Witam. Jestem babcią i mamą jednocześnie dla mojej 3 letniej wnusi. Córka zmarła rok temu, miała zaledwie 23 lata. Wychowywała Zuzię sama, gdyż ojciec dziecka zerwał kontakt z córką. Jednym słowem dziadkowie przed emeryturą - zostali rodzicami małego dziecka. Jest ciężko, gdyż jeszcze nie minął szok, że nasza córka nie żyje, a tu przyszło nam wychowywać jej dziecko. Boję się, czy dam radę, czy wystarczy mi sił na wychowywanie w późnym wieku małego dziecka, a jednocześnie nie wyobrażam sobie, żeby jej z nami nie było. Nie mogę się pogodzić ze śmiercią córki, myslę o niej codziennie, nie chcę płakać przy wnusi, nie chcę żeby widziała mnie smutną, to takie trudne. Wnusia pyta o matkę, mówię, że "mama mieszka w niebie", a ona mówi..."babciu, to choć do nieba ze mną po mamę". Serce pęka. Byłam u psychologa i pytałam jak mam rozmawiać z wnuczką w takich momentach, sama jeszcze się nie uporałam ze śmiercią córki, a tu mam pytania wnusi o mamę. Piszę, bo chcę się z Wami podzielić moją historią, moim zyciem i dramatem, jaki spotkał naszą rodzinę. A może pośród Was, znajdę bratnią duszę, która mnie zrozumie, albo jest w podobnej sytuacji.
Babcia Roma