Po co tu piszę? Przyznam, że momentami czuję rozpacz i muszę sie wyżalić. Po drugie - ku przestrodze. Przyznaję, że jedyna rada i wyjście z tej sytuacji to wyciągnięcie wniosków na przyszłość. Tak żałuję, że nie mogę cofnąć czasu... Powiedzcie jak mogę przepracować w sobie ten żal?
Do rzeczy. Mam silne poczucie i męczy mnie, że gdybym mogła cofnąć czas WSZYSTKO ZROBIŁABYM INACZEJ!!! Dosłownie WSZYSTKO. Żałuję każdej podjętej decyzji z przeszłości. Dlaczego? Bo nie kierowałam się prawdziwymi pragnieniami, tylko strachem. Ominęły mnie wszystkie najlepsze wspomnienia przez moje głupie życiowe decyzje. Dlaczego głupie? Bo przepełnione strachem.Wszystkiego się bałam. Na tyle rzeczy miałam realny wpływ... I nie mówię tu o popełnianiu błędów. Każdy je popełnia. Nie o to chodzi. Rzecz w tym, że zamiast żyć - decyzje podejmowałam w oparciu strach, lęki, obawy, że sobie nie poradzę (i mowa tu o naprawdę drobiazgach z którymi bez problemu bym sobie poradziła). Dlatego ominęły mnie najlepsze wspomnienia.
Mam 25 lat więc jestem młoda i przyznaję - jeszcze całe życie przede mną, ale wiecie o co chodzi. O bezpowrotne czasy takiej kompletnej beztroski, pierwszych miłości, zauroczeń, najlepszych wspomnień na całe życie. Wszystko zawaliłam, bo wszystkiego się bałam... Ludzi, nowych miejsc, zmian. Miałam durną fobię społeczną, zaburzenia odżywiania, zero znajomych, fatalne decyzje i najlepsze lata życia gniłam w domu... Wiecie i to wcale nie chodzi o imprezowanie, chlanie co weekend i szlajanie się nie wiadomo gdzie i z kim. Jestem przekonana, że gdybym podjęła inne decyzje (dokładnie wiem jakie, analizowałam to już setki razy) - naprawdę moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Miałabym wszystko. Pewnie, że pojawiłyby się przeszkody, przykre niespodzianki itd., ale nie plułabym sobie dziś w brodę, że nie zaryzykowałam, gdy był na to czas... Jestem tego w 100 % pewna. Nie umiem się z tym pogodzić i sobie tego wybaczyć, ze jako nastolatka nie korzystałam z życia . Jestem mega rozżalona. Męczy mnie to niesamowicie
. Jak sobie to wybaczyć, zapomnieć i iść dalej. Tylko proszę bez banałów typu "pogódź się z przeszłością i idź dalej" itp. Ja to wiem ale nie potrafię..
PS: Jeśli czytają to osoby, które chodzą jeszcze do szkoły, chciałabym coś wam napisać... Nie bójcie się podejmować odważnych decyzji, zaryzykować w zgodzie z własnym sercem. Nie zrobi wam to krzywdy, najwyżej okaże się ta decyzja błędem ale nie będziecie mieli żalu do siebie, że nie spróbowaliście.. Nigdy, ale to przenigdy nie kierujcie się strachem. Jeśli chcecie wybrać taką a nie inną szkołę to wybierzcie, jeśli macie własne zdanie - to miejcie - nie idźcie za "stadem"!, jeśli chcecie angażować się jakieś pasje/projekty to się angażujcie - śmiało! Chcecie mieć przyjaciół, po prostu bądźcie życzliwi. Nie zamykajcie się w domach pełni obaw. Nie popełniajcie mojego błędu. Nie macie pojęcia ile stracicie przez strach. Strasznie mi szkoda tych fajnych czasów, które już przeminęły tak bezpowrotnie.. Wiele bym oddała za wspomnienia, których dziś już nie odzyskam