Pisze tutaj poniewaz mam problem z chłopakiem. Jesteśmy ze sobą już 3 lata, mamy po 27 lat i planujemy zaręczyny. Jednak ostatnio stało się coś, przez co mam mieszane uczucia bardzo. Gdybym miała opisać Michała (imię celowo zmienione) nie jest on osobą konfliktową, jednak ma swoje humorki i foszki. Oczywiście są między nami czasem konflikty ale jakoś nie jest to dla mnie problemem. Przejdę do meritum.
Mój chłopak jest dość szczupły, ma taka budowę, prawdopodobnie genetycznie po dziadku. Ciagle mówi ze bardzo dużo je, ale nie widać efektów. Mnie się on taki podoba. Ja jestem tez szczupła, drobna, przez co wizualnie pasujemy do siebie. Jednak zauważyłam ostatnio ze lubie sobie podjeść, ćwiczę tez troszkę na siłowni i przybrałam korzystnych kształtów. Nie chodzi o to ze jestem gruba ale nie jestem tez kościotrupem. Kiedyś Michał powiedział ze podobała mu się taka dziewczyna z jego miejscowości ale była „większa” od niego i on by się zle czuł być z taka osobą- przyznałam mu racje.
Kilka dni temu spotkaliśmy się, był u mnie. Byłam głodna i zaczęłam coś zajadać. Na stole leżały tez chipsy. Taz na ileś można sobie pozwolić. Mój facet zdenerwował się i zaczął mi docinac. Powiedział żebym tyle nie jadła i starała się ograniczać bo to nie może być tak ze ja będę od niego grubsza, bo będzie to fatalnie wyglądało. Do grubej kobiety jest mi naprawdę bardzoooo daleko. Zapytałam go co by było jeżeli przytyje w ciąży? Albo zachoruje nagle i już nie będę taka fit? On zamilkł. Powiedziałam ze ja jem tyle ile chce i nie będę dostosowywała swojej wagi pod jego osobę bo on jest strasznie chudy. Do dzisiejszego dnia rozmawiamy zdawkowo, bardzo się popsuło. Jestem na niego zdenerwowana bo nie sadze aby było to w dobrej wierze. Co myślicie?
Edit: nie przeprosił mnie i strzelił focha