Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24 ]

Temat: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Potrzebuję świeżego spojrzenia kogoś z zewnątrz, kto mnie nie zna. Nie wiem, czy w relacjach z facetami wychodzę na nachalną, czy na niezainteresowaną. Może omówię to po kolei na przykładzie kilku znajomości, a Wy pomożecie mi wyłowić błędy?

1) Zdarza mi się zainicjować jakiś kontakt z facetem, który wpadł mi w oko. Np. ostatnio na imprezie u przyjaciółki poznałam  jej kolegę, włączyłam się do ogólnych rozmów o piłce nożnej, a po powrocie do domu zaprosiłam go do znajomych. Do poprzedniego też zagadałam. Uśmiechałam się do niego, ale on nie podchodził, więc wzięłam sprawy w swoje ręce. On mi nawet za to podziękował, bo powiedział, że chciał podejść, ale się wstydził. Nie wiem, czy nie popełniam błędu już na starcie, wychodząc z inicjatywą. Może powinnam być trudno dostępna i czekać, aż to facet zacznie się starać. Tak wychodzę na łatwą zwierzynę i na starcie każdy traci mną zainteresowanie.

2) Co do spotkań, to raczej czekam, aż facet coś zainicjuje, gdzieś mnie zaprosi. Aczkolwiek zdarza mi się też zaproponować wyjście na pizzę.  Nie wiem, czy w ogóle powinnam cokolwiek proponować. Raczej inicjatywa w 80% jest po stronie faceta.

3) Staram się jak najmniej pisać. Po spotkaniach w ogóle się nie odzywam pierwsza. Piszę bardzo rzadko. Z niektórymi facetami zdarzało mi się wymienić może jedną wiadomością w miesiącu.  Jak piszą, to odpisuję, ale to nie jest forma kontaktu, którą lubię. Po spotkaniu zawsze czekam minimum 3 dni, jeśli muszę coś napisać. W miesiącu nie inicjuję nigdy więcej niż dwie rozmowy, są to zazwyczaj konkretne  rozmowy. Np. pytam faceta, gdzie dostanę to i to do auta. On mi odpisuje, a ja dziękuję. Ja generalnie nie lubię pisać. Dotyczy to też moich relacji z koleżankami, wolę się spotkać i pogadać na żywo.

4) Nigdy nie inicjuję sama przytulania, trzymania za rękę, pocałunku. Co najwyżej strzelę misia na powitanie i pożegnanie. Nie zdrabniam imienia faceta, nie mówię mu komplementów.  Nie daję się wyprowadzić z równowagi przy próbach wzbudzania zazdrości. Nie zapraszam go na spotkania z moimi znajomymi, rodzicami.  Ostatni chciał kiedyś do mnie wpaść, akurat była u mnie mama, to odmówiłam.  Zaproponowałam spotkanie na mieście. Jak facet ma urodziny, to składam mu życzenia przez telefon, nie chce się  do niego wpraszać i mu naprzykrzać. Nie proponuję też wspólnych wyjść w Sylwestra itp. 

Generalnie staram się nie być namolna. Jak facet mnie gdzieś zaprasza, a mnie to pasuje, to się zgadzam i nie zgrywam księżniczki. Natomiast jest jedna rzecz, która mnie okropnie irytuje. Nie lubię czegoś takiego: widzimy się w niedzielę, pójdziemy na spacer. Nie pada żadna konkretna godzina i miejsce. Dlatego w takich sytuacjach po prostu organizuję sobie czas normalnie i jak akurat jestem ze znajomymi na pizzy, to sorry, ale ze spaceru nici.  Kolega mi mówi, że on to traktuje jako spontaniczność, a mnie się to kojarzy z brakiem szacunku dla cudzego czasu.  Ja zawsze podaję dzień, godzinę i miejsce spotkania.  Nie lubię też telefonów o 21 pt. za pół godziny idziemy na pizzę, bo jednak cenię sobie wcześniejsze planowanie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Faceci znają gierki i mają ich dość, bo trzeba to przerabiać niemal z każdą i wygląda zawsze tak samo...

3

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Nic odkrywczego nie napisałaś. Tak działa zdecydowana większość kobiet a mnie jako faceta to zwyczajnie już nudzi. Zerowa spontaniczność i zaangażowanie. Temu wolę podrywać na żywo niż przez internet a tym bardziej portale olewam. Odpisze czy nie odpisze, a skąd ona wie, że ja nie gadam teraz z innymi 30 kobietami jednocześnie? Facet z cochones zawsze znajdzie sobie jakieś zajęcie i na księżniczkę nie czeka wink Tylko punkutuje. 3 minusy i następna wink

4

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Jesteś tak nie namolna że aż wychodzisz na niezaintetesowaną.
Jeżeli po każdym spotkaniu czekasz 3 dni żeby się odezwać to dla faceta to jasny sygnał że nic z tego.

5

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Te gierki są tak nudne, że szkoda czasu nawet komentować głupotę takich zagrywek...

6

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
Lady Loka napisał/a:

Jesteś tak nie namolna że aż wychodzisz na niezaintetesowaną.
Jeżeli po każdym spotkaniu czekasz 3 dni żeby się odezwać to dla faceta to jasny sygnał że nic z tego.

W większości przypadków w ogóle się nie odzywam po spotkaniu. Ale czasem mi się zdarza, gdy np. padła propozycja, że może skoczymy na koncert, a ten się zbliża. Albo gdy popsuje mi się samochód i chcę zapytać, co mam zrobić.

7

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Jaka szkoda, że nie trafiło na mnie, to bym Ci wyjaśnił wszystko po kolei co masz zrobić...

8

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
anderstud napisał/a:

Jaka szkoda, że nie trafiło na mnie, to bym Ci wyjaśnił wszystko po kolei co masz zrobić...

Dać tyłka i nakarmić. Chociaż te żarcie sam mógłbyś sobie ogarnąć. Duży chłopiec jesteś wink

Więc generalnie chodzi o dobranie się do majtek Autorki, która nie współpracuje wink

9

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
marfa_a napisał/a:

3)  Staram się jak najmniej pisać. Po spotkaniach w ogóle się nie odzywam pierwsza. Piszę bardzo rzadko. Z niektórymi facetami zdarzało mi się wymienić może jedną wiadomością w miesiącu.  Jak piszą, to odpisuję, ale to nie jest forma kontaktu, którą lubię. Po spotkaniu zawsze czekam minimum 3 dni, jeśli muszę coś napisać. W miesiącu nie inicjuję nigdy więcej niż dwie rozmowy, są to zazwyczaj konkretne  rozmowy.

Naprawdę uważasz, że taka chłodna kalkulacja jest czymś, co może Ci w czymkolwiek pomóc? Nie lepiej po prostu być sobą i robić, mówić dokładnie to, co w danej chwili czujesz, bez tych wszystkich sztucznie narzuconych ograniczeń?

P.S.
Dlaczego czekasz trzy, a nie dwa albo cztery dni? Dwie wiadomości w miesiącu? A jeśli wydarzy się coś niespodziewanego, a limit został wyczerpany, to co wówczas robisz?

10

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
Harvey napisał/a:

Więc generalnie chodzi o dobranie się do majtek Autorki, która nie współpracuje wink

Generalnie gdyby się dorwał, to by była jego wina. Autorka wychodzi na cnotkę. Ale zapewne też byłaby zadowolona z takiego stanu rzeczy. Wiadomo samiec alfa. smile

11

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Masakra takie podejscie do znajomosci. Jak robot postepujacy wedle jakiegos wgranego programu i protokolu.
Jestes Autorko albo bardzo infantylna albo bardzo zakompleksiona, skoro nie umiesz zachowywac sie poprostu normalnie, tak jak chcesz, jak czujesz tylko musisz kalkulowac i wymyslac presteksty zeby "wypadalo" odezwac sie do faceta. Nie wiem ile masz lat ale takie gierki to przystoja  max 15 latkom. Dorosle kobiety, ktore sie tak bawia w niedostepne mimo ze sa zainteresowane znajomoscia zwykle odpychaja na dluzsza mete potencjalnych parterow.

12 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-02-27 14:47:49)

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
feniks35 napisał/a:

Masakra takie podejscie do znajomosci. Jak robot postepujacy wedle jakiegos wgranego programu i protokolu

Powyższe pasowałoby pewnie do mnie;) a okazuje się że w zachowaniu autorki nawet ja to widzę (przykład: czekanie minimum 3 dni), niestety nie czułbym się dobrze w tej sytuacji. Tutaj mam wgląd do większej ilości informacji niż chłopak mający kontakt z autorką na żywo, zatem postaram się wcielić w rolę jej znajomego. Gdy wyobrażę sobie, że dziewczyna jest zainteresowana podczas spotkania (zagadująca, zapraszająca do znajomych) a następnie przez kilka dni nie kontaktuje się, tym samym wydając się całkowicie niezainteresowaną, dla mnie byłoby to sprzeczne zachowanie. Nie czułbym się stabilnie w takiej relacji, w konsekwencji mógłbym np. zaprzestać kontaktu.

13

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
marfa_a napisał/a:

W większości przypadków w ogóle się nie odzywam po spotkaniu. Ale czasem mi się zdarza, gdy np. padła propozycja, że może skoczymy na koncert, a ten się zbliża. Albo gdy popsuje mi się samochód i chcę zapytać, co mam zrobić.

Czyli nienachalnie dajesz do zrozumienia, że jesteś zainteresowana znajomością wyłącznie wtedy, kiedy czegoś potrzebujesz big_smile

14

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Opisałaś siebie jak taką syntetyczną osobowość. Powodów swoich porażek damsko-męskich doszukujesz się w swoich zasadach, nie w tym, że nie zatrybiło pomiędzy Wami. Zamiast robić co chcesz z facetem, co aktualnie czujesz, co on czuje, oboje w sensie... Ty masz agendę na znajomość. Auć.

15

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
Olinka napisał/a:
marfa_a napisał/a:

3)  Staram się jak najmniej pisać. Po spotkaniach w ogóle się nie odzywam pierwsza. Piszę bardzo rzadko. Z niektórymi facetami zdarzało mi się wymienić może jedną wiadomością w miesiącu.  Jak piszą, to odpisuję, ale to nie jest forma kontaktu, którą lubię. Po spotkaniu zawsze czekam minimum 3 dni, jeśli muszę coś napisać. W miesiącu nie inicjuję nigdy więcej niż dwie rozmowy, są to zazwyczaj konkretne  rozmowy.

Naprawdę uważasz, że taka chłodna kalkulacja jest czymś, co może Ci w czymkolwiek pomóc? Nie lepiej po prostu być sobą i robić, mówić dokładnie to, co w danej chwili czujesz, bez tych wszystkich sztucznie narzuconych ograniczeń?

P.S.
Dlaczego czekasz trzy, a nie dwa albo cztery dni? Dwie wiadomości w miesiącu? A jeśli wydarzy się coś niespodziewanego, a limit został wyczerpany, to co wówczas robisz?

To wtedy dzwonię i przepraszam na wstępie, że zawracam głowę, ale chciałam ustalić to i to. Ustalam i kończę rozmowę.

16

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
nudny.trudny napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Masakra takie podejscie do znajomosci. Jak robot postepujacy wedle jakiegos wgranego programu i protokolu

Powyższe pasowałoby pewnie do mnie;) a okazuje się że w zachowaniu autorki nawet ja to widzę (przykład: czekanie minimum 3 dni), niestety nie czułbym się dobrze w tej sytuacji. Tutaj mam wgląd do większej ilości informacji niż chłopak mający kontakt z autorką na żywo, zatem postaram się wcielić w rolę jej znajomego. Gdy wyobrażę sobie, że dziewczyna jest zainteresowana podczas spotkania (zagadująca, zapraszająca do znajomych) a następnie przez kilka dni nie kontaktuje się, tym samym wydając się całkowicie niezainteresowaną, dla mnie byłoby to sprzeczne zachowanie. Nie czułbym się stabilnie w takiej relacji, w konsekwencji mógłbym np. zaprzestać kontaktu.

Bo z reguły zależy mi na tym, aby kogoś poznać i nie stracić okazji, bo ta osoba wydaje się ciekawa. Mam cichą nadzieję, że potem, po dodaniu do znajomych, facet się jednak odezwie pierwszy. Czasem rzeczywiście tak się dzieje.

17

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
marfa_a napisał/a:

To wtedy dzwonię i przepraszam na wstępie, że zawracam głowę, ale chciałam ustalić to i to. Ustalam i kończę rozmowę.

na wstępie przepraszasz ale chcesz ustalić - kulturalnie i formalnie, jak pani z obsługi klienta:) nie czułbym się swobodnie w takiej rozmowie:) u mnie taka byłaby przyczyna nie wykraczania poza koleżeńskie relacje

marfa_a napisał/a:

Nie wiem, czy w relacjach z facetami wychodzę na nachalną, czy na niezainteresowaną. Może omówię to po kolei na przykładzie kilku znajomości, a Wy pomożecie mi wyłowić błędy?

czyli tak jak napisałem wyżej, przyczyna może być bardziej złożona, a nawet zależna od osoby z którą rozmawiasz.

18

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
nudny.trudny napisał/a:
marfa_a napisał/a:

To wtedy dzwonię i przepraszam na wstępie, że zawracam głowę, ale chciałam ustalić to i to. Ustalam i kończę rozmowę.

na wstępie przepraszasz ale chcesz ustalić - kulturalnie i formalnie, jak pani z obsługi klienta:) nie czułbym się swobodnie w takiej rozmowie:) u mnie taka byłaby przyczyna nie wykraczania poza koleżeńskie relacje

marfa_a napisał/a:

Nie wiem, czy w relacjach z facetami wychodzę na nachalną, czy na niezainteresowaną. Może omówię to po kolei na przykładzie kilku znajomości, a Wy pomożecie mi wyłowić błędy?

czyli tak jak napisałem wyżej, przyczyna może być bardziej złożona, a nawet zależna od osoby z którą rozmawiasz.

Ja zawsze wolę przeprosić, jak zawracam komuś głowę. Może dlatego że miałam kiedyś bardzo namolnego znajomego, który ciągle do mnie wydzwaniał, nie dawał za wygraną. W końcu musiałam to zgłosić na policję, bo zrobiło się mega nieciekawie. Po tamtej akcji nie znoszę nachalności, czy to świadków Jehowy, czy akwizytorów, czy też facetów. Sama staram się nie być namolna, by nikomu nie uprzykrzać życia.

Mój przyjaciel ma podobnie, też zauważyłam, że gdy dzwoni, to pyta się, czy każdego, czy mu nie przeszkadza i przeprasza za zawracanie głowy. Chyba po prostu taką mamy naturę.

19

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

marfa_a, bardzo proszę, nie pisz postów pod swoimi poprzednimi postami.
Jest to niezgodne z regulaminem.
Zawsze kiedy chcesz coś dodać do wpisu, który już opublikowałaś - możesz to zrobić poprzez użycie funkcji "edytuj"/ IsaBella77

20

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Straszne ale dostrzegam trochę podobieństw w zachowaniu autorki do siebie. Może nie działam jak robot... I jestem daleka od tego aby ograniczać swoje kontakty do dwóch w miesiącu... jednak też mam w sobie coś takiego, że nie chcę się narzucać drugiej osobie i w tej ostrożności może i faktycznie bywam odbierana jako mało zainteresowana. Myślę, że ze strony autorki to nie są gierki - ona nie robi tego celowo tylko tak bardzo obawia się okazać zainteresowanie, obawia się, że wyjdzie na namolną, że aż popada z skrajności w skrajność.

Autorko gdybyś do mnie dzwoniła tylko w konkretnej sprawie, bo potrzebujesz pomocy przy kupnie jakiś części do samochodu, bo akurat masz jakąś sprawę to nigdy bym nie pomyślała, że mogłabyś być mną zainteresowana. Czyli innymi słowy gdyby facet sprowadzał swoje kontakty ze mną do ustalania pewnych rozwiązań, dzwoniłby bo potrzebował by pomocy w pracy itp., do uznałabym, że traktuje mnie jak zwykłą koleżankę, znajomą i w życiu bym nie uznała, że mógłby być mną zainteresowany. Zatem pomyśl, że faceci, do których dzwonisz też pewnie odbierają Cię jako niezainteresowaną koleżankę.

Druga kwestia gdybym miała czekać, że facet, którym jestem zainteresowana odezwie się do mnie tylko dwa lub trzy razy w miesiącu to bym pewnie pomyślała, że kiedy akurat do mnie dzwoni to najwyraźniej bardzo się nudzi, że wybrał mój numer albo musi mieć poważny problem, że sobie o mnie przypomniał.
Czyli kogoś kto tak rzadko się odzywa bym skreśliła, nie traktowałabym poważnie... Zatem facet, do którego odzywasz się po np. dwóch tygodniach też pewnie jest zdziwiony czego Ty chcesz bo dawno zdążył o Tobie zapomnieć.
Zresztą ciekawi mnie...? To Ty nie chciałabyś aby facet, którego lubisz, jesteś nim zainteresowana odzywał się do Ciebie częściej, czy też wystarczy Ci jak zadzwoni dwa razy w miesiącu?

Skoro sama wolisz konkret. Piszesz, że denerwuje Cię jak facet luźno rzuca tekst "to fajnie byłoby pójść na spacer w weekend" bo to dla Ciebie zbyt ogólne... Nie jest to zaproszenie, ani żadna propozycja...
Nie ma konkretnej propozycji na zasadzie "może pójdziemy w sobotę o 16.00 na spacer do parku, co Ty na to...?".
Czyli to tak jakby facet oczekiwał, że się domyślisz, iż chce się z Tobą umówić... jakby facet oczekiwał, że pociągniesz temat i sama coś zaproponujesz... Skoro Cię to denerwuje (nie ukrywam, mnie też), to czemu sama nie jesteś bardziej bezpośrednia, konkretna?

Swoim zachowaniem w ogóle nie okazujesz zainteresowania innym. Jak to czytam to mam wrażenie, że Ci faceci, z którymi chciałabyś się spotykać odbierają Cię jako babę, która nie lubi facetów i sprowadza swoje relacje z nimi do zwykłej, pragmatycznej koleżeńskości.

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Pytania o konkretną pomoc uznalabym oczywiście za brak zainteresowania, nawet za coś w stylu "jestem potrzebny jeśli ona czegoś chce", a to takie niezbyt taktowne.

Co do czekania 3 dni, ja też tak robiłam, bo uważam że facet powinien się pierwszy odezwać, chyba ze byłby nieśmiały.. potem to sama od siebie też bym napisała, ale nie za często, potem ta osoba pewnie by napisala,  a potem leci spontanicznie, jest więcej dzwonienia niż pisania..

Dziś są Facebooki i inne takie, widać kiedy kto był aktywny, i to też powoduje moim zdaniem niepotrzebną presję,  bo ktoś może zostawić telefon a widniec dalej jako aktywny, potem są niedomowienia bo przecież był a nie odpisuje . Z gadu gadu też tak było, dostępny a niedostępny, itd..

22

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
enya napisał/a:

Straszne ale dostrzegam trochę podobieństw w zachowaniu autorki do siebie. Może nie działam jak robot... I jestem daleka od tego aby ograniczać swoje kontakty do dwóch w miesiącu... jednak też mam w sobie coś takiego, że nie chcę się narzucać drugiej osobie i w tej ostrożności może i faktycznie bywam odbierana jako mało zainteresowana. Myślę, że ze strony autorki to nie są gierki - ona nie robi tego celowo tylko tak bardzo obawia się okazać zainteresowanie, obawia się, że wyjdzie na namolną, że aż popada z skrajności w skrajność.

Autorko gdybyś do mnie dzwoniła tylko w konkretnej sprawie, bo potrzebujesz pomocy przy kupnie jakiś części do samochodu, bo akurat masz jakąś sprawę to nigdy bym nie pomyślała, że mogłabyś być mną zainteresowana. Czyli innymi słowy gdyby facet sprowadzał swoje kontakty ze mną do ustalania pewnych rozwiązań, dzwoniłby bo potrzebował by pomocy w pracy itp., do uznałabym, że traktuje mnie jak zwykłą koleżankę, znajomą i w życiu bym nie uznała, że mógłby być mną zainteresowany. Zatem pomyśl, że faceci, do których dzwonisz też pewnie odbierają Cię jako niezainteresowaną koleżankę.

Druga kwestia gdybym miała czekać, że facet, którym jestem zainteresowana odezwie się do mnie tylko dwa lub trzy razy w miesiącu to bym pewnie pomyślała, że kiedy akurat do mnie dzwoni to najwyraźniej bardzo się nudzi, że wybrał mój numer albo musi mieć poważny problem, że sobie o mnie przypomniał.
Czyli kogoś kto tak rzadko się odzywa bym skreśliła, nie traktowałabym poważnie... Zatem facet, do którego odzywasz się po np. dwóch tygodniach też pewnie jest zdziwiony czego Ty chcesz bo dawno zdążył o Tobie zapomnieć.
Zresztą ciekawi mnie...? To Ty nie chciałabyś aby facet, którego lubisz, jesteś nim zainteresowana odzywał się do Ciebie częściej, czy też wystarczy Ci jak zadzwoni dwa razy w miesiącu?

Skoro sama wolisz konkret. Piszesz, że denerwuje Cię jak facet luźno rzuca tekst "to fajnie byłoby pójść na spacer w weekend" bo to dla Ciebie zbyt ogólne... Nie jest to zaproszenie, ani żadna propozycja...
Nie ma konkretnej propozycji na zasadzie "może pójdziemy w sobotę o 16.00 na spacer do parku, co Ty na to...?".
Czyli to tak jakby facet oczekiwał, że się domyślisz, iż chce się z Tobą umówić... jakby facet oczekiwał, że pociągniesz temat i sama coś zaproponujesz... Skoro Cię to denerwuje (nie ukrywam, mnie też), to czemu sama nie jesteś bardziej bezpośrednia, konkretna?

Swoim zachowaniem w ogóle nie okazujesz zainteresowania innym. Jak to czytam to mam wrażenie, że Ci faceci, z którymi chciałabyś się spotykać odbierają Cię jako babę, która nie lubi facetów i sprowadza swoje relacje z nimi do zwykłej, pragmatycznej koleżeńskości.

Ja na początku myślałam, że facet, na którym mi bardzo zależało, nie jest zainteresowany, bo rzuca ogólną myśl o spotkaniu. Jak mi na czymś zależy to podaję konkret: spacer w poniedziałek? Może spotkamy się o 16 pod ratuszem od strony cukierni.

Jak facet się odzywa, to ja z nim piszę. Ale sama nie piszę do niego zbyt często, bo nie lubię się narzucać, a jak mam sprawę, to czasem wychodzi mi to naturalnie, bo np. on jest jedyną osobą, która się na tym zna.

Chyba chciałabym, aby ten facet, z którym kiedyś się spotykałam i do którego wysyłałam Walentynkę, jakimś cudem się do mnie odezwał. Wtedy inaczej bym to poprowadziła i spróbowała naprawić swoje błędy. Dzisiaj byłam na drugim spotkaniu z facetem poznanym na Tinderze i moje przeczucia się sprawdziły w pewnym zakresie. Sam przyznał, że lubi kombinować. Tamten był czasem nieśmiały, ale dobry i taki uczciwy.

23

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
marfa_a napisał/a:

Potrzebuję świeżego spojrzenia kogoś z zewnątrz, kto mnie nie zna. Nie wiem, czy w relacjach z facetami wychodzę na nachalną, czy na niezainteresowaną. Może omówię to po kolei na przykładzie kilku znajomości, a Wy pomożecie mi wyłowić błędy?

1) Zdarza mi się zainicjować jakiś kontakt z facetem, który wpadł mi w oko. Np. ostatnio na imprezie u przyjaciółki poznałam  jej kolegę, włączyłam się do ogólnych rozmów o piłce nożnej, a po powrocie do domu zaprosiłam go do znajomych. Do poprzedniego też zagadałam. Uśmiechałam się do niego, ale on nie podchodził, więc wzięłam sprawy w swoje ręce. On mi nawet za to podziękował, bo powiedział, że chciał podejść, ale się wstydził. Nie wiem, czy nie popełniam błędu już na starcie, wychodząc z inicjatywą. Może powinnam być trudno dostępna i czekać, aż to facet zacznie się starać. Tak wychodzę na łatwą zwierzynę i na starcie każdy traci mną zainteresowanie.

2) Co do spotkań, to raczej czekam, aż facet coś zainicjuje, gdzieś mnie zaprosi. Aczkolwiek zdarza mi się też zaproponować wyjście na pizzę.  Nie wiem, czy w ogóle powinnam cokolwiek proponować. Raczej inicjatywa w 80% jest po stronie faceta.

3) Staram się jak najmniej pisać. Po spotkaniach w ogóle się nie odzywam pierwsza. Piszę bardzo rzadko. Z niektórymi facetami zdarzało mi się wymienić może jedną wiadomością w miesiącu.  Jak piszą, to odpisuję, ale to nie jest forma kontaktu, którą lubię. Po spotkaniu zawsze czekam minimum 3 dni, jeśli muszę coś napisać. W miesiącu nie inicjuję nigdy więcej niż dwie rozmowy, są to zazwyczaj konkretne  rozmowy. Np. pytam faceta, gdzie dostanę to i to do auta. On mi odpisuje, a ja dziękuję. Ja generalnie nie lubię pisać. Dotyczy to też moich relacji z koleżankami, wolę się spotkać i pogadać na żywo.

4) Nigdy nie inicjuję sama przytulania, trzymania za rękę, pocałunku. Co najwyżej strzelę misia na powitanie i pożegnanie. Nie zdrabniam imienia faceta, nie mówię mu komplementów.  Nie daję się wyprowadzić z równowagi przy próbach wzbudzania zazdrości. Nie zapraszam go na spotkania z moimi znajomymi, rodzicami.  Ostatni chciał kiedyś do mnie wpaść, akurat była u mnie mama, to odmówiłam.  Zaproponowałam spotkanie na mieście. Jak facet ma urodziny, to składam mu życzenia przez telefon, nie chce się  do niego wpraszać i mu naprzykrzać. Nie proponuję też wspólnych wyjść w Sylwestra itp. 

Generalnie staram się nie być namolna. Jak facet mnie gdzieś zaprasza, a mnie to pasuje, to się zgadzam i nie zgrywam księżniczki. Natomiast jest jedna rzecz, która mnie okropnie irytuje. Nie lubię czegoś takiego: widzimy się w niedzielę, pójdziemy na spacer. Nie pada żadna konkretna godzina i miejsce. Dlatego w takich sytuacjach po prostu organizuję sobie czas normalnie i jak akurat jestem ze znajomymi na pizzy, to sorry, ale ze spaceru nici.  Kolega mi mówi, że on to traktuje jako spontaniczność, a mnie się to kojarzy z brakiem szacunku dla cudzego czasu.  Ja zawsze podaję dzień, godzinę i miejsce spotkania.  Nie lubię też telefonów o 21 pt. za pół godziny idziemy na pizzę, bo jednak cenię sobie wcześniejsze planowanie.

Czy to jest jakieś wydanie babskiej wersji PUA?

24

Odp: Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?
SonyXperia napisał/a:
marfa_a napisał/a:

Potrzebuję świeżego spojrzenia kogoś z zewnątrz, kto mnie nie zna. Nie wiem, czy w relacjach z facetami wychodzę na nachalną, czy na niezainteresowaną. Może omówię to po kolei na przykładzie kilku znajomości, a Wy pomożecie mi wyłowić błędy?

1) Zdarza mi się zainicjować jakiś kontakt z facetem, który wpadł mi w oko. Np. ostatnio na imprezie u przyjaciółki poznałam  jej kolegę, włączyłam się do ogólnych rozmów o piłce nożnej, a po powrocie do domu zaprosiłam go do znajomych. Do poprzedniego też zagadałam. Uśmiechałam się do niego, ale on nie podchodził, więc wzięłam sprawy w swoje ręce. On mi nawet za to podziękował, bo powiedział, że chciał podejść, ale się wstydził. Nie wiem, czy nie popełniam błędu już na starcie, wychodząc z inicjatywą. Może powinnam być trudno dostępna i czekać, aż to facet zacznie się starać. Tak wychodzę na łatwą zwierzynę i na starcie każdy traci mną zainteresowanie.

2) Co do spotkań, to raczej czekam, aż facet coś zainicjuje, gdzieś mnie zaprosi. Aczkolwiek zdarza mi się też zaproponować wyjście na pizzę.  Nie wiem, czy w ogóle powinnam cokolwiek proponować. Raczej inicjatywa w 80% jest po stronie faceta.

3) Staram się jak najmniej pisać. Po spotkaniach w ogóle się nie odzywam pierwsza. Piszę bardzo rzadko. Z niektórymi facetami zdarzało mi się wymienić może jedną wiadomością w miesiącu.  Jak piszą, to odpisuję, ale to nie jest forma kontaktu, którą lubię. Po spotkaniu zawsze czekam minimum 3 dni, jeśli muszę coś napisać. W miesiącu nie inicjuję nigdy więcej niż dwie rozmowy, są to zazwyczaj konkretne  rozmowy. Np. pytam faceta, gdzie dostanę to i to do auta. On mi odpisuje, a ja dziękuję. Ja generalnie nie lubię pisać. Dotyczy to też moich relacji z koleżankami, wolę się spotkać i pogadać na żywo.

4) Nigdy nie inicjuję sama przytulania, trzymania za rękę, pocałunku. Co najwyżej strzelę misia na powitanie i pożegnanie. Nie zdrabniam imienia faceta, nie mówię mu komplementów.  Nie daję się wyprowadzić z równowagi przy próbach wzbudzania zazdrości. Nie zapraszam go na spotkania z moimi znajomymi, rodzicami.  Ostatni chciał kiedyś do mnie wpaść, akurat była u mnie mama, to odmówiłam.  Zaproponowałam spotkanie na mieście. Jak facet ma urodziny, to składam mu życzenia przez telefon, nie chce się  do niego wpraszać i mu naprzykrzać. Nie proponuję też wspólnych wyjść w Sylwestra itp. 

Generalnie staram się nie być namolna. Jak facet mnie gdzieś zaprasza, a mnie to pasuje, to się zgadzam i nie zgrywam księżniczki. Natomiast jest jedna rzecz, która mnie okropnie irytuje. Nie lubię czegoś takiego: widzimy się w niedzielę, pójdziemy na spacer. Nie pada żadna konkretna godzina i miejsce. Dlatego w takich sytuacjach po prostu organizuję sobie czas normalnie i jak akurat jestem ze znajomymi na pizzy, to sorry, ale ze spaceru nici.  Kolega mi mówi, że on to traktuje jako spontaniczność, a mnie się to kojarzy z brakiem szacunku dla cudzego czasu.  Ja zawsze podaję dzień, godzinę i miejsce spotkania.  Nie lubię też telefonów o 21 pt. za pół godziny idziemy na pizzę, bo jednak cenię sobie wcześniejsze planowanie.

Czy to jest jakieś wydanie babskiej wersji PUA?

A co to jest PUA?:)

Posty [ 24 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy jestem nachalna, czy wychodzę na niezainteresowaną?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024