Witam wszystkich.
Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że mój facet się zdystansował, wycofał z naszej relacji. Jesteśmy młodzi, lat 23, w związku 1,5 roku.
Na początku związku sam nie był zbyt wylewny i emocjonalny, nawet za bardzo się nie chciał przytulać tak dłużej. Jestem jego pierwszą dziewczyną, chociaż wcześniej się z różnymi dziewczynami spotykał. Mimo wszystko sam po czasie mi powiedział, że "chyba się we mnie zakochał" co było dla mnie takim wow, bo przecież nie był nigdy zbyt wylewny i nie mówił o swoich uczuciach. Patrzył mi głęboko w oczy, mówił, że mam piękne oczy, że jestem pociągająca, chodziliśmy za ręce itd. Mówił, że kocha, w tym także podczas seksu, że o mnie myśli. Nigdy jednak nie poruszył tematu o przyszłości, na moje jakieś sugestie mnie zbywał raczej, a kiedy go bardziej przycisnęłam stwierdził, że się po prostu tego boi i nie chce o tym myśleć póki co (on jest takim typem, że musi sobie wyjść z kumplami na piwo, żyje raczej tym co jest teraz i niczego za bardzo nie planuje). Trochę mnie to wkurza, ale po ostatniej kłótni powiedziałam, że nie będę w ogóle inicjować takich rozmów, bo nie chce mi się non stop o coś dopraszać. Od jakichś 3 miesięcy się zmienił. W ogóle nie mówi, że mnie kocha (przez co ja też przestałam), jest bardziej chłodny emocjonalnie, chociaż okazuje mi uwagę, przyjeżdża po mnie, spędzamy tyle samo czasu ze sobą co wcześniej, seks jest taki jak był wcześniej, całować też się całujemy, ale no wiecie.. jest jakoś inaczej. Nie widzę tego, żeby był we mnie zakochany, jeśli chodzi o słowa to nie mówi mi, że mam ładne oczy, albo nie chwali, że ładnie wyglądam, nie chodzimy za ręce jak kiedyś. Ja potrzebuję dużo czułości, uwielbiam się przytulać i robię to często, on właśnie nie. Jak jestem u niego i oglądamy serial to położy się na mnie, albo ja na nim, więc to nie jest tak, że siedzimy po dwóch różnych stronach kanapy. Zapytałam go dlaczego już tego nie mówi, że mnie kocha, a on odparł, że przecież chyba widzę to po jego czynach i nie musi tego ciągle powtarzać. Niby tak, robi mi jedzenie, herbatę, stoi czasami przy piekarniku pół godziny, żeby mi coś odgrzać, przyjeżdża czasem po mnie do pracy albo gdzieś zawozi, ostatnio chciał mi przywieźć jedzenie do pracy bo zapomniałam. Nie wiem czy przesadzam, myślałam przez chwilę, że być może go jakoś osaczyłam, że ja mu okazuję za dużo tej czułości, ale nie wydaje mi się, żeby tak było. Nie wychodzimy wszędzie razem, on też wychodzi sam i jeździ na imprezy, nie bronię mu tego. Nie wypisuję do niego non stop, nie wydzwaniam jak idiotka, raczej mamy normalny kontakt na co dzień, gdy się nie widzimy. Ja potrafię się zająć sobą, czytam, uczę się, oglądam filmy, co jakiś czas wyjdę ze swoimi znajomymi, chociaż teraz to bardzo rzadko, bo każdy tam ma jakieś inne plany, więc każdą wolną chwilę spędzam z nim. Może to ma jakiś wpływ na to? Może powinnam być bardziej towarzyska? Powiem szczerze, że nie potrzebuję za bardzo kontaktu z innymi ludźmi, taką mam osobowość, podczas gdy on ma swoich kumpli z którymi MUSI się widywać. Jest mi przykro, bo czuje się teraz trochę jak pod koniec swojej wcześniejszej relacji, w której byłam pół dekady z gościem, który też pod koniec zaczął mnie olewać, okłamywać a ja prosiłam o jego uwagę. Z tym, że tamten przestał cokolwiek dla mnie robić i traktował jak śmiecia, on tego nie robi. Jakiekolwiek rozmowy na ten temat są jakbym mówiła do ściany, bo on uważa, że jest normalnie, na moje zarzuty odnośnie tego, że się odsuwa to mi mówi "przecież jeżdżę po ciebie, sypiasz u mnie, przytulamy się, całujemy" i że sobie ogólnie coś wymyślam. Co mam zrobić, żeby było jak wcześniej i czy mam powody do obaw?
Motylki się skończyły i trwa normalny (z jego strony) związek.
Na początku związki są inne , niestety.
Najważniejsze, że masz w nim oparcie, szanuje Cię, a miłość, przechodzi przez różne etapy.
Ciesz się, że pierwszy etap zauroczenia przeszedł w oparcie, miłość bez tych motyli, a nie w drugą stronę
Na początku związki są inne , niestety.
Najważniejsze, że masz w nim oparcie, szanuje Cię, a miłość, przechodzi przez różne etapy.
Ciesz się, że pierwszy etap zauroczenia przeszedł w oparcie, miłość bez tych motyli, a nie w drugą stronę
Ale żeby tak szybko przeszło zakochanie?
Ogólnie to jest dziwne dla mnie, że kiedyś sam z siebie mi to mówił, pisał, a teraz w ogóle. Niby w czynach może być widać tą miłość, ale równie dobrze, może po prostu stara się ukryć jakieś swoje wątpliwości co do mnie... nie chcę znowu poruszać z nim tego tematu, bo zawsze to ja rozpoczynam rozmowy jak coś mi nie pasuje i kiedyś mi napisał, że ma wrażenie, że czegokolwiek nie zrobi to wszystko jest źle wg mnie.
Przesadzasz. Wg mnie nie masz się czym martwić. Są różne etapy związku i po motylkach przychodzi szarość każdego związku. Jesteście 1,5 roku a to nie jest mało. Jeżeli tak Ci zależy na tym to porozmawiaj z nim i powiedz że potrzebujesz więcej czułości, miłych snów. Chociaż wg mnie ważniejsze jest jego zachowanie , jego czyny niż jego słowa.
Hm trochę mogę rozumieć obawy Autorki. Kto jak nie Ona wyczuje czy coś się dzieje w związku, intuicja może coś podpowiadać.
Ale ..
Najważniejsza jest szczera rozmowa, porozmawiaj o swoich obawach Autorko z bohaterem wątku, ale tak na spokojnie, z uczuciem.
Myślę że wszelkie smuteczki minął
Nie wiem czy jest sens poruszać ten temat, bo wiem co usłyszę (to co zawsze): że sobie wymyślam. I poda 10 rzeczy, które robi dla mnie, a mi coś znowu nie pasuje. Poza tym im więcej poruszam tematów odnośnie spraw, które mnie "gnębią" tym widzę, że coraz bardziej go to wkurza, bo on moich rozkmin nie rozumie.
8 2019-12-27 23:15:35 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-27 23:31:09)
Po fazie trzaskających płomieni związki przechodzą w spokojniejszą intymną fazę.
Para tworzy też sobie jakąś własną przestrzeń, ale też osobną, każde dla siebie, a ognisko płonie spokojniej i bezpieczniej.I ty w tej fazie chyba się nie odnajdujesz. O ile nie spędza z kolegami całych dni, dlaczego tak źle jesteś nastawiona do tego, że ich ma?
I czego Ci właściwie brakuje? słów, adoracji? A może czujesz że to nie właściwy mężczyzna?
Nie wiem czy jest sens poruszać ten temat, bo wiem co usłyszę (to co zawsze): że sobie wymyślam. I poda 10 rzeczy, które robi dla mnie, a mi coś znowu nie pasuje. Poza tym im więcej poruszam tematów odnośnie spraw, które mnie "gnębią" tym widzę, że coraz bardziej go to wkurza, bo on moich rozkmin nie rozumie.
Skoro Ci w związku ciasno, a druga strona nie nadaje na tych samych falach - to trzeba przemyśleć zakończenie. Nie ma co się męczyć.
Po razie trzaskających płomieni związki przechodzą w spokojniejszą intymną fazę.
Para tworzy też sobie jakąś własną przestrzeń, ale też osobną, każde dla siebie, a ognisko płonie spokojniej i bezpieczniej.I ty w tej fazie chyba się nie odnajdujesz. O ile nie spędza z kolegami całych dni, dlaczego tak źle jesteś nastawiona do tego, że ich ma?I czego Ci właściwie brakuje? słów, adoracji? A może czujesz że to nie właściwy mężczyzna?
Nigdzie nie napisałam, że jego koledzy mi przeszkadzają. Zwróciłam tylko uwagę, że jest między nami różnica jeśli chodzi o znajomych i może to jakoś wpłynęło na jego ochłodzenie w stosunku do mnie.
Wiem, że nie zawsze są płomienie chociaż u nas płomieni nie było. Było zakochanie, ale nie rzucaliśmy się sobie w objęcia. On jest raczej takim zdystansowanym emocjonalnie człowiekiem ogólnie, w towarzystwie rodziców i gdy ja jestem to jest taki bardzo chłodny, skrępowany, nie wiem. Mimo to wiedziałam, że mnie kocha, bo często mnie o tym zapewniał. Wiem, że jest teraz inaczej w naszym związku, trochę pomału jak stare małżeństwo chociaż nie jesteśmy ze sobą długo. Brakuje mi adoracji właśnie. Chciałabym, żeby mi coś kupił niespodziewanie, jakąś drobnostkę zwykłą albo kwiatka. Żeby mnie przytulił mocno sam od siebie i powiedział, że mnie kocha. Niestety takie sytuacje nie mają miejsca. Nie chcę wyjść na księżniczkę, która tylko wymaga a sama od siebie nic nie da. I nie wiem co mam z tym zrobić, bo te rozmowy z nim nic nie dają. O kwiatkach mu kiedyś też mówiłam, ale nic się nie zmieniło.
Ardella napisał/a:Nie wiem czy jest sens poruszać ten temat, bo wiem co usłyszę (to co zawsze): że sobie wymyślam. I poda 10 rzeczy, które robi dla mnie, a mi coś znowu nie pasuje. Poza tym im więcej poruszam tematów odnośnie spraw, które mnie "gnębią" tym widzę, że coraz bardziej go to wkurza, bo on moich rozkmin nie rozumie.
Skoro Ci w związku ciasno, a druga strona nie nadaje na tych samych falach - to trzeba przemyśleć zakończenie. Nie ma co się męczyć.
Niestety to nie jest dla mnie takie proste. Kocham go, akceptuję, podoba mi się wizualnie, lubimy razem spędzać czas, chociaż są sprawy, które mnie irytują np. własnie ten ostatni brak czułości albo to, że nie chce tego związku ruszyć bardziej do przodu.
12 2019-12-27 23:45:21 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-12-27 23:48:26)
Napisałaś MUSI z dużych liter, to brzmiało jak wyrzut..że poświęca czas kolegom.
Adoracją..no cóż, chyba to raczej sposób okazywania emocji przez adorującego, a nie jakaś obiektywne okazanie siły uczuć, :)jakby chcieli kwiaciarze..
Co to by miało być, ten następny poziom?