Cześć wszystkim,
Posta piszę trochę spontanicznie, ale nie wiem za bardzo, co zrobić z tym, czego się dowiedziałem, bo trochę chce mi się płakać teraz...
Otóż przedwczoraj pojawiłem się na kameralnym spotkaniu koleżanek mojej znajomej, w zupełnie innej sprawie, ale zostałem kilka minut. W międzyczasie zostałem zapoznany i wyszło, że oczywiście każda coś tam o mnie słyszała. No i oczywiście, że szukam partnerki itp.
W pewnym momencie wywiązała się rozmowa między trzema Paniami i mną. Rozmowa dotyczyła właśnie randkowania, poznawania nowych ludzi, związków etc.
No i w pewnym momencie, jedna z Pań mówi mi, że ja muszę się nastawić, że będę raczej do końca życia sam, bo nie jestem materiałem na faceta.
Trochę mi było nie do śmiechu, ale niby rozbawiony zapytałem, o co chodzi, dlaczego tak uważa. He he, ha ha.
W odpowiedzi Pani mówi mi, że coś tam o mnie słyszała i że tacy faceci, mają małe szanse na znalezienie kobiety, o ładnej i inteligentnej ot już w sumie w ogóle nie ma co mówić.
Bo ja nic w życiu nie osiągnąłem. Mam przeciętną pracę i nie wykazuję ambicji, żeby coś zmienić. Nie jestem szczególnie przystojny, wysportowany. Nie jestem dowcipny, brakuje mi charyzmy, nie porywam kobiet w konwersacji. Poza tym, gram w gry, maluję figurki. Nie chodzę do klubów i na imprezy, jestem w skrócie nudny. Nawet samochodu nie mam.
Może, gdybym był informatykiem i zarabiał kilka tysięcy więcej, albo miał własną firmę, to bym kobiety kasą przyciągnął i wtedy byłaby większa szansa, żeby zostały. Nie jestem typem szelmy, więc na szybki numerek raczej też nikogo nie znajdę.
Powiem, że mnie tęgo zamurowało. Po prostu siedziałem i gapiłem się na nie wszystkie, bo nie wiedziałem, jak mam odpowiedzieć. Bo to wszystko jest prawda. Taki jestem.
Pozostałe rozmówczynie też zamilkły, ale chyba bardziej dlatego, że nie miały nic do dodania.
Stwierdziłem, że nie mam czasu na durne rozkminy, bo mam inne, rzeczywiście ważne sprawy, pożegnałem się i wyszedłem. Moja znajoma widziała, że coś jest nie tak, ale nie byłem w stanie o tym gadać, w sumie nie było po co i o czym.
No i od tamtego czasu mam dylemat.
Nie planuję jakoś specjalnie się zmieniać. Nigdy nie planowałem.
Wydawało mi się, że przeciętni ludzie też mają szansę na szczęście, ale zaczynam się poważnie zastanawiać, bo to mi trochę zawaliło świat.
Nie wiem, czego oczekuję od was, ale musiałem się z tym gdzieś wylać, bo mam mętlik w głowie. Tylko tyle.