lat, sam musisz rozważyć czy jesteś w stanie to wytrzymać. Czy wróci emocjonalnie do Ciebie? Nie wiem, motylki do Ciebie raczej już nie wrócą, zostanie z wygody jeśli z tamtym nie wyjdzie.
9 2020-01-08 14:48:03 Ostatnio edytowany przez 12miecio12 (2020-01-08 15:03:14)
Postaw jej sprawe uczciwie, ona wyprowadza sie do niego, po rozwodzie z jej winy, dziecko zostaje przy tobie bo jej nowemu partnerowi bedzie przeszkadzalo, dowiedz sie czy tamten ma zone, I zorganizuj spotkanie we czworo, aby tamci znali twoje stanowisko. I koniecznie zaznajmij z wasza sytuacja jej rodzicow, zapytaj czy mozesz liczyc na ich pomoc w wychowaniu ich wnuka, skoro corka ma nowy opbiekt uczuc
nie pros, nie nadskakuj, w jej stanie emocjonalnym ona postrzega cie jako klauna
Niestety, ale Simply ma rację, będąc na takim etapie romansu, nie jest się w stanie z tego zrezygnować. Hormonalna maszyna ruszyła i działa jak narkotyk.... chcesz więcej i więcej.
Niestety, ale Simply ma rację, będąc na takim etapie romansu, nie jest się w stanie z tego zrezygnować. Hormonalna maszyna ruszyła i działa jak narkotyk.... chcesz więcej i więcej.
Dokładnie tak. Jej mózg obiecnie pływa w fenyloetyloaminie i to nie Smutny2020 jest powodem tego stanu.
Niestety, ale Simply ma rację, będąc na takim etapie romansu, nie jest się w stanie z tego zrezygnować. Hormonalna maszyna ruszyła i działa jak narkotyk.... chcesz więcej i więcej.
Może jestem głupi ale jej wierzę że to skończyła. Tak jak pisałem trwało do kiepsko miesiąc. Widzę jak jej ciężko. Rozumiem jej motyle w brzuchu gdy ktoś w końcu zaczął jej słuchać. Żal mam tylko o to że sprawy nie postawiła jasno i zdecydowanie dużo wcześniej. Najgorzej przychodzi mi słuchać jej płaczu wieczorami, gdy wiem za czym/kim płacze.
13 2020-01-08 15:26:24 Ostatnio edytowany przez 12miecio12 (2020-01-08 16:19:16)
No taa, skoro ona tak mowi, to na 1000% prawda, przecie od wielu tygodni to wzorzec lojalnosci I prawdomownosci, a do biura patentowego juz ja zglosiles? a placze bo zakochana w tamtym, to ustaw sie naprzeciw lustra I odpowiedz sam sobie jaka jest teraz twoja rola? kim dla niej jestes? Bankomat, nianka do dzieci, bo przecie nie parner ani maz, czy taka rola to twoja wizualizacja rodziny? Jej placz potrwa moze nie dlugo, przecie jak tamten sie do niej znowu odezwie, zapewni o uczuciach do niej ona znowu bedzie w skowronkach, ale rozumiem ze tobie to odpowiada, skoro to tolerujesz I nic z tym nie robisz
Może coś jest jednak pomiędzy robieniem z siebie błagającego a mściwej bestii.?
Płacze, bo mu powiedziałą, że sprawa sie wydała i się tamten wycofał
Może coś jest jednak pomiędzy robieniem z siebie błagającego a mściwej bestii.?
Płacze, bo mu powiedziałą, że sprawa sie wydała i się tamten wycofał
Sprawa nieco przycichnie i ów pan się odezwie.
Niestety znam to z autopsji.
16 2020-01-08 16:03:03 Ostatnio edytowany przez simply_grey (2020-01-08 16:05:49)
Smutny2020, znalazłem coś dla Ciebie - przeczytaj ten wątek. Cały. https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=120621
Nie ma za co.
LIBRA38 napisał/a:Niestety, ale Simply ma rację, będąc na takim etapie romansu, nie jest się w stanie z tego zrezygnować. Hormonalna maszyna ruszyła i działa jak narkotyk.... chcesz więcej i więcej.
Może jestem głupi ale jej wierzę że to skończyła. Tak jak pisałem trwało do kiepsko miesiąc. Widzę jak jej ciężko. Rozumiem jej motyle w brzuchu gdy ktoś w końcu zaczął jej słuchać. Żal mam tylko o to że sprawy nie postawiła jasno i zdecydowanie dużo wcześniej. Najgorzej przychodzi mi słuchać jej płaczu wieczorami, gdy wiem za czym/kim płacze.
Może skończyła ale jeżeli płacze to znaczy, że się z tym nie pogodziła.
Teraz potrzebny jest czas, żeby hormony się wyciszyły. Uda sie to tylko i wyłącznie pod jednym warunkiem, Twoja żona musi się odciąć całkowicie od niego, żadnego pisania, spotkań, podglądania na mediach społecznościowych. Ale to nie stanie się tak z dnia na dzień i nie ważne że był to tylko miesiąc haju. Mózg przyzwyczaił się do wysokiej dawki dopaminy i włącza się układ nagrody, a że nagroda nie nadchodzi to pojawia się zespół odstawienia, podobnie jak przy uzależnieniu.
po zdradzie podstawowa zasada, nie wierzysz w nic co ona ci powie, zapomnij ze kiedykolwiek sie przyzna do czegokolwiek ponad to co ty I tak juz wiesz, o ile jest zerwanie, to tylko kiedy on nie chce, bo ona poleci do niego na jedno skiniecie palca, twoje starania, terapie nic tu nie maja do rzeczy, ona jest jego, jest u ciebie bo on jej zdecydowanie nie powiedzial wprowadz sie do mnie, teraz jest szloch bo ty sie dowiedziales, I teraz trzeba wiele kombinacji aby sie z tamtym spotkac, obserwujesz jej zachowanie I kurna troche tak nie wypada na twoich oczach do niego pisac, spotkanka teraz takie za mocno ryzykowne, bo jak jednak namierzysz, kontakt z prawie jawnego sprowadzony do konspiracji, szloch bo tamten zamiast sie nia opiekowac I zapewnic gniazdko to sie miga
swoim obecnym podejsciem, tymi twoimi terapiami, brakiem stanowczosci upewniasz je w przeswiadczeniu ze dobrze zrobila decydujac sie na kogos innego niz ty
Zachowanie żony jest nieadekwatne do czasu, od kiedy to trwa. Nikt po miesiącu nie szlocha za kimś, kogo widziało się 3 razy.
Więc, albo to trwało dłużej, albo Twoja żona jest bardzo nieszczęśliwa. I nie płacze za nim, tylko za tym, co mogło się zmienić w jej życiu. Że mogłoby być inne.
Chce terapii, bo chce odejść.
Postaw sobie na szali, dziecko, lata razem - I szlochy zony po tym ,,jednym miesiacu" za tamtym, I zacznij zabezpieczac sobie droge odwrotu, bo u niej nie bedzie litosci jak zdecyduje ze jednak zostaje z tamtym,
Może jestem głupi ale jej wierzę że to skończyła.
Super. Teraz jeszcze uwierz, że to wszystko twoja wina (bo firma, dom, bla bla bla, wpisz cokolwiek) i najlepiej szybko się wyprowadź,
no wiesz, żeby dać jej przestrzeń, czas na przemyślenie, broń boże nie dopytuj, nie ponaglaj, nie nie oczekuj, nie wymagaj,
a jak za trzy miesiące się dowiesz, że jest w ciąży z tamtym, to ją przyjmiesz na kolanach, a dziecko uznasz i wychowasz jak własne,
bo gdybyś przypadkiem już zapomniał, to wszystko jest tylko i wyłącznie twoja wina.
22 2020-01-08 22:07:57 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2020-01-08 22:08:13)
Popieram Owieczkę. Ona niekoniecznie płacze za nim, a za tym, co mogła stracić. Terapia postawi ja na nogi i najpewniej nabierze sił, by odejść.
23 2020-01-09 01:49:09 Ostatnio edytowany przez simply_grey (2020-01-09 02:49:15)
Popieram Owieczkę. Ona niekoniecznie płacze za nim, a za tym, co mogła stracić.
Yhm, a co mogła stracić (lub nie?) bez niego (kochanka), bo to ciekawe ?
Terapia postawi ja na nogi i najpewniej nabierze sił, by odejść.
Sił by odejść? tak po prostu? w siną dal? bez Niego??? no ej..
Jazzmine napisał/a:Popieram Owieczkę. Ona niekoniecznie płacze za nim, a za tym, co mogła stracić.
Yhm, a co mogła stracić (lub nie?) bez niego (kochanka), bo to ciekawe ?
Wyobraź sobie, że są kobiety, które nie odchodzą do kochanka, mimo że potencjalny się pojawił. Co straciła? Kawał życia czekając na męża w domu, który z "myślą o nich" zostawił ją samą na lata. Tak, wiem, on taki biedny miś, pracował od rana do nocy, potem firmę rozkręcał by księżniczka miała gdzie mieszkać...ale wiesz co? tak księżniczka zapewne miała głęboko w d. ten dom, bo wolała mieć przy sobie męża. Prosiła go nie raz, by zwolnił. Nic by się nie stało, gdyby ten dom był ciut mniejszy, lub kilka lat później, ale gdyby Autor wracał do domu o normalnej porze i zajął się rodziną. Straciła wszystko.
Przez ten miesiąc (?) ktoś jej może okazał zainteresowanie, które może od lat nie miała. Pokazał, że można żyć inaczej. Że życie nie polega na gonitwie za kasą.
Jazzmine napisał/a:Terapia postawi ja na nogi i najpewniej nabierze sił, by odejść.
Sił by odejść? tak po prostu? w siną dal? bez Niego??? no ej..
Tak po prostu. Terapia wzmacnia i życzę jego żonie, żeby odzyskała to, co straciła. Niech Autor zostawi sobie tej dom, ona sobie poradzi. Sama.
Choć z drugiej strony, a dlaczego nie z kimś? Przejdzie terapię, rozwiedzie się i będzie szczęśliwa z kimś, kto nie poświęci jej dla swoich ambicji.
25 2020-01-09 12:52:34 Ostatnio edytowany przez simply_grey (2020-01-09 13:33:19)
Wyobraź sobie, że są kobiety, które nie odchodzą do kochanka, mimo że potencjalny się pojawił. Co straciła? Kawał życia czekając na męża w domu, który z "myślą o nich" zostawił ją samą na lata.
Może gdzieś są takie kobiety, ale to raczej nie ten przypadek, albo czytamy różne wątki. To może przypomnę wybrane zdania:
Nie zauważyłem że się oddalamy. Żona się na mnie zamknęła. Proponowałem wspólną wizytę u specjalisty niestety stwierdziła że wszystko jest ok I nie trzeba.... (..)
.. Od jakiegoś 1.5 roku proponowałem wizytę u specjalisty. Nie chciała iść...(..)
.. Przed świętami powiedziała mi, że chyba już nic do mnie nie czuje. Że kocham jako dobrego ojca, czy zaradnego ojca, ale nie czuje potrzeby bliskości, czy przytulania. Na pytanie czy jest ktoś 3 zaprzeczyła. (..)
.. Mamy iść na terapię ( oddzielnie bo tak na razie ona chce). Jest mi cholernie ciężko. Kocham ją ponad wszystko, a tak ją zaniedbałem. Obecnie staramy się normalnie porozumieć. Ona uczciwie mówi, że nie wie, czy uczucie wróci, że potrzebuje pomocy specjalisty. Wieczorami płacze. Tęskni za tym facetem jest rozżalona. Czuje ze coś straciła...(..)
..Najgorzej przychodzi mi słuchać jej płaczu wieczorami, gdy wiem za czym/kim płacze...
Yhm, czyli tak - straciła, jak piszesz, kawał życia czekając na męża w domu, który z "myślą o nich" zostawił ją samą na lata (autor mówi o 3), a kiedy mąż uwaga! - 1,5 roku temu proponuje wizytę u specjalisty, "niestety stwierdziła że wszystko jest ok. I nie trzeba", po czym " Przed świętami powiedziała mi, że chyba już nic do mnie nie czuje. ...... nie czuje potrzeby bliskości, czy przytulania. Na pytanie czy jest ktoś 3 zaprzeczyła.. (..)Wieczorami płacze. Tęskni za tym facetem jest rozżalona. Czuje ze coś straciła...
..Najgorzej przychodzi mi słuchać jej płaczu wieczorami, gdy wiem za czym/kim płacze..."
Nadal uważasz, że szlocha po kątach za utraconym życiem? Przecież to się kupy nie trzyma.
Przez ten miesiąc (?) ktoś jej może okazał zainteresowanie, które może od lat nie miała. Pokazał, że można żyć inaczej.
Sama nie wierzysz, że to trwało miesiąc, autorowi dawkowana jest taka prawda i w takiej ilości, na ile w danej chwili jest to potrzebne. Schemat. Nie ma mowy o szczerości. Może i lepiej, bo gdyby dowiedział się ze szczegółami o wszystkim naraz to wyskoczyłby przez okno. Zastanawiające, że ona teraz chce terapii oddzielnie ( i pewnie u różnych terapeutów?)
.. ktoś jej może okazał zainteresowanie, które może od lat nie miała. Pokazał, że można żyć inaczej.
Jasne, źe okazał i pokazał i to chyba niejednokrotnie. Przypomina mi się tu trafne skądinąd powiedzenie - nikt tak nie rozumie kobiety, jak facet pragnący ja przelecieć. O-o, naprawdę to napisałem?
W dodatku jak widzę, autor jest teraz na etapie wyparcia, zaprzeczania faktom i wmawiania sobie winy, co też należy do schematu zachowań przy podobnych akcjach. Mrugając oczami ciągle nie dowierza, że jego księżniczka-duszyczka odwinęła mu taki numer.
Na koniec mój ulubiony fragment z Kazika:
Znow widzieli ja z jakimś chłopem,
Znow wyjechała do Saint Tropez,
Znow męczyla sie, Boże drogi,
Znow na jachtach myła podlogi.
Tylko czemu ręce ma biale?
Chciałem zapytać - zapomnialem,
Ciało kłoniac skineła dłonia, wsparła skroń o skroń
Znów zapadłem w nią jak w toń...
Sama nie wierzysz, że to trwało miesiąc, autorowi dawkowana jest taka prawda i w takiej ilości, na ile w danej chwili jest to potrzebne. Schemat. Nie ma mowy o szczerości. Może i lepiej, bo gdyby dowiedział się ze szczegółami o wszystkim naraz to wyskoczyłby przez okno. Zastanawiające, że ona teraz chce tarapii oddzielnie ( i pewnie u różnych terapeutów?)
Nie wierzę, że to trwało miesiąc, bo jak już wcześniej napisałam, jej reakcja nie jest adekwatna do czasu, w którym poznała tamtego faceta.
Czy ja myślę, że do niczego nie doszło? Nie ma znaczenia. Jeśli trwało to rzeczywiście tak krótko, mogło nie dojść, dlatego uważam, że jej rozpacz to nie jest tęsknota za tamtym facetem, a za tym co mogło być.
1,5 roku temu zapewne nie myślała o terapii. Może myślała, że się jakoś ułoży. Wyszło jak wyszło.
Terapia indywidualna jest jak najbardziej wskazana, i jeśli on również miałby na taką iść, to tylko do innego psychoterapeuty. Nie ma możliwości, by jeden lekarz prowadził terapię osób, których ta terapia dotyczy. Chyba że ich wspólna.
Uważam, jak większość, że jest pozamiatane. Jej już w tym małżeństwie nie ma. Jemu zostało cierpienie i próba zrozumienia, ale tego bez terapii nie uda się przetrawić.
Kluczowe moim zdaniem jest aby on wreszcie zrozumial kim on dla niej jest, bo jak na razie on jest na etapie wybielania jej I wamwiania sobie win
28 2020-01-09 14:02:36 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-09 14:05:16)
Co do przewin, autor wie jak było, może się np odsunął od niej?
Jeśli nie, to nie ma się co winić, bo mogła też dbać o związek.
A może wcale ona nie jest dla niego kobietą, tylko pies ogrodnika mu się odezwał.
Łatwa żona zdradziła, ale to mąż się czuje winny. Jak to prosto można odwrócić kota ogonem, Kilka łez, jakiś bełkot o zaniedbaniu i już mężowi obcięło jajka.
Przede wszystkim nie wmawiaj sobie winy za to ze Twoja zona decyduje sie na szukanie kochanka, skoro jestescie ze soba od wielu lat, wychowujecie dzieci to istniej wiele sposobow zasygnalizowania brakow pomiedzy soba, ale szukanie pocieszyciela w innym facecie, szukanie uczucia do innego faceta to zaden sposob na malzenstwo. Twoja jeszcze zona, to dorosla kobieta I dokonuje swiadomego wyboru odrzucajac wszystko co was przez tyle lat laczylo, I szukajac emocji u innego partnera, na tym etapie twoje najwazniejsze zadanie to zabezpieczenie sobie jak najbezpieczniejszych drog odwrotu, zabezpieczenie twoich dzieci, ona w amoku uczuc w kazdym momencie moze odejsc do tamtego niszczac po drodze wszystko co razem przez lata budowaliscie
Przede wszystkim nie wmawiaj sobie winy za to ze Twoja zona decyduje sie na szukanie kochanka, skoro jestescie ze soba od wielu lat, wychowujecie dzieci to istniej wiele sposobow zasygnalizowania brakow pomiedzy soba, ale szukanie pocieszyciela w innym facecie, szukanie uczucia do innego faceta to zaden sposob na malzenstwo. Twoja jeszcze zona, to dorosla kobieta I dokonuje swiadomego wyboru odrzucajac wszystko co was przez tyle lat laczylo, I szukajac emocji u innego partnera, na tym etapie twoje najwazniejsze zadanie to zabezpieczenie sobie jak najbezpieczniejszych drog odwrotu, zabezpieczenie twoich dzieci, ona w amoku uczuc w kazdym momencie moze odejsc do tamtego niszczac po drodze wszystko co razem przez lata budowaliscie
Tak bardzo łatwo wszystko zrzucić na kobietę podczas gdy sam Autor pisał:
Żona przez jakiś czas (twierdzi że ostatnie 3 lata) zostala osamotnioma z dzieckiem. Po pracy zajmowałem się firmą. Nie poświęcałem jej tyle uwagi ile potrzebowała. Mówiła mi o tym, powiedziałem, że jeszcze chwila z zmienię profil na takie żebym mniej się tym zajmował. I faktycznie tak zrobiłem. Ale przyszła budowa. Robilem to dla nas ale przez rok byłem gościem w domu. Do tego przemęczony, często rozdrażniony. Ale mieliśmy plany. Wiosna w ogrodzie, kawa na tarasie.
Problemów trochę było. Pierwsza ciąża stracona, druga cała w szpitalu. Później oprócz etatu rozkręcałem działalność. Do tego budowa domu. Wydawało mi się że robię to dla nas. Nie zauważyłem że się oddalamy.
Dlatego w tej sytuacji zgadzam się z tą wypowiedzią:
Tak, wiem, on taki biedny miś, pracował od rana do nocy, potem firmę rozkręcał by księżniczka miała gdzie mieszkać...ale wiesz co? tak księżniczka zapewne miała głęboko w d. ten dom, bo wolała mieć przy sobie męża. Prosiła go nie raz, by zwolnił. Nic by się nie stało, gdyby ten dom był ciut mniejszy, lub kilka lat później, ale gdyby Autor wracał do domu o normalnej porze i zajął się rodziną. Straciła wszystko.
Przez ten miesiąc (?) ktoś jej może okazał zainteresowanie, które może od lat nie miała. Pokazał, że można żyć inaczej. Że życie nie polega na gonitwie za kasą.
Żona po utracie jednej ciąży, potem trudnej drugiej została w domu sama z dzieckiem i mężem będącym gościem "zmęczonym i rozdrażnionym". I tak od kilku lat.
Przy braku bliskości i wsparcia, nie dziwię się, że ta wizja domku z ogródkiem przestała tę kobietę cieszyć. A wiele wątków pokazuje, że dl takiej osoby, na takim etapie/w kryzysie bardzo niewiele trzeba. Nie, że ją bronię czy tłumaczę, ale zarzucanie jej perfidii jest moim zdaniem na wyrost. Ktoś odezwał, wykazał zainteresowanie, może powiedział komplement... to kobieta odpłynęła. Jeżeli od 3l była taka sytuacja to tej kobiecie naprawdę niewiele było trzeba by zacząć idealizować tamtego faceta i poczuć jak to jest być ważną i zapewne atrakcyjną w oczach innego faceta. To jest już n-ty wątek potwierdzający regułę, że zdrada choćby emocjonalna nie jest przyczyną tylko skutkiem.
Dlaczego wcześniej tego nie zauważyli i/albo nie chcieli naprawiać? Zapewne dlatego, że każdy był zajęty swoimi sprawami - żona małym dzieckiem, Autor pracą.
Myślę, że ten jej płacz może nie być tylko za (niedoszłym) kochaniem, ale zwyczajnie dlatego, że ta znajomość pokazała, że można inaczej, że z mężem się uczucie wypaliło, a tu 5-cioletnie dziecko.
Autorze, nie miej sobie nic do zarzucenia. Popełniłeś błędy, ale któż ich nie popełnia. Sila związku i miara miłości drugiej osoby jest to czy jest gotowość pracy nad tym co się nie sprawdza. Chciałeś iść na terapie, proponowałeś to zonie. Twoja zona znalazła rozwiązanie sytuacji, w którym nie wzięła pod uwagę twojego dobra, ani nawet dobra waszej rodziny. Tak w życiu bywa. Sa tacy ludzie. Powoli zacznij to akceptować, ze masz obok osobę nielojalna, wystarcza odpowiednie okoliczności żeby się to znów ujawniło.
Dojrzała kobieta nie płacze przy zdradzonym mężu za kochankiem. To jest po prostu dziecinne.