Im starszy jesteś, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, że nie chcesz mieć niepotrzebnych dramatów lub wyczerpujących konfliktów, po prostu chcesz mieć miejsce, w którym można poczuć spokój lub ludzi, którzy go generują.*
Już jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że wraz z wiekiem coraz więcej sobie odpuszczam - odpuszczam toksyczne znajomości, konflikty, z których nic pożytecznego nie wynika, bo z góry wiadomo, że wyniknąć nie może, odpuszczam wewnętrzne poczucie winy, a w najlepszym wypadku dyskomfort, że z czymś nie zdążyłam, coś mogłam lepiej, że zamiast pracować sprawiłam sobie przyjemność. Wyraźnie częściej myślę sobie, że nie warto, szkoda mi energii, życia, szkoda tracić czas na to, co zamiast przybliżać oddala mnie od poczucia wewnętrznego zadowolenia i harmonii.
Jak to jest u Was, też idziecie w takim kierunku? Sądzicie, że wynika to ze świadomości upływającego i nie dającego się odzyskać czasu czy po prostu z dojrzałości, która przyszła z wiekiem? A może z jednego i drugiego w pakiecie?
* Autor myśli nie jest mi znany, cytat pochodzi z serwisu Facebook, profil pod nazwą Codzienne Inspiracje i Motywacje.