Cześć, piszę tutaj z nadzieją, że pomożecie zrozumieć mi "pewną" osobę.
1. Mój chłopak i ja mamy po 27 lat.
2. Nasze rodzinne miasto to Warszawa (mieszkamy tu osobno). Zaś w Krakowie wynajmujemy mieszkanie. Z tym, że ja tu pracuję i częściej przebywam.
3. Nasz związek trwa dobre kilka lat. Jesteśmy szczęśliwą i kochającą się parą. Jego rodzice bardzo mnie kochają.
4. Mój chłopak ma wysokie stanowisko w pracy, stąd ma dość ciężki charakter, stanowczy i uparty.
Historia, która miała miejsce 4 dni temu:
W Krakowie zrobiliśmy domówkę, zaprosiliśmy naszych dobrych znajomych. Bawiliśmy się świetnie: śmieliśmy się, piliśmy, graliśmy,
więc postanowiłam to nagrać i upamiętnić.
Nikt nie miał nic przeciwko, nawet mój chłopak. Nagle coś Mu się nie spodobało i krzyknął " ILE MOŻNA?!"
Aj, zostawiłam komórkę na stole i nie odpowiedziałam Mu. Głupio kłócić się przy znajomych.
...ale Pan X drążył temat. Zabrał komórkę i chciał skasować filmiki.
Grzecznie odpowiedziałam Mu, że jeśli coś Mu się nie będzie podobać, to nie ma problemu - na drugi dzień skasuje,
ale nie teraz, bo pokasuje mi niechcący filmiki ze znajomymi.
Kolega zabrał Go do naszej sypialni, by Go uspokoić. Poszłam po 5 minutach do nich uśmiechnięta zapytałam "CO TAM?"
Dostałam tylko odpowiedź, bym spierda*ała..
Wyszłam smutna, ale nie chciałam psuć innym domówki.
Gdy wychodził z sypialni każdy myślał, że idzie mnie przeprosić. OTÓŻ NIE! Chciał, bym Mu podała PIN do swojej komórki, bo on to pousuwa.
Następnym razem znowu podszedł, ale by ze mną porozmawiać. Gówno, to nic nie miało wspólnego z rozmową.
Gadał podniesionym głosem, pokazywał jak Go nagrywałam(że blisko oczu), nie dając mi nic powiedzieć. Kazałam Mu iść na księdza msze prowadzić, bo to nic nie ma wspólnego z rozmową. Nie dał mi dojść do słowa.
Jestem rozumnym człowiekiem, gdy ktoś nawet podniesionym głosem powie, bym przestała coś robić - uszanuję to.
Chyba za dużo wypił, bo każdemu gadał, że mnie ostrzegał 3 razy. Nie, NIKT tego nie słyszał, prócz Niego.:D
Przed snem powiedział dwóm naszym znajomym, że jeszcze będę Go przepraszać..
To się zdziwił, bo zostałam ze znajomymi jeszcze z 1,5 h a później poszłam spać.
Następnego dnia NIE odezwał się wcale. Przepraszam, raz odezwał się "JEST KAWA?", bo jak gdyby nigdy nic postanowił zrobić każdemu kawę.
Nie, mi nie zaproponował.
Zrobiłam każdemu śniadanie - nie, nie zjadł z nami.
Do restauracji wszyscy na obiad pojechaliśmy. Nie pojechałam z nim samochodem (on nie kierował), wsiadłam do innego samochodu.
Ponoć patrzył się na mnie.. chyba się zdziwił..
W restauracji też milczał, nie miał mi nic do powiedzenia.
Po restauracji kolega z którym PAN X jechał zaproponował, że odwiozą mnie do domu. Zgodziłam się.
...ale po chwili zrezygnowałam. Tak zapierd*lali do auta, że ja prawie za nimi biegłam, byłam w tyle..
Nie jestem gównem, odpuściłam.
Jak na parkingu już czekali na mnie w aucie, to zlałam ich. Pojechałam z innymi.
Mój chłopak pomimo tego, że nie chodzi do kościoła, tego dnia poszedł - zgadnijcie dlaczego, pewnie by mnie unikać.
Wyjeżdżając do Warszawy usłyszałam tylko "na razie".
Zatkało mnie, więc zgubiłam język w buzi.
Znajomi pocieszali mnie, mówili, że to On przesadził, po wyjeździe z Krakowa pisali "wszystko ok? martwimy się".
Wiem, że obiektywnie spojrzeli na sytuację i wspierają mnie, ale nie żalę się..
Raz przy nich uroniłam łzy, nie chciałam scen.. Po czym uśmiechałam się, by nie psuć innym humoru.
Nie odzywa się do mnie wcale. Nie dzwoni, nie pisze, nawet na "dobranoc" nie mam na co liczyć.
Często - nie będę kłamać - odzywałam się ja pierwsza do Niego. Wiedziałam o tym, że On ma trudniejszy charakter w takich sytuacjach (nieustępliwy)
a nawet często tyrałam sobie, że to moja wina?
W ostatnich latach nawet zmienił się. Jak coś spsoci - przeprosi, ale to zazwyczaj, gdy są małe kłótnie/ sprzeczki.
To również była błahostka przecież, ale ciągnie się od kilku dni.
Ja do Was z zapytaniami:
Czy tym razem nie odpuszczać? Czekać?
Gram Jego kartami, czyli On czeka - ja czekam. On potrafi nie odezwać się - ja również tego się uczę i czynię.
Czy postępuje słusznie?
Nie chcę całe życie to ja podawać rękę jako ta pierwsza. Jestem wartościową osobą, On również, ale nie chcę wiecznie gonić króliczka.
Chciałabym, by to On stanął w drzwiach, zaskoczył mnie i przeprosił.