Długo się zastanawiałam czy napisać znów na forum ponieważ ostatnim razem zostałam tu zmieszana z błotem. Mam nadzieję że tym razem otrzymam pomoc, odpowiedź, może ktoś mi wytłumaczy o co chodzi. W POPRZEDNICH WĄTKACH NA MOIM PROFILU JEST CAŁA TA HISTORIA RODEM Z HORRORU, W KTÓRĄ WPAKOWALAM SIĘ NA WŁASNE ŻYCZENIE.. ALE.. NO WŁAŚNIE. Napiszę w skrócie.. WPAKOWALAM się w romans ok 9 miesięcy temu. Nie trwał długo dowiedział się o nim mąż. Oczywiście przyznałam się do wszystkiego. Zakończylam relacje z kochankiem. Potem okazało się że jestem w ciąży z kochankiem (ciąże straciłam). Z mezem poukladalismy życie przez te 9 miesięcy. Było naprawdę ciężko. Ale nam się udało. Jesteśmy szczęśliwi... No właśnie tylko ja nie wiem czemu ten człowiek nadal siedzi w mojej głowie. Nie potrafię okreslic swoich emocji jakie towarzyszą gdy wpadnie mi na myśl.
Zróbil mi ogromne świństwo mimo że rozstalismy się w zgodzie i nawet planował że się zejdziemy ze sobą za jakiś czas. Potem gdy dowiedział się o ciąży chciał zerwać ze mną wszelkie kontakty
Nie wiem czy bal się mojego męża który rzeczywiście odgrazal się że mu zniszczy życie i robił to. Wiem że były wysyłane wiadomości z mojego tel w moim imieniu... Różne akcje by nas poklocic. Potem powiedziałam mu o ciąży. Nie przyjął tego jakoś specjalnie ciężko... Było pewne że nie możemy razem zostać. Najgorsze jest dla mnie to co było później.
-ufalam mu. Naprawdę nie spodziewałabym się po nim czegoś takiego no ale napewno mój mąż też się po mnie czegoś takiego nie spodziewał więc nie będę go tu tłumaczyć. Czuję się strasznie dziwnie bo skrzydzil mnie ten człowiek. Mojemu mężowi napisał że nie wiedział że miałam męża... Oczywiście udowodniłam że wiedział. Kolegom powiedział że w ciąży nie byłam z nim. Na dodatek z tego co wyszło w praniu - wyrzucił mnie ze swojego życia od razu.. Nie chciał nawet o mnie słyszeć gdy koledzy wspominali że mnie gdzieś widzieli. Wiem.. Przyjaźnie się z jego najlepszym przyjacielem z ktorym znają się od 27 lat. Już nie utrzymują kontaktów.
Najgorsze jest ze od ostatniego naszego spotkania nie widziałam go. Wiele rzeczy zostało niewyjaśnionych. Nie raz czuje ze tęsknię. Nie raz go nienawidzę i zastanawiam się co powinnam zrobić gdy go kiedyś spotkam? Szczerze mówiąc chyba mi tego potrzeba. Bo nie umiem określić swoich emocji. Często o nim myślę i nie wiem czemu nie potrafię go wyrzucić z mojego życia chociaz wiem że powinnam już dawno. Mój mąż nic nie wie. Nie wracamy do tego tematu. On jest cały czas świeży. Ale wiemy jak zyc wspólnie żeby nam się udało. Udaje się. W małżeństwie oddzielilismy to wszystko jedna gruba linia. Tylko ja... Ja nie wiem o co chodzi. Z jednej strony chciałabym, jak naiwna dziewczynka żeby przyszedł i przeprosił ale chyba bym mu nie wybaczyla. A z drugiej mam ochotę tak mu przypierdzielic żeby się przewrócił. W JAKI SPOSÓB MAM ODSZUKAĆ PRAWDZIWE EMOCJE ZEBY W KOŃCU WYPAROWAL Z MOICH SNÓW GŁOWY I KAZDEJ GODZINY MOJEGO DNIA? MĘCZY MNIE TO. CHCĘ ŻYĆ NORMALNIE. Z MEZEM.