Przemoc czy jednak nie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Przemoc czy jednak nie?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29 ]

Temat: Przemoc czy jednak nie?

Witam, nie byłam pewna czy poruszyć ten temat na forum... Niestety nie mam znajomych, bliskich nie chce martwić...
4 dni temu miałam dziwną sytuację z moim chłopakiem. To była głupota ale z tej drobnej rzeczy wyszło coś "poważniejszego".
Mój chłopak nie pracuje od września 2018 roku, siedzi w domu, nie gotuje (ale pomyje naczynia), siedzi po nocach i śpi do 12-13.
Po moim powrocie z pracy powiedział, że będzie pisał list motywacyjny więc zostawiłam go w spokoju i poszłam do sypialni.
Po 2 godzinach poszłam sprawdzić jak sobie radzi, okazało się, że dopiero zaczyna... dosłownie zaczynał pisać swoje imię i nazwisko...
Zdenerwowałam się lekko i jak to kobieta zaczęłam mu mówić, że to trochę nie w porządku, że wiedział że musi to napisać, co robił przez 2h? wie że nie mam za dużo czasu
po pracy aby coś z nim porobić, ale ważniejsze było przeglądanie Facebooka i pisanie ze znajomymi niż zajęcie się tym co mi powiedział i spędzenie reszty dnia ze mną.
(CV i list motywacyjny pisze od tygodnia, od dwóch miesięcy zapisuje się do urzędu bezrobotnych, który jest po drugiej stronie ulicy ale ciężko mu z domu wyjść).
Może jestem zbyt zaborcza, nie wiem. Wiem natomiast, że bardzo go to zdenerwowało i nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego w jego oczach.
Najpierw rzucił sztućcami, potem talerzem, na końcu chwycił mnie i rzucił o ziemię. Od tej pory nie rozmawiamy ze sobą, zamknęłam się w sypialni i nie chcę patrzeć na niego.
Na ciele mam kilka dosyć dużych siniaków... Nie mogę patrzeć na siebie przed lustrem.
Od tego czasu zastanawiam się co się wtedy stało, czy to moja wina, czy jednak w niczym nie zawiniłam.
Nie wiem czy uznawać to za akt przemocy (którego nie toleruje i jest to koniec związku) czy po prostu nic się takiego nie stało a ja wyolbrzymiam?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Przemoc czy jednak nie?

No ale te wątpliwości to właściwie gdzie są? Sprawa wydaje się oczywista jak rzadko kiedy. Wszystko brzmi źle, jakaś dziwna depresja, a może zwykłe lenistwo, do tego przemoc. Teraz będzie czas na przemyślenia jak wybrać lepiej za drugim razem...

3

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Przemoc, zwiewaj.

4

Odp: Przemoc czy jednak nie?

1. Tak to byl akt przemocy. Tu nie ma nawet wątpliwości. Zrobił to z pełną premedytacją. Nie żeby to co teraz napisze był i usprawiedliwieniem ale nie zrobił tego po pijaku, ani będąc w jakimś stresie.

2. Ktoś kto siedzi w domu i nie pracuje ani nie zajmuje się opieką powinien zadbać o to aby było wszystko wysprzatane, zakupy zrobione i jedzenie przygotowane.


To co teraz zrobisz zdecyduje o twojej przyszłości wiec wybieraj mądrze. Już mu pozwolilas na zrobienie z siebie służącej i sprzątaczki.

5

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Przemoc fizyczna nie ma usprawiedliwienia, a rzucanie kimś o podłogę jest przemocą.
Mam nadzieję, że nie będziesz czekać na potwierdzenie tego faktu i narażać się na kolejne ataki tylko dlatego, że nadal będziesz mieć wątpliwości. Polecam wystawić delikwenta za drzwi, jeśli jesteście u Ciebie lub spakować się i samej wynieść jeśli u niego lub w wynajętym mieszkaniu. Powodzenia

Odp: Przemoc czy jednak nie?
Rickstasy napisał/a:


Nie wiem czy uznawać to za akt przemocy (którego nie toleruje i jest to koniec związku) czy po prostu nic się takiego nie stało a ja wyolbrzymiam?

Ale nie tolerujesz przemocy dopiero wtedy, kiedy ktoś Ci powie, że to przemoc? Przecież sama powinnaś wiedzieć, jak się po tym czujesz...

Zwiewaj. Jak najdalej.

7

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Oczywiście, że to była zwykła ordynarna napaść na ciebie, przemoc w czystej postaci. Zdarzyło się coś takiego pierwszy raz, ale w jego głowie magiczna granica została już przekroczona, więc jeśli przełkniesz coś takiego, to wkrótce będziesz miała kolejny jego atak.
Podejrzewam, że dla tego faceta fakt, że w końcu należałoby ruszyć doope do pracy jest tak stresujący, że nie daje sobie z tym rady. Od miesięcy żyje sobie wygodnie pozostając na utrzymaniu kobiety, dobrze się odżywia, wysypia, zapewnia sobie rozrywki w internecie, a tu niestety baba naciska.
Zaatakował cię, bo tak się nabuzowal tym, że musi znaleźć pracę, że wyzyl się na tobie.
Druga sprawa na którą musisz zwrócić uwagę, to jego lenistwo, brak odpowiedzialności i brak ambicji.
Zakończ ten związek i to jak najszybciej.

8 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-24 20:37:58)

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Az strach pomyslec co zrobi następnym razem, skoro to byl pierwszy raz.
Nie, nie jestes winna. Jeśli razem mieszkacie i planujecie przyszłośc, ma zas r a ny obowiązek ruszyc tylek i isc do pracy.
Bardzo mnie to ruszylo, bo moj jedna z pierwszych awantur urzadzil mi po tym, jak zaczelam mu w gazecie czytac ogłoszenia o pracy (tez od kilku miesięcy nie pracowal i nie rwal sie, zeby cokolwiek znalezc), ogłoszenia byly zgodne z jego wymogami i wykształceniem. Pytalam po prostu "a moze to? To moze takie sluchaj.." tak sie wsciekl, ze darl sie na mnie z 2 godziny, nie wiedzialam o co mu chodzi, bo wystarczylo powiedzieć - sluchaj nie szukaj mi pracy, sam znajdę. Nie chcialo mu sie pracowac.

Ja popelnilam blad, bo brnelam dalej i dzis mam duzy problem. Jak to Twoje mieszkanie to wywal go jeszcze dzis poki to jest swieze wszystko, zanim zrobi Ci pranie mozgu i udobrucha. Jesli to sie raz zdarzylo, z powodu takiej BZDURY, to co bedzie jak pojawi sie wiekszy klopot?
Uciekaj dziewczyno. To jest przemoc, nie ma sie nad czym zastanawiać. Zaslugujesz na kogoś normalnego.

PS. Zrob sobie zdjęcia tych siniakow.
Tak dla informacji jeśli to ten typ, o jakim mysle i z jakim jeszcze jestem, to niedlugo zacznie przepraszać, bedzie tlumaczyl, ze tak bardzo go zdenerwowalas, ze to.TY doprpwadzilas go do takiego stanu, ze to przez Ciebie, bo przecież on nie chcial, bo Cie kocha itp. Nie idź na to.
A ze spaniem i siedzeniem po nocach u takich typów to standard. W ogole cala sytuacja to jakbym czytala o sobie...

9 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-02-24 21:07:04)

Odp: Przemoc czy jednak nie?
Rickstasy napisał/a:

Wiem natomiast, że bardzo go to zdenerwowało i nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego w jego oczach.
Najpierw rzucił sztućcami, potem talerzem, na końcu chwycił mnie i rzucił o ziemię. Od tej pory nie rozmawiamy ze sobą, zamknęłam się w sypialni i nie chcę patrzeć na niego.
Na ciele mam kilka dosyć dużych siniaków... Nie mogę patrzeć na siebie przed lustrem.
Od tego czasu zastanawiam się co się wtedy stało, czy to moja wina, czy jednak w niczym nie zawiniłam.
Nie wiem czy uznawać to za akt przemocy (którego nie toleruje i jest to koniec związku) czy po prostu nic się takiego nie stało a ja wyolbrzymiam?

tu nie ma moim zdaniem miejsca na zastanawianie się czy ofiara zawiniła, sprawca mógł spowodować śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu i nie powinien nawet być na wolności, wszyscy są raczej jednomyślni że wskazane jest jak najszybsze odejście

10 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-24 21:24:12)

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Sprawca zawsze zwala winę na ofiare, a ofiara ma i bez tego wątpliwości czy przypadkiem nie zrobila czegos, co wprawiloby sprawce w taką furie. Ja tez sie wiele razy zastanawialam, juz bez jego przekonywania, czy to znów ja jestem winna, ze moze trzeba bylo sie ugryzc w język itp.
Az zrozumialam, ze chocbym byla aniolem, to on i tak bedzie wybuchal.

To normalne (i nienormalne zarazem), ze dziewczyna sie zastanawia czy to nie jej wina. Zapewne nigdy nie miala do czynienia z psycholem takim jak ten, obracala sie w gronie ludzi, ktorzy zachowują sie, rozwiazuja problemy i dyskutują w sposob cywilizowany, zamiast stosować przemoc.

Martwi mnie, bo u mnie i w wielu innych przypadkach, na ktore tu trafilam, sytuacja pogarszala sie syopniowo. U Ciebie, Autorko, od razu ze sie tak kolokwialnie wyraze, on przywalil z grubej rury. Ewakuuj sie i utnij z nim wszelkie kontakty. Takich swirow jest na pęczki, wiele kobiet przez nich cierpi, wiele dzieci. Nie wiem ile jestescie razem, ale napisalas o nim "chlopak", więc sądzę, ze niedlugo. Czy byly wcześniej jakies sygnaly alarmowe? Kłótnie, awantury bez rekoczynow? Ja gdybym mogla cofnac czas, ucielabym to w tym momencie, w ktorym jestes Ty.
Daj znac jak sytuacja.

11

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Autorko, to damski bokser. Jak raz podniósł rękę na ciebie, to już mu ona będzie leciała.
Twoje pytanie jest retoryczne.

12

Odp: Przemoc czy jednak nie?

No cóż, w skrócie "łobuz kocha najmocniej".

13

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Zaufaj sobie i temu co czujesz. Czujesz, że to była przemoc i to była przemoc. Jasne, że znajdzie się zawsze jakieś usprawiedliwienie jego zachowania ale i tak nie wygląda ono dobrze, bo niby co? Wkurzył się, bo nic nie robi? Może depresja. A może ma jakiś żal do Ciebie. Komunikowanie się dużo by spraw rozwiązało ale... no nie taka... nie rzucanie o podłogę.

14

Odp: Przemoc czy jednak nie?
Mathas napisał/a:

No cóż, w skrócie "łobuz kocha najmocniej".

Co za brednie, nawet jako żart niestosowne.
Autorka tematu ma już wystarczająco zaburzony obraz sytuacji, skoro pisze, że nie jest pewna, czy rzucanie nią o podłogę jest przemocą. Nie ma powodów, by sobie z tego robić podśmiechujki.

15

Odp: Przemoc czy jednak nie?

To ja napisze tak. Kiedys zobaczylam u mojego na portalu społecznościowym, ze ma w historii wyszukiwan jakas laske. Nie sprawdzalam go, zostawil aktywny tel na stole jak przeglądal strone, znalismy swoje hasla dostepu nawzajem itp, ale jak chcecie to mnie zlinczujcie. Zerknelam, mowie nic ciekawego, nawet zazdrosna nie bylam. Ale zapytalam przy okazji kto to jest skoro jej szukal. Mysle, moze jakas stara znajoma. Nie odpowiedzial. Ani slowa. Pytam jeszcze raz dlaczego milczy. On nic. Zamyslony. I tak jeszcze kilka razy az zaczelo mnie to zastanawiac. Do konca dnia sie do mnie nie odzywal, obrazony nie wiadomo o co.
Ja pomyslalam - pewnie mnie z nia zdradza...  poszlam spac do drugiego pokoju. Rano ni stąd ni zowąd jazda na calego, wyzwiska, ze nie spalam z nim, ze go śledzę, ze go sprawdzam, ze ma tego dosc, ze jestem taka i taka. Ale odpowiedzi na pytanie z poprzedniego dnia nie bylo nadal, zero komentarza. Tak sie nakrecil w swej zlosci, ze dostalam dwa razy w brzuch i twarz i rozcial mi lekko warge. O przemocy psychicznej nie mowiac.

Tak wiec autorko odpowiedz sobie sama czy chcesz powtórki z rozrywki. Przyszłas tu po odpowiedź, dostalas ja już od każdego z nas. Uciekaj.

16

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Jeśli on nie pracuje od września, to za co żyje? Ty go utrzymujesz, a do tego zapewne podstawiasz pod nos obiadki i ogarniasz tę całą resztę związaną ze wspólnym mieszkaniem? Zastanawiasz się czy zawiniłaś - w jego odczuciu zapewne tak, bo chcesz zburzyć tę sielankę, którą ma w tej chwili.

Dam sobie rękę uciąć, że za chwilę przyjdzie i będzie przepraszał, być może nawet ze łzami w oczach, tłumacząc, że nie wie jak to się stało, bo przecież kocha, ogromnie żałuje i obiecuje, że więcej się to nie powtórzy. I nie powtórzy się, ale... tylko do następnego razu. Tak niestety działa ten mechanizm. Mało tego, przemoc z czasem się nasila, a agresor stopniowo przesuwa granicę. Za jakiś czas zaczniesz chodzić na palcach, a jemu i tak będzie mało i sam będzie szukał zaczepki. Ty z kolei posiniaczona i obolała będziesz myśleć co zrobiłaś nie tak, być może nawet go usprawiedliwiać, biorąc całą winę na siebie. Zanim na dobre wpadniesz w tę pułapkę, pomyśl czy chcesz tak żyć. Nie chcesz, prawda?   

Rickstasy napisał/a:

Nie wiem czy uznawać to za akt przemocy (którego nie toleruje i jest to koniec związku) czy po prostu nic się takiego nie stało a ja wyolbrzymiam?

Pamiętaj, że cokolwiek powiesz i jakkolwiek się zachowasz nikt NIE ma prawa Cię nawet szarpać, a co dopiero uderzyć. W tym miejscu masz odpowiedź na pytanie zadane w pierwszym poście. Co z tą wiedzą zrobisz, zależy wyłącznie od Ciebie.

17

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Przywalił ci więc jest to przemoc.
A to że się czepiasz to masz racje. Dlaczego ty masz go utrzymywać?

18

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Nie wiem, czy jesteś zaborcza za to na pewno nie jesteś jego matką, żeby mu siedzieć nad głową i zaganiać dorosłego mężczyznę do roboty. Sam się powinien wziąć, to nie jest dziecko, a Ty nie jesteś od wychowywania.
Ale NIC nie usprawiedliwia tego, że podniósł na Ciebie rękę. Uciekaj jak najszybciej, takie sytuacje mogą się zdarzyć częściej jak coś będzie szło nie po jego myśli.

19

Odp: Przemoc czy jednak nie?
missjustine napisał/a:

Nie wiem, czy jesteś zaborcza za to na pewno nie jesteś jego matką, żeby mu siedzieć nad głową i zaganiać dorosłego mężczyznę do roboty. Sam się powinien wziąć, to nie jest dziecko, a Ty nie jesteś od wychowywania.

Ale sie usmialam. Ma zyc z pasozytem, ktoremu od pol roku nie chce sie isc do urzedu pracy na druga strone ulicy ani ktory nie wykazuje zadnej inicjatywy, zeby znalezc sobie zajecie. Moze Ty go sobie wez, utrzymuj, a po pracy gotuj, sprzataj, pierz. Tylko jak Ci to przestanie pasowac, to nie waz sie slowa powiedziec jaśnie panu, zeby go czasem nie wyprowadzić z równowagi.

20

Odp: Przemoc czy jednak nie?
Aaannaaa napisał/a:
missjustine napisał/a:

Nie wiem, czy jesteś zaborcza za to na pewno nie jesteś jego matką, żeby mu siedzieć nad głową i zaganiać dorosłego mężczyznę do roboty. Sam się powinien wziąć, to nie jest dziecko, a Ty nie jesteś od wychowywania.

Ale sie usmialam. Ma zyc z pasozytem, ktoremu od pol roku nie chce sie isc do urzedu pracy na druga strone ulicy ani ktory nie wykazuje zadnej inicjatywy, zeby znalezc sobie zajecie. Moze Ty go sobie wez, utrzymuj, a po pracy gotuj, sprzataj, pierz. Tylko jak Ci to przestanie pasowac, to nie waz sie slowa powiedziec jaśnie panu, zeby go czasem nie wyprowadzić z równowagi.

Rozumiem że piszesz tak z powodu własnych doświadczeń . Tyle że autorka tego tematu nic nie pisała że jej chłopak to pasożyt tylko że nie pracuje od września. Pewnie żyje z oszczędności. W całym zajściu nie miała do niego pretensji o to że nie pracuje tylko o to że nie spędza z nią czasu.

Co do tematu to twój partner przekroczył granice nietykalności cielesnej. Nie ma znaczenia czy jest w autorce wina czy nie. Bo nawet jeśli go prowokowała to co ma dalej być z kimś na kogo potrafi tak działać aby doszło do rękoczynów ? Trudno się tak rozstawać w emocjach ale to moim zdaniem jedyne wyjście bo następnym razem może się na siniakach nie skończyć.

Autorka też ma problem że związała się z kimś takim i źle oceniła sytuację nie załapała żeby się wycofać zanim sytuacja się wymknęła z pod kontroli. Nie potrafiła sama wytrzymać w sypialni ze sobą przez 2h istnieje duże ryzyko że jak się rozstaną to za chwilę zwiąże się z kolejnym panem zdolnym do takich rzeczy. Do tego gadanie facetowi aby pisał list motywacyjny co chciała tym osiągnąć ? Sam jej powiedział że będzie go pisał czyli wiedział że ma to zrobić sprawiało mu to najwyraźniej trudność że to odkładał. Mogła jakoś zapytać czy mu pomóc a zamiast tego wolała przedstawić swoje pretensje. Przed całym tym zajściem nie było między nimi różowo .

21

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Ludzie o czym Wy piszecie, pol roku nie pracuje, dwa miesiące zapisuje się do UP, od tygodnia nie umie napisać CV i listu motywacyjnego. Sciemnia, że będzie pisał, ona go zostawia, a on w tym czasie przegląda Facebooka. Ona mu to wypomina, on ją atakuje. Siedzi po nocach, śpi do południa. Przecież na kilometr widać, że to len i manipulant, a Wy jeszcze wmawiacie dziewczynie, że jest zaborcza. Widać, że nie chce mu się iść do pracy. Podoba mu się taki stan rzeczy.

Wynika z tego, że powinna siedzieć cicho i nie zwracać mu uwagi, nie interesować się jego bezrobociem, nie motywować do znalezienia pracy (której jemu i tak nie chce się szukać). Podporządkować się i czekać łaskawie aż on się ogarnie. Takie komentarze to promowanie do uleglosci, spędzanie ja w poczucie winy.

22

Odp: Przemoc czy jednak nie?
Aaannaaa napisał/a:
missjustine napisał/a:

Nie wiem, czy jesteś zaborcza za to na pewno nie jesteś jego matką, żeby mu siedzieć nad głową i zaganiać dorosłego mężczyznę do roboty. Sam się powinien wziąć, to nie jest dziecko, a Ty nie jesteś od wychowywania.

Ale sie usmialam. Ma zyc z pasozytem, ktoremu od pol roku nie chce sie isc do urzedu pracy na druga strone ulicy ani ktory nie wykazuje zadnej inicjatywy, zeby znalezc sobie zajecie. Moze Ty go sobie wez, utrzymuj, a po pracy gotuj, sprzataj, pierz. Tylko jak Ci to przestanie pasowac, to nie waz sie slowa powiedziec jaśnie panu, zeby go czasem nie wyprowadzić z równowagi.

Ja to zrozumiałam tak, ze autorka ma nie wychowywać, bo sam powiniec chcieć, i ma racje. Jeśli tego jednak nie robi, to jest to powod do ewakuowania się ze związku. (nawet pomijając temat przemocy)

23

Odp: Przemoc czy jednak nie?
Aaannaaa napisał/a:

Wynika z tego, że powinna siedzieć cicho i nie zwracać mu uwagi, nie interesować się jego bezrobociem, nie motywować do znalezienia pracy (której jemu i tak nie chce się szukać). Podporządkować się i czekać łaskawie aż on się ogarnie. Takie komentarze to promowanie do uleglosci, spędzanie ja w poczucie winy.

Można przyjąć że on zły nierób co zrobił jej krzywdę a ona idealna. Tyle że wtedy ona niczego się nie nauczy. Gdy partner jest długi czas na bezrobociu ona może przejawić całe spektrum zachowań nie musi wybierać między pretensjami a podporządkowaniem się.

Mogła wykazać się empatią i spróbować zrozumieć czemu mu tak ciężko idzie szukanie tej pracy. Być może on jest leniem co nic mu się nie chce to powinna od takiego kogoś odejść. Być może on potrzebował aby mu jakoś w tym pomóc zmotywować go np iść razem z nim do urzędu pracy. Być może gdy on jej oznajmił że będzie pisał list motywacyjny wystarczyło go zapytać jak długo planuje to robić i czy znajdzie czas tego wieczoru dla niej.

A może pisanie tego listu było po prostu wymówką bo on wcale nie chciał spędzać czasu z autorką tematu. Być może jak by jej powiedział wprost że woli pisać z kolegami przez facebooka niż spędzać czas z nią to by zrobiła mu awanturę.

Nie rozumiem czemu miała by popadać w poczucie winy. Popełniła błędy czas przemyśleć co mogła zrobić inaczej i żyć dalej z dala od kogoś kto ją skrzywdził.

24

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Po co gdybanie? Ustosunkować to się trzeba do tego co zaszło a nie co mogło zajść. Bez sensu. Mogłaś, mogłaś. A może nie mogłaś? Jest jak jest i to jest rzeczywistość a nie jakieś tam „gdybyś wtedy”. Totalnie bez sensu. On też mógłby... bez sensu! On jest leniem i na gderanie reaguje agresją. Można nie gderać. Można nie reagować agresją. Można nie gderać. Można poszukać pracy itd Nie widzicie, że to roztrząsanie jest bez sensu? Fakt jest taki, powtarzam: śmierdzący leń, gderajacą matkująca autorka i agresywny śmierdzący leń. Taka reakcja między nimi zachodzi. Co do tego dodać, żeby było ok? Nie wiem! Bo to wszystko by wyglądało tak: on mógłby znaleźć pracę, ona mogła by nie matkować i nie gderać, on mógłby nie być leniem. No ale jest jak jest...

25 Ostatnio edytowany przez adiafora (2019-02-26 12:41:04)

Odp: Przemoc czy jednak nie?

to forum mnie ostatnio osłabia i mam wrażenie, że trolle produkują te posty.
Koles rzucił w kobitę czy też obok, talerzem a potem nią o podłogę a ta sie drapie po głowie i zastanawia czy to przemoc czy nie, jednocześnie deklarując, że przemocy nie toleruje!  To może zapytam, jaką ona wyznaje definicje przemocy?

26

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Nie będę się powtarzać, dodam tylko jedno. Może któreś z Was nie rozumie, że jego lenistwo i olewczy stosunek do znalezienia pracy prawdopodobnie jest tu większym problemem i absolutnie nie rozumiem, jak w przypadku takiej sytuacji można naskakiwac na dziewczynę, że gdera itp. Może była cierpliwa przez te wszystkie miesiące i w końcu przy okazji tej sytuacji nie wytrzymała. On siedzi całymi dniami w domu, a kiedy ona wróci z pracy on woli dalej przeglądać internet zamiast spędzić z nią czas. Też bym się wkurzyła.

Jednej rzeczy nie rozumiem, dlaczego wszyscy na nią naskakuja. Ciekawe czy Wy w Waszych związkach jesteście tacy mili i wyrozumiali dla partnerów nierobow, bo naprawdę nie sądzę.

A zresztą po co się tu produkujemy, skoro Autorka i tak się nie udziela i nie komentuje, chyba że to kolejny fake temat.

27

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Ja byłam cierpliwa... Nie gderałam. Do czasu. Jak mi się cierpliwość skończyła to była apokalipsa hehe smile Byłam jak burza z piorunami, sztorm z huraganami, lawa zalewająca wszystko co napotka po drodze, jak wichura z tornado, jak Tomee Lee Jones... ^^

28

Odp: Przemoc czy jednak nie?
JadziaNieMadzia napisał/a:

Ja byłam cierpliwa... Nie gderałam. Do czasu. Jak mi się cierpliwość skończyła to była apokalipsa hehe smile Byłam jak burza z piorunami, sztorm z huraganami, lawa zalewająca wszystko co napotka po drodze, jak wichura z tornado, jak Tomee Lee Jones... ^^

I osiągnęłaś tym zamierzony efekt ? Po wichurze już było tylko dobrze? Ta idea gderania zamiast gderać nie lepiej po prostu coś zrobić ? Odejść ?

To gdybanie to po prostu pomysły jak może uniknąć takiej sytuacji na przyszłość. Bo wszyscy są zgodni że ten związek powinna zakończyć i nie ma nad czym dyskutować.

29

Odp: Przemoc czy jednak nie?

Dawało efekty i to jakie!... ale mi się nie chciało być ciągle jak burza. Toteż w związku nie jestem, bo nie chcę. Grunt to wiedzieć czego się chce a czego nie. Lenia śmierdzącego na którego trzeba ryczeć codziennie, żeby ruszył palcem ja nie chcę. A czego chce autorka?

Posty [ 29 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Przemoc czy jednak nie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024