Witam, tak jestem facetem i tak nie potrafię zrozumieć mojej sytuacji a co najgorsze nie potrafię tego przeboleć. Mianowicie byliśmy razem 13 lat, nigdy nie było żadnych rozstań, a większe niesnaski załatwialiśmy w jeden dzień. Pół roku temu z dnia na dzień oznajmiła mi że chce się rozejść, twierdząc ze mnie nie kocha. (Nasz wiek 32/31). Nie będę opisywał rozmów, płaczu i lamentów. Wygrała, wyprowadziłem się, niestety lub stety pracujemy razem, co za tym idzie mamy codzienny kontakt. Po dzień dzisiejszy jakby to głupio nie zabrzmiało, dalej ją kocham i zrobiłbym dla niej wszystko. Ale po kolei, wiec po miesiącu moich starań, z których nic nie wyszło, zacząłem się trochę ogarniać i nie przeczę, że zmieniłem w sobie parę nawyków. W szybkim skrócie od grudnia rozmawiamy. Natomiast od nowego roku potrafimy rozmawiać ze sobą po kilka h, śmiać się jak za dawnych lat. Mało tego jej kolezanki, które jeszcze niedawno miały mnie za zło całego świata teraz są po mojej stronie. Doszły mnie słuchy że ona nadal mnie kocha i tu powstaje największy problem... od kiedy mamy super kontakt, gdy tylko choć trochę zaczynam iść w jej kierunku, ona się oddala. Jednego dnia mówi ze nie wyobraża sobie życia beze mnie, następnego ze nie wie co chce robić w życiu. Codziennie inaczej, raz tak, raz tak. Gdy tylko robię sobie nadzieję, dostaję liścia w twarz. Jak ma jakiś problem, nieważne jakiej natury to dzwoni do mnie. Przed rodziną i przyjaciółmi wychwala mnie tak, ze gdy to do mnie dochodzi to czuję się skrępowany. Tydzień temu spytała się czy możemy iść razem na kawę, i uwierzcie mi że dawno nie spędziłem z nikim tak dobrze czasu, po czym w nocy sama napisała do mnie, cytuję „ bardzo miło spędziłam z Tobą dzień...” a tu przychodzi kolejny dzień i cisza. Cisza, która trwa już tydzień, mimo tego, że w pracy normalnie rozmawiamy. Mam wrażenie jakby w te parę godzin w pracy nasycała się moim towarzystwem, po czym wracała do domu bo samej jest jej teraz dobrze... nie wiem co o tym wszystkim myśleć, najgorsze jest to, że nie należę do osób, które muszą się pochwalić przed całym światem (co za ironia, ponieważ wyrzuciłem to z siebie właśnie wam, drogie kobiety w dodatku w internecie) i o mojej sytuacji nie wie nikt z kręgu mojej rodziny, czy znajomych. Natomiast z jej strony nie ma chyba jednej osoby, która by nie wiedziała, a mało tego żeby było zabawnie to nawet jej rodzina trzyma za nas kciuki. Co o tym myślicie? Jakieś porady?
stare powiedzenie : "kto ma wyj...ane, temu bedzie dane".
Poczekaj, jak kocha to sama wróci, a nawet gbyby nie...to nie warto było czekać.
Powspominaj sobie ile razy kopa w 4 litery od niej dostałeś, bo dostałeś nie raz.
Wypisz sobie to na kartce i zastanów się, czy naprawdę otworzysz jej drzwi kiedy stanie w progu.
3 2019-02-13 12:15:42 Ostatnio edytowany przez Zalamanaismutna (2019-02-13 12:21:37)
Cześć, ze sposobu w jaki piszesz wnioskuję, że jesteś inteligentną osobą, więc zapewne gdy sam przeczytasz kilka razy swój post to zauważysz, że tam już kryje się odpowiedź. Niestety to wygląda tak, jakby ona chciała Cię mieć kiedy potrzebuje, ale nie musieć być dla Ciebie. Może myśli, że będziecie przyjaciółmi... jeżeli nadal ją kochasz to nie powineneś się na to godzić, to na pewno nie pomaga, a tylko zamyka Ci drogę na jakieś nowe znajomości. Nie wiem czy jestem właściwą osobą, do tego typu porad, bo sama przeżywam rozstanie, ale wydaje mi się, że twoja sytuacja to takie powolne odrywanie plastra, zamiast zerwać go od razu, a skutek prędzej czy później będzie taki sami, tylko ty będziesz sobie robił nadzieję i marnował czas, energię i radość życia na tą osobę. Takie zachowanie, pisanie sms'a, potem nie odzywanie się przez tydzień to po prostu brak szacunku i empatii, jakby Cię kochała nie robiłaby takich rzeczy. Co do wychwawalania przed innymi, może czuje się winna, że Cię tak wykorzystuje i w ten sposób reperuje sumienie? Tak bym obstawiała. Moim zdaniem powinieneś się odciąć, dałeś jej czas, zmieniłeś się, ale ona nie chce być już z Tobą. Na pewno jesteś bardzo wartościową osobą i masz wiele do zaoferowania, nie marnuj energii na kogoś, kto już nie chce twojej miłości, a jedynie porady czy rozmowy od czasu do czasu. Uważam, że jakaś przyjaźń po intymnym związku to bzdura, nie da się po prostu lubić osoby, którą się kochało, dlatego jeśli możesz to może przenieś się do jakiejś innej, pracy, inne godziny, a jak nie to po prostu unikaj głębszego kontatku i otwórz się na świat. Nie miej z nią relacji poza pracą, bo krzywidzisz tylko siebie.
Najgorsze jest to, że część twoich uczuć to może być przyzwyczajnie, w końcu pół życia byliście razem. Na twoim miejscu wyjechałabym gdzieś na chwilę i wyciszyła emocje do tej osoby.
Ah i powiedz o tym innym, takie nie mówienie i ich trzymanie kciuków tylko zaburza twój racjonalny odbiór tego wszystkiego. Jak im powiesz, to oni też staną sie dla Ciebie wsparciem.
Czyli pani po 13 latach powiedziała że Cie nie kocha i chce się rozejść. W myśl pokrętnej logiki chce być z Tobą teraz tylko przyjaciółmi myśląc że tak złagodzi Ci ból rozstania. Ty liczysz na związek że kolejna przysługa albo wspólna kawa sprawi że ona znów Ciebie zechce.
Tylko czemu ona ma Ciebie chcieć? Nie jest z Tobą w związku mówi że Cie nie kocha i dalej Cie ma na każde zawołanie. To po co ma być z Tobą w związku po co ma sobie odmawiać flirtów z innymi po co ma się starać skoro nie musi?
Tak będziecie sobie żyli do czasu aż Ty będziesz w dużej potrzebie lub ona spotka odpowiedniego kandydata na związek. Ty zakochany każdy jej gest odbierasz jako chęć powrotu a to tylko próby łagodzenia rozstania z jej strony. Moim zdaniem nic dobrego z tego nie będzie ale każdy musi się o tym sam przekonać. Ja bym radził ograniczyć z nią kontakt do minimum poinformować rodzinę że ona nie chce z Tobą być i poszukać innej . Gdy zobaczy że inna Cie chce to może zwykła ludzka zazdrość sprawi że jednak zrozumie że Ciebie pragnie.
Witam. Na wstępie bardzo dziękuję za odpowiedzi, szczerze ciężko mi to wszystko przetrawić. Tak ciężko, że nawet nie wiem co napisać, pewnie jest w tym dużo prawdy, ale jak zdążyłem zauważyć, zakochany człowiek jest naprawdę głupi. Jeszcze raz dziękuję serdecznie, spróbuję się jakoś powoli odciąć. Pozdrawiam
A zasada 34 kroków?
Nie masz do czego wracać. Skoro ona cię zostawiła to może tym swoim skomleniem weźmiesz ją na litość i wróci ale zrobi ci to samo za lat 10 jak będziecie mieli dzieci - i to będzie twoja wina za to poniżanie samego siebie dzisiaj.
Witam, tak jestem facetem i tak nie potrafię zrozumieć mojej sytuacji a co najgorsze nie potrafię tego przeboleć. Mianowicie byliśmy razem 13 lat, nigdy nie było żadnych rozstań, a większe niesnaski załatwialiśmy w jeden dzień. Pół roku temu z dnia na dzień oznajmiła mi że chce się rozejść, twierdząc ze mnie nie kocha. (Nasz wiek 32/31). Nie będę opisywał rozmów, płaczu i lamentów. Wygrała, wyprowadziłem się, niestety lub stety pracujemy razem, co za tym idzie mamy codzienny kontakt. Po dzień dzisiejszy jakby to głupio nie zabrzmiało, dalej ją kocham i zrobiłbym dla niej wszystko. Ale po kolei, wiec po miesiącu moich starań, z których nic nie wyszło, zacząłem się trochę ogarniać i nie przeczę, że zmieniłem w sobie parę nawyków. W szybkim skrócie od grudnia rozmawiamy. Natomiast od nowego roku potrafimy rozmawiać ze sobą po kilka h, śmiać się jak za dawnych lat. Mało tego jej kolezanki, które jeszcze niedawno miały mnie za zło całego świata teraz są po mojej stronie. Doszły mnie słuchy że ona nadal mnie kocha i tu powstaje największy problem... od kiedy mamy super kontakt, gdy tylko choć trochę zaczynam iść w jej kierunku, ona się oddala. Jednego dnia mówi ze nie wyobraża sobie życia beze mnie, następnego ze nie wie co chce robić w życiu. Codziennie inaczej, raz tak, raz tak. Gdy tylko robię sobie nadzieję, dostaję liścia w twarz. Jak ma jakiś problem, nieważne jakiej natury to dzwoni do mnie. Przed rodziną i przyjaciółmi wychwala mnie tak, ze gdy to do mnie dochodzi to czuję się skrępowany. Tydzień temu spytała się czy możemy iść razem na kawę, i uwierzcie mi że dawno nie spędziłem z nikim tak dobrze czasu, po czym w nocy sama napisała do mnie, cytuję „ bardzo miło spędziłam z Tobą dzień...” a tu przychodzi kolejny dzień i cisza. Cisza, która trwa już tydzień, mimo tego, że w pracy normalnie rozmawiamy. Mam wrażenie jakby w te parę godzin w pracy nasycała się moim towarzystwem, po czym wracała do domu bo samej jest jej teraz dobrze... nie wiem co o tym wszystkim myśleć, najgorsze jest to, że nie należę do osób, które muszą się pochwalić przed całym światem (co za ironia, ponieważ wyrzuciłem to z siebie właśnie wam, drogie kobiety w dodatku w internecie) i o mojej sytuacji nie wie nikt z kręgu mojej rodziny, czy znajomych. Natomiast z jej strony nie ma chyba jednej osoby, która by nie wiedziała, a mało tego żeby było zabawnie to nawet jej rodzina trzyma za nas kciuki. Co o tym myślicie? Jakieś porady?
Porady są takie, że baba gra z Tobą w ch...., tego, w gumę.
Nie wyszło jej z innym, to próbuje wpierw wyczuć grunt, a potem Cię nakręcić na wizję miłości romantycznej wspaniałej itp. Jej przewagą jest Twoje zerowe doświadczenie i znajomość kobiet. Otóż - ona już wie, że można lepiej, niż z Tobą. Niestety (dla niej i dla Ciebie) z tym, co miało być lepiej, nie wyszło. Niestety dla niej - wiadomo. Dla Ciebie niestety - bo inaczej by Ci gitary nie zawracała.
Porady? Zablokować, ignorować, zapomnieć. Znienawidzić jest również skuteczną strategią.
9 2019-02-13 23:42:02 Ostatnio edytowany przez assassin (2019-02-13 23:43:00)
13 lat na kocią łapę i bez żadnych poważnych zobowiązań/planów... Pasowało jej to czy naciskała Ciebie na jakieś zmiany?? Masz w ogóle Autorze jakiekolwiek pojęcie/wyobrażenie, w którym kierunku chciałbyś ten "związek" popchnąć, czy może tak lubisz sobie dryfować z prądem??
Co do przypuszczeń przedmówców, może i ktoś tam był w tle, kto wydawał się być poważniejszy od Ciebie Autorze, może nadal jest, trudno ocenić.
Na marginesie to ten związek zdaje się być już niestety "przechodzony"...
Dla jasności, byliśmy zaręczeni i jak najbardziej myśleliśmy o ślubie i rodzinie. Zresztą teraz to już nieważne, dzięki za pomoc, parę rzeczy sobie uświadomiłem po tych odpowiedziach. Mianowicie myślę, że wmieszał się w to ktoś trzeci. Na telefonie wisiała i wisi po dziś dzień, kolegów ma od groma, również takich, którzy bardzo do niej lgnęli, także sam sobie chyba odpowiedziałem. Pozdrawiam jeszcze raz.
Tak jak poprzednicy, zerwanie jakichkolwiek kontaktów, żadnej pomocy. Rozpoczęcie normalnego życia, jakby Twoja była nigdy nie istniała. Jeśli czuje jeszcze coś do Ciebie to sama będzie dążyła do kontaktu, powrotu, ale wtedy tez musisz być twardy i nie reagować. Po pewnym czasie jej starań, jeśli oczywiście takowe nastąpią, podejmiesz decyzje czy jeszcze tego chcesz.