Dzień dobry wszystkim mam problem który mnie gryzie od jakiegoś czasu.Spotykam się z facetem od trzech lat nie mieszkamy razem każdy z nas ma własne mieszkanie.Na początku znajomości nastawieni byliśmy na przyjaźń spędzaliśmy że sobą każdą wolną chwilę i też zawsze mogliśmy na siebie liczyć. On w tym czasie miał wiele problemów osobistych rozwód zmiana pracy miejsca zamieszkania ja bylam dla niego wsparciem on również pomocny dla mnie. Od jakiegoś czasu coś się zmieniło rzadziej się widzimy nie kłócimy się ale czuję jakiś dystans .Mój facet nie dawno powiedział mi że fajnie by było żebym u niego pomieszkiwala. Zdziwiło mnie to bo do niedawna nie dopuszczał takiej opcji mieszka z dwojgiem dorastających dzieci a one traktują mnie na dystans i wiem że chyba za mną nie przepadają chociaż nie wiem czemu jestem miła nie wtrącam się. Wogle czuję się nieswojo w ich domu właśnie ich domu.Problem tkwi w tym że ja tam nie chcę zostawać coś mnie blokuje i on to chyba czuje myślę że chciałby żebyśmy razem zamieszkali a ja tego chyba nie chcę nie razem z dorastających dziecmi które mnie nie akceptują poprostu boję się konfliktów.Tez nie chcę się rozstać jest to dobry człowiek ale nie wiem jak z nim rozmawiać aby się nie obraził od jakiegoś czasu zrobił się bardziej jak kumpel a ja się z tym gryzę. Co myślicie o tym
Myślę, że się zdystansował, bo boi się odrzucenia z Twojej strony.
Albo przyszła dla niego kolej na kolejny etap waszej znajomości.
Albo szuka pomocy domowej do domu i ogarniania dzieciaków.
No w każdym bądź razie problemem jest wytłumaczenie mu, że nie chcesz mieszkać z jego dziećmi i psucia mu atmosfery w domu. Gdy się tam wprowadzisz istnieje duże prawdopodobieństwo, że właśnie popsuje sie mu atmosfera domowa: dzieci przeżyły juz stres związany z jego rozwodem a teraz jeszcze musiały by zaakceptować Ciebie jako partnerkę ojca, gdy na horyzoncie gdzieś jest ich matka. A to jest dodatkowy stres, a już pewnie pokładały sobie życie z tatą. No i istnieje możliwość, że nie zostaniesz przez nie zaakceptowana, a wówczas - sajgon domowy - tatuś będzie rozgrywany między Ciebie a dzieci.
Zawsze możecie spotkać się u Ciebie, gdzie jest miło, przytulnie i bez świadków waszych amorów.
Może miał cichą nadzieję , że w odpowiedzi Ty zaproponujesz jemu pomieszkiwanie u siebie skoro u niego są już dorastające dzieci ?
No właśnie mógłby zostawać ale niestety godzina 20 i czuję się nie swojo ma obowiązek wracać do domu ja to rozumiem ale na dłuższą metę jest to wszystko dziwne a teraz nie dawno powiedział mi że nie chcę mu się ciągle latać do mnie woli abym była u niego .Dziwne to wszystko trudne są takie związki jak są dzieci ja je rozumiem ja wszystkich rozumiem ale co że mną.Wiem wiem trzeba było nie pchać się w takie relacje no ale wcześniej było ok był częściej u mnie i to mu pasowało a teraz dziwne no cóż życie kto powiedział że będzie latwo
hmmm a w jakim wieku są jego dzieci ? Może chociaż weekendy mógłby spędzać u Ciebie ? Ty jak rozumiem jesteś wolna i bez zobowiązań ?
i co to znaczy , że nie chce mu się latać?....to aż tak wielce musi latać ? ...nie spiesz się , dzieci to obowiązki i zupełnie inny styl życia więc dziwne , że jakoś normalnie o tym z Tobą nie porozmawiał ...co to za stwierdzenie w ogóle , że masz z nim pomieszkiwać bo jemu nie chce się już latać do Ciebie....jakoś tak nieładnie
Jeśli to są dorastające dzieci, to przecież chyba mogą czasami zostać same na noc lub w weekendy pomieszkać trochę bez ojca. Trochę mi tu wygodnictwem zalatuje. Z kolei jeśli wprowadzisz się do niego, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że Wasz związek tego nie przetrwa, bo skoro już teraz Twoje kontakty z jego dziećmi nie są zbyt poprawne, to ciężko będzie to zmienić, kiedy Ty wkroczysz na ich teren. Najlepiej byłoby popracować nad tymi kontaktami na jakimś neutralnym gruncie, jakiś wspólny weekend, wycieczka itp., a dopiero potem zastanawiać się nad wspólnym zamieszkaniem. Pamiętaj, dla Twojego partnera dzieci zawsze będę na pierwszym miejscu.
Nie wiem, ile lat mają te dzieci, ale może warto by było jeszcze chwilę poczekać, aż po prostu wyjdą z domu i dopiero wtedy pomyśleć o wspólnym mieszkaniu.
No właśnie nie chcę się spieszyć na wszystko może przyjść czas a dzieci kiedyś mogą wyjść z domu teraz się uczą mają 18 i 14 lat a u mnie czasem zostawał tylko na drugi dzień szybko zamykał do domu mi to się nie podoba takie napięcie ciągły schemat
A to jest wdowiec czy rozwodnik? Bo jak wdowiec to "dzieci" mogą niezłe fochy strzelać, że tatuus zamiast pozostac wierny do smierci pierwszej żone to smie miec własne życie. A jak rozwodnik to dzieci w tym wieku są trudne, życia mają "ogarnięte" a tu im sie jakas mamusia nowa szykuje - wiec takze ojca zniechęcają.
Rozwodnik od dobrych kilku lat no zobaczymy co z tego wyniknie na razie jest na pewno niezadowolenie i dystans z jego strony musi mnie zrozumieć że to wymaga czasu i kiedyś być może ta chwila nastąpi a jak będzie ciągle nafochany zdystansowany to ja na pewno się wycofam bo niczego nie można robić wbrew siebie wszystko musi dawać radość
Otóż to, dokładnie tak