Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22 ]

Temat: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Cześć!

Naprawdę nie chciałam tego robić, ale w końcu z czystej ciekawości zakładam wątek na forum. Z góry proszę o przemyślane odpowiedzi - przydadzą się zwłaszcza panów i/lub pań, które miały (mieli) do czynienia z podobnym zachowaniem lub osobami z tej kultury (kraju).

Mam 20 lat, wyjechałam na pół roku do Austrii na studia. Na miejscu poznałam na początku wyjazdu faceta - 3 lata starszego, z Kanady. Nie mogę powiedzieć, że jest nieprzyjemny dla oka - bardzo wysoki, blond włosy, niebieskie oczy, aktywny sportowo. Na samym początku ujęło mnie zachowanie, jednak z czasem zaczęło męczyć - już spieszę z wyjaśnieniami.

Gość na tyle mnie zainteresował (rzadko mi się to zdarza, raz na parę lat, więc jak już się dzieje - interesuje się trochę bardziej), że znalazłam go później na facebooku. Pyk, zaproszenie. Potem on od razu wyłapał mnie na Instagramie. Potem cisza. Na parę dni poleciałam z powrotem Polski - tu ten delikwent, nazwijmy go Y, się odezwał.

I teraz, żeby się nie rozdrabniać, przedstawię schemat naszych rozmów. Odzywał się, pytał o różne rzeczy (od razu powiem, że to kwestia kulturowa, o czym dowiedziałam się później - ludzie z Kanady i (chyba) USA mają zupełnie inny sposób pisania ze sobą czy w ogóle już o flirtowaniu przez Internet nie wspominając), po czym rozmowa się urywała. Dwa, trzy dni później to samo. Później przez półtora tygodnia codziennie do mnie pisał, ale własnie tak jak my tego nie robimy - czyli krótko, pytał jak mój dzień, co planuję robić, co robię, żartował itp. Potem znowu cisza.
W końcu, w jakiejś rozmowie od słowa do słowa w żartach poszło, że moglibyśmy wyskoczyć na Jagermaistera w czwartek (kilka tygodni temu). Spoko spoko, tylko że... czwartek, ale bez godziny i miejsca. Ale ok, stwierdziłam, że pewnie odezwie się z tym dnia następnego lub w sam czwartek, w końcu to tylko drink.
No i się nie odezwał. W czwartek, o godzinie wieczornej, z ciekawości (i irytacji) spytałam go na luzie, co się stało z tym drinkiem. Odpowiedź? Zapomniał, i przypomniał sobie godzinę przed moją wiadomością smile
Wiadomo, irytacja ścisnęła, ale nie będę robić z siebie idiotki, i po prostu nie odpisałam mu na to. Stwierdziłam, że sprawa jest jasna - facet nie jest zainteresowany (pomimo wypisywania do mnie) i właśnie mi to pokazał. Więc stuliłam dziób i tyle.
I w tym momencie pan Y zaczął do mnie wypisywać, czy jestem na niego zła, czy może chcę się do nich (naszych znajomych z grupy) przyłączyć, że on nie chciał...pitu pitu. Nie znoszę graczy, więc byłam dość oschła i poirytowana. Skończyło się na moim pytaniu, czy idzie na imprezę naszej grupy następnego dnia - nie, bo ma trening.
Ale na imprezie okazało się, że mocno spóźniony, ale przyszedł. Jak tylko go zobaczyłam w drzwiach wejściowych, to od razu zawróciłam i poszłam w innym kierunku (trochę wypiłam ze znajomymi, a nie miałam ochoty po drinku rozmawiać z gościem czy czuć się głupio). Ba, nawet byłam pewna, że mnie a) zignoruje, b) nie pozna po dwóch tygodniach niewidzenia mnie. Więc stanęłam odwrócona plecami, modląc się o to, by po prostu sobie poszedł. Gość jednak mnie wyhaczył, podszedł, chwycił mnie za ramię, przywitał się. Spytał, czy dobrze się czuję (potknęłam się o coś), podobno pytał, czy jestem na niego zła (obok stała moja koleżanka - ja tego pytania nie pamiętam). Pamiętam jedynie, że stał potem, i gapił się we mnie przez chwilę jak cielę w malowane wrota. Potem zaczął się jąkać i powiedział, że wobec tego ,,złapiemy się później." Od koleżanki stojącej obok wiem jedynie tyle (naprawdę słabo się wtedy czułam), że facet wyglądał na bardzo skruszonego. Cóż, ale potem był zainteresowany już tylko innymi dziewczynami, więc z bolącą dumą, ale jednak dumą, skreśliłam go z listy.
Dwa tygodnie później, gdy już prawie zapomniałam o bolącym ego, chłopak znowu się odezwał. Z zapytaniem, czy wciąż jestem na niego zła. Rozmowa jakoś się potoczyła, ale wciąż dziwnie (w ich stylu, dla większości z nas takie pisanie jest irytujące i dziwne). Potem zamilkł. Odezwał się potem na ig przy jakiejś mojej nieprzyjemnej sytuacji podróżniczej (dodatkowo przez cały ten czas oglądał wszystkie moje relacje i "lajkował" to, co ewentualnie wrzuciłam).
Kilka dni później znowu się odezwał - z zapytaniem, czy nie miałabym ochoty gdzieś z nim wyjść w czwartek (tj. czwartek w zeszłym tygodniu). Ze względu na to, że jest to osoba bardzo pewna siebie, tego jak wygląda i przez jej zachowanie, zgodziłam się, ale z nieufnością (przez akcję z poprzednim spotkaniem) i trochę oschle ( w sensie tak, chętnie, ok, spokojnie). Tym razem to on się wysilał - gdzie chciałabym pójść, o której mi pasuje, czy na pewno nie chcę pójść w jakieś konkretne miejsce.
Do rzeczy. Chłopak był ewidentnie zdenerwowany, bo trochę się spóźniałam bez zapowiedzi (wypadek po drodze), później rozmowa w barze bardzo sympatycznie, bardzo żartobliwie. Pytałam go o ich kulturę, czemu właśnie piszą tak, a nie inaczej (jakkolwiek durnie to nie brzmi słowem pisanym, to jest to dość ciekawy temat - tutaj na Erasmusie widać tyle różnic kulturowych w kontaktach towarzyskich, że się tym zainteresowałam). Później poszliśmy na spacer, rozmawialiśmy o wszystkim, powiedział mi o swojej rodzinie, o domu, skąd jest, o jakichś lekkich problemach rodzinnych.
Od razu zaznaczę - wydawało mi się, że trochę znam facetów, więc nie poruszałam pewnych kwestii w ogóle (bo sama tez nie lubię) - czyli nie robiłam maślanych oczu, nie zakochałam się, nie śmiałam z każdego żartu piskliwym falsetem, nie zgadzałam ze wszystkim, co leci.
Koniec końców, poszliśmy do jego akademika, który był bliżej, by usiąść i pogadać w ciepłym miejscu.
Ze względu na to, że głupia nie jestem, od razu wiedziałam, że granicę będę musiała mocno postawić. Bo chłopak jest starszy, doświadczony, bo jestem w jego jednoosobowym pokoju z nim sam na sam. Chemia była (z wyglądu bardzo mi się podoba, ja jemu też się ogromnie podobałam - jak sam mi powiedział i wtedy, i później), ale na wszelkie zaloty powiedziałam wprost - nie na pierwszym spotkaniu (nie znoszę  słowa randka - kojarzy się z niewypałem i oczekiwaniami). Że go lubię, ale jestem tu na parę miesięcy, i nie zrobię niczego z kimś, kogo nawet nie wiem, czy lubię. I w tym momencie poczułam, że zyskałam. Naprawdę. Bo od tego momentu zaczęła się szczera, normalna już rozmowa - o naszych przyjazdach tutaj, o doświadczeniach towarzyskich, seksie (tak, seksie ogólnie), nauce, studiach, planach. Następnie chłopak postanowił, że mnie odprowadzi (do akademika położonego godzinę piechotą od jego akademika, więc było mi miło). Dodatkowo dał mi swoją kurtkę - w swojej o tej porze zamarzałam. Po drodze rozmawialiśmy, czasami wspólnie milczeliśmy (nie muszę non stop mówić o czymś). Gdy jechał samochód, chwycił mnie za ramiona i przestawił na stronę chodnika dalszą, a sam się przesunął na moje miejsce. Żartowaliśmy, ale w pewnym momencie poprosił, bym nie szturchała go w żartach (on też to robił) i nie modulowała głosu (tylko dla celów humorystycznych), bo wywołuje w nim to wiadomą reakcję.
Odprowadził mnie aż do holu, przytulił na pożegnanie. Chciałam oddać mu kurtę - stwierdził, że nie chcę mu się jej nieść i żebym ją zachowała ( wink ).
Potem nie odzywał się cały dzień. Dopiero w piątek pod wieczór napisał mi na innym portalu, żebym sprawdziła facebooka (dość niecierpliwy był). Okazało się, że ,, jeśli chcę, możemy wziąć to na spokojnie (take it slow), bo on mnie bardzo polubił i nie chce, żebym myślała o nim wciąż jako o fuckboyu (mieliśmy o tym rozmowę przez jego zachowanie, ale humorystycznie)." I że chce być ,,lepszym facetem" i że proponuje, żebyśmy zrobili tak - ja na spokojnie ogarnę się towarzysko (widział, że dostawałam wiadomości od innych kolegów ze studiów - dość mną zainteresowanych) i zobaczę, czy nie polubię innych gości od niego, a jak po następnym spotkaniu wciąż będzie ta chemia i wciąż będzie mnie tak samo lubił, to że wtedy będzie chciał się postarać na wyłączność., bo tak mnie polubił.
Ja stwierdziłam, że oczywiście jest mi ogromnie miło, ale zaniepokoiła mnie pora, o której napisał te wiadomości (21:30 w piątek). Stwierdziłam, że poczekam z jakimś pytaniem się do następnego dnia, bo może coś wypił i go wzięło (choć on mi to pisał, jak się go pytałam, o co chodzi z tą wiadomością, więc nie to, że napisał i basta - normalnie o tym mówił).
W sobotę napisał z kurtką. Spytałam się go, o co chodziło z tymi wiadomościami z wczoraj, to poprosił, czy możemy o tym porozmawiać później [na żywo]. Pisał do mnie kiedy może przyjść, czy ta godzina mi pasuje. Jak pisałam bez jakichś rewelacji (jasne, ok, z przyjemnością) (z takimi ludźmi trzeba na spokojnie, bez desperacji - prawda, Panowie), to spytał się mnie po chwili, że ,, nie miałby nic przeciwko gorącej herbacie i rozmowie na godzinę czy ciut więcej." Ok, miło mi, zgodziłam się. Przyszedł w punkt o umówionej godzinie, herbatę dostał. Potem rozmawialiśmy o wszystkim u mnie, o kuchni, o podróżach, wypytywał mnie o Polskę. Pytał się mnie też, czy mogę mu powiedzieć, co mnie w nim wkurza (wspomniałam mu już raz o tym pisaniu i o tym, że jest po prostu graczem). W pewnym momencie delikatnie spytałam się go, czy może mi powiedzieć, o co chodziło z tymi wiadomościami - i do razu spytałam - i czy pił coś wtedy jak pisał. Powiedział, że był wówczas na spotkaniu ze znajomymi i pił piwo, ale że wszystko co napisał to prawda i że on chciał tak i to napisać. Chwilę rozmawialiśmy o czymś innym, po czym nagle on zaczął nagle mówić o takich dość poważnych sprawach - że on mnie bardzo lubi, że fajnie by było spróbować być z kimś, kogo się lubi (oni mówią ,,like", my byśmy pewnie powiedzieli, że podoba się i że tę osobę lubimy/czujemy chemię), bo on nigdy nie był w dłuższym związku niż parę miesięcy. Zaczął mówić o przeżyciach z collegu, i tak dalej. I nagle zaczął mówić, że on się jednak trochę boi, bo on tu zostaje na dwa lata, a ja za parę miesięcy wyjeżdżam, i on boi się być zranionym. Zdziwiło mnie, że facet, i to gracz, zaczyna o tym mówić. Jak do tej pory tylko słuchałam, tak teraz powiedziałam (dosłownie): ,, Że nie powinnam tego mówić, ale jakby faktycznie do czegoś poważnego między nami doszło i coś byśmy poważnego poczuli, to że ja nie mieszkam w Afryce, są różne opcje, a bilety lotnicze do Polski naprawdę nie są drogie". I że ,,o zranieniu można mówić, jak się coś do kogoś już czuje, a my się sobie na razie tylko i aż podobamy, i tylko i aż lubimy - i że mówienie o czymś, co nie wiadomo, czy się wydarzy, jest bez sensu." ( Facet naprawdę mi się podoba, ale starałam się być racjonalna i nie spłoszyć go niczym, co normalnie mężczyzn odstrasza w zachowaniu kobiet). To on wtedy stwierdził, że czego ja chcę - czy ja się chcę z nim przyjaźnić. Powiedziałam wprost, że nie wiem, bo spotykamy się dość krótko, lubimy, ale bardzo dobrze jeszcze nie znamy. On wówczas powiedział, że wobec tego on proponuje faktycznie ,,wziąć to na powoli i na spokojnie" i  na luzie się jeszcze pospotykać. Zgodziłam się, bo jak inaczej miałabym to widzieć w logiczny sposób?
Na pożegnanie dłużej mnie przytulił, a gdy wychodził, był dość zamyślony.
I widzicie, wszystko byłoby w porządku, a ten wpis by się nie pojawił, gdyby nie jeden fakt. Że się od tego wieczoru sobotniego nie odezwał. Rozumiem 2, 3 dni, ale prawie tydzień? Wiem, ze to głupie, ale przecież ja widzę, że on czasem (rzadko, bardzo rzadko, ale jednak) pojawia się na fb, że obserwuje mi łakomie wszystkie relacje na ig  (dla osób nieużywających - po prostu widzę, kiedy on wchodzi, i że od razu przegląda mi wszystko, co wrzucę). Codziennie. Ale się nie kontaktuję.
Ja nie naciskam. To pewny siebie typ, nie ktoś, kogo trzeba zachęcać. A wiem, że nic tak nie odrzuca, jak desperacja. Jest mi coraz gorzej z tym, ale wciąż się nie odzywam - bo albo mnie olał (jeśli tak, to będzie mi bardzo przykro, bo sam zaczął mówić o takich rzeczach - ja tego unikałam, a przynajmniej oczekiwałabym jakiejś wiadomości, że jednak pomyślał i to bez sensu [ skoro był w stanie napisać i mówić o związkach i byciu na wyłączność]. Albo bierze mnie na przeczekanie (bo obserwuje jednak to, co robię, i to szybko) - ale aż tydzień? Na początku myślałam, że chce odpocząć/przemyśleć to/jest zajęty, ale ludzie, aż 5-6 dni? Ok, wcześniej też pisał czasem po 5 dniach, dwóch tygodniach, ale czy ktoś może mi wyjaśnić o co chodzi?

Wiem, że się rozpisałam - ale naprawdę miałam bardzo ciężki rok (na początku studiów w niefajny sposób rzucił mnie mój pierwszy i jedyny chłopak, w lipcu zmarła mi babcia, a tydzień później zaczęła się afera z moimi rodzicami [mama postanowiła się rozwieść], do tego mój brat choruje na boreliozę i ma coś nie tak z psychiką [zaczął brać leki, a jest dopiero w podstawówce] i myślałam, że przynajmniej jedna sytuacja może wyjdzie normalnie, bo jestem po prostu bardzo zmęczona. Zwłaszcza, że tym razem stosowałam się do rad od kolegów - nie narzucać się, nie mówić o uczuciach, problemach, być miła, sobą, ale trochę jednak niedostępna, nie pisać pierwsza.

Przypominam - facet jest z innej kultury, bo z Kanady, a tam podobno sposób flirtowania znacznie różni się od naszego europejskiego (nawet to cholerne pisanie).

Proszę o pomoc w zrozumieniu sytuacji, bo jestem już po prostu bardzo zmęczona i dość smutna. Ale nie natrętna.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Jestem Polakiem, ale w moim odczuciu wiszenie cały boży dzień na telefonie i ciągłe pisanie ze sobą, na pewno nie jest najlepszym sposobem na spędzanie czasu. Zatem w moim odczuciu, lepiej pisać (umiarkowanie) mniej niż zalewać lub czerpać przyjemność z bycia zalewanym wiadomościami. ALe może jestem za stary, żęby pojąc co myślą dzisiejsi 20-latkowie smile

3 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-11-15 16:30:53)

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Napisałaś dość chaotycznie, ale pierwsze wrażenie jakie miałam to, że on wywnioskował, że Ty w uprzejmy sposób dałaś mu kosza. Wiesz, coś na zasadzie "zostanmy przyjaciółmi". Seksu nie chciałaś (wiadomo - nie na pierwszej randce), powiedziałas że na ten moment nic nie czujecie i być może tak zostanie; za bardzo z inicjatywą spotkań, czy rozmów nie wychodzisz; byly tez jakieś fochy (możliwe uzasadnione) z Twojej strony. Krótko mówiąc - na jakiej postawie on może twierdzić, że jesteś zainteresowana?

Co do różnicy kulturowej to mam podobny problem. Chłopak, który jest Polakiem ale od dzieciństwa mieszkał w Stanach. Sam często pisze, chce głównie rozmawiać przez kamerkę, ale są to rozmowy koleżeńskie mimo, że na spotkaniu raczej koleżeńsko nie było. Też podczas spaceru dotykał mnie - w sensie, abym nie wpadła na coś tak jakby przesuwał. Więc widzę podobne zachowania big_smile U nas to jest dość proste - pisze, zabiega o kontakt tzn.ze chce, a u nich? Czasami zastanawiam się czy oni po prostu są tacy uprzejmi i życzliwi dlatego tak piszą big_smile Jako koledzy. Z drugiej strony jak mieliśmy rozmowę to on stwierdził, że ja zachowuje się jakbym nie chciała. Ale u nas na ten moment dzieli nas odległość (inne kraje) więc i tak bez sensu.

4

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Właśnie smile Mógł odczytać Twoją reakcję, jako odrzucenie czy przynajmniej chęć pozostania na stopie przyjacielskiej i odpuścił smile

5

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
gracjana1992 napisał/a:

Napisałaś dość chaotycznie, ale pierwsze wrażenie jakie miałam to, że on wywnioskował, że Ty w uprzejmy sposób dałaś mu kosza. Wiesz, coś na zasadzie "zostanmy przyjaciółmi". Seksu nie chciałaś (wiadomo - nie na pierwszej randce), powiedziałas że na ten moment nic nie czujecie i być może tak zostanie; za bardzo z inicjatywą spotkań, czy rozmów nie wychodzisz; byly tez jakieś fochy (możliwe uzasadnione) z Twojej strony. Krótko mówiąc - na jakiej postawie on może twierdzić, że jesteś zainteresowana?

Co do różnicy kulturowej to mam podobny problem. Chłopak, który jest Polakiem ale od dzieciństwa mieszkał w Stanach. Sam często pisze, chce głównie rozmawiać przez kamerkę, ale są to rozmowy koleżeńskie mimo, że na spotkaniu raczej koleżeńsko nie było. Też podczas spaceru dotykał mnie - w sensie, abym nie wpadła na coś tak jakby przesuwał. Więc widzę podobne zachowania big_smile U nas to jest dość proste - pisze, zabiega o kontakt tzn.ze chce, a u nich? Czasami zastanawiam się czy oni po prostu są tacy uprzejmi i życzliwi dlatego tak piszą big_smile Jako koledzy. Z drugiej strony jak mieliśmy rozmowę to on stwierdził, że ja zachowuje się jakbym nie chciała. Ale u nas na ten moment dzieli nas odległość (inne kraje) więc i tak bez sensu.

Powiem tak - na pierwszym spotkaniu powiedziałam mu, że jest bardzo pewny siebie bo wie, że jest atrakcyjny (na co spytał, czy dla mnie jest atrakcyjny - powiedziałam, że nie odpowiem na to pytanie, bo mu ego za bardzo wzrośnie). Generalnie była chemia. Więc on wie, że mi się (przynajmniej fizycznie) podoba.

Rok temu zostawił mnie w bardzo niefajny sposób mój jedyny dotąd i pierwszy chłopak, któremu ufałam jako człowiekowi. Teraz mam do czynienia z gościem, który wie, że jest atrakcyjny i jest bardzo pewny siebie.

Pierwsze, co po prostu mnie uderzyło, to że może chciał mi dać kosza właśnie - ale ja nie widziałabym sensu w gadaniu o takich rzeczach, jak chciałoby dać się kosza.

Bardzo mi się podoba, ale to dziwaczne zachowanie, brak kontaktu w różne dni, niepisanie teraz po takich słowach przez tydzień (kiedy widziałam, że był w górach i wczoraj ze znajomymi na łyżwach, bo się tym chwalił) - to nie mój styl, nie tak pisałam do tej pory z mężczyznami (ani oni ze mną) i zaczynam być rozdrażniona całą sytuacją.

Chciałam sprawdzić czy faktycznie tak pomyślał - odpisał mi bardzo szybko, ale durnym amerykańskim tekstem ,,Life is always good" and ,,What about you" a jak powiedziałam, że myślałam, że chyba umarł [w domyśle bo taka cisza] - to że ,, był zajęty i miał dużo rzeczy z uniwerkiem na głowie" [zabijcie mnie, a czas na relacje na instagramie ma].

Ja po prostu nie rozumiem, po co gadać i mówić takie słowa (jak ja nawet tego tematu nie poruszyłam), a potem znikać na cały tydzień i udawać, jakby nic się nie stało. Jest to, przepraszam za wyrażenie, po prostu wkurwiające.

6

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Teraz do niego napisałaś?
To faktycznie ta jego odpowiedz świadczy o tym, że on lubi bawić się życiem,nie podchodzi tak poważnie do wsztkiego "life is always good" i dodatkowo wymówka z uniwerkiem ... Różnica kulturowa na pewno ma wpływ, bo właśnie ten "mój" w ten sam sposób się zachowuje z tym, że ja i tak wiem, że do siebie raczej nie pasowalibysmy, więc kontakt kolezenski nawet mi odpowiada.
Myślę, że jeśli on do Ciebie jeszcze się odezwie to powinnaś próbować na spotkaniu wyczuć o co chodzi, ewentualnie porozmawiać, bo najgorzej załatwia się takie sprawy przez telefon.

7

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
gracjana1992 napisał/a:

Teraz do niego napisałaś?
To faktycznie ta jego odpowiedz świadczy o tym, że on lubi bawić się życiem,nie podchodzi tak poważnie do wsztkiego "life is always good" i dodatkowo wymówka z uniwerkiem ... Różnica kulturowa na pewno ma wpływ, bo właśnie ten "mój" w ten sam sposób się zachowuje z tym, że ja i tak wiem, że do siebie raczej nie pasowalibysmy, więc kontakt kolezenski nawet mi odpowiada.
Myślę, że jeśli on do Ciebie jeszcze się odezwie to powinnaś próbować na spotkaniu wyczuć o co chodzi, ewentualnie porozmawiać, bo najgorzej załatwia się takie sprawy przez telefon.


Tak, teraz.
Jestem bardzo konkretną osobą i sama nie znoszę marnować czasu innym. To on wysyłał mi te wiadomości, to on chciał przyjść i pogadać o tym, a teraz takie coś?
To, co mam ochotę napisać, to żeby po prostu mi powiedział, o co chodzi - bo jedno mówi, a drugie robi.

8 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-11-15 20:31:11)

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
imrasil napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Teraz do niego napisałaś?
To faktycznie ta jego odpowiedz świadczy o tym, że on lubi bawić się życiem,nie podchodzi tak poważnie do wsztkiego "life is always good" i dodatkowo wymówka z uniwerkiem ... Różnica kulturowa na pewno ma wpływ, bo właśnie ten "mój" w ten sam sposób się zachowuje z tym, że ja i tak wiem, że do siebie raczej nie pasowalibysmy, więc kontakt kolezenski nawet mi odpowiada.
Myślę, że jeśli on do Ciebie jeszcze się odezwie to powinnaś próbować na spotkaniu wyczuć o co chodzi, ewentualnie porozmawiać, bo najgorzej załatwia się takie sprawy przez telefon.


Tak, teraz.
Jestem bardzo konkretną osobą i sama nie znoszę marnować czasu innym. To on wysyłał mi te wiadomości, to on chciał przyjść i pogadać o tym, a teraz takie coś?
To, co mam ochotę napisać, to żeby po prostu mi powiedział, o co chodzi - bo jedno mówi, a drugie robi.

Fakt jest taki, że raczej i tak będzie kręcił. Być może te jego "wziac to na spokojnie" to właśnie taki rzadszy kontakt, a między czasie spotykanie się z kimś innym i zobaczenie co z tego wyjdzie. Jeżeli masz ochotę z nim szczerze porozmawiać to zrób to na żywo. Musisz tylko zdać sobie sprawę co jest dla Ciebie ważniejsze - Twoja czysta głowa i czysta sytuacja za cenę tego, że on może poczuć satysfakcję, że nastepna gąska się złapała czy jednak wolisz pograć w te gierki i zobaczyc jak to się rozwinie.

9

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
gracjana1992 napisał/a:
imrasil napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Teraz do niego napisałaś?
To faktycznie ta jego odpowiedz świadczy o tym, że on lubi bawić się życiem,nie podchodzi tak poważnie do wsztkiego "life is always good" i dodatkowo wymówka z uniwerkiem ... Różnica kulturowa na pewno ma wpływ, bo właśnie ten "mój" w ten sam sposób się zachowuje z tym, że ja i tak wiem, że do siebie raczej nie pasowalibysmy, więc kontakt kolezenski nawet mi odpowiada.
Myślę, że jeśli on do Ciebie jeszcze się odezwie to powinnaś próbować na spotkaniu wyczuć o co chodzi, ewentualnie porozmawiać, bo najgorzej załatwia się takie sprawy przez telefon.


Tak, teraz.
Jestem bardzo konkretną osobą i sama nie znoszę marnować czasu innym. To on wysyłał mi te wiadomości, to on chciał przyjść i pogadać o tym, a teraz takie coś?
To, co mam ochotę napisać, to żeby po prostu mi powiedział, o co chodzi - bo jedno mówi, a drugie robi.

Fakt jest taki, że raczej i tak będzie kręcił. Być może te jego "wziac to na spokojnie" to właśnie taki rzadszy kontakt, a między czasie spotykanie się z kimś innym i zobaczenie co z tego wyjdzie. Jeżeli masz ochotę z nim szczerze porozmawiać to zrób to na żywo. Musisz tylko zdać sobie sprawę co jest dla Ciebie ważniejsze - Twoja czysta głowa i czysta sytuacja za cenę tego, że on może poczuć satysfakcję, że nastepna gąska się złapała czy jednak wolisz pograć w te gierki i zobaczyc jak to się rozwinie.

A może po prostu napiszę wprost - że szanuję jego czas, swój czas, i o co tu po prostu chodzi? Bo przyszedł do mnie w weekend, myślałam trochę o tym później, potem się nie odzywał

10

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Jakoś czuje, że na te Twoje pytanie on może odpisać coś pozytywnego, a później nadal nic się nie zmieni. Może po prostu zaproponuj spotkanie, kawę, pogadacie na luzie, zoabczysz jak to się układa i jak nadal będziesz miała ten znak zapytania w głowie to po prostu wtedy zadasz to pytanie. to taka wersja jeżeli Ci zalezy.

11

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
gracjana1992 napisał/a:

Jakoś czuje, że na te Twoje pytanie on może odpisać coś pozytywnego, a później nadal nic się nie zmieni. Może po prostu zaproponuj spotkanie, kawę, pogadacie na luzie, zoabczysz jak to się układa i jak nadal będziesz miała ten znak zapytania w głowie to po prostu wtedy zadasz to pytanie. to taka wersja jeżeli Ci zalezy.

Z tym, że my już się spotkaliśmy. Tydzień temu. I rozmawialiśmy w sobotę. I zobacz, co to dało - jedno mówi, a drugie robi.

12

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
imrasil napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Jakoś czuje, że na te Twoje pytanie on może odpisać coś pozytywnego, a później nadal nic się nie zmieni. Może po prostu zaproponuj spotkanie, kawę, pogadacie na luzie, zoabczysz jak to się układa i jak nadal będziesz miała ten znak zapytania w głowie to po prostu wtedy zadasz to pytanie. to taka wersja jeżeli Ci zalezy.

Z tym, że my już się spotkaliśmy. Tydzień temu. I rozmawialiśmy w sobotę. I zobacz, co to dało - jedno mówi, a drugie robi.

A tak z drugiej strony - to zawsze on pisze pierwszy?
Ten "mój" mówił, że jakaś dziewczyna z którą się trochę spotykal miała do niego pretensje dlaczego on tak rzadko pisze, a on mówił, że "nie lubi dużo pisać, poza tym sama też mogła napisać". Może u Ciebie jest podobna sytuacja? To, że on jest pewny siebie wcale nie oznacza, że chce dziewczyny, która tylko czeka na jego ruch. Może również oczekuje jakiejś inicjatywy. Z tym, że bez osaczania, wymówek i na luzie. Obawiam sie, że jak teraz wyjedziesz z pytaniem "o co Ci chodzi?" To raczej będzie pierwszy krok do urwanie tej znajomości. Chyba, że jesteś już zmęczona i chcesz tego...

13

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
gracjana1992 napisał/a:
imrasil napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Jakoś czuje, że na te Twoje pytanie on może odpisać coś pozytywnego, a później nadal nic się nie zmieni. Może po prostu zaproponuj spotkanie, kawę, pogadacie na luzie, zoabczysz jak to się układa i jak nadal będziesz miała ten znak zapytania w głowie to po prostu wtedy zadasz to pytanie. to taka wersja jeżeli Ci zalezy.

Z tym, że my już się spotkaliśmy. Tydzień temu. I rozmawialiśmy w sobotę. I zobacz, co to dało - jedno mówi, a drugie robi.

A tak z drugiej strony - to zawsze on pisze pierwszy?
Ten "mój" mówił, że jakaś dziewczyna z którą się trochę spotykal miała do niego pretensje dlaczego on tak rzadko pisze, a on mówił, że "nie lubi dużo pisać, poza tym sama też mogła napisać". Może u Ciebie jest podobna sytuacja? To, że on jest pewny siebie wcale nie oznacza, że chce dziewczyny, która tylko czeka na jego ruch. Może również oczekuje jakiejś inicjatywy. Z tym, że bez osaczania, wymówek i na luzie. Obawiam sie, że jak teraz wyjedziesz z pytaniem "o co Ci chodzi?" To raczej będzie pierwszy krok do urwanie tej znajomości. Chyba, że jesteś już zmęczona i chcesz tego...

Z tym, że ja o tym myślałam. Tylko, że się strasznie boję, że nie rozumiem tej sytuacji. Jak faktycznie byłoby to luźne, to bym się tak nie denerwowała, bo bym wiedziała, o co chodzi. Czy brak zainteresowania totalne i spławia mnie, czy faktycznie luźne trzymanie relacji (mi to ok). Rozumiesz?

14

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
imrasil napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:
imrasil napisał/a:

Z tym, że my już się spotkaliśmy. Tydzień temu. I rozmawialiśmy w sobotę. I zobacz, co to dało - jedno mówi, a drugie robi.

A tak z drugiej strony - to zawsze on pisze pierwszy?
Ten "mój" mówił, że jakaś dziewczyna z którą się trochę spotykal miała do niego pretensje dlaczego on tak rzadko pisze, a on mówił, że "nie lubi dużo pisać, poza tym sama też mogła napisać". Może u Ciebie jest podobna sytuacja? To, że on jest pewny siebie wcale nie oznacza, że chce dziewczyny, która tylko czeka na jego ruch. Może również oczekuje jakiejś inicjatywy. Z tym, że bez osaczania, wymówek i na luzie. Obawiam sie, że jak teraz wyjedziesz z pytaniem "o co Ci chodzi?" To raczej będzie pierwszy krok do urwanie tej znajomości. Chyba, że jesteś już zmęczona i chcesz tego...

Z tym, że ja o tym myślałam. Tylko, że się strasznie boję, że nie rozumiem tej sytuacji. Jak faktycznie byłoby to luźne, to bym się tak nie denerwowała, bo bym wiedziała, o co chodzi. Czy brak zainteresowania totalne i spławia mnie, czy faktycznie luźne trzymanie relacji (mi to ok). Rozumiesz?

Rozumiem. Wyjdź więc z optymistycznego założenia, że to luźna znajomość a nie spławianie. Zaproponuj luźne spotaknie i sorki, ale wydaje mi się, że jeżeli będzie chciał Cię spławić to raczej do spotkania nie dojdzie smile A jeśli dojdzie to nadal będziecie luźno poznawać się. Pozniej czekaj na jego ruch.

15

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
gracjana1992 napisał/a:
imrasil napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

A tak z drugiej strony - to zawsze on pisze pierwszy?
Ten "mój" mówił, że jakaś dziewczyna z którą się trochę spotykal miała do niego pretensje dlaczego on tak rzadko pisze, a on mówił, że "nie lubi dużo pisać, poza tym sama też mogła napisać". Może u Ciebie jest podobna sytuacja? To, że on jest pewny siebie wcale nie oznacza, że chce dziewczyny, która tylko czeka na jego ruch. Może również oczekuje jakiejś inicjatywy. Z tym, że bez osaczania, wymówek i na luzie. Obawiam sie, że jak teraz wyjedziesz z pytaniem "o co Ci chodzi?" To raczej będzie pierwszy krok do urwanie tej znajomości. Chyba, że jesteś już zmęczona i chcesz tego...

Z tym, że ja o tym myślałam. Tylko, że się strasznie boję, że nie rozumiem tej sytuacji. Jak faktycznie byłoby to luźne, to bym się tak nie denerwowała, bo bym wiedziała, o co chodzi. Czy brak zainteresowania totalne i spławia mnie, czy faktycznie luźne trzymanie relacji (mi to ok). Rozumiesz?

Rozumiem. Wyjdź więc z optymistycznego założenia, że to luźna znajomość a nie spławianie. Zaproponuj luźne spotaknie i sorki, ale wydaje mi się, że jeżeli będzie chciał Cię spławić to raczej do spotkania nie dojdzie smile A jeśli dojdzie to nadal będziecie luźno poznawać się. Pozniej czekaj na jego ruch.

A możesz spróbować mi pomóc rozgryźć, o co chodziło z tym spotkaniem w sobotę i sms-ami w piątek, że chciałby wtedy spróbować na wyłączność?

16

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Ja rozumiem to tak, że jeżeli znajomość nadal będzie pozytywnie się rozwijać i w między czasie żadne z was nikogo bardziej interesującego nie pozna to będzie chciał, abyście już zaczęli tworzy coś na kształt związku tzn.nie będziecie spotykać się z nikim innym.

17

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Powinnas wylozyc karty na stol. Nie udawac, nie czekac, nie pisac o czyms innym. Powiedziec to co powiedzialas tutaj.

18

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
Winter.Kween napisał/a:

Powinnas wylozyc karty na stol. Nie udawac, nie czekac, nie pisac o czyms innym. Powiedziec to co powiedzialas tutaj.

Wyłożyłam. I wyszła mega dziwna sytuacja, bo facet chyba za dużo sobie ubzdurał i próbował mnie sprowadzić do przyjaciół, bo nie chce nic poważnego - na co ja mu przypomniałam, że ja przecież o tym wiem, że o tym rozmawialiśmy i ja sama proponowałam, żebyśmy na luzie sobie wychodzili i utrzymywali kontakt. Że podobamy się sobie i całkiem się lubimy, ale nie znam go, więc jak mogę chcieć z nim być w związku, zwłaszcza jak on to określił - ,,poważnym"? O co tu chodzi?

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

To proste. Facet jest chętny na niezobowiązującą znajomość, seks. Nie chce związku. Ty natomiast, jeżeli dobrze zrozumiałam, nie jesteś chętna na niezobowiązujący seks. Wolisz związek. Macie konflikt interesów. Obojętnie jak będziesz nim pogrywać, udawać niedostępną, nic nie zdziałasz... rozumiem że jest to dla Ciebie sytuacja nowa, poprzedni chłopacy zapewne szybko ulegali Twojemu urokowi, dawali się wodzić za nos. Z nim jest inaczej... przede wszystkim jest z innej ligi, niż Twoi poprzednicy. Co sama czujesz... jesteś w stu procentach na niego nastawiona, czujesz że nie kontrolujesz tej relacji i swoich emocji. Przykro mi ale nie zanosi się na to aby miało być z tego coś poważnego. Chłopak prawdopodobnie chce się wyszumieć. Na Twoim miejscu trzymałabym się swoich wartości i nie godziła się na niezobowiązującą relację licząc po cichu że może zmieni zdanie...

20

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
karmelowa_truskawka napisał/a:

To proste. Facet jest chętny na niezobowiązującą znajomość, seks. Nie chce związku. Ty natomiast, jeżeli dobrze zrozumiałam, nie jesteś chętna na niezobowiązujący seks. Wolisz związek. Macie konflikt interesów. Obojętnie jak będziesz nim pogrywać, udawać niedostępną, nic nie zdziałasz... rozumiem że jest to dla Ciebie sytuacja nowa, poprzedni chłopacy zapewne szybko ulegali Twojemu urokowi, dawali się wodzić za nos. Z nim jest inaczej... przede wszystkim jest z innej ligi, niż Twoi poprzednicy. Co sama czujesz... jesteś w stu procentach na niego nastawiona, czujesz że nie kontrolujesz tej relacji i swoich emocji. Przykro mi ale nie zanosi się na to aby miało być z tego coś poważnego. Chłopak prawdopodobnie chce się wyszumieć. Na Twoim miejscu trzymałabym się swoich wartości i nie godziła się na niezobowiązującą relację licząc po cichu że może zmieni zdanie...

Powiem ci, że przez wieczór czy dwa się zastanawiałam. Mi się bardzo rzadko kto podoba (a to jest chyba w ogóle pierwszy facet, który TAK mi się podoba z wyglądu). Myślę, że samym problemem nie byłoby spędzenie z nim nocy - dla mnie problemem jest jego charakter takiego gracza. Z milszym, trochę dojrzalszym chłopakiem (co jest śmieszne, bo ten jest starszy ode mnie o 3 lata), który ma w sobie trochę empatii. Ale facet zrobił mi przysługę - okazał się zwykłym burakiem i całkowita ochota mi na niego spadła. smile

21

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Jeśli słyszę, że rzadko kto się komuś podoba fizycznie, to zawsze zapala mi się lampka. Zastanawiam się jakie ktoś ma wymagania względem wyglądu fizycznego, co do drugiej osoby. Tak bez złośliwości, czysta ciekawość smile Co nie zmienia faktu, że jeśli facet zachował się jak burak, to wszelkie jego uroki schodzą na dalszy plan...

22

Odp: Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?
bagienni_k napisał/a:

Jeśli słyszę, że rzadko kto się komuś podoba fizycznie, to zawsze zapala mi się lampka. Zastanawiam się jakie ktoś ma wymagania względem wyglądu fizycznego, co do drugiej osoby. Tak bez złośliwości, czysta ciekawość smile Co nie zmienia faktu, że jeśli facet zachował się jak burak, to wszelkie jego uroki schodzą na dalszy plan...

Wiesz co, u mnie nie chodzi o wymagania, a o zwykłą reakcję fizyczną smile Ja często jestem w stanie np. stać na imprezie i powiedzieć, że ten chłopak ma ładną twarz, ten jest przystojny, a inny ma ładne usta, ale... rzadko kiedy mam ochotę z kimś pójść do łóżka. Żałuję, naprawdę, bo to ułatwiłoby mi życie - mogłabym szybciej się przestawiać z jednej osoby (np. niewypału, odrzucenia) na inną i dzięki temu szybciej zapominać, ale po prostu rzadko kiedy trafia mi się osoba, gdzie chcę ją dotknąć, przytulić się, wiedzieć, jak włosy pachną, po prostu rzadko trafia mi się na żywo osoba, z którą mam ochotę coś robić z podszewką seksualną. Tu nie chodzi o wymagania, bo ze zdjęć mi się podoba mnóstwo facetów, a o rzeczywistość smile

Dla mnie zachował się jak burak. Jak mi napisał, że on nie chce poważnego związku (ja tez nie, ale po prostu nie chciałabym uprawiać z kimś seks, a potem widzieć tę osobę idącą do swojego pokoju z kimś innym innego dnia - coś ala friends with benefits ale na wyłączność w sprawach seksualnych - chyba, że jedna strona się zakocha w kimś innym, wtedy bym urwała), to zapaliła mi się lampka, że się po prostu nie zrozumieliśmy. I napisałam mu to, że chciałabym to wyjaśnić, bo po prostu widzę, że to koszmarne nieporozumienie. I facet udaje, że nie widzi wiadomości od dwóch dni. Dla mnie to jest tchórzostwo, a nic tak na mnie nie działa jak kubeł wody jak brak odwagi cywilnej wink

Posty [ 22 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Różnica kulturowa, nieporozumienie, czy palant?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024