Próbowałaś z nim o tym rozmawiać? Nie w czasie kłótni, kiedy akurat coś się zdarzyło, tylko w jakimś neutralnym momencie? Tak zwyczajnie, siąść, pogadać, spokojnie wyjaśnić, jak Ty widzisz tę sytuację, czego Ci brakuje w związku, dlaczego nie masz ochoty na seks i czego potrzebujesz z jego strony, żeby to się zmieniło? I żeby nie wyszło, że masz wymagania z kosmosu, porównać to do tego, co było wcześniej? Ale wiesz, nie kończyć na swojej liście życzeń, tylko na pytaniu, czy jemu obecna sytuacja odpowiada, a jeśli nie - czego JEMU brakuje, bo takie sytuacje rzadko są spowodowane działaniami tylko jednej strony. No ale trzeba też być gotowym na to, że on stwierdzi, że tak jest mu dobrze (chociaż mało prawdopodobne, skoro stwierdziłaś, że też jest sfrustrowany tym seksem przynajmniej) - i wtedy decyzja już będzie należała do Ciebie, czy jesteś gotowa na związek taki, jak obecnie.
I dobrze chyba wziąć pod uwagę okoliczności, tzn. często "brakuje mi czegoś tam, chciałabym tak i tak, wcześniej robiliśmy coś tam, a teraz nie" niezależnie od intencji mówiącego jest odbierane jako oskarżenie, przez co druga osoba zaczyna się tłumaczyć. I tu się trzeba zastanowić, bo owszem, może być tak, że sytuacja wynika z przyczyn niezależnych, jak choćby nawał pracy, i wtedy można przeczekać, ale może być tak, że te zewnętrzne okoliczności to po prostu życie, zawsze może przecież coś wypaść; wtedy nie ma na co czekać, bo sytuacja się nagle nie poprawi, trzeba nad tym pracować.
Ja Ci mogę powiedzieć, jak jest u nas. Mamy wspólną pasję, ale taką, co to się nią raczej zajmuje oddzielnie, możemy o niej najwyżej podyskutować, poza nią każdy ma swoje własne, które niekoniecznie interesują drugą stronę. Ale jednocześnie oboje uznaliśmy, że warto byłoby znaleźć sobie wspólne zajęcia, niekoniecznie bardzo regularne (chociaż byłoby miło) i kiedy jest okazja, to próbujemy: namówiłam go, żeby zaczął jeździć konno, on mnie - do powrotu do pływania, znowu ja wyciągam go na rolki itd., zimą uczyłam go jeździć na nartach, a po głowie chodzi mi jakiś kurs tańca online, bardziej dla zabawy; fakt, że ja więcej, ale znowu on częściej planuje jakieś wyjścia/krótkie wyjazdy, bo w końcu nie zawsze jest możliwość do próbowania nie wiadomo czego. Ważne, żeby chcieć i żeby też nie upierać się na siłę, że trzeba coś znaleźć - można proponować, namawiać do spróbowania, ale jak się nie spodoba - nic na siłę, bez fochów. I pamiętać, że priorytetem powinien być spędzony razem czas, więc lepiej zamiast siedzieć i rozmyślać, za co ekscytującego tu się zabrać, po prostu wyskoczyć - banał - na kawę (a ten błąd nadgorliwości akurat popełnialiśmy na początku, więcej wymyślaliśmy, zamiast robić, dopóki nas nie oświeciło, lepiej cokolwiek, niż nic; a wyzwanie w stylu "zaliczyć wszystkie kawiarnie w okolicy" też może być fajne^^).